1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Łzy w gabinecie
Autor Wiadomość
zoi 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 05 Sie 2009
Posty: 381
Skąd: Grecja/opolskie
Pomogła: 147 razy

 #1  Wysłany: 2011-12-13, 23:35  Łzy w gabinecie


Czy ktoś z was rozpłakał się kiedyś w gabinecie lekarskim? Czy takie zachowanie (nie powstrzymanie emocji, których czasem nijak nie da się powstrzymać) jest zachowaniem infantylnym, niegodnym pacjenta, nie akceptowanym społecznie, irytującym? Czy przydarzyło wam się coś takiego? I jak zachował się wtedy lekarz? Zdenerwował się, podniósł głos, zrugał was i wyrzucił z gabinetu na ulicę, krzycząc: "Nie życzę sobie, żebyś mi tu płakał! Wynoś się stąd natychmiast do domu! Do jasnej cholery!" W prywatnym gabinecie na dodatek. Nie wiem czy mam się czuć winna... Nie wiem jak nie płakać, kiedy lekarz wydaje wyrok. Może przed wizytą należy coś zażyć na otępienie i uspokojenie, ale co, bo nie wiem...
Miałam raka, przeszłam ciężką i wyniszczającą terapię, wygrałam - na dzień dzisiejszy przynajmniej, bo wznowy nie ma, ale nie jestem, niestety w stanie przezwyciężyć skutków ubocznych tego leczenia. Nie mam już siły zmagać się dalej z nimi, a przede wszystkim nie mam już na to pieniędzy. Naprawdę ich nie mam :uuu:
 
andromeda 


Dołączyła: 28 Lip 2011
Posty: 87
Pomogła: 8 razy

 #2  Wysłany: 2011-12-14, 00:08  


zoi,

:tull:

Ja się rozpłakałam w gabinecie nie raz i nie dwa. Nawet się ostatnio rozpłakałam u dermatologa jak poszłam pokazywać znamiona i lekarka zaczęła dociekać dlaczego ja się tak chcę skontrolować, więc musiałam jej wytłumaczyć, że jestem świeżo po incydencie nowotworowym i chciałabym zminimalizować inne ryzyka.

Reakcje lekarzy były różne - od dyplomatycznego przeczekiwania aż skończę (mężczyźni) po życzliwie-opiekuńcze (kobiety), ale nigdy negatywne.
A czy Tobie ktoś tak powiedział? i to do tego ktoś kogo czas właśnie opłaciłaś? Mam nadzieję, że nie i że to tylko było teoretyzowanie.

A co do pieniędzy - spróbuj może oddać się pod opiekę jakiejś fundacji - jest ich wiele i wydaje mi się, że mają się czym dzielić... Mam nadzieję, że będą mogli wesprzeć Cię finansowo...
 
ewe 


Dołączyła: 08 Paź 2011
Posty: 92
Skąd: Kwidzyn

 #3  Wysłany: 2011-12-14, 00:12  


Zoi ja ryczałam na pierwszej konsultacji z onkologiem, kiedy poszłam z wynikami Mamy. Lekarz zapytał czy jestem sama. Powiedziałam, że mąż na chwilę wyszedł. Lekarz wyszedł na korytarz i powiedział, że czeka na Niego. Niby była to prywatna wizyta, jednak lekarz nie wziął pieniędzy.... Zachowanie lekarza u którego byłaś jest naganne!!!! Wiem co oznacza brak pieniedzy i wierzę, że będziesz silna:* !!!! Całym sercem jestem z Tobą!!!!
_________________
Don't let it go
Never give up,
It's such a wonderful life
 
Margareth 



Dołączyła: 27 Wrz 2011
Posty: 139
Pomogła: 6 razy

 #4  Wysłany: 2011-12-14, 00:13  


zoi,
nie chciałabym się wypowiadać jakoś zbyt "mądrze", ale wydaje mi się, że płacz w gabinecie lekarskim, w dodatku w obliczu takiej choroby, lub jej konsekwencji - nie powinien być czymś złym i potępionym, zwłaszcza przez lekarza. Zachowanie które opisujesz, bardzo mnie zaskoczyło, też kiedyś zastanawiałam się, jakby to było, rozpłakac się przy lekarzu, jakby zareagował. W swoich wyobrażeniach jednak, najgorszą wizją był lekarz bezduszny, siedzacy naprzeciw jak kłoda i niereagujący w żaden sposób.
Sama miałam ochote się rozpłakać, kiedy przedstawiono mi pierwszą diagnozę mamy, a potem kiedy lekarz w CO opisywał mi jakie sa jego zdaniem rokowania... Nie zrobiłam tego, ale nei wiem dlaczego, chyba dlatego, że oko w oko nie lubię się uzewnętrzniać za bardzo.
Inną, bliską mi osobę, również w CO, lekarz potraktował dość łagodnie na widok jej łez [zmaga się podobnie jak Ty, nie z chorobą, a jej konsekwencjami], reakcja "O Boże, niech Pani nie płacze, ja bardzo panią prosze, zaraz coś zaradzimy!".

Odpowiadając na pytanie: czy takie zachowanie jest infantylne, niegodne pacjenta - wydaje mi się, że nie. Pacjent to też człowiek, rzecz się dzieje o jego zdrowie, emocjonalne reakcje są moim zdaniem naturalne.

A jeśli chodzi o brak sił... Kochana, przytulam Cię i życzę powodzenia. Będę ściskać za Ciebie kciuki!
 
 
betka 


Dołączyła: 01 Gru 2010
Posty: 29
Skąd: śląsk
Pomogła: 2 razy

 #5  Wysłany: 2011-12-14, 00:33  


Owszem ja rozbeczałam się jak mała dziewczynka w prywatnym gabinecie. Nijak nie mogłam powstrzymać łez ze strachu, rozpaczy co mnie czeka co dalej... A lekarz według mnie zareagował wspaniale, powiedział "jeżeli tylko to coś pomoże to możemy popłakać sobie razem" Te słowa wystarczyły,że nie czułam się winna i zawstydzona dodały mi siły i otuchy. Płacz to naturalny odruch emocjonalny, obronny. Więc nie czuj się winna jak leją się łzy...
 
asia19 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 29 Gru 2010
Posty: 625
Skąd: Mazowsze
Pomogła: 111 razy

 #6  Wysłany: 2011-12-14, 10:47  


zoi łzy to nic złego, to przecież naturalna reakcja człowieka na ciężkie wydarzenia w naszym życiu... Nie ma czego się wstydzić. Są po prostu ludzie bardziej wrażliwi i tacy, którzy nie pozwalają sobie na 'publiczny płacz'. I w jednym, i w drugim nie ma niczego złego! Ja sobie nigdy nie pozwoliłam na płacz przy lekarzach, choć nierzadko łzy mnie piekły. A może szkoda, bo niektórzy zrozumieliby co, w jaki sposób i do kogo mówią (to zdanie szczególnie do chirurgów)..
Co do kwestii finansowej- może rzeczywiście warto poszukać gdzieś funduszy? Dokładnie wiem, ile to całe leczenie kosztuje, ile też kosztuje 'dochodzenie do zdrowia' po względnie zakończonym leczeniu. Może warto zwrócić się do jakiejś fundacji albo pomocy społecznej (w to mniej wierzę). Napisz może czego dokładnie Ci potrzeba, postaram Ci się jakoś pomóc, może ktoś z Forum będzie miał jakiś pomysł!
Nie poddawaj się!!!
 
zoi 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 05 Sie 2009
Posty: 381
Skąd: Grecja/opolskie
Pomogła: 147 razy

 #7  Wysłany: 2011-12-14, 11:43  


Dziękuję wam za wsparcie, jesteście kochane. Nie będę może w tym miejscu rozpisywać się na temat szczegółów leczenia. Chodziło mi głównie o zachowanie moje i lekarza, który nawiasem mówiąc zdarł ze mnie już kupę forsy za to, co jest refundowane przez NFZ i co wykonuje także bezpłatnie. Być może zarobił nawet podwójnie, ale nie w tym rzecz. Ja po prostu nie mam już pieniędzy na kosztowne eksperymenty medyczne, które nie przynoszą żadnych efektów. Wolałabym rozwiązanie radykalne. Jutro jadę na konsultację do Gliwic. Też prywatnie, ale myślę, że nie tylko warto, ale powinnam to zrobić, żeby mieć jasność sytuacji. Wiecie, tamten lekarz próbował na mnie wywrzeć presję zastraszaniem, a potem krzykiem. Kiedy rozpłakałam się, wpadł w szał. Może jest przepracowany, może ma zbyt wielu pacjentów, ale jeśli będzie ich tak traktować, to za chwilę może nie mieć żadnego. Ostatecznie są jeszcze inni chirurdzy.
 
drMarta 
Psychoonkolog



Dołączyła: 06 Cze 2011
Posty: 92
Skąd: Warszawa
Pomogła: 89 razy

 #8  Wysłany: 2011-12-14, 11:52  


Czy nienaturalne są silne emocje, gdy osoba dowiaduje się o diagnozie choroby nowotworowej lub pogorszeniu stanu zdrowia? Z całą pewnością nie, a płacz jest w tym przypadku niczym innym, jak wyrazem bezsilności i żalu. Według Prof. Patrice'a Guex z Uniwersytetu w Lozannie, to jeśli ktoś nie wykazuje silnych przeżyć związanych z chorobą - wówczas jest powodem do niepokoju. Tym samym każdy ma prawo do płaczu!!!

Niestety to lekarze nie zawsze stają na wysokości zadania. Powód jest prozaiczny - sami nie mają dobrego wglądu w swoje emocje i nie radzą sobie z przekazywaniem złych informacji oraz reakcją pajcenta. Często lekarz reagując w takiej sytuacji złością daje jedynie wyraz swojej bezsilności. Niestety nie każdy o tym wie. Coraz częściej podczas spcjalnych szkoleń zwracamy lekarzom uwagę na sposób, w jaki należy pacjenta wesprzeć w takiej sytuacji, a z pewnością nie wyrzucać z gabinetu i z cytowanymi przez Zoi słowami.

Niestety jeszcze wiele jest do zrobienia w tym zakresie...

Dlatego wszyscy, gdy wstępujemy w rolę pacjenta lub jego rodziny - dajmy sobie prawo przeżyć sytuację, nawet jeśli mamy się przy tym rozpłakać! To nasze prawo, nasze życie i emocje.

Wielokrotnie byłam wzywana do pacjenta, który otrzymawszy diagnozę, wg lekarza "nie radził sobie z nią" - w rzeczywistości zareagował płaczem. W żadnym z tych przypadków, rozmawiając z pacjentem nie stwierdziłam, aby jego reakcja byla wyrazem "nieradzenia sobie". Przeciwnie, była oznaką tego, że cenne jest dla niego życie, a kiedy człowiek wie, że ma coś do stracenia, wówczas na początku może zareagować płaczem, ale także złością, rozdrażenieniem i smutkiem, ale potem zazwyczaj mobilizuje wszelkie siły do walki o to, co jest dla niego cenne.

Pozdrawiam Was ciepło,
MP
_________________
dr Marta I. Porębiak
http://www.ipsycholog.com
 
KlaWik 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 10 Lis 2011
Posty: 231
Skąd: Żabia Wola
Pomogła: 51 razy

 #9  Wysłany: 2011-12-14, 12:04  


Zoi

Może to zdoła Cię pocieszyć. Ja płakałam na poczekalni przed gabinetami lekarskimi. Otoczona pacjentami, z tymi samymi problemami. Powodem moich łez, była bezradność. Dostałam informację telefoniczną, że na konsultację dotyczącą chemioterapii dostanę się bez wcześniejszego zapisywania na wizytę. Zgodnie z nią pojechałam i pani w okienku poinformowała mnie, że zostanę przyjęta przez lekarza za miesiąc. Znaczyło to, że nie dostanę chemii, bo będzie za późno. Stanęłam na tej poczekalni i zaczęłam dzwonić po gabinetach, łzy lały się potokiem. Bardzo się bałam, że za miesiąc usłyszę, że na własne życzenie nie dostanę leczenia. Lekarze podeszli do mojego problemu całkiem inaczej. Już na drugi dzień zostałam zakwalifikowana do leczenia. Nie wstydzę się tych łez. Właśnie dzięki nim pozbyłam się strachu i zaczęłam działać.
Co do finansów, też borykam się z brakiem funduszy. Nawet nie wyobrażałam sobie jak moja choroba wpłynie na płynność finansową mojej rodziny.
Trzymaj się
_________________
KlaWik
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić
 
Gusia 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 155
Skąd: Poznań
Pomogła: 45 razy

 #10  Wysłany: 2011-12-14, 13:00  


Zoi Kochana , płacz i nie przejmuj się opiniami w tym względzie. Nie płaczą tylko źli ludzie i ludzie , którzy są obojętni na los drugiego człowieka. I zmień tego lekarza , który tak Cię potraktował. Życzę Ci abyś trafiła na takiego, na jakiego trafił mój mąż . Chłop jak dąb o gołębim sercu i pewną ręką chirurga i to z NFZ. A co do finansów to myśl pozytywnie a wszystko się ułoży . Wiem jak ciężko jest z finansami , gdy w domu zawita choroba , a tym bardziej gdy jej braknie na leczenie. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
 
akos6 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Paź 2011
Posty: 1290
Pomogła: 212 razy

 #11  Wysłany: 2011-12-14, 13:17  


lekarz który oznajmiał mi diagnozę też nie bardzo wiedział jak to zrobić... popatrzył na mnie z niedowierzaniem i zapytał ile mam lat...no to mówię że 32...zwiesił głowę i powiedział że " nie ma dobrych wieści, diagnoza się potwierdziła"... Faktycznie łzy mi się polały... chwilkę porozmawialiśmy i powiedział że mam iść do poradni chemioterapii. Po drodze weszłam do mojego chirurga na oddział. Poprosił mnie do pokoju badań popatrzył na mnie i stwierdził że " diagnozę już pani zna". opowiedział mi o leczeniu a na koniec objął ramieniem i powiedział "głowa do góry ustaliliśmy dobre leczenie będziemy działać itp" To był zwykły ludzki odruch z jego strony taki " nie lekarski" ale bardzo krzepiący...

Zoi też życzę żebyś trafiła na lekarza z "sercem"...
_________________
nic nie muszę....wszystko mogę :)
 
małgosia_43 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Cze 2011
Posty: 768
Skąd: Łódź
Pomogła: 75 razy

 #12  Wysłany: 2011-12-14, 13:24  


Zoi, sama ze dwa razy się popłakałam w gabinecie lekarskim, w czasie leczenia, głównie z bezsilności, ale za każdym razem lekarze okazali mi zrozumienie.
 
Klara


Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 42
Pomógł: 13 razy

 #13  Wysłany: 2011-12-14, 13:31  


Mnie się zdarza płakać bardzo często - i w gabinecie u lekarza i poza nim. Lekarze reagują różnie, ale nigdy tak, jak opisałaś. Przeważnie życzliwie przeczekują, czasem pocieszają.
Gdyby mnie tak potraktował lekarz przyjmujący prywatnie zażądałabym zwrotu pieniędzy za wizytę i napisałabym formalną skargę do jego szefa. A może zrób to? :roll:
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #14  Wysłany: 2011-12-14, 16:42  


zoi to co opisałas było dla mnie szokiem
chyba trafiłas do lekarza ktory oględnie mowiąc nie miał dobrego dnia,
tylko ze na łzy wyrazające strach i bezradnośc nikt nie powinien reagować tak jak było w Twoim przypadku

ja tez ryczałam jak bóbr w gabinecie , i w szpitalu na oddziale, reakcją mojej lekarki było przytulenie i duuuzo dobrych ciepłych słow,
jak sie przekonałam nie rzucała tych obietnic w proznię , nie były to puste słowa do dzisiaj pomaga, w szpitalu przynosiła mi ksiązki i ploteczki
od tych łez zaczęła sie nasza przyjażń

zyczę ci zebys trafiła na lekarza obojetnie jakiej płci ktory potrafi wyrazić emaptię , ktory wysłucha na spokojnie
nie musi to być lekarz z prywatnego gabinetu ,to czy przyjmuje na NFZ czy prywatnie wcale nie znaczy ze prywatnie jest lepszym, człowiekiem
zyczę ci z całego serca na trafienie na kogoś, kto wysłucha a jak trzeba nawet przytuli, bo to ma dla nas ogromne znaczenie
trzymaj się
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
atthedisco 



Dołączyła: 13 Paź 2011
Posty: 300
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 14 razy

 #15  Wysłany: 2011-12-23, 19:45  


Witam :) Ja nie płakałam w gabinecie lekarskim, ale kiedy Tata wyszedł z gastroskopii płakał, wyszliśmy z przychodni i nie wytrzymałam, płakałam, jak nigdy wcześniej, nie potrafiłam się opanować.. od razu do głowy przyszła mi myśl że to już koniec, ze nic nie ma sensu, że muszę rzucić szkołę żeby być w domu.. z Tata..
Jestem bardzo pesymistyczna osoba, przez co po głowie chodzi mi mnóstwo myśli nie do ogarnięcia, same pesymistyczne myśli, kiedy nie mam się o co martwić, znajduje nagle kolejny powód do zamartwiania się i tak w kółko, ale tak chyba już mam..
Co do tematu, płacz to normalna reakcja, płakałam kiedy przywieźli Tate po operacji, każdy z Nas płacze, żeby wyrzucić z siebie emocje, żeby poczuć ulgę..
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group