1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak jelita po resekcji
Autor Wiadomość
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #106  Wysłany: 2014-12-11, 06:01  


malinko,
Twój lekarz koniecznie musi wiedzieć, że ciśnienie spada tak nisko, to niebezpieczne. Być może do furosemidu (jeśli jest konieczny) będzie potrzebne nawodnienie lub sterydy.
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
malinka70 


Dołączyła: 27 Lis 2014
Posty: 166
Pomogła: 18 razy

 #107  Wysłany: 2014-12-11, 10:20  


Dziękuję.
Doktor mówi, zeby już dać sobie spokój.

Mama zalewa sie cieczą z brzucha. nie chce leków. zgodziła się wziąć pyralginę.

jest bardzo dzielna.
 
malinka70 


Dołączyła: 27 Lis 2014
Posty: 166
Pomogła: 18 razy

 #108  Wysłany: 2014-12-11, 10:54  


:( nie umiem się uśmiechać.

ona bardzo cierpi. ale o to chyba chodzi w godnym odchodzeniu. zeby towarzyszyć i nie przeszkadzać.

kiedys tak było. bez resuscytacji, reanimacji. życie gasło. teraz człowiek ma tyle możliwości i chce ratować do końca. śmierć nie jest popularnym towarem. nie ma jej jak opakować w ładny papier.takie mam przemyślenia. weszła wczoraj na oddział hospicyjny. nigdy wcześniej tam nie byłam. cisza, spokój. leżący ludzi i kroplówki.inaczej niż w szpitalu. niby podobnie ale inaczej.

dziękuje za Was i to forum.

chyba do mnie teraz dotarło, że nadchodzi koniec. nie wierzyłam. mama ZAWSZE wychodziła ze zdrowotnych opresji.

Dziękuję.

[ Dodano: 2014-12-11, 10:57 ]
Damy radę odejść w domu.
nie chcę, żeby odchodziła sama.Chociaż personel tam przemiły.
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #109  Wysłany: 2014-12-11, 11:16  


Dasz, dacie radę. Wiem jak musi być teraz ciężko, trudno pogodzić się z tym co nieuniknione..
Każdy człowiek inaczej odchodzi z tego świata. Bywałam wiele razy obecna i piszę to na podstawie własnego doświadczenia.

W domu - inaczej się odchodzi. Przede wszystkim godnie.. W szpitalu człowieka umierającego otaczają parawanem, wycieńczonemu choremu czasami jeszcze podłączają kroplówki, podają krew.. Niestety te próby leczenia nie poprawiają stanu zdrowia tylko dostarczają dodatkowych cierpień..

Kochać to także umieć się pogodzić z trudną sytuacją. Kochać to - pozwolić spokojnie i godnie odejść...

[ Dodano: 2014-12-11, 11:41 ]
Tak, Malinko w domu jest najlepiej. Wasza stała obecność przy Mamusi (osób kochanych i kochających ) wpływa kojąco.
_________________
Aegrotus sacra est...
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #110  Wysłany: 2014-12-12, 16:19  


Malinko, mama czuje, że coś się z nią dzieje niedobrego, widzi że bez osoby drugiej nie jest w stanie funkcjonować, czuje ile przy niej robisz, że się martwisz. Nawet jak tego nie powie to wie, że nie jest dobrze. Nie chce łykać leków, bo pewnie myśli sobie, że ma już tego dość. Z jednej strony chorzy bardzo chcą żyć jak każdy a z drugiej ta cała otoczka choroby, ten ból, lęk powoduje u nich niemoc i rezygnację. Czasami rożne zachowanie jest wynikiem oczywiście samej choroby.

Mama może mówi o hospicjum a czy tego chce na pewno? wyczujesz to, na pewno wyczujesz bo jak nie Ty, to kto?. Jesteś dzielna i wspaniała córka/opiekunka.


Pytasz jak dałam radę?, dałam bo musiałam, fizycznie bez problemu, psychicznie bardzo źle i chyba dlatego jestem tutaj żeby zrozumieć, że nie tylko ja cierpiałam/cierpię i boję się teraz o męża. Pomaga mi obecność tutaj, bo jestem wśród "swoich"

Bardzo gorąco Cię pozdrawiam i wciąż nieustające pokłady sił przesyłam.
 
malinka70 


Dołączyła: 27 Lis 2014
Posty: 166
Pomogła: 18 razy

 #111  Wysłany: 2014-12-12, 23:41  


Dziękuje Dziewczyny. kolejny raz :)
Marzenko, wiem, że forum pomaga.jesteś dzielna.bardzo.
tak się zastanawiałam, co jest najtrudniejszego w odchodzeniu bliskich. doszłam do wniosku, ze ich cierpienie. i potem żal, ze nie wypowiedziało się wszystkiego.więc rozmawiam z mamą jak jest dobry czas.
mamy guzy sie robią coraz bardziej bolesne. jeden rośnie, w pachwinie.szwów nie będziemy wyciągać, bo sie wszystko rozleci.zaczynają ropieć.płyn trzewny wciąz chlusta z dziury. ciśnienie skacze - raz jest niskie, raz wysokie. jelito podjęło swoją pracę.

mama jest bardzo, bardzo silna.
porozmawiałyśmy o hospicjum jeszcze raz. na razie odkładamy temat do swiąt. pielęgniarka mówi, ze może ich w tym roku nie być.
 
malinka70 


Dołączyła: 27 Lis 2014
Posty: 166
Pomogła: 18 razy

 #112  Wysłany: 2014-12-21, 13:41  


U nas coraz gorzej.codziennie jest hustawka, dochodzą nowe leki. Od przedwczoraj przeciwwymiotny.mama wymiotuje woda. Troche je. Na kolanie zrobil sie ogromny guz limfatyczny. Mama juz wcale nie siada. To tego wariujace cisnienie. Pielegnacja zrobila sie bardzo trudna. Mama juz nam nie pomaga w zakladaniu lampersa i myciu. Jestem przerażona, bo nie radze sobie fizycznie. Nie mam sumienia oddac mamy do hospicjum,ale jestem po dwoch swiezych operacjach na kregoslupie i nie daje rady. Swieta na pewno w domu, co dalej nie wiem.mama placze.te guzy to podobno na skutek choroby podstawowej.Rozsiewaja sie.

Jak sobie poradzic psychicznie z hospicjum stacjonarnym?
 
MonikaMioduszewska 


Dołączyła: 08 Lip 2014
Posty: 131
Pomogła: 12 razy

 #113  Wysłany: 2014-12-21, 14:19  


Malinko a pielęgniarka pokazała Ci jak zmieniać pampersy - sposobem nie trzeba wiele dźwigać - pamiętam bo jak dziadek męża umierał to mi moja siostra pokazała jak to robić. W sumie w ciąży byłam ( i to wysoko) i dałam radę przebrać dziadka.
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #114  Wysłany: 2014-12-21, 15:27  


malinko,
W HS będziesz mogła być przy Mamie cały czas. Nawet w nocy, jeśli będzie taka potrzeba.

Pomyśl - przecież gdyby była taka konieczność, to wysłałabyś Mamę do szpitala, prawda? Do szpitala, gdzie odwiedziny są w określonych godzinach, nic nie wolno Ci przy Mamie zrobić, nikt nie ma czasu rozmawiać z Tobą i odpowiadać na Twoje pytania, lekarze i pielęgniarki są tak zawaleni robotą papierkową, że pacjent schodzi na najdalszy plan... Gdzie, w razie pogorszenia stanu Mamy, być może nie mogłabyś nawet wejść, a Mama zostałaby sama za jakimś parawanem...
Trochę koloryzuję, fakt. W niektórych szpitalach już zaczyna wyglądać to inaczej. Ale jest sporo takich, które odpowiadają temu opisowi...

Czego się boisz? Opinii krewnych-i-znajomych? Niech Ci pomogą w takim razie teraz, a jeśli będą próbowali osądzać - nie przejmuj się. Zawsze znajdzie się ktoś, kto Ci wytknie, że coś zrobiłaś nie tak, jak trzeba - musi sobie poprawić własny (kiepski!) wizerunek tym sposobem ;)

Jedyne, co może Cię powstrzymać, to wola Mamy, która być może chce być w domu? Porozmawiaj z Mamą. Może ważniejsze dla niej jest to, że Ty jesteś po operacji kręgosłupa i nie powinnaś dźwigać?
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #115  Wysłany: 2014-12-21, 16:47  


malinka70, jak dobrze, że napisałaś do nas.
Cytat:

Pielegnacja zrobila sie bardzo trudna. Mama juz nam nie pomaga w zakladaniu lampersa i myciu.

W necie są filmy instruktażowe - na przykład ten:



Są tam różne filmy dotyczące pielęgnacji ciężko chorego w domu.
_________________
Aegrotus sacra est...
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #116  Wysłany: 2014-12-21, 17:12  


Malinko wiem, że ciężko, ja też mam problemy z kręgosłupem, ale dawałam radę, mama była leżąca i po wylewie, więc pomocy z Jej strony żadnej. Może pielęgniarka z hospicjum pokaże Ci jak najprościej zmienić pampersa, mnie uczyła, żeby było najłatwiej, jak zmienić pościel leżącego, jak myć głowę, dużo zawdzięczam pomocy hospicjum.

Co do hospicjum stacjonarnego każdy ma dylematy, czy oddać, czy też nie, co powiedzą inni? nie zwracaj na to uwagi to Twój wybór i decyzja mamy. Trzeba wreszcie pozbyć się myślenia, że hospicjum to coś złego, tam na prawdę pracują ludzie oddani swojej pracy, czasami sami nie mamy warunków, siły i czasu do opieki nad obłożnie chorym. Tam jest pomoc lekarska, my czasami możemy więcej zaszkodzić niż pomóc, zwłaszcza jak osoba bardzo cierpi. Zapytaj mamy czy taka opcja wchodzi w grę i jeśli podejmiecie taką decyzję nikt nie ma prawa Cię oceniać, każdy chciałby się opiekować, pomagać ale nie zawsze może i trzeba to zrozumieć.

Pozdrawiam
 
malinka70 


Dołączyła: 27 Lis 2014
Posty: 166
Pomogła: 18 razy

 #117  Wysłany: 2014-12-27, 22:30  


Dziękuje bardzo Dziewczyny. Nie wiecie nawet, jak wazne jest to, ze do mnie piszecie i moge czerpać z tego siłę. bardzo dziękuję.

święta minęły w miarę spokojnie. stan mamy trochę się ustabilizował. problemem jest narastające osłabienie, agresja mamy i niegojące się miejsce stomii (ropieje i nie bardzo mozna przykleic worek) oraz dziura, która ma się do końca nie zagoić. leci z niej wciąż płyn, już bez krwi. mamie odstawiono antybiotyk (brała 3 tygodnie). podjęłysmy decyzję - bardziej mama niz ja - o pobycie na oddziale paliatywnym / hospicjum (taki mieszany jest u mnie w mieście). ja nie mam wewnętrznej zgody na to, ale nie jestem w stanie zapewnić mamie 24godzinnej opieki, a takiej mama wymaga. siostra, która też opiekowała się po operacji mama, wraca do siebie (mieszka daleko), moj kręgosłup nie jest na tyle wygojony po oparacjach (znów się popsuł), abym mogła dalej zajmowac się leżącą mamą.

Tak jak piszesz Madziu, targają mną lęki przed oceną (już dalsza rodzina się odzywa - ale nikt nie chce mi pomóc, każdy mówi, że to zbyt skomplikowane), moje wyrzuty sumienia. w głowie mam obraz: hospicjum=umieralnia. ale nasza siostra hospicyjna jest naprawdę świetna, warunki dobre - można tam przebywać od 6.00 do 22.00. więc nie mam za bardzo wyboru. przez wiele lat opiekowałam się mamą - po udarze, po chorobach serca, byłam takim 24h pogotowiem. teraz nie mam juz sił.

mama odrzuciła wszystkie leki, tez na nadciśnienie i p/bólowe, przesypia całe dnie. wczoraj zerwała się i dokończyła malowac obraz, po czym padła wykończona. boli ją całe ciało, kości. nie chce leków. ciśnienie jest bardzo dobre. narasta bardzo wodobrzusze.czesto sa nudności, wymioty. zawroty głowy i słabość.

odebrałam mamy wynik histo - pat. pooperacyjny:

Badanie histopatologiczne.
Rozpoznanie kliniczne: Ca.
Rozpoznanie histopatologiczne: Adenocarcinoma tubulare exucleratum G2 p T3 N1. Zmiana nacieka cała grubość ściany jelita i przechodzi na podsurowicówkę. Marginesy chłonne bez zmian nowotworowych. Zatory nowotworowe w świetle naczyń. Luźne depozyty nowotworowe w tkance tłuszczowej. Węzły chłonne - Adenocarcinoma metastaticum 2/5, w dwóch wezłach ogniska raka. Esica - Colitis et diverticulitis chronica sine neoplasmate (więc dobrze:).

co to znaczy, że są zatory nowotworowe w świetle naczyń?

Doktor zaproponował mamie "lekką" chemię.mama nie chce. czy słusznie?

będę wdzięczna za Wasze głosy.

pozdrawiam serdecznie
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #118  Wysłany: 2014-12-27, 23:20  


malinka70 napisał/a:
co to znaczy, że są zatory nowotworowe w świetle naczyń?

Tzn. że w naczyniach znajdują się skupiska komórek nowotworowych, które nieco zamykają światło naczyń.

malinka70 napisał/a:
Doktor zaproponował mamie "lekką" chemię.mama nie chce. czy słusznie?

Nie wiemy co ta "lekka" chemia oznacza dokładnie, natomiast jeśli mama nie chce - jest to jej decyzja.
_________________
 
malinka70 


Dołączyła: 27 Lis 2014
Posty: 166
Pomogła: 18 razy

 #119  Wysłany: 2014-12-27, 23:50  


absenteeism napisał/a:
malinka70 napisał/a:
co to znaczy, że są zatory nowotworowe w świetle naczyń?

Tzn. że w naczyniach znajdują się skupiska komórek nowotworowych, które nieco zamykają światło naczyń.

malinka70 napisał/a:
Doktor zaproponował mamie "lekką" chemię.mama nie chce. czy słusznie?

Nie wiemy co ta "lekka" chemia oznacza dokładnie, natomiast jeśli mama nie chce - jest to jej decyzja.


Dziękuję absenteeism. nie określono, co to za naczynia (krwionosne czy limfatyczne). nie rozumiem tez, jak to sie przekłada na rokowania i samopoczucie mamy. Lekarze raczej nie dawali jej szans na przezycie, mama wciąż jest z nami.


czy możliwym jest, ze zawiozę mamę na np. dwa tygodnie do HS i potem wezmę ją z powrotem do domu?

miałyśmy już dwa razy taką sytuację, że drastycznie spadło ciśnienie (40/60), mama prawie zemdlała, jednak udało się opanowac sytuację. Lekarka hospicyjna mówi, ze hospicjum nie leczy. ja mam wciąż pokusę, zeby szukać rozwiązań - tylko nie bardzo wiem, jakich. te chwile, kiedy mama odzyskuje na godzinę / dwie siłei ustabilizowane ciśnienie daja nadzieję, że diagnoza była błędna. ja mam taki charakter, ze zawsze walcze do końca. nie wiem tylko, czy w tym przypadku ma to jeszcze sens. sugerowałam mamie kilka razy rozwazenie chemii i próbę walki. ona kategorycznie odmawia.
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #120  Wysłany: 2014-12-28, 10:14  


malinka70 napisał/a:
(...) diagnoza była błędna. ja mam taki charakter, ze zawsze walcze do końca. nie wiem tylko, czy w tym przypadku ma to jeszcze sens. sugerowałam mamie kilka razy rozwazenie chemii i próbę walki. ona kategorycznie odmawia.


Malinko, diagnoza jest taka jaka jest. Ja podjęłabym jeszcze jedną próbę - wyjaśniając, że trzeba się ratować i leczyć. Mamusiu zmobilizuj wszystkie siły i poświęć się tej walce bez reszty. Namawiaj na leczenie. Wyjaśnij, że bywają choroby, które leczy się trudniej, ale zawsze jest pewna grupa pacjentów, którym udaje się... Warto wykorzystać każdą szansą.
Warto choćby ze względu na to, że leczenie może ograniczyć miejscowe zaawansowanie nowotworu i zmniejszyć zasięg i liczbę przerzutów.

To jest tak, jakby ktoś chciał przejść na drugą stronę rzeki po moście, ale stwierdził, że straci równowagę i spadnie. Jeśli nie podejmie próby, nigdy nie przejdzie to być może najważniejszy moment życiu.

Pozdrawiam serdecznie
_________________
Aegrotus sacra est...
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group