1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Zamknięty przez: Richelieu
2015-04-04, 16:50
Wiecznie diagnozowany Teść chce się poddać :-(
Autor Wiadomość
Dronka82 



Dołączyła: 04 Cze 2014
Posty: 477
Skąd: Gliwice
Pomogła: 89 razy

 #31  Wysłany: 2015-03-25, 07:18  


Nutridrink bez cukru to diasip.

[ Dodano: 2015-03-25, 07:19 ]
Aaa... no i może fantomalt (podnosi kaloryczność potraw), żeby teść nie wychudł.
_________________
"Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
 
Basia2000 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 06 Sty 2014
Posty: 546
Pomogła: 188 razy

 #32  Wysłany: 2015-03-25, 21:15  


Diasipy w składzie cukru nie mają, ale w smaku są słodkie.
 
GardenFlower 


Dołączyła: 14 Mar 2015
Posty: 16
Pomogła: 1 raz

 #33  Wysłany: 2015-03-26, 17:09  


Witam Was serdecznie,

Wybaczcie ale wczoraj nie miałam za bardzo jak napisać, awaria lokalnego dostawcy internetu.
Dwa dni temu zabrano Tescia na załozenie nowego stentu. Okazało się jednak, ze Tesc dostał znieczulenie ale stentu nie wymieniono tylko próbowano przepchać. Piszę ,ze probowano ponieważ stent nadal jest zatkany.
Moje informacje wiec były błędne, to znaczy nie do konca bo pani doktor sama mowiła ,ze bedzie ten stent od nowa robiony tylko, ze jak sie okazało to skomplikowane i nikt sie w szpitalu od płuc nie chciał tego podjąć. Tesc oszołomiony lekami sam juz nie wiedział czy mu coś wymieniono czy nie. Stad i my bylismy źle poinformowani :-(

Do rzeczy jednak.
Dzisiaj udało nam sie porozmawiac o stanie Tescia z ordynatorem oddziału. Grzeczny, uprzejmy a co najważniejsze lakoniczny, bez lania wody. Powiedział ,ze trzeba najpierw zając sie odzywianiem. I teraz dwa wyjscia. Albo lekarz ,ktory w WCO sie zgodzi na ponowne załozenie albo zostanie załozony peg. Jesli lekarz z WCO bedzie widział mozliwość ponownego załozenia to zrobi to jesli nie Tesc zostanie skierowany na oddział chirurgiczny w swoim miescie i tam peg zostanie wykonany.

Na pytanie Tesciowej co dalej, co po pegu czy ponownym załozeniu stentu orynator odpowiedział, ze jest bezradny na takim etapie choroby i musimy zastosować opiekę paliatywną.
:-(

I teraz zastanawiam sie co zrobic z tym wszystkim tj. z tym przełykiem. Wymęczą go bardzo na tym ponownym zakładaniu stentu. Boje sie ,zeby znowu on nie spadł czy sie nie zatkał. Czy peg nie byłoby mniej wyczerpujące dla Tescia? Mając ten stent na poczatku tylko klarowne płyny, czy on nie bedzie głodny? Z kolei jesli nie zrobia tego przełyku Tesc nie przełknie zadnej tabletki.

Zostają nam w dalszych planach dwa wyjscia, hospicjum stacjonarne lub domowe. Na ile damy radę bedziemy chcieli zajmowac sie Tesciem w domu to znaczy pod opieką hospicjum domowego. Nie wiem co dla Tescia bedzie lepsze obecnie tj. mając peg czy mając stent. Wycierpiał sie z tym przełykiem, chcielibysmu mu choc troche odjac cierpien jesli jest mozliwosc.

Puchną mu nogi bardzo. Nie spi . Siedzi tylko i drzemie chwilami. Przez ten zwezony przelyk musi ciagle odpluwać. Przez 24h. Nie pluje juz jednak krwią. Na zapytanie lekarki prowadzacej dlaczego nic nie dostaje na spanie odparła ,ze skoro Tesc nic nie mowi to myslała ,ze nie trzeba. Nie do wiary ,ze nikt przez tydzien czasu na nocnym dyzurze nie załwazył, ze jeden z pacjentow zawsze siedzi i to w poprzek łozka. Na pytanie nasze czy mozna cos poradzic na te spuchniete stopy pani doktor powiedziała ,ze dzisiaj sie tym zajmie. W osmej dobie od przyjecia Tescia. Dzisiaj tez sie dowiedzielismy, ze od kwietnia nie bedzie juz pracowała w tym szpitalu. Trafilismy wiec chyba na najgorsza lekarkę, ktorej było juz chyba wszystko jedno. Rozumiem, ze stan Tescia jest bardzo kiepski, rozumiem, ze nikt go nagle nie uzdrowi ale nie rozumiem braku inicjatywy aby probowac chocby ULZYC mu w tym szpitalnym zyciu.

Tak czy tak wiem, ze Tescia zabierzemy w krotce do domu bo nic innegi lekarze nie wymyslą. Rozumiem to , i trzeba sie teraz skupić juz na innych rzeczach tj. na tym aby było Tesciowi jak najlepiej z nami, w domu, zeby nie był głodny, mogl troszke pospac , zeby go nie bolalo i zeby nikt mu nie mówił, ze smierdzi.

Co do tego ostatniego. Napisalismy juz skargę na pismie i zlozymy na rece ordynatora.
Powiem Wam , ze dawno nie trafilismy na tak paskudny personel medyczny jak w tym szpitalu. Naprawde. Oczywiscie, ze wyjatki sie zdarzały i niektorzy ludzie byli nam bardzo pomocni.
Jesli mogłabym porownac ten szpital z WCO to jest dzien do nocy. Tam nigdy nie spotkała nas zadna przykrość, lekarze byli bardzo wyrozumiali, pomocni. Zakład Brachyterapii to juz w ogole. Nie wiem czy mozna tutaj pisać takie rzeczy , czy mozna pisać źle lub dobrze o szpitalach w takim watku ale najwyzej dostanę bure od Moderatora. Zakład Brachyterapii w WCO to pierwszorzedny personel medyczny, zaczynając od pielegniarek, operatorow maszyn, salowych i lekarzy. Załuje ,ze Tesc nie pozostał w ich troskliwych rekach tylko musiał zmagać sie z takim niezrozumieniem w szpitalu od pluc. Bo jak mozna człowieka wypisanego z hospicjum odesłac spowrotem do domu i kazac mu znowu za tydzien przyjezdzac ? Szkoda pisac. Na przyszlosc bedziemy wszyscy madrzejsi.

Tak na dzien dzisiejszy wyglada sprawa. Jutro od rana w miejscu zamieszkania idziemy do znajomego chirurga, ktory w poczatkowej fazie opiekował sie Tesciem ( jeszcze nikt nie przypuszczał ,ze to rak) Chcemy porozmawiac z nim co mysli o tym stencie, pegu i o dalszym funkcjonowaniu Tescia w sprawach zywieniowych.

Wybaczcie byc moze nieskładnosc wypowiedzi, brak PL znakow, i inne niedociągniecia.

Dziekuje za wsparcie. Czytajac Wasze rady, watki człowiek nie ma takiego duzego poczucia samotnosci i bezradnosci.

Zycze Wam wszystkim spokojnego, dobrego dnia.
 
GardenFlower 


Dołączyła: 14 Mar 2015
Posty: 16
Pomogła: 1 raz

 #34  Wysłany: 2015-03-27, 21:02  


Witajcie,
Tesc dopiero w poniedziałek będzie miał zakładany stent. Podejrzewam, że we wtorek wypiszą go do domu.
Jutro będziemy więcej wiedzieli.

Naszły mnie takie myśli. Mam okropny żal do lekarzy a najbardziej do prowadzącej.
Wiecie o co? O to , że nikt nie poświęcił 10 minut aby dokładnie obejrzeć wyniki badań Tescia.
Popatrzcie jaki paradoks.
Tesc przyjeżdża po raz pierwszy do szpitala od płuc. Tam lekarka wyzywa, że nie ma zielonej karty.
Tesc przyjeżdża za tydzień juz ma zieloną karte ale czuje się koszmarnie. Pluje krwią i jest słaby co pani doktor skwitowała- tutaj wszyscy są chorzy. Lekarka nastepnie kieruje go na usg ale nie w ten sam dzień tylko Tesc musi się zapisa, termin za kilka dni. W między czasie jest tak źle, że z pomocą przychodzi nam hospicjum stacjonarne. Znowu jedziemy do lekarki. Znowu nic nam nie może powiedzieć co dalej bo musi być konsylium w sprawie Tescia. Ok. Odsyła nas, Tescia. On już zrezygnowany bo te wszystkie wiesci dowiadujemy się od lekarki w locie i po wielogodzinnym oczekiwaniu. Tesc znowu trafia do hospicjum. Po 1 miesiacu i 1 tygodniu od postawienia naszej stopy w szpitalu od stop dzwoni lekarka prowadzaca i mówi prosze przyjechać do szpitala. Biore Tescia z hospicjum, obwoze wozkiem, po 4 godzinach jest przyjety na oddział. Po prawie 1,5 tygodnia w szpitalu lekarka mówi- nic się nie da zrobic, tylko opieka paliatywna!
A ja się pytam siebie w duchu. Na cholere jasną ta kobieta ciagała Tescia przeszło miesiąc po tym szpitslu co piaty dzień? Czy nie mogła poswiecic nam 15 minut , skonsultowac być może i rzec: słuchajcie panstwo jest źle, zostaje opieka paliatywna, przykro mi, jeśli jakoś mogę pomoc to pomogę.
Nie rozumiem tego wszystkiego nie rozumiem. Ta lekarka to młoda kobieta. Jak byście widzieli jak ona idzie korytarzem a ci chorzy ludzie niejednokrotnie starzy upokarzają się aby choć kilka sekund w biegu im coś powiedziec.
Tesc zajmuje łóżko szpitalne być może komuś kto ma szansę się wyleczyc. Idzie kasa na jego bezsensowne bycie tam. Nikt mu nie robi żadnych badan bo nie ma po co.
Czy nie mogli zaoszczedzic cierpien nam wszystkich? A teraz na końcu nam mówią- nic się nie da zrobić . Wcześniej tego nie wiedzieli? Żal po prostu tylko żal.
A lekarka zachowuje się niczym pani życia i śmierci. Brak szacunku do starych ludzi a co najważniejsze CHORYCH.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #35  Wysłany: 2015-03-27, 21:43  


Owszem podzielam Twoje zdanie o tej lekarce. Lekarze się tłumaczą: to system, musimy tak, dyrekcja chce wyników (finansowych), nic nie możemy zrobić. Ale to wszystko nieprawda, oni po prostu są wygodni, nie chce im się starać, czasami omijać system, patrzeć czy ich praca ma sens. Pacjent z zieloną kartą to dodatkowe pieniądze dla szpitala, można na nim zarobić, zrobić mu badania (niepotrzebne? ale NFZ zapłaci) potrzymać parę dni. Przecież to są inteligentni wykształceni ludzie, przecież lekarzy prawie wszystkich specjalności w Polsce brakuje, dlaczego nie walczą o sens swojej pracy, dlaczego wykonują niepotrzebne procedury i ustawiają ludzi w kolejkach? Dla mnie przez całe życie zawodowe szacunek dla samej siebie był zawsze ważniejszy niż pieniądze. Ale teraz młodzi dostali jakiegoś amoku.
A ja często siedzę u lekarza i zastanawiam się czy to badanie które mi proponuje to niezbędne dla mnie czy dla finansów szpitala.

[ Komentarz dodany przez Moderatora: Madzia70: 2015-03-28, 13:31 ]
Z dużą przykrością, ale zgadzam się z tym postem :|

_________________
sprzątnięta
 
GardenFlower 


Dołączyła: 14 Mar 2015
Posty: 16
Pomogła: 1 raz

 #36  Wysłany: 2015-04-02, 13:23  


Witam serdecznie!
Gaba tak , to bardzo przykre :-(
Nic nie pisałam ponieważ nie było w sumie o czym. Nic tylko płakać nad tym nieudolnym systemem.

Na dzień dzisiejszy sprawa wygląda następująco. Teść ma zatkany stent/przełyk. W szpitalu od Płuc cały czas był pod kroplówką ,która go odżywiała. Przestali robić jakiekolwiek badania.
Próbowali przetkać owy stent ale nic z tego. Ordynator owego szpitala jak i lekarka prowadząca NIE POTRAFIĄ dodzwonić się, złapać, porozmawiać ze specjalistą z WCO , który wykonuje takie zabiegi tj. zakładanie stentów. Zapytano nas , rodzinę jak byliśmy u Tescia czy możemy to jakoś załatwić. My szarzy ludzie mamy załatwić Teściowi wizytę u specjalisty w WCO a oni ordynator i lekarz nie potrafią. Minęły 2 tygo. odkąd Teść jest w szpitalu od płuc.
Na domiar złego okazało się ,że wszyscy pacjencji muszę opuścić Oddział w piątej to jest jutro ponieważ cały odział jest ZAMKNIĘTY na Swięta.
Co było robić. Zaprzyjażniony lekarz z naszego miejsca zamieszkania wychodził wizytę u tego specjalisty w WCO na wtorek tj. 07.04. Wymógł też na ordynatorze szpitala od Płuc ,że Teścia ma natychmiast oddać jemu na oddział paliatywny, mało tego ma mu go przywieźć karetką i to na sygnale. Panowie z karetki bedąc po Teścia w szpitalu od Płuc mówili ,że takiego bałaganu to już dawno nie widzieli.

Teść od wczoraj wieczór jest więc w miejscu zamieszkania na oddziale paliatywnym. Znajomy lekarz z tego oddziału , który to załatwiał zachowuje się jak człowiek. Wieczorem przyszedł na oddział podał rękę Teściowi, przywitał się jak nalezy, zlecił leki, kroplówki. Dzisiaj będzie robił tez port. We wtorek zaś Teść znowu pojedzie karetką na konsultację do WCO i będzie wiadomo czy założą ten stent, czy da radę czy też nie.
Teśc jest słaby bardzo, nie je od tygodnia jak nie lepiej, nie pije, tylko kroplówki. Zal patrzeć na niego. Na szczeście plastry , które nosi sprawiają ,że nie czuje bólu. Mówi tylko ,że go bardzo żołądek boli z głodu tak jakby to odczuwa.

Co do jeszcze szpitala od Płuc.
Teściowi przydzielili lekarkę gdy tam trafił. Pracuje ona w poradni onkologicznej w tymże szpitalu oraz na oddziale. Rejestrujemy Tescia do poradni a w rezultacie w poradni jej nie ma tylko jest na oddziale. Na oddziale zaś od samego rana napływają pacjenci na chemię. Oddział ten ma jeszcze pododdział chemioterapii jednodniowej. Prosze sobie wyobrazić , w poczekalni szpitalnej 40 osób. Częśc z nich na chemię, częśc takich jak my czyli zarejestrowanych w poradni. A jeszcze jakaś cześć która chce się dowiedzieć coś o stanie zdrowia najbliższych przebywających na oddziale.
I teraz od rana szaleństwo. Wypisy ze szpitala i przyjęcia. Na ten cały bałagan ludzie z jednodniowej chemii. Oczekujący jak takie zbite psiaki. Gdzieś tam jeszcze my. Lekarze chodzą od oddziału jednodniowego, do prywatnych pokojów, aż po oddział szpitalny, który też jest w ich rewirze. Po kilkugodzinnym oczekiwaniu łapiesz lekarza na korytarzu bo inaczej nie ma szans i słyszysz: nie teraz! To kiedy?

Czy my naprawdę dużo wymagamy ? My tylko chcieliśmy wiedziec co robić dalej . Nie mielismy szansy żeby dostać się do owej poradni ponieważ ona jest jakby FIKCYJNA. Bo jak można ją nazwać skoro lekarki tam nigdy nie ma? A ci ludzie sa tylko wyzywani na oddziale.
-nie stac pod drzwiami!
-prosze wyjśc na poczekalnie!
-nie teraz!
-jak będzie pani kolej, zawołam!

To idz pierunski lekarzu do poradni, tam gdzie powinieneś być, siedz tam i tam przyjmuj cześć pacjentów, nie będą się polątali niepotrzebnie po oddziale.
A już najlepsza była jedna młoda pani doktor w bucikach na korkach. Ludzie leżą na chemii, siedzą czasem bo nie ma miejsca, oczy zamknięte, zmarnowani a ona w tę i w tamtą w tych korkach stuka. Pewnego razu jakiś pan nie wytrzymał i jej mówi, ze tutaj to kota można dostać od tego jej biegania w tych obcasach a nie dochodzić do zdrowia i że jak chce być modna to niech bedzie po godzinach pracy. Tak , ludziom puszczają nerwy tam.

Powiem Wam ,że mam wrażenie ,że te przepisy tworzą jacyś ludzie oderwani w ogóle od rzeczywistości.

I tak na dzień dzisiejszy sprawy się mają. Przykre bardzo ale trzeba patrzeć dalej , działać i robić co tylko można aby było jak najlepiej.

[ Dodano: 2015-04-02, 13:27 ]
Zyczę Wam wszystkim dobrego, spokojnego dnia.

[ Dodano: 2015-04-02, 22:27 ]
Własnie wróciłam z oddziału paliatywnego od Teścia.
Jest podlaczony do tlenu. Dostaje pozywienie przez port.
Dusi się. Jest mu mimo podawania tlenu duszno. Dostał już dwa razy morfine. Nie może mówić. Nie odpluwa. Przyszedł za to taki rzęrzący oddech. Łapie powietrze przez usta. Taką buzię ma jakby z wosku. I siedzi. Nie może leżeć:-( Serce mam rozdarte:-( Obawiam się, że może się chyba wydarzyc wszystko.

[ Dodano: 2015-04-03, 09:26 ]
Tato umarł wczoraj w nocy o godzinie 23:45:-(
 
gosiat 


Dołączyła: 12 Gru 2014
Posty: 161
Pomogła: 17 razy

 #37  Wysłany: 2015-04-03, 09:43  


Przykro mi bardzo.
_________________
Tatuś walczył 3 tygodnie - diagnoza DRP z przerzutami do kręgosłupa i wątroby 05.12.2014r. - 26.12.2014r. (*)
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #38  Wysłany: 2015-04-03, 09:49  


GardenFlower,

Współczuję Ci bardzo serdecznie...
::rose::
_________________
Aegrotus sacra est...
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #39  Wysłany: 2015-04-03, 09:58  


GardenFlower,
Przyjmij serdeczne wyrazy współczucia ::rose::
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
tęcza 


Dołączyła: 19 Mar 2013
Posty: 754
Pomogła: 169 razy

 #40  Wysłany: 2015-04-03, 10:05  


GardenFlower, bardzo mi przykro...
::rose::
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #41  Wysłany: 2015-04-03, 10:09  


::rose::
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #42  Wysłany: 2015-04-03, 13:58  


::rose:: ::rose::
_________________
sprzątnięta
 
Caroline 



Dołączyła: 03 Lut 2010
Posty: 662
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Pomogła: 102 razy

 #43  Wysłany: 2015-04-03, 14:05  


::rose::
_________________
HISTORIA MAMY http://www.forum-onkologi...ejacy-vt599.htm
MOJA HISTORIA http://www.forum-onkologi...olog-vt6463.htm
 
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #44  Wysłany: 2015-04-03, 17:36  


GardenFlower,

Przyjmij serdeczne wyrazy współczucia ::rose::
 
Dronka82 



Dołączyła: 04 Cze 2014
Posty: 477
Skąd: Gliwice
Pomogła: 89 razy

 #45  Wysłany: 2015-04-03, 18:32  


Śledziłam od początku Wasze zmagania. Moja ukochana Poświatowska napisała: "Wszystko należy jeszcze do życia, także i śmierć. Także śmierć jest po tej stronie życia. Nie ma żadnej innej strony." Życzę Tobie i Twojej Rodzinie siły.
_________________
"Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group