1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
JMD - komentarze
Autor Wiadomość
infinity 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 21 Sie 2012
Posty: 576
Skąd: United Kingdom
Pomogła: 197 razy

 #1  Wysłany: 2014-02-10, 22:09  JMD - komentarze


>> Komentarze dotyczą tego wątku <<



To prawda, trudno znalezc odpowiednie slowa...mimo, ze przezywalam to dwa razy nie wiem co Ci napisac...

_itsme_
_________________
Don't underestimate the things that I will do..
 
 
agamu 


Dołączyła: 13 Lis 2013
Posty: 10
Pomogła: 1 raz

 #2  Wysłany: 2014-03-03, 17:37  


i do mnie wraca choroba mojej Mamusi
i ten strach
i bezradność...

Trzymaj się
i dużo sił życzę!

Pozdrawiam.
_________________
agamu
 
malina8181 


Dołączyła: 07 Mar 2014
Posty: 1

 #3  Wysłany: 2014-03-07, 01:24  


Pierwszy raz zabieram głos na tym forum,kiedy przypadkowo trafiłam na Twoją historię.Przechodziłam przez ten sam koszmar,będąc nastolatką i całym sercem jestem z Tobą.W moim przypadku niestety maja mama zmarła,a było to ponad 15 lat temu..Ile czasu by nie upłyneło,ból jest ten sam...Tak bardzo mi przykro,że tyle nieszczescia jest na swiecie-cierpisz Ty , Twoja mama,i cała rodzina..To najgorsze,kiedy niewiele mozemy poradzic na bol i cierpienie kochanych osób..Pośiwec kazda chwile dla mamy,bo nie wiesz ile ich jeszcze zostało :(
Trzymaj sie cieplo i duzo sil
_________________
malina
 
koszałkowa 


Dołączyła: 01 Lis 2013
Posty: 56
Pomogła: 9 razy

 #4  Wysłany: 2014-03-07, 14:56  


JMD napisał/a:
dziękuję za słowa wsparcia...
mama od wczoraj dobrze - ma tylko zachrypnięty głos...
jutro jedziemy do niej wszyscy - ja z mężem i córcią...

czesto bywa tak ,że chory kilka dni przed smiercia czuje sie lepiej, zaczyna wiecej jesc itp i to w naszym przypadku tez sie potwierdzilo . Nie chce straszyc bo nie to jest moim celem ale warto sie zastanowic jak spedzic te chwile,ktore wam zostaly

refleksja: w obliczu choroby, kryzysu, załamania - z ludzi wychodzą najgorsze cechy, zachowania... objawia się prawdziwe oblicze - ja trafiam w zakłamanie, obłudę, zazdrość i chciwość... za nic wartości rodzinne czy chociażby nawet kultura osobista... szkoda słów...


niestety u nas bylo podobnie, ale coz rodziny sie nie wybiera
 
romka 



Dołączyła: 26 Lip 2013
Posty: 445
Pomogła: 82 razy

 #5  Wysłany: 2014-03-07, 15:29  


JMD napisał/a:
w obliczu choroby, kryzysu, załamania - z ludzi wychodzą najgorsze cechy, zachowania... objawia się prawdziwe oblicze - ja trafiam w zakłamanie, obłudę, zazdrość i chciwość... za nic wartości rodzinne czy chociażby nawet kultura osobista... szkoda słów...

JMD-nie wiem czy to tak w każdej rodzinie,ale u nas było podobnie , po tescia smierci jest jeszcze gorzej.
Rodzina w dniu pogrzebu sprawdzała czy tesc jest ubrany,
Az do tego stopnia sie posunęli.
Bardzo przykre,ale prawdziwe.
_________________
Romka.
To nie był czas,to nie była pora.21.o3.2014.
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #6  Wysłany: 2014-03-09, 12:05  


Cytat:
pozdrawiam i dziękuję wszystkim za słowa otuchy i wsparcia - to dla mnie bardzo ważne i sprawia mi ogromną radość że jeszcze ktoś mnie rozumie i nie potępia...
_________________


za co Cię potępiać ? nie kazdy moze być przy chorym tyle ile by chciał. Ty jesteś tyle ile to możliwe. Myślisz stale, o mamie . Jesteś dobrą córką.
To co myslą inni , ktorzy nie byli nigdy w takiej sytuacji to ich sprawa.

pozdrawiam
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
JMD 


Dołączyła: 28 Mar 2013
Posty: 68
Pomogła: 3 razy

 #7  Wysłany: 2014-03-10, 01:03  


Nie mogę zasnąć. .. za dużo myśli. ..
_________________
los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
 
misiak 


Dołączyła: 16 Lis 2012
Posty: 770
Pomogła: 96 razy

 #8  Wysłany: 2014-03-16, 15:37  


Popłacz może troszkę emocje opadną. Umnie też coś sie dzieje. Mamę coś zaczyna dusić, jak siedzi, tak jakby ktoś ją przduszał. Oj te paskudne choroby. Pozdrawiam.
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
JMD 


Dołączyła: 28 Mar 2013
Posty: 68
Pomogła: 3 razy

 #9  Wysłany: 2014-04-10, 09:06  


dziękuję Wam wszystkim za słowa wsparcia - forum było dla mnie odskocznią, tu mogłam przelać chociaż częściowo swoje emocje, opisać uczucia i odczucia.

Sprawy pogrzebowe zajęły mi cały weekend i poniedziałek - poszło nad wyraz sprawnie, bez żadnych komplikacji, rzeczy trudnych czy niemożliwych. Ze wszystkim dałam sobie radę sama...

Gorzej było z emocjami wywołanymi sztucznie przez rodzinę mojej mamy - tu doszło do kilku spięć. Ja wszystko pozałatwiałam miałam dopięte na ostatni guzik a tu tato z grzeczności zaproponował że jeśli siostry mamy ( i tylko siostry) sobie życzą to mogą z nim jechać do domu pogrzebowego przed pogrzebem i pożegnać się z mamą przy otwartej trumnie - ja mu odradzałam ale... rozpętał piekło. Nagle się okazało że wszyscy chcą jechać, że "mam odkręcać i załatwić że ma być trumna otwarta w kaplicy na cmentarzu żeby każdy mógł sobie popatrzeć"... Nie liczyła się wola mamy, nasze zdanie... To było szukanie taniej sensacji, tematu do plotek.... Po mojej interwencji pojechał tato z moim bratem bratową i jedna siostra mamy . Przyjechało bardzo dużo ludzi - moje ciotki, wujkowie, kuzyni, kuzynki nawet ze swoimi dziećmi - jedna przyjechała nawet z 5-cio miesięcznym dzieckiem z Warszawy - nie wiem po co... A gdzie byli ci wszyscy ludzie jak mama żyła? Rok temu, dwa, pięć czy 3 miesiące temu gdy stan mamy był już poważny??
Dlaczego "rodzina" zgotowała nam takie "atrakcje"?

Przed jak i po pogrzebie nikt dosłownie nikt nie przyjechał do domu rodziców żeby posiedzieć, porozmawiać czy nawet nie zapytać jak się czuje czy coś pomóc...

Jak dzwoniłam przed pogrzebem do rodziny mamy żeby poinformować, podać datę i godzinę tylko jedna kuzynka mamy złożyła kondolencje przez telefon - reszta " już wiem na razie" i się rozłączali.

Siostra mamy - ta co do niej codziennie jeździła powiedziała że nie przyjdzie do restauracji po pogrzebie i że wszyscy z jej rodziny przyjdą do niej - jakoś ją przekonaliśmy - wyszła z restauracji bez słowa, nie wiem kiedy wyszła nawet się nie pożegnała. Na cmentarzu nawet nie złożyła kondolencji tylko oczekiwała chyba że ja jej złożę...

Co się z tymi ludźmi dzieje?? a może to ze mną jest coś nie tak...

Generalnie sama uroczystość przebiegła sprawnie było tak jak mama by sobie życzyła, była pieśń o którą prosiła...

Pomnik będzie miała mama postawiony już na święta - tak mam obiecane.

Tato został w domu sam - nie chciał przyjechać po pogrzebie ani do mnie ani do brata. Uszanowaliśmy jego decyzję. Obiecał przyjechać do mnie na święta - brat ma dojechać na 1 dzień. Jak będzie zobaczymy.

Teraz mamy chwilę oddechu, wytchnienia...

po świętach mam tacie pomóc uprzątnąć dom - nie tylko rzeczy mamy ale zrobić generalne porządki - przypuszczam że na strychu znajdę jeszcze nierozpakowane kartony po przeprowadzce rodziców sprzed 15 lat, rzeczy po dziadku i babci.... Będziemy szykować dom na sprzedaż i powoli szukać mieszkania dla taty w Częstochowie. Ale na razie tato chce jeszcze do końca tego roku i dopiero na wiosnę się przeprowadzić. Takie plany a co z nich wyjdzie - życie pokaże

Staram się trzymać wszystko do pionu - tatę, brata, siebie... Nie ma miejsca na rozpacz, płacz, umartwianie się i smutek - to chyba przyjdzie jeszcze za chwilę... Trzeba żyć dalej, dla siebie, bliskich, dziecka...

Mamusia już nie cierpi, nie choruje, nie męczy się... wierzę, że się z nią kiedyś spotkamy...


Jeszcze raz dziękuję za Waszą obecność - to ogromne szczęście znaleźć takie miejsce gdzie można podzielić się swoimi smutkami, obawami i otrzymać wiedzę, wsparcie... dzięki wiedzy, którą tu zdobyłam na temat choroby, jej postępu, objawów byłam w stanie przemyśleć wiele rzeczy, przygotować się przynajmniej teoretycznie do tego co nieuchronne... Nie wiem czemu - czy to taki mój charakter, postawa, wiedza, umysł ścisły ale nie przeżyłam szoku, byłam wszystkiego świadoma, jasno i stanowczo wiedziałam co mnie czeka, jak sobie z tym poradzić i gdzie i jak będę musiała załatwić.

Dużym ułatwieniem dla mnie było przygotowanie sobie wszystkiego wcześniej - zrobiłam listę spraw do załatwienia, wybrałam ubranie dla mamy, zdjęcie, dom pogrzebowy, wypisałam ustalenia jakie należy poczynić co do wyboru całej oprawy uroczystości... Szłam z kartką krok po kroku - organizacyjnie było na tip top...


Wszystkim zmagającym się z chorobą własną lub bliskich życzę dużo siły, wiary i spokoju.
Nic już nie jest w stanie zmienić tego co mamy zapisane. Trzeba dbać o to żeby każdą chwilę jaka nam pozostała na tym świecie wykorzystać jak najlepiej, żeby dać z siebie innym jak najwięcej miłości, wiedzy i siebie samych. To jest najcenniejsze. Wystarczy choćby nawet chwila rozmowy przez telefon, posiedzieć razem nawet w milczeniu, zwykły gest, uścisk dłoni...


Zmykam...

Proza życia... Dziś idę z córką do neurologa- może będzie decyzja o wyleczeniu i odstawieniu leków na co liczę, jutro do pracy, w domu czekają przedświąteczne porządki zakupy, muszę spróbować sprowadzić tatę do siebie chociaż na kilka dni, i iść na konsultacje z logopedą w przedszkolu bo moje uparte dziecko nie chce nawet chodzić na zajęcia, wczoraj odebrałam obrazek z oprawy który mama sama wyszywała dla mojego bratanka na pamiątkę pierwszej komunii która już za 3 tygodnie... I mamusia na zawsze pozostanie w tle tych wszystkich wydarzeń, będzie nam nadal towarzyszyć w naszym życiu.

pozdrawiam serdecznie Asia.
_________________
los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
 
ali0210 


Dołączyła: 20 Paź 2012
Posty: 306
Skąd: szczecin
Pomogła: 54 razy

 #10  Wysłany: 2014-04-10, 14:21  


|przytula|
 
astro 


Dołączyła: 02 Sty 2013
Posty: 105
Skąd: Trójmiasto
Pomogła: 5 razy

 #11  Wysłany: 2014-04-15, 13:17  


Twój ostatni opis spowodował, że łzy płynęły mi po policzku. Ja jestem teraz w sytuacji, gdy mój tata odchodzi ... jego stan jest już poważny, nowotwór mocno napiera ... jestem przerażona tym, co nastanie ... staram się trzymać, ale to tak strasznie boli, gdy patrzysz, jak gaśnie ukochany człowiek ... i nic nie możesz zrobić. Najtrudniejsze jest chyba zaakceptowanie sytuacji, pogodzenie się z nią. Ja chyba jeszcze do tego etapu nie doszłam.

Co do rodziny, to znam to z autopsji. Jak umarła moja babcia, to jej córki biły się o pierścionki z ruskiego złota. Obleśne!
Teraz, gdy mój tata umiera, to też rodzina przestała przyjeżdżać. BOJĄ SIĘ. Na prawdę, oni boja się chyba śmierci ... nie umieją się zachować. Przy tacie jest jedna siostra i jego przyjaciele - małżeństwo. No i my ... To przykre, ale tak właśnie jest ...
_________________
"Wiele rzeczy można teraz odłożyć. Wiele może poczekać, ale czasu, który jest jeszcze nasz, wspólny - odłożyć na później nie można."
 
JMD 


Dołączyła: 28 Mar 2013
Posty: 68
Pomogła: 3 razy

 #12  Wysłany: 2014-04-15, 14:20  


astro

napiszę tak... bądź silna, czy będziesz płakać, śmiać się czy wariować - nic nie zmieni tego co nieuniknione. Pokaż tacie, rodzinie, znajomym i przede wszystkim samej sobie że jesteś silna, mocna, świadoma swojej sytuacji i decyzji które podejmujesz.

Ja jestem najmłodsza w rodzinie i ciągle jestem postrzegana jako małe dziecko -smarkula. Przestałam z tym walczyć - mam 34 lata, męża, dziecko - ja nie mam z tym problemu tylko osoby które mnie tak widzą i tak traktują to oni sobie chyba nie potrafią tego uzmysłowić i przeskoczyć dalej.

Powiem, Ci że po pogrzebie mamy do tej pory nikt do mnie nie dzwoni - oprócz taty (który właśnie dziś zadzwonił, że jedzie właśnie na cmentarz zapłacić bo pomnik właśnie kończą stawiać) i brata - który dzwoni i rozmawiamy o pierdołach...

Życie toczy się nadal. Musiałam wrócić do pracy, dziecko do przedszkola... trzeba było ugotować obiad, zrobić zakupy, iść z dzieckiem do lekarza...

Od śmierci mamy płakałam 3 razy - w hospicjum kiedy dojechałam a mama już nie oddychała, na pogrzebie kiedy organista śpiewał psalm o który mama prosiła i 2 dni po pogrzebie jak brat przesłał mi na maila zdjęcia mamy z domu pogrzebowego...

Staram się żyć jak dotąd. Czuję pustkę, ale wspominamy mamę przy błahych okazjach - jak nam się coś przypomni, skojarzy... Nadal mam mamy telefon wpisany w komórkę, jej zdjęcie przy kontakcie, jej melodię - z mamy telefonu na razie korzysta tato a jego telefon leży nieużywany... Liczę się z tym, że kiedyś będę musiała i ten wpis wykasować... Kiedyś...

Zbliżają się święta - to czas szczególny - bardzo będzie jaskrawo mamy brakowało... Przy stole, w potrawach, w rozmowach.... Za kilka tygodni jest komunia najstarszego wnuka mamy - znów będziemy musieli się zmierzyć z jej brakiem.

Pisząc przez pryzmat tego co sama przeżyłam wiedz, że nie da się przygotować na taką sytuację jak śmierć najbliższej osoby. To forum daje dużo wiedzy czego się spodziewać, jak pomóc choremu, o co pytać lekarzy... ale to jak ty sama zareagujesz, jak to odbierzesz, jak to przeżyjesz to jest już niedookreślenia. Oglądając filmy a nieraz nawet wiadomości można zobaczyć jak ludzie płaczą, krzyczą czy histeryzują - ja przyjęłam to spokojnie, łzy poleciały ale pożegnałam się z mamą i wyszłam. Nie chciałam stać, płakać, rozpaczać, patrzeć na zmienioną twarz mamy- chciałam zapamiętać ją taką jaka była jeszcze przed chorobą... Pożegnałam się i pojechałam załatwiać sprawy związane z pogrzebem. Da się to ogarnąć, da się to sprawnie załatwić, da się to przeżyć.

Ja osobiście od ponad roku wiedziałam, że choroba mamy wygrała. Oglądałam ją jak gaśnie, jak choroba postępuje, zmienią mamę fizycznie i psychicznie. Jeździłam z mamą na wizyty "kontrolne", załatwiałam wcześniejsze terminy wizyt i badań - walczyłam razem z nią z beznadzieją, znieczulicą, brakiem empatii... Nadchodzi moment kiedy trzeba sobie odpuścić - nie walczyć bo nie ma możliwości wygrania. Trzeba być, trzeba wspierać, trzeba rozmawiać, trzeba spełniać nawet najbłahsze zachcianki... Czasami wystarczy tylko być. Nawet nie trzeba nic mówić. Wiem jakie to ciężkie - nie raz słowa stawały mi w gardle - ale mówiłam - opowiadałam o codzienności, o postępach dziecka, o pogodzie, czytałam na głos gazetę - nawet przez telefon.

Uśmiechnij się, głowa do góry, pierś do przodu!! Cierpienie, ból, choroba kończy się w momencie śmierci - potem walczymy my o siebie...
_________________
los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
 
JMD 


Dołączyła: 28 Mar 2013
Posty: 68
Pomogła: 3 razy

 #13  Wysłany: 2014-04-24, 19:02  


witam
chwilkę mnie tu nie było...

pomnik mamy był już gotowy przed świętami
tato przyjechał do mnie na święta - był 3 dni i wrócił do domu - jak odjeżdżał miałam wrażenie że jest trochę rozdarty jakby z jednej strony chciał już wracać a z drugiej chętnie by jeszcze u mnie pobył... Święta spędziliśmy z moimi teściami, był spacer po lesie, nie było czasu na nudę... Były 2 telefony od jednej z sióstr mamy, że siedzi i płacze i życzenia złożyła...Tato wrócił do domu we wtorek do swoich "obowiązków" na działce... weekend majowy mamy spędzić u taty porządkując dom...

dopiero teraz dociera do mnie że mamy już z nami nie ma...
dopadł mnie smutek, łzy, tęsknota... ciągle myślę o mamie... nic mi się nie chce, najchętniej schowałabym się przed całym światem.... a tu się nie da... Dziecko czasami pyta o babcię Danusię - gdzie jest, dlaczego nie przyjechała z dziadziem, że chce z nią porozmawiać przez telefon...

no cóż...

zaciskamy zęby i żyjemy dalej....
_________________
los czasami rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą - Paulo Coelho
 
magdal 



Dołączyła: 05 Lut 2013
Posty: 500
Skąd: łódzkie
Pomogła: 105 razy

 #14  Wysłany: 2014-04-25, 19:42  


JMD, moja przyjaciółka przysłała mi po śmierci mej mamy pewne słowa, mały fragmencik dedykuję Tobie:
"... Odpoczywaj i żyj - powolutku, naucz się chodzić od nowa..."

I wiesz, jest to prawda, bo moje życie jest teraz inne, zupełnie inne. Wszystko ma swój rytm i czas, a my musimy spokojnie przez to wszystko przejść, choć wiadomo że są takie chwile, gdy jest bardzo ciężko...

Przytulam Cię serdecznie.
Magda
_________________
Tata NDRP, Mama DRP
 
misiak 


Dołączyła: 16 Lis 2012
Posty: 770
Pomogła: 96 razy

 #15  Wysłany: 2014-04-29, 22:54  


Kurczę, boje sie tego, tej śmierci i po, co będzie. Wiem, że to choroba , która mamę wyniszcza powoli,choć gdzieś w głębi jest ta nadzieja i mysl - mamy nastepny dzień za sobą, byle tak długo to trwało. Czytam to co piszecie, i myslę, że my tu na forum dzieląc sie swoimi uczuciami uczymy innych i siebie, jak przez to przejść, może jest łatwiej. Pozdrawiam.
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group