1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Jak to wytrzymać
Autor Wiadomość
BEATASO 


Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 197
Pomogła: 21 razy

 #16  Wysłany: 2015-07-26, 23:44  


Z góry dzięki Madzia.
Tk klatki piersiowej z 17.03.2015r.

Wynik badania
Badanie wykonanow akwizycji spiralnej warstwą grub.1,25 mm przed i po podaniu środka kontrastującego.

Kolejne badanie TK klp w porównaniu z obrazem z dnia 22.01.2014 wykazuje
- wyraźne powiększenie się masy patologicznej w obszarze wnęki płuca prawego; obecne wymiary wynoszą ok.54x55x58 mm(poprzednio 14x15x17 mm)
- patologiczne powiększenie się węzłów chłonnych przytchawiczych po str prawej, obecne o wym. 40x41x57 mm
-pojawienie się zmian niedodmowych segmentu S8 płata dolnego prawego
-pojawienie się drobnych zagęszczeń siateczkowatych o obrazie lymphangitis carcinomatosa w zakresie S1 i S2 płata górnego prawego
-pojawienie się zaburzeń upowietrznienia, drobnych zagęszczeń okołonaczyniowych
-cechy destrukcji kostnej obojczyka prawego i żeber V,VI, i VII po lewej
w płucu prawym obraz litego guzka w S2P śred. 9mm (poprzednio niewidoczny).
Poza tym obraz pozostałego miąższu płucnego prawidłowy. Płynu w jamach opłucnej i jamie osierdzia nie uwidocznionio. Duże naczynia śródpiersia prawidłowe. Obraz pozostałych struktur śródpiersia prawidłowy.

Wnioski
Progresja zmian patologicznych we wnęce płuca prawego. Patologiczne powiększenie węzłów chłonnych przytchawicznych. Zmiany destrukcyjne (meta ad ossium) w zakresie obojczyka i żeber V, VI i VII po str. Lewej

Mama w maju wzieła 2 chemie .
Chemioterapia seria II
Taxotere -150mg

Pozostałych nie zdążyła 8 czerwca 2015 r. Karetka zawiozła ją na noszach do szpitala i poniżej przepiszę wypis ze szpitala

Rozpoznanie
Rak piersi IIIB . Stan po chemioterapii indukcyjnej z nestępową mastektomią radykalną oraz chemioterapią uzupełniającą (1997/1998r. ). Rozsie do oskrzela prawego, węzłów wnęki prawej oraz płuc. Stan po chemioterapii w 2011 r. Oraz trzech rzutach hormonoterapii. Rozsiew do kości, stan po paliatywnej radioterapii kręgosłupa L1-S1 (styczeń 2015r.) Oraz czaszki (kwiecień 2015r.). Progresja w obrębie klatki piersiowej oraz kości kręgosłupa lędźwiowo-krzyżowego.
H-P : Nr 311169 : Ca infiltrans
Nr 87-88 : Przerzut raka gruczołowego prawdopodobnie z gruczołu piersiowego ER+++ PR++ Her2(-)

TK kręgosłupa piersiowego 09.06.2015

Odcinek piersiowy kręgosłupa z widocznymi mięrnie nasilonymi zmianami o charakterze przeciążeniowo-zwyrodnieniowym, krążki miedzykręgowe nieco obniżone w części przedniej, trzony kręgowe ze zniekształceniami krawędzi przednio-bocznych, widoczne cechy lekkiego ich klinowacenia w odcinku środkowym. Stenozy kanału kręgowego w odcinku piersiowym kręgosłupa nie stwierdza się, także w obrębie badanego odcinka kręgosłupa nie uwidoczniono zmian mogącym odpowiadać ogniskom o charakterze meta. Widoczne zmiany przerzutowe w przewadze osteolityczne odcinkowo w obrębie żebra V lewego w jego odcinku przykręgosłupowym, podobne zmiany powodują destrukcję prawego obojczyka niemal w całości z jego zniekształceniem, poszerzeniem i odcinkowym przerwaniem warstwy korowej. (Złamanie kwiecień 2014r.). W objętej badaniem części klatki piersiowej w dolnym biegunie wnęki płuca prawego widoczna patalogiczna masa guzowata, w jamach opłucnowych obustronnie niewielka ilość płynu.

W TK kręgosłupa lędźwiowo-krzyżowego wyszło może nie będę przepisywać całego. W skrócie przerzut raka piersi do kręgisłupa L5 ze stenozą kanału kręgowego.

Leczenie na ortopedii
Stabilizacja transpedikularna XIA L3, L4 -S1. Laminektomia L5.
Mamę przekazano na oddział chemioterapii celem dalszego leczenia.
Zrobiono tam TK głowy za chwilę przepiszę wyniki z karty informacyjnej

[ Dodano: 2015-07-27, 00:12 ]
TK głowy 01.07.2015 r.
Destrukcja kości pokrywy czaszki w obrębie kości czołowej i ciemieniowej z utworzeniem nieprawidłowej miękkotkankowej struktury wnikającej w głąb jamy czaszki z uciskiem i obrzękiem otaczających płatów czołowego i ciemieniowego. Wymiar zmiany w warstwach na sklepistości 52x58mm. Zmiana ta ulega intensywnemu wzmocnieniu kontrastowemu. Paza tym okołokomorowo rozlane drobne obszary hypodensyjne naczyniopochodne niedokrwienne. Innych patologii w obrębie tkanki mózgowej nie stwierdza się.

EPIKRYZA
Pacjentka lat 64, z rozpoznaniem jak wyżej, przeniesiona z oddziału Ortopedii Onkologicznej po zabiegu operacyjnym, w stanie ogólnym średnim z osłabieniem anemią III st., zaburzeniami elektrolitowymi. Z powodu pogorszenia stanu neurologicznego (okresowe splątanie, zaburzenia emocjonalne ) wdrożono leczenie objawowe (sterydoterapię, leki p-obrzękowe) z dobrym efektem.
W badaniu TK głowy stwierdzono regresję zmiany przerzutowej w kości czaszki naciekającej płat czołowy prawy oraz utrzymujący się obrzęk okolicznej strefy mózgowia. Z uwagi na anemię przetoczono 2 j.KKCz bez powikłań, stosowano celowaną terapię antybiotykową oraz wyrównywano zaburzenia elektrolitowe. Po poprawie stanu ogólnego pacjentka wypisana do domu z zaleveniami.

A dzisiaj mama jest niby silniejsza chociaż psychicznie gorzej czasami ma pretensje o wszystko np dzisiaj(wczoraj) do 5.30 cały czas skarżyła się na mnie sama do siebie . Rano wygoniła tatę z pokoju a ok 8.00 było wszystko dobrze ja z zołzy znowu stałam się najukochańszą córką. Fizycznie wydaje się że mama ma dużo siły jednak uda jej się tylko usiąść z nogami na dół i to z pomocą. Zabieg był 19 czerwca 2015r. Jednak do dzisiaj mamie nie udaje się stanąć na nogi. Pielęgniarka z HD mówi że przez zbyt intesywną rehabilitację możemy mamę połamać. Ćwiczenia , które wykonuje to w sumie ćwiczenia przeciobrzękowe i siadanie na łóżku z opuszczonymi nogami po 3-4 razy dziennie ok 20 minut każde.

Co o tym myślisz Madzia. W szpitalu powiedzieli mi że mama może umrzeć w każdej chwili ale ona naprawdę nie wygląda na osobę umierającą. Przy obcych zachowuje się całkiem ok, tylko do mnie i do taty czasem ma absurdalne pretensje i żale.

[ Dodano: 2015-07-27, 00:15 ]
A zapomniałam dodać jeszcze wyniki z kwri mamy z 13.lipca są w miarę ok tylko
Mocznik 55 przy normie 15-38
Fosfotaza alkaliczna 207 przy normie 53-141
GGTP 154 przy normie do 30

[ Dodano: 2015-07-27, 12:54 ]
Może jeszcze leki jakie mama bierze
MST 10mg 2x1
Dexamethasone 1mg 3x1
Nolpaza 20mg 1x1
Lactulosa 3 łyżki rano
Diclac 150 mg 1x1
Lacidofil 2x1
Afobame 0,25 mg 2x1
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #17  Wysłany: 2015-07-28, 22:16  


BEATKO,
Choroba jest bardzo zaawansowana. Na razie wydaje się, że Mama została ustabilizowana lekami przeciwobrzękowymi i uzupełnieniem elektrolitów oraz krwi. Natomiast to wszystko są działania tymczasowe - przypominają nalewanie wody do butelki z dziurą w dnie: póki lejemy szybciej, niż dziura się powiększa - póty jesteśmy w stanie pewien poziom wody utrzymać...

Nie ma możliwości, żeby Mama wyzdrowiała. Natomiast - na ten moment - wydaje się, że jest możliwość, żeby Mama pofunkcjonowała jeszcze w miarę normalnie (sama widzisz, że w pełni normalne to funkcjonowanie nie jest - osłabienie, zmiany nastrojów) przez kilka tygodni. Dokładnie nikt Ci nie powie, ile czasu - czasem pacjenci w tym stanie odchodzą w ciągu paru godzin, czasem trwa to miesiące. Leki (sterydy, przeciwlękowe, przeciwbólowe) pewnie trzeba będzie modyfikować, zwiększać dawki. Dobrze, że macie pomoc HD.

Myślę o Was ciepło :flower:
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
BEATASO 


Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 197
Pomogła: 21 razy

 #18  Wysłany: 2015-07-28, 23:57  


Dziękuję Ci Madzia bardzo, niby wszystko wiem ale jakoś tak niedowierzam. Ja chyba po prostu przyzwyczaiłam się do tego jak mama wygląda i jak funkcjinuje w końcu źle jest już od 8 czerwca. Wczoraj była kuzynka, która widziała mamę jeszcze w kwietniu, i nie mogła uwierzyć, że tak szybko to wszystko postąpiło.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za każde słowo, to forum jest dla mnie teraz jedynym kontaktem ze światem. Od 6 lipca, odkąd mama wróciła do domu nie byłam nigdzie tylko w pierwszą niedzielę doszłam do kościoła. Dziwne to wszystko, mam taką straszną pustkę w głowie.
 
agalla 


Dołączyła: 04 Lut 2013
Posty: 85
Pomogła: 13 razy

 #19  Wysłany: 2015-07-30, 09:26  Jak to wytrzymać


Ja też tak miałam, sama opiekowałam sie mamą ale miałam pomoc lekarską na zawołanie.
Ważne abyś miała kogoś takiego w razie pogorszenia stanu mamy. Także możliwość przewiezienia mamy do hospicjum stacjonarnego w razie koniecznsci.
Oraz najważniejsze - kogoś kto cie zastąpi w opiece abyś miała możliwość snu co najmniej
6 godz oraz kogos do zrobienia zakupów.
W przypadku pogorszenia sie stanu mamy sama nie dasz rady fizycznie i psych. funkcjonować 24 godz na dobę! Ja chciałam bardzo wszystko sama ale doszłam do granicy wytrzymałosci (nie wiedziałam jeszcze wtedy że też mam raka).
Teraz jest czas abyś znalazła kogoś kto mógłby ci pomóc w razie potrzeby.
Teraz jesteś w stanie szoku że mama odchodzi; to normalna reakcja!
Jesteś bardzo dzielna i bardzo dobra dla mamy! Te ostanie dni są dla was bardzo ważne; są pełne ciężkich ale również pięknych chwil! Oby tych drugich było jak najwięcej!
Wspieram was duchowo i ściskam serdecznie!!!
:tull:
 
BEATASO 


Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 197
Pomogła: 21 razy

 #20  Wysłany: 2015-07-31, 08:46  


Dzięki Agalla.
Dziękuję, za wszystkie rady, wiesz najgorzej jest z tym snem, ale narazie są wakacje więc jakoś daję radę. Ale aż boję się pomyśleć co będzie we wrześniu jak się zacznie szkoła.
Najgorzej z tym kimś na zmianę.
Pozdrawiam Cię mocno i trzymam Cię w moim serduchu.
 
BEATASO 


Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 197
Pomogła: 21 razy

 #21  Wysłany: 2015-08-01, 18:54  


I znowu ja z problemem.
Mam wrażenie, że wszystko robię źle, moja mama zawsze twierdziła , że nie będzie brała morfiny, nigdy nie chciała słyszeć o hospicjum, z leków uspokajających czasami jakiś deprim. A co ja zrobiłam?daję jej morfinę i mówię że to tramal. Zgłosiłam ją do HD a jej mówię że pielęgniarka to rehabilitantka a lekarza poleciła Jej Pani onkolog tak żebyśmy mieli kogoś na miejscu. A jak podaję mamie haloperidol to mam ochotę wyć. I to wszystko dla dobra mamy. Nie radzę sobie sama z sobą. Mama czuje się w miarę dobrze tzn nic ją nie boli a ja czuję , że czekam na śmierć. Cały czas zastanawiam się ile jeszcze mojej mamie zostało dni, tygodni , miesięcy? I tak bardzo się boję, żeby nie cierpiała. Gdybym to ja mogła wybierać to niech odejdzie nawet teraz nawet w tej sekundzie tylko żeby ją nie bolało. A za chwilę przerażają mnie moje myśli. Przeraża mnie to , że dopuszczam takie myśli, że coś takiego przychodzi mi do głowy. Tak jakbym już ją uśmierciła. Przeraża mnie to , chyba coś ze mnà jest nie tak.
 
Dronka82 



Dołączyła: 04 Cze 2014
Posty: 477
Skąd: Gliwice
Pomogła: 89 razy

 #22  Wysłany: 2015-08-01, 20:15  


Nie, nie, nie. Spokojnie. Miłość do osoby chorej właśnie na tym polega, na likwidacji uczucia dyskomfortu osoby cierpiącej. Dajesz mamie życie bez bólu. Bez strachu. W poczuciu bliskości, braku lęku, bez świadomości umierania (niektórzy tego nie przyjmują, np.mój tata - ciągle daję mu złudzenie- i o dziwo - daje mu to kopa, siłę, walczy i to bardzo dzielnie). Kłamstwo nie zawsze jest złe. Jeśli daje Twojej mamie spokój - zaakceptuj to. Ma się biedna szarpać i martwić? Co to zmieni? Sprawa najważniejsza, która jest NAJWAŻNIEJSZA - spokój i poczucie bezpieczeństwa mamy. On musi dać Ci wewnętrzny spokój.Metody - nieważne.
_________________
"Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
 
Mikado 


Dołączyła: 29 Lip 2015
Posty: 6
Pomogła: 1 raz

 #23  Wysłany: 2015-08-01, 23:14  


BEATASO, pamiętaj że najważniejsze dla nas jest żeby nasi najbliżsi nie cierpieli!! nawet jeśli musimy przed nimi coś ukrywać czy skłamać. Robimy to dla ich dobra. Każdy ma prawo odejść godnie, do końca będą człowiekiem, będąc sobą. I lepiej jest zasnąć na lekach p/bólowych niż szamotać się w bólu. Pamiętaj o tym!
Pomyśl o sobie,jaka dzielna jesteś, jakim wsparciem jesteś dla swojej Mamy. Miej troszkę dobroci i dla siebie, bo ona nie chciałaby żebyś źle o sobie myślała, żebyś się zadręczała.
Dla naszych kochanych cierpiących, gasnących Rodziców jest bardzo ważne to,by widzieć w nas siłę. Oni patrząc na nas muszą mieć pewność, że my bez nich sobie poradzimy. Dopiero wtedy, bez bólu, mogą odejść spokojnie. Ze świadomością, że są spełnieni jako rodzice i jako ludzie, i że zostawili "coś" pięknego po sobie, że tak naprawdę ich cząstka nigdy nie zginie..
Trzymaj się dzielnie. Jestem z Tobą!! Przejdziemy przez to razem!!'
Ściskam i przytulam
_________________
Mikado
 
BEATASO 


Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 197
Pomogła: 21 razy

 #24  Wysłany: 2015-08-02, 10:51  


Mikado, Dronka bardzo Wam dziękuję za wsparcie. Bardzo mi tego potrzeba, bo czuję się w tym wszystkim sama. Jest tato ale to nim trzeba się jeszcze zająć, prawie cały czas płacze. Głowa mi dzisaj pęka.
 
Dronka82 



Dołączyła: 04 Cze 2014
Posty: 477
Skąd: Gliwice
Pomogła: 89 razy

 #25  Wysłany: 2015-08-02, 15:03  


Załatw dla taty jakieś antydepresanty, jest Wam teraz potrzebny, musi się pozbierać. Właściwie moja mama jest tak nerwowa, że tym swoim stresem zabija wszystkie pozytywne chwile, ale to już inna historia. I uparta taka, ze nie chce sobie dać pomóc. Wzięłam dziś tatę na krótki spacer - i mam odpoczęła i tacie się bardzo podobało. Może weź go gdzieś na osobność i porozmawiajcie, może tata potrzebuje zapewnienia, ze mu pomożecie, że może na Was liczyć...
_________________
"Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem!" (złotousty Tuwim)
 
BEATASO 


Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 197
Pomogła: 21 razy

 #26  Wysłany: 2015-08-02, 15:38  


Rozmawiam z nim i proszę i tłumaczę i krzyczę i wszystko na chwilę. Jesteśmy ze sobą blisko i tato wie że może na mnie liczyć. I wie że nie zostanie sam. Niby wszystko wie ale to wszystko jest na chwilę. Wiesz moja mama zawsze była bardzo uparta, zawsze musiała postawić na swoim. Teraz ten charakterek plus choroba to naprawdę mieszanka wybuchowa. Mam wrażenie, że dla niego to za dużo, że sytuacja go przerasta. Oprócz tego tato ma problemy z sercem, sam nie jest zdrowy. Chwilami boję się , że stracę ich oboje. Sytuacja bez wyjścia.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #27  Wysłany: 2015-08-02, 20:02  


BEATASO,

Też jestem zdania, że postępujesz dobrze. Może i mama nie chciała łykać jakiś leków, może i Ją okłamujesz ale robisz to w dobrej wierze, dla mamy dobra, żeby Jej dni były lżejsze, bez bólu a to w tej chorobie jest bardzo ważne. Uważam, że odchodzenie musi być godne a nie w cierpieniu o to walczymy, żeby ludzie nie cierpieli w chorobie nowotworowej a niestety wiele osób odchodzi w ogromnym cierpieniu, tak nie powinno być, Ty zapewniasz mamie komfort życia i tak to odbieraj.

Tacie też bym proponowała jakiś antydepresant, zwłaszcza jak jest chory na serce to nerwy są nie wskazane, może zaproponuj mu wizytę u lekarza, do psychiatry może po leki nie będzie chciał iść ale może poprosić lekarza rodzinnego.

życzę dużo siły i pozdrawiam gorąco, trzymaj się.
 
BEATASO 


Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 197
Pomogła: 21 razy

 #28  Wysłany: 2015-08-02, 23:28  


Dziekuję Wam wszystkim. Jak tak sobie poczytałam to co piszecie, to faktycznie macie rację. Jakaś taka panika mnie ogarneła, że wszystko robię źle. Bardzo się boję żeby czegoś nie zawalić, żeby czegoś nie zrobić źle, bo przecież mogę tego już nie naprawić. Po prostu cała ta sytuacja mnie przerasta, Jutro będzie 8 tygodni lęku o mamę. Jutro minie 8 tygodni jak zawiozłam mamę do szpitala, gdzie jeździłam codziennie 100 km. I codziennie bałam się czy zdążę dojechać i tak przez 4 długie tygodnie. A później dom i strach czy dam radę. Czasem wydaje mi się, że wolałabym nie usłyszeć , że jest bardzo źle , że stan mamy w każdej chwili może się pogorszyć. Może wtedy nie byłoby tak ciężko. Może byłoby trochę łatwiej , ale zdrugiej strony nie miałabym do mamy tyle cierpliwości, pewnie nie raz bym coś palneła czego żałowałabym całe życie.
W każdym razie dziękuję Wam z całego serca, wiem że mnie rozumiecie i jak jest mi tak bardzo źle to myślę sobie , że nie jestem z tym wszystkim sama , że jak się tu wyżalę to ktoś coś zawsze mądrego napisze. I robi mi się choc trochę lżej.
 
Basia2000 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 06 Sty 2014
Posty: 546
Pomogła: 188 razy

 #29  Wysłany: 2015-08-02, 23:41  


Spokojnie, wszystko co robisz, robisz dobrze, wiesz osiem tygodni to nie jest dużo czasu, posłuchaj weteranki, w listopadzie minie dwa lata od kiedy przyszła choroba męża, następnie mamy i ojca. Początkowo też byłam spanikowana, zestresowana, narzucająca i pozwalająca sobie narzucać coraz to nowe zadania. Dziś mam już dystans, nie da się żyć przez cały czas w permanentnym stresie bo skrzywdzisz sama siebie, powoli zaczniesz oddzielać sprawy ważne od mniej ważnych, to przyjdzie samo. Pamiętaj to co się dzieje i to co może się wydarzyć to skutek choroby, a nie naszych zaniedbań.
Pozdrawiam, trzymaj się dzielnie.

[ Dodano: 2015-08-02, 23:45 ]
Rozumiem Ciebie doskonale, wiem na czym polega opieka nad chorą z trudnym charakterem, tak to już jest, że trudny charakter podczas choroby robi się dziesięć razy bardziej trudny, a my musimy to udżwignąć, nie trać sił, bo przydadzą się jeszcze.
 
Aga8204 


Dołączyła: 27 Lip 2015
Posty: 46
Skąd: Lubelskie
Pomogła: 2 razy

 #30  Wysłany: 2015-08-03, 07:42  


Witam. Beataso, podziwiam Cię za ogromną siłę! Mój tato w szpitalu jest, ale również straszliwie cierpi, za radą członków forum zrobiłam raban na oddziale, coś się ruszyło, podawali tacie silniejsze środki, twierdzi, "że jakby mniej go bolało", prawdopodobnie dzisiaj go wypiszą, bo czekamy na wynik wycinka, ale lekarz i tak uprzedził, że tato nie będzie kwalifikował się do operacji ( wznowa raka krtani, 5 lat temu radioterapia radykalna, w tej chwili, zaatakowana krtań, gardło, prawdopodobnie mięśnie przykarkowe). Nie mogę patrzeć na jego cierpienie, serce mi pęka, a co będzie dalej? Boję się.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group