[akos6]

i ja jestem myślami z Tobą

[Anelia]

Cześć Romuś. Podpisuję listę obecności
Jutro musi być lepiej

[ewka1]

Cześć Romeczku Może jestem ostatnio mało aktywna u Ciebie w wątku,ale wymyśliłam generalne sprzątanie i od poniedziałku na ścierce jadę Zapewniam Cię,że myślami jestem z Tobą.Dobrej nocy dla Ciebie

[nasturcja]

Jestem z Tobą myślami, Romku i bardzo wyczekuję dobrych wieści.
Dobranoc.

[ewka1]

Dzień dobry Romeczku Uśmiechy i buziaki przesyłam

[KasiaC]

Witaj Romku moc serdeczności przesyłam

[Honorata]

Romanie -

[plamiasta]

obecna

[Anelia]

Romku ...
I co tam u Ciebie dzisiaj się działo ?

[roman1130]

Wybaczcie, że nie wpadam do Was z odwiedzinami.
Ale korzystam z mobilnej formy internetu, który pomimo renomowanej firmy(Play) oraz faktu że jestem w dużym mieście chodzi naprawdę obłędnie załadowanie jakiejkolwiek strony trwa i trwa, i trwa... tak że można usnąć z nudów czekając.
Ale jeżeli załaduje się mogę czytać, tak że nie ograniczajcie się tylko do podpisywania listy obecności... piszczcie więcej.... pocieszajcie mnie i bawcie... rozpieszczajcie mnie

Witam Kochani
Już drugi zabieg mam z głowy, czekałem na niego od 6 rano do 19,30. podczas oczekiwania mam całkowity zakaz opuszczania oddziału, nawet jak przychodzi do mnie wnuk, który najdłużej po 15 minutach jest znudzony i nie chce siedzieć Zwłaszcza, że nie można tu wykorzystać wszystkich zdolności wokalnych...
A zapewniam że zakres ma naprawdę ogromny.
Sprzęt tak intensywnie pracujący, niestety jest narażony na częste awarie, a ze względu na moje nazwisko z końca alfabetu... mam przechlapane...
Generalnie jednak czuję się bardzo pozytywnie, cierpliwość jest cnotą którą potrafią tutaj doprowadzić do perfekcji, potrafią upominać mnie co dziesięć minut abym nie wybierał się na spacer, do bufetu, czy w jakieś interesujące miejsce, a zwykłego zabiegu trwającego najwyżej 10 minut ale uwalniającego i mnie i cały personel pilnujący z konieczności dbania o ewentualne wezwanie do akceleratora... jakoś nie mogą załatwić...
Całe szczęście że po jutrzejszej przygodzie z napromienianiem będę miął przerwę do poniedziałku i już z górki

Jeśli chodzi o wyżywienie, to dosyć mocno dbają o to abym nie przytył nadmiernie, następnie pilnują abym nie zaopatrzył się w pobliskiej chińskiej knajpce... gdyby nie pomoc rodziny i współtowarzyszy niedoli nie musiałbym martwić się jak długo będę męczyć się ze swoimi problemami, do przyszłej środy umorzyliby mnie głodem, a razem ze mną mojego kumpla...

Doszedłem do wniosku, że skoro nie potrafię pozbyć się zarazy, to może spróbuję dogadać z gnojem... może ma kompleksy
Ciekawy jestem Waszej opinii na ten temat
Pozdrawiam serdecznie

[erin29]

Romuś pocieszę Cię - catering który jest obecnie jest o niebo lepszy niż ten z początku roku
Przy tamtym to Moja Mamcia cały czas na kanapkach była .

[plamiasta]

ja już kiedyś pisałam i powiem to jeszcze raz jak dziada nie można się pozbyć, trzeba nauczyć się z nim żyć i puki co żeby to życie było n a Twoich warunkach

kilka dni temu Justynka chyba wkleiła fajne foto na fb odnośnie szpitalnego jedzonka, KURCZE NIE MA KOBITEK W KRAKOWIE które by doniosły wałówkę do szpitala? jeszcze trochę i Romek nam w motyla się przemieni albo od szybkiego mrugania oczami wzniesie się w powietrze


ja jak schudłam prawie 30 kilo to ze mnie się śmieli że muchy trzeba wybijać w moim otoczeniu bo mnie porwą jeszcze

[cleo33]

Tak zle na pewno nie będzie aby w motyla sie zamienił
Romuś ma swoich dokarmiających -rodzinka która się troszczy

[JustynaS1975]

Romek Romek Romek !!! , fanki szaleją jak na koncercie the Beatles

Cytat:

może spróbuję dogadać z gnojem... może ma kompleksy

Żadnych kompromisów, żadnego dogadywania się, żadnych negocjacji ... pokaż gnojowi, gdzie raki zimują
Pozdrawiam serdecznie

[ Dodano: 2012-07-12, 21:41 ]
No cóż jeszcze mogę napisać ... ... to tak w sprawie narzekań, że nie możesz nigdzie wychodzić. Ja leżałam w izolatkach (sama jedna) po 4-6 tygodni i przez ten czas w ogóle nie mogłam wychodzić z tego 'więzienia' ... ale żeby nie wprowadzać smutnego tonu, bo tu trzeba Ciebie jakoś zabawiać mogę opisać jedzenie w szpitalu, w którym się leczyłam.
Przed przeszczepem leżałam na 'zwyczajnej' hematologii (prawidłowa nazwa: Klinika Hematologii Oddział Chorób Układu Krwiotwórczego), po wznowie na Oddziale Intensywnej Opieki Hematologicznej. Na żadnym nie było dobrego jedzenia. Ale na 'zwyczajnej' hematologii jakoś z lekka urozmaicone. Natomiast na ten 'niezwyczajnej' była dieta (chyba tzw. lekkostrawna) i właściwie co dzień na obiad: zupa, która niezależnie od tego jak się nazywała tak samo smakowała (a czasami wyglądała tak jakby była na ścierce od podłogi gotowana) , na drugie mięso podeszwa (podobno schab gotowany) polany krochmalem (nazywali to sos) i coś co nazywali ziemniaki (do tej pory mam opory gdy jem ziemniaki) i to było w temperaturze czasami pokojowe. I tak prawie co dzień przez cały czas pobytu (a moje pobyty to 6-7 tygodni).
Ratowały mnie wałówki Mamusi.

A tak się do Ciebie wdzięczę

[cleo33]

Ładnie się wdzięczyć