1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak piersi zrazikowy
Autor Wiadomość
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #1  Wysłany: 2011-06-29, 13:53  Rak piersi zrazikowy


Witam,

Chodzi o moją babcię. W październiku skończy 65 lat. Ok. miesiąca temu zauważyłam, że pod sutkiem lewej piersi ma wciągniętą skórę. Zapytałam co to jest (niestety wiem, że to zły objaw) i odpowiedziała, że około miesiąca temu zauważyła tam dość dużego guza - szacowała na 4x4 cm. Opisywała zmianę jako twardą, ale przesuwalną; twierdziła, że "zassanie skóry" pojawia się i znika na przemian i, że guz raz wydaje się jej mniejszy a raz większy. Przysięgała mi, że wyskoczyło jej to nagle i od razu takie duże. Przez miesiąc łez, błagań i lamentów nie dawała się namówić na badanie. W zeszłą środę w końcu poszła na mammografię, dzisiaj odebrała wynik i była z nim u ginekologa.

WYNIK BADANIA MAMMOGRAFICZNEGO
Utkanie tłuszczowo-gruczołowe.
W obrębie piersi lewej, zabrodawkowo nieregularny obszar około 4x3 cm z wypustkami i mikrozwapnieniami. Obraz znacznie podejrzany - konieczna pilna konsultacja w Por. Schorzeń Piersi.
Drobna zmiana łagodna w piersi prawej.
Doły pachowe wolne.
BI-RADS 5.

SKIEROWANIE
Do: pracowni pogłębionej diagnostyki w programie profilaktycznym raka piersi. Pani XX 22.06.2011 r. miała wykonane badanie mammograficzne, które ujawniło zmianę wymagającą dalszej diagnostyki.
Opis:
Piersi o budowie tłuszczowo-gruczołowej.
W piersi lewej w miejscu - zabrodawkowo jest guzek o średnicy 4 mm, skala BI-RADS 5.

Napiszę co jeszcze wydaje mi się istotne:
- ze dwa miesiące temu babcia miała robiony rentgen układu pokarmowego i płuc oraz dwukrotnie robiła USG jamy brzusznej. W żadnym badaniu nie ma zmian podejrzanych onkologicznie. Wyszły choroby jelit, nie wiem czy to istotne jakie, ale żadne z tych stanowiących stany przedrakowe,
- babcia urodziła naturalnie 3 dzieci, łącznie karmiła je ok. 5,5 roku,
- nigdy nie chorowała na żaden nowotwór (łagodnych też nie stwierdzano),
- w całej rodzinie tylko jedna osoba chorowała na raka - ojciec babci na raka płuc, ale on był palaczem,
- pierwszą miesiączkę miała w wieku 14 lat, menopauzę umieszcza "gdzieś po pięćdziesiątce",
- nigdy nie przyjmowała leków antykoncepcyjnych ani nie korzystała z HTZ,
- babcia ma dwie siostry: najmłodsza (55 l.) przyznała parę dni temu, że też wyczuwa zmianę w piersi a "średnia" (60 l.) miała zdiagnozowaną jakąś zmianę łagodną.
Babci ogólny stan zdrowia oceniłabym jako kiepski. Ma astmę oskrzelową, silne alergie na wiele substancji (chociażby leki: ibuprofen, antybiotyki podawane doustnie), nadciśnienie tętnicze, choroby serca (niestety nie wiem jakie bo zdiagnozowała się w tym kierunku gdy byłam zbyt mała, żeby się tym interesować, ale mogę podać nazwy leków jakie zażywa), wiecznie podwyższony poziom cholesterolu i OB, zwyrodnienia kręgosłupa, coś ze stawami, osteoporozę. Jeśli coś pominęłam, uzupełnię.

Wiem, że piątka w skali BI-RADS nie pozostawia złudzeń i nie pozwala łudzić się, że to nic takiego. W obliczu takich wieści nawet nie wiem o co zapytać. Dzwoniłam do mojej ginekolog kiedy zauważyłam to zassanie skóry - powiedziała, że przesuwalność i nagłe pojawienie się sugerowałyby torbiela, ale w tym wieku są raczej niespotykane.

Postaram się jasno skonstruować pytania:

Dostałyśmy termin biopsji (niestety nie wiem jakiej) i USG 7 lipca w Sosnowcu w poradni na Wawelu. Czy szukać bliższego? Czy w ogóle jest szansa dostać bliższy?

Jaka jest szansa na zaordynowanie leczenia przy istniejących chorobach przewlekłych? Wydaje mi się, że na chemioterapię trzeba być "ogólnie zdrowym"...

O czym świadczy BI-RADS - tylko o charakterze zmiany (łagodna/złośliwa)? Czy o rozpowszechnieniu choroby - czy "5" oznacza, że choroba mogła wyjść poza pierś? Jakie kryterium kieruje radiologiem oznaczającym zmianę, nie mogę znaleźć o tym informacji. Nie rozumiem czy "5" bo zmiana jest duża, czy dlatego, że złośliwa, czy dlatego, że choroba jest zaawansowana...

Przed wynikami biopsji trzeba iść do onkologa? Czy przed wynikami biopsji można w ogóle coś zrobić? A co potem? Babcia mówi, że nie można jej przez te astmy, alergie itd. poddać narkozie, jest uczulona nawet na znieczulenie dentystyczne. Co w takim razie z operacją? Jakiej kolejności leczenia w ogóle mamy oczekiwać, czego przypilnować?

Dlaczego na wyniku mammografii mamy: "obszar 4x3 cm" a w skierowaniu "o średnicy 4 mm"?

O ośrodku na Wawelu krążą same paskudne opinie. Ich mammograf nie dostał w 2009 jakiegoś atestu, nie wiem czy ma go teraz. Napisałam z prośbą o radę do lokalnego stowarzyszenia Amazonek - także odradzają. Czy w takim przypadku możemy szukać innej przychodni? Czego W OGÓLE mamy szukać? Czy są tu może jakieś Panie z Sosnowca?

Jeszcze jedno pytanie. Głupio mi je w tym momencie zadawać bo teraz babcia jest najważniejsza, ale nie wiem jakie kroki podjąć. Mam 22 lata i od 4 lat biorę pigułki antykoncepcyjne (z wielu powodów). Zdaje się, że jeśli jest jakaś konkluzja w sprawie ich wpływu na raka piersi to taka, że przyspieszają jego rozwój u pacjentek z mutacją BRCA1. Czy w takim razie powinnam je szybko odstawić/iść na konsultację (do ginekologa czy onkologa?)? Czy tu może wchodzić w grę mutacja tego genu, jeśli zmiana pojawia się w wieku 64 lat? Dzwoniłam do mojej lekarki jak wspomniałam i powiedziała, że ona nie widzi powodu do natychmiastowego odstawienia jeśli to byłby pierwszy przypadek w rodzinie.

***

To tyle ze spraw merytorycznych. A życiowo - pękło mi serce. Babcia jest jedną z dwóch osób w moim życiu za którą oddałabym wszystko. Zawsze była dla mnie i mamą, i tatą, i rodzeństwem, którego nie mam, i przyjaciółką - wszystkim. Nigdy nie umiałam sobie wyobrazić, że jej nie będzie. Najbardziej nie chcę, żeby cierpiała. Dość mnie bolał jej widok jak ją strasznie bolał kręgosłup, żołądek, jak się dusi w ataku astmy. Gdyby tylko istniał jakiś transfer bólu... miała takie ciężkie życie, a teraz to. Świat runął...

...ale to do tego drugiego wątku. Bo wiem, że każdy użytkownik ma dwa - merytoryczny i mniej. Podglądam forum od zeszłego roku gdy zaszła taka potrzeba w kontekście innej osoby. Mogłabym zacząć teraz pisać jaką wspaniałą robotę odwalacie, ale na to nie ma słów. Serdecznie proszę o pomoc.
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #2  Wysłany: 2011-06-29, 15:05  


Agnieszka00 napisał/a:
Dostałyśmy termin biopsji (niestety nie wiem jakiej) i USG 7 lipca w Sosnowcu w poradni na Wawelu. Czy szukać bliższego? Czy w ogóle jest szansa dostać bliższy?

To już praktycznie za tydzień. Termin bardzo dobry, kilka dni wcześniej nie zrobi różnicy.

Agnieszka00 napisał/a:
Jaka jest szansa na zaordynowanie leczenia przy istniejących chorobach przewlekłych? Wydaje mi się, że na chemioterapię trzeba być "ogólnie zdrowym"...

Na pewno są duże szanse na dobranie odpowiedniej chemioterapii.
Podobnie jak na to, że stadium zaawansowania choroby może okazać się jeszcze nie aż tak bardzo późne,
ale to oczywiście zależy od wyników dalszej diagnostyki.

Agnieszka00 napisał/a:
O czym świadczy BI-RADS - tylko o charakterze zmiany (łagodna/złośliwa)? Czy o rozpowszechnieniu choroby - czy "5" oznacza, że choroba mogła wyjść poza pierś?

Świadczy tylko o prawdopodobieństwie złośliwości zmiany - ściślej: o tym, jak lekarz to prawdopodobieństwo klasyfikuje na podstawie wyniku badania mammograficznego.
Nie mówi o stadium zaawansowania, ani stopniu złośliwości. Więcej o tym tutaj.

Co do mutacji genów (BRCA-1/2) najpierw ewentualnie powinnaś wykonać badanie, czy taką mutację posiadasz, by myśleć o dalszej profilaktyce.
Ale badanie takie jest uzasadnione jeśli przypadków zachorowań w Twojej rodzinie byłoby więcej.
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #3  Wysłany: 2011-06-29, 18:26  


Jeżeli są takie złe opinie o tym ośrodku to ja bym szukała czegoś innego, w tym wieku tydzień lub dwa nie robi istotnej różnicy, ważniejsze jest zaczęcie w dobrym miejscu , jeżeli jest nieciekawy stan ogólny to tym bardziej trzeba szukać dobrego chirurga i pytać o możliwość mastektomii bez wstępnej chemioterapii. Istotniejsze od momentu zaczęcia kuracji jest zachowanie późniejszych terminów: biopsja, wycięcie, terapia uzupełniająca (i jakość tej terapii). Podsumowując, ja radzę szukać czegoś dobrego nawet jeżeli trzeba będzie zaczekać, w tym wieku to rośnie raczej wolno. Prawdopodobieństwo że jest to mutacja BRCA też małe, odezwałaby się wcześniej. Powodzenia

[ Dodano: 2011-06-29, 18:32 ]
Szukać jeżeli nie centrum onkologii to szpitala mającego duży oddział onkologiczny. Zarejestrować się do chirurga onkologa w przychodni przyszpitalnej.
_________________
sprzątnięta
 
maka 


Dołączyła: 06 Cze 2011
Posty: 13
Skąd: Kraków
Pomogła: 4 razy

 #4  Wysłany: 2011-06-29, 21:54  


Z Sosnowca masz przecież bliziutko do Katowic , a tam na pewno jest Centrum Onkologii.
Ewentualnie możesz jechać do Krakowa, też nie tak daleko. W CO w Krakowie przy ul. Garncarskiej przyjmują wszystkich pacjentów zarejestrowanych w danym dniu, z tym ,że trzeba się zarejestrować osobiście (z dowodem ubezpieczenia) pomiędzy godz. 8 -10 (nie wiem, czy telefonicznie też można, możesz to wyjaśnić, tel. do rejestracji 12 422 55 22, na centralę 12 422 99 00).
Na chirurgii onkologicznej spędziłam 3 dni, lekarze mają dobrą opinię, wspaniały jest też zastępca ordynatora- prof. Krzysztof Herman . On jest konsultantem krajowym
http://www.chirurgiaonkologiczna.org.pl.
Moja znajoma twierdzi, że wiele lat temu uratował jej życie (poprzez trafną diagnozę) i pierś (zrobił jej oszczędzającą pomimo dwóch ognisk, jej na tym bardzo zależało).
Mnie też operował po tym jak ubłagałam go o to telefonicznie (zdołałam go tylko tak złapać na godzinę przed jego wyjazdem za granicę). Zapisał, zapamiętał i po 2-ch tygodniach wziął na stół.
A na oddziale pacjentki opowiadają, że jeżeli próbuje się mu dać pieniądze, to mówi, że jeśli kogoś na to stać, to niech wpłaci na rzecz szpitala.

Wielkim mankamentem tego CO jest czas oczekiwania na wynik histopat. Ja dopiero jutro odbieram - po 30 dniach !
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #5  Wysłany: 2011-06-30, 14:55  


Bardzo dziękuję za każdą radę. Obawiałam się, że odpowiecie, że perspektywy leczenia są dużo gorsze.

Póki co udało się nam zachować termin 7 lipca, ale nie w Sosnowcu (paskudne opinie), tylko w Katowicach na ul. Raciborskiej. Polecały go sosnowieckie Amazonki i parę innych osób. Rozumiem, że do otrzymania wyników histopatu nie mamy większego pola do manewru.

Nurtują mnie nowe pytania. Czemu na wyniku mammografii jest podany wymiar 3x4 cm a na skierowaniu tylko średnica 4 mm? To jest takie spłaszczone? Generalnie widzę, że 3x4 to chyba duża zmiana, to pewnie niedobrze...

Babcia jest absolutnie przekonana (mama też to dotykała i potwierdza), że to świństwo się łatwo przesuwa w palcach, poza tym raz czuje to jako mniejsze, raz większe. No i powtarza, że to "wyskoczyło nagle", ale mniejsza o to bo sądząc po położeniu (zabrodawkowo) mogło być długo niewyczuwalne. Na podstawie tego opisu moja ginekolog uznała, że nie powinno być źle bo rak nie jest przesuwalny i nie może zmieniać rozmiaru, w tym sensie, że raz jest mniejszy, a raz większy. Ja się uspokoiłam, uspokoiłam biedną babunię, a tu BI-RADS 5. To jakim cudem to się rusza? Nie chcę się wygłupić, ale... ciągle mam w głowie, że jest jeszcze "5%"...

Nie wiem jak z nią rozmawiać. Babcia 30 lat mieszkała na zabitej dechami wsi, w warunkach, w które przeciętny człowiek by nie uwierzył, że panowały w środkowej Europie w II połowie XX wieku. To prosta, najukochańsza na świecie kobieta, ale nastawienie do choroby ma przerażające. Na badanie nie chciała iść "bo po co wiedzieć co to jest", "jak już jest no to będzie co ma być, nie będę się na starość po lekarzach włóczyć", "jak to rak to i tak umrę, nie chcę się dodatkowo stresować"... Na słowo "operacja" reaguje alergicznie, "nie dam się pociąć bo i tak umrę na stole", "nic mi nie będą wycinać". W tej chwili wie tylko, że nie możemy jej nic konkretnego powiedzieć, ale nie wie co to jest BI-RADS 5. Widzę, że wierzy, że to będzie coś łagodnego.

Ja już w nic nie wierzę i na nic nie mam nadziei. Tyle babcię w życiu spotkało, nieszczęście goniło nieszczęście, pech następną katastrofę a teraz to. Myślałam, że jestem twarda, tymczasem to córki babci ją póki co podtrzymują na duchu, a ja staram się nie wpadać w kadr bo łażę roztrzęsiona i nie wiem jak jej w oczy spojrzeć. Zdaję się nie dostrzegać babci tylko katastroficzną wizję przyszłości ("przyszłości", tak...).

Ze sobą w takim razie pójdę może na planowaną wizytę w październiku skoro nie ma pośpiechu.

Maka, mocno trzymam kciuki za jak najlepszy wynik, trzymaj się!
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #6  Wysłany: 2011-06-30, 18:03  


To coś okropnego jak przedstawiają osobę w moim wieku jako niezaradną staruszkę, zwracam uwagę że lekarz może tak nie podejść i liczyć się z życzeniami "babci ?!!!". No więc przed wizytą trzeba chorą urobić. Po pierwsze: teraz rak piersi jest częsty, choruje 1 kobieta na 8, po drugie: teraz można leczyć i z leczeniem to można pożyć i 20 lat, po trzecie: najlepsze leczenie to obcięcie piersi po chemii to uszkodzenia odporności, szpiku itp, ryzyko śmierci na stole przy tej operacji jest tak małe że można o nim nie myśleć. Trzeba pamiętać że do stałego przyswojenia informacji wystarczy przeciętnie 8 powtórzeń, to jak każda kobieta w rodzinie 3 razy z chorą (wolę tak o niej pisać) porozmawia to jej opór przeciwko leczeniu zmaleje.
Do onkologa można z chorym wejść (nawet jest to dobrze widziane) i lepiej żeby ktoś to zrobił, ale ktoś zorientowany w pełni w chorobach towarzyszących, na pierwszej wizycie jest wywiad i dobrze żeby wszystko zostało powiedziane, przydatna byłaby lista chorób i wynik ostatniego badania obrazującego stan.
Na skierowaniu pisze się skrótowo i w detale nikt się nie bawi i tak tą kliszę z mammografią zabiorą i sami obejrzą.
Na razie nie ma żadnej informacji która wskazywałaby na inną niż wieloletnia perspektywa.
_________________
sprzątnięta
 
maka 


Dołączyła: 06 Cze 2011
Posty: 13
Skąd: Kraków
Pomogła: 4 razy

 #7  Wysłany: 2011-06-30, 18:16  


Agnieszko , Gaba ma rację, babcia może jeszcze długo pożyć, poza tym nie wyobrażaj sobie od razu najgorszego .
Ja miałam po mammografii Birads 4 b, 30-40% szansy na dobry wynik, no i dziś odebrałam ...dobry :)
Na mammografii ognisko 0, 6 cm, po wycięciu okazało się 0,25 cm.

Więc głowa do góry, nie zamartwiaj się na zapas !!!
Oczywiście wiem, że mówi się to łatwo, gorzej wykonać, sama miałam 30 dni najgorszych w życiu.
Pozdrawiam i powodzenia
 
olaczek 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 289
Skąd: Górny Śląsk
Pomogła: 37 razy

 #8  Wysłany: 2011-06-30, 23:59  


O szpitalu się nie wypowiem, ale byłam z mamą w poradni na ul. Raciborskiej 2 razy i zaraz uciekłam. Wówczas w sierpniu do dobrych lekarzy terminy były na maj przyszłego roku. My trafiłyśmy do pana, który miał problemy z odczytaniem nie tylko repceptorów ale całego badania HP. Stwierdził wówczas, że w mamy wieku (69 lat) chemia jest niebezpieczna i przepisał tylko Tamoksyfen (którego mama nie powinna brać z uwagi na stany zapalne żył i po chemioterapii dostała Arimidex).

Ale niestety nie jestem w stanie polecić w 100% dobrego ośrodka - słyszalam bardzo różne opinie. Mama chemioterpię brała w szpitalu klinicznym przy ulicy Reymonta w Katowicach,
_________________
olaczek
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #9  Wysłany: 2011-07-01, 13:54  


Gaba, absolutnie nie tak chciałam przedstawić babcię! Zaradna to ona jest jak mało kto. Napisałam o jej nastawieniu bo czuję się jak oszustka - mama z ciotką ustaliły, żeby narazie jej nie mówić, że wynik nie jest dobry. Przyłapała mnie zapłakaną i zrobiła scenę czy już wiemy, że to rak i ją przez to skreślamy. Wg niej rak to zdecydowanie wyrok. Wg mnie to nie jest do końca w porządku, ale rozumiem je bo z babcią trzeba się trochę obchodzić jak z jajkiem. Kiedy się tylko pojawia jakiś duży problem (np. parę miesięcy temu jej syn przeszedł zawał) to od razu ataki astmy i horrendalne ciśnienie, oba stanowiące dla niej duże zagrożenie. O egzaminach na uczelni nauczyłam się jej mówić po fakcie bo ona wszystko tak przeżywa. Poza tym mam przypuszczenie, że cierpi na depresję. Od paru miesięcy ma spadki nastroju, nawet jeść się jej nie chce, z ludźmi rozmawia tylko przez telefon. Parę dni temu powiedziała nawet, że "żałuje, że ją wysłałyśmy do szpitala dwa lata temu bo w domu może by już było po niej i by się nie męczyła" (miała zapalenie oskrzeli, ujawniła się astma). Stąd te obawy i brak pomysłów na to jak postępować.

Nawet wysłanie jej do lekarza to wyzwanie. Trafiała w życiu na takich, którzy "kazali jej wracać do domu i czekać na śmierć" (na pogotowiu), stwierdzali, że ma raka gardła i został jej miesiąc życia (to było 35 lat temu) albo proponowali dziadkowi kupować trumnę "bo tu nie ma nadziei" (20 lat temu). Także proszę sobie wyobrazić co słyszę gdy sugeruję wizytę u lekarza w kontekście objawów depresji chociażby (8x to dziennie proszę).

Któryś z adeptów sztuki lekarskiej powiedział jej też kiedyś, że w żadnym razie nie będzie mogła mieć operacji pod narkozą bo tego nie przeżyje. Jak widać utkwiło jej to w pamięci. Nie wiem dlaczego, ja tego nie rozumiem, ale ona ma taką wizję, że operacja to tragedia nad tragediami. A nikt poza mną w tym podejściu problemu nie widzi bo w sumie to nie mają wyobrażenia co to za choroba. Niestety mam w rodzinie fanów tzw. "medycyny niekonwencjonalnej" i boję się, żeby nie namącili babci w głowie. Jeśli chodzi o mnie to zaangażuję każdy oddech w to, żeby jej pomóc.

Wiem, że muszę coś zrobić ze swoim podejściem. Sama ze sobą mam problemy, też mi od jakiegoś czasu sugerują psychiatrę w kwestii nastrojów więc muszę coś ze sobą zrobić. Rok temu trochę zajmowałam się umierającym, samotnym sąsiadem - rak płuc, nie miał ubezpieczenia, wzięli go do szpitala na 4 ostatnie dni. Widziałam jak to wygląda, to zdecydowanie bardzo na mnie wpłynęło. Zafiksowałam się na punkcie chorób nowotworowych (kancerofobia?). Pewnie też stąd moje beznadziejne wizje. To był obcy facet a tu mówię o ukochanej babci.

Dziękuję, dałyście mi nadzieję a Gaba to nawet kopa, żeby się ogarnąć. Chyba jestem najbardziej zorientowana w stanie babci. Czy na USG z biopsją też ktoś powinien z nią iść? Boję się co palnie lekarz na widok obrazu z USG. Na wynik każdej biopsji czeka się 3-4 tygodnie, tak?

Olaczek, ktoś z okolic i w podobnym wieku, cieszę się (choć wolałabym oczywiście, żeby nas tu nie było). A czy teraz już macie onkologa godnego polecenia? Kiedy w ogóle powinniśmy się umawiać?

Maka, tak się cieszę! :)
 
sonia21 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Lip 2010
Posty: 2735
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 198 razy

 #10  Wysłany: 2011-07-01, 14:38  


Agnieszka00 napisał/a:
Dostałyśmy termin biopsji (niestety nie wiem jakiej) i USG 7 lipca w Sosnowcu w poradni na Wawelu
Cytat:
Póki co udało się nam zachować termin 7 lipca, ale nie w Sosnowcu (paskudne opinie)

oj paskudne , ja zwiałam z Sosnowca a też jestem z tego miasta , byle dalej od poradni chorób sutka na Wawelu , uciekłam również z Gliwic i w końcu wylądowałam w Częstochowie chwale sobie
pozdrawiam cieplutko |buziaki|
_________________
Bije zegar godziny , my wtedy mówimy: '' Jak ten czas szybko mija '' - a to my mijamy .
Stanisław Jachowicz
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #11  Wysłany: 2011-07-01, 15:45  


Trudno, traktuj babcię jak osobę o przestarzałych poglądach i na wszystkie podobne zwroty jak wypisałaś odpowiadaj "ale kiedy to było? 30 lat temu, wszystko się zmieniło, kiedyś to komórek nie było, szynki nie było, ludzie umierali na zawał - a teraz sprężynkę do tętnicy i po 3 dniach do domu" Powtarzaj że jakoś żaden z lekarzy jej nie dobił, więc i teraz mają małe szanse.
Jest tu na forum kilka dziewcząt w Twojej sytuacji, są zorientowane, nawet dobrze myślą, ale przebicie się z odpowiednimi koncepcjami na forum rodziny jest mocno utrudnione. Spróbuj rodzinę przekonać, że należy ją jednak oswajać z rakiem, bo jak taka zaradna to w pół godziny po wejściu do przychodni będzie wszystko wiedziała, a jak posiedzi 2 godz na korytarzu to będzie lepiej od Ciebie zorientowana jak tu jest, przecież nie można siedzieć przy niej i odganiać wszystkich chętnych do rozmowy. A później pretensje do Was że ukrywałyście. Tak czy inaczej nastaw się że to wszytko będzie bardzo denerwujące i potrwa, potrwa. Trzymaj się
_________________
sprzątnięta
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #12  Wysłany: 2011-07-04, 14:35  


Przebicie się z jakąkolwiek koncepcją na forum mojej rodziny jest, powiedziałabym, abstrakcją. Oni naprawdę nic do siebie nie dopuszczają. Skontaktowałam się z Amazonkami, one jak jeden mąż radzą nic nie mówić wprost skoro babcia sama nie chce o tym rozmawiać. A widzę, że nie chce bo w innych sprawach jest piekielnie uparta i dociekliwa a tu nie zadała żadnego pytania odnośnie wyniku. No, ale przecież ma swój rozum i okazuje się, że w świecie złudzeń jednak nie żyje bo na wierzchu zauważyłam Milocardin. Musiała się wspomagać.

Na czwartek jesteśmy umówione, jak sprawdziłam, do chirurga (nie wiem czy mogę podawać nazwiska?). Nie wiem czy to dobrze? A co z onkologiem? Nie wiem czego się mamy spodziewać po czwartku. USG, biopsja i do domu?

Czy sporządzić dla tego chirurga coś w rodzaju historii chorób babci, żeby miał wyobrażenie z jakimi utrudnieniami mamy do czynienia?

Babcia zaradna, ale zmęczona i powiedziałabym, że jest wola życia, ale o wolę walki trudniej. Muszę produkować za nas dwie.
 
gaba 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 3417
Skąd: warszawa
Pomogła: 1797 razy

 #13  Wysłany: 2011-07-04, 15:30  


Raka sutka zawsze zaczyna leczyć chirurg, leczenie operacyjne dobrze przeprowadzone (wycięcie z marginesem) i następnie zbadanie i ewentualne wycięcie węzłów jest podstawą. Jak dobrze pójdzie to biorąc pod uwagę wiek i stan chorej mogą na tym zakończyć i nie będzie to takie złe. Jak chirurg swoje skończy, albo stwierdzi rozsiew i niecelowość operacji to przekazuje chorą do "chemika" (onkolog kliniczny). Spis chorób towarzyszących niezbędny + ostatnie badanie obrazujące stan. Jak to ma się lekarzowi przydać to nie więcej niż 1/2 strony. Jak będą mu potrzebne szczegóły to zapyta. Powodzenia.
_________________
sprzątnięta
 
Agnieszka00 


Dołączyła: 29 Cze 2011
Posty: 152
Skąd: Sosnowiec
Pomogła: 11 razy

 #14  Wysłany: 2011-07-04, 22:13  


To w porządku - zamotałam się czy nie trzeba by najpierw do onkologa. Wszystkie badania z ostatnich, powiedzmy, 3 miesięcy to mammografia, RTG układu pokarmowego i płuc, USG jamy brzusznej i jakaś krew się znajdzie - o to chodzi?

Czy w tym momencie istnieje obawa, że choroba wyszła poza pierś? Ledwo siedzę na samą myśl. Jeśli w MM "doły pachowe wolne" to może się coś złego okazać? Martwi mnie rozmiar tego guza, przeglądam inne tematy i wszystko mniejsze (nie wiem na ile ma to znaczenie).

Dzięki.
 
Erevain21 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 209
Skąd: Wrocław/Lublin
Pomógł: 77 razy

 #15  Wysłany: 2011-07-05, 09:18  


Droga limfatyczna nie jest jedyna droga przerzutu.Nowotwór odżywia sie tak samo jak inne komórki przez substancje odżywcze dostarczane z krwia,-w dodatku tworzy duża gęściejsza siecz naczyń krwionośnych niz inne tkanki. Mamografia to tylko obraz , w dodatku niezbyt dokładny i pokazujący tylko utkanie limfatyczne. Jesli ma się raka to on sobie krązy po organizmie , tylko że niewielki odsetek komórek nowotworowych jest w stanie zrobic przerzut.W guzach o niskim zróżnicowaniu (podobnychdo tkanki wyjsciowej, szybciej poliferujących) ryzyko przerzutu jest spore. Poczekaj na wynik hist i decyzje dotycząca leczenia.

Cytat:
któryś z adeptów sztuki lekarskiej powiedział jej też kiedyś, że w żadnym razie nie będzie mogła mieć operacji pod narkozą bo tego nie przeżyje.

Nie musi miec operacji pod narkoza ogólna. Jesli sa przeciwwskazania to chirurg moze wyciac zmiane z marginesem , podczas gdy anastezjolog trzyma pacjentke pod czesciowa sedacją.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group