1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Wyniki tomografii - czy mogłabym poprosić o pomoc?
Autor Wiadomość
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #121  Wysłany: 2012-03-22, 16:24  


Podam Ci link do mojego wątku (jeżeli nie chcesz to nie czytaj, bo uprzedzam, że będzie smutno), od tego czasu było praktycznie z dnia na dzień gorzej :
http://www.forum-onkologi...3,465.htm#63056
Pamiętaj jednak, że mimo iż zachowania są podobne to czas często się różni ...
Objawy mogą być takie same , jednak każdy organizm się różni ...
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #122  Wysłany: 2012-03-22, 23:30  


Dziękuję. Przeczytałam. Strasznie smutne to wszystko :(

Dzisiaj wieczorem byłam u Taty. Już jest przypięty prawie z każdej strony, ponieważ nawet przy 2 rękach zapiętych umiał się wyswobodzić. Pielęgniarki mało zawału nie dostały jak zobaczyły go stojącego na łóżku... Dzisiaj z kolei miał takie zwidy, że aż się wkurzał, przeklinał, próbował uciekać, wyswobodzić się. Krzyczał, że piana, żeby zatkać... i wszystko tak przejmująco... Irytował się, że mu nie pomagamy, że nie rozumiemy. Krzyczał na mamę. Aż trochę się zlękłam. Bo bardzo bym chciała, żeby tato wyszedł i był w domu, ale gdyby był taki agresywny?

Przysypia, ma takie wyblakłe zamglone oczy...
Zastanawiam się czy gdyby stan taty się pogorszył czy szpital da znać. Dzisiaj spytałam o to pielęgniarkę to powiedziała, że trzeba omówić to z lekarzem. Ja myślałam, że to naturalne i standardowe ... Czasami jak sama siebie czytam to mam wrażenie, że ktoś może odebrać to jako córkę wyczekującą na koniec, ale tak nie jest. Bardzo boję się tego i zrobiłabym wiele, aby tato miał jeszcze trochę czasu,strasznie go kocham... Jednak wizja tego, że mógłby odejść sam, w chłodnym szpitalu mnie dobija i spędza sen z powiek.
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #123  Wysłany: 2012-03-23, 09:32  


Wiem, że za napisanie tych słów niektórzy mnie przeklną i odsądzą od czci i wiary, ale myślę że przychodzą takie chwile gdy nie można patrzeć spokojnie na zachowanie, na cierpienie naszych bliskich, gdy po prostu pragniemy aby to cierpienie się skończyło.
Bliska nam osoba cierpi ewidentnie, zarówno psychicznie jak i fizycznie, próby uwolnienia się z więzów, omamy, halucynacje...
Jeżeli istnieje jakiś środek, który przywróci go do zdrowia, powinien zostać użyty, jeżeli takiego środka nie ma, najwyższy czas, aby pozwolić mu po prostu odejść, tak jak chce tego natura.
Jeżeli litujemy się nad zwierzętami, nad drzewami, dlaczego nie jesteśmy w stanie zlitować się nad przedstawicielami swojego gatunku, kretyńsko uzasadniając to miłością do danej osoby.
Jeżeli robimy to w imię Boga... w imię Jego zaleceń... nie jestem w stanie tego zrozumieć, nie jestem w stanie tego zaakceptować.

Gorzkajakmokka wybacz mi proszę to co tu napisałem, mam świadomość, jak bardzo mogę ranić Ciebie i Twoich bliskich.
Twój Tatuś nie zasługuje na to aby traktować Go jak bandytę pozbawiając go możliwości dysponowania swoim ciałem.
Skoro próbuje uwalniać się to znaczy, że przeszkadza mu taki stan rzeczy, skoro jest posłuszny w stosunku do pielęgniarek, to znaczy, że jest świadomy tego, że mogą uwolnić od pasów, stara się zasłużyć na taką nagrodę, drugą opcją jest świadomość, że pielęgniarka może włożyć mu pod plecy jeża, jeśli jej się narazi.
Jeżeli Tatuś po odpięciu z pasów staje się ze względu na swój stan niebezpieczny dla siebie i uciążliwy dla otoczenia, to znaczy że należy pomóc mu farmakologicznie, a nie traktować Go jak zwierzę, nikt nie pozbawił Go praw Ludzkich i Obywatelskich
Wybacz, że napisałem to co napisałem.
Ale sytuacja o której piszesz, to sytuacja której obawiam się najbardziej, a obawiam się że może nie wystarczy mi sił aby połknąć odgryziony wcześniej język...
_________________
romek
 
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #124  Wysłany: 2012-03-23, 13:59  


gorzkajakmokka, a myślałaś też, już o tej opiece z hospicjum ?
Zgadzam się z tym co napisał Romek, z resztą moje zdanie znasz, bo napisałam Ci podobne pw. Domagaj się informacji od lekarzy, przecież musicie wiedzieć co się dzieje, jakie są obecne wyniki badań, co może się zdarzyć jak zabierzecie tatę do domu, jakie leki dostaje......
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #125  Wysłany: 2012-03-23, 18:49  


Poza wami nikt jeszcze nie mówił nic o hospicjum i o tym, że możemy szukać tam pomocy.

Dzisiaj byłam u taty. Je dużo. Podobno zjadł cały obiad. Przy nas kanapkę, parówkę, dwa banany i całą masę wody. Jak czytam wątki na forum to już sama nie wiem czy to dobry czy zły znak...
Dalej przypięty jest pasami. Odpięłam mu jedną rękę dzisiaj, ale reszty trochę się bałam. Od razu chce wstawać, iść... sama bym go nie utrzymała.Mówił dzisiaj nawet " do domu".
Mama nie złapała lekarki, będzie dopiero w niedzielę. Prosiłam aby szła do innego lekarza i porozmawiała, ale podobno nie ma sensu. To ja nie wiem już jak to działa. Teraz do niedzieli gdzie szukać informacji? Kogo prosić o podanie stanu faktycznego itp.
Czy szpital ma obowiązek poinformować gdyby się coś pogorszyło? Zadzwonić, gdyby nie było nas obok?
Dalej skacze pomiędzy lekką świadomością a "swoim światem". Zgania coś z ramienia, prosi aby zasłonić kocem ten stojak na kroplówkę. Szuka jakiś numerów. Denerwuje się jak nie jestem w stanie mu pomóc. Rano nawet nakrzyczał na mamę i miałam wrażenie, że mówi całkiem logicznie. Przynajmniej ja rozumiałam co chciał powiedzieć- tak sądzę.
Obrał sam banana, odkręcił butelkę. Wcześniej nie garnął się do tego.
Oczywiście od nas nie chciał wziąc lekarstwa bo "dyrektor coś źle podejmuje decyzje", bo "sam nie decyduje", ale jak przyszła pielęgniarka i kazała "kochaniutkiemu" łyknąć to od razu to zrobił, uśmiechną się, podziękował i widać że był zadowolony.
Jestem taka ogłupiała. Raz cieszę się bo można się w jakimś stopniu dogadać z tatą a zaraz zaczyna przechodzić w ten dziwny świat. Tłumaczyć mi coś o szpilkach, ostrzach, uśmiechach dzieci...
Dzisiaj jak przyszedł do niego mój mąż którego b.lubi uśmiechnął się i wydał taki okrzyk zadowolenia. Już dawno nie widziałam u niego tak promiennego uśmiechu.

A powiedźcie czy takie spuchnięte kolana mogą być spowodowane upadkiem czy czymś innym?
Poza tym tato ma takie jakby drgawki w okolicach brzucha. Co one mogą oznaczać?
Pytałam pielęgniarek, ale stwierdziły, że nic takiego nie widziały...

[ Dodano: 2012-03-24, 14:31 ]
To znowu ja. Przepraszam, że zamęczam was tym wszystkim, ale czasami zdarza się, że ktoś odpowie, da radę, pomoże a to zawsze olbrzymia radość dla mnie, kiedy wiem więcej.

Dzisiaj tatę odpięliśmy. Zjdał sam obiad, praktycznie cały, wypił kompot, zaczął wstawać, więc dałam mu spodnie- sam założył je, kapcie również i denerwował się, że przytrzymujemy go, ale zbyt się chwiał i gubił kapcie, więc bałam się aby nie upadł. Potem stwierdził, że musi pilnie do toalety i już na wózku, ale zawsze lepiej, że sam.
Na pewno to duża ulga dla niego, że mógł się normalnie załatwić. Później wrócił sam do łóżka i od razu zasnął. Obudził się tylko przesłać mi buziaczka. Chyba mocno go zmęczyła ta wycieczka.

A jak przyszłam to byłam załamana. Spytał czy nie mamy mokrych butów - chyba ciągle widzi jakąś wodę/pianę- jak ostatnio?! Mówił, że widział jakąś supergwiazdę i jak chciałam mu obciąć paznokcie to pytał czy oskubię go z forsy :) później mówił coś o kobiecie/mężczyźnie- nie umiał określić z nożem w plecach i zadawał pytania o zazdrości, ale po tym jak zjadł banana i obiad jakby polepszyło mu się i mówił bardziej do rzeczy. Nawet odezwał się jego artyzm i mówił o tym, że ja z mężem jesteśmy fajnie ubrani, że wszystko ładnie kontrastuje i on lubi takie kontrasty :)

Może się polepsza, może jeszcze zostało nam dane trochę czasu? Chciałabym i mam wrażenie, że tato również.
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #126  Wysłany: 2012-03-24, 14:32  


Witaj Madziu.
Jest mi niezmiernie przykro, że nie mogę udzielić Ci merytorycznych odpowiedzi, na Twoje pytania.
W trakcie leczenia przyjmujemy specyfiki. które powodują bardzo różne reakcje, do takich reakcji można zaliczyć opuchliznę, obrzęki, skurcze mięśni ból stawów, gama jest naprawdę szeroka.
Jeśli chodzi o opuchnięte kolana, to raczej wykluczyłbym upadek, jeśli obok opuchlizny nie pojawia się widoczny siniak a opuchlizna jest jednakowa dla obydwu kolan, należy wykluczyć uraz fizyczny, upadek.
Madziu Wiem, że niefajnie i banalnie to brzmi, ale Trzymajcie się Wszyscy dzielnie.
Ja i wielu do mnie podobnych jesteśmy z Wami w tych trudnych chwilach, jedni wysyłają Wam swoje fluidy, energię, drudzy modlą się za Was i Waszego Tatusia... trzymają kciuki...Nie jesteście sami w tej traumatycznej chwili...
Pozdrawiam
|uscisk|
_________________
romek
 
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #127  Wysłany: 2012-03-24, 22:52  


I znowu przyszłam.
Znowu gnieciona wyrzutami sumienia. Już nie wiem co mam robić. Naprawdę nie wiem.
Przepraszam, że ze wszystkim tu przychodzę, ale bardzo mi pomaga to jak piszę o tym. Tym bardziej jak czasami ktoś się jakoś do tego odniesie... I wszystkie te rady które tu otrzymałam... są i były cenne.
Dzisiaj tato strasznie chciał iść do domu. Wspominał o tym jak byłam z mężem rano. Później mówił to mamie a przy wyjściu zaczął się pakować... i niby jest ok. Niby chętnie zabierzemy go do domu, ale tato pakował się do podkoszulka. Kiedy wszystko co tam wsadził, zaczęło wypadać otworem na głowę, wyścielił to poskładanymi spodniami... Wcześniej rozmawiałam z nim przez telefon to kontakt znacznie lepszy. Pytał gdzie jestem, gdzie jadę, pożegnał się... Jak przyszłam to spacerowali z mamą po korytarzu. Strasznie dużo i łapczywie je i pije. I gdyby było tak kolorowo to zapewne wypisaliby tatę do domu. Jednak nadal plącze się. Zadaje po 5 razy to samo pytanie, plącze rzeczywistość z jakimiś dziwnymi historiami , jest agresywny- naskoczył na swojego współlokatora i nastraszył biedaka , jest straszny dla mamy momentami, irytuje się kiedy nie wiemy o co mu chodzi w jego omamach... Kiedy źle odpowiadamy na pytania... Uparcie wykonuje jakieś czynności jak np. to pakowanie. Lekarki musiały mu dać lek na uspokojenie ponieważ nie chciał się położyć i krzyczał, że jest o ponad 20 lat starszy, że nie pozwoli sobie, że ma ponad 18 lat i on może decydować! Mówił do pielęgniarki, że jest starszy i chce mieć coś do powiedzenia. Że jeżeli chce wyjść do domu to go nie mogą trzymać. Więc pielęgniarki dały jakiś środek, który od razu zadziałał. Tato odpłynął i aż mnie zmroziło i się popłakałam jak zobaczyłam go takiego smutnego, wpratrującego się gdzieś tam... Tak bardzo go rozumiem. Przecież wiadomo, że w domu jest najlepiej. Z takim zaangażowaniem się pakował, ciągle mówi o tym domu. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś się stało :( A z drugiej strony. Jak tato wyjdzie i będzie wstawał w domu w tym chwiejnym krokiem ( dzisiaj kilka razy mało nie upadł + uderzył się mocno w głowę jak kładł się na łóżku), nie da się "okiełznać" jako, że jest typem uparciucha i jeszcze czasami patrzy na mnie tak jak na obcego i nic nie rozumie. Jak będzie całe noce chodził, majstrował, robił dziwne rzeczy. Nie wiem jak bylibyśmy w stanie nad tym zapanować biorąc pod uwagę, że ja mam małe dziecko, mama i mąż normalną pracę... I co robić?
Strasznie podły humor mam dzisiaj. Czuję się tak wyrodnie... I tak współczuję tacie i chciałabym mu pomóc, ale nie wiem co robić.

[ Dodano: 2012-03-24, 22:54 ]
Anelia, dziękuję za odpowiedź.
Tato pewnie i tak się uprze aby ich nie brać. Chociaż mam nadzieję, że powróci do wcześniejszej "formy" i będzie miał świadomość jak ważne jest sumienne przyjmowanie leków. Jeżeli nie to prawdopodobnie będziemy korzystać z odpłatnej pomocy pielęgniarki.
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #128  Wysłany: 2012-03-25, 16:12  


Madziu, mamy wszyscy świadomość, że istnieje konflikt pomiędzy naszymi chęciami i możliwościami.
Wiadomo, że optymalną opiekę Tatuś będzie miał w szpitalu, pomimo, że ewidentnie pobyt ten go unieszczęśliwia, biorąc pod uwagę fakt, że stan Tatusia, jego napady agresji i braku poczytalności mogą być niebezpieczne dla niego jak i otoczenia, skazują go na pobyt w tym miejscu.
Skoro nie ma innego wyjścia, należy zrobić wszystko, aby ten pobyt uczynić jak najmniej bolesnym i to jest zadanie personelu i lekarzy.
Nie możesz mieć pretensji ani do siebie ani do nikogo, że nie jesteście w stanie zapewnić mu należytej opieki, może sprawę mogłoby rozwiązać domowe hospicjum, i taką ewentualność należałoby rozpatrywać, ale ani moje sugestie, ani moja wiedza nie upoważnia do zastosowania takich rozwiązań.
Od tego są lekarze, to jest ich obowiązek i żadna osoba z zewnątrz nie zwolni ich od tej odpowiedzialności.
Współczuję serdecznie Twojemu Tatusiowi, solidaryzuje się z nim w jego cierpieniu, w cierpieniu całej Waszej rodziny, bo odczuwacie to tak samo boleśnie jak i Tatuś, ale tak jak powiedziałem to nie Wy macie obowiązek zapewnić Mu najwyższy możliwy komfort w tych trudnych chwilach.
Pomoc hospicjum należy się Tatusiowi, za jego wieloletnią pracę bez jakichkolwiek opłat i starań z Waszej strony, do lekarza prowadzącego należy załatwienie wszelkich formalności.
Dlatego nie oglądaj się na głupie spojrzenia pani doktor, wymagaj od niej tego co uważasz tylko za stosowne.
Jeżeli p. doktor czuje się urażona, niech zajmie się leczeniem drobiu, nie ludzi.

Pozdrawiam serdecznie :fucc:
_________________
romek
 
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #129  Wysłany: 2012-03-25, 18:58  


Wróciłam właśnie od taty. Zmęczyłam się strasznie a to dlatego, że tato uparł się, że idzie do domu i koniec. Spakował się, ubrał torbę na ramię, wręczył sąsiadowi i jego żonie po bananie i się pożegnał. Nic nie dało tłumaczenie, że nie może, że tak się nie da, że jutro badania...

Poza tym dalej komunikowanie się jest bardzo ciężkie i to raczej tato mówi. Na większość pytań nie odpowiada, albo odpowiada " nie rozumiem". Jednak sam mówi do rzeczy. Był bardzo zły za to splątanie, że nie może się załatwić, że traktują go jak psychopatę, że on to gdzieś zgłosi, że tak być nie może... Poprosił nas o papierosa, zapalił, stwierdził, że ma teraz jakieś zwidy i jest nerwowy, ale to przez to miejsce... ogólnie bardzo dużą część spędzonego tam czasu słuchałam i widziałam, że mówi o tym oc faktycznie było lub jest, ale niestety nie wszystko. W międzyczasie wtrącał dziwne historie...

W każdym razie lekarka powiedziała, że jutro będzie miał tomografię ( ale ciekawi mnie jak skoro jest pobudzony do personelu i lekko agresywny?) i badania + rozmowę z psychiatrą( przez nieustające zwidy i omamy). Więc we wtorek go wypiszą. Z jednej strony ulga ponieważ te wyjazdy, planowanie jak pogodzić podróż z marudzeniem synka ( który w tym czasie miał temperaturę itp.), wyliczanie czasu tak aby wrócić nakarmić, zmienić męża. Zgrywanie tego wszystkiego wykańczało nas strasznie . Poza tym tato w domu to zawsze większa wygoda i komfort dla niego a to teraz bardzo ważne. Z drugiej strony obawiam się tego wszystkiego, kiedy będziemy tylko my i brak pomocy osób które wiedzą co robić...
No nic. Dzisiaj jeszcze jest problem jak wytłymaczyć tacie , że musi być spokojny do jutra i przejść spokojnie tomografię. I cała masa wyrzutów, że biedny musi tam zostawać i się męczyć.
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #130  Wysłany: 2012-03-26, 18:27  


I kiedy w końcu z tatą da się w większym stopniu porozumieć. Kiedy odpowiada na pytania... strona fizyczna leży. Tato ledwo chodzi. Sam powiedział, że się gorzej czuje. Zaczęły boleć go nerki- albo bolały, ale wcześniej nie mówił (?). O wiele mocniej się chwieje. Jest zmęczony...

Dzisiaj powiedział , że ciekawi go ile mu jeszcze czasu zostało. Ponieważ chciałby się nami nacieszyć. Do teraz co o tym pomyślę to łzy mi napływają do oczu.
Pytaliśmy czy możemy tatę wypisać, ponieważ dzisiaj znowu chciał wsiadać do windy i uciekać. Zastępca ordynatora powiedział, że nie mogą taty dzisiaj wypisać. Ponieważ lekarki prowadzącej nie ma a taty stan jest zagrażający życiu. Pokazał wyniki tomografii gdzie okazauje się, że na płacie skroniowym jest bardzo duży przerzut + koło pnia mózgu...

Czy ktoś może napisać mi czy stan zagrażający życiu oznacza, że tato może niespodziewanie w każdej chwili odejść? Chciałabym być mądżejsza w takich sytuacjach.
Boję się, że tato zostanie na noc w szpitalu i odejdzie a mnie przy tym nie będzie. On sam dzisiaj mówił, że nie chce być sam. Jestem tak cholernie bezradna. Jak widzę go takiego smutnego.
Jutro mają tatę wypisać. Mam nadzieję, że będzie ok.
 
cleo33 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 2484
Skąd: Śląskie
Pomogła: 379 razy

 #131  Wysłany: 2012-03-26, 20:42  


gorzkajakmokka napisał/a:
Bo nie wiem czy ta tomografia była potrzebna


Była potrzebna ponieważ można na jej podstawie stwierdzić jak dalej postępować .
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #132  Wysłany: 2012-03-26, 20:50  


gorzkajakmokka napisał/a:
Pokazał wyniki tomografii gdzie okazauje się, że na płacie skroniowym jest bardzo duży przerzut + koło pnia mózgu...
Czy ktoś może napisać mi czy stan zagrażający życiu oznacza, że tato może niespodziewanie w każdej chwili odejść?

Pień mózgu odpowiada za podstawowe funkcje - oddychanie, pracę serca, ciśnienie krwi i wiele innych. Jego uszkodzenie więc, np. poprzez naciek ogniska przerzutowego znajdującego się obok, czy obrzęk wynikający z przerzutu, a sięgający pnia mózgu właśnie, może zagrażać życiu człowieka.
_________________
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #133  Wysłany: 2012-03-26, 21:48  


Hmm, czy to oznacza, że śmierć może być nagła? Bez poprzedzających ją oznak- chodzi mi o wszystko co zawarte w wątku- "jak rozpoznać, że to już blisko..."?


Dzisiaj jak wróciłam od taty byłam spokojniejsza. Po kroplówce ( z ketonalem itp.) spał już prawie cały czas od 17. Był taki spokojny, cieplutki i przy przebudzeniach wysyłał mi uśmiechy. A teraz to już na nowo się martwię, ale dziękuję za informacje.

[ Dodano: 2012-03-26, 21:53 ]
Honorato, ściskam mocno :tull:
Mój tato przyjmował chemię na Grabiszyńskiej. Pamiętam jak chodziłam tam jeszcze z brzuszkiem to Taty który jeszcze tak świetnie się trzymał :-[

cleo33- Czyli przepiszą inne leki? Ponieważ od dawna wiedzą, że stan taty jest- taki jaki jest ( tato leżał na tym oddziale jeszcze niedawno) . Mają świadomość licznych przerzutów- o czym zresztą mówią od początku. Sam ordynator po obejrzeniu wyników stwierdził, że jutro Tatę wypiszą. Więc ciekawi mnie jak będą postępować dalej.
_________________
Tatuś, tęsknię strasznie :( [*] 22.05.2012 23:55
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #134  Wysłany: 2012-03-26, 23:12  


Jeżeli o mnie chodzi to post mi nie przeszkadza. [dotyczy tego posta, przeniesionego do właściwego wątku]

Kasiu, bardzo współczuję straty tak bliskiej Ci osoby.
Wiele osób marzy o takiej śmierci dla swoich bliskich. Cicha, spokojna... bez męczarni. I wierzę, że taka była :tull:

Co do tego co napisałaś. Nie sądziłam że pielęgniarki mogą mówić takie rzeczy. U nas, nie chcą udzielać żadnych informacji poza tymi dotyczącymi zachowania taty itp. Nie można zostawać też na noc ( takiej informacji udzieliła pielęgniarka kiedy mama chciała zostać na noc z tatą- w trakcie jego "szaleństw" i pobudzenia nocnego).
Właśnie mama miała nieodebrane połączenie ze szpitala. Jak oddzwaniała to aż zamarłyśmy w bezruchu. Dobrze, że to tylko psychiatra dzwonił. Już nie mogę się doczekać jutra. Będę chyba o wiele spokojniejsza mając tatę obok.

[ Dodano: 2012-03-26, 23:26 ]
Kurcze po tym poście zaczęłam na nowo panikować. Cały czas się pocieszam, ale mi nie idzie już zupełnie. Chyba powinnam się położyć spać.
Teraz tak dumam,że tato dzisiaj taki słaby... I tak spał jak wcześniej nie spał bez leku uspakajającego czy kropelek. Możliwe, żeby to tak po tej kroplówce z dodatkiem ketonalu? Biorąc pod uwagę fakt, że tato leków przeciwbólowych nie brał wcześniej?
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #135  Wysłany: 2012-03-27, 14:55  


Tato już w domu. Wygląda b. źle. Do domu ledwo wszedł, dał mi buzi w policzek i się położył.
Śpi i jest strasznie słaby :( Tak mi go szkoda :(

Do tego jak czytam karty informacyjne to aż mi się słabo robi od tego wszystkiego.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group