DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne
Forum Onkologiczne

Nowotwory płuca i opłucnej - Guz płuca prawego.

Anelia - 2010-12-29, 23:07
Temat postu: Guz płuca prawego.
Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=.


Witam wszystkich. Niestety i ja musiałam się tu znaleść:( Z tego co zauważyłam wszyscy bardzo chętnie pomagają i doradzają,więc i ja postanowiłam napisać. A więc chodzi mi o mojego tatę,ma 50lat ,większość swojego życia pali papierosy i był też alkoholikiem. Od 3 lat nie pije,bo stwierdził,ze musi nadrobić to co stracił przez alkohol i postawił rodzinne na pierwszym miejscu! ....Zaczął chorować,najpierw badanie krwi. OB 132:( Wysłany został do szpitala. Tam po serii wielu badań okazało się,ze ma guza na płucu prawym. Opis podam niżej. Następnie został wysłany na badanie bronchoskopijne. Gruzlicy nie ma i komórek rakowych także nie wykryto,więc co to za guz. Badanie trzeba było ponownie zrobić. I znowu ujemne. Zdjęcie rtg kl.piersiowej: masa lita -tu susp zajmuje wnękę prawą,nacieka płat górny prawy i łączy się z poszerzonym cieniem srodpiersiowym. WYNIK KT Śródpiersie-w górnym przednim środpiersiu niejednorodna masa o wymiarach pop.40*54mm i wymiarach podłużnych 90mm. Rozpoczyna się ku tyłowi od pnia ramienno-głowowego a kończy na poziomie wnęk płuca prawego wpuklując się w jej obłeb. Masa uciska na zyłe główną górną,w jej obrębie zachowany brzezny śladowy przepływ -zarys zyły nie regularny-prawdopodobnie częściowo wykrzepnięta. Tata ma jeszcze robione badanie :cytologia i hist.Pat ale za wynikami musimy jeszcze zaczekać. Wczoraj dowiedziałam się,ze prawdopodobnie tata będzie operowany:( (ale jeszcze jutro zadzwonie do lekarzy i dowiem sie czegoś więcej,co zamierzają itd.) W styczniu idzie do szpitala. Tata teraz jest w domu. Muszę dodać,ze od tygodnia tata bardzo mocno puchnie na twarzy,podobno to przez słabe krążenie krwi,bo jednak ten guz uciska na żyłe. Nie wiem co o tym myśleć,bo Nasz lekarz rodzinny po usłyszeniu tego ode mnie powiedział,ze to ryzykowna operacja,bo guz jest blisko ważnej żyły i chirurdzy muszą dobrze sie nad tym zastanwić. Jestem załamana,moj tata tak bardzo chciał sie zmienic i robił to a tu nagle takie wiadomości. Lekarzwi rodzinnemu niestety nie wierze,bo przed pójściem do szpitala tata był u niego i lekarz powiedział,ze ma grype i nawet nie wysłał taty na prześwietlenie płuc a skarzył sie,ze ma bole w plecach podczas kaszlu. W szpitalu po rtg okazało sie,ze miał zapalenie płuca. Tata jest bardzo smutny i zamyślony (z reszta ja tez) a ja nie wiem jak mu pomóc. Co to może być za guz? Dlaczego dwukrotne badanie nie wykazało komórek rakowych,czy było zle wykonane? Dlaczego chcą to operować i czy to dobrze ze chca to robic? Czuje sie bardzo zle ,bo nie moge pomóc,taka bezradna:( Nie chce stracic mojego taty. Kocham go tak bardzo !!! Tak z całego serca starał sie być dobrym ojcem. Nie mogę patrzeć jak cierpi z myślą,ze ma nowotwór. Proszę pomózcie mi. Co mam o tym wszystkim myśleć??? Z góry wszystkim dziękuje!!!

gaba - 2010-12-29, 23:34

Jeżeli puchnięcie jest spowodowane zwężeniem żyły głównej to trzeba próbować pilnie operacji, przestaje się liczyć dalsza diagnostyka, on jest młody więc dają mu szansę.
Anelia - 2010-12-29, 23:36

aha zapomniałam dodać,ze o operacji nie poinformował mnie osobiście lekarz,dlatego tez jutro do niego zadzwonie i sie dokładnie dowiem. Lekarz kazał zadzwonić do izby przyjęc,(co zrobiła moja mama) zarejestrować tatę jak najszybciej i powiedzieć : Mediatinoskopia po ujemnym ebusie. Hmm??! (Moja mama dzwoniła,nie ja,więc dokładniej informacji nie mogę podać), a po tym kobieta w Izbie przyjęc powiedziała o operacji. Czy to ta Mediatinoskopia to jakiś zabieg,operacja???
absenteeism - 2010-12-29, 23:36

Czy umieszczony przez Ciebie opis TK jest podany w całości? Nie było nic o węzłach chłonnych?

Mediastinoskopia to badanie, które w Waszym przypadku być może pomoże w postawieniu diagnozy, skoro z bronchoskopii nie udało się niczego dowiedzieć. Lekarz ogląda śródpiersie pacjenta i pobiera wycinek tkanki do badania histpat.
Myślę, że lekarze zaczekają z ostateczną decyzją co do operacyjności do otrzymania tego właśnie wyniku. Naciekanie żyły głównej górnej na pewno utrudni ewentualny zabieg, o ile go nie uniemożliwi.

Bronchoskopia może wyjść fałszywie negatywna - wynika to z faktu, iż guz nowotworowy składa się zarówno z komórek rakowych, jak i kom. zdrowych. Dlatego jeśli lekarz podczas badania natrafi akurat na ten fragment guza, w którym znajdują się zdrowe komórki, bronchoskopia wychodzi fałszywie negatywna. Nie jest to wynikiem źle przeprowadzonego badania, tak po prostu bywa.

Anelia - 2010-12-30, 00:02

Dziękuję za szybkie odpowiedzi. Co do opisu TK to mam jeszcze takie informacje: Zmiana przylega na 1\4 obwodu do aorty występującej od środka śródpiersia oraz do tchawicy i obejmuje od przodu carinę i przylega do oskrzela górnego prawego,obejmuje miejsce podziału na oskrzele górnopłatowe i pośrednie-brak separującej warstwy tłuszczowej. Oskrzela na poziomie guza zwężone. Poniżej podziału cariny wezeł chłonny 32 Aorta piersiowa nie poszerzona. Nic z tego co tu wyżej napisałam mi nie mówi,więc jeżeli to mozliwe prosze o jakies informacje. Niestety w tej chwili nie mam dostępu do wszystkich wyników taty ,ponieważ ma je przy sobie a ja mieszkam w innym miejscu. Jutro postaram sie podać więcej informacji,jeżeli jakieś jeszcze wogole mamy. Już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć,staram sie chociaż cokolwiek tu dowiedzieć. Jestem załamana a łzy nie przestają mi cieknąć po policzkach,tak bardzo sie martwie!

[ Dodano: 2010-12-30, 23:38 ]
A więc dziś rozmawiałam z lekarzem taty. Tata będzie miał dodatkowo robioną Mediatinoskopie w styczniu. Nie wiem czy jest to skompliowane ale mam nadzieję,ze okaże się wszystko dobrze :cry: chodz coraz częściej i więcej puchnie tacie twarz i szyja. A co do tego to lekarz nie wie co może powiedzieć,bo w tej chwili nie widzi taty (mieszkamy 60km dalej) i powiedział,ze jeżeli jest bardzo opuchnięty to powinnismy jechać do lekarza rodzinnego i poprosic o wydanie skierowania do szpitala pobliskiego ALE Nasz lekarz rodzinny takiego skierowania NIE CHCE wypisać,nie rozumiem dlaczego?! Więc musimy zadzwonić na pogotowie lub tatę tam zawieść aby mogli w tej sytuacji podać sterydy :( Osobiście nazwa sterydy dużo mi nie mówi ale jakoś mnie martwi, czy ktoś może mi coś na te temat napisać??? PROSZE! (dziś tata aż tak bardzo nie był opuchnięty jak dzień wcześniej więc nie pojechalismy na pogotowie ale jeśli jutro bedzie znowu zle to natychmiast wezmę tatę i tam pojade.)

Anelia - 2011-01-16, 15:10
Temat postu: Co może się dziać po mediastinoskopii?
Witam! Mam pytanie dotyczące mediastinoskopii a ogólnie objawów po niej. Mój tata ma guz na prawym płucu. Opis tego jest w temacie o którym wcześniej pisałam GUZ PŁUCA PRAWEGO. Ale doładniej to chciałabym się dowiedzieć czy są jakieś objawy po mediastinoskopii. Tata miał robioną mediastinoskopie 4 dni temu, po tym wszystko było w miare ok, czuł sie tylko lekko osłabiony i spiący ,teraz niby jest lepiej ale dziś zaczęło coś mu lecieć spod opatrunku. Jakby ropa z krwią. Więcej tego leci podczas kaszlu. Nie wiem czy to jest normalne dlatego też postanowiłam napisać tutaj, może znajdzie sie ktos kto miał tez mediastinoskopie robioną i mi udzieli szybkiej informacji . Z góry dziekuje i pozdrawiam!

[ Komentarz dodany przez: absenteeism: 2011-01-16, 19:46 ]
Anelio, scaliłam nowy temat, jaki założyłaś, z Twoim poprzednim wątkiem. Jeśli sprawa dotyczy Twojego Taty pisz tutaj, będzie łatwiej pomóc znając całość historii. Pozdrawiam.

DumSpiro-Spero - 2011-01-16, 20:05

Anelio, jeśli cokolwiek wyraźnie Was niepokoi wskazana byłaby konsultacja u chirurga.

Przytoczone przez Ciebie wyniki badań wskazują na zaawansowany proces nowotworowy, nieoperacyjny, oraz na rozwijający się zespół żyły głównej górnej (opisano tworzenie się krążenia obocznego).
Mediastinoskopia miała na celu uzyskanie tkanki nowotworowej do badania histopatologicznego i postawienia rozpoznania, co jest niezbędne by wdrożyć odpowiednią terapię.
Jeśli okaże się, że rozpoznano niedrobnokomórkowego raka płuca - w pierwszej kolejności powinno się rozważyć radioterapię (ze względu na ZŻGG), a następnie chemioterapię.
Jeśli to rak drobnokomórkowy - od razu powinna być zastosowana chemioterapia.

Bardzo mi przykro - sytuacja jest bardzo poważna.
pozdrawiam ciepło i życzę dużo siły.

Anelia - 2011-01-16, 23:33

Mam jeszcze jedno pytanie. Czy ktoś z czytających to co opisałam wyżej na temat mojego taty może mi powiedzieć czy jest WOGÓLE jakaś szansa ??? Ja wiem,ze to zle wygląda ale może były przypadki,ktore udało sie w jakis sposób wyleczyć lub chociażby mocno pomóc???
ela1 - 2011-01-16, 23:53

Aniela, oczywiście, że tak, medycyna może bardzo dużo pomóc. Dlatego właśnie tak ważne jest stwierdzenie z jakim rodajem nowotworu mamy do czynienia, aby wdrożyć odpowiednie leczenie. Dużym atutem jest to, że Twój tata jest młodym człowiekiem i bez zadnych dodatkowych chorób.
Trzymaj sie i pisz co u Was.

Anelia - 2011-01-17, 00:30

Martwie się, bo wiem jak to zle wygląda a nie chciałabym stracić Swojego taty,i z tąd tez biorą się te moje pytania, nawet tutaj. Dziękuje za odpowiedzi ,jestem Wam naprawdę wdzięczna za to. Oczywiście,że będe pisać co się dzieje u Nas. W tej chwili tata po badaniu mediastinoskopii czeka za wynikami (wyniki bede za około 2 tyg) A czy ktoś mógłby mi jeszcze napisać jaką dzienną diete tata powinien stosować, co powinień spożywać aby był bardziej odporny przy tego typie guza? Na dzień dzisiejszy wprowadziłam mu do dziennych pokarmów więcej czosnku,owoców i jogurtów.
madzieniam - 2011-01-17, 02:06

Anelia,

Mysle, ze dieta niewiele tu pomoze ale na pewno mozna sprobowac. Mnie lekarka poradzila tran na wzmocnienie odpornosci taty.

Paradoksalnie, lepiej by w waszym przypadku byl to drobnokomorkowiec choc to najbardziej agresywna odmiana raka pluca. Jest wtedy szansa na spora remisje po chemii i nawet do paru lat zycia. Moj tata mial ogromnego guza naciekajacego wszelkie najwazniejsze narzady srodpiersia i chemia mu bardzo pomogla i zyje juz prawie 2 lata i jakos sie trzyma.

Zawsze jest szansa ze bedzie lepiej.

Trzymam kciuki ze wszystko sie jakos ulozy. Trzymaj sie kochana!

absenteeism - 2011-01-17, 08:26

Niech tata je to, co lubi i na co ma ochotę. Żadna dieta nie pomoże w zwiększeniu odporności na taki a nie inny typ guza.
Anelia - 2011-01-17, 11:33

madzieniam, Ojjj dałaś mi więcej wiary w to, że może być jednak lepiej!!! Ojjj jak dobrze jest coś takiego usłyszeć :) Gratuluję Twojemu tacie i życzę DUZO ZDROWIA!!!! Dziękuję Ci. Mam nadzieje,że i mój tata po odebraniu wyników i pózniejszym przyjmowaniu chemii będzie się czuł lepiej. A jak Twój tata czuł sie po chemii ??? Jakie były zmiany u Niego??? Mój tata ogólnie zawsze był szczypłym męższczyzną (nie wiem czy to dobrze, bo słyszałam,ze po chemi człowiek chudnie,ale tego także nie wiem od lekarzy),ogólnie gdy chorował nie jadł dużo. Teraz staram się go kontrolować przy jedzeniu ale nie wiem jak będzie jak postanowią aby przyjmował chemię. Nie wiem dokładnie ile waży ale myślę,że OKOŁO 61kg. max do 66kg. Pozdrawiam.
madzieniam - 2011-01-17, 13:26

Moj tata kiepsko reagowal na chemie ale kto na nia reaguje dobrze! Pierwszy rzut chemii, na poczatku nic nie odczuwal specjalnie a potem po czwartym kursie potwornie sie czul, nic nie jadl przez tydzien. Potem bylo okolo 10 miesiecy spokoju i guz zaczal rosnac znowu i tata dostal drugi rzut chemii, ktory lepiej zniosl bo byla to chemia jednodniowa i nie musial zostawac w szpitalu ale tez byl po niej chory.

Prawie na pewno oczekuj, ze tata schudnie w trakcie przyjmowania chemii ale jesli ona mu pomoze i guz sie zmniejszy to apetyt sam wroci (tak bylo u mojego taty). Chyba nie ma sensu zmuszanie do jedzenia bo tylko to nasili wymioty. Mozna podawac Megace (zapytaj lekarki zeby przepisala) jak nie ma apetytu ale jak to nie pomoze to po prostu zapytaj czy tata ma na cos ochote a jak kategorycznie na nic, to nic chyba lepiej nie wmuszac. Z innych komplikacji "pochemijnych": utrata wlosow, palpitacje, napady dusznosci, raz tata zemdlal, nagle wzrosty cisnienia i pulsu, nudnosci i lekkie wymioty. U was wcale tak nie mus byc, kazdy jest inny, niektorzy wogole nie maja objawow. Na pewno zaopatrzylabym sie w Relanium, mojemy tacie bardzo pomagalo kiedy mu puls i cisnienie wariowalo, doslownie zdawalo sie pomagac na wszystko.

Mojemu tacie nigdy do konca nie zlikwidowano tego guza, po prostu go za kazdym razem zmniejszaja a on po jakims czasie odrasta wiec nie jest az tak super. Ale jakos zyje i jak na razie funkcjonuje samodzielnie. W trakcie calej choroby schudl z 85 do 73 kg.

Pozdrawiam

Anelia - 2011-01-18, 22:39
Temat postu: Guz płuca prawego. Zespół żyły głównej górnej. Pomóżcie.
Wiem,że już teraz jest troszkę pózno o to zapytać ale próbuję jakoś pomóc tacie. Nie wiem co robić. Nie wiem czy jakakolwiek dieta może coś pomóc ale wydaje mi się ,że tak. Z tego co wyczytałam jest wiele warzyw,owoców,herbat zielonych, które w jakiś sposób (może niewielki) spowalniają rośnięcie guza i niszczą komórki rakowe. Jak już wspominałam wyżej do taty diety dodałam więcej jogurtów, mleko sojowe,owoców (których wcześniej nie spożywał) warzyw w tym czosnek (tego też nie spożywał wcześniej) kupiłam także dziś w aptece Tran z czosnkiem. Czy ktoś może mi doradzić co mogę jeszcze tacie kupić??? MAM JESZCZE JEDNO PYTANIE: Czy ktoś z Państwa może mi coś powiedzieć na temat pestek moreli ??? Mój znajomy ma dziewczynę chorą na białaczkę, było już z Nią bardzo zle ale odkąd spożywa te pestki znacznie się jej poprawiło?! Wyczytałam też ,że w innych przypadkach u chorych na raka,że też to pomogło w jakimś stopniu !!! Oczywiście nie należy przesadzać, max 2 pestki na dzień. Nie kupiłam tego jeszcze, ponieważ najpierw chciałabym się doradzić tutaj. Kupić te pestki, co radzicie :uuu: ? Winiku histop.jeszcze nie mamy, będzie za około 2 tyg. Po tym prawdopodobnie CHEMIA, chciałabym tatę jakoś uodpornić ,dodać siły stąd też moje pytanie dotyczące diety.

[ Komentarz dodany przez: absenteeism: 2011-01-18, 22:46 ]
Anelio, po raz kolejny proszę - pisz w swoim wątku, jaki masz na forum. Temat ponownie scalony.

absenteeism - 2011-01-18, 22:50

Nie ma potrzeby opracowywania na tym etapie, czekania dopiero na wyniki, specjalnej diety. Jeśli nie ma żadnych objawów ze strony ukł. pokarmowego to niech tata odżywia się tak, jak do tej pory. Nagła zmiana nawyków żywieniowych też nie będzie działała dobrze. Jeśli czujesz potrzebę podawania preparatów typu tran, wprowadzanie do jadłospisu owoców czy jogurtów, to nie powinno to naturalnie zaszkodzić, aczkolwiek nie wiem w czym ma pomóc, szczerze mówiąc (może poza wzmocnieniem takiej ogólnej odporności organizmu).
Niech tata je to, co lubi i na co ma ochotę - po prostu.

Nie "uodporni się" organizmu na czas chemioterapii - cytostatyki są to, w najprostszym rozumieniu, trucizny. Zabijają komórki rakowe, ale niszczą też wiele zdrowych, przed tym nie uchroni żadna dieta.

Co do pestek moreli - zapewne chodzi o amigdalinę. Polecam poczytanie o niej tutaj lub tutaj, a także o innych cudownych metodach tu.

awilem - 2011-01-19, 15:13

Co do kuracji pestkami to nie wypowiadam się ponieważ absenteeism podała link gdzie można poczytać o super kuracjach przeciwnowotworowych.
Tak jak pisała Ci absenteeism niech tata odżywia się tym na co ma ochotę. Pamiętaj, że komórki nowotworowe to komórki organizmu, zmutowane, ale komórki organizmu więc im lepiej dokarmiamy organizm ( wszelkimi witaminkami itp. ) tym lepiej ma się rak.

kama - 2011-01-19, 19:50

gdyby pestki pomagały na raka,nie było by chorych i pewnie tego forum,a sadownicy zbijaliby fortunę
nie daj się zwariowac,podstawa to odżywiać się racjonalnie
pozdrawiam

Anelia - 2011-01-20, 21:03

BARDZO DZIEKUJE za tak szybkie odpowiedzi z Państwa strony. Bardzo mi to forum pomaga i dodaje w jakimś stopniu siły. JESZCZE RAZ DZIEKUJE I POZDRAWIAM !!!

[ Dodano: 2011-01-20, 21:45 ]
Na dzień dzisiejszy tata czuje się całkiem dobrze. Tylko w chwili kiedy zabieram tatę na dwór na świeże powietrze nasila mu się kaszel, i to bardzo mocno, dlaczego tak jest ?????? Ma opuchniętą szyję ale to prawdopodobnie przez powiększone węzły chłonne. Na twarzy jak na razie nie puchnie. Opuchnięcie czasami było bardzo duże ale jakoś to na chwilę dzisiejszą minęło (bez jakichkolwiek leków) . W poniedziałek jedziemy do ściągnięcia szwów po mediastinoskopii. No i cierpliwie musimy czekać za wynikami jeszcze około 2 tyg. Jutro zadzwonię do szpitala i dowiem się czy to badanie, te wyniki można jakoś przyśpieszyć. Nie ukrywam jednak jak BARDZO SIĘ BOJĘ usłyszeć diagnozę po tej mediastinoskopii:( Pozdrawiam wszystkich interesujących się moim wątkiem, odpowiadającym ,doradzającym!!!

Anelia - 2011-01-23, 22:07

Dziś byłam u taty ( ostatnio codziennie u taty jestem, każdy dzień ma teraz dużo większe znaczenie dla mnie). Tata czuje się w miarę dobrze. Kaszel nie ustaje. Czasmi nasila się. Dziś był znowu troszkę więcej opuchnięty na twarzy,co mnie bardzo niepokoji !!! Kurcze, czuję się taka bezradna :( Codziennej diety nie zmieniłam tacie , zrobiłam jak mi radziliście,żeby jadł to co do tej pory i na co ma ochotę. Dodałam mu tylko do codziennych posiłków obowiązkowo więcej czosnku, buraczków czerwonych (gotowanych na parze), (słyszałam,wyczytałam,że to dobre na krew, na krążenie itp) i różnych innych warzyw. Jutro zadzwonię do szpitala dowiedzieć się czy może są już wyniki po mediastinoskopii :-( BARDZO SIĘ BOJĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

[ Dodano: 2011-01-24, 09:42 ]
Zadzwoniłam do szpitala, wyników w dalszym ciągu nie ma:( Są już jakieś wyniki wstępne ale jeszcze ostatecznej diagnozy nie ma, trzeba jeszcze zaczekać. Poprosiłam o przyśpieszenie ale zobaczymy co da się zrobić. To by było na dzień dzisiejszy a teraz uciekam do taty zobaczyć jak się czuje i na małą kawę :)

Anelia - 2011-01-25, 22:38

Dziś znowu dzwoniłam do szpitala i wyników w dalszym ciągu nie ma (właśnie mijają 2 tyg.od mediastinoskopii) Powiedzieli,że mam zadzwonić w piątek, a więc tak też zrobię. Jutro spróbuję dodzwonić się do lekarza,który zajmuje się tatusiem i może on coś mi powie na temat tych wyników wstępnych,które już są. Dlaczego to tak długo trwa? Ale z drugiej strony miałam troszkę czasu na odetchnięcie po tych ostatnich wizytach i złych wiadomościach w szpitalach. Dziś byłam u taty,czuje się dobrze z wyjątkiem tego,że codziennie ma opuchniętą twarz, odżywia się całkiem dobrze jednak w dalszym ciągu jest taki szczupły i taki smutny.... Staram się poprawiać tacie humor,zabieram go na świeże powietrze, ogólnie mówiąc staram się z Nim spędzać jak najwięcej czasu aby nie był sam. Nasz rodzina jest dość liczna ale niestety ma wsparcie tylko z mojej strony,tak mi przykro z tego powodu :( (jak na początku wspomniałam tata był alkoholikiem, nie był zbyt dobrym ojcem i mężem ale zerwał z tym nałogiem 3lata temu,zmienił się na dobre i stara się nadrobić stracone lata,jest zupełnie innym człowiekiem szkoda tylko,że ja to szanuję a reszta nie. Rodzina niestety w dalszym ciągu nie może zapomnieć o tym jak wyglądało Nasze życie ale dla mnie zerwanie z alkoholem,który towarzyszył tacie ponad 20 lat jest WIELKIM PLUSEM!!! Próbuję jakoś rodzinę przekonać do tego,że jednak powinni też się zmienić i pokazać,że wspierają tatę ale jak na razie jestem z tym SAMA :((( Dlatego nie przestanę wspierać taty. Nie chcę go stracić,jednak jakaś pomoc ze strony rodziny przydałaby mi się bardzo,ponieważ sama już z tego wszystkiego straciłam sporo kg.ciągle myślę, mało i zle się odżywiam,ciągle zabiegana... :( Dużo płaczę w samotności i nikt z rodziny tego nie zauważa. Nikt też nie zauważa jak będzie mi ciężko jeżeli coś się stanie) Tak mi przykro, czuję się taka osamotniona w wspieraniu taty (dodam,że mam 28lat) !!! Przepraszam,że o tym wszystkim pisze ale jakąś część siebie musiałam z siebie wyrzucić,ponieważ łzy bez przerwy ciekną mi po policzkach !!!!! A więc jeżeli jutro czegoś się dowiem to znowu napiszę....
kama - 2011-01-25, 22:44

z tą rodziną to nie tylko ty tak masz :<:
ale masz też drugą rodzine,czyli forumowiczów,tu zawsze mozesz się wyżalić,a my będziemy wspierać ciebie i tatusia,jak tylko umiemy
wspieraj tatę nadal spędzając z nim czas
jesteś bardzo dzielna
ściskam serdecznie

Anelia - 2011-01-25, 22:53

Tak, to,że trafiłam na to forum w obecnej sytuacji jest dla mnie wielkim wsparciem!!! Pisałam już na wielu forum (nie w tej sprawie, w potrzebach osobistych) ale tak jak na tym forum nigdy się nie otwierałam i nie wzruszałam do łez. Jest tu wielu ludzi,którzy starają się pomóc. Wspierają mnie tak jak to powinna robić moja rodzina,z którą mi tak bardzo brakuje kontaktu i pomocy w sprawie taty i w wspieraniu jego. Jestem Wam za to wszystko bardzo wdzięczna!!!
Gonia - 2011-01-25, 23:47

Ja tez mam chorego Tate i powiem Ci ze od 27 wrzesnia 2010 do chwili obecnej,tez musze liczyc tylko na siebie.Na poczatku było ciezko,ale Ci ludzie z tego forum sa niesamowici i kochani!!! Sa poprostu ZAWSZE !!! Jedni drugim pomagaja i wirtualnie ale..POTRAFIA PRZYTULIC JAK NIKT !!! A w takich chwilach ciezkich,tak bardzo potrzebne jest wsparcie !! Trzymajcie sie tam z Tata,daj mu oparcie i mow najczesciej jak mozesz ze kochasz.On musi sie czuc potrzebny !!! i czuc ze Jestes Zawsze obok!!!
Anelia - 2011-01-27, 23:51

Witam Was moi kochani. Dziś dzwoniłam do lekarza dowiedzieć się coś na temat taty wyników. Niestety lekarz poinformował mnie ,że ma złe wieści i ,że tata natychmiast powinien się zgłosić do poradni onkologicznej i mieć podaną chemię:( Popłakałam się jak dziecko,łzy ciekły mi po policzkach bez przerwy, cały dzień nic nie zjadłam,nie przechodzi mi nic przez gardło. A więc jutro jedziemy dokładniej porozmawiać z lekarzem jakie są te wyniki. Taty o tym jeszcze nie poinformowałam ,zadzwoniłam do Niego ale jak usłyszałam jego radosny głosik:*hallo,co słychać* po prostu w gardle miałam coś jakby blokadę , nie mogłam mu powiedzieć,że lekarz ma złe wieści, PO PROSTU NIE MOGŁAM !!! Boże jak ja go kocham i jak boję się go zranić i stracić. Jeżeli coś się tacie stanie (odpukać) ,ja też nie chcę być więcej na tym świecie bez mojego tatusia!!! !!!! Poprosiłam lekarza aby tatę jutro poinformował o tym jakoś delikatniej, choć nie wiem czy da się to zrozumieć,przyjąć do wiadomości nawet po delikatniejszym poinformowaniu. Jak Wy poinformowaliście o tym Swoich bliskich??? Jutro napiszę dokładniej jakie są wyniki taty....
ela1 - 2011-01-28, 00:13

Anelia, dla każdej osoby, która ma powiedzieć o takiej diagnozie jest to duże wyzwanie. Ja najpierw mówiłam guz, potem nowotwór, nastepnie rak......
Napewno poradzisz sobie, bo tylko Ty wiesz najlepiej, w jaki sposób i co powiedzieć. Ja jestem za dawkowaniem wiadomości na temat choroby.
Napisz jutro jakie wyniki wyszły.
Trzymaj się.

Anelia - 2011-01-28, 00:27

Ja też w ten sposób mówię do taty ,że to guz. Słowa nowotwór czy rak jeszcze przy Nim nie mówiłam. Okropne słowo !!! Bardzo się boje jutrzejszego dnia, już dziś było mi bardzo ciężko!!! Boję się abym się nie rozkleiła przy tacie :( Do tej pory tego nie zrobiłam..... Tak bardzo mi jest żal tatusia. Ma tyle planów.... :(
Katarzynka36 - 2011-01-28, 00:30

Anelio!
Task mi przykro, że złe wieści:)
To zawsze jest potworny szok i stres:(
Rozumiem doskonale, że nie miałaś serca i odwagi powiedziec Tacie o wynikach. Oj, mocno rozumiem. I podobnie jak Ela sugeruje stopniowanie informacji. U nas tak było i sie sprawdziło, nie wyobrażam sobie, żeby powiedzieć tacie od razu prosto z mostu... przynajmniej mojemu. Rak to jest słowo wyrok - przynajmniej taki w POlsce jest stereotyp, więc tata, który bedzie potrzebował wiele sił do walki z tym raczyskiem, niech od razu nie zostanie zdruuzgotany ta informacją. Trzeba umiejetnie dozowac informacje...
U nas tez było na początku mówione, ze jest coś na rtg - może cos co zosatło po zapaleniu płuc, ktore Tata przechodził, potem pulmonolog tez delikatnie kwestie rozwiązał - cos jest musimy zobaczyć co tam się dzieje i skierowal na tk, po tk mimo, ze wyniki już wskazywały na raczysko, dr mowił, że nadal nie ma pewności - jest jakiś guzek, który trzeba zbadać... i była biopsja. W szpitalu tez nikt otwarcie nie powiedział, ze to rak - tylko guzek, który trzeba zoperować... Generalnie Tata się dowiedział tak na 100%, że to rak, jak okazało sie miesiąc po operacji, że jest konieczna chemia... a więc generalnie w 3 miesiące od pierwszych podejrzeń...
Jesli Tata ma b. silna psychike może się z tym uporać od razu, mój tata wiedziałam, że potrzebuje więcej czasu na przetrawienie tych niedobrych wieści...
ZE swej strony zatem doradzam delikatna informacje, by taty nie dołowac i nie zalamywać.
ściskam mocno:)

Anelia - 2011-01-28, 22:17

Dziś byłam z tatą u lekarza dowiedzieć się czegoś na temat wyników po mediastinoskopii. Ja wcześniej zostałam telefonicznie poinformowana o złych wynikach,poprosiłam lekarza aby tacie powiedział o tym delikatniej. Byłam po wrażeniem jak lekarz profesjonalnie poinformował tatę o tych złych informacjach. Zrobił to w tak wyjątkowo delikatny sposób,że nawet ja wyszłam ze szpitala z nie tak złym samopoczuciem. Mimo wszystko jednak miałam wrażenie,że tata się rozpłacze ale nie zrobił tego. Jestem wdzięczna temu lekarzowi ,że tak podszedł do sprawy. Mam wrażenie ,że tata nie podda się i będzie walczył. Lekarz polecił tacie nawet aby przeczytał książkę o tytule: Potęga podświadomości i po przeczytaniu skontaktował się z Nim i opowiedział o książce... Książkę od razu kupiłam. Tak mi szkoda taty,że musi niestety być o tej chorobie poinformowany,tak bardzo go kocham i tak bardzo się boję!!! A WIĘC lekarz powiedział,że po mediastinoskopii rozpoznano gruczolakoraka płuc i ,że jest to rak niedrobnokomórkowy. I na dokumencie,który mam przed sobą pisze tak: Guz śródpiersia. Zespół żyły głównej górnej. Średni-CITO! Opis mikroskopowy:Carcinoma nonmicrocelluare-probabiliter adenocarcinoma. Badanie immunohistochemiczne w toku. TTF1 (plus) ogniskowo CK7-reakcja niemiarodajna (materiał uległ uszkodzeniu w czasie obróbki) Uzupełnienie rozpoznania: Metastases carcinomatosae in lymphonodis - adenocarcinoma pulmonis. Szczerze mówiąc to nic z tego co tu napisałam NIE ROZUMIEM!!! Więc proszę o pomoc w rozszyfrowaniu tego. Na oddział Onkologii tata ma termin za okołó półtora tygodni.Tam będą dalsze badania i w kolejnych dniach albo chemioterapia albo radioterapia. Na dzień dzisiejszy leki jakie zapisali tatusiowi to: Furosemid, Kalipoz, Dexamethhason, Fragmin. Na tej też stronie jest tak napisane: ostateczne rozpoznanie:C34.8 PROSZĘ powiedzcie mi czy ktoś wie co to wszystko znaczy???
absenteeism - 2011-01-28, 22:33

Carcinoma nonmicrocelluare-probabiliter adenocarcinoma = rak niedrobnokomórkowy, prawdopodobnie gruczolakorak

Metastases carcinomatosae in lymphonodis - adenocarcinoma pulmonis = przerzuty nowotworowe do węzłów chłonnych - gruczolakorak płuc

Furosemid - lek moczopędny
Kalipoz - potas
Dexamethason - steryd (przeciwobrzękowy, przeciwzapalny)
Fragmin - lek przeciwzakrzepowy

Anelia - 2011-01-28, 22:39

Czy ktoś może mi jeszcze powiedzieć jak po tym co napisałam wygląda dalsze leczenie???
DumSpiro-Spero - 2011-01-28, 22:43

Anelia,
zatem -> mój poprzedni post <- jest aktualny.
W pierwszej kolejności powinna być zastosowana radioterapia. Po jej ukończeniu, o ile nie będzie przeciwwskazań - chemioterapia.

TTF1 (plus) - wynik badania immunohistochemicznego potwierdzający płuco jako punkt wyjścia nowotworu. To rak płuca, z pewnością.

kama - 2011-01-28, 22:47

Anelia
czeka was ciężka walka,ale dacie radę
teraz najważniejsze żeby tatuś dobrze zniósł naświetlania
trzymamy kciuki i czekamy na dalsze wieśći
p.s
czy tata leczy się w Wielkopolskim Centrum na Szamarzewskiego?

Anelia - 2011-01-28, 22:51

Tak,tata właśnie tam się leczy,w Poznaniu na Szamarzewskiego. Tzn zacznie się leczyć,bo do tej pory ponad miesiąc trwało tam zdiagnozowanie choroby. Proszę powiedzcie mi coś więcej na temat tego opisu ,który napisałam powyżej ,PROSZĘ!!!
absenteeism - 2011-01-28, 22:55

Anelia, , ale co chcesz jeszcze wiedzieć?
Stwierdzono gruczolakoraka, tak jak powiedział lekarz, z przerzutami do węzłów chłonnych. DSS napisała Ci tutaj, że z powodu ZŻGG, który został rozpoznany, najpierw powinno wdrożyć się radioterapię, a potem myśleć o chemioterapii. Tak więc powinna wyglądać dalsza procedura terapeutyczna.
C34.8 - Nowotwór złośliwy oskrzela i płuca, zmiany przekraczające granice oskrzela i płuca

kama - 2011-01-28, 22:57

moja mama też miała gruczolakoraka,ale dało się operować i nie miała przerzutów,u was wygląda to niestety gorzej
moją mamą opiekuje się dr Bryl,a wy do kogo trafiliście?
czy byliście u onkologa w centrum?
czy macie konkretną datę przyjęcia na oddział?

ela1 - 2011-01-28, 23:01

C34.8 Nowotwór złośliwy płuc
Poczytaj ten wątekhttp://www.forum-onkologi...t=gruczolakorak i inne sporo jest na forum.
pozdrawiam

Anelia - 2011-01-28, 23:05

PRZEPRASZAM,że tak dużo pytam ale nie znam się na tym kompletnie :( Wiem jaka różnica jest pomiędzy chemioterapią a radioterapią ale mam pytanie ,może głupiutkie. Dlaczego powinna być najpierw zastosowana radioterapia a następnie chemioterapia. Radioterapia w czym ma pomóc? Jak to leczenie wygląda? Jeszcze raz PRZEPRASZAM! KAMA w tej chwili jesteśmy umówieni na 10 lutego. Niestety z lekarzem ,który będzie leczył tatę nie rozmawialiśmy i jeszcze nawet nie wiem jaki to będzie lekarz. O wszystkim dowiem się w lutym. A tata leczy się właśnie w Wlkp. Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii na Szamarzewskiego. Teraz już został skierowany na oddział onkologiczny.
Katarzynka36 - 2011-01-28, 23:12

Anelio witaj
Ja tez z Poznania podobnie jak Kama i tez leczymy sie na Szamarzewskiego.

Jeśli jednak bedzie tak jak pisała niedawno DSS, że najpierw powinna być zalecona radioterapia, to jej w Wielkopolskim Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii nie robią - jest oddział onkologii, ale tam jest tylko podawana chemia.

Na radioterapię dostaniecie skierowanie do Wielkopolskiego Centrum Onkologii, ul. Garbary. W naszym przypadku tez tak było - naświetlania są na Odziale Radioterapii WCO. Zapewne traficie pod opiekę pani dr n.med. M. Mateckiej - Nowak (Ona zajmuje się płucami) - wybitnego fachowca i wspanialego, pełnego ciepła i zrozumienia lekarza.

Duzo siły Wam życzę i trzymam kciuki za poprawę zdrówka Tatusia!

pozdrawiam cieplutko

Anelia - 2011-01-28, 23:15

Katarzynko i jak Wam się udało po radioterapii ?
Katarzynka36 - 2011-01-28, 23:22

Anelio
U nas jest troszke inny przypadek, bo najpierw była w maju operacja, potem lipiec- sierpień - wrzesień - chemioterapia, a październik - listopad - radioterapia - 6 tygodni.

Ale tak myślę, że skoro masz skierowanie na oddział onkologiczny, to lekarze jednak zaczna od chemioterapii. Jakby Tata miał skierowanie tylko do Poradni Onkologicznej ( a nie na oddział) to tam wystawiliby skierowanie na Garbary, do WCO na lampy. Jeśli macie skierowanie na oddział, to Tata zostanie normalnie przyjęty do szpitala, więc chyba najpierw chcą podać chemię.

ściskam mocno:)

Anelia - 2011-01-28, 23:27

Dziękuję Wam! Katarzynko lekarz, u którego byliśmy w poradni onkologicznej zapisał tatę na lutego na oddział onkologiczny. W pierwszej kolejności będzie miał robiony tam znowu szereg dodatkowych badań w celu stwierdzenia czy będzie to radio czy chemioterapia.
ela1 - 2011-01-28, 23:39

Anelia, wiem, że bardzo się denerwujesz.
W każdym rodzaju nowotworu, są różne schematy leczenia.
Na spokojnie przeczytaj jeszcze raz swój wątek, i to co napisała DSS.

Katarzynka36 - 2011-01-28, 23:43

Anelio
O, to dobrze, że porobią badania. Zyskacie ciut na czasie, bo w razie zaordynowania lamp pojedziecie już na Garbatry z gotowym zestawem badań i wyników.
Czyli nic jednak nie jest przesadzone, czy lampy, czy chemia.
Zresztą - juz mniejsza co - najważniejsze by pomogło!!!

Trzymam kciuki!

Anelia - 2011-01-29, 20:11

Witam Was moi kochani. Dziś byłam odwiedzić tatę. Mówi,że czuje się dobrze. Zaczął brać leki,które mu wczoraj przepisano. Mówi,że opuchnięcie jakby się zmniejszyło. Odżywia się w dalszym ciągu całkiem dobrze. Kupiłam tatusiowi także NUTRI DRINK ,bo to też polecił mi doktor. Myślę,że tata czuł by się troszkę lepiej gdyby nie to,że każdy znajomy pyta codziennie tatę :jak się czuje, jakie były wyniki itp. Mieszkamy w małej miejscowości, wiosce a więc takie wieści szybko się rozchodzą i ciekawskich i wścibskich ludzi nie brakuje. Nie którzy się martwią, a nie którzy pytają ,by dalej mieć o czym gadać,plotkować. Straszne jest życie w tak małym miejscu !!! Nie rozumiem dlaczego Ci ludzie nie mogą chociażby na tyle pomyśleć, by mnie lub mamę o to pytać a zawracają tacie głowę i nie pozwalają mu się skupić na walce z tym choróbskiem przypominając pytaniami co mu jest :( Tak mi przykro,że tata musi codziennie wychodząc na spokojny spacer odpowiadać na szereg nie przemyślanych przez wiejskich ludzi pytań!!! Tak strasznie mi jest szkoda taty.
iwona2010 - 2011-01-29, 20:27

Witaj.to fajnie ze tata dobrze sie czuje.A co do ludzi to nie tylko w malych miejscowosciach takie dziwolongi sa,my mieszkamy w miescie i tez takich duzo ostatnio tatulek wyszedl z mama na spacer i podeszla kobieta ktora rodzice z osiedla znaja nawet sobie dzien dobry nie mowia a babcia zaczela sie wypytywac o tatulka zdrowie,a moj tatulek ma troche ciety jezyk i kazal kupic jej przyjacolke bo napisal tam artykul.Ale rozeszlo sie w mig bo dzis juz nikt nie zadaje pytan.Pozdrawiam
Patrycja - 2011-01-29, 20:52

Iwonka dobry ten twój tatulek.Usmiałam się z riposty taty.widac ,że ma poczucie humoru.Pomimo choroby doskonale poradził sobie z wscibska babką.
Niestety dla niektórych choroba to powód do plotek i domysłów.
Pozdrawiam

Katarzynka36 - 2011-01-29, 21:01

Iwonko
Riposta rewelacyjna:)
Tak niestety jest - ludzie są wścibscy i patrza na człowieka walczącego z rakiem jak na obiekt muzealny...

DumSpiro-Spero - 2011-01-30, 00:07

Anelia napisał/a:
Dlaczego powinna być najpierw zastosowana radioterapia a następnie chemioterapia. Radioterapia w czym ma pomóc?

Zespół żyły głównej górnej jest stanem zagrożenia życia i wymaga terapii, której efekt kliniczny nastąpi jak najszybciej.

Niedrobnokomórkowe raki płuca najczęściej nie są chemiowrażliwe i szansa na remisję (zmniejszenie się guza) dzięki tej formie leczenia wynosi 10-40%.
Ponadto efekt leczenia może nastąpić dopiero po 2-3 cyklu - czyli po 1-2 miesiącach.

Nie można tyle czekać i tak ryzykować.

Radioterapia paliatywna przynosi poprawę u ok. 60% chorych, oddalając tym samym na pewien czas ryzyko zgonu i zmniejszając dolegliwości związane z narastaniem niedrożności w żyle głównej górnej.
Efekt kliniczny w postaci remisji bądź stabilizacji zmian nowotworowych następuje już po kilku dniach / po tygodniu od rozpoczęcia naświetlania.
W trakcie radioterapii może dojść do przejściowych, nasilonych naświetlaniem obrzęków - dlatego napromienianie w przebiegu ZŻGG przeprowadza się u większości chorych (cierpiących w związku z ZŻGG na zaburzenia krążenia) w warunkach szpitalnych. Pozwala to w razie kłopotów na natychmiastową interwencję w postaci np. dożylnego podania leków.

Katarzynka36 napisał/a:
Ale tak myślę, że skoro masz skierowanie na oddział onkologiczny, to lekarze jednak zaczna od chemioterapii.

Źle myślisz.

Anelia - 2011-01-30, 18:28

A jakie są skutki uboczne przy radioterapii tzn. co może się dziać z chorym po.... ? Wiem,że po chemioterapii mogą wypadać włosy, organizm jest osłabiony, są wymioty itp. A jak jest po radioterapii ? Ostatnio tata zadał mi pytanie czy po chemi wypadną mu włosy , odpowiedziałam,że nie ma się martwić bo możliwe ,że nie wypadną a nawet jeżeli wypadną to szybko odrosną :( Dziś było troszkę widać po tacie,że jest chory:( ale starałam się poprawiać mu humor jak tylko mogłam.
Richelieu - 2011-01-30, 18:35

Anelia napisał/a:
A jakie są skutki uboczne przy radioterapii tzn. co może się dziać z chorym po.... ?

Odpowiedzią na pytanie powinny być te artykuły:
http://hematoonkologia.pl...ndex/artykul/8/
http://www.poliklinika.ol...ta/radioterapia
http://chemba.w.interia.pl/radioterapia.html

ela1 - 2011-01-30, 18:43

Podczas naswietlania klatki piersiowej moze wystapic :
-ogolne oslabienie organizmu, ktore moze trwac do 6-12 tygodnii po za zakonczonej radioterapii.
-utrata owlosienia na klatce piersiowej 2-3 tygodnie od pierwszej sesji naswietlen. Owlosienie powinno wrocic do normy w okresie 3-6 misiecy po zakonczonym naswielaniu. Czasami jednak gdy dawka naswietlen jest zbyt mocna owlosienie nie pojawi sie
-zmiany na skorze w obrebie klatji piersiowej- swedzenie ,pieczenie, zaczerwienienie, wysuszenie skory, pojawienie sie wypryskow, opuchlizna.
-zmiany w obrebie gardla,przelyku,moze pojawic sie uczucie kluski w przelyku, pieczenie w klatce i przelyku.Moga wystapic problemy w przelykaniu.

pozdrawiam

absenteeism - 2011-01-30, 19:00

O skutkach ubocznych radioterapii możesz też przeczytać tutaj:
http://policzmysie.pl/por...skutki-uboczne/

Katarzynka36 - 2011-01-30, 19:06

Anelio
U nas było 6 tygodni naświetlań i skutki uboczne były lżejsze niż po chemii.
Nie było żadnego pieczenia, swedzenia, zaczerwienia klatki piersiowej, nie było utraty włosów na klatce. Natomiast najbardziej dokuczliwe było chyba osłabienie, utrata apetytu no i to słynne już uczucie kluski w gardle.
Pojawił sie też większy kaszel, ale przez kilka dni. Generalnie polecam to co pani dr radioterapeutka nam polecała i zdało egzamin: picie dużych ilości siemienia lnianego, nie spożywanie potraw mocno drażniących (ostrych, mocno słonych, zbyt kwaśnych, twardych). Nie poleca sie także surowych owoców (szczególnie cytrusów). A na suchy kaszel (lampy wysuszaja drogi oddechowe) tabletki thiocodin.

Wiesz, niech Tatko nie martwi się o włosy - mojemu nawet podczas chemii nie wypadły, więc wszystko zależy od organizmu:)

pozdrawiam cieplutko:)

ma_ka - 2011-01-30, 22:55

Anelio, ważne,żeby tato dał rade, a da na pewno. Mojemu tacie włosy, wąsy brwi strasznie zgęstniały i poczerniały. Nie martw się na zapas. Ważne, żeby ten "łajdak" dostał po du... Przepraszam za wyrażenie, ale tylko te słowa cisną mi się do gardła. Trzymaj się, dużo siły i wytrwałości, pozdrawiam:)
Anelia - 2011-02-03, 21:37

Witam Was. Jeszcze tydzień i jadę z tatą na oddział onkologii. Pierwszy dzień szereg badań aby zdecydować czy radio czy chemioterapia. Tak szybko ostatnio mijają mi te dni i tak bardzo się boje co będzie dalej.... jak tata przyjmie terapię i co będzie po... zadaję sobie tyle pytań,aż nie chce mi się myśleć co tacie chodzi po głowie,jak on się bardzo martwi. Wspieram go w każdej chwili i odpowiadam pozytywnie na jego skomplikowane pytania. Bardzo mi jest ciężko jak widzę jego tak smutnego. SAMA staram się aby tata się nie załamywał (nikt z rodziny mi w tym nie pomaga) ale już mi samej brakuje siły (od płaczu) ,w dniu kiedy tata pojedzie do szpitala mój chłopak (obcokrajowiec) też musi wyjechać daleko do domu na dłuższy czas i zostanę całkiem sama.... :( Do tej pory przy Nim się wypłakiwałam i to on mnie wspierał ciepłym słowem,był przy mnie abym się i ja nie załamała i wspierała tatusia. A teraz jego też nie będzie przy mnie. Mam wrażenie,że jak on wyjedzie nie dam rady. Tata w szpitalu przed ciężkimi terapiami, chłopak wyjeżdża. Wszystko mi się wali!!! Mam wrażenie,wiem,że NIE dam rady sama. Tata czuje się w miarę dobrze. Nie ma żadnych większych dolegliwości. Przy pogodzie takiej jak była dziś, czyli deszczowa i wilgotna kaszel dusi tatę częściej. Dziś był jakiś nerwowy co dało się odczuć całej rodzinie. Bierze leki ,które mu zapisano ale mimo wszystko troszkę jest opuchnięty na twarzy:( Po prostu widać,że jest chory. Odżywia się dobrze i w miarę dużo je, do tego od tygodnia każdego dnia daję tacie jedną buteleczkę Nutridrinku do wypicia. Przytył troszkę.
Katarzynka36 - 2011-02-03, 22:10

Witaj Anelio
Oj znam ten potworny strach...zadręczannie sie, analizowanie, wracające natretnie te same myśli, jak Tata da radę podczas chemii, czy bedzie mocno cierpiał, czy nie będzie miał jakis powiklań, groźnych skutków ubocznych, czy mu to pomoże...
Człowiek budzi się po nocy zmeczony nocnymi koszmarami (koszmary dotycząc choroby rzecz jasna) i jak tylko otworzy oczy to mysli tylko o chorobie... I tak w kółko:(
to wstretne raczysko włazi nam we wszytskie sfery życia, gmatwa nam wszytsko...rujnuje nasze plany i marzenia:(

No ale nie mamy wyjścia, nie obudzimy się z tego snuy, bo to sie dzieje naprawde, więc trzeba walczyć!!! Jest ciężko Anelio, szczególnie jak nie masz wsparcia rodziny...

Trzymaj się cieplutko

Anelia - 2011-02-05, 19:38

Jeszcze kilka dni i jedę z tatusiem na oddział onkologiczny. (W tym samym dniu mój chłopak, w którym miałam wsparcie też musi wyjechać) Tak mi jest smutno. Nie wiem jak dam rade to wszystko znieść. Czasami mam ochotę zapaść się pod ziemię lub zatrzymać czas :( Przepraszam,że tu o takim sprawach piszę ale w ten sposób jakoś wyrzucam to z siebie i czuję sie lepiej kiedy wiem,że obecni tu forumowicze też w jakiś sposób wspierają!!! Mam pytanie. Chociaż wiem,że jeszcze nikt nie może mi nic konkretnego odpowiedzieć. W stanie taty. Zaawansowana choroba. W opisie,którym opisałam chorobe.U osób z podobną sytuacją jak przebiegała chemia? Jak radziliście sobie w ciężkich chwilach? Czy było wiele przypadków kiedy udało się pomóc i czy były osoby,które w miarę dobrze znosiły chemię w tym stanie??? .....nie mogę przestać o tym myśleć. Dodam,że na dzień dzisiejszy tata czuję się dobrze. Przytył kilka kg. Niewiele ale zawsze coś. Waży około 68kg. Tylko szyja dziś mu bardzo opuchnęła. I przeważnie rano twarz ma bardzo opuchniętą. Męczy się szybciej niż 3 miesiące temu. Ogólny stan myślę,że dobry.
ela1 - 2011-02-05, 20:04

Anelia napisał/a:
czy były osoby,które w miarę dobrze znosiły chemię w tym stanie???
,
Bardzo trudno powiedzieć jak tatuś będzie znosił chemioterapie. Każdy organizm inaczej reaguje, ale przeważnie po pierwszym cyklu objawy uboczne nie występują, nasilaja się po następnych cyklach.
Są chorzy, którzy całą chemioterapie znoszą z niewielkimi działaniami ubocznymi.
pozdrawiam

Gonia - 2011-02-06, 12:37

Amelio,moj tatulo (poczytaj moje posty) chemie znosil bardzo dobrze.chociaz wiecej spal,ale mi sie wydaje ze bardziej z nerwow przed lekarzem i tym co powie niz po tej calej chemii.slyszalam sama na chemii jak bylam z tata jakie opowiesci ludzie opowiadali co maja po chemii.wiem jedno na przykladzie mojego tatula..kazdy organizm jest inny i kazdy inaczej znosi..jeden wymiotuje,inny nie czuje smaku potraw,jeszcze inny spi...Buziaki trzymaj sie tam i pisz jak bylo;-)))

[ Dodano: 2011-02-06, 12:39 ]
A wlasnie ..wlosy nie wypadly ;-) co prawda ze ma rzadkie ale juz nie przesadzajmy facet 65 lat gestych raczej nie ma.buziaki

iwona2010 - 2011-02-06, 17:04

Witaj Anelio.Tak jak dziewczyny pisza roznie ta chemia dziala mojemu tatusiowi troszenke wypadly wlosy,mial lekkie mdlosci.Ale u nas chemia nie zadzialala tak jak powinna w czwartek mamy nowy schemat i zobaczymy wtedy.Jezeli masz ochote pisac o tym co cie boli to pisz postaram sie jakos ci sluzyc ramieniem i wsparciem i mysle ze nie tylko ja.A jak obydwie zlapiemy dola to jedna drugiej wirtualnego kopa posci Badz silna.Przytulam |przytula|
Anelia - 2011-02-07, 21:59

Witam ponownie. Chciałabym na bierząco pisać jak tata się czuje. A więc czuje się całkiem dobrze, w dalszym ciągu odżywia się także dobrze . Troszkę szybciej się męczy podczas wykonywanych zajęć domowych. Kaszel także nie przestaje tatusia męczyć. Prawie każdy dzień jest opuchnięty na twarzy i szyji lecz nie zawsze tak samo mocno, bywają dni,że nie rzuca się w oczy opuchnięcie,czyli jest lekkie. Jest bardzo wystraszony przed pójściem na oddział onkologiczny, czyli w środe 9 lutego!!! Zadaje mi wiele skomplikowanych pytań,na które ja staram się odpowiedzieć w taki sposób aby go bardziej nie zamartwić. Dodaję,że zawszę będę przy Nim kiedy będzie mnie potrzebował. .......co do mnie to czuję,że tracę siły,samej jest mi naprawdę bardzo ciężko,nikt mi nie pomaga i mam brak apetytu. Przez to wszystko schudłam już 4kg :( (ważę 48kg) Jednak w dalszym ciągu będę przy tacie, nie odwrócę się od Niego tak jak reszta rodziny... Odpowiadam tacie na pytania ale sama mam wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi,które beż przerwy są w mojej głowie. Do tego zaczęłam mieć koszmary. Dziś sniło mi się,że idę drogą i po przeciwnej stronie w moim kierunku idzie tata. Kiedy zbliżyliśmy się do siebie,zauważyłam,że tata ma smutną minę i po chwili wybuchł płaczem ,płąkał jak dziecko,jak nigdy dotąd (dodam,że nigdy w życiu realnym nie widziałam taty płaczącego) ,przytuliłam go i on powiedział: Córeczko dlaczego starasz mi się tak bardzo pomóc? Dlaczego robisz wszystko aby znaleść coś co pomoże mi się wyleczyć, biegasz ,szukasz..... dlaczego??? Przecież ja i tak umrę :((((( W nocy obudziłam się,usiadłąm i nie mogłąm przestać płakać. Tak bardzo mi zle było Tak smutno. Tak bezradnie..... Mam nadzieję ,że był to tylko zły sen,i że tata będzie miał jeszcz wiele lat przed sobą,że będziemy mieli jeszcze wiele radosnych chwil w życiu. Tak bardzo boimy się co będzie od 9 lutego kiedy tatę zawiozę do Poznania na oddział onkologiczny :((((
Katarzynka36 - 2011-02-08, 09:34

Anelio KOchana
Odpisuję w Twoim watku
To Twój tata był na tych badaniach - medianoskopii w Poznaniu na Szamarzewskiego? na torakochirurgii? Lekarza o tym nazwisku nie znam,a nie był to przypadkiem dr Gąsiorowski?
Ja sobie bardzo chwalę torakochirurgów - obojetnie który miał dyżur każdy potrafił wyjaśnić pewne kwestie mimo, że nie był lekarze prowadzącym Taty. A u lekjarza Prowadzącego przed operacja bylismy prawie 1,5 godziny - wyjaśnił nam wszytsko, miał dla nas czas i zrobił wszytsko bardzo delikatnie, a to było bardzo ważne, szczegolnie dla Taty...
Siostra dzisiaj jedzie z Tatą do torakochirurga....
A Ty z Tatą jutro?
Ale to bedzie przyjęcie na oddział, czy poradnia onkologiczna?

pozdrawiam cieplutko:):):)

Anelia - 2011-02-08, 11:45

Katarzynka36, Tak Katarzynka tata był na Szamarzewskiego na torakochirurgi i miał robione badanie mediastinoskopii. Z tego co wiem to był pod opierką dr.Gałęckiego. Lekarz bardzo młody. Kontaktowałam się też tylko z tym doktorem, i jak byłam w szpitalu to z Nim rozmawiałam. Wyśmienity lekarz. Z resztą z tego co widziałam to wszyscy lekarze na tym oddziale byli bardzo dobrzy i mili. Tak jutro jadę z tatą też na Szamarzewskiego na oddział onkologiczny. Pierwszy dzień badania , na drugi wyniki i decyzja czy radio czy chemioterapia. hmmmm jak ja się bojęęęęęęę :((((((((((((( Pozdrawiam również i dziękuję za podpowiedzi i zainteresowanie moim wątkiem.

[ Dodano: 2011-02-08, 18:34 ]
Mam kilka pytań. Dziś napisałam e mail do jednego prof. zajmującego się rakiem płuc. On po zapoznaniu się z historią choroby tatusia napisał,że chemioterapia jest bardzo ryzykowna !!! Za najbardziej wskazane uważa radioterapię. Co mam zrobić jeżeli lekarze zdecydują się zacząć od chemioterapii, jak im powiedzieć,podpowiedzieć ,że może lepiej byłoby zacząć od radioterapii...... Nie chcę aby pomyśleli,że uważam się za mądrzejszą od Nich i zrozumieli mnie zle. Boję się o tatusia ,dlatego też piszę i konsultuje się z innymi doktorami . Oczywiście tego też nie chciałabym im mówić ,bo nie wiadomo jak to przyjmą , mogą przecież pomyśleć,że uważam ich za mało wykształconych i dlatego też próbuję gdzie indziej:(((( a tak nie jest. Po prostu staram się pomóc. Nie chciałabym aby do sytuacji mojego taty podeszli obojętnie :((((( CO MI RADZICIE ??? Jak porozmawiać z lekarzami. Proszę o szybko odpowiedz ,bo jutro rano już z tatusiem jadę na oddział onkologii. Proszę też lekarzy,którzy czytają tu i pomagają o podpowiedz. I czy ktoś może mi napisać,czy był już podobny przypadek i czy udało się pomóc ?????? BARDZO PROSZĘ POMÓŻCIE. Nie wiem co robić, nie mogę poskładać myśli.

[ Dodano: 2011-02-08, 21:20 ]
Czy naprawdę nie ma nikogo kto mógłby mi coś doradzić? :((( Jestem bardzo załamana.

[ Dodano: 2011-02-08, 22:54 ]
Ojjj tak bardzo mi przykro,że nikt mnie już nie wspiera i nie doradza:( Czuję się taka samotna,taka bezradna !!!!!!!!!!! Jutro wyjazd na onkologie. Pierwszy pobyt taty tam :( Ten strach!!!!!!!!!!!!!! Na rano jeszcze zerknę tu może znajdzie się ktoś kt mi coś doradzi przed wyjazdem, PROSZĘ.

[ Dodano: 2011-02-09, 06:14 ]
....... a jednak nie znalazł się nikt:((( Mimo wszystko dam rade już przyzwyczaiłam się sama pomagać,wspierać i walczyć,choć jest mi bardzo ciężko. Czuję się już taka nie widzialna :((((( Obojętna dla wszystkich mi bliskich. Dziś przede mną BARDZO CIĘŻKI dzień. Jadę ze Swoim chłopakiem zawieść tatę do szpitala:( a następnie chłopak też wyjeżdza na kilka tyg.bardzo daleko. Do tej pory on był moim jedynym wsparciem (no i Wy,) Przy kim się wypłącze, z kim porozmawiam, przy kim wyłąduję złość.....???????? chyba jednak nie dam rady:((( Kiedy jego chwilowo nie było spędzałąm czas z tatą, dużo rozmawialiśmy. A teraz w jednej chwili dwie osoby,które bardzo kocham nie będą przy mnie...... *kurczę*..... nie daje rady i żadne słowo,że muszę być silna nie dodaje mi energii. Jeżeli ktoś zainteresuje się na nowo moim wątkiem z góry dziękuję i przepraszam,że się tak rozpisuję ....a teraz jadę po tatusia ..........

kama - 2011-02-09, 13:38

Anelia,
wspólczuję ci,że nie masz wsparcia,ja mam kochanego mężusia który zawsze jest obok,zawsze mogę się przytulić
co do poznańskich lekarzy,ja osobiście mam dobre zdanie i zapewne podejmą najlepszą opcję leczenia,musicie im zaufać,a jesli masz jakieś watpliwości to im to powiedz lub zapytaj o rzeczy dla ciebie niezrozumiałe
czekamy na dalsze wieście
trzymam kciuki
jeśli będziesz potrzebować wsparcia to pisz na forum lub pw
możesz na mnie liczyć |przytula|

Anelia - 2011-02-09, 13:49
Temat postu: Guz płuca prawego.
.....mam bardzo kiepski dzień. Zawiozłam tatę na oddział onkologiczny, chłopak się pakuje:((( Mam ochotę zniknąć z tego świata!!!!!!!!!!! Mam wrażenie,że pęknę z rozpaczy i bólu !!!!! Dlaczego jedni się cieszą, a inni płaczą i cierpią, dlaczego świat jest taki nie sprawiedliwy ??!!! Tata został na oddziale. Miał robione badanie krwi,USG i tomografie . Ogólnie kiedy rano zadzwoniłam mówi,że jest BARDZO opuchnięty i w nocy nie spał dobrze, przyznał się też ,że chyba zaczyna się denerwować. Kiedy po niego pojechałam to faktycznie był mocno opuchnięty, strach też rzucał się w oczy. Po tych badaniach w szpitalu ,poszedł na swoją sale. Pomogłam mu się rozpakować, jednocześnie łzy cisły mi się do oczu a serce pękało. Jak ja zniosę to wszystko dalej sama,przecież to dopiero początek a ja już mam ochotę zapaść się pod ziemię. Moje życie straciło sens. Nie wiem co lekarze powiedzą na temat taty,bo jeszcze nie miałam możliwości porozmawiać z doktorką. Z tego co usłyszałam od innych pacietów to ta właśnie Pani ponoć nie udziela za wiele informacji, ciężko ją złapać aby coś się dowiedzieć trzeba się za Nią nabiegać:((( Nie udziele dokładnych informacji itd... Jutro zadzwonie i spróbuję się dowiedzieć czegoś na temat tatusia. Co będzie miał robione,jakie leczenie zastosują.... Tak bardzo ciężko było mi tatę zostawić samego tam dziś, BYŁ TAKI SMUTNY jak w moim snie opisanym wyżej :((( a teraz idę pomóc chłopakowi się pakować:((( Znowu się rozpisałam , tyle tylko że nie wiem po co ,bo prawie nikt ostatnio nie czyta mojego wątku. Ja to mam pecha:((( Ale chociaż w ten sposób wyrzucam z siebie rozpacz,żal i nerwy......
iwona2010 - 2011-02-09, 13:57

Witaj Anelio. Ja czytam twoj watek caly czas ale nie zawsze mam sily zeby cos napisac.A wogole dlaczego masz nowy watek gdzie jest poprzedni.Wyobrazam sobie jak ci jest ciezko bo ostatnio sama mam zle dni i nic do mnie nie docieraTak bardzo bym chciala zeby to wszystko okazalo sie snem.ale musisz stanac twardo na nogi i powtarzac sobie ze dasz rade rob to do tatusia mu jestes bardzo potrzebna Przytulam |przytula|
Anelia - 2011-02-09, 13:59

....ojjj pomóżcie mi ,przypadkowo dodałam nowy temat. Jak mam dołączyć ten wątek do poprzedniego ??????

[ Komentarz dodany przez: Richelieu: 2011-02-09, 14:00 ]
Załatwione :uhm!:

[ Dodano: 2011-02-09, 14:01 ]
DZIĘKUJĘ!

[ Dodano: 2011-02-09, 14:08 ]
Napisałam również e-mail do p.profesora ,którego adres uzyskałam od Was. Odpisał,że w taty przypadku powinna być zastosowana radioterapia. I ,że tata w trybie pilnym powinien otrzymać leki odwadniające i kortykosteroidy. Co to znaczy ??? Jak mam o tym powiedzieć lekarce taty. Oni z pewnością pomyślą,że uważam się za mądrzejszą, a ich za byle jaki szpital skoro szukam informacji z innych zródeł?! Co robić?

kama - 2011-02-09, 14:10

Anelia,
lekarza trudno złapać,ponieważ mają ogrom pracy,najłatwiej jest pogadać będąc na miejscu,przez telefon trochę trudniej ale też się da,tyle,że trzeba trochę podzwonić zanim zastanie się lekarza prowadzącego w dyżurce,ale mimo,że dzwoniłam kilkakrotnie nie usłyszałam zniecierpliwienia w głosie pani doktor która odbierała telefon,wręcz przeciwnie zachęcała do kolejnych telefonów dopóki nie zastanę naszego onkologa,bo nie było mozliwości go przywołać
lekarz też człowiek i też trzeba go zrozumieć
kto jest prowadzącym tatusia?
|buziaki|

Katarzynka36 - 2011-02-09, 15:28

Anelio witaj
Przykro mi ogromnie, że takie cięzkie dni u Ciebie:(
Przepraszam, że nie dałam rady odpisać, ale siedziałam wczoraj od 8.00 rano do 1.30 w nocy w pracy non stop bez żadnej przerwy i nie zaględnęłam do Twojego wątku:(
Ech, czyli prpf. tez napisał, że lepsza radioterapia? Czyli pewnie jednak Wielkopolskie Centrum Onkologii na Garbarach? Byle tylko trafic tam do dr Mateckiej Nowak. Jest cudownym lekarzem.
Czyli tata już jest na Onkologii na Szamarzewie?
Oj znam do bólu to miejsca:( spedziłam tam całe letnie wakacje:( znaczy Tata ale ja jakby z nim... cięzko kojarzy mi sie tro miejsce... ludzi tłum, z organizacja róznie bywa, lekarza często bardzo trudno zlapać... stoja rano do nich kolejki ogromne.
Mam nadzieje, że uda Ci sie porozmawiac, ale telefonicznie - bedzie ciężko zlapac dr, kiedy nie przyjmuje innych pacjentów... Rano to w ogóle odpada bo jest obchód, potem robią kwalifikację na dzienną chemię, pootem przyjmują pacjentów w poradni na dole...
Waszym prowadzącym, jest kobieta?
Jesli tak cięzko uchytna to juz wiem chyba która... Podobno bardzo dobra, ale ciężka w kontaktach i cięzko ja złapać...
Anelio
Ściskam Cie ogromnie mocno!!!!

Musi byc jeszcze dobrze! Mam nadzieje, że lekarze też zaleconą lampy, jesli nie tylko chemię - może wydrukuj mail od profesora i zanieć do konsultacji do ordynatora Oddziału - dr Rodryg Ramlau

[ Dodano: 2011-02-09, 15:29 ]
sorry za te literówki, ale czasu brak na sprawdzanie błędów:(

Anelia - 2011-02-09, 18:01

kama, Katarzynka36, Dziękuję Wam dziewczyny. Tak,tata jest teraz na onkologii na Szamarzewskiego. A doktorem prowadzącym jest Pani Doktor Nowak. Niestety nie miałam okazji z Nią porozmawiać. Wyniki badań będą jutro i jutro też zdecydują co będzie dalej. Dziś tata dostał jakiś zastrzyk, dadzą też coś na opuchnięcie. Jestem w domu w ciężkim stanie,nie umiem pozbierać myśli i cały czas płaczę. Chciałabym aby pomogli tatusiowi,tak bardzo go kocham i nie mogę patrzeć jak cierpi, czuję się bardzo bezradna:((( A co do tego emaila,który dostałam od tego profesora z W-wy, chyba jednak nie powiem o tym Pani Doktor, boję się,że może mnie zle zrozumieć, boję się ,że powie,że jeżeli im nie ufam to dlaczego przyjechałam itd... Szykuję się teraz do wyjazdu mojego partnera. Tak bardzo go teraz potrzebuję ale musi wyjechać na dłuższy czas. A od rodziny nie mam większego wsparcia. Ależ ja jestem słaba psychicznie:(((((( Chyba potrzebuję i ja pomocy,bo jest mi tak ciężko na psychice,że nie wiem co ze mną będzie:(((((
kama - 2011-02-09, 18:12

Anelia,
pani Nowak to dobry onkolog,mam dobre zdanie ponieważ prowadzi mojego wujka,odnoszę wrazenie,ze ona mówi tyle ile pacjent chce wiedzieć,uwazam,ze powinnaś powiedzieć jej wprost,ze chcez wiedzieć wszystko,generalnie uważam,ze to dobry człowiek i lekarz
masz dziś gorszy dzień,tata w szpitalu,ukochany wyjeżdża no nie dziwię się,że masz doline,ale jutro będzie nowy dzień,co prawda nie zmniejszy tęsknoty za twoimi kochanymi,ale z drugiej strony nie masz wyboru,musisz się pozbierać dla nich i dla siebie
podstawą jest zmiana myślenia
spójrz na to z drugiej strony:fajnie,że tata jest już w szpitalu i jest LECZONY :) ,to dobrze dla niego,narzeczony wyjezdża trudno,ale damy radę bo to dla nas szansa
i tak masz właśnie mysleć
a jak ci będzie źle to masz nam o tym pisać a my cię wysłuchamy i przytulimy do serucha
:tull:

Anelia - 2011-02-09, 18:18

kama, Dziękuję,to bardzo miło z Twojej strony. Wiem,że muszę być silna, chciałabym taka być. Myślałam,że taka jestem. Ale jak doszło co do czego to nie umiem się pozbierać, płaczę jak dziecko. Chyba pierwszy raz tak zle się czuję. Mam bardzo złe myśli, których nie potrafie rozwiać. Nie wiem jak się pozbierać. Mam taką dolinę,że nie wiem co ze mną będzie,mam dość tego okropnego życia i czucia się bezradnej.... po prostu nie wiem co dalej będzie!!!!!!!!
kama - 2011-02-09, 18:27

Anelia,
nie wolno tak mysleć,kazdy z nas ma gorsze dni,ja przez 2 tygodnie nie byłam w stanie pracowac,szłam spac a w głowie mi brzmiało "adenocarcinoma",budziłam się i dalej mi huczało,bardzo pomogło mi to forum,spędzam tu wiele godzin i wierz mi są tu ludzie którzy mają gorzej
mój mężuś myslał,ze forum jeszcze bardziej mnie przygnębia,ale potem przekonał się,że wręcz przeciwnie a teraz sam pyta czy już dzisiaj byłam albo czemu nie jestem
wiem jedno postronna osoba nie jest w stanie rozumieć naszych uczuć i emocji,natomiast by onkologiczni rozumiemy się bardzo dobrze
dlatego zagladaj tu często i pisz......

kubanetka - 2011-02-09, 19:17

Bardzo Ci współczuję Anelia,

Ale nie wyrzucaj sobie, że jesteś słaba. Bo nie jesteś, jak jedyna chcesz pomagać Tacie, taka pomoc niestety dużo kosztuje naszych sił.

Każdy ma takie stany niemocy podczas tej choroby ile się ja napłakałam, nie widać tego na forum, bo jak mi mega źle to idę i płaczę do poduszki i czasem jest tak źle , ze nie wiem co ze sobą zrobić. Wtedy potrafię wpadać w furię - to wszystko efekt tego lęku, niezgody na tą sytuacją, frustracji.


Płacz jak tylko masz ochotę - niestety prawie każdego człowieka zawsze kiedyś w życiu spotkają ciężkie chwile, niestety, też się przed tym buntuje dalej.

Tacie pewnie jest smutno w szpitalu, ale własnie ważne ze ropoczyna się leczenie, że mają Tacie tam pomóc. Jak będzie miał miłych panów na sali, którzy nie są pierwszy raz w szpitalu, to pewnie będzie lepiej, bo będzie miał z kim porozmawiać. Pierwszy dzień zazwsze się najgorszy.

Anelia - 2011-02-09, 21:10

Katarzynka36, Katarzynko bardzo Ci dziękuję za wsparcie. Tylko to się liczy dla mnie. Z tego ,że mam mętlik w głowie nawet nie zauwarzyłam błędów,nie to się liczy. Liczy się chęć pomocy. Wsparcie jakie mi dajesz w swojej wolnej chwili i to,że wogóle czytasz mój wątek. Ja również robię wiele błędów ale najważniejsze jest to ,że czytający mnie rozumią. Ja czasami jak czytam to co piszę,widzę,że bez przewy się powtarzam. Zapewne nudzi to wielu ale ja w ten sposób wyrzucam w jakiś sposób ten ból jaki w danej chwili mnie męczy. A jest mi naprawdę bardzo ciężko. Mam ciemne myśli ,z którymi nie mogę się uporać,wpadam w depresję i zaczęłam sama o siebie się bać.
iwona2010 - 2011-02-09, 21:14

To szybciutko kochana te czarne mysli wygon.Jestes silna kobieta nie poddawaj sie .a tak naserio tylko sie nie obraz moze umow sie na wizyte z psychologiem ja bylam wierz mi duzo to daje.A to dla ciebie jakbys poczula sie urazona. :flow:
Anelia - 2011-02-09, 21:23

iwona2010, Iwonko kochana,nie czuję się urażona, wręcz przeciwnie. Cieszę się kiedy ktoś pisze otwarcie. Ja również zaczęłam myśleć o pójsciu do psychologa,bo zaczyna kiepsko być ze mną,czuję to ....... Jeżeli zaczęłam bać się już sama o siebie to powinnam tam się wybrać. Nie mam nikogo przy kim mogę opowiedzieć o swoich problemach (z wyjątkiem chłopaka,który musi niestety wyjechać) no i tego forum. Dziękuję.
mery - 2011-02-09, 21:44

Anelia, musisz być silna i to za was dwoje. Najważniejsze abyś była przy tacie.
Z czasem "czarne" myśli miną, będzie względny spokój, potem znów się pojawią - myślę że to "normalne".
sama na pewno nie jesteś - jestem z tobą myślami, głowa do góry przecierz dasz radę ;)

iwona2010 - 2011-02-10, 17:14

Witaj Anelio.Co u ciebie dzisiaj?Jak tatuś?
Anelia - 2011-02-10, 18:33

iwona2010, Tata jeszcze w szpitalu :((( Dzwoniłam ale jeszcze nic nie wiadomo, dlaczego to tak długo trwa?! Nie stwierdzono jeszcze jakie będzie leczenie. Tata dostaje tylko jakieś zastrzyki,chyba żeby nie puchł. Ogólnie noc przespał dobrz,rano nie był bardzo opuchnięty. Martwi się też,bo jak na razie nikt nic nie mówi. Czekamy. Zadzwonię za chwilkę do taty i dowiem się czy może już coś wiadomo. A u mnie kiepsko :((( Chłopak też wyjechał :((( Zostałam sama ,bez wsparcia :((( Jest mi tak zle,że nie potrafię tego opisać......
iwona2010 - 2011-02-10, 19:00

Moze nic nie mowia bo robia jakies drobne badania i dopiero podejmna decyzje.Choc wyobrazam sobie ze do ciebie jest to bardzo dlugi czas.jestes silna glowa do gory. :/pociesza:/
kama - 2011-02-10, 19:04

:nunu:
masz nas!!!!
a co do szpitala,to zapewne po badaniach lekarze podejmą decyzję co do sposobu leczenia
głowa do góry
ściskam serdecznie

Katarzynka36 - 2011-02-10, 22:09

Anelio
Wiesz, ze trzymam kciuki za Twojego Tatę...
No a faktem jest, że badania się jednak slimaczą, przypadków jest mnóstwo, byc może pani dr chce skonsultować przypadek Taty jeszcze z innym lekarzem, albo ordinatorem. Pamiętam, że u nas dr wspominał, że konsultował Tatę u ordynatora i ordynator miał jeszcze jakies dodatkowe wskazówki i uwagi co do leczenia Taty...
Anelio KOchana
Wiem, że jest Ci potwornie ciężko...:(
My możemy tylko wspierać Cie wirtualnie, więc przesyłam wielki promyk optymizmu i dobrego, pozytywnego nastawienie... Musi po burzy wyjśc u Was słoneczko...

ściskam mocno:)

Anelia - 2011-02-10, 22:35

iwona2010, iwona2010, Katarzynka36, mery, i inni dziękuję Wam bardzo za obecność i wsparcie. Dzwoniłam wieczorem do taty i w dalszym ciągu nic nie wie. Nie miał też dziś żadnych badań, po prostu czekał aż ktoś przyjdzie i poinformuje co będzie dlalej, jednak tak się nie stało. Tata spotkał P. Doktor na korytarzu i powiedziała,że pózniej do niego przyjdzie i powie mu co dalej ale po kilku godzinach skończyła dyżur i do taty nie przyszła:((( Tata coś wspominał,że tak na szybko powiedziała tylko,że tata pójdzie do domu (ale nie jestem tego pewna) i nic więcej ,kazała czekać ,bo obiecała ,że przyjdzie. Jednak chyba zapomniała o tatusiu, a on tak się martwi i czeka na to co powiedzą. Każdą sekunde czeka niecierpliwie. Nie wiem czy tata z tego jej pośpiechu ,szybkiej i krótkiej odpowiedzi dobrze ją zrozumiał co do tego pójscia do domu. Jeżeli dobrze zrozumiał to co to może znaczyć, czy nie chcą podjąć się żadnego leczenia :(((((((((( ??????????????? Mam jeszcze większy mętlik w głowie. Czy ktoś z Was po przeczytaniu historii choroby mojego taty może mi powiedzieć, czy jest możliwe aby dalsze leczenie było nie możliwe ?????? Mam nadzieję,że tatuś ją zle zrozumiał i że jednak jutro ktoś coś więcej powie. Osobiście spróbuję zadzwonić tam i się czegoś dowiedzieć.
awilem - 2011-02-10, 23:49

Niestety choroba Twojego taty jest w stadium nie do wyleczenia, ZŻGG, zajęcie węzłów chłonnych... przykro mi bardzo ale tato mógł dobrze usłyszeć pozostanie leczenie objawowe.
Katarzynka36 - 2011-02-11, 00:37

Awilem
DSS wypowiadała się, dając nadzieję na poprawę sytuacji (nie wyleczenie rzecz jasna) dzięki radioterapii - optowała za nią. Mam więc nadzieję, że jej przewidywania jednak się potwierdzą i tata Anelii będzie leczony i jego stan znacznie się poprawi.
Anelio, trzymaj się!!!

PS. Gdyby nie daj Boże onkolodzy z Szamarzewa rozłozyli ręce, mogę podać Ci namiary na wspaniałą pania dr radioterapeutkę z Wielkopolskiego Centrum Onkologii, ktora zajmuje się typowo płucami - ich naświetlaniem. Ma super opinie i jest fantastycznym fachowcem! Ja bym do Niej uderzyła i konsultowała Tatę jeśli dr z Szamarzewskiego Was odeślą do domu.
ściskam mocno

awilem - 2011-02-11, 00:44

Ale czy ja napisałem, że nie będzie leczony ?
Leczenie objawowe to nie tylko podanie leków przeciwbólowych.

Anelia - 2011-02-11, 00:45

awilem, Czyli z wyniku,który napisałam na pączątku nie można podjąć się leczenia? Nie którzy przecież pisali,że u mojego taty powinna być zastosowana radioterapia???

[ Dodano: 2011-02-11, 00:50 ]
Katarzynka36, Katarzynko moja kochana!!! Dziękuję Ci bardzo. Po tym co przed chwilką przeczytałam od awilem załamałam się całkowicie:((( Nie mogę w to uwierzyć !!! Czyżby to była prawda? Przecież kilka osób po zapoznaniu się z historią choroby pisali,że powinno podjąć się radioterapii. A co do Wielkopolskiego Centrum Onkologii to należy mieć skierowanie czy można tak po prostu tam jechać jakby nie podjęli się leczenia? Dziękuję Ci bardzo!

awilem - 2011-02-11, 00:51

Nie można podjąć leczenia, które prowadziło by do wyleczenia. W przypadku taty pozostaje leczenie paliatywne, którego zadaniem nie jest wyleczenie tylko zmniejszenie dolegliwości związanych z chorobą nowotworową przez co następuje poprawa jakości życia co jest bardzo ważne.

[ Dodano: 2011-02-11, 00:52 ]
Tata będzie leczony do końca w jaki sposób to podejmą decyzję lekarze.

Anelia - 2011-02-11, 00:52

awilem, Bardzo przepraszam jeżeli zle zrozumiałam. Mam taki mętlik w głowie.....mam tak wiele pytań,które nie dają mi spokoju ...
awilem - 2011-02-11, 00:54

Nie martw się wiem, że kłębią Ci się myśli - przechodziłem przez to.
Tylko chciałem być dobrze zrozumiany.

Katarzynka36 - 2011-02-11, 09:55

Anelio
Lekarze z Szamarzewskiego dadzą napewno skierowanie do pani dr z WCO.
Gdyby uznali, że nie może być radioterapii i - nie daj BOże - nie będą chciueli wdrozyć ani radioterapii ani chemioterapii (też zrozumiałam Awilema tak jak Ty Anelio), to konsultowałałabym przypadek Taty osobiście jednak u pani dr z WCO - to jest pani onkolog - radioterapeuta, która zajmuje sie typowo naświetlanie klatki piersiowej.
Jest uznanym autorytetem, ma ogromne doświadczenie (w radioterapii oczywiście zdecydowanie wieksze niż dr z Szamarzewskiego) no i ma znakomite podejście do pacjenta - Pacjent jest dla Niej podmiotem a nie przedmiotem! I napewno nie zrobi tak jalk dr z Onkologii, która obiecała przyjśc a nie przyszła:(

ściskam mocno!!!

ma_ka - 2011-02-11, 15:11

Witaj Anelio, tak bardzo Ci współczuję... |przytula|
Kochana, jeżeli na prawdę jest Tobie tak bardzo cięzko to powinnaś się udać do psychologa. Ja jestem pod opieka psychiatryczną już od ponad 2 lat i teraz jest mi to szczególnie potrzebne. Mam też spotkania z psychologiem. To na prawdę pomaga.
Ja też jestem praktycznie z tym sama, mój mąż nie należy do osób, które potrafią wspierać. Mam tylko mamę ale i ona potrzebuje mojego wsparcia. No i mnie takze zostaje tylko to forum. Trzymaj się, jestem z tobą _itsme_ |buziaki|

Napisz koniecznie, jak wyniki tatusia i co postanowiono...

Anelia - 2011-02-11, 18:12

Witam Was! Dziś byłam w szpitalu i odebrałąm tatę do domu. Od razu podam wyniki jakie mam przed sobą: KT klatki piersiowej z podaniem śr cieniującego Rozległa masa guzowato-węzłowa o wym 77*72mm na skaie 131 zajmuje okolice przytchawiczą prawą od górnego otworu klatki do ciariny, okno a-pl i kąt tchawczo -oskrzelowy prawy, nacieka spływ żyły ramienno-głowowych i VCS, skrajnie zwęża i zaciska światło jej w odcinku górnym,a w dolnym w jej świetle widoczna jest skrzeplinba zamykająca światło. Cechy zespołu Z.G.G z krążeniem obocznym. Pakiety węzłów chłonnych w śródpiersiu [rzednim górnym. Guz nacieka miąższ części przyśródpiersiowej płata górnego-PS1 i 3 ,natomiast w szczycie i przy tylnej ścianie klatki w PS2 i 6 wśród zmian naciekowych o wym 72*38 mm na skanie 88 grubościenna jama-granice zmint naciekają opłucną szczytu i tylnej ściany klatki wraz z tkanką tłuszczową zaopłucnową. W jamie połucnej ślad płynu oraz pogrubiała opłucna ściany tylnej. Zwłoknienia w PS10. Płuco lewe bez zmian ogniskowych. USG jamy brzusznej: WAtroba niepowiększona, o prawidłowej echogenności miąższu,bez zmian ogniskowych. Pęcherzyk żółciowy niepowiększony,bez ech złogów,ściany niepogrubiałę. Drogi żółciowe wewnątrz-wątrobowe i przewód żółciowy wspólny nieposzerzone. Trzustka niepowiększona,bez zmian ogniskowych i bez zwapnień. Śledziona o prawidłowych wymiarach i strukturze miąższu. Nerka prawa o prawidłowych wymiarach i budowie miąższu. Nie stwierdza się złogów ponad 3 mm.,bez zastoju w układzie kielichowym.Nerka lewa o prawidłowych wymiarach i budowie miżższu. Nie stwierdza się złogów w ponad 3 mm., bez zastoju w układzie kielichowym. Prawe nadnerercze o wym.51*42 mm. Prrzestrzeń zaotrzewnowa okołoaortalna bez zmian węzłowych. Pęcherz moczowy całkowicie opróżniony. EPIKRYZA Pacjent przyjęty na oddział celem kwalifikacji do leczenia cytostatycznego. Wykonano kontrolne badania-wyniki w załączeniu. Po badaniach chory zakwalifikowany do chemioterapii wg schematu Alimta CBDCA. Podano premedykację przed planowanym leczeniem-vit.B12, Folik. Leki jakie ma tata zapisane to: Folik, Fragmin, Furosemid, Kaldyum. PROSZĘ o wyjaśnienie mi powyższego opisu.
Gonia - 2011-02-11, 18:24

Trzymaj sie kochana moja;-*** Moj Tatulo ma tez zespol zyly glownej...i dalej to samo cholerstwo co Twoj..Nie poddawaj sie,musisz walczyc!!! Ja walcze juz od wrzesnia 2010.Nikt nie powiedzial ze bedzie latwo,ale musimy walczyc-Pamietaj!!!!Dla Tatusiow!!
ma_ka - 2011-02-11, 18:27

CBDCA - jest to skrót od karboplatyny.
"Karboplatyna jest związkiem koordynacyjnym platyny o właściwościach przeciwnowotworowych. Podobnie do cisplatyny działanie jej polega na powodowaniu powstawania międzyłańcuchowych wiązań poprzecznych DNA. Należy do cytostatyków działających niezależnie od cyklu komórkowego. Stężenia leku we krwi obniżają się w sposób dwufazowy z T0,5 a i b wynoszącymi odpowiednio 1,6 i 3 h. Platyna z karboplatyny pozostaje jednak związana z białkami osocza i jest powoli eliminowana, a jej minimalny T0,5 wynosi 5 dni. Karboplatyna jest wydalana głównie z moczem; w ciągu 12-16 h ulega eliminacji 70% leku. Brak danych dotyczących wydalania leku innymi drogami. Dawki leku należy zmniejszać w niewydolności nerek i szpiku."
źródło: abcleki.pl

Tyle znalazłam. Pisano tez, że jest to chemia stosowana min w raku drobnokomórkowym i płaskonabłonkowym płuca.

[ Dodano: 2011-02-11, 18:34 ]
O, i jeszcze to znalazłam.

"Co to jest Alimta?

Preparat Alimta ma postać proszku do sporządzania roztworu do wlewu dożylnego (kroplówki). Preparat zawiera substancję czynną pemetreksed.
W jakim celu stosuje się preparat Alimta?

Preparat Alimta stosuje się w leczeniu dwóch typów nowotworów:

* międzybłoniaka opłucnej (raka wyściółki płuc, który zazwyczaj jest spowodowany ekspozycją na azbest). Preparat Alimta stosuje się w połączeniu z cisplatyną (inny lek przeciwnowotworowy) w przypadkach gdy nowotwór nie kwalifikuje się do resekcji (nie może być usunięty chirurgicznie) i ma charakter złośliwy (uległ rozsiewowi lub może łatwo ulec rozsiewowi do innych części organizmu), u pacjentów, którzy nie otrzymywali wcześniej chemioterapii (leków przeciwnowotworowych).
* zaawansowanego lub przerzutowego niedrobnokomórkowego raka płuc u pacjentów, który nie zajmuje komórek płaskonabłonkowych. Preparat Alimta jest stosowany w skojarzeniu z cisplastyną u nieleczonych wcześniej pacjentów lub w monoterapii u pacjentów, którzy otrzymywali w przeszłości inne rodzaje chemioterapii."
źródło: leki-informacje.pl

[ Dodano: 2011-02-11, 18:36 ]
Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłam. Co do wyników to za bardzo nie pomge. Mozna jedynie przypuszczać, ze to nowotwór już rozsiany. Tak mi się wydaje. Ale niech się specialisci wypowiedzą. Trzymaj się kochana, czeka was walka:)

Anelia - 2011-02-11, 21:08

Gonia, ma_ka, A czy taka chemia dużo pomaga ??? Jak będzie to wszystko wyglądało ??? Dziś jak P. Doktor powiedziała Nam o leczeniu chemią tata jakby się załamał, do tej pory rozmawiałam z Nim o tym ale jeszcze nie miał postanowionego leczenia. Wydaje mi się,że dopiero teraz to do Niego dotarło, dotarło do tatusia co mu jest i co będzie miał robione. Miałam wrażenie,że się rozpłacze :((( Widziałam jak wstrzymuje się od płaczu:((( Nie mógł słowa powiedzieć kiedy opuszczaliśmy szpital ,zresztą ja również:(((( Tacie często zmienia się też głos. Wiele mi tu podpowiadało ,że tata powinien mieć najpierw zastosowaną radioterapie,jednak lekarze zdecydowali się na chemię, czy to dobrze w przypadku taty ???????????? Proszę powiedzcie czy lekarze dobrze zdecydowali ??? (dziś również zadzwonił mój chłopak do taty,obecnie wyjechał do Swojego kraju, tata miał łzy w oczach,tak się wzruszył i napewno bardzo chciałby aby mój chłopak też był przy Nim ,ponieważ bardzo go wspierał i często rozśmieszał) ....... ciągle w głowie krązy mi to pytanie, czy lekarze podejmują dobrą decyzje, bo każdy pisał,że powinna być najpierw radioterapia i ciągle zadaje sobie pytanie jak mogę mu pomóc???!!!!!!

[ Dodano: 2011-02-11, 21:09 ]
Dodam,że w czwartek mamy kolejny termin :((((((((((

ma_ka - 2011-02-11, 21:42

Wiesz co, co do tego czy najpierw radio czy chemia nie umiem się wypowiedzieć. Wiem jedno, każde z tych leczeń ma Twojemu tatusiowi pomóc a nie zaszkodzić. Nie wolno bać się chemii, ona ma zabic wroga, nic więcej sie nie liczy. Trzeba wierzyć w to, ze pomoże i kropka. Co do jej rodzaju to nie mogę nic powiedzieć. Ale trzymam kciuki za powodzenie terapii. Na pewno nie jest to jedna z najsłabszych chemii, bo taką miał mój tato. Lekarze chcą na pewno zatrzymać chorobę i tego musisz się trzymać, i tak powtarzać tacie. Głowa do góry, będzie lepiej, musi być:) Pisz co u ciebie, pozdrawiam:) ;)
Katarzynka36 - 2011-02-11, 21:42

Witaj Anelio
Przykro mi, że mieliście dzisiaj tyle trudnych chwil:( Pamiętam jak mój Tata cięzko tez przyjął - zamiast cieszyć się z operacji, to rozpłakał sie przy lekarzu... info o chemii Go przybila okrutnie...
Anelio
czyli jednak chemia?!!!
jestem zdziwiona mocno... bo tez czytałam wskazówki DSS, że jej zdaniem powinna być raczej radioterapia... Nie wiem co Ci Kochana doradzić, bo nie znam się:(
MOże napisz szybko na pw do DSS z prośbą o pilne wskazówki?
Kilka dziewczyn - forumowiczek pisało tez maile do Krajowego Konsultanta ds Onkologii i On w ciągu 1-2 dni odpisywał i wypowiadal się czy leczenie jest dobre jego zdaniem.
Skoro są watpliwości, może niech On się wypowie, czy chemia czy lampy. Z tego co czytałam chetnie odpowiada i szybko - a On sie chyba najlepiej jednak zna....

Anelio, serce mi się pęka, że jestes sama w takich cięzkich chwilach... nie ma przy Tobie ukochanego, a co męskie ramię to męskie ramię - można się wypłakać, przytulić, ukoić ból psychiczny i ten natłok mysli w glowie, ktore pewnie Ci teraz biegają...

Choroba jest raczej mocno zaawansowana, ale z drugiej strony nie widać niczego złego w jamie brzusznej, więc zaawansowanie może byc miejscowe - to dobra wiadomośc, bo przerzuty odległe to stawiało by tatę w gorszym świetle...
Anelio...
ściskam Cie i przytulam...
Mam nadzieję, że szybko odpisze Ci ktoś kompetentny i rozwieje Twoje watpliwości.

PS. I właśnie sprawdziło się to o czym pisalam kilka dni wcześniej - jak już Tatę biorą na Onkologię, gdzie podają tylko chemię (lampy są w innym szpitalu), to raczej podadzą chemię...Gdyby miała być radio, to skierowanie Tata by dostał już od razu w Poradni Onkologicznej. Tak jest tam praktykowane...

Anelia - 2011-02-11, 22:10

ma_ka, Katarzynka36, Dziękuję Wam dziewczyny, jesteście kochane. Katarzynko,ja również pisałam do kogoś kto się na tym zna. Adres e-mail uzyskałam tutaj na forum. Bardzo szybciutko odpisał i też po zapoznaniu się z wynikami napisał,że powinna być zastosowana radioterapia, dodał również ,że chemioterapia jest bardzo ryzykowna co do mojego tatusia. Dlatego też taraz tak bardzo się boję :((( I zadaję pytanie czy lekarze słusznie postępują?!! Dziś wysłałam kolejny e-mail i napisałam dziśiejsze wyniki taty a więc czekam teraz na odpowiedz.
Katarzynka36 - 2011-02-11, 22:20

Anelio
Fakt, wspominałaś mi o tym, że już konsultowałaś... Zapomniałam...

Czyli kolejna osoba potwierdziła, że powinna być radioterapia, a lekarze z WCPiT upierają się przy chemioterapii...
Dobrze, że wyslałaś kolejnego maila z wynikami i wypisem ze szpitala.
Może to coś wyjaśni?!
Mam wielka nadzieję, że tak...
Skoro - jeśli dobrze rozumiem - chemia ma być w czwartek? to może do tego czasu jeszcze spróbować skonsultować?

jeśli chemia jest ryzykowna w przypadku Twojego Taty, strach się na nią zgadzać:(

ściskam mocno...

Anelia - 2011-02-11, 22:26

Katarzynka36, ojjj wierz mi,mam tak pomieszane myśli,że nie wiem co powiedzieć. A wez tu się spieraj z lekarzami .... wolałabym tego uniknąć,bo przecież nie przyznam im się ,że radzę się z innych zródeł , nie wiadomo jak zareagują. Mogą pomyśleć,że uważam ich za mało doświadczonych,gorszych od tych innych, którzy mi doradzają itp...... Co robić ? [zmeczony]
iwona2010 - 2011-02-12, 10:05

Droga Anelio ja na twoim miejscu jeszcze uderzylabym na konsultacje z innym onkologiem.A z lekarzami mozesz delikatnie porozmawiac zglosic swoje obawy i zaznaczyc ze w zaden sposob ich nie krytykujesz ale strasz sie wszystko robic dla dobra tatusia. |przytula|
Anelia - 2011-02-12, 17:57

Witam wszystkich,którzy mi pomagają i wspierają mnie i tatusia. Dziś od rana byłam u taty. Czuje się dobrze, normalnie funkcjonuje, odżywia się dobrze (mogę powiedzieć,że je bardzo DUŻO) wychodzi na dwór itd. Nie był opuchnięty na twarzy, tylko na szyji widać opuchnięcie, oczy taty mnie niepokoją,bo są takie inne,czerwone. Dziś dostałam również odpowiedz emailem od Profesora do którego piszę i konsultuję chorobę (takie dodatkowe zródło informacji) Pytałam czy lekarze podejmują dobrą decyzję , bo jak do tej pory każdy mi pisał,że leczenie powinno zacząć się od radioterapii. Napisałam mu również wyniki badań,które wczoraj tu zamieściłąm. A więc odpisał,że do końca to nie może się wypowiadać ,ponieważ nie widzi taty i że powinnam zaakceptować to,że lekarze podjeli się leczeniem taty chemioterapią i że widocznie obecny stan taty pozwala na takie leczenie. Napisał także,że został dla taty wybrany schemat chemioterapii z "górnej półki" (tzn.bardzo nowoczesny-niewiele ośrodków w Polsce ma możliwość zastosowania jednego z leków zaproponowanego w schemacie) I że myśli,że trzeba rozpocząć leczenie (a radioterapię "trzymać w kieszeni na potem") To wszystko co mi napisał. Dziś tacie zrobiłam sok z buraków aby pił chociaż pół szklanki przed każdym posiłkiem, czy to dobry pomysł? Bo gdzieś wyczytałam,że pomaga to na krew.
iwona2010 - 2011-02-12, 18:10

To fajnie ze tatus dobrze sie czuje.I moze naprawde sprobowac ta chemia i radio zostawic na pozniej.A co do soku to dobrze podnosi krew my jeszcze dodajemy marchewke jablko i kiwi ;)
ma_ka - 2011-02-12, 20:25

Cieszę się, że wszystko u Was do przodu. A codo soku z buraków, to prawda, że podnosi on krwinki czerwone. Ale wiem też, że nie wolno go pić zbyt dużo naraz. My dajemy tacie pół kieliszka soku z buraków + sok z jabłka i marchewki = cały kieliszek (pięćdziesiątka).

Mod Info:
[
A z resztą:
http://www.roik.pl/czerwo...dla-wszystkich/
Fajny artykulik, poczytaj sobie. Buziaki:) ]



[ Komentarz dodany przez: DumSpiro-Spero: 2011-03-22, 12:25 ]

Link został ukryty, ponieważ wydaje się, że "buraczany pan" zwyczajnie sokiem z buraków handluje - w tej sytuacji jest to strona komercyjna i nie może jej tu być.
Przy okazji wypada zaznaczyć: NIE MA badań klinicznych, których wyniki potwierdzałyby wzrost poziomu hemoglobiny u chorych na nowotwory złośliwe po spożywaniu przez tych chorych soków czy przecierów z buraka czerwonego.
Zatem opinia brzmiąca "to prawda, że spożywanie soku z buraka podnosi krwinki czerwone" - jest jedynie opinią subiektywną, nie popartą żadnymi naukowymi dowodami.

O niedokrwistości i.. soczkach warzywnych/roślinnych było już na tym Forum -> tutaj <- Polecam tę lekturę.

Anelia - 2011-02-12, 20:39

ma_ka, iwona2010, Zobaczymy co będzie dalej się działo, mam strach przed pierwszą chemią i w dlaszym ciągu nie dociera do mnie na co tatuś jest chory :((( ..... Ja tacie powiedziałam aby pił pół szklanki przed każdym posiłkiem, chociaż 2 razy dziennie. Czy to za dużo ???
iwona2010 - 2011-02-12, 21:34

Moj tatus pije szklanke dziennie pil na dwa razy ale z kazda kolejna chemia stwierdzil ze bedzie pil po sniadaniu Pj do mnie tez nie dciera ze moj tatus jest taki chory mimo tego ze zaczelismy drugi schemat chemi caly czas sie zastanawiam czy ten tomograf sie nie pomylil bo to tylko maszyna i caly czas mam nadzieje Ta sama nadzieja mnie trzymala przed operacja coreczki i tylko dlatego przetrwalam Wiec musimy byc silne i musimy wierzyc :/pociesza:/
ela1 - 2011-02-12, 22:52

Anelia, nie martw się po pierwszych wlewach rzadko wystepują objawy uboczne, które nasilają się po następnych wlewach.
Napewno czytałaś inne wątki i zauważyłaś, że niektórzy przechodzą "dość " łagodnie chemioterapie.
pozdrawiam

Anelia - 2011-02-13, 22:10

Jeden dzień spokojna byłam i na nowo zaczyna ogarniać mnie strach. Jeszcze kilka dni i tata będzie przyjmował pierwszą chemię :cry..: Dziś byłam u taty, pózniej on przyjechał do mnie, był jakiś przygnębiony (chyba ma gorszy dzień tak jak i ja) , z pewnością też boi się pierwszej chemi. Był taki smutny a ja nie bardzo potrafiłam go rozweselić, bo przecież sama nie mogę przestać o tym myśleć. Dziś widziałam po tacie,że nie czuje się najepiej jednak nic nie powiedział czy coś go boli. Twarz miał jakąś inną , może z powodu zmartwienia ale i opuchnięcie dziś lekko było widać na jego twarzy,no i te oczy takie czerwone :( Nie mogę patrzeć jak cierpi a ja bezradnie siedzę obok. Czy ktoś może się więcej wypowiedzieć co do chemi jaką tata będzie leczony ? Po badaniach tata został zakwalifikowany do chemioterapii wg schematu Alimta CBDCA (jak już kilka dni wcześniej napisałam) Będę wdzięczna za wszelkie informacje dotyczące takiego schematu leczenia.
ela1 - 2011-02-13, 22:17

Tutaj poczytaj:http://leki-informacje.pl/lek/epar/38,alimta.html
Katarzynka36 - 2011-02-13, 22:49

Witaj Anelio
Rozumiem doskonale, że się zamartwiasz:( Ta choroba jest tak paskudna, że odciska potworne piętno na naszym życiu:( koszmar...

Anelio, wiesz, ja nie znam sie, więc nie potrafię Ci pomóc, choć chęci mam... ale nie znam się:( Nie wiem, czy powinnaś drążyć dalej czy chemia to najlepsze wyjście w sytuacji Twojego Taty... hmm, Anelio absolutnie nie chce niczego Ci sugerować. Ja osobiście chyba bym jeszcze raz skonsultowała przed czwartkiem, by mieć 100% pewność co do decyzji lekarzy z Szamarzewskiego.
Miejmy jednak nadzieję, że lekarze dokonali dobrego wyboru. Wiem jak sie może czuć twój Tata, bo pamietam jak sie czuł mój tata przed pójściem na chemię...:( pamietam tez jacy my - rodzinka - byliśmy potwornie wystraszeni i spanikowani:(:(:(
Ale na się przetrzymać, tym bardziej, że Twój tata jest jeszcze młody! Mój ma przecież 69 lat i jakoś dal radę - nawet wloski mu nie wyleciały. Nie było źle - oczywiście po każdym cyklu gorzej, ale wierz mi - da sie przeżyć!

ściskam Cie Anelio mocno
Mogę Cię tylko wspierać wirtualnie, bo wiedzą fachową nie potrafię:(

Gonia - 2011-02-13, 23:22

Sciaskam Cie goraco;-) Moj tatulo tez sie zawsze bał zanim jechał na chemie,nie martw sie to normalne....Pisz nabiezaco zebysmy sie nie martwili;-)calus
iwona2010 - 2011-02-14, 17:33

Witaj Anelio.Rozumiem twoj strach przed ta paskudna chemia ale musisz miec nadzieje ze ona pomoze i tatulo moze calkiem niezle ja zniesc.Moj tatulo dostaje juz ktora z koleji chemie i caly czas jak sie zbliza to ma potworny strach w oczach. |przytula|
signac - 2011-02-14, 17:42

Anelio, Trzymam kciuki za przebieg chemii. Mój ojciec przed pierwszą chemią też miał niezłego stracha - jak cała rodzina z resztą. Później już było ok. Mdłości jakichś wielkich nie miał i apetyt pozostał, więc oby u Twojego Taty też było ok. I będzie ok.
kama - 2011-02-15, 11:32

Anelia,
nie znam się na chemii ani na radioterapii więc ci nie podpowiem co powinno byc robione najpierw
natomiast wiem jedno,że jeśli były jakieś wątpliwości to decyzję podejmowało gremium lekarzy a nie tylko lekarka taty
jeśli masz wątpliwości to powiedz lekarce o tym,powiedz ,że konsultowałaś to z innym lekarzem,z drugiej strony jest tak jak ci odpisał ten profesor,że nie widział taty i trudno mówić coś na 100%
i co ważne zapytaj wprost jak będzie wyglądało leczenie tatusia,czy przewidują radio i dlaczego jest taka kolejność
tylko szczerą rozmową rozwiejesz swoje wątpliwości
sok z buraków to dobry pomysł,jeśli tatuś chce pić to super
ściskam serdecznie

Gonia - 2011-02-15, 11:53

amelio jak tam u Was???
Anelia - 2011-02-15, 17:31

ela1, Katarzynka36, Gonia, iwona2010, signac, kama, Dziękuję Wam bardzo za zainteresowanie moim wątkiem i za odpowiedzi. Tata czuję się w miarę dobrze ale coraz bardziej widać,że jest chory, myślę też ,że coś go boli jednak on mówi,że nic go nie boli. Dziś też byłam u taty ( robie to każdy dzień ,po kilka razy) i zauważam,że z dnia na dzień jest coraz bardziej opuchnięty na twarzy :((( Opuchnięcie jest największe na rano. Bardzo mnie to martwi :((( Do tego wszystkiego jesteśmy zaniepokojeni jak to będzie po pierwszej chemii :((( Na dzień dzisiejszy odżywia się bardzo dobrze, je za dwóch :) Chciałabym mu jakoś pomóc, jedyne co mogę teraz zrobić to być przy Nim ,rozmawiać na inne tematy nie związane z chorobą ... itd. Jako jedyna jestem przy tacie non stop, cała rodzina ma Swoje sprawy i nikt się nie przykłada do tego aby z tatą rozmawiać, czy też być przy Nim. Z tego powodu także jest mi przykro.... Czuję się sama z tym wszystkim, w dalszym ciągu nikt z rodziny nie zauważył jak jest mi ciężko i jak się staram,nikt mnie nie wspiera,nie rozmawia, nie podtrzymuje na duchu, nie mam przy kim się wypłakać.... ehhh rodzina :((( Dobrze,że jestem w Polsce, bo nie wyobrażam sobie co by było gdyby mnie tu nie było, kto by pomógł tatusiowi? Kto by go wspierał? Widzę,że jest mu ciężko i rozumiem go doskonale ,bo czuję to samo.... Często zastanawiam się co mogłabym jeszcze dla taty zrobić, jak pomóc, czy czegoś nie przegapiłam...itd?

[ Dodano: 2011-02-15, 17:36 ]
... Nie mogę też przestać o tym myśleć dlaczego tak się stało? Tata tak bardzo się zmienił, jest taki kochany , przestał pić 2 lata temu, postawił rodzinę na pierwszym miejscu, nadrabia stracony czas (rodzina jednak nie zauważa tego) a tu z dnia na dzień takie wiadomośći......... D L A C Z E G O ??? Tak bardzo się boję o Niego :((( Jestem smutna,załamana, zapłakana i bezradna :((((((

Gonia - 2011-02-15, 18:07

Anelio..tak to juz jest w zyciu...Ja mialam to samo,nikt nie pomogl,nie wspieral psychicznie..Tylko tutaj na tym forum mialam prawdziwe oparcie,noi w mojej Mamusi;-)
Nikt z rodziny nawet nie zapytal mnie czy moze potrzebuje jakis pieniedzy itd.musisz byc silna bo to co robisz,robisz dla Tatusia.buziaki

kubanetka - 2011-02-15, 18:14

Niestety czasem ludzie nie mają w sobie ani grosz empatii. Nie rozumieją jaki stres idzie w parze z chorobą nowotworową - nie widzą walki dnia codziennego, nie wiedzą jak to potrafi boleć.

Nie martw się innymi osobami, najważniejsze, że Ty jesteś przy Tacie, nawet jak Ci jest ciężko, to myśl o tym, że ludzie sie nie sprawdzają, tylko pomyśl o tym, jakie Ty masz szczęście, że mozesz pomóc Tacie.

Może inni będą walczyć z wyrzutami sumienia, kiedyś, kiedy Taty zabraknie, że nie byli z nim kiedy był na to czas.

Ty jesteś i nie masz sobie nic do zarzucenia!!!!


Jeśli chodzi o sprawiedliwość, to niestety nikt tego nie pojmię, nikt nie pojmie dlaczego jeden ma wszystko a drugi tylko kłody pod nogi. Jedynie chyba zostaje cieszyć się po prostu życiem, nie myśląc czy jest sprawiedliwe. Bo jedyne co sprawiedliwe to, to że każdy ma jedno życie i to ono samo jest wartością samo w sobie i niestety trzeba brać ile daje, nawet jeśli mało daje.

Trzymaj się mocno wiem jak Ci może buć cięzko, sama wczoraj miałam bardzo zły dzień, a jeszcze mnie przybiła wiadomość a Tacie Ma_KA, ale trzeba iść dalej....

Evelina - 2011-02-15, 18:57

Widzisz Kochana tak to jest z rodziną, ja mam dwie siostry, które pracują zawodowo na stanowiskach, które dają mozliwość swobodnego wyboru godzin pracy, a ja mam dwoje malutkich dzieci 2 latka i 10 miesięcy i nie pracuję, a jutro właśnie jadę na kolejny cykl chemioterapii z naszym Tatą i zastanawiam gdzie znów "upchnąć" dzieciaki.... starsze zostawiam z sąsiadką a młodsze zabieram z sobą, i tak wyjeżdżamy z domu o 6 rano by być na 7 na pobranie krwi, potem czekamy do 10 az przyjdzie lekarz i zacznie przyjmować, czasami az do 14 czekamy, a maluch ze mną, Tata dostaje chemię i wacamy do domu około 16-17. Tez nie mam wsparcia i też mi ciężko, ale zaciskam zęby i się uśmiecham dla Taty,by było mu raźniej w poczekalni i by nie musiał być tam sam, Trzymaj się dzielnie Anelio, i powiedz Tacie że chemia nie jest taka strasza ma pomóc w końcu. Buziaki z nad morza
iwona2010 - 2011-02-15, 19:17

Witaj Anelio.Strasznie cie rozumie ja tez mam takie wrazenie jakbym siedziala na bombie kazda noc dla mnie jest koszmarem tez tak strasznie sie boje.Ale gdzies tam gleboko mam za kodowane ze moze nie bedzie tak zle.Zycze ci rowiez duzo sily
kama - 2011-02-15, 19:57

Anelio
najważniejsze co możesz zrobić dla tatusia to być przy nim i go wspierać
to przykre,że nie masz w nikim oparcia,ludzie nie zdają sobie sprawy jak trudno jest wyjść z choroby alkoholowej,to,że tacie się udało świadczy o jego niesamowitej sile i samozaparciu,a teraz czeka go walka z raczydłem
dobrze,że ma ciebie
dasz radę dziewczyno,oboje dacie i takiej opcji się trzymamy
serdeczne uściski

Anelia - 2011-02-16, 19:51

....dziś dzień pod napięciem i myślami:jak to będzie jutro? Czy tatuś da rade? Jakie myśli ma tatuś przed chemią? Jak mogę mu jeszcze pomóc? Jak będzie się czuł po pierwszej chemi? Na co mam się przygotować? Dziś byłam oczywiście znowu u tatusia. Wypiliśmy razem kawę :) i rozmawialiśmy. Odżywia się dobrze. Kiedy je bardzo dużo to mnie w jakimś stopni cieszy ,tyle tylko,że nie przybiera na wadze a to już mnie martwi (mój tatuś zawsze był szczupły mimo iż dużo jadł) hmmm co do opuchnięcia na szyji i twarzy muszę niestety napisać,że puchnie z dnia na dzień więcej :( No i dziś pratycznie bez przerwy dokuczał mu straszny kaszel:((( Po południu wybrałam się na zakupy i kupiłam tacie kilka smakołyków,które jutro ze sobą zabierze i oczywiście znowu do Niego wpałdam. Staram się spędzać z tatą jak najwięcej czsu. Tak bardzo go kocham i boję sie jutrzejszego i kolejnych dni :((( Staram się być silna jednak wiem,że nie należe do silnych.

[ Dodano: 2011-02-16, 20:01 ]
... a tak poza tym to widomość o mamie czkawki i tacie ma_ka strasznie mnie zszokowała i przybiła. Płakałam czytając ich wątki i nie mogłam uwierzyć..... Módlmy się za Nie aby dały radę w tych ciężkich chwilach.... Módlmy się także za ich najbliżsych ,którzy odeszli :cry..:

mery - 2011-02-16, 20:52

każdy dzień prowadzi nas do śmierci. Zarówno nasi bliscy jak i my kiedyś odejdziemy z tego świata i wcale nie oznacza to że nasi "kochani chorzy" będą pierwsi....
Jest jednak coś co możemy zrobić na pewno ...- Żyć tak, aby w obliczu śmierci czuć się spełnionym.
Nie możemy się zamartwiać tym co będzie "jutro", bo jutra może nie być.

Tak więc uśmiechnij się, bo jesteś blisko taty i nie ma potrzeby zamartwiać się jak to będzie.
Każdy organizm inaczej reaguje na chemię, więc nie wiem czy można się na co kolwiek nastawiać.
Oczywiście trzymam kciuki za was :)

kama - 2011-02-16, 20:58

mery,
pięknie to ujęłaś
trafiłaś w samo sedno
pozdrowionka

Katarzynka36 - 2011-02-16, 21:49

Anelio KOchana
Rozumiem jak sie czujesz... Pamiętam dzień ( był piekny lipcowy dzień, wszytscy na urlopach, wakacjach) a my z dusza na ramieniu jechaliśmy z naszym tata do szpitala... a wokół po drodze taka radość i beztroska:( pamietam jakie okropne mysli biegały po mojej glowie:( pamietam, że jechalismy jak na skazanie:(

naczytałam sie tyle o chemii, że tak ogromnie sie bałam... myślałam, że zobaczę zrozpaczonych, zdolowanych pacjentów w sali...
tymczasem...
szok... w Taty sali panowie z kroplówkami (chemię już dostawali), siedzieli sobie na łóżkach, opowiadali dowcipy i oglądali jakąś komedię w telewizji...
Zrobiło mi sie wtedy cieplej na serduchu, bo pomyślałam, że chemia to jeszcze nie koniec świata i można to przeżyć...

I widok tych rozweselonych panów też nastawił pozytywnie mojego tatę:)
troszkę mniej sie bał...

Anelio będa jutro trzymała mocno kciuki za Was!!!!!!!!

pozdrawiam cieplutko:)

czkawka - 2011-02-16, 21:58

Anelia wiem, że trudno Ci w to uwierzyć, ale nie zawsze musi być źle.

Dziękuję za modlitwę, ciężko mi teraz okropnie...pusto, zimno i ogólnie do kitu...
Straciłam najbliższą mi osobę, z którą dzieliłam ostanie lata a przede wszystkim ostatni tak trudny rok...

Jedno co mogę Ci poradzić to słuchaj lekarzy, bądź przy Tacie i troszcz się o niego ile możesz.
Wspaniałe jest to, że wybaczyłaś mu wcześniejsze życie i widać, że Tatuś to docenia.
Trzymam kciuki za dobrze samopoczucie Taty, oby Wasze relacje nigdy się nie zmieniły, oby miał jak do tej pory oparcie w Tobie.
Chemią nie martw się na zapas...wszystko samo zacznie się układać.

Pozdrawiam bardzo serdecznie.

ma_ka - 2011-02-17, 15:43

Anelio, ja również dziękuję za modlitwę, bez tego forum, bez tych wszystkich ludzi i bez ciebie było by na pewno gorzej.

Mój tato też był alkoholikiem, przestał pic dokładnie rok temu. Potem zaczął się źle czuc a resztę znacie. Teraz go nie ma i ja też nie rozumiem dlaczego Bóg mi go zabrał, skoro miałam go tak krótko? Pozdrawiam cię, będzie dobrze. Trzeba pamiętać, że chemia ma przede wszystkim pomóc, ma zniszczyć wroga, nie mysl o skutkach ubocznych. Walcz z tym cholernym raczyskiem, wierzę w twoją wygraną:)

Katarzynka36 - 2011-02-17, 17:32

Anelio
Odezwij się!
jak tata? dostał chemię?

pozdrawiam cieplutko z zaśnieżonego Poznania...

iwona2010 - 2011-02-17, 18:17

Anelio co u was?
Anelia - 2011-02-17, 18:36

ma_ka, czkawka, SPECJALNE PODZIĘKOWANIE dla Was dziewczyny. Mimo iż w tej chwil jest Wam tak ciężko po stracie Waszych ukochanych macie siły aby wspierać innych i wogóle zaglądać na to forum ,nigdy nie spodziewałabym się tego.... To naprawdę bardzo miłe. Nie umiem wyrazić słowami co przez to czuję. Wiem jak jest Wam ciężko,przynajmniej w jakimś stopniu to czuję , czytając Wasze ostatnie wątki płakałam jakbym to ja straciła kogoś mi bliskiego,to było straszne przeżycie.... Teraz macie ciężkie chwile na nowo wrócić do codziennego życia,jednak sercem jestem z Wami,pamiętajcie o tym. Jeżeli będziecie miały ochotę wygadać się,wypłakać a nie będzie nikogo przy Was to poniżej jest mój gg ,zawsze o każdej godzinie możecie pisać..... może uda mi się Wam w jakimś stopniu pomóc prztrwać te chwile... mery, Katarzynka36, mery, i cała reszta innych osób czytająca mój wątek. Dziś zawiozłam tatę do szpitala,miał badanie krwi i musiał czekać na miejsce,ponieważ oddział tak zapełniony ludzmi,że część ma dostawione łóżka nawet na korytarzu:( Dziś tata nie miał jeszcze podanej chemii,Pani doktor też nie miała zbyt wiele czasu a więc ja osobiście nie miałam okazji z Nią porozmawiać. Z rozmowy tel.z tatusiem dowiedziałam się,że chemia jutro będzie podana ......... boję się bardzo, tata zresztą też... Dziwczyny co powinnam zrobić (nie wiem jak to jest za pierwszym razem) czy jutro powinnam jechać do tatusia i być przy Nim w momencie kiedy będzie miał podawaną chemię (mieszkam 50km od tego szpitala)??? Do tego wszystkiego gdy wróciłam do domu Kuzynka,która nocuje u mnie abym nie była sama powiedziała tak (cytuję) : Nie wiem czy powinnam Ci powiedzieć ale chyba powiem. Dziś śnił mi sięTwój tata i Ty,że gdy miał podawaną chemię byłaś przy Nim TYLKO TY (zresztą jak codzień,tylko Ty go wspierasz) Po chemii był bardzo śpiący, zasnął ..... i już więcej nie otworzył oczu :cry..: A Ty bardzo płakałaś!!! Cała Kuzynka załamała mnie bardziej, dlaczego akurat w tym momencie mi o tym powiedziała,akurat teraz kiedy dopiero co zostawiłam tatusia w szpitalu i dlaczego wogóle mi o tym powiedziała ??? Przecież wie jak ja bardzo to przeżywam, jaka jestem słaba psychicznie i jak bardzo płaczę..... :cry..: Jak mogła???!!!!!! Spi u mnie ponieważ ma mnie wspierać a zdołowała mnie tak bardzo,że nie potrafię sobie miejsca znaleść i mam ochotę mimo tej brzydkiej pogody wsiąść w auto i jechać do taty.... Jak ona mogła ???????

[ Dodano: 2011-02-17, 18:39 ]
iwona2010, Iwonko Tobie także dziękuję za zainteresowanie moim wątkeim i przepraszam osoby,których nie wymieniam, to z pośpiechu.

kubanetka - 2011-02-17, 18:50

Anelia, ja równiez miałam takie sytuacje jak Twoja z Twoją kuzynką.

Moja kolezanka, w momencie kiedy jej opowiadałam o swoich obawach, związanych z Tatą - mowiłam jej że się źle czuje, że RTG wykazało niedodmę, prawdopodobnie to jakiś guz - powieziała, że mam się nie przejmować, po cztym opowiedziała, że jej koleżanki mama własnie zachorowała na raka.

Ja sobie myślę, po co mi to.

A innym razem, po moim weselu ( miałam wesele) w trakcie choroby Taty ( dwa miesiące po diagnozie), na którym Tata na wózeczku był bo nie mógł chodzić przez niedowład i nie miał włosków po raiodterapii, powiedziała, ze rzeczywiscie mój Tato się bardzo zmienił, wyglądał jakby miał 80 lat!!!!!! A tata ma 57 . Myślę, super!!!! Ale mnie pocieszyłaś !!!
Niestety nie wszyscy rozumieją i wyczuwają co powinni mówić a co nie!!! Niestety tak jest!!!!

A jeśli chodzi o jutro, jeśli tylko masz czas, możesz jechać do szpitala, to ja bym pojechała, jeśli tylko czujesz, ze Tacie byłoby lżej. To nie jest daleko te 50 km, wiem bo mam 65 do rodziców i jeżdzę nieraz po pracy do domu, a potem rano o 6 wracam do pracy.

Jeśli tylko masz czas to w drogę....

Ja bym tak zrobiła.

iwona2010 - 2011-02-17, 18:51

Kochana Anelio Przykro mi z powodu twojej kuzynki ale moze sie nie zastanowila co palła.Nie martw sie bedzie dobrze moje zdanie jest takie lepiej jest jak ktos jest z bliska osoba w szpitalu,sama wiem po sobie zebm chciala zeby ktos byl ze mna czula bym sie razniej.Widze po tatusiu moim ze wzywa jak goryle z nim jedziemy ale juz jak siada na krzeslo i ma podlaczona kroplowe to puszcza nam usmiechy takie od serca.Ale to jest tylko moje zdanie |przytula|
kubanetka - 2011-02-17, 18:53

iwona2010 napisał/a:
wzywa jak goryle z nim jedziemy


Też mielismy to samo, krzyki z nerwów wyzwiska dla mamy, a potem jak przyszła chemia to już spokój, uśmiech.....

ma_ka - 2011-02-17, 18:53

Kochana Anelio, nie przejmuj się głupim gadaniem kuzynki. Wszystko będzie dobrze! Powtórzę się: chemia ma twojemu tatusiowi pomóc a zaszkodzić raczysku! A jak wiadomo każde leki mogą nieść za sobą skutki uboczne ale nie muszą, nawet panadol. Bądź dobrej myśli, proszę cię. Nie drecz się na zapas. Uwierz - wiara czyni cuda |przytula|
ilka_wanilka - 2011-02-17, 20:41

Witaj Anelio!
nie przejmuj się tym, co mówią inni, nie warto. Mojego Tatę już zdążyli pochować znajomi, a właściwie jeden znajomy, a dopiero co zdiagnozowano chorobę, więc wyobraź sobie jak ja się czułam, było mi strasznie przykro, a Tata jak się dowiedział o tym, to miał łzy w oczach, ale powiedziałam: "Tato nie poddamy się, pokażemy im wszystkim, że się mylą! wyjdziemy z tego a oni się zdziwią!" i tego się trzymamy.
Życzę Ci Kochana duuużo duuużo siły i duuuużo duuuużo Zdrowia dla Taty! Będzie dobrze, tylko trzeba w to mocno wierzyć i nie poddawać się! I po chemii nie będzie tak źle, mój Tata jest po pierwszym cyklu, czuje się dobrze i na nic nie narzeka, więc i u Was nie będzie najgorzej, bo Tata Twój młody i silny :-)
Pozdrawiam i ściskam serdecznie!

kama - 2011-02-17, 20:56

Anelko
jak możesz to jedź do tatusia,myślę,że oboje poczujecie się raźniej,bo wy jesteście jak papużki nierozłączki
co do kuzynki,to się nie wypowiadam,dziewczyny wcześniej powiedziały wystarczająco
będzie dobrze,czekamy jutro na wieści i nie daj się zbyć lekarce jak ją złapiesz w biegu to udzieli ci info.prowadzi mojego wujka i jest zadowolony z opieki
dacie rade
głowa do góry
ściskam serdecznie

Katarzynka36 - 2011-02-17, 22:55

Witaj Anelio!
Nie przejmuj się, ludzie potrafią byc okrutni:(
MOja ukochana mama chrzestna jak zobaczyła mojego Tate po 6 tygodniach radioterapii (bladziutki byl) stwierdziła: Jak ten wasz tato bardzo źle wyglada... a kurcze jak ma wygladać?!!! Nie jeździł do SPA tylko na chemię a potem na lampy!!!

Anelio
Powiem Ci jak to u nas było jak tata miał chemie, bo szpital i oddzial przecież ten sam w Poznaniu...
też się wypytywałam tutaj na forum czy inni jeździli... dużo osób mi radziło bym jechała i była z Tatą... chciałam - mamy blisko - 15 km, więc rzut kamieniem... ale jak zawiozłyśmy Tatę na oddział, kiedy Tata się już usadowił na wyrku okazało się, że chemię dostanie ok. 14.00 a była dopiero 10.00. Gdzie miałysmy z siostrą czekać? Nie wypada siedzieć na sali, gdzie miejsca brakuje, bo ciasnota - 6 łóżek ...
chciałam być przy Tacie, ale tak de facto nie było gdzie czekać, a poza tym...było mi i siostrze niezrecznie - tam byli inni chorzy, inni pacjenci, oni byli sami, od rana im leciała kroplówka, różnie sie czuli, jeden biegał do łazienki, bo wymiotował... a my obok jego łóżka miałysmy czekąć 5 godziny aż nasza Tata dostanie chemię?
Krepujące to było - i dla nas i dla innych pacjentów i dla naszego taty, ktory stwierdził, że absolutnie nie zgadza sie, żebyśmy były z nim tyle godzin, wszytscy sami sobie radzą, nikogo z rodziny przy innych nie ma więc On też nie chce, bo mu głupio będzie...
Najpierw sie oburzyłam, ale sporo w tym racji było...

Inna sprawa, że dr wyganiają bliskich, bo nie ma miejsca w salach! są przepełnione! (inaczej jest na dziennej chemii- tam byłam z tatą)

I w sumie dobrze się stało, bo Tata dostał chemię dopiero koło 15.00 i 3 godziny mu leciała, czyli biorąc pod uwage, że jechalismy do szpitala o 7.00, wyszlybysmy koło 18.-19.00...tyle czasu to trwało...
jedź oczywiście jeśli chcesz, ale upewnij się, że możesz przebywać na sali z Tatą
może lepiej jak już wpaść po południu jak juz bedzie po chemii?

pozdrawiam i trzymam kciuki!!!!!!!!!!!

Anelia - 2011-02-17, 23:27

Dziękuję Wam wszystkim za szybkie odpowiedzi. Oczywiście ja również chciałabym być przy tatusiu,pierwsza chemia, starałabym się z Nim o czymś przyjemnym rozmawiać aby nie myślał o tym co ma robione, wspierałabym go no i co najważniejsze byłabym przy Nim, jednak myślę także o tym,że faktycznie sale są tak przepełnione,że część z pacjentów leży na korytarzu,lekarze biegają tu i tam .... fakycznie czułabym się niezręcznie:( Zadzwoniłam do taty i on powiedział żebym nie przyjeżdzała (ale z drugiej strony co miałby mi powiedzieć) ,że bardziej martwiłby się tym,że ja jeszcze nie zupełnie doświadczony kierowca,nie orientujący się zupełnie w mieście i w tej dzisiejszej pogodzie, (bo znowu zasypało Nas śniegiem) myślami błędząca zupełnie gdzie indziej i całkowicie sama chcę do Niego jechać... Sercem i pod telefonem oczywiście będę przy tacie (jednak to nie to samo) ... Martwię się ale w głębi serca wierzę,że tatuś da radę....
Katarzynka36 - 2011-02-18, 00:33

Anelio
Będzie dobrze!!!

My potwornie się zamartwiałyśmy, bo Tata obiecał zadzwonić zaraz jak "zejdzie" osttania kroplówka... zadzwonił, że jest ok, ale jednak musiałam się przekonac na własne oczy - podjechalismy więc pod wieczór - jakies 2 godziny po chemii do szpitala, a tam?
Tatko roześmiany, wcinał jogurty i ogladał z innymi panami mecz w TV... powiedział, że czuje się wyśmienicie, co zresztą było widać, nawet był taki pobudzony i zbyt radosny - chyba jeden z leków (dexametason) podzialał troszke tak jakby wypił "piwko".
Nastepnego dnia tez było ok. Skutki chemii sa odczuwalne najbardziej po kilku dniach. Więc jutro tego pierwszego dnia u Taty nic nie powinno się dziać!!!

ściskam mocno:)

czkawka - 2011-02-18, 11:36

Anelia nie martw się na zapas, wierzę, że Tatuś chemię zniesie dobrze.
A jeśli chodzi o przebywanie na oddziale to może to być krępujące dla pozostałych pacjentów. W naszym przypadku nie było problemu jedynie w święta kiedy Mama leżała na sali sama, później kiedy doszły inne pacjentki nie siedzieliśmy przy Mamie non stop. Poza tym takie wizyty mogą męczyć samego chorego. Anelia jeśli sytuacja tego nie wymaga, nie musisz siedzieć przy Tacie ciągle...sam Ci zresztą powie jakie są jego oczekiwania.

Bądź przy nim, wspieraj i trzymaj rękę na pulsie, na pewno będziesz wiedziała w odpowiednim momencie co masz robić.

Trzymam kciuki i ściskam bardzo mocno.
Dziękuję za wsparcie dużo to dla mnie znaczy.
Pozdrawiam serdecznie.

Katarzynka36 - 2011-02-18, 22:07

Anelio!
Odezwij się....

ściskam

Anelia - 2011-02-18, 23:06

.... tata wielokrotnie nalegał abym nie przyjechała,kiepska pogoda,ja zmartwiona,sama miałabym jechać,dodatkowo tym by się martwił. Uszanowałam jego decyzje,choć bardzo pragnęłam być przy Nim. Byłam przy Nim sercem i myślami,no i oczywiście w stałym kontakcie pod telefonem. Tatuś przyjął jego pierwsza chemię :-( Zadzwonił do mnie popołudniu i poinformował, że czuje się całkiem dobrze. Jak na razie czuje tylko dziwny smak w ustach. Wieczorem miał wilczy apetyt i kolację zjadł za trzech :) Co będzie dalej jeszcze nie wie,ponieważ Pani Doktor nie mógł zastać :( Wszystkiego dowie się jutro i też jutro zapewne będę mogła więcej napisać.... w tej chwili jestem troszkę spokojna ale w głowie mam także pytania,które nie przestają mnie dręczyć :( Jak prześpi noc, czy bez większych dolegliwości?! Jak będzie się czuł jutro i co będzie dalej ?!!! Ta niepewność jest okropna:( Katarzynka36, a więc na dzień dzisiejszy niestety tylko tyle mogę napisać :( Katarzynka36, kubanetka, ma_ka, kama, ilka_wanilka, Dziękuję Wam za wsparcie ,kocham Was jesteście wspaniałe !!! Mam nadzieję,że jutro będę mogła już coś więcej napisać i że będą to w dobre wieści....bardzo bym tego chciała!!!!!

[ Dodano: 2011-02-18, 23:10 ]
czkawka, Tobie również bardzo dziękuję !!! Nigdy nie pomyślałabym,że jeszcze będziesz chciała zaglądać no to forum i pomagać innym. Jesteś wspaniała. A jak Ty się czkaweczko czujesz ??? Pozdrawiam i życzę dużo siły!!!

czkawka - 2011-02-18, 23:19

Anelia cieszę się, że Tata czuje się tak dobrze. Dziwny smak w ustach po chemii to częsty skutek uboczny- podobno taki metaliczny.
Będę trzymać kciuki aby lekarz miał dla Was same dobre wieści.

Jak ja się czuję? Kiepsko tak naprawdę, ale gdyby nie forum byłoby gorzej. Tutaj przynajmniej nikt nie każe wziąć mi się w garść i układać sobie życia trzy dni po pogrzebie.
Nikt nie wysyła mnie do psychiatry, bo mam doła. Ehhh....
Choć jednoczy nas choroba, ale są to osoby, które się rozumieją bez zbędnych słów.
Taka forma terapii, zresztą wśród mądrych ludzi łatwiej niektóre sprawy ogarnąć.
Dziękuję, że pytasz.

Pozdrawiam.

Katarzynka36 - 2011-02-18, 23:37

Anelio:)
Cieszę się, że Tatko dobrze:)

No mój tez miał pierwszego dnia po chemii tak wielki apetyt, że przez telefon domagał się co mu mamy dowieź z domu, bo był potwornie głodny...

Co do metalicznego smaku - u nas też tak było - to taki skutek uboczny...

Trzymam kciuki:):):)

iwona2010 - 2011-02-19, 09:27

Witaj Anelio.Bardzo sie ciesze ze tatulo dobrze sie czuje,i ze ma apetyt.Co do smaku w ustach moj tatulo bardzo dlugo odczuwal metaliczny smak.Sciskam cie serdecznie.
ma_ka - 2011-02-19, 18:39

Hej, to dobre wieści. Oby tak dalej. Trzymam kciuki do białosci. Przytulam cię mocno. Będzie dobrze. Zdawaj relacje na bieżąco:)
Anelia - 2011-02-19, 18:52

Dziś nie wytrzymałam,pojechałam odwiedzić tatę. Jak mnie zobaczył miał łzy w oczach :cry..: Z początku wydawało mi się ,że nie wygląda za dobrze ale po chwili gdy przeszliśmy się troszkę po korytarzu i wypiliśmy po kawie i porozmawialiśmy wyglądał jakby lepiej. Mówi,że nic go nie boli jednak co jakiś czas chwytał się za brzuch i miejsce, w którym znajduje się guz hmmm czyżby miał ból i nic mi o tym nie mówi ?!! Kiedy przebierał górę piżamy zauważyłam,że na klatce piersiowej ma mnóstwo widocznych jakby małych żyłek popękanych, czy to też skutek uboczny??? Zmartwiło mnie to bardzo :( Wieczorem kiedy miał mierzoną temperaturę wynosiła ona 37 czy to w normie ? Na dzień dzisiejszy znowu nic więcej nie wiem, Pani Doktor nie było,będzie jutro.
Katarzynka36 - 2011-02-19, 19:14

Anelio witaj KOchana:)

Rozumiem, że kawka była z tego automatu, stojącego na korytarzu? oj. wypiła, mnóstwo kaw z tego tamtejszego urządzenia:(
Anelio
a Tata dzisiaj nie wychodzi?
Mój jednego dnia dostawał chemię, drugiego dnia do domku. Kiedy Twojego wypuszczą do domu? Ma schemat chemii PN? bo nie pamiętam:( Dostaje sama cisplatinę?

Co do bólów w klatce - to może być skutek uboczny. Mojego Tatę - mimo wyciętego guza - bolało miejsce w klatce dosyć mocno - tak właśnie od 2-3 dnia po chemii (do 5-6 dnia go pobolewało)

ściskam Cię mocno!!!

iwona2010 - 2011-02-19, 19:20

Anelio to wszystko co opisujesz to moga byc skutki po chemi,a co do temperatury to 37 to u niektorych osob to norma,ale tez moze byc oslabienie organizm dostal dawe paskudnego leku i moze byc od tego stan podgoraczkowy.Sciskam
Gonia - 2011-02-19, 19:29

amelciu trzymaj sie tam bedzie dobrze! Temperatura na bank po chemii,tak moze byc bo organizm sie broni.ucaluj tam tate ode mnie!!!
Dorota_Nowak - 2011-02-19, 20:18

Anelio, przeczytałam Twój wątek od pierwszej do ostatniej strony. Jesteś po prostu aniołem. Pozdrawiam, życzę wiele sił Tobie i Twojemu Tatusiowi w dalszej walce z tą paskudną chorobą; nadzieja w tym, że coraz bardziej udaje się z tą chorobą wygrać, zyskuje się coraz więcej czasu dla chorego. Podziwiam Twojego Tatusia, że rzucił alkohol dla rodziny, ale dlaczego to tylko Ty to doceniłaś? Życzę Wam, Twojemu Tatusiowi i Tobie, wielu pięknych chwil. Dobrze, że Twój Tata ma Ciebie! Szczęściarz!!! Serdecznie Was pozdrawiam!!!
Anelia - 2011-02-20, 13:10

Katarzynka36, No właśnie kawę piliśmy z tamtejszego automatu...tam też posiedzieliśmy i porozmawialiśmy sobie... Niestety dziś tata nie wychodzi. Myślę,że jutro wyjdzie. Na początku mówili,że zostanie około 3 dni (bo tak to zwykle bywa) ale jakoś się przedłużyło może przez to,że jest weekend :uuu: i nie ma tylu lekarzy.... Co do opisu wszystkiego co tata miał robione ,nie chciałabym nikogo wprowadzać w błąd dlatego też wstrzymię się do jutra i podam dokładne informacje. Katarzynko bywasz jeszcze na tym oddziale ? iwona2010, Gonia pozdrowiłam i ucałowałam tatusia (kazał podziękować) , i inni dziękuję za odpowiedz,ja również myślę,że są to skutki uboczne o chemii:( Pozdrawiam. Dorota_Nowak, DZiękuję za zainteresowanie moim wątkiem. Bardzo mi miło. Ja również w się ciesze,że tatuś ma mnie, bo gdyby nie ja (patrząc na moją rodzinę) nie wyobrażam sobie dalszego ciągu leczenia tatusia. Pomagam mu jak tylko mogę, wspieram, rozmawiam...i będę tak robić jeszcze wiele ,wiele miesięcy a może i lat ! Kocham mojego tatusia bardzo mocno. Nie mogę patrzeć jak cierpi..... Będę zawsze przy NIm!!!

[ Dodano: 2011-02-20, 13:20 ]
To pierwsza chemia taty, więc może chcą go zatrzymać na obserwacji. Dziś dzwoniłam do taty, mówi,że w dalszym ciągu czuje się w miarę dobrze. W nocy tylko się pocił (taty słowa) ,apetyt ma duży mam nadzieję,że tak będzie dalej... Kontroluję tatę często co do jedzenia , jednocześnie tata mnie kontroluję,bo od czasu kiedy dowiedziałam się o chorobie taty w nie całe 3 miesiące schudłam ponad 4 kg (tata to zauważył). Przyrządzam tacie wiele dobrych potraf i smakołyków nie zapominając o witaminach...

[ Dodano: 2011-02-20, 13:24 ]
Moje kochane forumowiczki... mam pytanie,wolę się już tego dowiedzieć zaopatrzyć w odpowiednie produkty. Po chemii jest wiele skutków ubocznych,np. wypadające włosy . Wiem,że nie u każdego tak jest ale jaki szampon polecacie do mycia włosów aby włosy było mocniejsze,nie łamliwe, zdrowsze??? Co do skóry,tata jest bladszy odkąd choruje,oczy podkrążone. Jaki krem do twarzy proponujecie aby odżywić, rozświetlić tacie twarz??? Jeżeli macie pomysły co do innych skutków ubocznych proszę Was o podpowiedz, chciałabym już tacie kupić co nie co aby w jakiś sposób był przygotowany...

ilka_wanilka - 2011-02-20, 13:54

Anelio cieszę się, że Twój Tata czuje się dobrze, oby tak dalej, ma wsparcie w Tobie, jesteś Jego Aniołem i na pewno dacie sobie radę w tej walce.
Co do suplementów, to lekarka mojego Taty poleciła wyciąg z wątroby rekina grenlandzkiego, ponieważ bardzo dobrze wspomaga odpornośc organizmu, która po chemii jest raczej słaba, poleciła też tabletki z wyciągiem z buraka czerwonego, które wspomagają tworzenie się czerwonych krwinek, a jeśli chodzi o wypadanie włosów to chyba nie ma środka specjalnego, ale poleciła czesać włosy delikatną szczotką, nawet taką jak dla niemowląt z miekkim włosiem.
Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam mocno! pozdrowienia i uściski dla Taty również :)

[ Dodano: 2011-02-20, 14:00 ]
PS co do kremów to nie wiem, ale nie ryzykowałabym niczym na własną rękę, bo nie wiadomo, jakie zajdą reakcje na skórze w połączeniu substancji z chemioterapii i kremu, a jeśli chodzi o szampon, to chyba taki najłagodniejszy jaki jest dla niemowląt ;)

iwona2010 - 2011-02-20, 14:48

kochana Anelio.Moj tatulo caly czas stosuje ten sam szampon co do kremow bym nie ryzykowala bo roznie moze byc.Usciski dla tatusia
Katarzynka36 - 2011-02-20, 15:11

Witaj Anelio:)
Od końca września nie bywam na tym oddziale (Tata był tam od początku lipca do połowy wrzesnia - oczywiście z przerwami - 3 cykle (3 chemie tez cięższe i 3 tzw. małe, na cięższe był zawsze 2 dni - jednego dnia dostawał w poludniu i drugiego dnia rano wychodził przed południem, na ta lżejsza chemię był w trybie ambulatoryjnym - na tym samym oddziele ale w prawo - oddział dziennej chemioterapii - rano krew badana, jak ok, dostawał 1 kroplówkę - pół godziny i do domku). Wiesz, mam nadzieję Anelio, że już moja noga na tym oddziale nie postanie:( Bo na kontrole jeździmy na parter - do Poaradni Onkologiocznej, bez wizyt na górze na Oddziale...

Co do wzmocnienia Taty - też polecam olej z rekina - najlepszy podobno ecomer, ale też najdroższy (1 opakowanie ok. 80 zł.), BioMarine też dobre (też drogie). Są oczywiście tańsze, ale podobno mają mniejszą zawartość procentową oleju.
My tez Tacie serwowaliśmy buraczki - kapsułkui z wyciagiem z buraka do kupienia w aptece (ok. 18 zł.) no i czasami tabletki z pokrzywy (ok. 9 zł.) plus naturalne, świezo wyciskane soki z buraków, marchwi itp.

Co do wlosów - mojemu Tacie nie wypadły, ale zrobiły sie takie bardzo cieniutkie, delikatne jak u niemowlaka:( Natomiast strasznie na czole Tacie po chemii zaczęła "wysychać" skóra - normalnie sie sypała jak łupież... wczesniej nie miał nigdy czegos takiego więc myśle, że to skutek cytostatyków...

Mój Tata tez po chemii był blady, taki przezroczysty na twarzy...co prawda było lato, ale Ttaa chronił się przed słońcem więc nie wygladał zażywnie i rumiano... Ale jak patrzyłam na innych pacjentów to byli jeszcze bardziej przezroczyści na twarzy - z tym zewnątrzenie raczej się nie da nic zrobić, bo co? samoopalaczem to raczej my możemy się smarować:)
Ale kremikiem jakiś delikatnym możesz smarowac, bo my smarowalismy tą łuszczącą się skórę.. Niestety, wszystkim po chemii raczej spadają wyniki i poziom hemoglobiny...

Anelio, trzymam za Was ogromnie mocno kciuki!!!!
Przepisz wypis ze szpitala jak tylko bedziesz miała!
papa

czkawka - 2011-02-20, 21:36

Anelia, do włosów proponuję jakiś delikatny szampon dla niemowląt, krem najlepiej bez barwników i zapachów...moja Mamusia miała bardzo przesuszoną skórę po chemii i stosowałyśmy krem Ziajka dla dzieci od 1-szego dnia po urodzeniu. Ważne, żeby były do kosmetyki bardzo delikatne jak dla dzieci lub alergików.

Zgadzam się z poprzedniczkami co do oleju z wątroby rekina...w naszym przypadku był to Iskial też dobry a cena mniejsza. Spytałabym jednak o to lekarza, każdy inaczej podchodzi do kwestii suplementów.
Musze Cię uczulić na jedną rzecz, Tacie może zmienić się bardzo smak i bardzo prawdopodobne, że będzie miał zachciewajki na różne dziwne i nietypowe połączenia smakowe. Niech Cię to nie dziwi, najważniejsze żeby miał apetyt.
Poza tym nie bój się na zapas, całkiem możliwe, że Tatuś nie będzie miał aż takich skutków ubocznych.

Pozdrowienia dla Ciebie i Tatusia.

Anelia - 2011-02-20, 22:00

ilka_wanilka, iwona2010, Katarzynka36, czkawka, DZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO SERCA!!! ŚCISKAM WAS!!!
ma_ka - 2011-02-21, 15:50

Hej Anelko. Chciałam tylko wtrącić odnośnie pocenia się taty. Moze to było jednorazowe. Mój tatuś natomiast pocił się strasznie, wyglądał momentami jak oblany woda. Pił wtedy napary z szałwi, pomaga na potliwość. Pozdrawiam cię kochana . Siły i wytrwania zyczę.
Anelia - 2011-02-21, 17:36

Witam Was moje drogie czytelniczki. Dziś odebrała tatę ze szpitala,ogólnie wygląda całkiem nie zle bez większych dolegliwości. Mam jednak wrażenie,że coś go goli jednak nie mówi mi o tym :(

Gdy byłam u taty czekał już na mnie z wypisem , niestety P.Doktor nie zastałam, nikt nie wiedział gdzie może być, a więc na pytania,które sobie do Niej uszykowałam nie uzyskałam odpowiedzi :( Moim zdaniem szpital powinien coś z tym zrobić, np.przyjąć dodatkowych lekarzy. Ogólnie P. Doktor jest bardzo dobrą i wykształconą kobietą jednak trzeba mieć wiele szczęścia aby złapać ją podczas dyżuru:((( Moim zdaniem lekarze powinni być obecni,kiedy pacjent lub rodzina ma jakieś pytania, bo kto inny jak nie lekarz może Nam pomóc. Nie dziwię się Pani Doktor,że nie ma czasu i jest zabiegana, bo kilka razy byłam świadkiem jak biegała tu i tam, starając się wypisać pajentów, następnie przyjąć nowych a w między czasie odpowiadać na pytania i do tego wszystkiego odbieranie telefonów ..... itd...:((( Jednak powinni coś z tym zrobić !!!

A więc przyjechałam z tatusiem do domu. Zjedliśmy obiad (tata zjadł bardzo dużo) Martwię się,bo widzę,że coś go boli jednak on stanowczo zaprzecza :((( Jak się dowiedzieć prawdy :cry: ?!! Teraz tatuś położył się i chyba ma ochotę się przespać.....

A teraz postaram się przepisać wszystko co jest zawarte w Karcie Informacyjnej z leczenia szpitalnego: Diagnostyka Morfologia WBC 15,3 [K/uL]; RBC 4,89 [M/uL]; HGB 15,2 [g/dL]; HCT 45,9 [%]; MCV 93,9 [fL]; MCH 31,1 [pg]; MCHC 33,1 [g/dL]; RDW-CV 15,3 [%]; LYM 9,3 [%]; LYM 1,4 [K/uL]; NEU 87,1 [%]; NEU 13,3 [K/uL]; MID 0,6 [K/uL]; MID 3,6 [%]; PLT 266 [K/uL]; PDW 10,0 [fl]; P-LCR 17,9 [%]; GLU 92 [mg/dl]; K 3,8 [mmol/l]; ALT 28 [U/1] ; BILI T 0,4 [mg/dl]; KRE-S 0,52 [mg/dl]; ALP 99 [U/L] LEKI: Fragmin, Furosemid, Kaldyum, Dexamethason, Folik LECZENIE SYSTEMOWE: Chemioterapia I Schemat Alimta CBDCA 18-02-2011: Carboplatinum 860 mg, Ondnsetronum 16mg, Pemetreksed 900 mg
ZALECENIA: Kontrola Morfologii Krwii za tydzień. W razie pogorszenia stanu klinicznego-nasilenie objawów ze strony żyły głównej górnej pacjent zgłosi się w terminie wcześniejszym. A za trzy tygodnie (14.03) pacjent zgłosi się na oddział Onkologii celem kontynuacji chemioterapii.
Podanie Vit.B-12 w dniu 15.04.2011. Rp. Zofran Zydis 2*1 tabletka w razie nudności , Dexamethason 2*1 mg rano i wieczorem. Folik 1*1tabletka Fragmin 5 tys.j.s.c. 18dz. Furosemid 1 tabl rano Kaldyum 1 tabl.dz.
EPIKRYZA Pacjent przyjęty na oddział celem rozpoczęcia leczenia cytostatycznego. Obecne wyniki i stan pacjenta pozwalał na podanie chemioterapii. Plan leczenia chemii z oceną w KT kl.piersiowej i USG j.brzusznej. Pacjent zwolniony do domu z zaleceniami jw.

[ Komentarz dodany przez: absenteeism: 2011-02-21, 21:57 ]
Anelio, wyedytowałam posta żeby był bardziej czytelny, wyodrębniając poszczególne akapity. W ten sposób łatwiej wyłapać poszczególne informacje. Pozdrawiam!

Gonia - 2011-02-21, 17:57

Witaj Amelio,ciesze sie ogromnie ze Tatus juz w domku..Zawsze w domku razniej;-) niz w szpitalu.ciesze sie ze duzo je jak moj Tatus;-)))byleby jedli tak ZAWSZE!!! Moj Tatulo tez sie nie skarzy na bol-oficjalnie,ale widze dzis po oczkach ze jakies takie zmeczone..jakby cos bolalo..powiedzial ze dzis idzie wczesniej spac bo chyba grypa go lapie,a nie to na co sie leczy...zobaczzymy jak bedzie jutro..dam znac...
iwona2010 - 2011-02-21, 17:59

Witaj Anelio.Fajnie że tatulo już w domku.i że ma taki wilczy apetyt bardzo dobrze.A co do lekarzy to masz racje że powinni coś z tym zrobić albo jest ich za mało albo tylu pacjentów przybywa.Życzę twojemu tatusiowi jak najdłuższego dobrego samopoczucia.
ma_ka - 2011-02-21, 18:22

Kochana Amelko, oby tak dalej! Bardzo się cieszę, że tatuś tak dobrze sie czuje. Dobrze że dużo je, potrzebne mu siły do walki. Mój tatuś tez dużo jadł... Tak czy siak nastepny krok do przodu, trzymam kciuki za dalsze:)
Katarzynka36 - 2011-02-21, 19:31

Witaj Anelio:)
Super, że Tata juz w domku:):):)
Wilczy apetyt może mieć po dexametasonie - to steryd i chyba jakoś zwieksza apetyt:)

Oj, rozumiem Cię doskonale. Nieraz widywałam istne "sceny dantejskie" na Onkologii, kolejki to lekarzy ogromniaste:( za mało onkologów tam jest zdecydowanie!!!
Az sobie kiedys pomyślałam, że mimo iż laik ze mnie, więcej wiem o przypadku mojego Taty niż lekarze - oni ciagle się śpieszą - mając tylu pacjentów nie sa w stanie dobrze przypatrzeć się każdemu przypadkowi:( A tak Wasza Pani dr to wlasnie jest znana z tego, że ciągle jest spóźniona, ciągle biegiem i niestety czasu ma bardzo mało... Nasz lekarz prowadzący jakoś się szybciej uwijał muszę powiedzieć... i nawet w gabinecie mogliśmy posiedzieć 20 minut ( i podyskutować) i nas nie wyganiał a inni lekarze to co 3 minuty pacjent i następny... jak taśmociąg:(
Anelio
ściskam was mocno:)

Anelia - 2011-02-21, 19:37

Mam jeszcze jedno pytanie. czy ktoś może się wypowiedzieć co do chemii jaką tata przyjął. Czytałam dużo w internecie jednak wolałbym się też czegoś od Was dowiedzieć. Co myślicie o chemii jaką zdecydowano leczyć się mojego tatę. Bardzo proszę również o pomoc moderatorów. Martwię się,ponieważ KAŻDY na początku pisał,że w przypadku taty powinno zacząć się od radioterapii :-( ?!!

[ Dodano: 2011-02-22, 08:38 ]
Witam w dalszym ciągu czekam na jakiekolwiek informacje (szczególnie od moderatorów i lekarzy.... ) Co do mojej wątpliwości,mojego pytania powyżej. Mam mętlik może potraficie mi pomóc i rozwiać moje wątpliwości, dlaczego właśnie tak zdecydowali lekarze a nie inaczej. I jak to może wyglądać w przypadku mojego taty i metody leczenia jaką wybrali??? Uprzejmnie proszę o odpowiedz. W tej chwili mam Was !!! Niestety Nasza Doktorka jest tak zabiegana,że nie ma opcji jej zatrzymać i zadać te wszystkie pytania... Nie odbiera tel....itd (bardzo rzadko) ...... A i jeszcze jedno słyszałam,że tabletki Olej z wątroby rekina pomaga na odporność, czy powinnam tacie to kupić ??? Nie chciałabym mu zaszkodzić a jak wspominałam wyżej nie mogę się skontaktować z doktorką :( Ok a teraz uciekam do tatulka na małą czarna......

iwona2010 - 2011-02-22, 11:16

Witaj Anelio.Co do twojego pytania to nie wiem.A jak tatulo dzisiaj się czuje?Pozdrawiam was serdecznie.
ilka_wanilka - 2011-02-22, 12:02

Witaj Anelio, nam Pani doktor poleciła olej z wątroby rekina grenlandzkiego bo jest najlepszy na odporność właśnie, kosztuje około 90zł, ale warto wydać te pieniądze, bo opakowanie zawiera 120 kapsułek i jest najlepszy na rynku. A zamienniki z tego co mówiła Pani doktor i Pani w aptece potwierdziła, przy tym konkretnym preparacie się "chowają"
Pozdrawiam serdecznie

kama - 2011-02-22, 12:59

Anelia,
tak jak mówią dziewczyny i generalnie na forum istnieje opinia,że mozna brać ten specyfik
co do chemii nie odpowiem,bo się nie znam,niestety
dobrze,że tata dobrze się czuje i ma apetyt,należy się cieszyć,organizm szybciej się zregeneruje i przygotuje do następnej chemii,pamiętaj też żeby dużo warzyw i owoców podawać
ściskam serdecznie

absenteeism - 2011-02-22, 13:48

Anelia napisał/a:
Mam jeszcze jedno pytanie. czy ktoś może się wypowiedzieć co do chemii jaką tata przyjął. Czytałam dużo w internecie jednak wolałbym się też czegoś od Was dowiedzieć. Co myślicie o chemii jaką zdecydowano leczyć się mojego tatę.

Alimta (pemetreksed) jest zwykle stosowana w NDRP w połączeniu z cisplatyną. U Was być może zmieniono ją na karboplatynę z racji schorzeń współistniejących u taty, ciężko powiedzieć. Jak chemia zadziała - zobaczymy. Nic więcej nie da się na ten temat powiedzieć.

Cytat:
Mam mętlik może potraficie mi pomóc i rozwiać moje wątpliwości, dlaczego właśnie tak zdecydowali lekarze a nie inaczej. I jak to może wyglądać w przypadku mojego taty i metody leczenia jaką wybrali?

Takie pytanie należałoby skierować do lekarzy - ciężko powiedzieć dlaczego zdecydowali tak a nie inaczej, nie siedzimy w ich głowach. Wg większości na forum (i lekarzy, z którymi sama konsultowałaś się mailowo, jak pisałaś) najpierw powinna zostać zastosowana radioterapia z racji ZŻGG i również tak uważam. Skoro lekarze zadecydowali inaczej (a Wy wyraziliście na to zgodę) to widocznie mieli ku temu powody.
Chemia się rozpoczęła i nie ma co teraz gdybać dlaczego jest tak a nie inaczej.

Cytat:
Niestety Nasza Doktorka jest tak zabiegana,że nie ma opcji jej zatrzymać i zadać te wszystkie pytania.

Jeśli zupełnie nie możecie jej złapać, to proponuję przyjść kiedyś na oddział rano, kiedy jest obchód. Wtedy wszyscy lekarze muszą być obecni i najłatwiej jest ich złapać. Poczekaj przed pokojem lekarskim i poproś o chwilę rozmowy.

kama - 2011-02-22, 13:54

Anelia,
absenteeism, ma rację,nie ma co gdybać
nalepiej porozmawiać z lekarką,żeby ją złapać potrzeba tylko trochę wytrwałości
zapewniam,że jest to możliwe
odpoczywajcie przed następną rundą
ściskam

Anelia - 2011-02-22, 16:53

iwona2010, ilka_wanilka,kama, absenteeism, Dziękuje za odp. Jednak Pni Doktor nie jest tak łątwo zastać. Chciałabym z Nią porozmawiać ,jednak nigdy jej nie ma lub jest BARDZO zajęta :( Dlatego tez szukam pomocy u Was!!! absenteeism, a nie chcę gdybać,po prostu boję się o tatę i to chyba zupełnie normalna reakcja z mojej strony. Piszesz,że skoro lekarze zdecydowali i my wyraziliśmy na to zgodę ,to tak też jest teraz ,czyli chemioterapia. No ok ale powiedz mi proszę co MY zupełnie nie doświadczeni, szarzy ludzie, nie mający wogóle pojęcia o medycynie mieliśmy zrobić,chyba zaufać lekarzom i za dużo nie mądrować się przed Nimi ,mogliby to różnie przyjąć i wysłać Nas tam gdzie sami chcemy,nie wiadomo jakby przyjęli moje podpowiedzi..... i może zostawiliby przypadek taty wysyłając Nas do di.... do mądrzejszych (jednak to co było tu wcześniej pisane daje mi dużo do myślenia,PROSZĘ zrozum, nie daje mi spokoju) Kiedy pytałam P.Doktor o radioterapie ona powiedziała,(coś w stylu,nie powtórzę dokładnie) że można takie leczenie wykonać, w przypadku zagrożenia życia, czyli jeżeli stan będzie dużo gorszy :uuu: ..... Czy w takim (taty) przypadku Pani zdaniem chemia mogłaby zaszkodzić ??? Nie chcę się narzucać ale skoro nie mam wystarczających informacji to ,to że pytam jest zupełnie normalne i uzasadnione. Nie mam zbyt wiele pomocy,więc po to też są chyba takie fora aby pytać (i modlić się) o pomoc .... Przepraszam i proszę o pomoc.
kama - 2011-02-22, 16:58

Anelia,
nie przepraszaj,jestesmy tu żeby sobie pomagać :)
a ta lekarka jest naprawdę dobra ,przynajmniej ja słyszałam dobre opinie na jej temat
to normalne,że masz wątpliwości
a jak tata ocenia opiekę na szamarza i podejście pani doktor?
mój wujek jest nią zachwycony
pozdrowionka

Katarzynka36 - 2011-02-22, 20:39

No można być zachwyconym panią dr pod warunkiem, że się ją zastanie...
Anelia ma rację, tlum pacjentów to jedno, ale mam wrażenie, ze paniu dr jest jakaś niezorganizowana albo roztrzepana:( Bo nasz dr ma tyle samo pacjentów, a tak jakos potrafi sie zorganizować, że czas znajdzie... nie poczułam sie chyba ani razu zbywana, choć za moimi plecdami kłębił sie tłum oczekujących konsultacji, albo przed gabinetem...
Nie wiem czy czas obchodu jest dobrym czasem na zastanie pani dr - z tego co widziałam wówczas już w ogóle nie ma czasu, chyba najlepiej łapać dr około 14.00.
Rano ma obchód, potem kwalifikuje pacjentów do dziennej chemioterapii, potem bada przyjetych do szpitala, potem koło 11.00 biegnie na parter bo ma dyżur w przychodni onkologicznej... złapać naprawdę ciężko...
Anelio - ściskam

kubanetka - 2011-02-22, 20:50

Na każdym oddziale musi być obecny lekarz dyżurny.

Czy ta lekarka nie ma czasem kiedyś dyżuru 12 godzinnego, albo 24 godzinnego.

Ja bym zadwoniła nawet dzisiaj na oddział, na telefon lekarzy i powiedziała, ze jesteś córką chorego, którego lekarzem prowadzącym jest Pani doktor i chciałaś się dowiedzieć, czy ta pani doktor ma może kiedyś taki dyżur nocny, bo chciałabyś zadzwonić do niej i porozmawiać na temat Taty.

Jest jeszcze druga sprawa czy będzie chciała rozmawaić z Tobą przez telefon na tematy, które chcesz poruszyć, ale myślę ze nie będzie robiła problemu.

U nas przez telefon lekarz nie chciał mi powiedzieć jak tam wyniki krwi Taty przed chemią, powiedział tylko ze Tata przyjmuje już chemię, powiedział, ze nie moze nic więcej mówić przez tele, bo kiedyś się zdarzyło, ze chory miał pretensje że nie właściwej osobie przekazał informacje.

czkawka - 2011-02-22, 20:57

Anelia, tak konsultacja telefoniczna to chyba w Waszym przypadku najlepsze rozwiązanie. kubanetka, ma rację, lekarz nie powinien robić problemów.
Zdarzało mi się przez telefon omawiać stan zdrowia Mamy zwłaszcza jak byłyśmy latem na wsi i coś mnie niepokoiło. Spróbuj nic nie tracisz.

Pozdrawiam.

ilka_wanilka - 2011-02-22, 21:38

powiem szczerze, że jestem zdziwiona bardzo jak niektórzy mają problem z dostaniem się do lekarza prowadzącego po jakiekolwiek informacje :/ w szpitalu, gdzie leczony jest mój Tata (DCCHP) lekarze zawsze są dostępni dla rodzin, a nawet na drzwiach dyżurek są kartki z informacją, że wiadomości można uzyskać od godz. 13 i tak też jest, że jeśli pójdzie się po 13, to lekarza zawsze się zastanie. A i zaczepiony na korytarzu lekarz zawsze stara się odpowiedzieć, a jeśli znajdzie chwilke czasu, to zaprasza do gabinetu. Nie spotkałam się z sytuacją, aby lekarka prowadząca mojego Tatę nas zbyła, nie odpowiedziała itp. zawsze rzeczowo odpowie na każde pytanie, a przy tym jest sympatyczna i bije od Niej takie ciepło i spokój, nawet mój Tata to zauważył, a dla pacjenta onkologicznego taki lekarz to skarb.
I nie dziwię Ci się Anelio, że jesteś niespokojna :/ spróbuj zadzwonić do pani doktor, a jak będziesz w szpitalu, to koniecznie jej poszukaj i nie daj się zbyć.

Anelia - 2011-02-22, 22:00

iwona2010, kama, absenteeism, kubanetka, czkawka, ilka_wanilka, Katarzynka36, Dziękuję Wam,ja jestem bardzo zmartwiona tym,że prawie wcale nie mogę złapać pani Doktor a co dopiero mówić o wyjaśnianiu przez nią moich wielu pytań, rozumiem,że ma wiele pracy jednak powinni to lepiej zorganizować, bo jak powiedziała jedna z Was taki lekarz to jest skarb dla osoby chorej. A co do rozmowy telefonicznej to nie ma takiej opcji. Nie udziela informacji przez tel !!! Jednak liczyłam również na podpowiedz od lekarzy obecnych na forum. Niestety jeszcze się nie doczekałam. Jak podawałam wyniki to odpowiedzi były wręcz natychmiastowe a teraz kiedy mam wiele wątpliwości to po prostu cisza z ich strony.... rozumiem jednak,że in Oni mają wiele zajęć :(
Gonia - 2011-02-23, 10:39

Anelia, co tam u Was?
ma_ka - 2011-02-23, 12:09

Odnośnie kontaktów z Panią doktor to jest to dla mnie zupełnie nie zrozumiałe. Próbuj telefonicznie, jak podpowiedziały kubanetka i czkawka. Ja też miałam telefon i maila do onkologa prowadzącego przypadek taty. W każdej chwili mogłam zadzwonić, i tak tez robiłam, jak miałam jakieś pytania. Nie było z tym problemów, choc doktor był z Gdańska, prawie 200 km od nas. Próbuj i ty, nie masz nic do stracenia. Pozdrawiam cie serdecznie.
Anelia - 2011-02-23, 18:28

Gonia u Nas ok. Tatuś czuje się w miarę dobrze,tylko ta wysypka ciągle jest. Dziś tatuś wyszedł mimo tej mroznej pogody odwiedzić Swojego znajomego :) A co tam u Was ?

[ Dodano: 2011-02-23, 18:29 ]
Mam pytanie,co do jakiś leków na odporność. Wiele tu mi pisało o Tabletkach z oleju wątroby rekina. A więc czy mogłabym to tacie kupić ,bez wcześniejszego skontaktowania się z Panią (nieuchwytną) Doktor ???

iwona2010 - 2011-02-23, 19:43

Fajnie że tatulo dobrze się czuje po chemii I dobrze że wyszedł sobie kolegi.A co do leku skontaktuj się może z rodzinnym,on też może doradzić.Pozdrawiam
ilka_wanilka - 2011-02-23, 20:19

ja myślę, że ten olej z wątroby rekina możesz podać spokojnie Tacie, skoro lekarze go polecają pacjentom onkologicznym. Lepiej niech profilaktycznie nawet bierze, niż ma mieć słabą morfologię przed następną chemią.
kama - 2011-02-23, 20:42

Anelia,
zgadzam się z ilka_wanilka, ten olej mozna podać,szkody nie na robi,na forum jest bardzo polecany
pozdrowionka

iwona2010 - 2011-02-24, 13:35

Witaj Anelio.Co tam u was jak tatuś?
Anelia - 2011-02-24, 17:50

No to kupię tatusiowi , a co polecacie ??? Dziś tatuś czuł się dobrze. Nawet nie jest tak mocno opuchnięty.Odżywia się dobrze. Ma tylko dziwne skurcze w dłoniach :( W Poniedziałek jedziemy na kontrolę.
iwona2010 - 2011-02-25, 18:03

Witaj Anelio.Jak tatuś.Kupiłaś te tabletki Ogólnie to powiedz mi na co one są? ;)
Anelia - 2011-02-25, 18:14

iwona2010, chciałam tacie kupić coś na odporność. Dużo mówi się tu o oleju z wątroby rekina. Tabletek nie kupiłam. W poniedziałek jedziemy na kontrolę to zapytam się p. Doktor czy mogę to tatusiowi kupić. A tata czuje się w miarę dobrze (jednak wydaje mi się,że coś mu jest ,często jest smutny i zamyślony ale nic nie wyrzuca z siebie...) Tata miał dziś dziwny głos i nie wiem czym jest to spowodowane :( Czy są to skutki po chemii ,czy może jakieś przeziębienie dopadło tatusia?!! Ogólnie je dużo (ale nie przybiera na wadze :( ) ,pije również soczek z buraków ,który mu zrobiłam, no i dziś zrobiłam mu dodatkowo sok z wielu owoców (gruszka,jabłko,kiwi,pomarańcza, grejpfrut) ...

[ Dodano: 2011-02-25, 18:16 ]
..... zapomniałam dodać,że mówił ,że w noc obudził go straszny,nieustający kaszel. Trwało to dłuższy czas. Powiedział abym kupiła mu ACC MAX (nie wiem czy mogłam, ale kupiłam)

ilka_wanilka - 2011-02-25, 19:25

Witaj Anelio :)
ja myślę, że Tata Twój zamyślony przez chorobę, może nic Go nie boli, tylko zwyczajnie myśli o tym swoim skorupiaku... mój Tata przez pierwszy dzien, kiedy usłyszał diagnozę taki własnie był, później chwilami też, ale już się z tym oswoił.
Dziwny głos tzn jaki? mój Tata miał chrypkę, wydawało nam się, że to nic takiego zanim jeszcze Go zdiagnozowano, a okazało się, że to od nacieku na sródpiersie, który naciska jakieś struktury przy tchawicy i strunach głosowych. Po pierwszej chemii chrypka zniknęła, chociaż chwilami się pojawia, ale zobaczymy jak będzie. Może u Twojego Tatusia to skutek chemioterapii, nie wiem, nie umiem powiedzieć. Zresztą mój Tata po powrocie do domu ze szpitala też miał głos jakby przeziębiony, ale choroba żadna go nie złapała, nie wiem czemu tak się dzieje...
Piszesz, że zrobiłaś soczek owocowy to bardzo dobrze! nie wiem czy w każdym przypadku tak jest, ale nam Pani doktor powiedziała, że grejpfrutów po chemioterapii nie powinno się jesć, ani soków z niego pić. Nie wiem, może to zależy od rodzaju chemii, najlepiej też dopytaj Waszej lekarki. A i niewskazane są też pomidory, więc o to może też zapytaj pani doktor.
a co do ACC MAX to się niestety nie wypowiem, bo nie wiem :/

uściski dla Ciebie i Tatusia, pozdrawiam!

Katarzynka36 - 2011-02-25, 19:39

Witaj Anelio
KOchana nie wiem jak to jest przy schemacie chemii Twojego taty (czy dotał takich kilka stron ksero o skutkach ubocznych w szpitalu- bo każdy pacjent dostaje), ale u nas był zakaz spożywania soków z grejprutów i pomarańczy - moga podrażnić błony śluzowe czy coś takiego - mielismy to napisane w takiej informacji ze szpitala...

pozdrawiam:)

Gonia - 2011-02-25, 20:47

Anelia
Moj tatus po chemii mial zmieniony glosik,wczesniej byla tzw chrypa,a pozniej juz jakos przeszla.Nie martw sie,Tatus pewnie mial dzis przemyslenia...Moj tez czasami tak ma ze siedzi patrzy w okno i mysli.Widzi jak jestes caly czas obok i wie ze razem walczycie!!!Pozdrow Tatula goraco od nas,powiedz Mu ze musi byc silny bo moj Tatus powiedzial ze Im(tzn Twojemu i mojemu) sie uda !!! Tata mowi co Dwoch to nie jeden;-) !!!
Co do sokow po chemii,to my nie dostalismy zadnej kartki co mozna a co nie.Tatus moj pil soki,jadl pomarancze(no nie od razu jak zszedl z lozka i odlaczyli kroplowke) Raz byl zly na mnie bo kupilam wode i byla chlodna.Podczas chemii popijal i potem bolalo go gardlo.noi bylo ze przeze mnie bo jak moglam mu dac zimna wode;-)))
Jak bylismy na chemii to powiedzieli ze nawet wino czerwone mozna pic i coca-cole odgazowana,ze ponoc czlowiek lepiej sie czuje..no ja z winem nie ryzykowalam;-)))Takze badz dobrej mysli Kochana

[ Dodano: 2011-02-25, 20:49 ]
Co do ACC MAX to moj tatus uzywa w syropie

czkawka - 2011-02-25, 22:03

Dziewczyny czytam jak zapoznałyście swoich Tatusiów ze sobą i aż mi się serducho raduje.
Dobrze, że mają takie wspaniałe córki. Los doświadczył Ich okropną chorobą i dobrze, że w tym wszystkim nie zostali sami.

Anelia na tę odporność to olej z wątroby rekina jest dobrym rozwiązaniem, dobrze by było zapobiegawczo podawać Tacie też Rutinoscorbin- prócz odporności dodatkowo wzmacnia żyły, co przy chemii ma ogromne znaczenie.

Pozdrawiam serdecznie.

iwona2010 - 2011-02-26, 11:52

Witaj Anelio.Wiesz mój tatulo też dostał taką kartke czego nie wolno po chemii i stara się tych owoców unikać.Jedynie nie może sobie odpuścić pomidorów i nic mu nie po nich,a my też mu nie zabraniamy.Pozdrowienia dla tatusia ;)
iwona2010 - 2011-02-27, 10:12

Witaj Anelio.Jak tam u was na polu walki?Jak tatuś?

[następne komentarze]

Anelia - 2011-02-28, 19:21

Witam Was wszystkich. Dziś tata miał tylko kontrolę Morfologii. Wyniki dobre. Kolejna chemia za dwa tygodnie. Tata czuję się w miarę dobre,apetyt dopisuje. Pozdrawiamy Was wszystkich !!!
czkawka - 2011-02-28, 20:21

Anelia, świetne wiadomości. Dwa tygodnie zlecą szybko. Dobrze, że wyniki są dobre od razu samopoczucie się poprawia.

Pozdrowienia dla Was. Oby wieści zawsze takie były.

iwona2010 - 2011-03-03, 09:36

Witaj Anelio co tam u was?
Anelia - 2011-03-03, 18:21

Witajcie !!! A u Nas bez zmian. Tata po pierwszej chemii (już minęły 2 tyg.od chemii) w dalszym ciągu czuje się dobrze !!! Opuchnięcie jest lekko widoczne jedynie z rana,kiedy tata się budzi. Jedyne co nie ustaje to kaszel, który męczy tatę bardzo:raz mniej, a raz więcej. Odżywia się dobrze, apetyt dopisuje. Pogoda robi się wiosenna więc tata więcej czasu spędza na dworze,maisterkuje coś w swoim garażu:) Bywają jednak chwile kiedy tatuś strasznie się nudzi (przyzwyczajony jest pracować a teraz nie może wykonywać ciężkich prac) ,mieszkamy w maleńkiej miejscowości a więc nawet nie za bardzo ma gdzie wyjść:( Te chwile staram ja się tacie wypełniać Swoją obecnością :) Pozdrawiam Was moje kochane, dziękuję za obecność w moim wątku :)
ilka_wanilka - 2011-03-03, 19:00

Super, ze u Tatusia dobrze i oby tak dalej! Apetyt dopisuje, to bardzo dobrze, a kaszel to niestety chyba u każdego chorego na raka płuca jest, a pani doktor nam mówiła, że po chemii może się nasilić, ale z czasem się unormuje. Bardzo dobrze,że Tata ma zajęcie i przebywa na świeżym powietrzu, to na pewno pomaga Mu oderwać od siebie myśli o chorobie :) byleby się tylko nie zaziębił, bo ta pogoda to jeszcze trochę zdradliwa :/
Kiedy macie zaplanowaną kolejną chemię?

pozdrawiam serdecznie, przesyłam uściski i dużo siły życzę! :)

iwona2010 - 2011-03-03, 20:52

Cieszę się,że tatulo dobrze znosi chemie i oby tak dalej.I bardzo dobrze że ma apetyt.
Dobrze się czyta takie posty.
Pozdrowionka do tatusia. ;)

Evelina - 2011-03-03, 22:01

Witaj, poczytuję Twój wątek i nie tylko Twój, fajnie,że Twój tata trzyma się tak dzielnie, mój jest już po III kursie i został mu już ostatni IV za 2 tyg. szkoda tylko że mój nie jest aktywny, bo czuje się dobrze i chemię też znosi rewelacyjnie jak na swój wiek (77) powiedział nasz doktor, ale może jak wiosenka zawita nad morze to się ożywi. trzymam kciuki za Was i Pozdrawiam.
Anelia - 2011-03-09, 22:45

Witam Was po kilku dniowej przerwie. Nie pisałam ,ponieważ u Nas w dalszym ciągu bez zmian tzn. tata czuje się w miarę dobrze, opuchnięcie praktycznie na dzień dzisiejszy jest nie widoczne ,dopisuje tacie wilczy apetyt (ale nie tyje!) !!! Jak na razie większych skutków ubocznych po pierwszej chemii nie ma (z wyjątkiem lekkiej wysypki,która szybko minęła). OBY TAK DALEJ !!! Już nie długo kolejna,druga chemia przed którą pomału zaczynam się denerwować (tata chyba też) i zadawać sobie pytanie: jak to tym razem będzie? Pozdrawiam wszystkich i trzymię za Was również kciuki!!!
iwona2010 - 2011-03-11, 17:01

Witaj Anelio,dobrze że tatulo w dobrej formie i że ma wilczy apetyt.życzę wam jak najwięcej takich dni.ściskam
Anelia - 2011-03-11, 21:03

W poniedziałek jedziemy na kolejną chemią, jednak zaczełam już się martwić a na dodatek zauważyłam,że tata jest lekko przeziębiony. Była to nie unikniona sytuacja,ponieważ i brat i mama też się przeziębili :( A tak starałam się aby tata nie miał kontaktu z osobami chorymi , a tu masz :uuu: nie udało się. Temperatury nie ma, jednak dokucza mu duży katar. Tata uważa ,że nie jest zle ,bywało gorzej , a ja się martwię..... Mam pytanie, czy w takich sytuacjach kiedy tata jest przeziębiony chemia może się przesunąć :?ale?: hmm...chyba ma organizm osłabiony,bo przecież nigdy wcześniej nie łapał tak szybko przeziębienia :?ale?:
czkawka - 2011-03-11, 21:20

Anelia, miejmy nadzieję, że do poniedziałku Tata się wykuruje. Nas na szczęście ominęła sytuacja, żeby Mamie nie podano chemii, bo była przeziębiona- chyba, że morfologia była kiepska.
Tata niewątpliwie jest w gorszej kondycji, chemia bardzo osłabia i system odpornościowy zaczyna szwankować. Nie martw się jednak na zapas, bo taka sytuacja dotyka też osoby nie chorujące onkologicznie- przedwiośnie.
Prawdą jest, że teraz Tata musi bardziej uważać na kichających i smarkających. Lepiej dmuchać na zimno.

Pozdrawiam.

absenteeism - 2011-03-11, 21:40

Anelia napisał/a:
Mam pytanie, czy w takich sytuacjach kiedy tata jest przeziębiony chemia może się przesunąć

Tak, może.

Anelia - 2011-03-11, 22:35

A co mogę kupić (podać) tacie na przeziębienie ??? Czy mogą to być leki rozpuszczalne w wodzie (takie bez recepty) Pytam ,ponieważ nie chciałabym zaszkodzić przy przyjmowanej chemii ?!!
absenteeism - 2011-03-11, 23:22

Bez konsultacji z lekarzem prowadzącym - nic.

Na razie domowe sposoby - mleko z miodem, woda z sokiem malinowym, wygrzanie się.

Luna - 2011-03-13, 21:54

Anelia, daj jutro koniecznie :) znać co u Taty. Mam nadzieję, że przeziębienie minęło i że Tata dostanie chemię. Pozdrawiam Cię serdecznie, no i Tatę oczywiście :)
Luna - 2011-03-14, 22:15

No i zaglądam, a tu ... Co u Was? :)
Anelia - 2011-03-14, 22:25

Luna, Dzięki,że pytasz :) Na dzień dzisiejszy niestety niezbyt wiele mogę napisać. Dziś zawiozłam tatę do szpitala i tam też został. Dziś nie miał jeszcze podanej chemi,myślę,że jutro. Tata czuł się troszkę lepiej (chodzi mi o przeziębienie),katar jednak ma jeszcze. Do szpitala jechał w dobrym nastroju i mam nadzieję,że w takim samym nastroju odbiorę tatę.... A jeżeli chodzi o mnie no to nie ukrywam,że się bardzo martwię ale oczywiście starałam się tego nie pokazywać....
Luna - 2011-03-14, 22:35

Rozumiem, a czasem trudno jest to ukryć. Ale główka do góry :) Dobrze, że Tata wychodzi z przeziębienia, ma dobry nastrój :) - drobne, a jednak tak WIELKIE radości :)

A jaką chemię ma Twój Tata?

Anelia - 2011-03-15, 21:42

Dziś odebrałam tatę ze szpitala. Dostał 2 chemię. Ogólnie czuł się całkiem dobrze ,bez większych zmian. Oto co w karcie informacyjnej z leczenia szpitalnego: Rozpoznanie Z51.1 Stan po chemioterapii II Gruczoralakorak IIIB Wykonane procedury ICD9 89.00;99.25;89.04 Diagnostyka Morfologia WBC 10,5 {K|ul } ; RBC 4,77 {M|uL} HGB 15,1 {g|dL} ; HCT 44,9 {%} ; MCV 94,1 {fL} ; MCH 31,7 {pg} ; MCHC 33,6 {g|dL} ; RDW-CV 16,1 {%} ; LYM 12,1 {%} ; LYM 1,3 {K|uL} ; NEU 80,5 {%} ; NEU 8,4 {K|uL} ; MID 0,8 {K|uL} ; MID 7,4 {%} ; PLT 160 {K|uL} ; PDW 10,3 {fL} ; MPV 8,7 {fL} ; P-LCR 15,7{%} ; GLU 87 {mg|dl} ; K 4,2 {mmol|l} ; ALT 46 {U|l} ; AST 22 {U|L} ; BILI T 0,4 {mg|dl} ; KRE-S 0,55 {mg|dl} ; ALP 102 {U|L} ; LEKI Dexamethason, Folik, Spironol, Fragmin LECZENIE SYSTEMOWE Chemioterapia II Schemat Alimta CBDCA Carboplatinum 875 mg, Ondansetronum 16 mg, Pemetrekse 900 mg Za tydzień kontrola morfologii krwi. 29.03.11 KT kl.piersiowej, USG j.brzusznej, 04.04.11 kontynuacja chemioterapii. Podanie Vit. B12 w dniu 15.04.11 Rp Zofran Zydin 2 razy 1 tabl w razie nudności Dexamethason 4mg wiecz. w dniu 15.03.11 2razy4mg rano i wiecz.w dniu 16.03.11 i 03.04.2011 Dexamethason 2razy1 tabl mg rano i wiecz. Folik 1razy1 tabl Fragmin 5 tys.j.s.c. 1 raz dziennie EPIKRYZA Pacjent przyjęty na oddział celem kontynuacji leczenia cytostatycznego. Obecne wyniki i stan pacjenta pozwalał na podanie chemioterapii. Po badaniach podano II kurs chemioterapii wg schematy Alimta CBDCA. Tolerancja leczenia dobra. Plan leczenia : IV cykle chemii z oceną w KT kl.piersiowej i USG j.brzusznej. Pacjent zwolniony do domu z zaleceniami jw.

[ Dodano: 2011-03-15, 21:46 ]
Z Panią Doktor oczywiście nie miałam okazji porozmawiać. A więc zaptytam tutaj. Czy ktoś może się wypowiedzieć co do wyżej napisanej morfologii ? Czy jest dobra :?ale?: Kolejne pytanie: dlaczego tata musi wziąć AŻ 4 tabl rano i wieczorem Dexamethasonu w dniu dzisiejszym, jutrzejszym i na dzień przed kolejną chemią,jazdą do szpitala :?ale?: ?

iwona2010 - 2011-03-16, 16:44

Na moje oko wyniki krwi nie są najgorsze ale tylko na moje oko.Anelio co do tych tabletek to jest steryd który działa przeciwobrzękowo i przeciwzapalnie mój tatulo też to bierze ale po 8 tabletek.Pozdrawiam.
A jak dzisiaj tatulo?

absenteeism - 2011-03-16, 20:54

Wyniki ok, jedynie dość niskie płytki krwi.

Dexamethason jest podawany przed chemią np. w celu uniknięcia objawów alergicznych na cytostatyki.

iwona2010 - 2011-03-19, 21:06

Anelio a co u was? Jak tatuś?Ściskam
Anelia - 2011-03-19, 21:44

iwona2010, U Nas w miarę ok. Tata po drugiej chemii większych skutków ubocznych jak na razie nie ma :) Ma wysypkę na plecach i lekką wysypkę na twarzy (tak też było po pierwszej chemii) Dziwny smak ,tak jakby coś na plastik :?ale?: Kiedy pytałam jak się czuje odpowiada,że tak jakoś nie Swój się czuje. Mam nadzieję,że to minie ale cieszę się bardzo,że jak na dzień dzisiejszy nie ma większych skutków ubocznych. Odżywia się w dalszym ciągu dobrze. Często dokucza mu straszny kaszel :( Co na to zaradzić :?ale?: ?! Zauważyłam,że kaszel męczy go bardziej kiedy pogoda jest kiepska tzn. jak jest pochmurno i pada (ale to takie moje zauważenie). A u mnie ok. Taty niestety nie mogę odwiedzić, ponieważ mam od dziś zdiagnozowane ostre zapalenie migdałów, biorę antybiotyk i się kuruję, muszę do wtorku jakoś się doprowadzić do porządku,ponieważ we wtorek mamy kontrolę (tata,a kontrola- morfologia) Pozdrawiam!

[ Dodano: 2011-03-19, 21:47 ]
iwona2010, a co tam u Was ?

ela1 - 2011-03-19, 22:49

Anelia napisał/a:
Dziwny smak ,tak jakby coś na plastik

To jest typowy skutek chemioterapii, może też być metaliczny posmak, mogą też przeszkadzać zapachy....
Chemioterapia ma na celu zmniejszanie się zmian nowotworowch, jeżeli kaszel jest spowodowany zmianami nowotworowymi to powinien ustąpić.
U nas po 3-cim cyklu znikł.
Kuruj się. Pozdrawiam

Anelia - 2011-03-21, 20:50

Witam! Mam pytanie,które nie wiem czy tu powinnam zadać. Chodzi mi o to czy szpital pokrywa również koszty dojeżdżających? Jeżdzę z tatą do szpitala często (120km w obie str) Bywa,że w tyg. muszę jechać dwa razy a nie wspomnę już o miesięcznych wyjazdach. Może dla nie których to nie wiele km ,jednak dla mnie osoby nie pracującej obecnie, to dużo... staram się oczywiście pomagać jak mogę ....jednak fundusze się z czasem skończą :-( Usłyszałam dziś gdzieś,że szpital pokrywa takie koszta,więcej jednak nie wiem :?ale?: Wiem jednak ,że tu mogę liczyć na podpowiedz ,więc piszę. Co powinnam mieć przy sobie i gdzie ,do kogo w szpitalu należy się udać aby takie koszta się zwracały ?
iwona2010 - 2011-03-24, 16:01

Witaj anelio.
Wiesz nie wiem jak to wygląda ze zwracaniem kosztów za paliwo ale jeżeli tatko ma pierwszą grupę z zasiłkiem pielengnacyjnym to wiem jak jest w pkp i pks wtedy z takim orzeczeniem i wystawionym zaświadczeniem od lekarza że w danym dniu musicie się stawić w szpitalu w kasie zakupujesz bilet na tate i osobe towarzyszącą i wtedy przysługuję zniżka.
A wykurowałaś się już?Jak tatuś? ;)

Anelia - 2011-03-24, 19:05

iwona2010, Dzięki. Tak ja już pomału dochodzę do siebie, zapalenie migdałków mija :) A tata oki. Dwa dni (kiedy byłam chora) nie odwiedzałam go ale byliśmy pod stałym kontaktem tel ;) Jednak na trzeci dzień nie wytrzymałam ,pojechałam do apteki i kupiłam sobie maske na usta no i zaskoczyłam tatę swoją obecnością :mrgreen: i maską :) Tata ogólnie dobrze,większych skutków ubocznych po chemii nie ma, tylko wysypka i inny smak,opuchnięcie mniej widoczne,tylko jak rozmawiałam z mamą to powiedziała mi,że tato dwa dni (jak byłam bardzo chora) był bardzo mocno opuchnięty na twarzy i szyji hmmm zaniepokoiło mnie to bardzo :uuu: Skąd to nagłe opuchnięcie :?ale?: Już zaczęłąm się cieszyć,że chemia pomaga ,a tu okazało się ,że były 2 dni kiedy opuchnięcie pojawiło się :?ale?: Po niedzieli czeka Nas kontrolne badanie ,mam nadzieję jednak,że usłyszymy dobre wieści.....
czkawka - 2011-03-24, 20:46

Anelia, przykro mi, ze Tatuś ma tę opuchliznę, ja bym ją pokazała lekarzowi. Nie wiadomo co to może być, więc lepiej to sprawdzić.
Dobrze, że się wykurowałaś :)
Pozdrawiam serdecznie.

Luna - 2011-04-01, 01:23

Anelio, i co tam u Ciebie i Tatusia? Wyjaśniło się już coś z tą opuchlizną? Ściskam, L

[następne komentarze]

Anelia - 2011-04-03, 14:15

Kochani nie zagladam tu ostatnio,bo jestem na wyjezdzie i nie mam czesto dostepu do internetu ale juz nie dlugo wracam. U mnie ok. A u taty ostatnie wyniki kontrolne tez pokazaly minimalna poprawe, wyniki bede mogla przepisac za kilka dni jak bede w domu. Mam rowniez kilka pytan dotyczace wynikow ale jak juz wspomnialam to za kilka dni. Tata na dzien dzisiejszy czuje sie dobrze,odzywa sie tez jak nalezy. Kochani w tej chwili nie mam moliwosci zagladac tu czesto ale czesto o Was mysle. Dziekuje Wam za pamiec! I trzymam rowniez za Was kciuki! Odezwe sie ponownie jak tylko wroce! Pozdrawiam!
Anelia - 2011-04-06, 20:42

Wyniki z przed tygodnia
KT Klatki Piersiowej
Rozległa masa guzowato-węzłowa o wym 74*71mm na sk. 5|108 (było 77*72) zajmuje okolice przytchawiczą prawą od górnego otworu klatki do cariny,przytchawiczą lewą, kąt tchawiczo-oskrzelowy prawy. Masa nacieka gałąz wstępująca prawej tętnicy płucnej,spływ żył ramienno-głowowych i VCS; skrajnie zwęża i zaciska światło w jej odcinku górnym,a w dolnym widoczna jest skrzeplina. Cechy zespołu Z.G.G z krążeniem obocznym. Pakiety węzłów chłonnych w śródpiersiu przednim górnym. Guz nacieka miąższ części przyśródpiersiowej płata górnego -PS1 i 3, natomiast w szczycie i przy tylnej ścianie klatki w PS2 wśród zmian naciekowych nadal widoczna grubościenna jama.
W jamach opłucnych nie ma płynu.
Płuco lewe bez większych zmian ogniskowych,płat górny z cechami rozedmy.
W okolicy nadobojczykowej prawej masa węzłowa o wym. 34mm-jak poprzednio.
W sumie z porównaniu z badaniem z 09.02.11 obraz radiologiczny nie zmienił się istotnie.
Powiększone oba nadnarcza.
USG
USG jamy brzusznej
Wątroba niepowiększona,o prawidłowej echogenności miąższu,bez zmian ogniskowych. Pęcherzyk żółciowy niepowiększony,bez ech złogów, ściany niepogrubiałe. Drogi żółciowe wewnątrz-wątrobowe i przewód żółciowy wspólny nieposzerzone. Trzustka niepowiększona,bez zmian ogniskowych i bez zwapnień. Śledziona o prawidłowych wymiarach i strukturze miąższu. Nerka prawa o prawidłowych wymiarach i strukturze miąższu. Nie stwierdza się złogów ponad 3 mm.,bez zastoju w układzie kielichowym. Nerka lewa o prawidłowych wymiarach i budowie miąższu. Nie stwierdza się złogów ponad 3 mm., bez zastoju w układzie kielichowym.
Prawe nadnercze o wym.42*18 mm (było 51*42 mm) Przestrzeń zaostrzewnowa okołoaortalna bez zmian węzłowych. Pęcherz moczowy prawidłowy.
MORFOLOGIA (ten tydzień)
WBC 8,7 {K|uL} ; RBC 4,61 {M|uL} ; HGB 14.8 {g|dL} ; HCT 43,1 {%} ; MCV 93,5 {fL} ; MCH 32,1 {pg} ; MCHC 34,3 {g|dL} ; RDW-CV 17,0 {%} ; LYM 1,4 {K|ul} ; NEU 74,2 {%} ; NEU 6,5 {K|uL} ; MID 0,8 {K|uL} ; MID 9,3 {%} ; PLT 167 {K|uL} ; PDW 10,8 {fL} ; MPV 9,1 {fL} ; P-LCR 19,1 {%} ; GLU 99 {mg|dl} ; K 3,8 {mmol|l} ; AST 25 {U|L} ; ALT 87 {U|l} ; BILI T 0,2 {mg|dl} ; KRE-S 0,53 {mg|dl} ; ALP 103 {U|L}
To są ostatnie wyniki badań taty po dwóch chemioterapiach. Czy ktoś może się wypowiedzieć co do tych wyników i morfologii ? Nie interesują mnie rokowania,proszę nie piszcie o tym :-( Tata jest teraz po 3 chemioterapii ,jak na razie nie ma większych skutków ubocznych. Ma dziwny smak i skurcze w dłoniach. Kaszel męczy tatę nadal. Ma także lekką wysypkę na twarzy i plecach.

ela1 - 2011-04-06, 21:06

Anelia, dziwny smak, skurcze, wysypka, to są objawy uboczne chemioterapii. Kiedy zmiany znacząco się zmniejszą, kaszel powinien ustępować. Sama widzisz, że narazie zmiany pomalutku, jednak się cofają.
Na wysypke nam pomógł lek Telfast 180 1x1.

pozdrawiam

Anelia - 2011-04-07, 09:35

Czy mogę porsić o interpretacje powyższych wyników badań i morfologii (bez rokowań) ?
absenteeism - 2011-04-07, 12:15

Zmiany w zasadzie nie zmieniły swej wielkości (tak jak napisano we wnioskach z badania). Morfologia - podwyższone ALT (być może skutek obciążenia chemią), reszta w miarę w porządku.
Tak jak napisała ela1, powyższe objawy są najprawdopodobniej skutkiem chemioterapii.

Anelia - 2011-04-07, 13:55

absenteeism, DZiękuje. Mam jeszcze pytanie czy jeżeli po tych dwóch chemiach w kontrolnych badaniach nie ma istotnych zmian,to czy jest możliwość aby po dwóch kolejnych (w tym tygodniu była już 3 chemia) takich samych chemiach coś się zmieniło, pomogło ? Przecież to jest jedno i to samo :?ale?:
I co można zrobić przy podwyższonym ALT ?

absenteeism - 2011-04-07, 20:02

Nie wiadomo co jest powodem podwyższenia ALT, ale jeśli to faktycznie skutek chemii - to nic. Ewentualnie brać jakieś Essentiale, ale to po konsultacji z lekarzem.

Jeśli po 2 chemiach nie ma wyraźnej regresji, to nie spodziewałabym się zaskakujących efektów po kolejnych cyklach. Natomiast należy się cieszyć, że brak jest wyraźnej progresji.

Anelia - 2011-04-07, 20:34

absenteeism, Dziękuje. Mam jeszcze jedno pytanie. Tata po wyjściu ze szpitala otrzymał jakieś dokumenty do przeczytania i jeżeli wyraża zgodę musi się podpisać :?ale?: Obydwoje nie wiemy o co chodzi :?ale?: W dokumencie w tytule jest napisane tak: " Kwalifikacja do terapii pemetreksedem na podstawie polimorfizmów w genie syntazy tymidlowej u pacjentów z niedrobnokomórkowym rakiem płuca (NDRP) i złośliwym międzybłonniakiem opłucnej" Następnie tacie pobrano 5 ml krwi obwodowej w celu oznaczenia polimorfizmów genu kodującego jedno z białek naprawy DNA oraz udzielenia odpowiedzi na krótką ankietę.....
W następnym dokumecie jest napisane tak w tytule: " Informacja dla pacjenta i formularz świadomej zgody na badanie przesiewowe w ramach procedury kwalifikacji pacjentów do badania :Badanie tkanki nowotworowej w kierunku fuzji genowej ALK" TYTUŁ BADANIA:" Otwarte ,jednoramienne badanie II fazy oceniające skuteczność i bezpieczeństwo stosowania preparatu PF-02341066 u pacjentów z zaawansowaną postacią niedrobnokomórkowego raka płuc (NSCLC),u których występuje translokacja lub inwersja w genie kinazy chłonniaka anaplastycznego (ALK)"
Niżej w tym dokumencie są różne punkty z opisem typu: Charakter i cel badania. Procedury. Możliwe zagrożenie i niedogodności. Możliwe korzyści związane z udziałem w badaniu. Poufność. Przechowywanie próbek i prawo własności. Odszkodowanie. Wycofanie się z badania. Możliwość zadawania pytań.
Nie wiemy co o tym myśleć?! O co chodzi w tym wszystkim?! Nic nie rozumiemy?! Ale tata boi się i z tego co widzę nie ma zamiaru podpisać tego dokumentu.

absenteeism - 2011-04-07, 20:58

Najwyraźniej zaproponowali Wam udział w tym badaniu klinicznym.

PF-02341066 to inaczej crizotinib. To nowy lek celowany, cały czas poddawany badaniom, których dotychczasowe wyniki są jednak dość obiecujące - u osób badanych z mutacją określonego genu obserwuje się regresję zmian nowotworowych.

Jeśli znasz angielski, możesz o badaniach nad tym lekiem poczytać tutaj:
Crizotinib: Another Step Towards Personalized Cancer Care
Diana Gitig


Targeted Lung Cancer Drug, Crizotinib Shows Promise in Typically Unresponsive Non–Small-Cell Lung Cancer
Anna Azvolinsky


Jeśli faktycznie w badaniach potwierdzono obecność wspominanego genu i zaproponowano Wam udział w badaniu, lekarz odpowiedzialny za jego przebieg w danej placówce powinien wyjaśnić Wam wszelkie niejasne kwestie, odpowiedzieć na pytania itd. Nie zrobiono tego - dostaliście jedynie kartkę z opisem?
Myślę, że warto byłoby udać się do lekarza i zapytać o wszystko, czego nie rozumiecie. Ewentualna zgoda na badanie musi być przecież świadoma, a bez zrozumienia wszystkich spraw związanych z badaniem klinicznym o takiej zgodzie mowy nie ma.

Anelia - 2011-04-07, 21:53

absenteeism, Dziękuję Ci bardzo za poświęcony czas w moich pytaniach. Niestety nie poinformowano taty o niczym, dali jedynie te dokumenty do poczytania i zastanowienia się ale my jesteśmy zupełnie "ciemni" w tym temacie ,to wszytko dla Nas to czarna magia. We wtorek jedziemy na morfologię to spróbujemy złapać lekarza prowadzącego i zapytamy oczywiście o szczegóły. Wydaje mi się jednak,że tato tego dokumentu nie podpisze,boi się i ja w zupełności rozumiem jego strach,ponieważ sama się wystraszyłam i nie wiem co robić, co podpowiedzieć tacie :?ale?: ! Poprosił mnie abym poszukałą coś w internecie na ten temat.
Niestety nie znam angielskiego a bardzo chciałabym poczytać na temat tych badań:( Czy jest możliwość lub jakaś Polska wersja ,strona na temat tych badań ?
Czy to badanie może pomóc tacie ?

Katarzynka36 - 2011-04-07, 22:06

Witaj Anelio
No kurczę, zdenerwowałam się! Jak to, dano tylko dokumenty i nikt z lekarzy sie nie pofatygował by porozmawiac, wyjaśnić? Zgroza po prostu! Nie dziwię się, że sie boicie, bo z jednej strony nic nie wiadomo, ale z drugiej byc może to dla taty olbrzymia szansa na nowoczesny lek, który może mu mocno pomóc.
Idź Anelio i domagaj się rozmowy, chociażby z samym ordynatorem!


Ściskam i trzymam kciuki!

Anelia - 2011-04-08, 00:18

Proszę o podpowiedz moderatorów i lekarzy. Co Wy o tym wszystkim sądzicie, czy tato powinien zgodzić się ? Nie wiemy zupełnie co robić ? Jak to wyglądało u innych osób \ podobną sytuacją? I czy te badanie, leczenie może pomóc?

[ Dodano: 2011-04-08, 10:04 ]
Bardzo prosimy podpowiedzcie Nam, zupełnie nie wiemy co robić ?
Jak to wszystko wygląda? Jak znosiły leczenie tym preparatem inne osoby z podobnym przypadkiem choroby, ? [zalamka] Nie wiemy co robić, co radzicie ? Podpisać dokument czy nie podpisać |hmm| ?! Ciężka decyzja ale może gdyby ktoś z Was mógł Nam pomóc, powiedział coś na temat tego badania wiedzielibyśmy co robić. Każda wiadomość jest dla nas bardzo ważna. Prosimy...

Luna - 2011-04-08, 10:06

Anelio, moja Mama też była badana w kierunku tego genu i niestety jest w tej licznej grupie pacjentów, która nie może wziąć udziału w badaniach.
Myślę, że nikt Ci tu nie odpowie jednoznacznie czy Tatuś powinien wziąć w nich udział, bo to musi być Wasza decyzja. Przy jej podjęciu na pewno musisz pamiętać o tym, że prawdopodobnie część pacjentów otrzymuje placebo (? czy jest wzmianka o tym w papierach, które otrzymaliście ?), ale wśród osób, które otrzymują crizotinib stwierdza się dużą odpowiedź na leczenie.
Rozumiem Twoje wątpliwości, szczególnie, że dzięki obecnemu leczeniu osiągnęliście stabilizację, niestety nie regresję. Nie wiem jak szybko organizm Twojego Taty uodporni się na obecne leczenie i ile jeszcze chemii przed nim.
Myślę, że zdecydowanie powinnaś porozmawiać z lekarzem jak najszybciej. Ile czasu macie na decyzję?
Ściskam Cię mocno mocno i 3mam kciuki za rozmowę z lekarzem, obypomogła Wam w podjęciu decyzji :tull: :sun:

[ Dodano: 2011-04-08, 10:13 ]
Jeszcze tylko dodam, że crizotinib u osób uczestniczących we wcześniejszych etapach badań pacjenci przyjmowali dwa razy dziennie w postaci pigułki.

Anelia - 2011-04-08, 17:36

Jeszcze raz zwracam się do moderatorów i lekarzy o pomoc w moim poprzednim pytaniu ! Bardzo proszę pomóżcie! Nie wiemy co robić?
Gonia - 2011-04-08, 19:04

Anelia, Masz juz tlumaczenie na priv;) Musisz porozmawiac z Ordynatorem,to jest bardzo trudna decyzja! trzymajcie sie!
Anelia - 2011-04-09, 10:40

W dalszym ciągu zwracam się z WIELKĄ prośbą co do mojego pytania wyżej. Każda wiadomość jest dla Nas cenna. We wtorek spróbujemy złapać p. oktor i z Nią na ten temat porozmawiać, jednak do tego czasu chciałabym od Was uzyskać jakieś info. Bardzo PROSZĘ podpowiedzcie jak wygląda takie badanie ? Jak to wyglądało u innych osób ? Czy powinniśmy się zgodzić? Nie wiemy co robić :-( Mamy zupełny mętlik w głowie!
Luna - 2011-04-09, 12:05

Anelio, wiem, że czekasz na odpowiedź od moderatorów.
Z tego co doczytałam ze strony o tym badaniu wygląda na to, że na obecnym etapie nie ma randomizacji :) , czyli nie ma tworzonych grup porównawczych z placebo, a to akurat byłaby dobra wiadomość. Zresztą skoro Gonia przetłumaczyła ten tekst, to pewnie już o tym wiesz.
A tu popularnonaukowy tekst co prawda, ale na podstawie rozmowy z prof. Jackiem Jassem, który w Gdańsku prowadzi to badanie:
http://www.newsweek.pl/ar...i-wdech,60772,1
Może napisz w Shoutbox zapytanie do wszystkich, czy ktoś bierze udział w tym programie?
Ściskam mocno :tull:

Anelia - 2011-04-09, 21:28

GONIA dziękuję za przetłumaczenie tekstu ! I Luna, Dziękuję Ci bardzo za wiadomości. A co to jest Shoutbox ? Niestety nie doczekałam się jeszcze jakiś dodatkowych informacji od moderatorów czy lekarzy obecnych na forum ale z drugiej strony mają dużo pracy, jest wiele wątków i zapewne są osoby,które bardziej potrzebują ich pomocy, choć wydaje mi się,że i moja sytuacja jest ciężka ,ponieważ w dalszym ciągu nic konkretnego nie wiemy i tata nic nie rozumie, to wszystko jest opisane typowym "językiem medycyńskim" trudnym Nam do zrozumienia, wolelibyśmy mieć to wytłumaczone "językiem pacjenta" takim,który będzie Nam łatwo zrozumieć i podjąć odpowiednią decyzję :?ale?: Mamy całkowity mętlik w głowie. Tata codziennie mi się pyta czy już coś więcej wiem, czy może ktoś mi coś więcej na temat tego badania napisał tu na forum (kiedyś powedziałam mu o forum ,i że zawsze można tu na kogoś liczyć jeżeli będziemy mieli jakieś wątpliwości )a ja w dalszym ciągu nie wiem co mu powiedzieć. Tato jest załamany,nie wie co ma zrobić i co o tym myśleć :?ale?: ... a czas ucieka :-(
czkawka - 2011-04-09, 21:33

Anelia napisał/a:
A co to jest Shoutbox ?

Anelia, to ta małe okienko na samym dole Strony Głównej forum...coś jak czat tylko widoczny dla zalogowanych i bardziej widoczny. Spróbuj :)

Pozdrawiam bardzo serdecznie. Uściski dla Tatusia.

absenteeism - 2011-04-09, 21:41

Anelia, nikt nie powie Ci ani nie zadecyduje za Tatę, czy powinien podjąć się tego badania. To musi być Taty świadoma zgoda.

Wiemy na temat tego badania tyle, ile można wyczytać ze strony, nic więcej. Dostałaś przetłumaczony tekst, więc wiesz pewnie jakie są kryteria włączające do badania i wykluczające. Nie jest to badanie randomizowane, więc każdy pacjent otrzymuje badany lek (czyli nie ma grup z placebo).

W dotychczasowych badaniach nad tym lekiem wyniki były obiecujące, ale nie oznacza to że to rewolucja w leczeniu raka płuca. Jednak inaczej niż przez badania kliniczne nie da się sprawdzić, czy jakiś lek działa, jakie są jego działania niepożądane itd.

Podkreślam: zadaniem lekarza nadzorującego badanie jest wyjaśnić wszelkie wątpliwości związane z przystąpieniem do niego. Nie wiem, jaki jest termin decyzji, ale przypuszczam że spokojnie macie czas na wyjaśnienie i zadanie pytań. Skoro Tata nie rozumie tego, co jest w dokumentacji, to musi poprosić lekarza o wytłumaczenie wszystkiego. W innym wypadku świadoma ewentualna zgoda jest niemożliwa.

Richelieu - 2011-04-09, 22:03

Anelia napisał/a:
Niestety nie doczekałam się jeszcze jakiś dodatkowych informacji od moderatorów czy lekarzy obecnych na forum ale z drugiej strony mają dużo pracy, jest wiele wątków i zapewne są osoby,które bardziej potrzebują ich pomocy

Nie, Anelio, to raczej nie dlatego nie masz na razie od nas odpowiedzi, żebyśmy byli tak bardzo zajęci gdzie indziej,
tylko postawione przez Ciebie pytanie jest bardzo poważne.

Na dobrą sprawę chyba nikt nie odważyłby się wskazywać Wam optymalnej, ani tym bardziej podjąć za Was decyzji o tym, czy skorzystać z proponowanego Wam badania.
Może ewentualnie Wasz lekarz, znający dobrze historię choroby, dokumentację i zorientowany w szansach oraz ograniczeniach, jakie są z tą badawczą terapią związane.

Skoro wymaga od Was podjęcia świadomej decyzji, powinniście poprosić go (tj. zażądać) wszelkich wyjaśnień na temat tego badania klinicznego.
Jeżeli zgoda na uczestnictwo ma być świadoma, to rolą lekarza, a nie internetowego forum, jest udzielić wyczerpujących i obszernych informacji o tym, co jest Wam proponowane, jakie są spodziewane korzyści z leczenia, jakie ograniczenia, itd.
Porównaj, co napisała Absenteeism.

Anelia napisał/a:
Proszę o podpowiedz moderatorów i lekarzy. Co Wy o tym wszystkim sądzicie, czy tato powinien zgodzić się ? Nie wiemy zupełnie co robić ? Jak to wyglądało u innych osób \ podobną sytuacją? I czy te badanie, leczenie może pomóc?

Dlatego - co wyżej powiedziałem - nie wiem, czy ktoś na forum zdecyduje się wypowiedzieć, "czy tato powinien zgodzić się".

Anelia napisał/a:
Jak to wszystko wygląda? Jak znosiły leczenie tym preparatem inne osoby z podobnym przypadkiem choroby, ?

Nie ma odpowiedzi na te pytania, ponieważ to jest badanie kliniczne nowego leku, który dotąd nie był jeszcze stosowany.
Nie ma więc pewnie wiele osób (a chyba żadnej na tym forum), które miałyby doświadczenie "Jak to wszystko wygląda? Jak znosiły leczenie tym preparatem".

Brak odpowiedzi na Twoje pytania nie wynika z naszej złej woli czy z zaniedbania.
:tull:

DumSpiro-Spero - 2011-04-09, 22:18

Anelia,
jeśli u Twojego taty stwierdzono mutację genu ALK i tym samym może podjąć leczenie (w ramach badania klinicznego) lekiem Crizotinib to jest to dla niego ogromna szansa!
Ten lek to jest rewolucja w leczeniu raka płuca! Osiągane remisje sięgają nierzadko 12 miesięcy przy minimalnym działaniu niepożądanym (dla porównania: standardowa chemioterapia w NDRP wydłuża czas przeżycia o ok. 2,5 mies. i prezentuje całe bogactwo działań niepożądanych).
Tylko ok. 5% chorych na raka płuca może być leczonych Crizotinibem.
Te 5% chorych ma wielką szansę na skuteczne leczenie i.. dodatkowy rok życia.

Anelia - raz jeszcze: to badanie to wielka szansa dla taty. Crizotinib to lek celowany, lek nowej generacji. O niespotykanych dotąd możliwościach w leczeniu rozsianego raka płuca. Niestety "dla wybranych".
Jeśli tata znalazł się w tej grupie.. - Słoneczko, gratuluję i całym sercem popieram ten program leczenia. Nic lepszego (w Waszej sytuacji) nie mogło Was spotkać. Próbujcie!

Anelia - 2011-04-09, 22:20

absenteeism, A czy to dobrze,że tato kwalifikuje się do takiego badania (mam to tak rozumieć :?ale?: ? ) Może mu pomóc?
Czy są może tu na forum pacjenci,którzy poddawali się takiemu badaniu abym mogła sobie na ten temat poczytać? Tato boi się,ponieważ jak był w szpitalu poznał się z jednym pacjentem,który opowiadał,że już nie było dla niego żadnej nadzieji ,więc dostał jakiś dokument do podpisania na dodatkowe leczenie (ale nie wiemy jakie). Jednak z tygodnia na tydzień jak tata był w szpitalu i widział się z tym pacjentem to wyglądał on i czuł się gorzej, a tydzień temu powiedział tacie,że nie ma już siły i że wszystko go boli i że jakby mógł to by wziął jakąś truciznę :-( To przykre. Tato teraz myśli,że może musi te same dokumenty podpisać z tąd ten Nasz strach :?ale?:
czkawka, Tobie rownież dziekuję za odpowiedz.

DumSpiro-Spero - 2011-04-09, 22:40

Cytat:
Postęp w leczeniu raka płuc

Eksperymentalny lek o nazwie crizotinib, nad którym pracuje firma Pfizer Inc, powoduje kurczenie się guzów raka płuc u ponad połowy leczonych nim pacjentów, zaś niemal u wszystkich stwierdzono jakąś poprawę – oznajmili w niedzielę amerykańscy badacze. Critozinib jest ukierunkowany na genetyczną mutację występującą najczęściej u osób niepalących z niedrobnokomórkowym rakiem płuc.



- Wielu tych chorych było uprzednio leczonych trzy razy lub więcej i spodziewaliśmy się reakcji u zaledwie około 10 procent. Dlatego jesteśmy tak podekscytowani wynikami – oświadczył kierujący badaniem dr Yung-Jue Bang, który przedstawił dane na konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO) w Chicago.

Wyniki tego zakrojonego na niewielką skalę badania były tak imponujące, że firma zapowiedziała, iż w pierwszej połowie przyszłego roku zwróci się o zaaprobowanie leku do amerykańskich regulatorów. Bang, który jest profesorem na wydziale medycyny wewnętrznej narodowego Uniwersytetu w Seulu, dodał, że „są to wyniki nader dramatyczne, oznaczające znaczną poprawę w stosunku do tego, co uzyskalibyśmy standardową chemioterapią u chorych z przerzutami”.

Crizotinib, przyjmowany dwa razy dziennie w postaci pigułki, działa poprzez blokowanie genetycznej mutacji zachodzącej gdy dwa geny łączą się tworząc powodujący raka gen o nazwie EML4-ALK. Mutacja ta występowała u wszystkich 82 objętych badaniem pacjentów, którzy nie palili lub dawno rzucili palenie. Większość miała już za sobą szereg rund chemioterapii.

U 57 procent poddanych leczeniu pacjentów guzy zmniejszyły się co najmniej o 30 procent, co uznano za reakcję niepełną. Jednak u 87 procent po ośmiu tygodniach stwierdzono przynajmniej częściowe zmniejszenie guza lub stabilizację choroby, a u jednego pacjenta guz całkowicie zniknął. U trzech lub czterech innych nie stwierdzano guza, lecz reakcji nie można było uznać za kompletną ze względu na utrzymujące się odchylenia od normy w rodzaju zbliznowacenia.

- Pacjenci, u których guzy mają tę mutację mogą spodziewać się dramatycznych korzyści. Właśnie to my onkolodzy zawsze chcieliśmy dać swym pacjentom – powiedział dziennikarzom na konferencji ASCO dr Mark Kris, badacz raka płuc z nowojorskiego Memorial Sloan-Kettering.

U wielu pacjentów zmniejszyła się także liczba objawów związanych z obecnością nowotworu, takich jak bardzo krótki oddech, kaszel i dotkliwy ból. – Widzieliśmy szereg pacjentów, u których objawy zaczęły wykazywać poprawę w ciągu dni lub tygodni po rozpoczęciu leczenia – oświadczył Mace Rothenberg, wiceprezes Pfizer Oncology ds. medycznych i badań klinicznych.

Najczęstszymi objawami ubocznymi były nudności i wymioty uznawane za względnie umiarkowane. Korzyści z leczenia utrzymywały się średnio przez około sześć miesięcy – co było kolejną zachęcająca oznaką, bowiem większość chorych na zaawansowanego raka płuc żyje zaledwie trzy lub cztery miesiące. Nie podano danych wskazujących czy lek ten przedłuża życie.

Choć badanie było zakrojone na niewielką skalę, wyniki były tak obiecujące, że Pfizer rozpoczął testy późnej fazy badania leku. Firma pracuje wraz z Abbott Molecular nad diagnostycznym testem na obecność mutacji genu ALK. – Byłoby to pożyteczne. Stosowalibyśmy ten lek tylko u pacjentów z tą mutacją, a nie u innych – stwierdził Kris. Pfizer szacuje liczbę takich pacjentów w Stanach Zjednoczonych na od 7,500 do 10,000.

Julie Steenhuysen, Bill Berkrot, Reuters Health, 08.06.2010

źródło: Postęp w leczeniu raka płuc - Medonet.pl

Anelia - 2011-04-09, 22:43

absenteeism, DumSpiro-Spero, Richelieu, Bardzo Wam dziękuję! Chyba takich odpowiedzi oczekiwałam , jesteście wspaniali. Jutro przekażę tatusiowi informacje od Was! Jestem świadoma tego,że nikt nie może mi odpowiedzieć na moje pytanie : czy tatuś powinien się zgodzić na to badanie,czy też nie. Rozumiem też,że musi to być Nasza decyzja. Najbardziej co mnie interesuje to wiadomości jak znosili to inni pacjenci i jakie są skutki uboczne tego leku,badania (bo przecież tauś jeżeli się zgodzi, nie będzie pierwszy leczony w ten sposób)? We wtorek spróbujemy złapać p. Doktor i z Nią porozmawiać na ten temat, chciałam się po prostu coś więcej również od Państwa dowiedzieć. DumSpiro-Spero, Troszkę mnie uspokoiłaś i dałaś nadzieję... Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję!!!
ela1 - 2011-04-09, 22:44

Anelia napisał/a:
Tato boi się,ponieważ jak był w szpitalu poznał się z jednym pacjentem,który opowiadał,że już nie było dla niego żadnej nadzieji

Widzisz, to własnie jest najbardziej denerwujące ( pogaduchy pacjentów : jedna baba drugiej babie). Mnie to strasznie denerwuje, bo w rzeczywistości jest tak, że tylu pacjentów na oddziale, tyle różnych przypadków.
Sama miałam z tym problem, ale szybko wytłumaczyłam mężusiowi, że nie wolno brać do siebie opowiadań innych pacjentów, bo każdy przypadek nawet tego samego rodzaju nowotworu jest inny ( stan ogólny, przerzuty, inna chemioterapia itp.....).
Nie obraź się, ale powinnaś wytłumaczyć tatusiowi, że nie powinien słuchać co mówią inni pacjenci.........
pozdrawiam

Anelia - 2011-04-09, 23:13

Mam jeszcze jedno pytanie: na prawdę nie ma osób (może nie na forum), które były w ten sposób leczone,bo przecież chyba tata nie jest pierwszym,któremu to zaproponowano ? Pytam,ponieważ Richelieu, napisał: "Nie ma odpowiedzi na te pytania, ponieważ to jest badanie kliniczne nowego leku, który dotąd nie był jeszcze stosowany."
Katarzynka36 - 2011-04-09, 23:16

Anelio

Rozumiem, że Tacie jest bardzo cięzko zdecydować się na ten rodzaj terapii. Przede wszystkim dlatego, że lekarz prowadzący nie wyjaśnił Wam całej kwestii. Powinna byc długa rozmowa z odpowiedziami na wasze pytania i watpliwości.

Powiem Ci tyle - co ja bym zrobiła na Waszym miejscu.
Przede wszystkim wynotuj swoje watpliwości i pytania i jedź do dr prowadzącego i zażądaj rozmowy. Poproś o wszystkie "za" i "przeciw". Jakie Tata ma rokowania z lekiem i bez niego. Po usłyszeniu odpowiedzi rozważ czy chcecie kontynuowac standardowa chemię, któtra na razie jakos za bardzo u Taty nie skutkuje czy chcecie spróbować nowoczesnego leku. Ważne jest to, że masz 100 - procentowa pewnośc, że tata dostanie lek, a nie tak jak w niektorych badaniach - placebo zamiast leku.

O tych, którzy mają szansę być operowani w raku płuca mówi się, że są prawdziwymi szczęśliwcami, bo jest ich doprawdy niewiele. Twojemu Tacie to sie nie udało. Nie został zakwalifikowany na operację. Ale niejako dostał drugą szansę. To nie operacja, ale możliwość wydłużenia życia dzieki nowoczesnemu lekowi - rok życia to nie za dużo, ale wiemy jakie są rokowania w raku płuca. Gdy mamy tego świadomość ROK ŻYCIA to bardzo długo. To Jest Anelio szansa dla Twojego Taty - takie jest moje zdanie.
Pomyśl - nie korzystacie z tej szansy, dalej bierzecie standardowa chemię, ktora skoro dotychczas nie dała dobrych skutków może ich już po prostu nie dać. Nic innego zatem tacie mogą już nie zaproponować....
Pomyśl i przeanalizuj dobrze, co tracicie, co zyskujecie? Jaki może być bilans zysków i strat?
Skoro Tata znalazł się w gronie 5% pacjentów, którym lek ten może być podany, to jest poniekąd w gronie szczęśliwców. Na tym forum nie ma zbyt wiele takim przypadków, pacjentówm ktorym to zaproponowano. Inni szukają na siłę badań nad nowymi lekami, Wam to zaproponowano... Inni by wiele ooddali by znaleźć się na waszym miejscu...

Rozumiem Anelio, że to bardzo ciężka i trudna decyzja. Bo to musi być świadoma decyzja.
Nie namawiam Cię. Wiem, że sie boisz. Napiszę tylko, że osobiście, że jeśli chodziłoby o mojego Tatę, namawialabym Go do skorzystania z tej opcji. Bo to jest szansa. Nie na wyzdrowienie całkowite. Ale może nawet na rok życia. Obawiam się, że jak nie skorzystacie z tej opcji, ten rok się może skurczyć Wam do kilku miesięcy.

Anelio, przemyśl, porozmawiaj przede wszystkim z lekarzem Taty no i Tatą.
trzymam kciuki

ela1 - 2011-04-09, 23:57

Z tego co napisała DumSpiro-Spero, Ja wywnioskowałam ,że jest to bardzo duża szansa dla taty.

Cyt #248-
Cytat:
Pacjenci, u których guzy mają tę mutację mogą spodziewać się dramatycznych korzyści. Właśnie to my onkolodzy zawsze chcieliśmy dać swym pacjentom - powiedział dziennikarzom na konferencji ASCO dr Mark Kris, badacz raka płuc z nowojorskiego Memorial Sloan-Kettering.

Tam też masz napisane jakie są skutki uboczne.
Z cyt. wynika też, że pacjenci którzy brali udział w badaniach klinicznych nad lekiem odnieśli korzyści.......

Poprosu przeczytaj Tatusiowi, wszystko co napisała DSS. Napewno ułatwi to podjęcie decyzji.
Anelia, myślę tak samo jak Katarzynka36, jeżeli chodziłoby o mojego tatę nie zastanawiałabym się.
pozdrawiam.

DumSpiro-Spero - 2011-04-10, 05:33

Anelia napisał/a:
Mam jeszcze jedno pytanie: na prawdę nie ma osób (może nie na forum), które były w ten sposób leczone,bo przecież chyba tata nie jest pierwszym,któremu to zaproponowano ? Pytam,ponieważ Richelieu, napisał: "Nie ma odpowiedzi na te pytania, ponieważ to jest badanie kliniczne nowego leku, który dotąd nie był jeszcze stosowany."

Ależ był stosowany! Wśród chorych, którzy stanowili pierwszą grupę kontrolną!
Wynik tego badania, który zresztą zapoczątkował szeroko zakrojone badania na całym świecie (doniesienia z aktualnie prowadzonych badań potwierdzają wyniki tego pierwszego) został ogłoszony w następującym brzmieniu:

Cytat:
U ponad 90% pacjentów stwierdzono regresję zmian, ogłosił dr Bang. Odpowiedzi były trwałe (do 15 miesięcy), z 72% prawdopodobieństwem, iż w ciągu pierwszych 6 miesięcy nie wystąpi progresja.

Lek jest dobrze tolerowany, do najczęściej zgłaszanych działań niepożądanych należały nudności, biegunka i wymioty, ale były łagodne (stopień I) i ustąpiły z czasem.

źródło:

95% chorych nie ma szans na leczenie crizotinibem (choć tych szans rodzina dla nich » poszukuje « ).
Jeśli tatę rzeczywiście zakwalifikowano do tego badania - to.. zrobiono to w sposób bardzo nieumiejętny o tyle, że nie uświadomiono mu przed jaką szansą stanął.

Anelio, opis TK, który zamieściłaś na poprzedniej stronie tego wątku mówi bez ogródek, że czasu jest bardzo, bardzo mało.
W tej dramatycznej sytuacji niespodziewanie pojawia się 'światełko w tunelu'.
Przekładając to na wnioski: Niewiele jest do stracenia. Do zyskania bardzo wiele.

Nikt oczywiście nie da Wam gwarancji, czy tata znajdzie się wśród 72% pacjentów, u których lek powoduje remisję lub stabilizację choroby przez 6 miesięcy lub dłużej,
jednak (!) chemioterapia I linii daje szansę przedłużenia życia o zaledwie 2,5 miesiąca jedynie 20-40% chorym na NDRP, a tarceva (erlotynib) - wydłuża czas do progresji u jedynie 9-13% o... 2 miesiące (mediana)!..
Różnica w skuteczności leczenia jest więc ogromna.

Ja się tylko obawiam, czy aby na pewno wypada się emocjonować - czy tata bez wątpienia został zakwalifikowany do tego badania? Czy przeprowadzono badanie potwierdzające mutację genu ALK? Czy faktycznie pozostał do wzięcia udziału w tym badaniu jedynie taty podpis?..
Zapytaj Anelio może najpierw lekarza prowadzącego, zanim rozbudzimy w tacie wielkie nadzieje..
Gorąco kibicuję i z całego serca życzę by się udało.
Pozdrawiam ciepło.

Gonia - 2011-04-10, 11:13

Katarzynka36, z tymi statystykami to bardzo delikatna sprawa.jak wczesniej napisal mi ktorys z Moderatorow,kazdy organizm jest inny i u kazdego pacjenta nowotwor rozwija sie inaczej.Ostatnio w CO poznalam kobiete,ktora z rakiem pluca zyje juz 2 lata.nowotwor nie byl nigdy operacyjny.Pozdrawiam i dziekuje rowniez w imieniu Amelii za troske naszych Moderatorow i wytlumaczenie tematu co do nowej szansy.
DumSpiro-Spero - 2011-04-10, 12:24

Gonia napisał/a:
Ostatnio w CO poznalam kobiete,ktora z rakiem pluca zyje juz 2 lata.nowotwor nie byl nigdy operacyjny.

Na długość przeżycia wpływa:
  • stopień zaawansowania choroby w chwili postawienia diagnozy (w tym: co wpływa na ten stopień - cecha 'T' (jaka?) czy cecha 'N' (jaka?) )
  • typ histologiczny (gruczolakoraki -generalnie- rokują gorzej)
  • stopień złośliwości histologicznej (niskozróżnicowane raki płuca rokują inaczej niż wysoko i średniozróżnicowane)
  • terapia jaką przeprowadzono (u części chorych nieoperacyjnych stosuje się jako leczenie I rzutu radykalną chemioradioterapię - rzadko prowadzi to do wyleczenia, ale niejednokrotnie wydłuża czas przeżycia)
  • obecność i rodzaj schorzeń współistniejących oraz wiek i płeć chorego
  • obecność mutacji w niektórych genach, które stają się przesłanką (czynnikiem predykcyjnym) do wdrożenia leczenia celowanego.

Oto lista owych 'tajemniczych' przyczyn, dla których nowotwory przebiegają u poszczególnych chorych inaczej.
Owszem, można by dodać punkt "przyczyna nie do końca ustalona (zrządzenie losu, wyroki boskie, wpływ sił pozaziemskich)", jednak odsetkowo - co do wagi podpunktu - będzie to przyczyna z pewnością umieszczona na ostatnim miejscu.

Anelia - 2011-04-12, 20:30

A więc wyjaśniłam chyba wszystko. Dokumenty o których wspominałam wyżej mówiły o leczeniu,które tata mógłby mieć wtedy gdy badania,które dopiero teraz się zaczną zakwalifikują tatę do takiego leczenia. Wycinek,który miał kilka miesięcy temu pobrany będzie oddany do badań. Dziwne to wszystko:dali dokumenty, nic nie wyjaśnili, narobili Nam wiele nadzieji a teraz powiedzieli,że wycinek zostanie dopiero oddany do badań :uuu: Za wynikami trzeba czekać nawet do 8 tygodni. Powiedzieli żeby za bardzo się nie cieszyć,bo jeszcze nic nie wiadomo ,i że około 10%pacjentów ma szanse na takie leczenie :shock: Dlaczego od razu tak nie powiedzieli tacie :shock: ?! I dlaczego dopiero teraz ten wycinek będzie badany :shock: dziwne to wszystko.
Dziś była kontrolna morfologia. Wyniki ok. Ale jako iż tata jest lekko opuchnięty p.Dr. zdecydowała się i wysłała Nas do innego szpitala na naświetlenia, tam nic nie załatwiłam,ponieważ byłam za pozno i dopiero jutro pojedziemy ponownie i okaże się od kiedy naświetlenia. Martwię się jednak bardzo, bo nie wiem czy chemia i radioterapia nie jest zbyt dużym obciążeniem dla organizmu :-(
Ogólnie o dzisiejszym dniu jestem zmęczona bieganiem. Mam nadzieję,że jutro będzie lepiej. Pozdrawiam wszystkich.

Katarzynka36 - 2011-04-12, 22:23

Anelio
Wysłali Was na na naświetlania do Wielkopolskiego Centrum Onkologii na Garbary czy do szpitala na Cegielskiego? Ile Tata ma jeszcze mieć tych chemii? Bo zazwyczaj się troszkę czeka w kolejce na lampy (może nawet koło miesiąca i dłużej), więc jest opcja, że Tato skończy chemię i dopiero po skończonej chemiii rozpocznie lampy.

Mój Miał jakieś 5 tygodni przerwy między zakończeniem chemii a rozpoczęciem naświetlań. Nie powiem - był osłabiony po chemii, a lampy też osłabiają - zależy ile twój tato będzie ich miał.

pozdrawiam cieplutko:)

Anelia - 2011-04-12, 22:32

Katarzynka36, Witaj! Tak wysłali Nas do Wielkopolskiego Centrum Onkologii na Garbarach. Przed tatą jest jeszcze jedna chemia. Mam nadzieję,że nie będziemy musieli czekać aż miesiąc na tą radioterapię :uuu: Jutro się wszystko okaże.
Mój tato jak na dzień dzisiejszy chemię znosi całkiem dobrze (już 3 chemie przyjął) Czasami jak pytałam, jak się czuje to mówił tylko,że lekko "skołowany" , czasami skurcze w dłoniach, inny smak i po dwóch pierwszych chemiach lekka wysypka ale ogólnie to całkiem dobrze to znosi. Na brak apetytu nie narzeka.

Katarzynka36 - 2011-04-13, 00:27

Anelio
Jak do WCO na Garbarach to bardzo dobrze. Skoro Szamarzewskiego kieruje to zapewne do pani radioterapeutki dr Mateckiej - Nowak.
Wyjatkowo kompetentna osoba, poświęcająca się każdemu pacjentowi, objaśniająca wszystko dokładnie - możecie pytać i pytać - dokladnie Wam odpowie. Ja będąc u Niej z Tata czułam się jak na prywatnej wizycie. Dodatkowo dała nam wizytówke i kazała dzwownić gdyby coś się działo - a wiemy, że lekarze z Szamarzewa tak nie robia, więc ta pani dr jest miłym wyjątkiem i dobrze jeśli do niej traficie:)


ściskam i pozdrawiam z Poznania:)

Anelia - 2011-04-13, 21:09

A więc tak: tata ma termin na poniedziałek na radioterapię. Ale dokładniej wszystkiego dowiemy się właśnie wtedy.
Ogólnie to p. Doktor jak zobaczyła tatę to powiedziała,że może byłoby lepiej zaczekać z radioterapią,ponieważ nie jest to mocne opuchnięcie. Jednak ja powiedziałam ,że w rannych godzinach, kiedy tata budzi się opuchnięcie jest mocno widoczne :-( I to znowu pojawiło się od około tygodnia. Po pierwszych chemiach było ok. Jednak znowu powróciło. Wtedy p. Doktor postanowiła,że naświetlenia jednak będą :uuu: . Dziwne to wszystko :-( Boję się, tata jeszcze bardziej :-(
Czy jeżeli ta obecna chemia nie wiele pomaga to czy tata mógłby po zakończeniu tej serii przyjąć inną chemię ? Czy takie naświetlenia mogą dużo pomóc ? Co tata powinien jeść, a czego nie podczas terapii,bo słyszałam tylko,że nic twardego?!

iwona2010 - 2011-04-15, 21:10

Witaj w naszym przypadku tej 1 chemii to została przerwana dwa tygodnie przerwy i została podana druga chemia.Ściskam
ela1 - 2011-04-15, 23:37

Anelia napisał/a:
Czy takie naświetlenia mogą dużo pomóc ?

Oczywiście, że tak.
Co do jedzenia, to niech je wszystko na co ma ochotę.
pozdrawiam

Anelia - 2011-04-16, 09:48

Witam! Mam pytanie, tacie od jakiegoś czasu zmienia się głos, czasami jest taki jakby był bardzo mocno ochrypnięty... Niestety wynik choroby :-( p.doktor powiedziała,że to dlatego bo guz uciska na struny głosowe i zależy jak się ułoży (chyba dobrze zrozumiałam) Czy jest jakiś sposób aby pomóc na to, aby ten głos nie był taki :?ale?: ? Pozdrawiam wszystkich zaglądających na mój wątek :)
ela1 - 2011-04-16, 22:17

Anelia, guz prawdopodobnie uciska na nerw krtaniowy wsteczny i dlatego jest chrypka.

pozdrawiam

Anelia - 2011-04-17, 12:00

Co do ochrypniętego głosu taty i mojego pytania wyżej :czy można w jakiś sposób pomóc ? Co może pomóc ?
Proszę podpowiedzcie!
Pozdrawiam.

absenteeism - 2011-04-17, 12:28

Jeśli to wynik naciekania nerwu/ucisku na nerw, nie da się nic zrobić.
Pomóc może ewentualne zmniejszenie masy guza w wyniku leczenia onkologicznego, sami nic nie zrobicie.

ela1 - 2011-04-17, 13:35

Anelia, jeżeli faktycznie chrypka jest spowodowana naciekaniem na nerw, to brachyterapia może pomóc.
Anelia - 2011-04-17, 20:22

absenteeism, ela1, dziękuję za odpowiedzi. A na czym polega leczenie brychoterapią ? I kto może być kwalifikowany do takiej terapii ?

[ Dodano: 2011-04-17, 20:23 ]
przepraszam za błąd: na czym polega leczenie brachyterapią ?

Richelieu - 2011-04-17, 20:39

Anelia napisał/a:
na czym polega leczenie brachyterapią ?

Jest to radioterapia z napromienianiem ze źródła umieszczonego blisko napromienianej tkanki, często wewnątrz guza lub w jego najbliższym sąsiedztwie, w organizmie chorego, w odróżnieniu od klasycznej radioterapii (= teleterapii), gdzie naświetla się ze źródła zewnętrznego odległego.
Więcej o brachyterapii możesz przeczytać np. tutaj.

Anelia - 2011-04-18, 21:25

Witajcie ! Chciałam tylko napisać co u Nas. A więc dziś tatę zawiozłam na radioterapię, będzie 5 naświetleń. Dziś było już pierwsze naświetlenie. Tato ogólne czuje się całkiem dobrze ,apetyt dopisuje! Tylko ma jeszcze tą chrypkę (która strasznie mnie martwi) a opuchnięcie jest mniejsze.
Nie wiem co mogłabym jeszcze dodać, pewnie więcej po naświetleniach. Na dzień dzisiejszy jest ok i oby tak dalej :)

Katarzynka36 - 2011-04-18, 22:53

Anelio
To dobrze, że Tata dobrze sie czuje:)
A gdzie jest? W Ludwikowie, na Garbarach, czy na Szamarzewskiego?

pozdrawiam cieplutko:)

Anelia - 2011-04-18, 23:02

Katarzynka36, Niestety nie udało się Nam załatwić pobytu na Garbarach p. doktor powiedziała,że tata musiałby długo czekać w kolejce :uuu: Na Szamarzewskiego jest to samo,nie ma miejsc :uuu: Niestety tata został w Ludwikowie i jak na razie jest zadowolony ;) Nie narzeka . Wiesz Katarzynka36, może jest tam teraz fajnie, pogoda jest jaka jest, ciepło, wszystko kwitnie :) i tacie się to podoba :) Zobaczymy jak będzie jutro ... wiesz tato dopiero próbuje się tam zaklimatyzować ;)
Katarzynka36 - 2011-04-19, 00:23

Anelio
Tam był remont, a teraz jest ciepło więc generalnie zakątek jest uroczy. A tydzień to przeciez niedługo. Mój Tata był co prawda pod koniec maja, ale było wyjatkowo deszczowo i bardzo zimno - mieli po 15 stopni w pokojach, kocy zabrakło do przykrycia, śmierdziało grzybem i stęchlizną, więc efekt nie był zbyt powalający:(
Dobrze, że Tata zadowolony:)
niech znosi bardzo dobrze te lampy:)
ściskam:)

Anelia - 2011-04-19, 20:50

Witajcie! Mam pytanie. Jaka jest norma płytek krwi i jeżeli jest zbyt niska rozumiem,że u chorego musi być wstrzymane leczenie (mam na myśli np. chemioterapia)
Jaka jest "liczba" płytek krwi kiedy chory już nie kwalifikuje się do dalszego leczenia lub musi być wstrzymane leczenie?
Co może wpłynąć na poprawę płytek krwi?

iwona2010 - 2011-04-19, 20:57

Witaj Anelio nie wiem dokładnie jaka jest norma płytek ale mój tatulo miał 0.9 to chemii nie dostał,a na poprawienie są zastrzyki.Pozdrawiam

[ Dodano: 2011-04-19, 20:58 ]
Mój tatulo mial zapisany neupogen.

kubanetka - 2011-04-19, 21:55

Około 200-400 tyś w jednym ml krwi to jest norma dla dorosłego człowieka.

150 to już mało.

Mój Tata miał 130 chyba i podana była chemia, pierwsza seria. Potem mu te płytki rosły i miał w normie.

Zbyt niska liczba płytek może grozić krwotokiem wewnętrznym. Czytałam, że nawet stan kiedy we w jednym ml jest tylko 50 tys może nie wywołać żadnych objawów, ale jednak już przy poziomie poniżej 150 należy obserwować osobę, tak aby nie doszło do niebezpieczeństwa.

Anelia - 2011-04-20, 12:58

Witajcie u Nas ok. Tata po 3 naświetleniach czuje się w miarę dobrze.
Martwi mnie jednak co innego niski poziom płytek krwi i wysokie ciśnienie,które u taty pojawia się od 2 dni :?ale?: Czy to w skutek radioterapii płytki krwi tak spadają, (bo do tej pory było ok) ? I czy ciśnienie to wynik np.pogody czy raczej też chemia i radioterapia dają o sobie znać ?!! Dodam,że tato stał się też senny (ale to też po chemiach się pojawiało).
Przy jakim wyniku płytek krwi na ogół powinno zrezygnować się z dalszych naświetleń ? Proszę o odpowiedz.
Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco:)

Katarzynka36 - 2011-04-20, 13:45

Witaj Anelio
A ile tych plytek ma m Tata?
nam onkolog mówił, że powyżej 100 tys.dają chemie, poniżej 100 nie dają...

Norma jest od 150 do 350 tys. Około 400 tys. to znak, że mogą sie pojawiać jakeieś incydenty zakrzepowe.

ściskam

Anelia - 2011-04-20, 21:25

Katarzynka36, aha a jak to wygląda przy radioterapii ? Też poniżej 100 nie powinno być naświetleń ?

[ Dodano: 2011-04-20, 21:49 ]
Bardzo proszę o podpowiedz również inne osoby zorientowane w tym temacie.
Dlaczego tata ma wysokie ciśnienie, czy jest to też wynik chemii i radioterapii :?ale?: ???

[ Dodano: 2011-04-21, 00:17 ]
Prosze o podpowiedz....... :?ale?:

[ Dodano: 2011-04-21, 08:07 ]
......czasami człowiek oczekuje szybkiej wiadomości (chociażby po to aby się uspokoić) a tu ...cisza ... |bezradny| ...no cóż poszperam w internecie w takim razie....
Katarzynka36, a Tobie bardzo dziękuję
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego, SPOKOJNEGO, słonecznego dnia...

Anelia - 2011-04-22, 18:24

Witam ponownie. Dziś tatę odebrałam ze szpitala. Czuje się ogólnie dobrze:) Były oczywiście słabsze dni gdy tata czuł się senny i miał wysokie ciśnienie. Miał 5 naświetleń. Spadły tacie troszkę płytki krwi ale mam nadzieję,że się to unormuje. Tata ma oczywiście wypis z różnymi wynikami ale nie mam ich przy sobie. Wkleję je tu jutro.
Mam pytanko co do naświetleń. Jak to działa tzn. chodzi mi o to czy guz się zmniejsza tylko w czasie naświetlania , czy także w kolejne dni po tym jak została taka seria naświetleń wykonana ?
W Usg było niestety coś niepokojącego ale badanie zostanie powtórzone po niedzieli (ponieważ nie można było dokładnie zrobić Usg), będzie także badanie TK.
Ogólnie tata uśmiechnięty,że nareszcie jest między Swoimi ;) a to najważniejsze :)

gaba - 2011-04-22, 22:02

Procesy w organizmie spowodowane radioterapią (i te dobre i te złe) trwają do kilku tygodni.
Anelia - 2011-04-25, 20:21

[ Komentarz dodany przez Moderatora: DumSpiro-Spero: 2011-04-26, 23:36 ]
Życzenia i wierszyki świąteczne zostały przesunięte » do stosownego wątku « w dziale "Tu trzymamy kciuki".


czkawka, Gonia, Dziękuje !
U Nas ok. Wczoraj strasznie się martwiłam, bo tato był opuchnięty na twarzy,zaczęłam się zastanawiać czy te naświetlenie może pomóc czy zaszkodzić, bo jest po naświetleniach, a dawno nie był tak opuchnięty :( Jednak tato cały czas był uśmiechnięty i straszny apetyt mu dopisywał ;) Dodam,że tatko przytył ,wraca do dawnej wagi ;) ehhh dzień jakoś minął...
Dziś już tatko wyglądał całkiem dobrze :) Tak zdrowo :) Praktycznie zero opuchnięcia ! Oby takich chwil było wiele ! Jutro wizyta w szpitalu i kolejna czwarta chemia ...
Mam nadzieję,że będzie dobrze.

[ Dodano: 2011-04-25, 20:22 ]
iwona2010, Tobie również dziękuję za życzenia :)

iwona2010 - 2011-04-25, 22:22

Praktycznie zero opuchnięcia ! Oby takich chwil było wiele !
I życzę wam tego z całego serca. :)

Anelia - 2011-04-26, 20:52

Witajcie,dziś pojechałam tatę zawieść do szpitala na kolejną, czwartą, planowaną chemię. Tata został przyjęty na oddział a ja pojechałam do domu. Po godzinie tata zadzwonił i powiedział,że chyba wychodzi z powrotem do domu :?ale?: Lekarz (zastępczy,bo Naszej p. Doktor dziś nie było) po obejrzeniu poprzedniego wypisu powiedział tacie,że dopiero co skończył 5 naświetleń,i że to z krótki okres czasu minął aby podać chemię (w piątek było ostatnie naświetlenie,a więc 4 dni temu) ale skonsultuje to jeszcze z ordynatorem (tak powiedział mi tatko). Ordynator potwierdził,że to za szybko ! A więc ja znowu w samochód i po tatę :uuu: Tata ma przyjechać dopiero 19 maja !!! Czy to nie za długi okres czasu ? I czy na prawdę po naświetleniach nie można podać od razu chemi? Dziwi mnie jeszcze jedna sprawa,mianowicie tato na karcie ma napisane,że konieczne jest wykonanie KT jamy brzusznej- ni zrobili chociażby tego ?!!! Jutro jadę tam znowu, jutro chyba będzie Nasza p. doktor i z Nią porozmawiam, zapytam DLACZEGO nie zrobili chociaż KT :?ale?: Proszę o podpowiedz :?ale?:
Mam chwilkę czasu a więc przepiszę wszystkie wyniki jakie mam ze szpitala z piątku po radioterapii.
Rozpoznanie Z51.0 Stan po radioterapii.
Rozp.współ.: C34.9 Gruczolakorak płuca prawego.
Stan po chemioterapii.
I10 Nadciśnienie tętnicze.
Diagnostyka
RR - 160/100 , 160/90 , 200/110 , 150/90 , 170/100 , 160/90 , 130/90 mmHg
Ciężar ciała 69kg
18.04.2011
OB 38 [mm/h]
Morfologia
WBC 8,5 [K/uL] : RBC 4,11 [M/uL] : HGB 13,4 [/dL] : HCT 37,8 [%] : MCV 92,0 [fL] ; MCH 32,6 [pg] ; MCHC 35,4 [g/dL] ; RDW-CV 18,0 [%] ; LYM 23,3 [%] ; LYM 2,0 [K/uL] ; NEU 65,2 [%] ; NEU 5,5 [K/uL] ; MID 1,0 [K/uL] ; MID 11,5 [%] ; PLT 86 [K/uL] ; PDW 10,0 [fL] ; MPV 9,0 [fL] ; P-LCR 18,7 [%] ; GLU 4,29 [mmol/L]
Gazometria (krew kapilarna)
pH.. 7,504 [] ; pCO2. 35,2 [mmHg] ; pO2. 64,1 [mmHg] ; HCO3std 27,6 [mmol/L] ; TCO2. 28,7 [mmol/L] ; BE. 4,8 [mmol/L] ; O2sat. 94,4 [%] ;
Na 136 [mmol/L] ; K 3,76 [mmol/L] ; AST 43 [U/L] ; ALT 121 [U/L]; BILI T 5,4 [umol/L] ; KRE-S 58 [umol/L] UREA 5,04 [mmol/L] ; D-Di 0,9 [ug/mL];
MORFOLOGIA 19.04.2011
WBC 9,2 [K/uL] ; RBC 4,18 [M/uL] ; HGB 13,7 [g/dL] ; HCT 38,7 [%] ; MCV 92,6 [fL] ; MCH 32,8 [pg] ; MCHC 35,4 [g/dL] ; RDW-CV 18,2 [%] ; LYM 2,2 [K/uL] ; LYM 24,2 [%] ; NEU 5,9 [K/uL] ; NEU 63,8 [%]; MID 12,0 [%] ; MID 1,1 [K/uL] ; PLT 88 [K/uL] ; PDW 9,9 [fL] ; MPV 8,3 [fL] ; P-LCR 15,3 [%];
Mocz-badanie ogólne
GLU1 [] norm; KET [] neg; SG 1,015 []; PH 7,0 [] ; PRO [] neg; Colour [] p.yel;Clear [] klarowny; URO [] norm; NIT [] neg; BLO [] neg; LEU1 [] neg; BIL [] neg;
Mocz-badanie osadu
leu [] 0-2; eryt [] 0-2; nabł-p [] poj.;
MORFOLOGIA 20.04.2011
WBC 5,7 [K/ul] ; RBC 4,02 [M/uL] ; HGB 13,3 [g/dL] ; HCT 36,9 [%] ; MCV 91,8 [fL] ; MCH 33,1 [pg] ; MCHC 36,0 [g/dL] ; RDW-CV 18,9 [%] ; LYM 31,2 [%] ; LYM 1,8 [K/uL] ; NEU 60,2 [%] ; NEU 3,4 [K/uL] ; MID 8,6 [%] ; MID 0,5 [K/uL] ; PLT 80 [K/uL] ; PDW 9,5 [fl] ; MPV 9,0 [fL] ; P-LCR 19,1 [%]
MORFOLOGIA 21.04.2011
WBC 5,5 [K/uL] ; RBC 3,89 [M/ul] ; HGB 12,9 [g/dL] ;HCT 35,9 [%] ; MCV 92,3 [fL] ; MCH 33,2[pg] ; MCHC 36,1 [g/dL] ; RDW-CV 19,4 [%] ; LYM 19,8 [%] ; LYM 1,1 [K/uL] ; NEU 69,5 [%] ; NEU 3,8 [K/uL] ; MID 0,6 [K/uL] ; MID 10,7 [%] ; PLT 81 [K/uL] ; PDW 9,5 [fL] ; MPV 8,1 [fL] ; P-LCR 13,1 [%];
MORFOLOGIA 22.04.2011
WBC 5,2 [K/uL] ; RBC 3,84 [M/uL] ; HGB 12,7 [g/dL] ; HCT 35,2 [%] ; MCV 91,7 [fL] ; MCH 33,1 [pg] ; MCHC 36,1 [g/dL] ; RDW-CV 19,5 [%] ; LYM 20,2 [%] ; LYM 1,1 [K/uL] ; NEU 71,0 [%] ; NEU 3,6 [K/uL] ; MID 0,5 {K/uL] ; MID 8,8 [%] ; PLT 95 [K/uL] ; PDW 9,2 [fl] ; MPV 8,0 [fl] ; P-LCR 14,1 [%] ;
EKG
Rytm zatokowy miarowy 70/min. Normogram. Spłaszczenie ST-T w a VL i V2.
USG
20.04.2011
USG jamy brzusznej. PACJENT PIŁ PRZED BADANIEM. Wątroba o wymiarach w górnej granicy normy,bez zmian o charakterze meta w widocznej znacznej części. Pęcherzyk żółciowy cienkościenny, bez złogów. Drogi żółciowe nieposzerzone. Trzustka widoczna w zakresie trzonu,niepowiększona,jednorodna. Śledziona w normie. Prawa nerka i okolica prawego nadnercza zle widoczne,do kontroli po dodatkowym przygotowaniu. Obie nerki prawidłowo położone,bez zastoju. Lewa nerka prawidłowej wielkości,bez złogów. Lewe nadnercze niepowiększone. Widoczna fragmentarycznie przestrzeń pozaotrzewnowa bez zmian węzłowych. Aorta brzuszna nieco poszerzona o największej szerokości około 2,2 cm. Pęcherz moczowy asymetryczny,cieńkościenny. Gruczoł krokowy o największym wymiarze ok.5,5 cm,niejednorodny, wpukla się nieco do pęcherza.
22.04.2011 USG jamy brzusznej.
BADANIE KONTROLNE PO PRZYGOTOWANIU. Mimo przygotowania duża ilość gazów jelitowych utrudnia badanie. W okolicy prawego nadnercza klepsydrowata zmiana lita niskoechowa,dobrze ograniczona, o największym wymiarze około 3,3 cm lub dwie zmiany ogniskowe lite blisko siebie leżące o średnicy 2,0 cm i 1,86 cm. Okolica lewgo nadnercza zle widoczna, ale również w tej okolicy nie można wykluczyć zmiany ogniskowej o podobnej echogennści jak po prawej stronie-do ew.weryfikacji w TK. Pozostałe narządy jak w poprzednim badaniu.
LECZENIE Radioterapia
LEKI: Pabi-Dexamethason, Kaldyum, Folik, Fragmin, Ortanol, Hepatil, Prestarium, Amlozek, Hydroxyzinum.
EPIKRYZA
Pacjent lat 50,przyjęty został do Oddziału celem leczenia wspomagającego podczas radioterapii z powodu gruczolakoraka płuca prawego-rozpoznanie grudzień 2010r. W wywiadzie także: chemioterapia. We wstępnych badaniach laboratoryjnych małopłytkowość, podwyższone wartości aminotransferaz oraz d-dimerów, w usg jamy brzusznej w okolicy prawego nadnercza klepsydrowata zmiana lita niskoechowa, dobrze ograniczona, o największym wymiarze około 3,3cm lub dwie zmiany ogniskowe lite blisko siebie leżące o śr.2,0 cm i 1,86 cm. W Oddziale wysokie wartości ciśnienia tętniczego,włączono leki hipotensyjne Po zakończonej radioterapii Pacjent został wypisany do domu w stanie dość dobrym z zaleceniami jak niżej.
Zalecenia
Oszczędzający tryb życia. Ochrona miejsc napromienianych przed czynnikami drażniącymi. Systematyczna kontrola ciśnienia tętniczego. Okresowa kontrola morfologii, płytek krwi aminotransferaz ,elektrolitów. Wskazana kontrola w Poradni Nadciśnienia Tętniczego i w Poradni Urolgolicznej. Konieczne wykonanie KT jamy brzusznej.


A teraz napisze co pisze w drugiej karcie.
Rozpoznanie C34.9 Rak gruczołowy płuca prawego IIIB
Stan po chemioterapii (III)
Z51.0 Inna opieka medyczna-Seanse radioterapii.
Hist-pat:
Hospitalizacja i badania dodatkowe
Leczenie:
Teleterapia paliatywna fotonami 6 MV
-pacjent otrzymał na zmianę w płucu prawym i węzły chłonne śródpiersia -20 Gy
Epikryza i zalecenia:
Pacjent lat 50 za wskazań życiowych przyjęty do Zakładu Radioterapii celem opieki paliatywnej radioterapii okolicy śródpiersia i zmiany w płucu prawym.
Leczony w warunkach ambulatoryjnych, bez powikłań.
Otrzymał zaplanowaną dawkę.
Wypisany w stanie ogólnym dość dobrym.
Zalecienia: Ochrona okolic napromienianych przed czynnikami drażniącymi.

To by było na tyle. Mam nadzieję,że wszystko przepisałam jak należy, choć nie da się ukryć,że te wszystkie cyfry już mi się mylą w oczach :?ale?: Sporo tego było!
A teraz proszę o interpretację wyników i o odpowiedz co do moich pytań,które umieściłam na początku.
Dodam,że kazali tacie odstawić zastrzyki, jak się nie mylę Fragmin ,p.doktor zadzwoniła do taty i kazała odstawić, możliwe ,że przez to wyniki krwi słabe, przez lek.
Dodam od siebie,że tato ma się dobrze, odżywia się za trzech :) Spaceruje , uśmiechnięty .... nic dodać nic ująć , oby tak dalej !!!

[ Dodano: 2011-04-26, 20:53 ]
....ale się rozpisałam :hell:

DumSpiro-Spero - 2011-04-27, 01:44

Anelia napisał/a:
Tata ma przyjechać dopiero 19 maja !!! Czy to nie za długi okres czasu ?

Nie. Taki termin jest ok.

Anelia napisał/a:
czy na prawdę po naświetleniach nie można podać od razu chemi?

Nie powinno się kojarzyć tych dwóch form terapii w leczeniu paliatywnym, szczególnie u chorych z nieprawidłowymi wynikami (morfologia, elektrolity, transaminazy etc.) i/lub innymi istotnymi obciążeniami. Optymalna różnica czasowa, która powinna je dzielić to kilka tygodni.

Anelia napisał/a:
tato na karcie ma napisane,że konieczne jest wykonanie KT jamy brzusznej- ni zrobili chociażby tego ?!!!

Myślę, że warto będzie rozważyć TK jamy brzusznej w sytuacji gdyby po odstawieniu heparyny drobnocząsteczkowej (Fragmin) nie spadły transaminazy, które obecnie "skoczyły" (ALT 121 [U/L]).
Podejrzewam, że w ośrodku, w którym leczono radioterapią zaniepokojono się obrazem nadnerczy (szczególnie prawego) - tym bardziej, że w skierowaniu widniał zapis o st. zaawansowania choroby IIIB. To wzbudziło jak sądzę podejrzenia, że dzieje się coś 'nowego', o czym ośrodek dotąd tatę prowadzący (tj. leczący chemioterapią) nie wie.

Przeanalizowałam wszystkie opisy TK i USG, które przytoczone są w tym wątku; wynika z nich, że powiększone guzowato nadnercze nie jest niczym nowym. Ze względu na reakcję zmiany pod wpływem leczenia onkologicznego oraz w świetle ostatnich wyników USG można wyciągnąć wniosek, że jest to przerzut i potwierdzenie tego za pomocą TK nie jest konieczne. Zresztą - "oficjalne" potwierdzenie przerzutu do nadnercza nie zmieniłoby obecnie postępowania terapeutycznego, zatem badanie TK pod tym kątem wydaje się niecelowe.
Choroba jest i zapewne była od początku w IV st. zaawansowania (tj. z przerzutem odległym do nadnercza). TK nic tu nie zmieni.
Skupiłabym się tu bardziej na pilnej obserwacji parametrów związanych z funkcjonowaniem wątroby, bo to jest istotne.

Pomijając już sprawę kojarzenia CHTH z RTH, u taty istnieją obecnie przeciwwskazania do chemioterapii:
  • małopłytkowość
  • istotny wzrost stężenia AlAT (o jeszcze nie ustalonej przyczynie - być może na skutek przyjmowania Fragminu, do ustalenia)
  • nadciśnienie tętnicze
  • zagrożenie incydentami zakrzepowo-zatorowymi.
Do tej listy dodałabym jeszcze (i to na pierwszym miejscu..) - brak odpowiedzi na leczenie chemioterapią. Badania obrazowe i nasilenie się objawów klinicznych (które zmobilizowały wreszcie onkologa do posłania taty na naświetlania) świadczą de facto o tym, że nowotwór jest niestety chemiooporny.
Warto zwrócić uwagę na zapis w karcie wypisowej z kliniki gdzie wykonano naświetlania: "Pacjent lat 50 ze wskazań życiowych przyjęty do Zakładu Radioterapii". 'Ze wskazań życiowych' oznacza przyjęcie w trybie pilnym z powodu stanu zagrożenia życia (tu -> zespół żyły gł. górnej, progresja objawów). W takim stanie tata znalazł się po III cyklu chemioterapii..
W moim mniemaniu są zatem przesłanki do rozważenia w ogóle zasadności IV cyklu chemioterapii.

Trzeba przy tym pamiętać, że chemioterapia wzmaga ryzyko wystąpienia incydentów zakrzepowo-zatorowych, a ZŻGG u Twego taty wynika nie tylko z ucisku guza; w dolnym odcinku ŻGG w TK stwierdzono obecność skrzepliny. Dotąd wdrożone było leczenie przeciwzakrzepowe (Fragmin), jednak obecnie trzeba je niestety przerwać (w wynikach: ↑ AlAT, ↓ PLT). Wszystko to sprawia, że bilans potencjalnych korzyści i strat w odniesieniu do efektów dalszego leczenia chemioterapią zaczyna wyglądać dość... blado [__]

Gdyby natomiast w ciągu 2-3 tygodni ustąpiła małopłytkowość, w odniesieniu do możliwości dalszego leczenia rozważyłabym raczej taką ewentualność:
Cytat:
Zespół żyły głównej górnej
(...)
Ważnym elementem postępowania jest RT, którą stosuje się jako początkowe leczenie u chorych na niedrobnokomórkowego raka płuca. Zazwyczaj zaleca się krótki kurs napromieniania, podając dawkę całkowitą 20 Gy w 5 dawkach frakcyjnych na okolicę węzłów chłonnych śródpiersia. Po 3 lub 4 tygodniach przerwy w napromienianiu ocenia się odpowiedź na leczenie i w przypadku regresji guza można powtórzyć RT według wspomnianego schematu (...).
źródło:
Rola radioterapii w leczeniu objawów zaawansowanej choroby nowotworowej
Wojciech Leppert, Elżbieta Nowakowska


Na koniec, by wyrobić sobie własne zdanie - proponuję sprawę ocenić "na chłopski rozum" (a o tym czasem zapominają nawet lekarze): która forma terapii (CHTH czy RTH?) fizycznie pomogła Twemu tacie, zmniejszając dolegliwości?
W sytuacji gdy leczymy paliatywnie - terapia ma za zadanie przede wszystkim poprawę jakości życia chorej osoby. Czasem więc warto zapytać samego chorego o jego odczucia; jeśli leczenie mu pomogło - z pewnością to zauważył i -zapytany- podzieli się swymi spostrzeżeniami.
Może (i powinna) być to istotna wskazówka w kwestii ewentualnej kontynuacji leczenia.

Anelia - 2011-04-27, 09:57

DumSpiro-Spero, BARDZO Ci dziękuję za wyczerpującą odpowiedz (podpowiedz) :)
Teraz powiem tak, co do tego zdania:" Pacjent lat 50 za wskazań życiowych przyjęty do Zakładu Radioterapii" ... tak do końca w to nie wierzę,ponieważ np. w wigilię i kolejne dni świąt tato wyglądał dużo gorzej, opuchnięcie na twarzy było straszne, tato wyglądał zupełnie inaczej , jednak nie chciał do szpitala i opuchnięcie po jakimś czasie samo minęło. Teraz jak byliśmy u p. Doktor (około 2 tyg.temu),obejrzała tatę i powiedziała,że jest ten obrzęk- jednak nie aż tak duży, no ca JA dodałam,że tata na rano jest więcej opuchięty,czasami dość mocno , w dzień opuchnięcie się zmniejsza no i właśnie w tym momencie się chyba zmniejszyło :?ale?: Na to Pani Doktor odpowiedziała : "no to dobrze,skoro tak to wyślemy tatę na naświetlania" ?!
Jak pojechaliśmy na naświetlania prowadząca tam p. Doktor też obejrzała tatę i nie chciała za bardzo naświetlać , powiedziała,że nie widzi mocnego, niepokojącego opuchnięcia , NA CO JA ZNOWU dodałam słowa ,które powiedziałam Naszej p. doktor,że tato rano jest zdecydowanie mocniej opuchnięty.
Także do końca nie wydaje mi się aby to było przyjęcie ze wskazań życiowych, bo gdybym się nie odezwała to do naświetleń chyba by tak szybko nie doszło :uuu:

A co do tego czy tacie pomogła chemia :?ale?: może i nie ale przynajmniej guz się nie zwiększył,a to też ważne. Tata po chemiach też czuje się całkiem dobrze, tylko pierwszy tydzień gorszy ale jakby na to nie patrzeć w porównaniu do innych osób to NIC takiego! Lekka wysypka, inny smak, skurcze w dłoniach, a więc znosi to dzielnie. Ale mówi,że czuje się jak gdyby troszkę lepiej. Choć o chorobie ciężko zapomnieć. Jak już wyżej wspomniałam odżywia się za trzech :) To wydaje mi się też ważne! Do tego pije Nutridrinki, sok z buraków, zjada czosnek itp...
Mam pytanie jeżeli TA chemia nie pomaga to czy jest inny schemat chemii,który mógłby coś zadziałać ?
Co do naświetleń- to też tak na mój sposób myślenia wydaje się ,że naświetlenia byłyby bardziej pomocniejsze niż obecna chemia ale nie pozostaje Nam nic innego jak zaufać doświadczonym lekarzom , bo ja o medycynie nie mam zielonego pojęcia (czego teraz człowiek żałuje), a wyrażając Swoje zdanie mogliby uznać mnie za kogoś kto im nie ufa, ma zero doświadczenia w medycynie a wypowiada się itp... A więc sami rozumiecie.

[ Dodano: 2011-04-27, 10:00 ]
Ahh jeszcze jedno pytanie: czy teraz kiedy tato jest po naświetleniach te wyniki krwi powinny same się ustabilizować ?

[ Dodano: 2011-04-27, 10:01 ]
I ciekawi mnie w jaki sposób w tej chwili,po zakończonej radioterapii działa to naświetlenie w organizmie taty ?

Anelia - 2011-04-28, 19:56

Witam ponownie, czy ktoś mógłby mi odpowiedzieć na moje pytania zadane wyżej :?ale?:
Dziś kolejny dzień minął Nam spokojnie :) Tatko ma się dobrze, prawie cały dzień przespacerował :) Opuchnięcie na obecną chwilę- nie widoczne :)
Pozdrawiam.

kubanetka - 2011-04-28, 20:01

Anelio, ja się nie znam na tym, dlaczego spada ilośc płytek krwi, ale powiem Ci tylko tyle, że mój Tata podczas naświetlań głowy i zaraz po też miał bardzo niski poziom tych płytek.

Radioterapia to nic innego jak bardzo silna energia, która uderza w chore miejsce, niszczy komórki nowotworowe, jak również zdrowe, które ulegają rozpadowi pod wpływem tak silnej energii. Z tym, ze zdrowe powinny się zregenerować. Dawka dobierana jest optymalnie tzn w ten sposób, żeby zniszczyć jak najmocniej guz ale w jak najmniejszym stopniu zaszkodzić organom potrzebnym do życia, zdrowym.

Wydaje mi się, że promieniowanie działa na komórki nowotworowe tylko w momencie podania dawki. Wtedy komórki ulegają rozpadowi. Potem już tylko pozostają efekty uboczne, podrażnienie skóry, suchość skóry itp. No i guz powinnien zostać nieco mniejszy - zależy od tego jak na początku był duży.

[ Dodano: 2011-04-28, 20:04 ]
Jeszcze chciałam dodać, że zastosowanie promieniowania może skutkować zahamowaniem procesu rozwoju guza nowotworowego, dlatego, że energia podana powoduje, że zachwiany zostaje mechanizm podziału komórek nowotworowych, które jak wiadomo różnią się od zdrowych komórek, tym, ze mają zdolność do szybkiego podziału.

DumSpiro-Spero - 2011-04-28, 22:47


Na stronie głównej Forum jest odnośnik:
Cytat:
ABC pacjenta onkologicznego
Podstawowe informacje o nowotworze złośliwym, leczeniu onkologicznym oraz prawach pacjenta - PRZECZYTAJ! Ułatwi Ci to sformułowanie i zadanie pytania na Forum.

Polecam tę lekturę po raz kolejny :)
Wyczytacie tam między innymi:
Cytat:
Skuteczność radioterapii można ocenić najwcześniej po 4 tygodniach od zakończenia naświetlań - skutki napromieniania "działają" bowiem jeszcze przez kilka tygodni od ostatniego naświetlania. Trzeba się więc uzbroić w cierpliwość - pierwsze badanie obrazowe oceniające efekt leczenia może być wykonane j.w.; kilka tygodni po zakończeniu leczenia.

------

Anelia napisał/a:
Także do końca nie wydaje mi się aby to było przyjęcie ze wskazań życiowych, bo gdybym się nie odezwała to do naświetleń chyba by tak szybko nie doszło

Nieodłączną częścią oceny stanu chorego jest tzw. wywiad lekarski -> czyli informacje, które lekarz otrzymuje od chorego i/lub jego rodziny. Wywiad lekarski bywa niejednokrotnie ważnym czynnikiem w procesie podejmowania decyzji diagnostyczno-terapeutycznych i nie należy go traktować w formie 'uzupełnienia' czy też 'czegoś dodatkowego'.
Myślę również, że p.doktor wzięła pod uwagę zbiorczo wszystkie objawy progresji:

Anelia napisał/a:
Wysłany: 2011-04-26
w usg jamy brzusznej w okolicy prawego nadnercza klepsydrowata zmiana lita niskoechowa, dobrze ograniczona, o największym wymiarze około 3,3cm lub dwie zmiany ogniskowe lite blisko siebie leżące o śr.2,0 cm i 1,86 cm.

Wysłany: 2011-04-16
od jakiegoś czasu zmienia się głos, czasami jest taki jakby był bardzo mocno ochrypnięty... Niestety wynik choroby :-( p.doktor powiedziała,że to dlatego bo guz uciska na struny głosowe i zależy jak się ułoży (chyba dobrze zrozumiałam) Czy jest jakiś sposób aby pomóc na to, aby ten głos nie był taki :?ale?: ?

Wysłany: 2011-03-24
jak rozmawiałam z mamą to powiedziała mi,że tato dwa dni (jak byłam bardzo chora) był bardzo mocno opuchnięty na twarzy i szyji hmmm zaniepokoiło mnie to bardzo :uuu: Skąd to nagłe opuchnięcie :?ale?: Już zaczęłąm się cieszyć,że chemia pomaga ,a tu okazało się ,że były 2 dni kiedy opuchnięcie pojawiło się :?ale?:


Anelia napisał/a:
nie wydaje mi się aby to było przyjęcie ze wskazań życiowych

Aby ocenić w jakim stanie jest chory i czy jest potrzebne jak najszybsze wdrożenie skutecznego leczenia trzeba troszkę wiedzieć o schorzeniu, na które chory cierpi, tu o zespole żyły głównej górnej:
Anelia napisał/a:
Wysłany: 2011-02-19
Mówi,że nic go nie boli jednak co jakiś czas chwytał się za brzuch i miejsce, w którym znajduje się guz hmmm czyżby miał ból i nic mi o tym nie mówi ?!! Kiedy przebierał górę piżamy zauważyłam,że na klatce piersiowej ma mnóstwo widocznych jakby małych żyłek popękanych, czy to też skutek uboczny???

Czy wyglądało to mniej więcej tak?

0
źródło: http://t3.gstatic.com

Obserwuje się również 'pęczniejące' i widoczne podskórnie naczynia krwionośne:

0
źródło: http://t3.gstatic.com

Zachodzące procesy w ciele chorego oddaje dobrze również następujący rysunek:

0
źródło: http://www.aboutcancer.com

Uciśnięcie żyły głównej górnej (kluczowego dla utrzymania funkcji życiowych wielkiego naczynia krwionośnego) powoduje jej zwężenie. Przepływ krwi z jednej części ciała do drugiej (tu: górnej/dolnej) staje się nieprawidłowy - w efekcie ma miejsce niedotlenienie, zaburzenia ciśnienia krwi i inne patologiczne procesy (np. obrzęk mózgu). Aby krew mogła być jako tako odprowadzana i człowiek mógł dalej żyć tworzy się tzw. krążenie oboczne - czyli dodatkowa sieć naczyń, patologicznie poszerzonych i próbujących przejąć funkcję ŻGG. Niejednokrotnie nie wytrzymują one ogromnego ciśnienia krwi i pękają tworząc m.in. podskórne wylewy.
Wszystko to tworzy patologię, która wraz ze wzrostem guza narasta (czasem bardzo szybko), a w połączeniu z zakrzepicą tworzy ryzyko nagłego zgonu. Powoduje też cierpienie chorego, niekoniecznie związane z odczuciem typu ból, ale np. z narastaniem obrzęku, uczuciem 'rozpierania', zawrotami głowy etc.
Pierwszą i najważniejszą misją medycyny jest oddalić w czasie w/w ryzyko oraz ulżyć choremu. Na całym świecie stosuje się w związku z tym wobec chorych z ZŻGG spowodowanym przez:
1. NDRP -> w pierwszym rzędzie radioterapię,
2. DRP -> w pierwszym rzędzie chemioterapię.
Spowodowane jest to po prostu stricte różną wrażliwością tych dwóch nowotworów na w/w rodzaje terapii.
NDRP wykazuje wrażliwość na chemioterapię wyłącznie w 15-40% przypadków.
Radioterapia natomiast w ZŻGG spowodowanym NDRP daje szansę remisji rzędu 60-70% (w niektórych opracowaniach pojawiają się doniesienia o jeszcze wyższej skuteczności).

Jeśli chory jest w stanie, na skutek którego cierpi - 'eksperymentowanie' na nim polegające na zastosowaniu najpierw terapii, która wykazuje mniejszą skuteczność, jest delikatnie mówiąc średnio zrozumiałe.
Nie zadowalające jest również w takim wypadku osiągnięcie za pomocą leczenia stanu stabilizacji, bowiem nie zmniejszy to dyskomfortu odczuwanego przez chorego.

Poza tym obecnie są dowody na progresję, która wystąpiła podczas chemioterapii, a to jest wskazaniem do jej przerwania (guz zyskał już chemiooporność).

Anelia napisał/a:
Mam pytanie jeżeli TA chemia nie pomaga to czy jest inny schemat chemii,który mógłby coś zadziałać ?

Raczej nie. W onkologii przyjmuje się, że chemioterapię II linii jest sens podjąć w sytuacji uzyskania odpowiedzi na chemioterapię I linii oraz brakiem progresji w okresie 3 miesięcy po jej zakończeniu.

Anelia napisał/a:
ja o medycynie nie mam zielonego pojęcia (czego teraz człowiek żałuje)

Jeśli przeczytałaś uważnie artykuł współautorstwa dr W.Lepperta oraz wszystko co Ci napisałam - już jakieś pojęcie masz.
Człowiek uczy się nowych rzeczy całe życie - ale.. na to nigdy nie jest za późno. :)

Anelia napisał/a:
wyrażając Swoje zdanie mogliby uznać mnie za kogoś kto im nie ufa, ma zero doświadczenia w medycynie a wypowiada się itp... A więc sami rozumiecie.

Nie rozumiemy. Smutne to. W innych krajach pacjenci są zainteresowani szczegółami i dyskutują ze swoimi lekarzami, a lekarze nie czują się tym urażeni.
Tylko w Polsce pokutuje w relacji "lekarz-pacjent" takie średniowiecze.
Chwała tym, którzy idą z postępem i promują wzorce relacji obowiązujące w całym cywilizowanym świecie.

Anelia napisał/a:
nie pozostaje Nam nic innego jak zaufać doświadczonym lekarzom

Oczywiście :) Ponieważ moja opinia co do sposobu leczenia taty jest nie do końca zgodna z opinią lekarza prowadzącego - wycofuję się z dalszych komentarzy :)
Nie oznacza to rzecz jasna, że nie pomogę np. w interpretacji jakichś wyników, jednak moja rola (i innych komentujących) w ocenie 'co powinno się zrobić' a 'czego nie' skończyła się.
pozdrawiam ciepło.

Anelia - 2011-04-28, 23:37

DumSpiro-Spero, Dziękuję Ci bardzo, bardzo mocno za odpowiedz ! Oczywiście zapoznam się z lekturą ABC Pacjenta Onkologicznego.
Co do pierwszego zdjęcia z popękanymi żyłkami to faktycznie było, jednak mniejsze niż na tym zdjęciu, z czasem prawie całkowicie zniknęło. Co do drugiego zdjęcia tych "pęczniejących" i widocznych podskórnych naczyń krwionośnych to tego nie zauważyłam.
Ja po przeczytaniu wielu artykułów również nie rozumiem dlaczego nie zaczęto leczenia od radioterapii :?ale?: dlaczego jeżeli nie było widać w kontrolnym TK istotnej zmiany nie przerwano tego i nie zaczęto naświetleń :?ale?:
Kiedyś jak na początku zapytałam p. doktor dlaczego chemia a nie radioterapia odpowiedziała mi, że radioterapię zostawiają na pózniej, gdyby stan taty tego wymagał, wtedy gdyby choroba zagrażała życiu :?ale?: To była jej odpowiedz! Nie zamierzałam się sprzeczać, ponieważ, przecież w końcu to oni są lekarzami.
DumSpiro-Spero, szanuję Wasze słowa, rady jak to leczenie w przypadku taty powinno wyglądać z Waszego punktu widzenia i zawsze będę szanować i będę wdzięczna za każdą radę....
Przykro mi się jednak zrobiło kiedy Napisałaś, że "Twoja rola (i innych komentujących) w ocenie 'co powinno się zrobić' a 'czego nie' skończyła się" Każda wskazówka z Waszej strony jest dla mnie na wagę złota i mimo iż lekarze decydują czasem inaczej a my się na to godzimy, jest to dla mnie jakaś ważna wskazówka na przyszłość chociażby...
Gdzie mam szukać pomocy, podpowiedzi jak nie na Tym forum :-( Nie mamy nikogo takiego :(
Czyli mam rozumieć,że już nie uzyskam odpowiedzi jeżeli będę miała ważne dla mnie pytanie np. co powinnam dalej zrobić (mimo iż lekarz zdecyduje inaczej) :?ale?: Mam całkowicie zaufać lekarzom i nie szukać podpowiedzi z innego doświadczonego zródła :?ale?: jakim jest to miejsce ? DumSpiro-Spero, jeszcze raz kłaniam się i bardzo Ci dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi ! Również pozdrawiam. (przepraszam jeżeli stałam się natrętna :-( )

[ Dodano: 2011-04-28, 23:37 ]
kubanetka, Tobie również dziękuję za odpowiedz.

Gonia - 2011-04-28, 23:46

DumSpiro-Spero, Dziekujee Moj tatus ma te peczniejace.najpierw sa te pajaczki a potem przechodza w te peczniejace.mam nadzieje ze jak sciagna wode to radioterapia to zmniejszy
Anelia - 2011-04-28, 23:47

DumSpiro-Spero, rozumiem Wasze zdanie,że Wy powiedzieliście jedno, jak to powinno wyglądać leczenie jednak lekarze zdecydowali inaczej ,więc niech robią jak uważają. Jednak chciałabym zawsze liczyć na Waszą pomoc, podpowiedz nawet jeżeli leczenie byłoby sprzeczne z Waszym zdaniem...
gaba - 2011-04-29, 10:46

To jest życie pacjenta, więc jeżeli pacjent nie ma przekonania do proponowanej kuracji to jego obowiązkiem wobec siebie jest powiedzenie o tym lekarzowi. "Niech robi jak uważa w końcu on się na tym zna" jest podejściem którego się później żałuje. Czytam tu wiele wątków i często się zastanawiam jak bardzo lekarz musi zawieść, żeby pacjent zdecydował się na zmianę.
Zgadzam się, że dyskutować z lekarzem jest bardzo trudno, niektórzy z nich nie dopuszczają do siebie myśli że mogliby coś uzgodnić z pacjentem!. Jest jednak na to sposób: NAZWISKO. Trzeba skonsultować się z uznanym autorytetem na początku kuracji (lub przed jakimś etapem) i taką konsultacją się podpierać. Pacjent jest wtedy pewny siebie, a lekarz przeważnie też się ze wszystkim zgadza.

Anelia - 2011-04-29, 19:22

gaba, dziękuje.

[ Dodano: 2011-04-29, 19:27 ]
A teraz chciałabym napisać co u Nas...
A więc pojechałam z tatą do poradni Onkologicznej , p.Doktor powiedziała,że tata dobrze wygląda, opuchnięcie zdecydowanie mniejsze, wtorkowe wyniki morfologi poprawiły się a więc tata ma ponownie zacząć robić sobie zastrzyki,które kazali przerwać przy złej morfologii. Teraz ma zakończyć branie Foliku. TK klatki piersiowej i jamy brzusznej będzie po niedzieli tzn. po niedzieli mam zadzwonić i umówić tatę na to badanie. A 19 maja mamy się zgłosić na morfologię i do poradni onkologicznej.
Troszkę się naczekaliśmy ale wszystko poszło w miarę sprawnie. Tatko czuje się dobrze :)

Anelia - 2011-05-02, 22:55

Witajcie !
Mam pytanie: w środę mam zadzwonić do szpitala i umówić tatę na kontrolne TK jamy brzusznej i klatki piersiowej , chciałabym dodać,że jeżeli tatę uda się na przyszły tydzień umówić to czy aby nie będzie to za szybko po naświetleniach ? W piątek miną dokładnie 2 tyg. od radioterapii :?ale?: Czy jest możliwość oceny już po takim czasie ?

[ Dodano: 2011-05-03, 19:25 ]
Hallo... czy znajdzie się ktoś ,kto mógłby odpowiedzieć na moje pytanie |prosi|
Pozdrawiam.

[ Dodano: 2011-05-03, 20:25 ]
Mam jeszcze jedno pytanie, które chciałabym w szczególności skierować do DSS |prosi| jak i innych moderatorów czy lekarzy.
DSS zrozumiałam Twoje słowa, że Twoja rola w moim poscie "co powinno się zrobić a czego nie" skończyła się :-( , ja jednak BARDZO Cię proszę o podpowiedz |prosi| Nie wiem kogo zapytać. A właśnie chciałam zapytać co powinnam dalej zrobić :?ale?:
Chodzi mi o to,że jak byłam z tatą u p. Doktor kilka dni temu i jak zapytałam jak będzie wyglądało dalsze leczenie to ona powiedziała,że na razie skończyło się :-( - nie pytałam jej o nic więcej,nie wnikałam w szczegóły, bo byłam z tatą a rozmowa sam na sam była nie możliwa,ponieważ na zewnątrz gabinetu czekało mnóstwo zniecierpliwionych pacjentów. Tata jednak ma nadzieję,że będzie dalej leczony.
Nie wiem co robić. Jeżeli okaże się,że radioterapia w jakiś sposób pomogła to czy powinni tatę dalej naświetlać ?
Jeżeli jednak nie bardzo pomogła (odpukać) radioterapia to co powinno się dalej zrobić ?
Jakiego dalszego leczenia powinno się oczekiwać z Waszego punktu widzenia?
DSS ja wiem,że od początku Wasza pomoc, podpowiedz była inna niż postanowili lekarze a my zdecydowaliśmy się na proponowanie przez lekarzy leczenie- jednak nie chciałabym ponownie zrobić tego błędu !!!
Tym razem będę bardziej stanowcza ! Chciałabym w jakiś sposób być przygotowana co do rozmowy z p. Doktor, a na dzień dzisiejszy nie wiem jak powinnam z Nią rozmawiać , wiem, że WY możecie mi pomóc.
Tym razem zrobię wszystko aby leczenie było takie, jakie powinno być... Wezmę pod uwagę szczególnie Wasze słowa.
PROSZĘ POMÓZCIE !
PODPOWIEDZCIE !
DSS mam głęboką nadzieję, że zmienisz zdanie i mi podpowiesz co dalej |prosi| jeszcze raz bardzo proszę !
Mogę tylko liczyć na pomoc od Was !
Pozdrawiam.

Anelia - 2011-05-04, 09:35

...... :uuu:
Jeszcze raz BARDZO PROSZĘ o podpowiedz :hell:
DSS mam nadzieję i w dalszym proszę Ciebie o przełamanie się co do Twojego stwierdzenia, żę Twoja rola jak i innych komentujących w kwestii "co powinno się zrobić , a czego nie" skończyła się :?ale?: i mam głęboką nadzieję, że jednak mi podpowiesz... co dalej :?ale?: Liczę na Was !

Nika2 - 2011-05-04, 10:56

Anelia,
Witaj najlepiej zrobić TK dopiero ok 4-5 tygodni nawet tak ok miesiąc po zakończeniu Lamp.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za Tatusia

absenteeism - 2011-05-04, 18:06

Anelia napisał/a:
Mam pytanie: w środę mam zadzwonić do szpitala i umówić tatę na kontrolne TK jamy brzusznej i klatki piersiowej , chciałabym dodać,że jeżeli tatę uda się na przyszły tydzień umówić to czy aby nie będzie to za szybko po naświetleniach ? W piątek miną dokładnie 2 tyg. od radioterapii :?ale?: Czy jest możliwość oceny już po takim czasie ?


Cytując ze strony głównej naszego forum: www.forum-onkologiczne.com.pl (zresztą cytowała to tutaj kilka dni temu także DSS):
Cytat:
Skuteczność radioterapii można ocenić najwcześniej po 4 tygodniach od zakończenia naświetlań - skutki napromieniania "działają" bowiem jeszcze przez kilka tygodni od ostatniego naświetlania. Trzeba się więc uzbroić w cierpliwość - pierwsze badanie obrazowe oceniające efekt leczenia może być wykonane j.w.; kilka tygodni po zakończeniu leczenia.

Anelia - 2011-05-05, 19:04

Witajcie ...
Byłam prawie pewna, że po moich prośbach uzyskam jednak jakieś informacje co do moich pytań, które zadałam wyżej ... myliłam się...
Nie chcecie się zbytnio wypowiadać co powinno się dalej zrobić a czego nie - hmm nie wiem co powiedzieć :?ale?: Na daną chwilę jestem rozczarowana, choć mogłam się tego spodziewać :( ... jednak liczyłam na Was.
Ciekawa jestem jakie podpowiedzi uzyskalabym gdybym założyła temat dopiero po chemiach, które przyjął tata - też nie uzyskałabym dlaszych podpowiedzi... :-( ?
Może i zrobiłam błąd ale człowiek uczy się na błędach... Smutne to. Choroba często sprawia iż nie wiemy jak pomóc,mamy mętlik w głowie, szukamy podpowiedzi nie zawsze kierując się Nimi.

absenteeism, dziękuję,to już zrozumiałam. Powtórzyłam pytanie, za co przepraszam.

Na dzień dzisiejszy chciałabym tylko dodać, że tatko ma się całkiem dobrze:)
Apetyt dopisuje:) Przytył kilka kg. :)
Udało mi się umówić tatę na kontrolne TK na 16 maja.
Pozdrawiam wszystkich.

[ Dodano: 2011-05-05, 19:05 ]
Chciałabym mimo wszystko jeszcze raz BARDZO podziękować za wszystkie wyczerpujące podpowiedzi !

DumSpiro-Spero - 2011-05-06, 00:09

Anelia napisał/a:
Zaglądam i ..... cisza... :uuu:
DSS i moderatorzy to milczenie z Waszej strony oznacza ,że na prawdę nie mam już co liczyć na Wasze podpowiedzi ?

Droga Anelio.
Odpowiedziałabym Ci z całą pewnością wcześniej, gdyby nie to, że.. czasami mnie (lub innych Moderatorów) po prostu na forum nie ma. Tak się składa, że każde z nas ma jeszcze:
• pracę zawodową, z której się utrzymuje
• życie prywatne i rodzinne; często małe dzieci (ja na przykład mam troje malutkich)
• czasem urlop (lub chorobę)
• czasem inne życiowe okoliczności zmuszające do przerwy w pracy na forum.

Mnie na przykład do takiej przerwy zmusił w ostatnich dniach brak.. komputera. "Zdrowego" - bo swoje dwa miałam nadal, tyle, że z zainfekowanym przez moje dzieci (a raczej przez ich gierkę) i padniętym systemem.
Zatem by móc odpowiedzieć na Twój apel (oraz pytania innych) - musiałam najpierw reanimować swoje komputery, co nie przyszło mi łatwo, bo informatykiem nie jestem.
Poza tym - na forum przybywa dzień w dzień przeciętnie ok. 100 nowych postów. Pewnie, że część z nich stanowią 'kciuki' - jednak przynajmniej połowa to prośby o pomoc i wskazówki. Wszystkie te pytania są jednakowo ważne, a jednak wiele z nich będzie musiało poczekać na odpowiedź, bo nasze możliwości -przede wszystkim czasowe- są niestety ograniczone.
Pracuję też w Fundacji i odpowiadam na masę maili, które trafiają tam z prośbą o pomoc.. A czasem, w ramach pracy w Fundacji miewam kilkudniowe wyjazdy.
Wracam na forum a tu taki granat w łeb.

Nie gorączkujcie się tak dziewczyny, bo nikt tu ze złej woli nie milczy. Po prostu też jesteśmy ludźmi i z różnych przyczyn czasem nie możemy w danej chwili pomóc.
Moim marzeniem swojego czasu było zatrudnić i zorganizować na forum dyżury współpracujących lekarzy - tak, by nikt bez odpowiedzi długo nie pozostawał.
Niestety krucho w naszym kraju z pozyskaniem środków na działalność społeczną - więc na tę chwilę wypada ten zamysł porzucić.

Nie wzywajcie nas więc dziewczyny do tablicy - robimy co możemy, zapewniam Was.

Anelio, wracając do postawionego przez Ciebie pytania - ewentualna powtórna radioterapia wydaje się być jedynym sensownym rozwiązaniem, które można by rozważyć.
Warunkiem jest remisja po poprzednim naświetlaniu oraz dobry stan ogólny i - co się z tym wiąże - brak ryzyka wystąpienia powikłań związanych z ponownym napromienianiem.
Myślę, że po TK będzie można już sprawę ocenić i podjąć ostateczną decyzję.

Anelia - 2011-05-06, 21:42

DumSpiro-Spero, [usmiech] dziękuje za odpowiedz. Wcześniej byłam rozczarowana tym milczeniem, bo myślałam,że jednak już mi nie podpowiesz co powinno się dalej zrobić a czego nie. Teraz jednak jestem mile rozczarowana Twoją obecnością w moim poście:) jak i Twoją odpowiedzią , dlaczego nie piszecie :)
Głupio mi troszkę, bo my którzy mamy bliskich chorych i mętlik w głowie często zaślepieni tym wszystkim nie myślimy o tym,że i Wy macie przecież Swoje życie prywatne (pracę, rodziny, obowiązki ) i Swoje mniejsze czy większe problemy, za co Ciebie DumSpiro-Spero, przepraszam.

[ Dodano: 2011-05-07, 20:34 ]
Witajcie !
Mam pytanie: tata ogólnie ma się dobrze, kiedy pogoda dopisuje dużo spaceruje, odżywia się dobrze-czasami nawet za dobrze :) Martwi mnie jednak co innego, kiedy idzie spać ok.godz.23 to o 2 lub 3 w nocy budzi go ból w nogach. Wstaje,pół godzinki chodzi po mieszkaniu i ból mija :?ale?: Taki ból pojawił się od około tygodnia, praktycznie co noc budzi tatkę. Co może być tego przyczyną ? Wczoraj był u rodzinnego :fucc: przepisał tacie na ten ból tabletki o nazwie Zaldiar. Tata wczoraj wziął tą tabletke przed spaniem i ból obudził go około 5 rano :?ale?: co prawda nie był tak mocny jak wcześniej -jednak był.

Kolejne pytanie: tata dużo je, często wydaje mi się, że za dużo jak na raz. Po takim sporym obiadku często ma też lekki ból nad brzuchem (tak określa to tatko) Co może być tego przyczyną ?

Następna sprawa: tata zawsze spał na płasko,odkąd wie o chorobie lekarze kazali tacie spać pół na siedziąco tzn.tata kładzie pod głowę dwie dość duże poduszki. Od już dłuższego czasu miejsce gdzie znajduje się kark- jest opuchnięte, czy jest to przyczyna tego jak leży,że tą główke ma tak wysoko ?

Anelia - 2011-05-08, 11:59

Znajdzie się ktoś, kto mógły odpowiedzieć na moje pytania zadane wyżej ?
DumSpiro-Spero - 2011-05-08, 17:13

Anelia napisał/a:
w nocy budzi go ból w nogach. Wstaje,pół godzinki chodzi po mieszkaniu i ból mija :?ale?: Taki ból pojawił się od około tygodnia, praktycznie co noc budzi tatkę. Co może być tego przyczyną ?

Przyczyną może być neuropatia obwodowa po przebytej chemioterapii. Jeśli dolegliwość by się nasilała można skorzystać z porady neurologa.

Anelia napisał/a:
tata dużo je, często wydaje mi się, że za dużo jak na raz. Po takim sporym obiadku często ma też lekki ból nad brzuchem (tak określa to tatko) Co może być tego przyczyną ?

Zaczęłabym od zmniejszenia jednorazowych porcji posiłków :)
O wiele zdrowiej jest jeść częściej, ale w mniejszych porcjach. Ponadto w tej sytuacji warto chwilowo zrezygnować z posiłów ciężkostrawnych (smażone).

Anelia napisał/a:
Od już dłuższego czasu miejsce gdzie znajduje się kark- jest opuchnięte, czy jest to przyczyna tego jak leży,że tą główke ma tak wysoko ?

Nie, to raczej jest związane z zespołem żyły głównej górnej.

Anelia - 2011-05-08, 18:29

DumSpiro-Spero, dziękuję za odpowiedz !
DumSpiro-Spero napisał/a:
Przyczyną może być neuropatia obwodowa po przebytej chemioterapii. Jeśli dolegliwość by się nasilała można skorzystać z porady neurologa.
Myślę,że umówię tatę na wizytę do neurologa,ponieważ jak już wspomniałam ból pojawia się od tygodnia,co noc. Czy powinnan najpierw zgłosić to do taty lekarza Onkologa czy mogę bezpośrednio zgłosić się do neurologa ? Czy wie może Pani DumSpiro-Spero, jak to się pózniej leczy ?
absenteeism - 2011-05-09, 08:25



źródło: Powikłania po chemioterapii
N. Kobelska-Dubiel, M. Górnaś ; AMGEN

Anelia - 2011-05-09, 17:45

absenteeism, Dziękuje.
Anelia - 2011-05-11, 17:02

Witajcie !
Chciałam napisać co u Nas.
A więc do p.doktor nie dodzwoniłam się (w sprawie bólu nóg taty chciałam ją zapytać), próbuje od trzech dni (w tych godz.które sama proponowała,żeby w razie pytań dzwonić) ale nie odbiera :uuu: Złość ogarnia człowieka, kiedy nie może liczyć na pomoc lekarza !!!
Jutro będę cały dzień próbowała :fucc: !
Ogólnie tata wygląda dobrze, nie jest opuchnięty. Jak się czuje .... hmm jak pytałam dziś to mówi,że taki jakiś "skołowany", jakby był pijany- proszę podpowiedzcie mi co może być tego przyczyną, naświetlania, które zakończył 2 tyg.temu ?!
Kolejne pytanie: tata od tyg.ma problem z pójściem do toalety,zaparcia :uuu: co jest tego przyczyną i jak ten problem rozwiązać?
Tata ogólnie dużo je ale przez to,że nie może pójść do toalety czuje się strasznie pełen :uuu: i zle mu z tym.... co robić ?

ela1 - 2011-05-11, 20:14

Anelia, na zaparcia u nas pomagał Lactulosum syrop i codziennie jogurt.
Objawy, króre opisujesz są powikłaniami po leczeniu, niestety mogą też dojść jeszcze inne objawy.
Coś za coś sama wiesz jak bardzo chemioterapia, czy naświetlania są obciążające dla każdego organizmu.

pozdrawiam

Anelia - 2011-05-11, 20:58

Hmmm jogurt nie działa :( Jakieś inne sposoby ? Po jakim czasie powinno to minąć ?
ela1, dzięki.

absenteeism - 2011-05-11, 21:03

Na początek Lactulosum to dobry pomysł, po kilku dniach można oczekiwać efektów.
Anelia - 2011-05-12, 13:04

absenteeism, Tobie również dziękuję.
Dzisiaj pojechałam do apteki i kupiłam tacie ten syrop Lactulosum. Teraz czekamy na efekty ;)
Tata ogólnie wygląda dobrze :) Opuchnięcia nie ma [usmiech] !
Akurat jak do Niego pojechałam to był na spacerze [usmiech] !
Mówi ,że w dalszym ciągu czuje się "skołowany", tak jakby wypił alkohol :?ale?: Mam nadzieję, że to tylko w skutek naświetleń ,i że to szybko minie ! Mówi, że czuje się gorzej niż po chemii... Apetyt dopisuje ale stara się jeść w mniejszych ilościach, bo przez te zaparcia czuje się strasznie pełen :uuu: męczy go to.
Mam pytanko: czy po tym jak tata wygląda można już ocenić, że naświetlenia pomogły ,tata wygląda dość dobrze.

absenteeism - 2011-05-12, 13:12

To dobrze, że wygląda nieźle, ale to jak zadziałały naświetlania mogą ocenić tylko badania obrazowe.
Anelia - 2011-05-15, 13:08

Witajcie !
Chciałabym tylko napisać, że syrop Lactulosum w Naszym przypadku nie pomógł za bardzo :uuu: Tata ma duży apetyt, jednak zmniejsza porcje przyjmowanych pokarmów, ponieważ czuje straszny dyskonfort , jest pełen - zle się z tym czuje, przez co w nocy też nie śpi dobrze, a co wiąże się z tym wszystkim ... więcej nerwów, daje się zauważyć, że tatko jest przez to wszystko bardziej nerwowy ale nie dziwnię się, jak nie jedno to drugie ! Dosypia przez dzień. Mam nadzieję, to minie i zacznie się lepiej czuć. Mam pytanko czy te zaparcia są skutkiem ubocznym naświetleń i jak długo to może trwać ?
Czy jest coś lepszego na zaparcia ?
Ogólnie tata wygląda dobrze.

iwona2010 - 2011-05-15, 13:17

Droga Anelio nam ten syrop też nie pomógł my używamy gastro-protest,i jak narazi to pomaga.
ela1 - 2011-05-15, 18:54

Anelia, niestety są to skutki uboczne, które mogą się utrzymywać. W bardzo wielu wątkach przewija się ten problem. Jeżeli nic nie pomoże, pozostaje lewatywa.
pozdrawiam

[ Dodano: 2011-05-15, 19:02 ]
Anielko poczytaj w Tym watku od #41 http://www.forum-onkologi...37,30.htm#48399

zufed - 2011-05-15, 20:23

Pomocniczo można zastosować czopek glicerynowy. Niech Tata pije dużo, możecie spróbować pić siemię lniane (mielone odtłuszczone).

Jeśli nic nie będzie pomagało, doraźnie lewatywa, ale zgłoście ten problem lekarzowi, przepisze jakiś preparat na pewno.

pozdrawiam

zuza

Anelia - 2011-05-15, 21:42

Jutro jadę z tatą na kontrolę. Prawdopodobnie będzie także TK kl piersiowej i j.brzusznej. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie sprawnie i że wyniki będą tym razem zadowalające, jak i że lekarze podejmą jakąś decyzję co do dalszego leczenia!
Zapytam oczywiście o coś na zaparcia.
O co powinnam jeszcze pytać, na co powinnam zwrócić uwagę (moderatorzy,może jakaś podpowiedz?) ?
Chciałabym wykorzystać ten moment kiedy lekarz będzie chwilkę uchwytny i podpytać o wszystko......
absenteeism, iwona2010,ela1, zufed, i inni dziękuję !

DumSpiro-Spero - 2011-05-15, 22:26

Zapytaj o możliwość powtórzenia naświetlania.
Powiedz, że dowiedziałaś się (z lektury zaleceń postępowania w leczeniu paliatywnym radioterapią), że takie postępowanie w przypadku zespołu żyły głównej górnej się praktykuje. Z osobą, która pogłębia swą wiedzę w przedmiotowym zakresie lekarz chętniej porozmawia, zapewniam.
Jeśli napromienianie uzna za niemożliwe - zapytaj o przeciwwskazania.

Inne leczenie onkologiczne moim zdaniem nie zostanie już zalecone, warto więc podrążyć temat naświetlań - tym bardziej, że najwyraźniej jest to terapia skuteczna (patrz: obecny stan ojca i brak objawów klinicznych związanych z miejscową progresją).

Anelia - 2011-05-16, 06:12

DumSpiro-Spero, Witaj ! Fajnie, że wróciłaś :) Brakowało tu Ciebie :)
Dziękuję za podpowiedz, zapisałam sobie pytania na karteczce ;)
A teraz uciekam...
Odezwę się wieczorkiem ...
Trzymajcie kciukasy !

Anelia - 2011-05-16, 19:27

No i jestem! Witajcie!
Ogólnie krótko mówiąc to dzień miałam strasznie zabiegany :uuu:
A tak w szczegółach : Pojechaliśmy do szpitala, dostaliśmy skierowanie do szpitala. Następnie byłam u Naszej p.Doktor, której zadałam kilka pytań, między innymi : dlaczego tatę tak strasznie bolą nogi w nocy ? Ona nie wie, mówi, że z tym możemy się udać do neurologa. Mogą być różne przyczyny tego :?ale?: a jak zaznaczyła ona nie jest lekarzem od tego typu bólu.
Następnie zapytałam o coś na zaparcia to odpowiedziała krótko,że w aptekach jest mnóstwo różnych leków, syropów czy też czopki, które są bez recepty, więc mamy iść i coś na te zaparcia kupić (nic od siebie nie poleciła) :?ale?:
Kolejne pytanie dotyczyło naświetleń, zapytałam czy jeżeli pomogą, to czy tata będzie dalej naświetlany, dodałam także zdanie od DSS
DumSpiro-Spero napisał/a:
Powiedz, że dowiedziałaś się (z lektury zaleceń postępowania w leczeniu paliatywnym radioterapią), że takie postępowanie w przypadku zespołu żyły głównej górnej się praktykuje.
Odpowiedziała, że PRZECIEŻ tata z powodu obrzęku i wskazań życiowych został naświetlony, i że było to paliatywne naświetlenie, dodała również, że jeżeli ponownie pojawią się opuchnięcia, obrzęki to można wtedy rozważyć dalsze naświetlenie ze wskazań życiowych. A póki co nie ma co gdybać tylko zaczekać na wyniki TK. Zobaczymy co będzie dalej ?!! Ogólnie nie takich odpowiedzi się spodziewałam :(
Wysłała Nas na TK ale nie wspomniała, że muszę wziąść skierowanie z sekretariatu na to badanie więc poszłam z tatą na to TK, okazało się, że zapomniałam skierowana na to badanie. Zostawiłam tatę i poleciałam spowrotem na oddział do sekretariatu. Pani z tamtąd wydała mi skierowanie, na co po chwili weszła taty p.doktor... była jakaś zła, powiedziała,że wszystko robimy po Swojemu, że przecież ona dokładnie Nam powiedziała co mamy robić itd... bla bla bla... Nie da się ukryć wściekłam się, odpowiedziałam, że ja NIE ROBIĘ NIC PO SWOJEMU tylko robię dokładnie to co kazała, że skoro jest coś nie tak to albo ją zle zrozumiałam albo ona zle wytłumaczyła ... po krótkiej wymianie zdań wyszłam !!! Wściekła i prawie zapłakana poszłam do taty, człowiekowi się wszystkiego odechciewa-uwierzcie i nerwy puszczają. W gabinecie rozmawiała z Nami w miarę dobrze a przy innej pani zaczęła się do mnie czepiać, zupełnie nie wiedziałam o co chodzi :shock:
Tata zrobił TK i poszliśmy na oddział, na korytarzu spotkała Nas znowu p.doktor i ku mojemu zdziwieniu SAMA podeszła ,bo zauważyła,że jesteśmy zdenerwowani i że zrobiło mi się strasznie przykro. Można powiedzieć, że przeprosiła... porozmawiała ze mną już spokojniej i z uśmiechem ,powiedziała żebym się nie denerwowała ,że może faktycznie ona coś zle wytłumaczyła :-( Wysłuchałam jej i powiedziałam,że ja nie zamierzałam i nie zrobiłam nic po swojemu...
Tata został w szpitalu, bo jak się okazało 2 doby musi przeleżeć na oddziale. Teraz czekamy na wyniki.
Ciężki dzień. Nie takiego dnia się spodziewałam. Dziś był kolejny dzień , w którym sama siebie uświadomiłam jak NIE ZORGANIZOWANA jest Nasza p. doktor !!!
Co Wy o tym wszystkim myślicie ?

[ Dodano: 2011-05-16, 19:32 ]
Proszę pomóżcie mi Wy forumowicze, moderatorzy [zalamka] [zmeczony]

Katarzynka36 - 2011-05-16, 20:54

Anelio
To jest cały czas ta sama pani dr o ktorej tutaj juz pisaliśmy? Na Szamarzewskiego?

Ech, co Ci powiedzieć:( Przykre jest to, że są lekarze onkolodzy, którzy mając przed sobą ludzi bardzo cięzko chorych nie potrafią po prostu tego uszanować.
Oczywiście, pacjentów mają dużo ale ci pacjenci są przeciez szczególni, bo onkologiczni...

Nieraz niestety widziałam jak pani dr opryskliwie sie odzywała, wręcz była chamska:(
Podobno jest "dobra", sa pacjenci, ktorzy ją chwalą, ale generalnie od wielu słyszałam, że jest wprowadza sama totalny chaos organizacyjny... jest praktycznie nieosiagalna dla rodziny chorego, nie ma czasu by porozmawiać, przekazać info, bo 30 sekundową wymiane zdan na korytarzu trudno nazwać chorobą.
Na początku byłam zła, że mój Tata trafił do lekarza - a nie do tej pani dr. Teraz jestem za to wdzieczna, bo na miłej rozmowie z tym onkologiem spedziłam raz 45 minut, a On grzecznie odpowiadal na pytania, ba! pytał sie czym mam jeszcze inne, mimo, że na korytarzu byl tłum pacjentów. Z tego co widziałam z waszą panią dr nie ma absolutnie takiej możliwości:(

Oczywiście, że są różne specyfiki na zaparcia w aptekach., Ale mogła Ci przekazać jaki może byc w miarę skuteczny, bo farmaceuci czesto pytają - a co lekarz kazal kupić?
Jest xenna, jest radirex (mój tato używa), ale potem jest wiele silniejszych już na recepte, jak te ogólnodostepne nie działają...

przykro, że taki ciężki dzień miałaś:(
ściskam

Anelia - 2011-05-17, 18:44

Katarzynka36, tak chyba mówimy o tej samej p.doktor :uuu: Co do tego co o niej słyszałaś- to niestety prawda. Dobrze napisałaś "totalny chaos organizacyjny", zupełnie nieosiągalna i szybka wymiana zdań na korytarzu, do czego często dodaje: jestem zajęta, nie teraz, mam mnóstwo pracy ... Hmmm inni lekarze jakoś mają czas dla Swoich pacjentów. Jeszcze na samym początku jak nie wiedzieliśmy na jakiego lekarza tata trafi, większość z pacjentów mówiło Nam: "obyście tylko nie trafili na Panią X (nie chcę wymieniać nazwiska), bo nabiegacie się za Nią" itd.!
No i trafiliśmy właśnie na Nią :uuu: Na pierwszy rzut oka wydawała się doświadczoną, zorganizowaną p.doktor, jednak pozory często mylą :uuu:
Katarzynka36, 45 minut mile rozmawiałaś sobie z taty lekarzem, aż trudno w to uwierzyć, trafiliście na prawdę na wyjątkowego lekarza, taki lekarz to skarb! Uwierz ,pomagam tacie jak mogę,biegam za Nią, podpytuje a już sama głupieje w tym wszystkim, a co ma powiedzieć pacjent, który może liczyć tylko na siebie... nie wyobrażam sobie tego ... :?ale?:

Gonia, pamiętam kochana :)

[ Dodano: 2011-05-17, 18:51 ]
Moderatorzy jutro zapewne pojadę po tatę i dowiem się jakie są wyniki TK.
Mam pytanie co mam robić, jeżeli p. doktor powie, że nie będzie naświetleń, że będzie można rozważyć tą opcję tylko wtedy gdy pojawią się obrzęki, opuchnięcie, tylko ze wskazań życiowych ?!
Proszę podpowiedzcie |prosi|

absenteeism - 2011-05-17, 20:19

Zapytaj tak jak napisała Ci DSS - o przeciwwskazania do powtórnego naświetlania.
Anelia - 2011-05-17, 20:54

absenteeism, dziękuję, oczywiście zapytam,sama jestem ciekawa co odpowiedzą.
A jakie są ogólne przeciwskazania ?

[ Dodano: 2011-05-17, 20:55 ]
absenteeism, czy takie naświetlenie paliatywne jakie miał tata może wogóle zmniejszyć w dużym stopniu guza ?

absenteeism - 2011-05-17, 21:53

Anelia napisał/a:
A jakie są ogólne przeciwskazania ?

Też właśnie jesteśmy ciekawi jakie będą te przeciwwskazania wg lekarza.

Oczywiście takim najbardziej ogólnym jest zły stan pacjenta, nie pozwalający na naświetlanie (bądź co bądź w jakiś sposób obciążające).


Anelia napisał/a:
czy takie naświetlenie paliatywne jakie miał tata może wogóle zmniejszyć w dużym stopniu guza ?

W dużym stopniu = jak naświetlanie radykalne? Nie.
Zmniejsza na tyle (przynajmniej w zamyśle), by znieść dolegliwości powstałe w wyniku guza.

Anelia - 2011-05-17, 22:07

absenteeism, ojjj też jestem ciekawa.
Taty stan jest dość dobry. Nie ma większych dolegliwości.Zadam Ci jeszcze kilka pytań.
Czy jeżeli TK coś pomogło to czy powinnam upierać się przy dalszym naświetlaniu ?

Czy to co powiedziała Nasza (nieuchwytna) p.doktor co do tego ,że ewentualne naświetlanie możnaby rozważyć DOPIERO wtedy gdy będą wskazania życiowe jest prawdą ?

Czyli jeżeli stan pacjenta jest dość dobry to powinni dalej naświetlać a nie czekać aż będzie wskazanie życiowe, tak ?

absenteeism, przepraszam, że tak dużo pytam ale chciałabym w miarę możliwości być przygotowana do jutrzejszej wizyty i mieć jakieś argumenty, zdanie ze "Swojej" strony. Uwierz, szczerze zaczęłam wątpić co do podejścia p. doktor w sprawie taty.
A jeżeli to może mu jakoś pomóc to chciałabym się upierać przy tym co Wy mi podpowiadacie !
Dziękuję Ci absenteeism,

[ Dodano: 2011-05-17, 22:11 ]
Naświetlenie paliatywne można powtórzyć , jeżeli zmniejszyło dolegliwości a stan pacjenta jest dobry ? Nie trzeba czekać aż będzie znowu opuchnięty itp. ?

absenteeism - 2011-05-17, 22:15

Jeśli chcesz mieć argumenty możesz sobie wydrukować artykuł, który DSS zalinkowała Ci tutaj, podkreślić fragment, jaki Ci w ww. poście zacytowała i powiedzieć, że opierasz się na tej właśnie lekturze.

Zresztą w zasadzie cytowany przez DSS fragment jest odpowiedzią na wszystkie Twoje zadane wyżej pytania.

Anelia - 2011-05-18, 21:31

Witajcie!
Wróciłam.
A oto wszyskie wyniki jakie mam przed sobą.

KT 16.05.2011
KT klatka piersiowa z kontrastem
W porównaniu do badania z 29.03.2011 - obraz nie uległ istotnej zmianie.
Rozległa masa guzowato-węzłowa o wym 66*60mm skan 5|17 było 74*71 mm na sk. 5|108 (było 77*72mm) zajmuje okolice przytchawiczą prawą od górnego otworu klatki do ciariny, przytchawiczą prawą, kąt tchawiczo-oskrzelowy prawy. Masa nacieka gałąz występująca prawej tętnicy płucnej, spływ żył ramienno-głowowych i VCS; skrajnie zwęża i zaciska światło w jej w odcinku górnym, a w dolnym widoczna jest skrzeplina. Cechy zespołu Z.G.G z krążeniem obocznym. Pakiety węzłów chłonnych w śródpiersiu przednim górnym. Guz nacieka miąższ części przyśródpiersiowej płata górnego- PS1 i 3, natomiast w szczycie i przy tylnej ścianie klatki w PS2 wśród zmian naciekowych nadal widoczna grubościenna jama.
W jamach opłucnych nie ma płynu.
Płuco lewe bez zmian ogniskowych, płat górny z cechami rozedmy.
W okolicy nadobojczykowej prawej masa węzłowa o wym.32mm było 34mm
Powiększone węzły chłonne w okolicy pachowej prawej-jak poprzednio.

16.05.2011 KT jama brzuszna z kontrastem
Wątroba bez zmian ogniskowych o prawidłowym współczynniku pochłaniania promieniowania.
Pęcherzyk żółciowy i drogi żółciowe prawidłowe.
Trzustka i śledziona bez zmian ogniskowych.
Nadnercza powiększone. Prawe-38*32mm skan 5|117, lewe 38*30mm skan 5|123. Pomiędzy prawym płatem wątroby a prawą nerką zmiana naciekowa-łączy się z nadnerczem ? o gęstości nadnercza o wym. poprzecznych 47*25mm skan 5|125.
Nerki o prawidłowej budowie miąższu bez zmian ogniskowych. Układy k-m nieposzerzone. Węzły chłonne zaotrzewnowe niepowiększone. Poniżej prawej nerki guzek w tłuszczu 10mm skan 5|144.

LEKI
Prestarium, Amlozek, Dexamethason, Hepatil, Polprazol, Hydroxizina, Lactulosa, Fragmin, Ketonal

ZALECENIA
Pacjent zgłosi się do WCO, do Zakładu Radioterapii celem konsultacji i kwalifikacji do radioterapii uzupełniającej- skierowanie i dokumentację radiologiczną wydano choremu. Po zakończonym napromienianiu kontrola w Poradni Onkologicznej.

EPIKRYZA
Pacjent przyjęty na oddział celem oceny skuteczności leczenia cytostatycznego. Po III kursach chemioterapii wg.schematu Alimta CBDCA wykonano kontrolne badania obrazowe-wyniki w załączeniu. Ze względu na opis badania KT ucisk na naczynia, objawy zastoju pacjeny skierowany do WCO na konsultację radioterapetyczną celem kwalifikacji do radioterapii uzupełniającej. Po zakończonym napromienianiu kontrola w Poradni Onkologicznej.

W szpitalu porozmawiałam chwilkę z p. doktor w momencie kiedy oddawała wypis taty. Zapytałam co może powiedzieć o wynikach i ogólnie to powiedziała ,że aby stwierdzić ,że guz się zmniejszył, powinien się zmniejszyć o 30%. Zapytałam też czy myśli, że tata kwalifikuje się na naśwetlania to odpowiedziała, że gdyby tak nie myślała, to by Nas tam nie kierowała.
I to by było na tyle, dodam, że odrazu pojechałam z tatą do WCO o 12:00 naczekaliśmy się kilka godzin, tatę przyjeli dopiero około 17:00 :uuu: Pokserowali dokumenty, zapisali numer telefonu i kazali czekać za telefonem, ponieważ o tej godzinie już nie było p. doktor ,która ma obejrzeć tatę i zdecydować co dalej :uuu: . A więc czekamy, mam nadzieję, że jutro zadzwonią. Ogólnie to ciężki dzień był, a tata pomału już ma dosyć tych szpitali, tego ujeżdżania itd... :uuu: szczerze mówiąc nie dziwię mu się wcale !

A teraz mam pytanie do Was moderatorzy, co Wy o tym myślicie ?
Czy z takimi wynikami tato powinien zostać zakwalifikowany do tej radioterapii uzupełniającej ?
Czym wogóle różni się radioterapia paliatywna od radioterapii uzupełniającej ?

[ Dodano: 2011-05-19, 08:21 ]
Puk...puk... zerknie ktoś na wyżej napisane wyniki taty i moje pytanie |prosi|

absenteeism - 2011-05-19, 09:06

To dobrze, że zostały zalecone naświetlania - tak, jak radziła DSS.
Anelia - 2011-05-19, 09:10

....i jeszcze jedno, przed chwilką dzwonił do mnie tata. Dzwoniła do Niego p.doktor z WCO i powiedziała, że na razie naświetleń nie będzie :?ale?: , bo to by było za szybko , a tata i tak dostał już mocną dawkę naświetleń.
Nic z tego nie rozumiem :?ale?:
Za chwilkę pojade do taty i spróbuję osobiście do Niej zadzwonić ! Wątpię abym coś telefonicznie załatwiła :( oj człowiek już ma ochotę krzyczeć !
Offf co mamy dalej robić , pogubiłam się :-( ???????

[ Dodano: 2011-05-19, 09:11 ]
Czyli jednak chyba naświetleń nie będzie , za szybko się cieszyłam :(

[ Dodano: 2011-05-19, 09:37 ]
absenteeism napisał/a:
o dobrze, że zostały zalecone naświetlania - tak, jak radziła DSS.
okazało się teraz ,że jednak nic z tego , naświetleń nie będzie :(

Przepraszam, a czy ktoś może ( mam na myśli oczywiście moderatorów) coś powiedzieć na temat powyższych wyników i podpowiedzieć co robić dalej, pogubiłam się uwierzcie i stoimy w punkcie z którego nie wiemy jak dalej się ruszyć, proszę niech ktoś mnie "popchnie" do dalszego działania ?

[ Dodano: 2011-05-19, 09:40 ]
Ogólnie to strasznie zle mi jest dzisiaj i bardzo przykro, a łzy z tego wszystkiego same cisną się do oczu , kochani muszę kończyć ... nie mogę i nie wiem co dalej pisać ... na daną chwilę nie potrafię normalnie myśleć :(

absenteeism - 2011-05-19, 09:45

A czy, tak jak doradzaliśmy, zaprezentowałaś lekarce artykuł, na jakim się tutaj opieramy i fragment cytowany przez DSS?

Wyniki, jakie otrzymałaś, zostały opisane - stabilizacja ("obraz nie uległ istotnej zmianie").

Dodam jedynie, że nie tylko moderatorzy są w stanie pomóc - wielu naszych Forumowiczów bardzo pogłębiło swoją wiedzę z zakresu onkologii w trakcie choroby własnej bądź bliskich, więc nie należy ich "wykluczać" z grona osób mogących nieść pomoc :)

Anelia - 2011-05-19, 19:17

absenteeism napisał/a:
A czy, tak jak doradzaliśmy, zaprezentowałaś lekarce artykuł, na jakim się tutaj opieramy i fragment cytowany przez DSS?
Tak, powiedziałam o tym. Dziś zadzwoniłam do tej p.doktor, która zajmuje się radoiterapią i poprosiłam o wyjaśnienie dlaczego tata się nie kwalifikuje, odpowiedziała, że wyniki po radioterapii są bez efektu :-( Dodała też, że dokładnie przeanalizowała wyniki pacjenta, i powiedziała, że ryzyko powikłań jest jest nie do przyjęcia :-( Wszystko opisała w liście, który do Nas dziś wysłała, a więc teraz czekamy za listem, jak tylko go dostanę to przepiszę tutaj jego treść. Z listem kazała się zgłosić do Poradni Onkologicznej gdzie tata miał podaną chemię.


absenteeism napisał/a:
Dodam jedynie, że nie tylko moderatorzy są w stanie pomóc - wielu naszych Forumowiczów bardzo pogłębiło swoją wiedzę z zakresu onkologii w trakcie choroby własnej bądź bliskich, więc nie należy ich "wykluczać" z grona osób mogących nieść pomoc

NIE "wykluczam" nikogo a tym bardziej forumowiczów ! Jednak jeżeli chodzi o wyniki to wolałabym aby wypowiedzieli się moderatorzy, to chyba jest zrozumiałe, z tąd też zaznaczyłam, że w szczególności proszę o pomoc moderatorów, co nie oznacza, że forumowiczowie nie mają się wypowiadać. Szanuję i jestem wdzięczna za pomoc od każdego kto mógłyby i chce Nam pomóc. A tak przy okazji to zauważyłam (może to tylko ja zauważyłam), że ostatnio moderatorzy mniej się wypowiadają, jeszcze kilka miesięcy temu było Was więcej a teraz :?ale?: , co się dzieje (jeżeli mogę zapytać)?
Ja wiem, że macie Swoje obowiązki, rodziny, prace ale tak odrazu zrobiło tu się jakoś cicho. Zauważyłam, że ostatnio tylko Pani absenteeism, najwięcej się wypowiada :?ale?: No i kilka dni temu jeszcze DSS. absenteeism, jeszcze raz DZIĘKUJĘ !

PROSZĘ PODPOWIEDZCIE CO MOŻEMY JESZCZE ZROBIĆ ? ( może jakaś inna chemia, lub leki ... :?ale?: )

[ Dodano: 2011-05-19, 19:21 ]
Ahhh widzę, że DSS już jest tzn wypowiada się w wątkach forumowiczów :)

[ Dodano: 2011-05-20, 10:27 ]
Witajcie!
Czy znajdzie się ktoś , kto podpowie Nam co możemy jeszcze zrobić (jakaś inna chemia lub może leki .... ) ?
PROSZĘ... [zalamka]

absenteeism - 2011-05-20, 22:28

Anelia napisał/a:
Wszystko opisała w liście, który do Nas dziś wysłała, a więc teraz czekamy za listem, jak tylko go dostanę to przepiszę tutaj jego treść. Z listem kazała się zgłosić do Poradni Onkologicznej gdzie tata miał podaną chemię.

Czekamy więc na list, na ten moment możemy sobie gdybać czemu stało się jak się stało.

Z wcześniejszych postów jasno wynika, że radioterapia dała efekt i jest na ten moment jedynym możliwym i efektywnym sposobem leczenia, jak stwierdziła DSS - żadne inne nie zostanie raczej zlecone.


I przepraszam, ale jako Administrator chciałabym prosić o nie "wywoływanie do tablicy" Moderatorów oraz pozostałych Administratorów tekstami typu:
Cytat:
A tak przy okazji to zauważyłam (może to tylko ja zauważyłam), że ostatnio moderatorzy mniej się wypowiadają, jeszcze kilka miesięcy temu było Was więcej a teraz :?ale?: , co się dzieje (jeżeli mogę zapytać)?
Ja wiem, że macie Swoje obowiązki, rodziny, prace ale tak odrazu zrobiło tu się jakoś cicho.

Owszem, mamy swoje obowiązki, swoje rodziny, przyjaciół oraz własne problemy. Jednak mimo to każdy z nas, w miarę swoich możliwości, stara się Wam pomagać jak tylko może. Wszyscy rozumiemy, że oczekujesz pomocy dla jednej z najważniejszych osób w Twoim życiu, jednak przykro mi - nie jesteśmy w stanie pracować 24/dobę. A Forumowiczów przybywa.
Nie czekasz, Anelio, na odpowiedź dniami czy tygodniami, więc ponaglanie nas co chwila (samodzielnie i z pomocą znajomych) wydaje mi się lekko nie na miejscu. My naprawdę czytamy Wasze tematy, jednak czasem odpowiedź wymaga zagłębienia się w temat, długiej analizy różnych czynników - nie da się tego zrobić od razu, ot pstryk i gotowe.

Zresztą 2 strony wcześniej sytuację objaśniała Ci chyba najbardziej zajęta z nas DSS.
Więc, że zacytuję za nią:
DSS napisał/a:
Nie gorączkujcie się tak dziewczyny, bo nikt tu ze złej woli nie milczy.

I nie odbierajcie moich słów jako afrontu - jednak nikt nie lubi być co chwila poganiany i mieć wrażenia sprawdzania listy obecności. Rozumiem też, że pewnie nie taki jest Wasz cel - walczycie o bliskich, jednak chciałam Wam nakreślić jak to wygląda z naszej strony.

Aby nie zaczęła się z tego nieprzyjemna dyskusja - to tylko przedstawienie racji strony Admina. Mam jedynie nadzieję, że weźmiecie je pod uwagę i dalej będziemy już szczęśliwie współpracować - chęci są chyba po obu stronach :)

Czekamy więc , Anelio, na list jaki wysłała lekarka - może w nim będzie coś wyjaśnione.
Dziwne wydaje się, że najpierw zgadzają się na naświetlania (które widocznie przyniosły efekt zniesienia objawów), a potem z nich rezygnują poddając w wątpliwość ich skuteczność.
Żadna chemia w tym momencie nie wydaje się właściwa, najlepszym rozwiązaniem byłyby zdecydowanie ponowne naświetlania.


Finlandia - 2011-05-20, 22:43

Dodam tez do wyjaśnień absenteeism, że często oczekiwanie na odpowiedź wynika z naszej dbałości o jej jakość - nikt z moderatorów, nawet DSS, nie pisze w wątkach merytorycznych tak "z palca", musimy przypomnieć sobie artykuły, które czytaliśmy na dany temat, poszukać nowych, sprawdzić coś w słowniku i jeszcze ułożyć to jakoś tak, by było taktownie i zrozumiale. Dlatego jak jestem na forum np. godzinę, to mogę napisać gdzieś tak dwa posty.


Anelia - 2011-05-21, 19:45

absenteeism, Masz rację ale chciałabym tylko wyjaśnić, że ja nikogo nie "wywołuje do tablicy" , po prostu proszę Was o podpowiedz, a słowo proszę wydaje mi się jak tu najbardziej na miejscu, nie wiem w jaki inny sposób mogę poprosić o pomoc aby było to stosowne. Myślałam, że jeżeli mój wątek został przeczytany a nie mam odpowiedzi to pozostaje mi ponownie poprosić, wiem jak wielu jest tu forumowiczów z tąd też są moje kilkukrotne prośby o pomoc, myślałam , że w tak wielkim zamieszaniu osób oczekujących na podpowiedz mój wątek może zostać po prostu zapomniany, przypadkowo pominięty. Nie miałam złej woli. Nie chciałam być w ten sposób zrozumiana. Jeżeli uraziłam moderatorów czy administratorów Swoim słowem czy zachowaniem to z CAŁEGO SERCA WAS ZA TO PRZEPRASZAM !
Człowiek szukający pomocy nie myśli o wielu rzeczach, a tym bardziej o złej intencji , po prostu szuka pomocy czasami nie myśląc jak wiele innych osób też oczekuje tej pomocy... Tak przynajmniej jest w moim przypadku, chciałam chyba po prostu zostać zauważona, często myśle, że skoro nikt nie odpowiada to warto się przypomnieć :?ale?: Nie chciałam nikogo urazić ...
[zalamka] A jako iż nie mogę liczyć na Naszą p.doktor , liczę na Was, bo wiem jak wiele możecie pomóc, za co jestem Wam bardzo wdzięczna - (pozwoliłam sobie wyjaśnić moje zachowanie)

Anelia - 2011-05-22, 23:19

Witajcie !
Chciałabym napisać co u Nas.
Tata ma się w miarę dobrze, gdyby nie te straszne zaparcia możnaby powiedzieć, że jest nawet ok. Wypróbowany syrop Lactulosum nie pomógł :uuu: W szpitalu jeden z pacjentów dał tacie łyżkę oleju rycynowego gdy widział jak tata się męczy no i pomogło (tak jednorazowo). Kupiłam ten olej, bo tata w dalszym ciągu się męczy przez te zaparcia, a na wzdęcia kupiłam Ulgix. Apetyt dopisuje ale zjeść dużo nie może, bo czuje się pełen. Ogranicza dzienne spożywane posiłki, przez co często jest głodny. Boi się więcej zjeść aby się nie męczyć, bo w momencie gdy dłuższy czas nie może iść do toalety ma też bóle brzucha. Tata stara się nie pić zbyt dużo tego oleju, dziś wypił tylko łyżkę ale nie za bardzo pomogło :( Podpowiedzcie mi co zrobić ?
Czy może codziennie brać ten olej a może lepiej coś innego, ale co ?
Co wogóle jest przyczyną tych zaparć ?
(dodam,że miał podobne problemy po chemi ale po ok.3 dniach to mijało)
Co jest tego przyczyną ?
A co do listu za którym czekamy, to jeszcze go nie otrzymaliśmy. Prawdopodobnie jutro. A tak w związku z tym mam jeszcze jedno pytanie, mianowicie chodzi o leczenie. Jak wiadomo po 3 wlewce chemi wyniki TK nie pokazały istotnych zmian, z czego tata dostał naświetlenie (5- dniowe), wyniki też nie pokazały istotnych zmian. A więc guz tak jakby na daną chwilę się zatrzymał, czyli jednak z mojego punktu widzenia coś pomogło. Moje pytanie jest więc takie: czy jakby doszło do tego, że guz się ponownie ruszy (odpukać) możnaby podać tą samą chemię, która go zatrzymała tak jak do tej pory ?
Pytam, ponieważ jak już wiadomo z naświetleń zrezygnowano, ponieważ jak wyjaśniała mi telefonicznie Pani Doktor możnaby zaszkodzić pacjentowi np. przez uszkodzenie rdzenia kręgowoego co mogłoby spowodować, że pacjent przestanie chodzić (jeżeli dobrze zapamiętałam rozmowę)... itd , a więc naświetlanie płuc nie jest możliwe. P.Doktor powiedziała też ,że jeżeli byłyby przerzuty (odpukać) można naświetlać ale płuc już nie , bo tato dostał wystarczającą mocną dawkę.
(jak dostanę list to też przepiszę treść jego).

[ Dodano: 2011-05-22, 23:25 ]
Jeszcze jedno pytanie, które chodzi mi po głowie.
Tata często oddaje mocz, zapewne przez te leki moczopędne, najbardziej męczące jest to w nocy, ponieważ co chwilkę musi wstać, jednak ma też takie momenty, że czuje ponownie wielką potrzebę oddania moczu a gdy idzie do toalety oddaje tylko kilka kropelek :?ale?: Co jest tego przyczyną ?
I jakie mogą być skutki uboczne powiększonych nadnerczy, które stwierdzono u taty ? Co powinno się z tym zrobić ?

absenteeism - 2011-05-22, 23:34

Anelio, warto czasem przejrzeć swój wątek :)

Co do chemioterapii DSS pisała w kwietniu następująco:
DSS napisał/a:
Pomijając już sprawę kojarzenia CHTH z RTH, u taty istnieją obecnie przeciwwskazania do chemioterapii:

* małopłytkowość
* istotny wzrost stężenia AlAT (o jeszcze nie ustalonej przyczynie - być może na skutek przyjmowania Fragminu, do ustalenia)
* nadciśnienie tętnicze
* zagrożenie incydentami zakrzepowo-zatorowymi.

Do tej listy dodałabym jeszcze (i to na pierwszym miejscu..) - brak odpowiedzi na leczenie chemioterapią. Badania obrazowe i nasilenie się objawów klinicznych (które zmobilizowały wreszcie onkologa do posłania taty na naświetlania) świadczą de facto o tym, że nowotwór jest niestety chemiooporny.
Trzeba przy tym pamiętać, że chemioterapia wzmaga ryzyko wystąpienia incydentów zakrzepowo-zatorowych, a ZŻGG u Twego taty wynika nie tylko z ucisku guza; w dolnym odcinku ŻGG w TK stwierdzono obecność skrzepliny. Dotąd wdrożone było leczenie przeciwzakrzepowe (Fragmin), jednak obecnie trzeba je niestety przerwać (w wynikach: ↑ AlAT, ↓ PLT). Wszystko to sprawia, że bilans potencjalnych korzyści i strat w odniesieniu do efektów dalszego leczenia chemioterapią zaczyna wyglądać dość... blado
(podkreślenia moje)

Naturalnie zapytajcie o to swoją lekarkę - jej decyzja jest kluczowa, w końcu to ona prowadzi pacjenta.
Swoją drogą - jeśli tak Wam ona nie pasuje i macie z nią tyle problemów, nie możecie wystąpić o zmianę lekarza prowadzącego?


Anelia napisał/a:
Czy może codziennie brać ten olej a może lepiej coś innego, ale co ?

Lepiej nie, olej rycynowy ma działanie drażniące, po jego podaniu powinno się stosować przez krótki czas dietę.
Preparatów na zaparcia jest naprawdę wiele, skontaktujcie się ze swoim lekarzem POZ, może on Wam coś poleci.

agni5 - 2011-05-22, 23:34

Anelio problemy z oddawaniem moczu mogą wynikać z przerostu gruczołu krokowego, zwanej prostatą, które u mężczyzn w pewnym wieku się zaczynają.
absenteeism - 2011-05-22, 23:35

Anelia napisał/a:
ata często oddaje mocz, zapewne przez te leki moczopędne, najbardziej męczące jest to w nocy, ponieważ co chwilkę musi wstać, jednak ma też takie momenty, że czuje ponownie wielką potrzebę oddania moczu a gdy idzie do toalety oddaje tylko kilka kropelek :?ale?: Co jest tego przyczyną ?

Może ma po prostu kłopoty z prostatą.

Anelia - 2011-05-22, 23:46

absenteeism napisał/a:
Może ma po prostu kłopoty z prostatą.
Dziękuje :) Właśnie też się nad tym zastanawiam, a czy można coś w takim przypadku zrobić ?
Co do mojego pytania o chemię to fatycznie DSS pisała o tym, mam tyle różnych myśli, że czasami zapominam, że takie pytanie jak i odpowiedz już padło w moim wątku.
absenteeism, pytałam p. doktor o coś na zaparcia to odpowiedziała (jak już wspomniałam) ,że na rynku istnieje wiele różnych leków bez recepty, mamy iść i po prostu coś kupić, nic ze Swojej strony nie poleciła :uuu: Dziękuję jeszcze raz za odp. i Tobie agni5, również.

ela1 - 2011-05-22, 23:49

Anelia, w przypadku powiększonych nadnerczy, niestety nic sie nie robi, pozostaje obserwacja. Guzy w nadnerczach przeważnie nie dają żadnych objawów i są wykrywane przypadkowo np. w TK.

pozdrawiam

Finlandia - 2011-05-23, 06:48

Anelia napisał/a:
Dziękuje Właśnie też się nad tym zastanawiam, a czy można coś w takim przypadku zrobić ?

No przede wszystkim udać się do urologa w celu wykonania badania per rectum i innych potrzebnych badań. Jak najbardziej są na to lekarstwa.

absenteeism - 2011-05-23, 08:05

Anelia napisał/a:
absenteeism, pytałam p. doktor o coś na zaparcia to odpowiedziała (jak już wspomniałam) ,że na rynku istnieje wiele różnych leków bez recepty, mamy iść i po prostu coś kupić, nic ze Swojej strony nie poleciła :uuu:

Pamiętam, że o tym pisałaś. Jednak miałam na myśli Waszego lekarza POZ = pierwszego kontaktu - oni bardziej znają się na tego typu preparatach niż lekarz onkolog.

kubanetka - 2011-05-23, 08:21

U nas Tata miał problem z zaparciami przez 8 dni.

Kazano podać czopek glicerynowy do odbytu, poza tym również spożywać ten syrop o którym pisałaś oraz lekarka przepisała również tabletki na poprawę ruchów w układzie pokarmowym - nie pamiętam nazwy. Po tym wszystkim Tata nie ma problemów z zaparciami.

Naprawdę są leki na receptę również które należy choremu podawać/.

[ Dodano: 2011-05-23, 08:23 ]
i trzeba zapobiegać zaparciom, bo włąsnie potem one wywołują takie skutki o jakich piszesz.

Trzeba przycisnąć lekarkę, żeby coś poradziła Wam, tak, żeby Tata niepotrzebnie się nie męczył.

absenteeism - 2011-05-23, 10:05

Tak z pierwszych z brzegu preparatów na zaparcia (do wyszukania w każdej aptece internetowej): Forlax, Laxol / Laxopol, Bisacodyl, czopki glicerynowe, preparaty ziołowe (senes, kora kruszyny, kłącze rzewienia).
DumSpiro-Spero - 2011-05-23, 11:11

Anelia napisał/a:
P.Doktor powiedziała też ,że jeżeli byłyby przerzuty (odpukać) można naświetlać ale płuc już nie , bo tato dostał wystarczającą mocną dawkę.

Maksymalne dopuszczalne dawki stosowane na obszar płuca i śródpiersia to 60-75 Gy (stosuje się je w leczeniu radykalnym).
Tata otrzymał napromienianie o łącznej dawce 20 Gy.

Przyczyna odstąpienia od powtórnego naświetlania musi być zatem inna i wierzę, że radioterapeuta miał swoje powody (przypominam, że proponowałam rozważenie możliwości powtórnego naświetlania - i to zostało uczynione). Najistotniejsze, że konsultacja się odbyła i że o rezygnacji z radioterapii nie postanowił samodzielnie chemioterapeuta.

Anelia napisał/a:
jak dostanę list to też przepiszę treść jego

Ok, czekamy zatem.

Anelia - 2011-05-23, 20:00

Witajcie !
Dziś byłam z tatą w szpitalu u Naszej Pani Doktor.
Po pierwsze zacytuję treść listu, a następnie napiszę o czym rozmawiałam z lekarzem:
" DO LEKARZA PROWADZĄCEGO
Dg. Gruczolakorak płuca prawego III B
Stan po chemioterapii ( III )
Stan po paliatywnej radioterapii (kwiecień 2011)
Hist-Pat: Adenocarcinoma
Pacjent napromieniany w tutejszym zespole w kwietniu 2011r.
Otrzymał 20 Gy|5 frakcji. Nie uzyskano odpowiedzi na leczenie. Z uwagi na lokalizację zmian oraz otrzymywane dawki, sposób frakcjonowania nie planuje się dalszej paliatywnej radioterapii śródpiersia."
To była treść listu. Dałam to Naszej p.doktor. Wzięła to i chciała odejść, dodała tylko,że mamy iść do Izby przyjęć i umówić tatę do poradni onkologicznej na za 2 miesiące :shock: :shock: powiedziałam, że mam jeszcze kilka pytań, dotyczące między innymi ostatnich wyników TK j brzusznej. Po wynikach z ostatniego TK powiedziała, że musi porozmawiać z innym lekarzem w sprawie cytuję z wyniku:
"Pomiędzy prawym płatem wątroby a prawą nerką zmiana naciekowa-łączy się z nadnerczem ? o gęstości nadnercza o wym. poprzecznych 47*25mm skan 5|125. " i dodała, że jak przyjadę w poniedziałek to powie mi co dalej w związku z tym.
W pierwszej chwili jak o to zapytałam, to wyglądała tak jakby nie wiedziała o co pytam, poprosiła o ostatnią kartę wypisu, zerknęła no i faktycznie przypomniało jej się ,że miała to sprawdzić ( ehhh zapomniała, ale nie przyznała się do tego) Kazała Nam przyjść za godzinę, bo musi w tej sprawie porozmawiać z innym lekarzem ,który w danym momencie był nieobecny. Po godzinie wróciłam. Powiedziała, że tacie do tej pory w USG nic nie wykazało ,oprócz tych powiększonych nadnerczy ,że przy usg czasami tak bywa...
Po TK faktycznie coś wyszło ale zaleciła aby tata miał zrobione badanie PET. Jutro mam zadzwonić do Niej i zapytać czy jest możliwość zrobienia tego badania. Jeżeli tak , to w czwartek mam przyjechać po skierowanie, a jeżeli nie będzie tego badania to mam tatę umówić na ponowne TK j.brzusznej za miesiąc.
Pytałam jeszcze o inne rzeczy między innymi o coś na zaparcia ale konkretnej odpowiedzi z jej strony nie uzyskałam. Straszne zamieszanie. O wielu sprawach zapomina ta Pani dr. Podczas rozmowy z Nami (na korytarzu) 3 razy rozmowa została przerwana, bo musiała odejść, z tego wszystkiego gubiłąm wątek rozmowy itd. Na koniec przeprosiłam ją , bo miałam wrażenie ,że zaczyna się denerwować jak mnie widzi ,odpowiedziała, że nie mam za co przepraszać i że ma nadzieje,że tym razem odpowiedziała na moje pytania...
Teraz jutro mam zadzwonić , ciekawe czy wogóle się dodzwonie :?ale?: Tata czuje się dobrze ale ma dość tego wszystkiego, tego biegania. Zaparcia nadal go męczą, jak ma coś zjeść to zastanawia się czy wogóle to zrobić, bo wie jak jest mu ciężko po jedzeniu :(
Co dalej będzie?
Co powinnam zrobić ?
Co Wy myślicie o tych wynikach z j.brzusznej i jakie powinno zostać zaplanowane leczenie w związku z tym?
Czy tata może nie zostać zakwalifikowany bo badania PET ?
I jak wygląda takie badanie ?
DumSpiro-Spero, absenteeism, kubanetka,ela1, Finlandia, dziękuję Wam za dotychczasowe odpowiedzi !

[ Dodano: 2011-05-24, 18:26 ]
Słuchajcie, zadzwoniła dziś do mnie jakaś Pani w imieniu Naszej Pani Doktor i powiedziała, że mam jutro z tatą przyjechać :?ale?: Chce z tatą porozmawiać na temat dalszego leczenia. Chodzi o tą jamę brzuszną. Zapytałam a co z PET odpowiedziała, że nie trzeba bo wszystko jest wiadomo tzn. choroba postępuje :?ale?: Nie rozumiem dlaczego tak powiedziała, jak można ocenić, że coś o czym do tej pory nie było wiadomo, bo nie było wcześniej TK j brzusznej - postępuje :?ale?: Na jakiej podstawie to stwierdzają ?! Podpowiedzcie mi , bo jestem zupełnie ciemna :?ale?:
Tata prawdopodobie będzie miał podaną chemię, jaka to może być chemia ?
I co Wy myślicie o wynikach TK j brzusznej ?
Proszę pomóżcie!

Finlandia - 2011-05-24, 21:49

Anelia, ale po czym wnosisz, że chemię, ta pani, która dzwoniła, tak powiedziała?
Anelia - 2011-05-24, 22:04

Finlandia, tak, ta Pani, która dzwoniła powiedziała, że musi z Nami porozmawiać w sprawie dalszego leczenia , i że tata będzie musiał mieć podaną chemię :?ale?: Jutro wszystko się wyjaśni (mam nadzieję).
A co myślicie o tych wynikach z j.brzusznej ?
Czy powinni w takim przypadku podać chemię? I jak to będzie się miało (mam namyśli chemię) do noworworu w płucu ?
Na jakiej podstawie mogą stwierdzić ,że choroba postępuje skoro do tej pory nie było żadnego badania TK j brzusznej aby to stwierdzić (przecież na moje myślenie, to mogło już być dużo wcześniej) ? Co Wy o tym myślicie ?
I czy przez to co jest w wyniku z j brzusznej może powodować te straszne zaparcia, które tatę męczą już praktycznie miesiąc (odrazu po naświetlanich) ?
Jeżeli zaplanują chemię to kiedy powinno to się odbyć, tata nie tak dawno zakończył chemię , no i miesiąc temu 5-dniowe naświetlanie ?!
Mam tak wiele pytań, nie wiem jak się przygotować do jutrzejszej rozmowy z p. doktor... nie wiem na co powinnam jej zwrócić uwagę, czego dopilnować, na co się zgodzić lub nie zgodzić...

[ Dodano: 2011-05-24, 22:08 ]
ahh jeszcze coś, nie znam się na tych medycznych rozmiarach zmian, guzów, czy to co jest w j.brzusznej jest duże ? Możliwe do zmniejszenia przez chemię ?

DumSpiro-Spero - 2011-05-24, 23:16

Cytat:
Pomiędzy prawym płatem wątroby a prawą nerką zmiana naciekowa-łączy się z nadnerczem ? o gęstości nadnercza o wym. poprzecznych 47*25mm

Jeśli chodzi o powyższą zmianę to owszem - jest spora. Jej umiejscowienie nie wskazuje na to, by mogła powodować uporczywe zaparcia.
Samo KT nie jest w stanie dostarczyć informacji czy to przerzut raka płuca czy też zmiana rozrostowa o innej naturze.
Jeśli to przerzut - to leczenie winno być dokładnie takie samo jak leczenie rozsianego raka płuca.

Anelia napisał/a:
Na jakiej podstawie mogą stwierdzić ,że choroba postępuje skoro do tej pory nie było żadnego badania TK j brzusznej aby to stwierdzić (przecież na moje myślenie, to mogło już być dużo wcześniej) ? Co Wy o tym myślicie ?

Pisałam Ci już Anelio, że badania obrazowe sugerują progresję.

Cytat:
Jeżeli zaplanują chemię to kiedy powinno to się odbyć, tata nie tak dawno zakończył chemię , no i miesiąc temu 5-dniowe naświetlanie ?!
Mam tak wiele pytań, nie wiem jak się przygotować do jutrzejszej rozmowy z p. doktor... nie wiem na co powinnam jej zwrócić uwagę, czego dopilnować, na co się zgodzić lub nie zgodzić...

Trudno cokolwiek sugerować. Decyzje diagnostyczno-terapeutyczne są tu zmieniane z prędkością światła, a każdy kontakt z ośrodkiem prowadzącym chorego jest jak jajko-niespodzianka.
Proponuję wziąć kartkę, długopis i zażądać spokojnego i rzeczowego wyłuszczenia aktualnych planów. I zapisać wszystko skrupulatnie.
Nie musisz niczego się jutro domagać ani niczego kwestionować - masz prawo za to wraz z tatą otrzymać następnie czas na przemyślenie (choćby symboliczny dzień/dwa) tego co Wam powiedziano i na podjęcie decyzji - czy i w jakim stopniu skorzystacie z zaproponowanych rozwiązań. Proponuję w tej kwestii twardą postawę - pacjent to nie kukiełka, lekarz może jedynie proponować i zalecić dane postępowanie, zgodę na powyższe natomiast wyraża pacjent.
Zanim ją wyrazi ma prawo do uzyskania dokładnych informacji i otrzymania czasu na zebranie myśli.
Mówimy tu o życiu ludzkim i o ingerencji w ludzkie ciało. To nie lada sklepowa gdzie żongluje się towarem.
Idź i zbierz informacje. Jeśli cokolwiek wzbudzi Twoje wątpliwości lub czegoś nie zrozumiesz - zażądaj chwili na przemyślenie sprawy, nie musicie podejmować decyzji natychmiast.
Zrozum, Anelio - to nie piekarnia.
I to, co panie z Wami wyczyniają nie jest ani poprawne, ani zgodne z podstawowymi zasadami współpracy z pacjentem (nie mówiąc o poszanowaniu jego praw). Jesteście zaniepokojeni, niepewni jutra, nie rozumiejący co się dzieje i - w konsekwencji - nieufni.
To jednak nie Wasza wina, a lekarza prowadzącego. A ów - mam nieodparte wrażenie, że zamiast prowadzić - ciągnie swych pacjentów na sznurku. Raz w prawo, raz w lewo.
Główka do góry, broda wysoko, notatnik w rękę i nerwy na wodzy.
Pamiętaj - ten ugra swoje, kto nie da się sprowokować i zachowa spokój. I zna swoje prawa.
Dasz radę.

Anelia - 2011-05-25, 13:12

Słuchajcie wróciłam ze szpitala. Dostałam z tatą taki formularz do przeczytania i po przeczytaniu mieliśmy zgłosić się do ordynatora. Niżej napiszę co to za formularz, ordynator pytał Nas czy się zgadzamy, i że oczywiście możemy się zastanowić. Postanowiłam nie podejmować zbyt szybkiej decyzji i wróciłam do domu aby z Wami na ten temat podyskutować, co o tym myślicie, możektoś mógłby mi coś podpowiedzieć itd.. Jutro jedziemy z tymi dokumentami do szpitala więc każda Wasza szybka pomoc, podpowiedz jest dla Nas szczególnie ważna. PROSZĘ WAS BARDZO O PODPOWIEDZ.
Teraz napiszę co do za formularz.

Informacja dla Pacjenta i Formularz Zgody
Randomizowane badanie 2 fazy preparatu LY2181308 w połączeniu z Docetakselem w porównaniu z Docetakselem u pacjentów z miejscowo zaawansowanym lub przerzutowym niedrobnokomórkowym rakiem płuc, którzy byli leczeni wcześniej chemioterapią pierwszej lini.

W tym formularzu są również zawarte rózne podpunky ,które są opisane typu (wymienię je bez opisu, bo jest tego mnóstwo):
Wprowadzenie
Cel badania
Zakwalifikowanie do udziału w badaniu
Procedury badania
Próbki krwi i moczu
Próbki do oceny farmakokinetyki (PK)
Próbki do oceny biomarkerów
Próbki do badań genetycznych
Ryzyko związane ze stosowaniem LY2181308
Zgłaszanie uszczerbków na zdrowiu
Inne rodzaje leczenia
Udział w badaniu
Morzliwe korzyści
Pytania
Poufność danych
Ochrona danych medycznych

I to by było na tyle. Zupełnie nie wiemy co robić :?ale?: Dlatego wróciłam do domu i postanowiłam poprosić o pomoc na forum. Ja wiem, że decyzja musi należeć do Nas ale każda podpowiedz pomoże Nam coś zdecydować.
Ordynator z Nami porozmawiał. Powiedział, że jeżeli tato się zgodzi to musi przejść jeszcze dodatkowe badania. W tym formularzu pisze jakie to będą badania , a więc je przepisze:
Opis procedur badania
- ocena guza w badaniu radiologicznym, w tym TK. W badaniu TK wykonywana jest seria zdjęć Pana ciałą. Komputer łączy zdjęcia, by wytworzyć bardzo szczegółowe obrazy wnętrza Pana ciała.
-Inne badania mające na celu sprawdzenie Pana ogólnego stanu zdrowia, w tym badanie fizykalne, ocena parametrów życiowych, stopnia sprawności, badanie elektrokardiograficzne Pana serca, badanie moczu, pobranie próbki krwi, oraz pobranie krwi do przyszłych badań farmakogenomicznych.
-Nieobowiązkowa biopsja guza.

Proszę pomóżcie , co myślicie o tym ?
Jeżeli tato się nie zgodzi, to i tak zostanie podana ta chemia tylko bez tego dodatkowego leku.
Co byłoby lepsze? W czym jest więcej korzyści? Jak to wyglądało u innych, może wiecie ? Czy istnieje duże ryzyko podjęcia się tego? Czy może lepiej zgodzić się na samą chemię już sprawdzoną? Jak może pomóc sama chemia bez tego dodatkowego leku?
Tata ma zupełny mętlik w głowie, raz mówił do mnie : choć podpiszę to, a po chwili mówi: choć jedziemy do domu prześpię się z tym :?ale?: Ja nie wiem co mu podpowiedzieć, powiedziałam tylko tyle, że jak chce to jedziemy a ja spróbuję zaciągnąć dodatkowej porady z forum.
Proszę pomóżcie !

[ Dodano: 2011-05-25, 13:16 ]
ahh chciałabym jeszcze dodać, że wcześniej tata miał pobrany wycinek. Wycinek ten został wysłany do badania czy ma GEN ,który go zakwalifikuje do dalszego , kilka miesięcy temu wspomnianego badania- uzyskał odpwowiedz, że niestety nie kwalifikuje się.

[ Dodano: 2011-05-25, 13:16 ]
Proszę pomóżcie Nam.

DumSpiro-Spero - 2011-05-25, 18:26

No to wszystko jasne.

Jeśli tata czuje się na siłach i ma wolę by jeszcze powalczyć - to wzięcie udziału w badaniu klinicznym takim jak to jest godne polecenia.

Sprawa pierwsza: skończy się niepewność. Tata będzie pod stałą kontrolą i dokładnie będzie wiadomo kiedy i jakie badania kontrolne mają być wykonane.
Ponadto ponieważ każde badanie kliniczne wymaga starannego, bieżącego monitoringu stanu chorego i zaawansowania choroby - będzie wiadomo co się dzieje, tj. czy leczenie działa; badania obrazowe będą bowiem stosunkowo często wykonywane.

Badanie oferuje Wam aktywne leczenie, nie ma tu bowiem mowy o placebo. Tata otrzyma albo sam docetaxel (czyli jedyny lek, który można by mu zaoferować jako 'zwykłe' leczenie w ramach CHTH II linii; nazwa handlowa leku to taxotere) albo docetaxel + preparat LY2181308 (który działa wybiórczo na komórki nowotworowe indukując ich apoptozę - tzn. uderza w ich skłonność do nieograniczonego podziału). Ze względu na fakt, że działanie LY2181308 w raku puca nie jest jeszcze potwierdzone - lek podawany jest aktualnie właśnie w ramach badania klinicznego.

Jeśli toksyczność leczenia okazałaby się zbyt wysoka - badanie zawsze można przerwać. Tak na wniosek lekarza jak i samego pacjenta.

Alternatywa dla wzięcia udziału w powyższym badaniu jest jaka jest. Mówiąc wprost to najpewniej dalsza progresja i opieka medyczna nad tatą na dotychczasowym poziomie.

Anelio, polecam spróbować. To zawsze jakaś szansa. Zrezygnować będzie można w każdej chwili. Życzę by nie było takiej potrzeby i leczenie przyniosło pozytywny efekt, nie będąc jednocześnie zbyt uciążliwym dla taty :)

Anelia - 2011-05-25, 18:36

Moderatorzy, nie chcę abyście pomyśleli, że po raz kolejny wywołuję Was do odpowiedzi ale na prawdę nie wiemy co zrobić , co myśleć o tym wszystkim? Gdyby ktoś Nas w jakiś sposób pokierował byli byśmy na prawdę niesamowicie wdzięczni. Ja wiem, że nad niektórymi pytaniami musicie się zastanowić itd...
Zadzwoniłam do taty, zapytałam co zamierza zrobić i tato nie wie, mówi, że od tego myślenia chyba bardziej się rozchoruje :?ale?: a ja nie wiem co mogę mu podpowiedzieć :?ale?: płaczę, raz myślę ,że powinien się zgodzić a po chwili myślę, że powinien zgodzić się na tą chemię bez tego dodatku :-( Nie mam na kogo pomoc czy podpowiedz liczyć, mam tylko jeszcze Was :cry:
Możecie podpowiedzieć coś, czy był już ktoś w taki sposób leczony i jak to pomogło? Jeżeli tata zdecyduje się na chemię bez tego dodatku w jaki sposób to może pomóc?
PROSZĘ o podpowiedz na te jak i na powyższe pytania. Jutro jedziemy do szpitala, każda pomoc od Was z pewnością bardzo mi pomoże. Proszę nie pomyślcie, że wywołuję Was, że jestem nachalna po prostu mam ochotę zapaść się pod ziemię... nie zrozumcie mnie zle, nie chcę nikogo urazić...

[ Dodano: 2011-05-25, 18:39 ]
Ahhh zauważyłam ,że DSS odpowiedziała- DZIĘKUJĘ CI Z CAŁĘGO SERCA !
DumSpiro-Spero, powiedz mi jeszcze jak to wyglądało u innych pacjentów, którzy byli w ten sposób leczeni i jak może pomóc chemia bez tego dodatku ? Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję , jestem Ci bardzo wdzięczna za każdą odpowiedz...

DumSpiro-Spero - 2011-05-25, 18:40

Anelia napisał/a:
Jeżeli tata zdecyduje się na chemię bez tego dodatku w jaki sposób to może pomóc?

Obawiam się, że szansa na remisję jest bardzo słaba.

Badanie nie zagwarantuje Wam, że tata trafi do grupy otrzymującej docetaxel + LY2181308, jednak szansa na to to równe 50%. To sporo.

[ Dodano: 2011-05-25, 18:42 ]
Anelia napisał/a:
jak to wyglądało u innych pacjentów, którzy byli w ten sposób leczeni

Nie byli. Takie leczenie jest dopiero przedmiotem badań klinicznych.

Katarzynka36 - 2011-05-25, 18:45

Anelio

DSS odpowiedziała.
Ja fachowcem nie jestem, ale dodam od siebie, że chyba warto spróbować. To jest jakaś szansa dla Was, dla Twojego taty...
Nie każdemu proponują badania kliniczne. Wiele osób szuka takich możliwości i nie sa kwalifikowani. Jeśli coś bedzie nie tak - Tata bedzie się bardzo źle po tym czuł, zawsze można przerwać.
Nie namawiam Cię, ale to jest szansa. W w przyszłości, nie będziesz sobie wyrzucała, że mogliście skorzystać anie skorzystaliście...Rozumiem i wiem, że Ci ciężko, bo to trudna bardzo decyzja, ale może się uda dla taty wyrwać - dzięki tym lekom - troszkę czasu...

ściskam mocno:)

Anelia - 2011-05-25, 18:46

Cytat:
Nie byli. Takie leczenie jest dopiero przedmiotem badań klinicznych.
_________________
nie zrozumiałam tego,przepraszam. Czyli do tej pory nikt nie był w ten sposób jaki tacie proponują leczony ?
absenteeism - 2011-05-25, 18:47

W zasadzie nie macie nic do stracenia próbując, można tylko zyskać.

Anelia napisał/a:
Czyli do tej pory nikt nie był w ten sposób jaki tacie proponują leczony ?

Tak, lek jest podawany tylko pacjentom biorącym udział w badaniu klinicznym.

Anelia - 2011-05-25, 18:54

Katarzynka36, uwierz nie wiemy co zrobić, mój tata normalnie funkcjonuje, mam problemy z zaparciami tylko. Tata zawsze był taki, że ciężko było mu podjąć jakąś decyzję, on zupełnie nie ma pojęcia co zrobić, co o tym myśleć ,co wogóle się z Nim dzieje i mimo rozmowy z ordynatorem zupełnie nie wie o co chodzi. Cały czas mi się pyta co ma zrobić a ja nie mam się komu zapytać (bo rodzina nie bardzo się interesuje) , mam praktycznie TYLKO WAS , wiesz jest zupełnie inaczej gdy siadasz z całą rodziną i myślisz co zrobić, podejmujecie wspólne decyzje,sama świadomość, że ma się kogoś około siebie dużo daje . Ja mimo licznej rodziny czuję się sama.... :cry:

[ Dodano: 2011-05-25, 18:55 ]
absenteeism napisał/a:
Tak, lek jest podawany tylko pacjentom biorącym udział w badaniu klinicznym.
czyli to wszystko jest anonimowe, nie ma możliwości sprawdzenia jakie były efekty u innych ?
Boję się ...

[ Dodano: 2011-05-25, 18:58 ]
Jeszcze jedno co oznacza, że to nie jest badanie placebo ? Nie rozumiem do końca znaczenia tego słowa?

absenteeism - 2011-05-25, 19:01

Póki są to badania kliniczne nie ma oficjalnego wniosku jak lek działa i jakie są skutki leczenia nim NDRP. Bo właśnie po to jest badanie kliniczne - żeby sprawdzić jak działa i czy działa.

Anelia napisał/a:
co oznacza, że to nie jest badanie placebo ?

Badanie z grupą placebo oznacza, że mając dwóch pacjentów w badaniu jeden dostaje właściwy lek, a drugi nic (tzn. jakąś obojętną dla organizmu substancję).
W badaniu takim jakie Wam proponują obie grupy chorych otrzymują substancje czynne = leki. Jedna grupa docetaksel, a druga grupa docetaksel + LY2181308

DumSpiro-Spero - 2011-05-25, 19:10

Anelia napisał/a:
Boję się ...

Pamiętaj Anelio, że Waszym największym wrogiem jest rak.

Będąc pod właściwą opieką (a taką zapewniają procedury związane z przeprowadzaniem badań klinicznych, obowiązujące i respektowane na całym świecie) - każdej broni warto przeciw niemu spróbować.

Anelia - 2011-05-25, 19:16

DumSpiro-Spero, dziękuję Ci , mam ochotę Was wszystkich mocno przytulić za te wszystkie podpowiedzi , mogę to zrobić jedynie słowami wirualnie !!!
Trudna decyzja przed Nami.
A czy może to bardzo zaszkodzić (ja wiem, że są to jak na razie badania kliniczne i trudno zapewne znalezć odpowiedz na moje pytanie) ? Czy ten dodatek jest ogromnym obciążeniem dla organizmu ?

[ Dodano: 2011-05-25, 19:20 ]
DumSpiro-Spero napisał/a:
Badanie nie zagwarantuje Wam, że tata trafi do grupy otrzymującej docetaxel + LY2181308, jednak szansa na to to równe 50%. To sporo.
Czyli taka decyzją (czy się kwalifikuje) zapadnie dopiero po badaniach jakie u taty wykonają przed ?
A jeżeli się nie zakwalifikuje to będzie to zwykła chemia, bez tego dodatku, tak ?
DSS i inni przepraszam, że o tak wiele pytam. Nie mam nikogo obok siebie, nikogo kto mógłby mi chociaż powiedzieć miłe słowo, jakiego mi już strasznie potrzeba ...

absenteeism - 2011-05-25, 19:33

Anelia napisał/a:
A czy może to bardzo zaszkodzić (ja wiem, że są to jak na razie badania kliniczne i trudno zapewne znalezć odpowiedz na moje pytanie) ? Czy ten dodatek jest ogromnym obciążeniem dla organizmu ?

Właśnie dlatego, że są to badania kliniczne, nie da się odpowiedzieć na to pytanie.

Cytat:
Czyli taka decyzją (czy się kwalifikuje) zapadnie dopiero po badaniach jakie u taty wykonają przed ?

Dobór jest losowy - na tym polega badanie randomizowane.

Cytat:
A jeżeli się nie zakwalifikuje to będzie to zwykła chemia, bez tego dodatku, tak ?

Tak, będzie tylko docetaksel.

DumSpiro-Spero - 2011-05-25, 20:16

Anelia, przeczytaj ten krótki tekst, bardzo polecam:
Good Clinical Practic: Czy warto uczestniczyć w badaniu klinicznym?

A oto Wasze badanie kliniczne (niestety po angielsku; mogę pomóc przetłumaczyć):
http://clinicaltrials.gov/show/NCT01107444

Rozumiem też już tę nagłą akcję i propozycję wzięcia udziału w badaniu :)
Kryterium włączającym (bezwzględnym) jest wyraźne potwierdzenie progresji po chemioterapii I linii wg. RECIST

Pokazałaś tę progresję palcem lekarzowi prowadzącemu i tym samym zdobyłaś dla ojca szansę.
Jesteś dzielna dziewczyna _littleflower_

Anelia - 2011-05-25, 20:38

DumSpiro-Spero, Bardzo ale to na prawdę BARDZO DZIĘKUJĘ za pomoc. Zapoznam się z tymi linkami . W jednym z linków przeczytałam o kryteriach wykluczenia do badania między innymi:
"Pacjenci z udokumentowaną ośrodkowego układu nerwowego lub przerzutami do mózgu, w momencie włączenia do badania" czyli to znaczy, że powinni tacie zrobić praktycznie badania od- do . Chodzi mi o to, że też powinni sprawdzić czy nie ma przerzutów do mózgu ?
Są jeszcze inne wykluczenia. A tata jak już wcześniej wspominałam ma często ten ból w nogach, jak i mrowienie, wiem, że to też się nie kwalifikuje tzn neuropatia obwodowa, czyli powinni tatę też wysłać do neurologa aby to sprawdzić ?
DumSpiro-Spero napisał/a:
Jesteś dzielna dziewczyna
takich słów brakuje mi od moich "najbliższych" , szkoda (a może to i dobrze), że tylko zupełnie obcy mi ludzie potrafią takie słowa w moim kierunku skierować :cry: Dziękuję Ci za to DSS
iwona2010 - 2011-05-25, 21:03

Droga Anelio z tego co czytam to warto spróbować dostaliście ogromną szansę.Ale to jest wasza decyzja.Pozdrawiam
ela1 - 2011-05-25, 22:34

Anelia napisał/a:
A tata jak już wcześniej wspominałam ma często ten ból w nogach, jak i mrowie

To są skutki uboczne chemioterapii i napewno nie będą brane pod uwagę.
Anielko nie martw się, napewno zrobią wszystkie potrzebne badania.
Tata powinien sie zgodzić na badania kliniczne. Po rozwianiu Twoich wątpliwości przez DSS, chyba już Sama wiesz dlaczego.
Tata jest pewnie dumny, że ma taką córkę, która tak bardzo się stara........

pozdrawiam

Oncotrust - 2011-05-26, 05:20

DumSpiro-Spero napisał/a:
Maksymalne dopuszczalne dawki stosowane na obszar płuca i śródpiersia to 60-75 Gy (stosuje się je w leczeniu radykalnym).
Tata otrzymał napromienianie o łącznej dawce 20 Gy.


DSS nie masz racji - kwestia frakcjonowania: jeśli 20Gy to po 4Gyx5 = duże frakcje + duży efekt. Najkrótszy sposób działania, to tak jakby podać 30Gy w 10 dni. Efekt długofalowy ten sam i dawka promieniowania pochłoniętego podobna, NIE POWTARZA SIĘ I NIE ROZSZERZA - w paliacji można podać więcje i 40Gy i 50gy ale podczas jednego kursu leczenia.

[ Dodano: 2011-05-26, 06:25 ]
Tata Anelii jest prowadzony dość niestandardowo, jesli ograniczę się do eufemizmu :evil: Podano mu pemetrexed za 15000 PLN za dawkę ale nie wykonano wstępnej tomografii jamy brzusznej przed rozpoczęciem leczenia. TK klp i usg jb to wersja oszczędnościowa gdyż powinna być TK od góry do dołu albo przynjamniej TK klatki piersiowej do poziomu nadnerczy w NSCLC (niedrobnokomórkowym raku płuca), tym bardziej, że w USG było widac duże nadnercze 5 cm może być tylko przerzutem. Następnie trzeźwo zadecydowano o ograniczeniu radioterapii do 20Gy gdyż ma ona wywrzeć efekt paliatywny na ZŻGG a nie dążyć do meijscowego wyleczenia podczas gdy mamy do czynienia z chorobą rozisaną (IV st. a nie IIIB jak błednie rozpoznano).
Teraz próbuje się wciągnąć chorego do badania z chth II linii zakładając że zmiana okołowątrobowa widoczna w TK to nowa zmiana, której wcześniej nie było. Każdy reviewer (oceniający ze strony kierownictwa badania) powinien odrzucić taką kwalifikację ale nie stanie się to z wyprzedzeniem ale po tym jak chory dostanie swoje leczenie. Dane tak zakwalifkowanego pacjenta wyrzuciłbym z analizy ALE NIE JEST TO PROBLEM PACJENTA.
mamy tu 26 stron na forum, ja mam mało czasu, mniej niż zwykle gdyż przebywam na Florydzie na szkoleniu i jest jeszcze różnica czasu między nami. Boję się, że coś mi umknęło ale rozumiem, że nigdy dotąd nie było KT jamy brzusznej i badanie wykonane obecnie, po leczeniu, jest pierwsze w historii???
Pozostałe zmiany w płucach i nawet w nadnerczu zmniejszyły się, opisano zmianę okołowątrobową, która nie była opisywana w USG i chcąc zakwalifikować do badania nad chth II linii wyciągnięto wniosek, że jest to nowa zmiana, której uprzednio nie było - DSS, czy się nie mylę????
Jeśli tak, oparto się na uznanych kryteriach RECIST, że nowa zmiana to oznaka progresji ale nadużyciem jest to,mże porównuje si ę nieadekwatne badania USG pierwotnie i KT teraz.
Chory po III kursach chth miał długo utrzymującą się małopłytkowość. Poziom transaminaz wątroby ok. 100 nie jest jeszcze niczym zagrażającym. Jednakże szpik chorego może nie wytrzymać zbyt intensywnej chemii. U takiego chorego z leczeniem II linii wchodziłbym gdy mam zupełną jasność, że choroba ulega progresji obserwując wcześniej opisane zmiany targetowe (śródpeirsie 74mm, nadnercze 50mm) i nowo opisaną. Z badaniem klinicznym jak wyżej, nie wiem czy pacjent może być prawidłowo zakwalifikowany. To wprawdzie problem badaczy a nie pacjenta ale dobrze, żeby nie doszło do sytuacji nagannej etycznie, że obecność w badaniu będzie kwestionowana przez złą kwalfikację. Wprawdzie podawania leku nie przerwą ale same kłopoty..
Nie wiem jak ten lek badany - czy powoduje duże zaburzenia szpiku, sam i razem z docetakselem, jeśli tak może być zagrożeniem aczkolwiek przytaczane wstępne wyniki są zachęcające.

[ Dodano: 2011-05-26, 06:38 ]
ponadto sugeruję aby "kciuki" trzymać w wątkach "kciuki" a w wątku zasadniczym ograniczyć się do opisu przebiegu choroby i istotnych wpisów "pomocowych"

[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2011-05-26, 06:54 ]
Bardzo słuszna i cenna uwaga o wydzieleniu treści niemerytorycznych (trzymanie kciuków) do odrębnego wątku.
Usilnie proszę Forumowiczów, by wzięli to sobie do serca i stosowali się do tej prośby w każdym wątku,
co lekarzom bardzo ułatwi pracę i pomoc.

Anelia - 2011-05-26, 08:10

DumSpiro-Spero, absenteeism, Oncotrust BARDZO DZIĘKUJĘ WAM za wszystkie wyczerpujące odpowiedzi, szczerze mówiąc nie liczyłam na aż tak wiele, jestem miło rozczarowana chęcią pomocy z Waszej strony i uczuciem tego, że mam kogoś "obok siebie" na kogo mogę liczyć :)

Katarzynka36, iwona2010, ela1, Gonia, agni5 Wam róznież Wam również bardzo dziękuję za miłe słowo i chęci pomocy :)

[ Dodano: 2011-05-26, 08:14 ]
Słuchajcie chciałabym dodać, że dzwoniłam do p.doktor i poprosiłam o rozmowę, bo tata jest jeszcze nie zdecydowany, kazała Nam przyjechać w poniedziałek po południu, powiedziała, że wtedy będzie miała dla Nas zdecydowanie więcej czasu, a więc dziś nie jedziemy. W poniedziałek. Więcej czasu na zastanowienie się mamy...
Chciałabym sprawdzić czy tata może mieć neuropatię obwodową i wogóle sprawdzić te mrowienie i bóle w nogach. Dziś mam okazję umówić tatę do neurologa, wizyta byłaby jezscze dziś. Powiedzcie mi czy neurolog po jednej wizycie może już dużo stwierdzić? Czy może wykryć tą neuropatię ?

[ Dodano: 2011-05-26, 15:23 ]
Umówiłam tatę na wizytę do neurologa i za chwilkę jedziemy , mam nadzieję, że okaże się dlaczego pojawiają się bóle w nogach i czy to faktycznie ta neuropatia obwodowa :?ale?: A więc odezwę się wieczorem ... a tata hmm trudno powiedzieć czy się dobrze czuje, dziś raczej kiepsko tzn. zaparcia nadal strasznie męczą, widać , że ma większy brzuch :( przez to. Boi się jeść aby nie miał bóli... Już tak długo to trwa i jakoś nie mija :(
Jak długo mogą się utrzymywać skutki uboczne po chemio czy radioterapiach (bo wydaje mi się,że te zaparcia są jednym ze skutków- choć Pani od radioterapii zaprzeczyła :?ale?: ? ) ?

[ Dodano: 2011-05-26, 22:14 ]
I już jestem. Byłam dziś po tatę , zapytałam go przed wyjazdem do neurologa jeszcze raz jak się czuje i aby o wszystkim mi powiedział, bo każda informacja jest ważna. A więc co do bóli to jest tak, tata mówi, że czuje mrowienie w nogach, w nocy budzi go straszny ból (który teraz nie za każdym razem był tak mocny, ponieważ brał jakiś lek przeciwbólowy), czasami miał wrażenie , że nie ma czucia w palcach u nóg, kolejna sprawa o której dziś mi powiedział (może wcześniej się krępował) to to, że jak oddawał mocz to nie czuł tego i tak samo ze stolcem - tak jakby stracił czucie w tych i innych miejscach :uuu: , powiedział też , że jeszcze kilka dni temu,trwało to dość długo jak siadał to nie czuł tego ,że siada a teraz niby powoli zaczyna wracać mu te czucie (mam nadzieję, że mnie rozumiecie) , a dziś mówił, że nie miał czucia w miejscu nad lewą brwią na czole , mówi, że dotyka i ma wrażenie jakby to był martwy punkt bo nic nie czuje :?ale?: Strasznie zmartwiły mnie te dolegliwości. To wszystko zaczęło się po radioterapii, a zanik mięśni i skurcze były już po chemii. Pojechaliśmy do neurologa. Tata o wszystkim jej powiedział. Ja zapytałam czy może to być neuropatia obwodowa. Zapisała wszystko, przeczytała ostatnią kartę wypisu ze szpitala, zadała kilka pytań, kazała ściągnąć buty i się położyć, podotykałą stopy, następnie plecy w różnych miejscach jednocześnie pytając czy tata odczuwa to, pózniej jeszcze postukała tatę "młoteczkiem" a dokładniej ręce , nogi. Zapisała jakieś leki (nazwę podam niżej) ...i to wszystko :roll: , a więc ja zapytałam co może powiedzieć o tym, co zdiagnozowała ?! W sumie to nic konkretnego nie powiedziała tylko to, że są to cechy neuropatii :?ale?:
Leki jakie zapisała to:
ups! będe miała problem z podaniem nazwy, bo jest strasznie nie czytelnie napisane, może będzie mógł mnie ktoś poprawić :?ale?:
Anafralin :?ale?: 25mg 1 tabl przed snem
Poltrum :?ale?: 3 razy 10 kropli

Co powinniśmy dalej zrobić ? Co myślicie o tych lekach ?

[ Dodano: 2011-05-26, 22:44 ]
Chciałabym jeszcze dodać, że tato tak jakoś dziwnie chodzi. Wcześniej myślałam, że to nic takiego i że to takie "jednodniowe" ale teraz już jestem pewna, że coś nie tak , bo trwa to dłużej. Dziwne chodzenie, tak jakby niepewnie stąpał po ziemi :uuu:

absenteeism - 2011-05-26, 22:51

Skoro stwierdziła, że to cechy neuropatii, to pewnie tak jest. Na nic innego to wszystko nie wskazuje.

Leki:
Anafralin (imipramina) [o ile o to chodzi] - lek p/depresyjny
Poltram (tramadol) - lek p/bólowy

Anelia - 2011-05-26, 23:01

absenteeism, dziękuję, a czy neuropatia jest grozną chorobą ? Da się to jakoś wyleczyć lub może powinno samo to minąć , no bo chyba to jest w skutek po chenio i radioterapii ?
absenteeism - 2011-05-26, 23:17

Teoretycznie po kilku miesiącach można się spodziewać osłabienia objawów, ale nie muszą się one całkowicie cofnąć
(Anelio, z ciekawości - czemu nie zadałaś tych pytań lekarzowi na wizycie, skoro byliście u neurologa? :) )

Zaparcia czy kłopoty z chodzeniem to też może być wynik neuropatii właśnie.

Anelia - 2011-05-26, 23:25

absenteeism,
absenteeism napisał/a:
(Anelio, z ciekawości - czemu nie zadałaś tych pytań lekarzowi na wizycie, skoro byliście u neurologa? )
zadałam wiele pytań, jednak ostatnio mam zupełny mętlik w głowie, jak sama zapewne zauważyłaś chociażby wczoraj :?ale?: Staram się wszystko zrobić jak należy i jak najszybciej, pytałam o wiele jednak tego nie zapytałam a wiem, że powinnam. Często tak mam ,że po wyjściu z wizyty od lekarza o czymś po prostu zapominam, tak się zdarza. Sama mam to wszystko na głowie, jest mi ciężko samej wszystkiego dopilnować, dowiedzieć się- mimo szczerych chęci pomocy...
Katarzynka36 - 2011-05-26, 23:28

Anelio
A to dziwne chodzenie to tata odbiera jako zabuerzenia równowagi, zawroty głowy, ściąganie na jedną stronę? czy to jest raczej dziwny chód z powodu dretwienia nóg i dziwnego ich odczuwania/bólu?

pozdrawiam Cię mocno:)

[ Dodano: 2011-05-26, 23:36 ]
Anelio
Hmm, tak czytam, że neurolog zapisał Tacie antydepresant. Może się mylę, ale może skonsultować zażywanie tego leku z onkologiem/psychoonkologiem? Lek może na tatę bardzo dobrze podziałać, ale wiele antydepresantów ma różne skutki uboczne, niektóre dość uciążliwe...

absenteeism - 2011-05-27, 07:10

Anelia napisał/a:
Często tak mam ,że po wyjściu z wizyty od lekarza o czymś po prostu zapominam, tak się zdarza.

Proponuję więc przed każdą wizytą u lekarza spisać sobie na karteczce pytania, jakie chcesz zadać lekarzowi i zostawić miejsce na uzupełnienie ich odpowiedziami - prosto, wygodnie i nie sposób o czymś zapomnieć :)

Anelia - 2011-05-27, 12:32

Katarzynka36 napisał/a:
czy to jest raczej dziwny chód z powodu dretwienia nóg i dziwnego ich odczuwania/bólu?
Katarzynka36, raczej tak :?ale?:
Katarzynka36 napisał/a:
neurolog zapisał Tacie antydepresant. Może się mylę, ale może skonsultować zażywanie tego leku z onkologiem/psychoonkologiem? Lek może na tatę bardzo dobrze podziałać, ale wiele antydepresantów ma różne skutki uboczne, niektóre dość uciążliwe...

no właśnie dziś kupiłam ten lek i przeczytałam ulotkę i szczerze mówiąc trochę się przeraziłam, spróbuję zadzwonić do p. doktor i zapytać o to, a póki co chyba powiem tacie aby tego nie brał :?ale?: nie wiem co robić?

[ Dodano: 2011-05-27, 12:35 ]
Tate w dalszym ciągu męczą zaparcia, mówi, że praktycznie całą noc nie przespał przez to, już nie wiem co robić ?!

Finlandia - 2011-05-27, 12:39

Anelia, w takim razie ten dziwny chód jest kolejnym objawem neuropatii. Tata nie powinien jednak powstrzymywać się od chodzenia - tylko stałe używanie nóg pozwoli mu przyzwyczaić się do ich odmiennego odczuwania. Walka z neuropatią obwodową po chemii jest trudna, ale z drugiej strony neuropatia ta nie jest groźna, tylko uciążliwa i dlatego trzeba robić wszystko, by minimalizować jej objawy.

Co do zaparć - podstawowym sposobem radzenia sobie z nimi są, prócz oczywiście diety, są spacery. Chodzenie jak nic innego pobudza ruchy jelit. Opisujesz tatę jako w miarę sprawnego, więc dobrze by było, by dużo chodził - oczywiście nie na jakieś długie, wyczerpujące spacery, raczej kilka krótkich spacerów w ciągu dnia. Trochę tak jakby miał młodego pieska i musiał go ciągle wyprowadzać.

A próbowaliście czopków glicerynowych? One są bezpieczne i powinny dać ulgę natychmiastową. Jak nie pomagają to doraźnie lewatywa, ale to już bardziej szkodliwe dla organizmu, warto przy stosowaniu lewatyw wprowadzić też probiotyki.

Czego właściwie już próbowaliście na te zaparcia, możesz zrobić taką listę?

Zadałaś pytanie "jak długo mogą utrzymywać się skutki chemii" - utrzymują się one latami. Czasem do końca życia. Dlatego ważne jest, by znaleźć odpowiedni dla siebie sposób radzenia sobie z nimi.

Katarzynka36 - 2011-05-27, 13:27

Anelio
Wiem, co Tata przeżywa, bo mój Tata też walczy z zaparciami. Generalnie od wielu juz lat. Stosował niemal wszystko - od duzych ilości owoców, błonników wszelkiej maści, poprzez xenny, radirexy, herbatki regulując i przeczyszczające, boldaloiny, nowości na rynku, czopki glicerynowe, bisacodyl i wiele, wiele, wiele innych. Sprawa się pogorszyła, gdy po chemii spadły mu wyniki i zaczął zażywać żelazo. Niestety ono u wielu osób powoduje zaparcia, stąd jak tata widzi czerwoną tabletkę (żelazko) dostaje białej gorączki, do tego stopnia, że w szpitalu wypluwał, bo przez 6 dni miał zaparcia i nic. Nawet lewatywa nie pomogła za bardzo, najbardziej pomagają mu jeszcze czopki glicerynowe i bisacodyl (ale jego nie powinno się nadużywać).
Anelio, czy Twój tata bierze może żelazo? jakiś biofer, hemofer? może od tego ma zaparcia?

pozdrawiam:)

Nika2 - 2011-05-27, 13:36

Anelia,
Witam Katarzynka ma rację czopki glicerynowe są bardzo dobrym pomysłem na zaparcia jak brałam chemię też miałam zaparcia i tyko one mi pomagały.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za Tatusia :)

Anelia - 2011-05-27, 21:06

Finlandia, Katarzynka36,Nika2, dzięki. Z tego co mi wiadomo żadne z leków nie powodują zaparć. Tata brał już:
syrop Lactulosum- nie pomógł :(
Czopki glicerynowe-nie pomogły.
Olej rycynowy-pomógł, ale z tego co mi wiadomo nie można go brać często ale dziś już tata był zmuszony to wypić (dwie łyżki stołowe) wypił o 9 rano i do tej pory , a minęło już 12 godzin, nie pomogło :?ale?: Mam jednak głęboką nadzieję, że pomoże. Tata strasznie się czuje, pełen, w dodatku ma bóle brzucha, które całą noc nie dały mu spać, chodził po mieszkaniu :-(
Pije też siemienie lniane.
Dziś znowu udałam się do apteki, ale tata tego nie brał, ponieważ czekamy na efekty po oleju rycynowym i tym razem dostałam:
Parafina ciekła- co o tym myślicie? Ile tata tego może brać?
No i poprosiłam o lewatywę i dostałam ENEMA 150 ml - co o tym myślicie ?
Czy jak tata wypił olej rycynowy to powinien sobie kilkudniową przerwę zrobić przed spożyciem innego środka (jeżeli nie pomoże to też) ?

Nika2 - 2011-05-27, 21:24

Anelia,
Wiem w otateczności jak już długo się nie wyprużniał to tylo lewatywa i nie ma na co czekać tylko ją robić bo może być źle ,jak tak mocno się zpiecze.Tej lewatywy co piszesz nie brałam ,ale myślę,że jest ok .Jak tak długo miałam zaparcia to robiłam lewatywę ,ale nie pamiętam jaką :-(
Pozdrawiam.

Finlandia - 2011-05-27, 22:04

Anelia, parafina ciekła akurat nie wchłania się do organizmu, tylko robi taką ślizgawkę w jelitach, więc nie ma szczególnych przeciwwskazań co do ilości. Jednak ona działa głównie w wypadku istnienia po prostu jakiejś twardej przeszkody w jelitach (sama wlewałam ją w psa, kiedy połknął kość, owszem, pomogło), nie wiem czy da sobie radę z jakimś poważniejszym problemem. Zresztą siemię lniane działa niemal identycznie.
Nika2 ma ogólnie rację, im dalej bez wypróżnienia tym gorzej (mogą się zrobić takie twarde kamienie nawet), więc lepiej już tę lewatywę robić.
Spróbujcie też ziół przeczyszczających, bo widzę że z tej półki jeszcze nic nie było, np. senesu, najlepiej iść do takiego sklepu zielarskiego i kupić całe liście, a nie te herbatki w torebkach i poprosić o instrukcję zaparzania. Tylko ostrożnie z dawkowaniem, najpierw troszkę spróbować, bo senes działa po 6h od wypicia i potrafi przykopać tak, że się godzinę z tej łazienki nie wyjdzie.

czkawka - 2011-05-27, 22:09

Anelia, przykro mi, że Tatuś tak męczy się z zaparciami.
Czytam i widzę, że moje przedmówczynie zaproponowały wiele z możliwych rozwiązań.
Ruch, leki, dieta, wszystko to powinno u zdrowego człowieka dawać pozytywny efekt, niestety przy lekach jakie przyjmuje Tata sprawa jest utrudniona.
Podstawa to dużo płynów i spacery właśnie. Nie wiem, czy próbowaliście Forlaxu? To lek w formie proszku do rozpuszczania....nawet dobry w smaku.
Zaparcia w tej chorobie to niestety częsta i dokuczliwa dolegliwość. Warto coś z tym zrobić, bo bardzo potrafią uprzykrzyć i tak ciężką sytuację.

Anelia pozdrów Tatusia i życz mu dużo zdrowia lepszego samopoczucia.

Mogę spytać co zdecydowaliście w sprawie badań?

Madzia70 - 2011-05-27, 22:12

Jeśli chodzi o laktulozę, to pewnie Tata dostał za małą dawkę. Standardowo zaczyna się od 1 łyżki stołowej na czczo popitej szklanką wody. Dawkę zwiększa się w razie potrzeby do 2-3 łyżek podawanych j.w.
Ponieważ działanie laktulozy polega na zwiększaniu ilości pożytecznych bakterii w jelicie (sama nie zawiera bakterii, tylko stwarza im dogodne warunki rozwoju) to można ją wspomóc takimi właśnie bakteriami: Lakcid, Lacidofil, Acidolac itp. Ja osobiście wierzę w Enterol 8-)

[ Dodano: 2011-05-27, 22:14 ]
Ale rzeczywiście, na początek trzeba podać lewatywę, bo Tatę "rozerwie" po innych lekach - w miarę postępowania zaparcia bóle i skurcze przy wypróżnieniu stają się bardzo bolesne.

[ Dodano: 2011-05-27, 22:20 ]
A, jeszcze jedno. Podstawą leczenia zaparć jest porządne nawodnienie. Tata bierze leki moczopędne, może zwiększenie ilości wypijanych płynów choć trochę pomoże?
Jeśli chodzi o dietę, to polecam jeszcze w tym temacie otręby owsiane (nie mylić z płatkami owsianymi). Bardzo dobrze działają.

Anelia - 2011-05-27, 23:00

Nika2, Finlandia, czkawka, :) Madzia70, dziękuję za podpowiedzi. Jeżeli w nocy nie zadziała ten olej rycynowy to jutro zrobimy lewatywę ENEMA... ale póki co mam głęboką nadzieję, że olej rycynowy zadziała, jeżeli nie jutro rano lewatywa, nie mogę patrzeć jak tato się tak męczy. Powiedzcie mi czy takie "eksperymentowanie" każdego dnia: raz czopek, raz herbatka, raz syrop czy olej nie zaszkodzą ? Czy mimo tego iż nic nie pomaga powinniśmy robić jakieś kilkudniowe przerwy czy próbować do skutku?
Madzia70 napisał/a:
Tata bierze leki moczopędne, może zwiększenie ilości wypijanych płynów choć trochę pomoże?
właśnie problem jest w tym, że tata jest pełen i nic nie może w siebie wlać, wypija nie dużo płynów, bo czuje ,że go odrazu "wysadza" po nawet małej szkalaneczce :-( Jest głodny to też zastanawia się kilka razy czy aby na pewno powinien zjeść ...
czkawka, miło, że jesteś :) oczywiście pozdrowię tatusia :)
czkawka napisał/a:
Mogę spytać co zdecydowaliście w sprawie badań?
możesz o wszystko pytać ;) Jeszcze nic nie zdecydowaliśmy, w poniedziałek jedziemy na rozmowę z p.doktor. Tacie powiedziałam o podpowiedziach z forum , myślę, że to troszkę ułatwiło mu co do podjęcia decyzji ale ostatecznego słowa nie powiedział. Czkaweczko ja Ciebie również pozdrawiam i nie zapomniałam każdego dnia modlę się za duszę Twojej mamusi i za Ciebie ! Życzę Ci mnóstwo siły !
ela1 - 2011-05-27, 23:13

Anelia napisał/a:
Czy mimo tego iż nic nie pomaga powinniśmy robić jakieś kilkudniowe przerwy czy próbować do skutku?


Laktulozę należy stosować systematycznie i nie przerywać, do tego można tak jak napisała Madzia70 otręby owsiane.
Najważniejsze jest w tej chwili to, aby tata się wypróżnił i nie ma co czekać.

pozdrawiam

Finlandia - 2011-05-27, 23:16

Anelia napisał/a:
Czy mimo tego iż nic nie pomaga powinniśmy robić jakieś kilkudniowe przerwy czy próbować do skutku?

Raczej tak jak radzi Madzia70, najpierw zrobić lewatywę, potem próbować syropku stopniowo zwiększając dawkę (do dopuszczalnej dziennej oczywiście, zgodnie z ulotka lub zaleceniem na opakowaniu), jak to nie pomoże to po tygodniu znów lewatywa i wtedy co innego (oczywiście siemię lniane czy parafinę może w tym czasie pić bez ograniczeń, także jeść błonnik).
No i dieta oczywiście, i spacery.

Co do płynów - niech więc nie pije szklanki naraz, tylko np. po jednej łyżce wody (czy tam słabej herbaty, soku, co lubi, byleby oczywiście niegazowane), ale często. poza tym jedzenie raczej w półpłynnej formie (jak jabłuszko, to starte, ale razem ze skórką, jakieś zupy warzywne z dodatkiem otrębów właśnie, chleb też sobie raczej darować, jogurty z otrębami, kefir z otrębami, kisiel i budyń takie ohydne płynne jak w przedszkolu). No i oczywiście nic smażonego i jeść też malusieńko, ale często.

DumSpiro-Spero - 2011-05-28, 00:32

Anelia napisał/a:
dziś kupiłam ten lek i przeczytałam ulotkę i szczerze mówiąc trochę się przeraziłam, spróbuję zadzwonić do p. doktor i zapytać o to, a póki co chyba powiem tacie aby tego nie brał :?ale?: nie wiem co robić?


I tak to jest jak lekarz nie porozmawia z pacjentem na temat zaleconej terapii [no]
Pacjent wraca do domu, czyta ulotkę, dostaje zawału na jej widok i powątpiewa w sens lub w ogóle rezygnuje z leczenia.


Anafranil to klomipramina (clomipramine) - lek o działaniu psychotropowym z grupy trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych.
Szeroko i skutecznie stosowany w leczeniu bólu neuropatycznego (i nie ma to nic wspólnego z depresją).

Polecam lekturę:

Leczenie bólu neuropatycznego
Trój- i czteropierścieniowe leki przeciwdepresyjne oraz wenlafaksyna zmniejszają natężenie bólu neuropatycznego


i / lub

Zasady stosowania leków psychotropowych w neurologii
Dr hab. n. med. Jan Jaracz
Klinika Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego, Poznań


gdzie czytamy między innymi:

Cytat:
Zastosowanie leków przeciwdepresyjnych w leczeniu bólu

Przydatność trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych (TLPD) w leczeniu bólu została przekonywająco udokumentowana w licznych wynikach badań. Z tego powodu takie leki, jak amitryptylina zostały zaliczone do leków uzupełniających drabiny analgetycznej Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
W badaniach kontrolowanych wykazano skuteczność amitryptyliny, klomipraminy, a także dezipraminy w zmniejszaniu nasilenia przewlekłego bólu u chorych z polineuropatią cukrzycową. TLPD stosowano w szerokim przedziale dawek, tj. 25-350 mg/d. Wyniki kilku badań wskazują także na korzystny wpływ amitryptyliny oraz doksepiny na migrenowe oraz napięciowe bóle głowy.
Leki przeciwdepresyjne hamujące wychwyt zwrotny serotoniny i noradrenaliny (SNRI - wenlafaksyna, milnacipran) zmniejszają nasilenie przewlekłego bólu w przebiegu neuropatii cukrzycowej, neuralgii oraz chorób układu kostno-stawowego. Skuteczność wenlafaksyny w leczeniu bólu neuropatycznego wydaje się być podobna do imipraminy. Wyniki kilku badań wskazują, że wenlafaksyna może być przydatna w leczeniu bólu głowy typu napięciowego oraz w profilaktyce napadów migreny. Mirtazapina stosowana w dawce 30 mg/d u chorych z przewlekłym, napięciowym bólem głowy powodowała zmniejszenie długości oraz nasilenia bólu.


Leki tego typu włącza się oczywiście u chorych z polineuropatią obwodową po chemioterapii. O rodzaju zalecanego leku decyduje neurolog biorąc pod uwagę dokładny wywiad i badanie przedmiotowe. Dlatego polecałam konsultację u tego specjalisty, ale nie po to by nie skorzystać z jego zaleceń..

Jeszcze jedno - na efekt leczenia polineuropatii trójpierścieniowymi lekami przeciwdepresyjnymi czeka się jakiś czas - poprawa może pojawić się nawet dopiero po kilku tygodniach. To leczenie długoterminowe - jednak w tego rodzaju bólu najskuteczniejsze.
Warto więc włączyć je, nie zwlekając.

Anelia - 2011-05-28, 21:37

ela1, Finlandia, DumSpiro-Spero, Dziękuję!
A więc tak, olej rycynowy troszkę tatę ruszył ale nie wiele. Jeżeli jutro znowu tatę będą męczyć zaparcia zrobimy lewatywę.
Co do leków, które zapisała p. neurolog tata wziął na razie te kropelki czyli Poltram, mówi, że nie czuł już takiego bólu. Jednak dziś zmartwiłam się, pojechałam do taty, był na dworze, podjechałam autem koło domu a on przyszedł, obserwowałam tatę jak szedł ...wyglądało to tak jakby niepewnie stąpał po ziemi :?ale?: szedł jakoś dziwnie. Następnie szliśmy do mieszkania na 2 piętro, tata trzymał się poręczy (nigdy wcześniej tego nie robił), doszedł do mieszkania strasznie zmęczony , szybko oddychał (wcześniej nie sprawiało mu to problemu) , w mieszkaniu patrzałam na niego, wyglądał tak jakby coś wypił (mam na myśli alkohol, ale tato nie pije już długo), zapytałam co mu jest, odpowiedział, że chyba po tych kropelkach czuje się jakiś senny i "skołowany" :-( Nie da się ukryć, zachowanie zmartwiło mnie !
Czy może tak się czuć po tych kropelkach Poltramu ?
Co do leku Anafralin, to tego jeszcze nie brał :| , na ulotce jest napisane międzyinnymi, że należy zachować szczególną ostrożność stosowania tego przy częstych zaparciach (ma to tata). Zmartwił mnie też opis działan niepożądanych i nie ukrywam, że chociażby z tego powodu boję się aby tata to brał, specjalnie ten lek chciałabym dodatkowo skonsultować z Naszą P.Doktor.
DumSpiro-Spero napisał/a:
Leki tego typu włącza się oczywiście u chorych z polineuropatią obwodową po chemioterapii. O rodzaju zalecanego leku decyduje neurolog biorąc pod uwagę dokładny wywiad i badanie przedmiotowe. Dlatego polecałam konsultację u tego specjalisty, ale nie po to by nie skorzystać z jego zaleceń..
wiem, że poleciłaś Nam to , dziękuję, gdybyś nie podpowiedziała tego, to na pewno jeszcze długo nie przyszłoby mi do głowy skorzystać z wizyty tego specjalisy.
DumSpiro-Spero napisał/a:
Jeszcze jedno - na efekt leczenia polineuropatii trójpierścieniowymi lekami przeciwdepresyjnymi czeka się jakiś czas - poprawa może pojawić się nawet dopiero po kilku tygodniach. To leczenie długoterminowe - jednak w tego rodzaju bólu najskuteczniejsze.
Warto więc włączyć je, nie zwlekając.
Boję się ( szczególnie tych działań niepożądanych, jak i ostrzeżenia opisanego na ulotce :-( )
DumSpiro-Spero napisał/a:
I tak to jest jak lekarz nie porozmawia z pacjentem na temat zaleconej terapii
Pacjent wraca do domu, czyta ulotkę, dostaje zawału na jej widok i powątpiewa w sens lub w ogóle rezygnuje z leczenia.
...i tak to jest, przynajmniej w Naszym przypadku :uuu:
Katarzynka36 - 2011-05-28, 22:01

Anelio

Zdecydowanie Tata może sie czuć senny, skołowany i oszołomiony po tych kropelkach. Ten poltram to tramal - dość silny już lek przeciwbólowy, po których niektórzy się zachowują jakby wypili drinka:( Mój tata jak Go dostał ostatnio po operacji to mówił lekkie bzdury i troszkę mu się plątało wszystko:( BYł totalnie skołowany, mimo, że tramal juz kiedyś brał i to dość długo...
jeśli jest to pierwsze "zetknięcie" Twojego taty z tym lekiem, tym bardziej może być oszołomiony. Ale to z czasem minie, choć różnie organizmy ten lek tolerują.
Napewno jednak boli mniej... Niestety, coś za coś...

ściskam

Anelia - 2011-05-28, 23:18

Mam jeszcze jedno pytanie.
W poniedziałek jadę z tatą na onkologię, porozmawiać z Nasza doktor, może podpowiecie mi na co powinnam zwrócić uwagę i o co pytać przy rozmowie na temat tych badań , o których kilka dni temu była mowa ? Mam jakiś całkowity mętlik w głowie i nie potrafię jakoś ułożyć sobie pytań i sensownie pomyśleć, a nie chciałabym abym o czymś zapomniała i wróciła nie uświadomiona do domu. Wiem, że taką pomoc (ważne pytania,jakie powinnam naruszyć) mogę od Was uzyskać, a więc proszę, jeżeli jest to możliwe podpowiedzcie coś... z góry dziękuję.

DumSpiro-Spero - 2011-05-29, 05:49

Anelia napisał/a:
Mam jakiś całkowity mętlik w głowie i nie potrafię jakoś ułożyć sobie pytań i sensownie pomyśleć, a nie chciałabym abym o czymś zapomniała i wróciła nie uświadomiona do domu.

Anelio, to zależy co chciałabyś jeszcze wiedzieć; sporo się już od nas dowiedziałaś nt. istoty badań klinicznych (zapewne zapoznałaś się z poleconą lekturą /linki/ - polecam zatem kolejny: Badania kliniczne w Polsce, a tu szczególnie pkt. 2 o prawach pacjenta - może Ci on pomóc sformułować pytania), jak i możliwych scenariuszy zdarzeń.
Co jeszcze, konkretnie chciałabyś wiedzieć? Mętlikowi w głowie zapobiegnie chwila ciszy, kartka i długopis w ręce i spokojne zmierzenie się z własnymi myślami. Zanotowanie pytań i zabranie kartki w poniedziałek ze sobą :)

Anelia napisał/a:
W jednym z linków przeczytałam o kryteriach wykluczenia do badania między innymi:
"Pacjenci z udokumentowaną ośrodkowego układu nerwowego lub przerzutami do mózgu, w momencie włączenia do badania" czyli to znaczy, że powinni tacie zrobić praktycznie badania od- do . Chodzi mi o to, że też powinni sprawdzić czy nie ma przerzutów do mózgu ?

Kwalifikacja do tego badania klinicznego nie wymaga udowodnienia braku przerzutów do centralnego układu nerwowego. Kryteria wykluczające obejmują natomiast sytuację, w której wcześniej wystąpiły podstawy do wykonania badania obrazowego OUN i następnie wykazało ono obecność zmian przerzutowych.
Można zatem domniemywać, że jeśli dotąd -z powodu braku wskazań- nie wykonano TK/MRI pod kątem przerzutów do OUN - to zakłada się, że rozsiewu o takim umiejscowieniu nie ma i wykonanie tych badań nie jest konieczne.

Natomiast:
Anelia napisał/a:
Chciałabym jeszcze dodać, że tato tak jakoś dziwnie chodzi. Wcześniej myślałam, że to nic takiego i że to takie "jednodniowe" ale teraz już jestem pewna, że coś nie tak , bo trwa to dłużej. Dziwne chodzenie, tak jakby niepewnie stąpał po ziemi

- w związku z tego typu objawami (które oczywiście mogą wiązać się z polineuropatią) na miejscu lekarza prowadzącego jednak bym TK głowy wykonała. Również ze względu na (traktując je całościowo) poniższe czynniki:
  • zaburzenia chodu, czucia (wspominałaś Anelio również o jednostronnych zaburzeniach czucia w obrębie twarzy, po stronie przeciwnej do umiejscowienia guza pierwotnego w płucu) i nasilające się uczucie wyczerpania po wysiłku fizycznym mogą być częścią nasilonej polineuropatii obwodowej po CHTH, ale i równie dobrze neurologicznym zespołem paranowotworowym lub objawem przerzutu do mózgu;
  • czasem różnicowanie pomiędzy w/w ewentualnościami bywa trudne i badanie neurologiczne (przedmiotowe) nie jest wystarczające by ustalić co się dzieje;
  • rodzaj histologiczny raka to gruczolakorak (szczególna skłonność do rozsiewu krwiopochodnego i agresywnego przebiegu), a umiejscowienie ogniska pierwotnego to górny płat płuca;
  • choroba od dawna jest już w fazie rozsiewu;
  • stan chorego zauważalnie (obserwacja rodziny) uległ zmianie w stosunkowo krótkim czasie;
  • nie diagnozowano jeszcze chorego w tym kierunku (byłoby to pierwsze TK OUN).

Mówiąc szczerze trochę niepokoi obraz tego, co się ostatnio dzieje. Zaczynam się martwić, czy pomysł leczenia systemowego (docetaksel w 'komplecie' lub samodzielnie) będzie tu nadal zasadny [__]
No nic, to już musi ocenić lekarz prowadzący.

Oncotrust napisał/a:
DSS nie masz racji - kwestia frakcjonowania: jeśli 20Gy to po 4Gyx5 = duże frakcje + duży efekt. Najkrótszy sposób działania, to tak jakby podać 30Gy w 10 dni. Efekt długofalowy ten sam i dawka promieniowania pochłoniętego podobna, NIE POWTARZA SIĘ I NIE ROZSZERZA - w paliacji można podać więcje i 40Gy i 50gy ale podczas jednego kursu leczenia.

Oncotrust, przeceniasz mnie :) W powyższej kwestii nie ja 'mam rację' lub 'jej nie mam', bo - jak zawsze - jestem jedynie pilnym uczniem mądrzejszych od siebie 8-) Nie sugeruję więc nigdy rozwiązań nie mających pokrycia w odpowiednich źródłach; tym razem przywołałam wspólne zalecenie: specjalisty z zakresu onkologii klinicznej, chemioterapii nowotworów i opieki paliatywnej oraz radioterapeuty (specjalizacja: radioterapia onkologiczna, st. II :mrgreen: ). -> Lektura tutaj <- :)
Jednak, wedle starego porzekadła, medycyna to nie matematyka i ufam, że radioterapeuta taty Anelii miał swoje powody by odstąpić od dalszego napromieniania. Obecnie patrząc na niekorzystne zmiany w stanie ogólnym chorego myślę, że dobrze się stało / złożyło.
Wszystkie pozostałe spostrzeżenia (nawiązujące do sposobu prowadzenia pacjenta i "byków" w dokumentacji) mamy identyczne. Niestety [__] .

Anelia - 2011-05-29, 11:18

DumSpiro-Spero, dzięki, na szybko przeczytałam wiadomość, jak wróce zapoznam się z nią jeszcze raz, a teraz uciekam do taty, w nocy znowu nie mógł spać tzn. od 4 rano z powodu bólu brzucha :-( jadę zobaczyć jak się teraz czuje. Dodam też, że o 4 na rano zrobił lewatywę, która nie pomogła aż tak jak to jest w opisach tego produktu.... martwię się, jutro chyba niezle przycisnę Naszą p.doktor - to nie jest normalne, że tyle razy mówiłam o bólu brzucha , a ona zupełnie nic nie robi !!!

[ Dodano: 2011-05-29, 13:36 ]
Byłam u taty, leży, strasznie go bolał brzuch i żołądek :( Brzuch ma coraz większy, taki wzdęty. Na ból żołądka wypił kilka kropel żołądkowych, niby ból lekko minął. Brzuch jednak boli. Tata w nocy tzn. o 4 rano zrobił lewatywę, nie bardzo pomogła, tzn wiem, że organizm po chwili powinien się tak oczyszczać jakby "woda leciała" a u taty to był "zwykły twardy stolec", raz, czy góra dwa i koniec :-( Powiedzcie mi czy to normalne ?
Tata dziś NIC nie zjadł, boi się bólu. Przekonałam tatę do jednego jogurtu nauralnego, utarłam mu też jabłko ale powiedział, że to pózniej zje... zostawiłam go aby się przespał, bo całą noc nie spał i wyszłam. Ahhh tata mówi, że w nocy jak wstawał szybko do toalety to się przewrócił, "na szczęście" w stronę łóżka, mówi, że chyba za szybko wstał :cry:
Ogólnie to mam strasznie kiepski dzień, płaczę, złoszczę się na wszystkich, nie mogę znalezć sobie miejsca, jeżdżę tu i tam autem i po prostu płaczę. Mam w sobie tyle złości do naszej pani prowadzącej (do najbliższych zresztą też), że nie da się tego opisać (mam wrażenie ,że eksploduję) - tyle razy wspominaliśmy jej o bólu brzucha, powinna Nas chociaż gdzieś nakierować, do jakiegoś specjalisty od tego rodzaju bólu ! Tata mówi, że gdyby nie ten brzuch to ogólnie byłoby dobrze! Proszę pomóżcie mi, gdzie mam się z tatą udać w sprawie takiego bólu, do jakiego specjalisty się udać ? Co powinni tacie zrobić jeżeli ten ból i zaparcia nie ustępują ? Co robić ?!

Finlandia - 2011-05-29, 15:00

Anelia, a czy zgodnie z sugestią absenteeism byliście z tym problemem u taty lekarza rodzinnego? Taki zwykły lekarz w przychodni będzie miał większe doświadczenie w leczeniu zaparć niż onkolog, który się jednak koncentruje na czym innym, będzie tez lepiej wiedział gdzie dać dalej skierowanie, chociaż naprawdę nie wydaje mi się, aby w waszym przypadku skierowanie gdzieś dalej nastąpiło.
Cytat:
u taty to był "zwykły twardy stolec", raz, czy góra dwa i koniec Powiedzcie mi czy to normalne ?

To jak najbardziej normalne - przez tyle dni w jelitach stwardniał na tyle, że lewatywa nie mogła go rozmiękczyć. Dopóki kał pozostaje w jelicie, jest z niego odciągana woda, więc twardnieje.

Anelia - 2011-05-29, 22:09

Finlandia, niestety nie nie poszłam do lekarza rodzinnego tak jak podpowiadała Nam absenteeism, a to dlatego bo wiem jaki on jest. Tata przed zdiagnozowaniem choroby miał zapaelnie płuca , a Nasz lekarz rodzinny dość długo leczył tatę lekami typu : Nospa itp, nawet nie pofatygował się dać skierowania na rtg, a więc rozumiesz... ale myślę, że we wtorek już tam pójdziemy, skoro tak trzeba.
Finlandia napisał/a:
Taki zwykły lekarz w przychodni będzie miał większe doświadczenie w leczeniu zaparć niż onkolog, który się jednak koncentruje na czym innym, będzie tez lepiej wiedział gdzie dać dalej skierowanie, chociaż naprawdę nie wydaje mi się, aby w waszym przypadku skierowanie gdzieś dalej nastąpiło.
Dlaczego myślisz, że raczej tata nie zostałby dalej skierowany do jakiegoś specjalisty :?ale?: ?
Mam jeszcze jedno pytanie, jeżeli tata dziś w nocy zrobił lewatywę i nie bardzo pomogła to kiedy teraz możemy ponownie zrobić lewatywę (może za drugim razem pomoże) ?

Finlandia - 2011-05-29, 22:53

Anelia, rozumiem, miałam to samo w sumie, zmieniłam lekarza, obecna jest bardziej jednak kooperatywna. No ale wyobrażam sobie, że w mniejszych miejscowościach nie ma takiego wyboru.
A co do skierowania - nie sądzę, byście je dostali, bo specjalistą od takich spraw jest gastrolog, który jednak zajmuje się dolegliwościami mającymi swoje źródło typowo w układzie pokarmowym.
Tymczasem biorąc pod uwagę, że objaw ten pojawił się po leczeniu nowotworu, z dużym prawdopodobieństwem jest spowodowany tymże leczeniem - a wtedy niestety jedyne co można zrobić to łagodzić objaw lekami, zapobiegać dietą i spacerami i liczyć że przejdzie z czasem. Do tego żaden specjalista potrzebny nie jest, wystarczy lekarz rodzinny.

Anelia - 2011-05-29, 23:05

Finlandia, dziękuję...
A jak często można zrobić lewatywę ?

ela1 - 2011-05-29, 23:28

Anelia, nie za często, ale na początku aby oczyścić jelita można w tygodniu parę razy.
DumSpiro-Spero - 2011-05-29, 23:47

Anelia,
czuję ciągły niepokój, że coś mogło zostać przegapione.. Wertuję znów Twój wątek i trafiam na krótkie info dot. częstego siusiania.. Czy to się utrzymuje?
Tak czy siak - kolejna w tej sytuacji rzecz do sprawdzenia: czy nie mamy do czynienia z hiperkalcemią.
Obowiązkowo.

Anelia - 2011-05-29, 23:57

DumSpiro-Spero, ja też jakoś dziwnie czuję niepokój, że coś zostało przegapione, siedzę, myślę, piszę, obserwuję ale mam zupełny mętlik w głowie mimo iż próbuję wszystko sobie poukładać na spokojnie :?ale?:
DumSpiro-Spero napisał/a:
Wertuję znów Twój wątek i trafiam na krótkie info dot. częstego siusiania.. Czy to się utrzymuje?
najpierw chciałabym Ci podziękować za to, że wgłębiasz się w mój wątek próbując pomóc i zauważyć czy coś co zostało przegapione! Co do częstego siusiania: tak utrzymuje się to, tata często wstaje nawet w nocy. Myślałam, że to przez ten lek moczopędny, który bierze na rano. Powiedzieliśmy o tym Naszej p.prowadzącej i powiedziała, że to na pewno przez ten lek, powiedziała, że jeżeli tatę często męczy siusianie to może zmniejszyć dawkę leku o połowę.

[ Dodano: 2011-05-30, 00:01 ]
DumSpiro-Spero, czy powinnam jutro także o to (hiperkalcemia) zapytać Naszą doktor ?

DumSpiro-Spero - 2011-05-30, 01:32

Niedostrzeżona w porę i nie leczona hiperkalcemia prowadzi nieuchronnie do śmierci.
Żeby się przekonać czy to jest to (objawy hiperkalcemii to m.in. bardzo uciążliwe zaparcia, wielomocz, objawy neurologiczne (!) mogące sugerować przerzut do mózgu, osłabienie, utrata apetytu) - wystarczy wykonać badanie krwi i oznaczyć poziom wapnia..

Zbyt wiele się zgadza (ułożyło mi się w głowie jak puzzle) by to zlekceważyć. Trzeba sprawdzić i tyle. Jeśli pani dr nie zleci pilnie tego badania - możecie wykonać je prywatnie w jakimkolwiek labolatorium (koszt ok. 10zł).
To nie musi być to. Ale może.

Gdzieś tkwi przyczyna ostatnich zdarzeń; pogorszenie nastąpiło zbyt szybko i to na kilku płaszczyznach.
Żeby znaleźć przyczynę, trzeba jej.. poszukać. Oczywiście, że powinnaś o to zapytać. Takie pytanie to jak podpowiedź 8-) Zapytałaś ostatnio o zmianę w jamie brzusznej? Zapytałaś. Co zyskałaś tym pytaniem? Ofertę kwalifikacji do badania klinicznego :)
Pytaj więc jak najwięcej, ale sensownie. 'Strzelanie' pytaniami "na oślep" zniechęca rozmówcę. Co innego pytania wyraźnie mające uzasadnienie; pytanie o kwestię oznaczenia poziomu wapnia we krwi pod kątem wykluczenia/potwierdzenia hiperkalcemii jest zasadne.
Pytanie o możliwość wykonania TK głowy (nasilające się objawy neurologiczne - utrata równowagi, niedoczulica, chwiejny chód) - jest zasadne.
Ważne też by zwrócić rozmówcy uwagę na sprawy istotne - samo określenie "zaparcia" na nikim specjalnego wrażenia nie zrobi. Dodaj jednak, że tata od kilku dni zaczyna odmawiać przyjmowania posiłków (bo jedzenie kojarzy mu się z bólem) - a wzbudzisz czujność słuchacza.
Skala danego, tego samego problemu - może być bardzo różna. Np. zaparcia mogą być efektem: przebytej chemioterapii (bardziej uciążliwe niż groźne), narastającej powoli niedrożności w świetle jelita (groźne), zaburzenia metabolicznego w postaci hiperkalcemii (śmiertelnie groźne). Najczęściej mamy zaparcia nie świadczące o niczym alarmującym. Jednak w 10-20% przypadków u chorych na nowotwory jest to właśnie hiperkalcemia..

Dobry lekarz to czujny lekarz. Taki, który nie da tym 10-20% swych pacjentów umrzeć przedwcześnie tylko dlatego, że stanowią niewielką część całej grupy i coś tam nie przebiegło u nich "typowo".
Każda więc Twoja uwaga, która pomoże lekarzowi skojarzyć fakty, i sprawi, że "zapali mu się czerwone światełko" - na pewno będzie wartościowa.

Anelia - 2011-05-30, 19:45

DumSpiro-Spero, dziękuję. Twoje wskazówki kolejny raz się przydały!
Zacznę od początku. Powiedziałam Naszej p.doktor o tym, że byłam z tatą u neurologa, powiedziałam jakie leki ma zapisane. Powiedziałam, że Poltram tata bierze, jednak jeżeli chodzi o Anafralin to wstrzymaliśmy się, bo chcielibyśmy aby ona też wypowiedziała się co do tego leku. Jej zdaniem powinniśmy się faktycznie wstrzymać z tym lekiem, a te kropelki tato może brać.
Następny etap rozmowy dotyczył właśnie tego co podpowiedziała DumSpiro-Spero, w sprawie hiperkalcemii, powiedziała, że jeżeli chcemy to możemy zrobić badanie krwi w tym kierunku , a więc jutro jedziemy do lekarza rodzinnego po skierowanie na badanie krwi.
Następnie wspomniałam o ostatnich objawach jakie zauważyłam u taty (utrata równowagi, chwiejny chód, niedoczulica), odpowiedziała, że może to się wiązać z polineuropatią ale w takim przypadku należy również wykonać TK głowy i pójść do neurologa, który jest w szpitalu aby tatę zbadał. A więc jutro mam zadzwonić i zapytać na kiedy zostanie zaplanowane TK głowy (dziś było już za pózno) .
DumSpiro-Spero, i inni (przepraszam, że nie wymieniam wszystkich po nazwach) BARDZO WAM DZIĘKUJĘ za wskazówki, skorzystałam z nich dzięki czemu tata będzie miał wykonane badanie TK i ponowną wizytę u neurologa jak i mogę zrobić badanie krwi celu wykluczenie lub potwierdzenia hiperkalcemii. Nie wiem co bym bez Was zrobiła !
Pytałam jeszcze o badania, które tacie zaproponowano kilka dni temu, odpowiedziała, że należy się wstrzymać dopóki nie zostanie wykonane TK głowy.
Zapytałam też skąd wiadomo, że to co jest w j.brzusznej jest progresją, na jakiej podstawie to stwierdzają skoro tata nie miał do tej pory wykonanego TK j.brzusznej a usg nie pokazywało nic oprócz powiększonych nadnerczy, dodałam, że na moje myślnie mogło to być po prostu nie wykryte w usg i równie dobrze mogłoby się zmniejszyć po chemii (tak jak to było w przypadku nadnerczy i guza) , odpwoedziała, że jest to przerzut, który jest nową zmianą i że taki guz nawet w kiepskim wykonaniu usg powinien być widoczny a go nie było :?ale?: znaczy pojawił się teraz. Z tąd stwierdzenie o progresji i propozycja do badania.
DumSpiro-Spero, myślę, że zapytałam o wszystko, o co musiałam zapytać, co TY mi podpowiedziałaś, tak (czy może coś mi umknęło) ?
Dziś p. doktor przyjęła wszystkich pacjentów i pózniej poświęciła Nam troszkę czasu na wyjaśnienie tego wszystkiego.
Tata czuł się dziś lepiej, w nocy lepiej spał. Opuchnięcia nie ma. Zaparcia nadal męczą ale kupiłam drugą lewatywę. Tata czuje się w dalszym ciągu "skołowany". Mam nadzieję, że ten stan się poprawi, wydaje mi się, że po tym leku Poltram czuje się jakby wypił coś %.

Madzia70 - 2011-05-30, 21:46

Anelio, dopiero teraz czytam ostatnie posty, nie było mnie przez 3 dni.
Wydaje mi się, że u Taty zaczyna się niedrożność przewodu pokarmowego. Jak będziecie u lekarza rodzinnego, to poproś go, żeby przyłożył słuchawkę do brzucha i ocenił perystaltykę. Moim zdaniem, jeśli perystaltyka okaże się "leniwa" lub będzie jej brak, to koniecznie trzeba Tatę zawieźć do szpitala.

Anelia - 2011-05-30, 22:34

Madzia70, dziękuję za podpowiedz, już zapisuję sobie to i jutro poproszę lekarza rodzinnego o zbadanie tego. Szczerze mówiąc zmartwiło Twoja wypowiedz. Jeżeli jest to o czym piszesz (odpukać), to co należy dalej zrobić, mam na myśli jak wygląda takie leczenie w szpitalu :?ale?: ?

[ Dodano: 2011-05-30, 22:40 ]
(przepraszam za błędy wynikające z pośpiechu pisania) chciałam napisać : "szczerze mówiąc zmartiła mnie Twoja wypowiedz... "

DumSpiro-Spero - 2011-05-30, 22:52

Madzia70 napisał/a:
Wydaje mi się, że u Taty zaczyna się niedrożność przewodu pokarmowego.

Oj tak Madziu70, to było pierwsze co mi chodziło od jakiegoś czasu po głowie! Tyle, że mamy 'świeże' TK:
Cytat:
16.05.2011 KT jama brzuszna z kontrastem
Wątroba bez zmian ogniskowych o prawidłowym współczynniku pochłaniania promieniowania.
Pęcherzyk żółciowy i drogi żółciowe prawidłowe.
Trzustka i śledziona bez zmian ogniskowych.
Nadnercza powiększone. Prawe-38*32mm skan 5|117, lewe 38*30mm skan 5|123. Pomiędzy prawym płatem wątroby a prawą nerką zmiana naciekowa-łączy się z nadnerczem ? o gęstości nadnercza o wym. poprzecznych 47*25mm skan 5|125.
Nerki o prawidłowej budowie miąższu bez zmian ogniskowych. Układy k-m nieposzerzone. Węzły chłonne zaotrzewnowe niepowiększone. Poniżej prawej nerki guzek w tłuszczu 10mm skan 5|144.

- i nic tam na niedrożność nie wskazuje; spodziewałabym się chociaż - jeśli nie obrazu guza lub pakietu węzłów chłonnych to jakichś baniek powietrza w pętlach jelitowych.
Jednak to oczywiście nie wykluczone, przy czym niedrożność w badaniu przedmiotowym można rozpoznać stosunkowo nietrudno. I teraz pytanie za 100 pkt., którego wcześniej nie zadałam, a chyba (o losie.. ) powinnam była: Anelia, czy prowadząca Twego tatę pani onkolog na planowanej wizycie lekarskiej taty.. nie bada? :?ale?: .. |wht?!|

Anelia - 2011-05-30, 23:01

DumSpiro-Spero napisał/a:
Anelia, czy prowadząca Twego tatę pani onkolog na planowanej wizycie lekarskiej taty.. nie bada? ..
Byłam z tatą już dwa razy w ciągu chyba 3 tyg. u Naszej p.prowadzącej, niestety nie byłam umówiona do poradni onkologicznej, tylko aby zapytać o moje wątpliwości (a Wasze podpowiedzi) , dziś też.
P.Doktor wysuchała Nas, odpowiedziała ale nie badała taty :?ale?:
DumSpiro-Spero, czyli po ostatnim TK j brzusznej można wykluczyć, że może to być ten problem z prystaltyką ?
O co jeszcze zapytać lekarza rodzinnego ?

DumSpiro-Spero - 2011-05-30, 23:14

Anelia napisał/a:
DumSpiro-Spero, czyli po ostatnim TK j brzusznej można wykluczyć, że może to być ten problem z prystaltyką ?

Nie! Nie można. Koniecznie trzeba zbadać palpacyjnie brzuch i go - jak napisała Madzia70 - "posłuchać". I to już dawno powinno być zrobione :uuu: Albo przynajmniej, w odzewie na zgłaszane przez Ciebie problemy - zalecone..

Kierunek - lekarz rodzinny (szybko). Sprawdzenie brzucha - jeśli lekarz będzie podejrzewał niedrożność -> skierowanie do chirurga (wizyta w trybie pilnym) lub na izbę przyjęć do szpitala.
Poza tym skierowanie na badania pod kątem hiperkalcemii (oznaczenia poziomu wapnia w surowicy krwi).
Działaj.

A za dzisiejsze osiągnięcia (np. KT główki): 6+ ::thnx::

Anelia - 2011-05-30, 23:21

DumSpiro-Spero, ok ! Już nie mogę doczekać się jutra aby to wszystko sprawdzić !
DumSpiro-Spero napisał/a:
A za dzisiejsze osiągnięcia (np. KT główki) 6+
:-)) dziękuję DSS.
Tobie również za podpowiedzi, dzięki którym mogłam aż tyle zrobić ::thnx:: :)

Anelia - 2011-05-31, 21:48

Witajcie!
Na początek napiszę, że udało ustalić się termin na TK głowy i wizytę u neurologa na 08. czerwiec 2011r.
Dziś zrobiłam to co polecała mi już jakiś czas temu absenteeism i ostatnio DSS jak i Madzia70 oraz inni... pojechałam do lekarza rodzinnego.
Poprosiłam o to co mi podpowiadaliście aby zbadała brzuch taty palpacyjnie i go "posłuchała" , zrobiła to. Zapytałam co myśli o parystaltyce (czy jest tak jak to nazwaliście "leniwa" lub jest jej brak ) odpowiedziała, że po osłuchaniu może powiedzieć, że jest nawet wzmożona. Zapytała czy tata oddaje gazy - odpowiedzieliśmy, że tak. Ogólnie to powiedziała, że nigdy nic nie wiadomo i że sytuacja może się zmieniać z dnia na dzień. Powiedziała, że jeżeli tato jutro przyjedzie do pobrania krwi - oznaczenia wapnia w surowicy krwi ( udało mi się też poprosić o skierowanie na to badanie ) to ma poprosić panie w zabiegowym aby jeszcze raz przyłożyły słuchawkę do brzucha i ponownie go posłuchały.
Powiedziała, że faktycznie tato ma mocno wzdęty brzuch. Pytała czy tato wogóle oddaje stolec, powiedzieliśmy , że tak ale nie często a bywają dni, że nie oddaje. Powiedziała, że to dobrze , że są wogóle wydalane gazy, jaki i to, że tato od czasu do czasu jednak oddaje ten stolec.
Następnie tata powiedział, że na jedno ucho nie słyszy i że chciałby mieć przeczyszczone (tata zawsze miał problemy z uszami) ,p. doktor zerknęła do ucha, jednego i drugiego i powiedziała, że jest czyste :?ale?: nic nie widzi :?ale?: Powiedziałam jej także o planowanym TK głowy, powiedziała, że jest to jak najbardziej wskazane !
Wogóle to na początku powiedziała, że tym też powinien zająć się onkolog ! Ja powiedziałam, że onkolog z tym problemem kazał się do Niej udać i aby Nas zrozumiała, bo już sami nie wiemy co robić :-( Jeden mówi tak , a drugi inaczej :-( a my stoimy po środku tego wszystkiego !
Leki jakie tacie zapisała to:
Debutrin 2 razy dziennie
duspatalin retard 2 razy dziennie przed posiłkami
Regulax 1|2 tabletki raz dziennie
Leki wykupiłam , jednak Regulax dostanę dopiero jutro.
Co myślicie o tych lekach ?

Tata dziś nie oddał stolca, no i wieczorem miał ponownie silny brzuch brzucha, takie skurcze. Powiedziałam, że jeżeli ma aż tak silny brzuch to niech wstanie i pojedziemy do szpitala, nie chciał :-( Wziął Ketonal i po jakimś czasie ból ustąpił.
Mam głęboką nadzieję, że te bóle tacie miną , bo już nie wiem co robić ?!!
Gdybym Was nie miała, to wiele rzeczy do tej pory nie zrobiłabym. Wszystko robię dzięki waszym wskazówką (zresztą pewnie to zauważyliście)
Kierujecie mną lepiej niż Nasza obecna p.prowadząca !
Tata momentami czuję się dalej "skołowany", chodzi strasznie niepewnie :?ale?: , sam to odczuwa, że chodzi jakby był pijany, szybciej się męczy :-(
Ja chcę pomóc-jednak nie wychodzi mi to chyba :cry:
A ja od kilku dni znowu przechodzę jakieś załamanie, płaczę praktycznie co chwila, o niczym innym nie potrafię myśleć, jak tylko o tym co dalej zrobić, jak pomóc , nie potrafię się skoncentrować na niczym, nawet kiedy gdzieś jadę autem nie potrafię zahamować łez, zaniedbałam siebie i Swoje sprawy zupełnie. Zaczęłam zastanawiać się nad wizytą u psychologa ale znając życie nie skorzystam z tego. Potrzebuję czegoś co postawi mnie na nogi. Jestem bardzo słaba psychicznie. Schudłam, przestałam zupełnie gotować u siebie, bo i tak cokolwiek bym nie zrobiła wszystko albo mi nie wychodzi albo ląduje w koszu :-( Mam ochotę po prostu zamknąć się i krzyczeć...Od tego stresu i ciągłego myślenia, też nabawiłam się niezłych skurczy w brzuchu. Kurczę czuję się taka samotna ...
Mam nadzieję, że zrobiłam wszystko co mi zaproponowaliście, staram się...

[ Dodano: 2011-05-31, 21:51 ]
Chciałabym jeszcze zapytać czy to co się dzieje z tatą praktycznie od momentu naświetleń- może być właśnie przez te naświetlania?
Tata po chemii miał zaparcia ale max do 3 lub 4 dni i mijało, no i czuł się lepiej niż po tych lampach ?!
( przepraszam, że się tak rozpisałam jeżeli chodzi o to jak ja się czuję )

Madzia70 - 2011-06-01, 09:32

Anelio,
Wzmożona perystaltyka też może oznaczać niedrożność, na początku zawsze jest wzmożona. Co prawda u Was trwają te bóle jakiś czas i trudno to nazwać początkiem, ale w takim razie może być to tzw. podniedrożność.
Strzeżonego podobno sam Pan Bóg strzeże, ja bym podjechała z Tatą do szpitala. Przecież Was tam nie zjedzą.

Anelia - 2011-06-01, 09:57

Madzia70, dzięki, dziś tata był u pobrania krwi. Brzuch nadal boli, osłuchała go p. doktor i zapisała jeszcze jeden lek ale nazwę podam pózniej jak pojadę do taty. W nocy praktycznie mówi, że nie spał. Bolały go nogi. Brzuch- uciążliwe skurcze. Teraz też ma ból brzucha. Madzia70, chcę jechać z tatą do szpitala, jednak tata nie chce :-( a na siłę go nie wezmę. Spróbuję tatę po południu ponownie przekonać (teraz tata próbuje odespać nockę).
Jeżeli uda mi się tatę przekonać to o kogo, jakiego lekarza mam tam pytać w szpitalu ? Zgłosić się na pogotowie ? (wątpię jednak aby tato chciał jechać)

czkawka - 2011-06-01, 11:23

Anelia, czytam o dolegliwościach Twego Taty i zgodzę się z Madzią70, nie ma na co czekać. Jedźcie do szpitala, nie zwlekajcie.
Moja Mama cierpiała na potworne zaparcia, miała silne bóle brzucha pomimo sporych dawek leków rozkurczających. Przyjmowała niemal wszystkie leki na zaparcia wymienione w Twoim wątki i nic. Badanie palpitacyjne stwierdzały, że brzuch jest miękki i osłuchowo perystaltyka było ok. Pomimo tego Mama cierpiała na potworne wzdęcia i gazy.
Nie czekajcie dłużej szkoda aby Tata odczuwał dalej ból, tym bardziej, że wypróbowane zostały niemal wszystkie domowe sposoby. To nie są żarty.

Anelia wierzę, ze uda Ci się przekonać Tatę i namówisz Go na wizytę w szpitalu.....przecież to dla jego dobra.

Trzymajcie się, pozdrawiam serdecznie.

Anelia - 2011-06-01, 19:47

Wyniki z pobrania krwi będą w piątek. Tata leży po nieprzespanej nocce. Od czasu do czasu ma te bóle brzucha a na wyjazd do szpitala nie udało mi się go przekonać :( Tata ma dość szpitali...
Ale w razie czego poinformowałam mamę co ma robić, tzn jeżeli znowu pojawi się uciążliwy ból ma przekonać tatę i jechać do szpitala. Tata dostał jakiś inny lek dzisiaj o nazwie Metoclopramidum polpharma. Lekarz rodzinny (inny niż wczoraj) ponownie osłuchał brzuch taty i powiedziała, że dobrze ,że tato wogóle oddaje gazy i jako taki "twardy stolec" ,powiedziała też żeby chociaż 8 szkl. wody dziennie pił. A co do nieczulicy to tata również w tamtym miejscu nic nie czuje tzn. czuje parcie ale nie czuje oddania stolca i tak samo jest z gazami, nie może kontrolować tego :-(
Czy aż takie mogą być skutki naświetleń, które tata przyjął ?
Madzia70, dzięki za podpowiedz.
czkawka, miło, że jesteś :) Niestety taty nie udało się dziś przekonać. Ja również Ciebie pozdrawiam :)

Kieruję się Waszymi podpowiedziami jak tylko mogę, myślę, że nic mi nie umknęło. Za tydzień TK główki i neurolog.

Anelia - 2011-06-02, 19:53

Napiszę krótko co u Nas. Tata dziś do południu wreszcie mógł skorzystać z toalety, mówi, że niezle się wypróżnił (kilka razy) :) Martwi go jednak,że ten brzuch nadal jest taki wzdęty, mówi, że jak wypije nawet trochę wody to od razu wysadza mu brzuch :uuu:
Czy to normalne żeby po takim porządniejszym wypróżnieniu brzuch był nadal taki wzdęty ?
Wogóle to strasznie się martwię, tata praktycznie cały dzień leży, mówi, że czuje się jakby był pijany, że kręci mu się w głowie itp. Dodam, że postanowiliśmy jednak aby tata zaczął brać ten lek (z którym się wstrzymaliśmy), który zapisała Nam neurolog czyli ten Anafranil, wczoraj przed snem wziął jedną tabletkę, czy to jak tata się czuje może być po tej jednej tabletce ?
Tata ma brać także 3 razy dziennie 10 kropli Poltram (do tej pory tak też je brał) ale dziś powiedział, że będzie je już brał tylko raz na noc, bo może od tego tak się czuje :-( Widać, że tatko gorzej się czuje, że jest jakiś słabszy, próbuję z Nim rozmawiać ale jakoś Nam to nie wychodzi, chyba jest senny po tych ostatnich nie przespanych nockach :?ale?: Martwię się ...

Katarzynka36 - 2011-06-02, 20:13

Anelio

Poltram niewatpliwie oszałamia. Mój Tata brał, kiedy juz biodro Go bardzo bolało. Mówił tak jakby wypił coś z promilami, język mu sie plątał....

Inna sprawa, że po antydepresancie (anafranil) też może się czuć hmm dziwnie co najmniej. Sama kiedys brałam antydepresant na zawroty głowy i byłam mocno oszołomiona. Z kolei moja kuzynka miała 6 lat temu zapisany wlaśnie tez anafranil i pamiętam jak opowiadała, że przez pierwswzych kilka dni było jej... jeszcze gorzej, tzn. była skołowana mocno, miała ciagle sucho w ustach i czuła się jak po wypiciu kilku piw ( ale lek jej pomógł w 100%)

Tyle z wlasnych, rodzinnych doświadczen na temat obu leków.
Niedobrze, że tata ciagle wzdęty:(
Jutro wynik tak?

pozdrawiam cieplutko:)

Anelia - 2011-06-02, 22:09

Katarzynka36, ja również mam nadzieję, że to przez lek, i że to minie i tata wróci do normalnego funkcjonowania tzn więcej zacznie wychodzić.
A co do wyniku oznaczenie wapnia w surowicy krwi, to tak jutro będzie.
Pozdrawiam. A jak Twój tata ?

Katarzynka36 - 2011-06-02, 22:39

No od tygodnia w domku:) Regeneruje się, odpoczywa, pomalutku chodzi, ćwiczy. Ok, byle nie było gorzej:) Za 2 tygodnie jedziemy na kontrolę i badania na Szamarzewo do onkologa, więc juz sie boję, co tam w płucach... bo skupiliśmy uwagę przez ostatnie tygodnie na nodze....


dzięki za pamięć i trzymam kciuki za jutrzejszy wynik...

pozdrawiam cieplutko:)

Anelia - 2011-06-03, 15:48

Wyniki badania krwi już mam.
Nazwa badania Wapń Wynik badania 4,80 mEq/l Zakres referencyjny 4,25-5,05
Co myślicie o wyniku ?
Co powinnam jeszcze zrobić ? Proszę podpowiedzcie, kieruję się Waszymi wskazówkami jak tylko mogę. Lekarz rodzinny powiedział, że jeżeli tym razem w szpitalu nie zerkną na taty brzuch no to ona wyśle Nas do gastrologa, a póki co mamy zaczekać, bo tata i tak w środę jedzie do szpitala, a więc może coś zrobią też w tym kierunku. Co zrobić aby w szpitalu ktoś porządnie zbadał, zajął się wreszcie taty brzuchem ? Czy poprosić ich o wykonanie usg jamy brzusznej ? Jaki lekarz powinien tatę obejrzeć jeszcze ? Co robić ???
Ostatnio jak powiedziałam o tym Naszej prowadzącej onkolog to odpowiedziała , że nie mogą wszystkiego na raz zrobić, albo głowa i neurolog albo brzuch :?ale?: ... wydaje mi się, że nie taka powinna była być jej odpowiedz skoro pacjent skarży się ba ból :?ale?: zaparcie i wzdęcia ?! Natomiast Lekarz rodzinny powiedział, że to w szpitalu powinni się tatą zająć , no bo w jamie brzusznej jest jakaś zmiana, dziwi się , że nikt nic tam nie robi :shock: ...a my stoimy "po środku", jeden mówi tak , drugi inaczej a my głupiejemy z tego wszystkiego :uuu:
Teraz jestem u taty. Kolejny dzień leży. Brzuch wzdęty. W toalecie był 2 razy (twardy mały stolec oddał). Dalej kręci mu się w głowie, najlepiej się czuje jak leży. Poltram od wczoraj bierze tylko na noc, a Anafranil wczoraj zapomniał :-(
Co do odżywiania, to apetyt w miarę dopisuje ale je zdecydowanie mniej, boi się aby skurcze i mocniejsze wzdęcia się nie pojawiły.

[ Dodano: 2011-06-04, 11:14 ]
Jestem u taty. Tata w dalszym ciągu "skołowany", strasznie mocno kręci mu się w głowie. Ciśnienie mierzyłam, ma dobre. Praktycznie cały czas leży, bo tak się najlepiej czuje. Wstaje od czasu do czasu do toalety lub zrobić sobie coś do picia. Wczoraj wieczorem wziął drugą tabl. Anafranil ,a dziś powiedział, że jednak tego nie wezmie więcej. Mówi, że nie dość, że jest senny, kręci mu się w głowie,to jakby to było mało do tego wszystkiego strasznie się pocił :?ale?: Mówi, że wykończą go te zwroty głowy!
A teraz pytanie, tata (jak już wczoraj wspominałam) bierze nie 3 razy dziennie (jak zalecono) a już tylko raz dziennie na noc Poltram (10 kropli). Czy aż tak zmniejszona dawka może jeszcze powodować te zawroty głowy, czy można jeszcze zmniejszyć dawkę ? Proszę podpowiedzcie co zrobić ? Chciałabym aby te zawroty głowy minęły, do środy nie daleko a ja martwię się jak pojedziemy do Poznania (prawie 60 km) jeżli te zawroty głowy nie ustąpią ?!
Jeżeli mogę to poproszę również o wypowiedz co do moich wczorajszych pytań. Z góry wszystkim dziękuje za pomoc! Uciekam tacie utrzeć jabłuszko...

absenteeism - 2011-06-04, 17:16

Anelia napisał/a:
Nazwa badania Wapń Wynik badania 4,80 mEq/l Zakres referencyjny 4,25-5,05
Co myślicie o wyniku ?

Przecież normy są podane - jest ok.


Anelia napisał/a:
Lekarz rodzinny powiedział, że jeżeli tym razem w szpitalu nie zerkną na taty brzuch no to ona wyśle Nas do gastrologa, a póki co mamy zaczekać, bo tata i tak w środę jedzie do szpitala, a więc może coś zrobią też w tym kierunku. Co zrobić aby w szpitalu ktoś porządnie zbadał, zajął się wreszcie taty brzuchem ? Czy poprosić ich o wykonanie usg jamy brzusznej ? Jaki lekarz powinien tatę obejrzeć jeszcze ?


A czy skorzystaliście z rady Madzi70 ?
Madzia70 napisał/a:
Jeśli nic nie zwojujecie u lekarza pierwszego kontaktu, to ja bym mimo wszystko podjechała na chirurgię, powiedz im tam po prostu, że znajomy lekarz na podstawie objawów - bez badania - wysunął podejrzenie niedrożności i po prostu MUSICIE to wykluczyć i już.

Byliście na chirurgii? Skoro w jednym i drugim miejscu nie możecie nic załatwić, to miotanie się między nimi jest bez sensu, trzeba uderzyć gdzie indziej.
Podobnie było u Mamy Nadziei.

Co do Poltramu i Anafranilu - czytałaś pewnie ulotki, wiesz jakie są możliwe skutki uboczne. Czasem pacjenci tak reagują na leki, zwłaszcza na Tramal. Samodzielnie nie żonglowałabym sobie dawkami na zasadzie "raz biorę tyle, a raz wcale", bo to do niczego dobrego nie prowadzi - raz stężenie leku w organizmie jest większe, raz mniejsze, więc tym bardziej będzie większy miszmasz.
Zawroty głowy są częste po tramalu, a potliwość może być skutkiem Anafranilu.
Zadzwońcie do lekarza, który Wam te leki przepisał, powiedzcie jaka jest sytuacja i albo leki będą zmienione, albo dawki zostaną zmodyfikowane.

Katarzynka36 - 2011-06-04, 23:21

Anelio
A ten poltram Tata zaczął brać na bóle nóg, tak? A pomógł chociaż mu ten lek i nie ma tych bóli?
Może źle rozumuję, ale chyba trzeba wybrać "mniejsze zło". Chyba musicie z lekarzem rozważyć co dla Taty jest lepsze. Wcześniej narzekał na silny ból nóg i dostał poltram, po ktorych czuje sie fatalnie: lezy w łóżku i ma ciągłe zawroty. Wiele osób ma silne skutki uboczne po tramalu - niektórym przechodzi po kilku dniach, ale są i tacy, którzy non stop czuja się po nim źle. MOże jednak nalezy rozważyć odstawienie leku i zastapienie go ewentualnie jakims innym. Mam nadzieję, że wówczas Tata wróci do kondycji sprzed "tramalu", może ten ból nóg udało by sie zniewelować innym lekiem?
Co do zawrotów - wiem z wlasnego dośiadczenia, jak potwornie człowiek się z nimi czuje. Najgorszemu wrogowi nie życzę. Człowiek nie żyje, tylko wegetuje i fakt - najchetniej leży, bo wtedy zawroty są słabiej odczuwalne...
To pocenie, to moja przedmówczyni wyjaśniła - fakt, po antydepresantach jest bardzo wzmożona potliwość...
Anelio a jak brzuch, boli?

ściskam

Anelia - 2011-06-05, 22:11

absenteeism napisał/a:
A czy skorzystaliście z rady Madzi70 ?
niestety nie udało mi się taty namówić co do wyjazdu do szpitala :-( Mówi, że w środę i tak pojedziemy do Poznania. Postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy aby zrobili usg i dokładnie zbadali brzuch taty. I coś z tym brzuchem zrobili.
Katarzynka36, ostatnio tata nie narzekał na bóle nóg.
Sytuacja na dzień dzisiejszy jest bez zmian. Tata leży, zawroty głowy bardzo mocne, wstaje tylko do tolatety i do kuchni zrobić sobie coś do zjedzenia lub kawę po czym szybko kładzie się do łóżka. Strasznie niepewnie chodzi. Oczy ma takie jakieś "inne", zrenice rozszerzone :( Brzuch nadal tatulka boli.
Nie wiem jak to będzie w środę jak te zawroty głowy nie miną :?ale?: Czy mogę iść na górę na oddział i poprosić o jakiś wózek ?! Tata mówi, że da radę dojść (nie chce słyszeć o wózku) ale ja jak go tak obserwuję w domu - wątpię w to :-( Modlę się aby sytuacja do środy się zmieniła aby minęły tacie te zawroty. Gdyby nie ten "kołowrotek" w głowie to tata praktycznie by normalnie funkcjonował.

absenteeism - 2011-06-05, 22:13

Anelia napisał/a:
Czy mogę iść na górę na oddział i poprosić o jakiś wózek ?

Nie wiem jak jest w Waszym szpitalu, ale u nas nie było problemu. Tyle że trzeba było o to poprosić w rejestracji na dole, oni dzwonili na górę że przyjdzie ktoś po wózek i tyle.

Anelia - 2011-06-05, 22:15

Mam pytanie, czy jak pójdę na oddział po skierowania na TK głowy,i czy jeżeli poproszę również o skierowanie na usg powinni mi to dać ? Chciałabym skorzystać z tej sytuacji, że będziemy już w szpitalu , no i tato będzie naczczo i pod moją opieką.
Nie wiem co zrobić aby uzyskać skierowanie na usg, mam nadzieję, że moje argumenty przekonają lekarza.

agni5 - 2011-06-05, 22:16

Anelia zawroty głowy są też wynikiem czasem niskiego ciśnienia.Trzeba spożywać wówczas duże ilości płynów.
Katarzynka36 - 2011-06-05, 22:30

Anelio
My korzystalismy z wózka jak Tata byl na kontroli na Szamarzewskiego, a biodro juz Go koszmarnie bolało... Więc taka opcja jest.

Niepokoją mnie te zawroty glowy Twojego Taty. Generalnie one pojawiły się dopiero po rozpoczęciu zaZywania poltramu, czy wcześniej już były? Pamiętam, że pisałaś o "dziwnym chodzie" Taty, ale "zwaliliśmy" to generalnie na problemy z nogami po chemii.
Jeśli tato w miare normalnie funkcjonował, a z dnia na dzień zaczął się pokładać i teraz całymi dniami leży to jest coś nie tak. Albo skutki uboczne zażywania tramalu, albo Anelio zrób wszytsko by wykonali w środę TK głowy, bo zawroty mogą być objawem przerzutu, niestety...

Wiem jedno, zawroty głowy sa koszmarne, bo znam z autopsji, o czym wiele razy już pisałam. Napewno tata nie ubarwia i jeśli wszytsko mu się kołysza to tak jest. Też tak miałam, że najchetniej leżałam:(
Takie zawroty potrafia być naprawdę uciążliwe i tato nie może tak cierpieć.
Tk, a jesli ok, to zapytaj dr czy może być to od poltramu. I chyba trzeba by było go odstawić i brać na bóle nóg coś innego...

ściskam kciuki!

Anelia - 2011-06-05, 22:44

agni5, tata nie ma większego problemu z ciśnieniem.
Katarzynka36, TK głowy będzie w środę, neurolog też. Strasznie się boję. Mam nadzieję, że te zawroty są po leku, a dziwny chód to skutki po chemi :?ale?: ... niepokoji mnie to wszystko :-(
Chciałabym jeszcze w środę załatwić skierowanie na usg jamy brzusznej, którego nie mamy. Nie wiem czy jak o to poproszę to czy dostanę :?ale?: Mam "okazję", że tata i tak będzie w szpitalu więc takie badanie brzucha byłoby mi bardzo na rękę...
Próbowałam tatę przekonać aby jechać do szpitala tu w Naszej okolicy ale ogólnie większość chorych stara się unikać tego szpitala - tata też. Czy jeżeli poproszę w środę rano lekarza o to usg, to czy powinni dać Nam skierowanie ?

absenteeism - 2011-06-05, 22:49

Anelio, to czyste gdybanie - da albo nie da. Wszystko zależy od lekarza.
Opisz objawy, powiedz że się niepokoicie - grzecznie i na spokojnie. A czy skierowanie dostaniecie, tego nikt nie wie.

A nie możecie zrobić USG prywatnie?

Katarzynka36 - 2011-06-05, 22:55

Anelio
Tego nie wiem:( Wiem natomiast, że mają jakies limity na usg brzucha (!), bo ostatnio jak przenosilismy termin wizyty kontrolnej u onkologa (na późniejeszy ze względu na ta operacja biodra, ktorą tata miał), to pani w rejestracji stwierdziła, że spokojnie możemy zadzwonić z dnia na dzień i nas umówi na następny dzien do onkologa, bo mamy tylko rtg, gorzej jakbysmy mieli usg brzucha, bo na to sa limity i dziennie może być tylko wykonane iles tam...- tak nam powiedziała pani z rejestracji. Natomiast powalcz o to usg, powiedz, że tata cierpi nie na zwykle zaparcia tylko coś złego sie dzieje i może powiedz, że dr rodzinny sugerował mozliwość niedrożności...nie wspominaj lepiej o internecie, bo jak kiedyś wspomniałam, to zostałam hmmm wyśmiana, że "jakieś" forum przytaczam. Niestety przykre, ale prawdziwe, lekarze są...różni:(

ściskam

DumSpiro-Spero - 2011-06-05, 23:06

Anelia napisał/a:
Oczy ma takie jakieś "inne", zrenice rozszerzone :(

Oj, oj :-(
Rozszerzone źrenice źle wróżą. To może być objaw wzmożonego ciśnienia śródczaszkowego.
To wszystko zaczyna po prostu wyglądać na przerzuty do mózgu..

Hiperkalcemię wykluczyliśmy, niedrożność może się dopiero rozpoczynać i stopniowo narastać - jednak tak naprawdę przyczyną dolegliwości w jamie brzusznej może być równie dobrze rozsiew drobnoguzkowy (na TK nie musiał być widoczny niestety - badania obrazowe pokazują w jamie otrzewnowej guzki dopiero, gdy osiągną one ok. 1 cm średnicy).

Anelia, przygotuj się kwiatuszku na to, że różnie może być..

Choroba ta ma to do siebie, że - leczona onkologicznie (paliatywnie) jakiś czas potrafi tkwić w 'jednym miejscu' osiągając stan względnej stabilizacji. Potem nagle zaczyna galopować - niemal zawsze w sposób dotkliwie zaskakujący dla najbliższej rodziny..

Przydałby się jak najszybciej wynik TK główki - jeśli coś tam wyjdzie, to trzeba będzie szybko włączyć leczenie p/obrzękowe, no i pilnie zmiany naświetlić.

Nie chcę snuć czarnych scenariuszy, ale trzeba się przygotować na to, że to objawy kliniczne uogólnienia choroby - być może z zajęciem wielu narządów.
:-(

Katarzynka36 - 2011-06-05, 23:14

:-(

A te rozszerzone źrenice nie mogą być od tego anafranilu? Kuzynka brała i miała takie wielkie i dziwne źrenice, że cięzko na nią się patrzyło...
Tylko, że Anelio Tata już chyba przestal brać ten antydepresant?

Oby to nie przerzuty, choć DSS ma racje, wiele rzeczy może na to wskazywać, niestety:(
Mam nadzieję jednak, że TK będzie czyste...

trzymaj się Anelio, bo nic madrzejszego nie napiszę
wyobrażam sobie jak jestes zestresowana nadchodzącym tygodniem i badaniami...
Dużo siły!

[ Dodano: 2011-06-06, 16:01 ]
Anelio

Napisz...jak będziesz mogła...
ściskam

Anelia - 2011-06-06, 21:54

absenteeism, DumSpiro-Spero, Katarzynka36, dziękuję za podpowiedzi. STRASZNIE SIĘ BOJĘ ! Staram się zachowanie taty zrzucić na lek ale im więcej tatę obserwuję tym więcej mam wątpliwości. Boję się tego TK główki :( Boże pomóż !
Katarzynka36 napisał/a:
Tylko, że Anelio Tata już chyba przestal brać ten antydepresant?
tak, tata nie bierze tego. Wziął tylko 2 tabl. Bierze tylko Poltram :?ale?: .
Katarzynka36 napisał/a:
Mam nadzieję jednak, że TK będzie czyste...
ja też mam taką nadzieję Katarzynko !
DumSpiro-Spero napisał/a:
Anelia, przygotuj się kwiatuszku na to, że różnie może być..
boję się ...

A u Nas bez zmian. Zawroty głowy dalej męczą tatę. Tata cały dzień leży.
Dziś usłyszałam od sąsiadki, (która pracuje niedaleko od Nas w sklepie), że tato przyszedł :shock: mimo tych zawrotów głowy do sklepu coś kupić. Troszkę się wystraszyła jak zobaczyła tatę, bo mówi, że kiepsko wyglądał, był bardzo słaby ... szczerze to się zdziwiłam, bo nie sądziłam, że tata aż z takimi zawrotami głowy i z tym bardzo chwiejnym chodem wybierze się gdzieś...
A teraz muszę wszystko sobie poukładać w głowie aby o czymś nie zapomnieć w środę. Poproszę również o to aby zwrócili uwagę na taty brzuch, no bo w końcu jest tam jakaś zmiana :?ale?: może to ona powoduje zaparcia..... już sama nie wiem. Proszę, może Wy kochani moi też mi jeszcze coś podpowiecie ?
Dziękuję Wam za to, że jesteście !!!

[ Dodano: 2011-06-07, 16:29 ]
Kolejny dzień bez zmian :-(
Dziś zadzwoniłam do szpitala z pytaniem o wózek. Pani z sekretariatu odpowiedziała, że mogę rano przyjść po wózek, muszę tylko zostawić dowód. Zapytałam o Naszą panią prowadzącą, bo nie można się do niej dodzwonić. Okazało się, że jej nie ma i że jakiś inny lekarz będzie na zastępstwie. Powiedziałam jej o taty bólach, odpowiedziała, że jak przyjadę to mam przyjść na oddział, zapytać o lekarza, który będzie na zastępstwie i o tym Jemu powiedzieć (ale przed TK głowy), bo może zaleci do tego ponowne wykonanie TK j.brzusznej (jeżeli nie zaleci to poproszę o usg). Powiedzcie mi czy tak częste TK może zaszkodzić, bo tata ostatnio miał robione TK j.brzusznej 16 maja ?!
Czy o coś jeszcze zapytać lekarza ?
A może powiedzcie mi jaki lekarz powinien zbadać brzuch w szpitalu ?
Próbuję sobie wszystkie pytania poukładać ale te zamieszanie panujące w mojej głowie "blokuje" mi myślenie ...

absenteeism - 2011-06-07, 17:32

Anelia napisał/a:
Powiedzcie mi czy tak częste TK może zaszkodzić, bo tata ostatnio miał robione TK j.brzusznej 16 maja ?!

Jeśli są wskazania i konieczność, to tak czy inaczej trzeba je wykonać. Plusy przeważają nad minusami itd.

Madzia70 - 2011-06-07, 19:31

Anelia napisał/a:
jaki lekarz powinien zbadać brzuch w szpitalu ?


Najlepiej chirurg, ale nie wiem, czy będzie dostępny. Jeśli nie to internista.

Katarzynka36 - 2011-06-08, 17:23

Anelio
jak badania?
Udało sie załatwić coś z brzuchem?
Jak TK głowy?

ściskam

Anelia - 2011-06-08, 21:06

... nie wiem od czego mam zacząć :cry: napiszę tak: jest mi bardzo smutno, przykro, płaczę, trzęsę się, nie umiem poskładać myśli... jest mi ciężko ! Z góry przeproszę za pisownię i składnię zdań...

Pojechałam do szpitala z tatą. Tata z rana wyglądał bardzo kiepsko. Blado-żółty, spocony, słaby. W aucie zasypiał, nie rozmawiał a ja siedziałam jak na igłach, bałam się , a w gardle miałam jakby kluchę, która ściskała mi gardło kiedy powstrzymywałam łzy.
W szpitalu poszłam po wózek i pojechałam z tatą na oddział, tam poprosiłam p.doktor, która była w zastępstwie za Naszą Panią prowadzącą aby zbadała najpierw taty brzuch, ponieważ bóle się nasiliły. Zbadała, osłuchała następnie zawołała innego lekarza, który zrobił to samo. Po chwili zadał pytania, kiedy tato ostatnio oddał stolec i mocz... Powiedział, że brzuch jest mocno wzdęty i że pęcherz jest pełen. Zabrali tatę do zabiegowego, założyli cewnik po czym w ciągu około 10 minut woreczek był pełen z moczem (1,5 litra), założyli następny woreczek ,który również w kilka kolejnych minut się zapełnił :-( Czyli w ciągu około pół godziny zleciało z taty 3 LITRY moczu ! Założyli następny woreczek i pojechałam na TK głowy. Tato non stop zasypiał, mówił coś pod nosem, budził się był niespokojny. Czekałam aż wywołają tatą, ściskając mocno kciuki aby było wszystko ok.
Zrobiono TK głowy. Następnie przyszła neurolog, zbadała tatę. Już po samym badaniu stwierdziła, że jest coś nie tak, po chwili przyszła p.doktor i powiedziała, że jest wynik TK główki mojego tatusia :cry: ,powiedziała, że jest zmiana tzn. że jest przerzut do móżdżku :cry: :cry: :cry: Starałam się być silna ale rozkleiłam się strasznie (przy tacie i p.doktor) . Tata również miał łzy w oczach :cry:
P.doktor powiedziała abym jutro przyjechała, ponieważ przyjdzie chirurg, który obejrzy wynik i zdecyduje czy tato kwalifikuje się na operację czy też na samo naświetlanie. Opisu TK nie dostałam, chyba dostanę przy wypisie. Tata dostał kroplówkę, leki i zastrzyk a wieczorem chcieli zrobić lewatywę.
Powiedziałam (z tatą) tej Pani, która byłą na zastępstwie , że chcemy zmienić lekarza prowadzącego, że chcielibyśmy aby to ona zajęła się tatą. Ona jest zupełnie inna, odrazu po mojej prośbie zbadała tatę , co chwilkę przychodziła, miała czas dla Nas. Poczułam się inaczej, byłam jakaś spokojna widząc jak ona zajmuje się moim kochanym tatą. Nasza obecna p. doktor nigdy dla Nas czasu nie miała i po moich wielu zgłoszeniach, że tata ma problem z brzuchem i bóle NIC NIE ROBIŁA, wysyłała Nas do lekarza rodzinnego, nawet nie osłuchała brzucha, nawet nie zerknęła na brzuch taty.
A więc ta Pani powiedziała, że i tak do poniedziałku ona zajmie się tatą. Zobaczymy jak to się dalej potoczy ale jestem zdecydowana, że chcemy zmiany !
Siedziałam przy tacie całe popołudnie , nakarmiłam go , ponieważ nie chciałam aby wstawał. Zjadł troszkę. Brzuch tacie się o wiele zmniejszył po tym wypróżnieniu. Dodam, że tato pózniej zapełnił jeszcze 2 woreczki, po czym w jednym była krew :?ale?: Jutro z rana chcą zrobić jeszcze TK miednicy (chyba dobrze zrozumiałam)
Siedziałam przy tacie , tata zasypiał, spał niespokojnie, po chwili wybudzał się a ja tak sobie siedziałam...siedziałam i patrzałam na Niego starając się ukrywać łzy ... Mój biedny tatulek !!! DLACZEGO ??? Od pół roku sama biegam, staram się pomóc jak mogę, pilnuję wszystkiego, chcę pomóc ale chyba robię coś nie tak , ta moja pomoc nic nie pomaga tacie, modlę się o tatkę, proszę abyśmy dostali jeszcze szansę pobyć razem... DLACZEGO ??? Dlaczego życie Nas tak kara ?!!
Przepraszam za całokształt dzisiejszego opisu dnia... mam w głowie ....sama nie wiem co mam...pustkę, żal, mętlik , strach .... kochani smutno mi, łzy ciekną mi bez przerwy. Myślę co robi teraz tatko ? Jak się czuje ? Czy ma opiekę ? Czy jest mu zle ? Jednocześnie staram się napisać przebieg Naszego dzisiejszego smutnego dnia.
Co mam zrobić ? Jak nabrać sił... jestem załamana... sama ...tak sobie siedzę i płaczę :cry:
Czy guza w móżdżku powinno się operować? Jak to wygląda? Proszę kochani moi powiedzcie co mam zrobić dalej ?

Katarzynka36 - 2011-06-08, 21:32

Anelio nasza KOchana....

Słów brak :-[
Łudziłam sie mocno, że może to jednak od leków, bo te zawroty się nałozyły z rozpoczęciem brania poltramu....Ale... jednak przerzut:(:(:(
Ogromnie mi przykro, naprawdę... zresztą żadne słowa nie oddadza tych emocji...
Wyobrażam sobie jak sie możesz czuć...
Masz rację, dwoiłaś się i troiłaś przez ostatnie miesiące... sama jedna pomagałaś tatusiowi...
Nie wyrzucaj sobie niczego. Zrobiłas przecież tak wiele!!!

Wkurzam się, że pani dr prowadząca nie poświęciła Wam więcej uwagi. Popatrz wystarczył inny lek, ktory przejął się losem pacjenta, zaniepokoił, dopilnował wszytskiego...

Anelio, co tu pisać w takiej sytuacji? słowa sa zbyt banalne:(
MOdlę się, by udało się przerzut w glowie zoperować! Pytanie co dzieje sie z brzuchem, skoro tyle moczu ściagnięto :shock:

ech...przykro mi bardzo..

Anelio, ściskam Cię mocno :/pociesza:/ :/pociesza:/

absenteeism - 2011-06-09, 07:10

Anelio, bardzo mi przykro...

Obawiam się, że choroba jest już w znacznym stopniu rozsiewu - świadczyć może o tym fakt, że po zacewnikowaniu ściągnięto tak dużą ilość moczu. Guz w tamtych rejonach (miednica mniejsza) uciska po prostu moczowód i to jest zapewne przyczyną takiej niedrożności. Ma to też pewnie związek z ostatnimi zaparciami i bólami brzucha.

Są to oczywiście jedynie domysły, bardzo dobrze że zlecono TK miednicy - będziemy wiedzieć więcej.

Ale jeśli potwierdzą się powyższe przypuszczenia, to o operacji przerzutu do mózgu nie będzie mowy - po prostu stadium zaawansowania choroby będzie zbyt duże i operacja, przy swoich możliwych konsekwencjach, byłaby zbyt ryzykowna i mogłaby stanowić dla pacjenta niepotrzebne cierpienie.
Móżdżek odpowiada m.in. za równowagę, koordynację ruchową - jego uszkodzenie przy zabiegu mogłoby oznaczać np. zaburzenia równowagi, koordynacji ciała, kłopoty z napięciem mięśniowym.

Dobrze, że wreszcie trafiliście na lekarza, z którego jesteście zadowoleni i czujecie jego opiekę. Mam nadzieję, że uda się tę lekarkę "zatrzymać" z Wami na dłużej.

Nie wyrzucaj sobie, Anelio, niczego. Pomagasz tacie jak możesz, Twoje zaangażowanie widać na kilometr. Ale to po prostu choroba - ona nie wybiera, nie karze za nic, nie jest "odwetem" za coś, co się zrobiło lub nie w życiu. Ona nie wybiera, po prostu jest.
Teraz trzeba zadbać o jak najlepszą opiekę dla Taty, to musi być priorytet.

Anelia - 2011-06-09, 22:37

Katarzynka36, absenteeism, cleo33, Gonia, i inni ...dziękuję Wam za pamięć, za to że czuję ,że mimo tej pustki, która mnie otacza jest jeszcze ktoś, ktoś kto pyta, doradza, pociesza - to tak wiele dla mnie znaczy ! Jedynej rzeczy nie mogę pojąć, dlaczego rodzina moja jest taka "zimna" ?

Katarzynka36 napisał/a:
Myślę o Was bardzo mocno, od wczoraj jeszcze intensywniej...
Tak bym chciała, by po tych złych informacjach pojawiło się jakieś światełko nadziei dla Twojego Ukochanego Taty...
To takie smutne i okrutnie dołujące - jeszcze 2 tygodnie temu namawialiśmy Was na przystąpienie do badań - niestandardowego leczenia - minęło kilkanaście dni a tu takie smutne wieści...
Katarzynko ja tak bardzo modlę się o to światełko nadziei ale życie pisze Nam szary scenariusz, tak bardzo mi smutno i tak bardzo mnie boli
Choroba jest nieprzewidywalna... dwa tyg. temu było to światełko, które w mgnieniu oka Nam wygasło :cry:

Dzisiejszy dzień rówinież spędziłam u taty (od 9:00 do 16:00)
Tata zdecydowanie lepiej wyglądał niż wczoraj. Spał kiedy przyszłam, a kiedy się obudził ja byłam tuż obok niego ... mój tatulek ...
Cewnik dalej tata ma a wczoraj wieczorem miał zrobioną lewatywę. Z wczoraj na dzisiaj spał zdecydowanie lepiej, w nocy miał tylko dokuczliwy ból nóg...
Ta "inna" p.doktor co chwile przychodziła, pytała jak tata się czuje, obsłuchiwała, sprawdzała mocz (wczoraj pojawiła się mocz we krwi), tata trafił tym razem na dobrą opiekę (ale jeszcze nic nie zostało zrobione w kierunku zmiany lekarza prowadzącego) !
Do południa zabrano na wózku tatę na TK miednicy. Po południu był wynik i okazało się ,że tam jest wszystko ok- cieszę się, że chociaż to jest bez zmian. Zapytałam więc dlaczego tata ma te problemy z brzuchem, odpowiedzieli, że jak na razie trudno to stwierdzić, bo wynik jest czysty i od strony onkologicznej nic nie widzą. Zapytałam czy może ta zmiana w j.brzusznej jest tą przyczyną, odpowiedzieli, że nie bo jest wyżej zlokalozowana. Co może więc być tą przyczyną ???

Po południu przyjechał również neurochirurg (przemiły Pan), powiedział, że taką zmianę można operować ale tata musi przejść dodatkowe badania ( w innym szpitalu) rezonans ...itd muszą dokładnie zbadać wszystko aby zakwalifikować chorego do operacji. Zapytałam czy guz w móżdżku jest duży, odpowiedział, że nie tak bardzo tzn ma około 2 cm, zapytałam (z czystej ciekawości) jaki guz jest uznawany za duży, odpowiedział, że taki który ma od 5 do np. 8 cm.
Neurochirurg wziął mój numer tel. i powiedział, że niedługo ktoś z tamtego szpitala zadzwoni i powie na kiedy mam tatę przywieść na badania. Zapytałam czy długo będziemy czekać, odpowiedział, że termin powinien być w przeciągu 10 dni.
I to by było na tyle z dziesiejszego dnia.

Tata czuł się lepiej niż wczoraj (chyba przez to, że wreszcie wylał z siebie te ogromne ilości moczu) ale zawroty głowy nie minęły, ma strasznie chwiejny chód, wszędzie zabierany był za pomocą wózka, często coś zapomina. Apetyt tacie znowu dopisuje.
Dostaje dalej jakieś leki i kroplówki.

W szpitalu widziałam też Naszą p. prowadzącą :shock: ,która miała być dopiero w poniedziałek, wystraszyłam się, że skoro już jest to ona dalej będzie "opiekowała" się tatą ale nie, na szczęście tata był pod opieką tej innej p.doktor .
Nasza doktor prowadząca widziała mnie dwa razy i ani razu nie podeszła i nie zapytała jak tata, a przecież chyba powinna chociaż tyle zrobić, przecież od 6 miesięcy to ona jest Naszą prowadzącą... szczerze nie zdziwiło mnie jej zachowanie, ona widząc mnie jakoś unika mnie wzrokiem, ma zapewnie strach , że podejdę i zadam serię pytań ale nie, skończyło się to! Kiedy zawsze chciałam ją o coś zapytać ,krótkimi słowami starała się mnie pozbyć ... nie teraz, pózniej, proszę czekać a pózniej zapominała, czułam się tak niezręcznie przy Niej, tak jabym była nachalna... nie chcę już tego !

Powiedzcie mi co należy zrobić aby zmienić lekarza ?
Kolejne pytanie, co Wy myślicie o tym aby tatę operowano ? Wiem,że po tego typu operacjach pózniej bywa różnie, a tatko oprócz tego nowego guza w móżdżku ma przecież guza płuca i zmianę w j brzusznej, no i ZŻGG (tata od dłuższego czasu nie jest opuchnięty) jak to ma się do tego wszystkiego ?
Czy lepiej byłoby aby tata przeszedł tylko naświetlenia ?
Ja wiem, że na takie pytania odpowiedzi powinien udzielić Nam nerochirurg po tych wszystkich badaniach ale chciałabym zapoznać się róznież z Waszymi, bardzo dla mnie ważnymi zdaniami.
Co myślicie o tych problemach z oddawaniem moczu czy stolca :?ale?: ?
Jutro jadę znowu do taty i jutro chyba też zostanie wypisany do domu, także dopiero jutro będę mogła przepisać wyniki.


:tull: :cry..:

Katarzynka36 - 2011-06-09, 23:50

Witaj Anelio
To jest maleńkie, maleńkie światełko w tunelu - dobry wynik TK brzucha. Niewiele, ale te zaburzenia w oddawaniu moczu i bóle brzucha sugerowały, że tam też moga być przerzuty nowotworu. PYtanie skąd jednak wzięły się takie problemy z moczem i stolcem???

Anelio, wiesz, że ja fachowcem nie jestem, ale wydaje mi się, że skoro neurochirurg wstępnie wyraził nadzieję na operację to dobra wiadomość. Pytanie tylko czy szczegółowe badania potwierdzą tą decyzję, bo masz rację - Tata jest już mocno obciązony z tym Zespołem Żyły... ale operacja to nadzieja na zyskanie troszkę czasu... pewnie niewiele, ale może kilka miesięcy chociaż... Bez operacji tata może czuć się z dnia na dzień coraz gorzej. Niestety:(
Nie wiem co Ci poradzić, przede wszystkim czekaj na ostateczny werdykt chirurga i jego decyzję.

Robisz naprawdę wszytsko co w Twojej mocy. Bardzo przykre jest to, że w tej walce nie masz wsparcia rodziny. Potwornie mi przykro, bo u nas jest inaczej i ciężko mi pojąć, że inne teoretycznie bliskie osoby z rodzinnego grona nie chcą, czy nie czuja potrzeby pomocy Tacie/Mężowi/Bratu.. ciężko to nawet komentować taką postawę...:(
Tyle stresów, ta wielomiesięczna walka to za dużo jak na barki jednej młodej KObiety...Stanowczo za dużo... Nie możesz Anelio jakos zmobilizowac innych? Pamietam, że pisałaś, że Oni się odcieli w pewnym sensie od Taty, ale On jest bardzo poważnie chory, może by sie w końcu zainteresowali i pomogli?

Anelio, ściskam Cię, odpocznij od tych stresów, weż może jakies uspokajające, byś spokojnie spała i ciut sie chociaż odstresowała, tym bardziej, że musisz zbierać siły na ciąg dalszy walki...

przytulam do serca

Anelia - 2011-06-10, 20:31

Oto karta wypisu

Rozpoznanie C79.3 Przerzut do móżdżku

Gruczolakorak płuca prawego IV. Stan po chemioterapii III. Stan po radioterapii z powodu zespołu zyły głównej górnej

DIAGNOSTYKA 09.06.2011
MORFOLOGIA
WBC 16,2 [K/uL] ; RBC 3,46 [M/uL] ; HGB 11,8 [g/dL] ; HCT 34/2 [%] ; MCV 98,8 [fL] ; MCH 34,1 [pg] ; MCHC 34,5 [g/dL] ; RDW-CV 16,6 [%] ; LYM 3,5 [%] ; LYM 0,6 [K/uL] ; NEU 91,2 [%] ; NEU 14,7 [K/uL] ; MID 0,9 [K/uL] ; MID 5,3 [%] ; PLT 388 [K/uL] ; PDW 9,6 [fL] ; MPV 8,5 [fL] ; P-LCR 14,1 [%] ; GLU 127 [ mg/dl] ; K 4,9 [mmol/l] ; ALT 36 [U/l] ; AST 38 [U/l] ; BILI T 0,3 [mg/dl] ; KRE-S 0,36 [mg/dl] ; ALP 109 [U/L]

DIAGNOSTYKA cd
Konsultacja neurologiczna-badaniem neurologiczny rozsiane objawy ogniskowe w CUN z dominującą zaspołu móżdżkowego. Leki p/obrzękowe.

Konsultacja neurochirurgiczna-w badaniu TK głowy z dnia 08.06.2011 stwierdza się guz w prawej półkuli móżdżku. Pacjent zostaje zakwalifikowany do przyjęcia do Kliniki Neurochirurgii celem uzupełnienia diagnostyki i kwalifikacji do leczenia operacyjnego. O terminie przyjęcia pacjęt zostanie poinformowany telefonicznie.

KT głowy z kontrastem 08.06.2011
W prawym płacie móżdżku hiperdensujnie ognisko o wymiarach 21*16 mm z niewielkim obrzękiem wokół.
Drobne ognisko malacyjne w istocie białej głębokiej płata czołowego po stronie prawej, w przednim biegunie odnogi przedniej torebki wewnętrznej (skan 29/5).
Nie wykazano innych zmian ogniskowych w mózgowiu zarówno nad jak i podnamiotowo.
Układ komorowy symetryczny i nieprzemieszczony względem linii pośrodkowej.
Przestrzenie podpajęcze niezwężone.
Częściowa sklerotyzacja komórek powietrznych wyrostka sutkowatego kości skroniowych.


KT miednicy z kontrastem 09.06.2011
Ściany i światło pęcherza moczowego prawidłowe.
Nie stwierdza się patologicznej masy litej ani torbieli.
Węzły chłonne biodrowe,pachwinowe i przedkrzyżowe niepowiększone.
Płyn w zachyłkach okołookrężniczych.
Cewnik w świetle pęcherza moczowego.

LEKI
Prestarium, Amlozek, Dexamethason, Mannitol, PWE, Vit.C, No-Spa, Pyralgina, Bisacodyl, Polprazol, Hydroxizina, Lactulosa, Fragmin, Cyclonamina, Exacyl, Enema


RTG 10.06.2011
Zdjęcie rtg klatki piersiowej pa+b.prawe (z opisem)
Guzowate poszerzenie prawej wnęki płucnej i cienia prawego górnego śródpiersia.
W prawym górnym płacie odwnękowe zmiany naciekowe z przyściennym zacienieniem-pogrubiała opłucna lub warstwa płynu.
Spłycony prawy boczny zachyłek przeponowo-żebrowy.
Lewe płuco bez zmian ogniskowych.
Sylwetka serca w normie.

ZALECENIA:
O terminie przyjęcia do Kliniki Neurochirurgii pacjent zostanie poinformowany telefonicznie. Pacjent zgłosi się do Poradnii Onkologicznej ok. 2 tyg. po zabiegu operacyjnym. Leczenie objawowe pod opieką Hospicjum Domowego- skierowanie wydano.
Utrzymywać cewnik w pęcherzu moczowym.
W razie zaparć - Enema
W razie pogorszenia samopoczucia lub narastania dolegliwości bólowych hospitalizacja w szpitalu rejonowym.

Rp. Metypred 16 mg -1 tabl. rano
No-Spa forte 2 razy 1 tabl. w razie bólu brzucha
Pyralgina-1 tabl. w razie bólu
Duphalac- 3 razy 10ml
Metoclopramid - 3 razy 1 tabl.
Prestarium 10 mg- 1 tabl. rano
Amlozek 10 mg-1 tabl. rano
Polprazol-1 kaps. rano na czczo
Furaginum-3 razy 1 tabl.
Vit. C -3 razy 1 tabl.


EPIKRYZA
Pacjeny przyjęty na Oddział Onkologii z powodu podejrzenia przerzutów do OUN.
Od około 2 tygodni zaburzenia równowagi, trudności w poruszaniu się , zaburzenia czucia w okolicy czołowej lewej oraz drętwienie lewej kończyny dolnej. Wykonano TK głowy, w którym uwidoczniono ognisko przerzutowe w prawym płacie móżdżku. Włączono leczenie przeciwobrzękowe. Pacjent konsultowany neurologicznie-rozsiane objawy ogniskowe z CUN z dominacją zespołu móżdżkowego . Pacjent konsultowany neurochirurgicznie - zakwalifikowany do przyjęcia do Kliniki Neurochirurgii celem uzupełnienia diagnostyki i kwalifikacji do leczenia operacyjnego. Z uwagi na zgłaszane dolegliwości - trudności z wypróżnianiem , dolegliwości bólowe w obrębie jamy brzusznej oraz brak parcia na mocz-pacjenta zacewnikowano -zaleganie ok. 3 litrów moczu. Badaniem neurologicznym nie stwierdzono zaburzeń czucia sugerujących uszkodzenie rdzenia kręgowego. Wykonano TK miednicy mniejszej, poszukując przyczyny w/w dolegliwości. Nie uwidoczniono żadnej patologicznej masy, obraz miednicy mniejszej-prawidłowy. Wskazane utrzymanie cewnika w pęcherzu moczowym. O terminie przyjęcia do Kliniki Neurochirurgii pacjent zostanie powiadomiony telefonicznie. Zalecono leczenie objawowe. W stanie ogólnym stabilnym wypisano pacjenta do domu z zaleceniami j/w.


To by było wszystko co jest napisane w karcie wypisu.
Tata w domu. Dalej ma zawroty głowy i chwiejny chód :(
Apetyt w miarę dopisuje.

Czy ktoś mógłby się wypowiedzieć co do powyższych wyników i co powinno być dalej zrobione ? Czy coś przeoczyłam ? Co może być przyczyną tych zaparć i problemów z oddawaniem moczu, bo już sama nie wiem co o tym myśleć? Czy to będzie dobra decyzja co do operowania guza w móżdzku ? Podpowiedzcie coś PROSZĘ.........

Katarzynka36 - 2011-06-11, 13:44

Anelio witaj
Dopiero teraz sie "zgłaszam" w Twoium wątku, ale sama miała wczoraj i dzis nocy "jazdy" ze sobą, a raczej z moim sercem, ale już ok.

Na wypisie widać, że lekarze też nie wiedzą co było przyczyna tego braku wypróżniania?:( Dośc dziwne to? Może to ta zmiana w mózgu spowodowała, że Tata nie czuł potrzeby oddawania moczu?

Dobrze, że chcą Tate operowac - to jeszcze nie jest w 100% wiadomość, bo będa robić kolejne szczegółowe badania, ale najważniejsze, że z góry nie odrzucili Taty. Mam nadzieję, że operacja będzie i bardzo to Tacie Twojemu pomoże! Anelio macie skierowanie do Kliniki neurochirurgii ale gdzie? Do Szpitala na Przybyszewskiego w Poznaniu?

Ściskam Cia mocno i prosze nie zadręczaj się - zrobiłaś wszytsko co mogłaś i co w ludzkiej mocy!
Trzymam kciuki za dobre wiadomości i udana operacje, ktora da Wam jeszcze troszkę czasu - MUSI!

buziaki

DumSpiro-Spero - 2011-06-11, 15:10

Anelia,
Z przytoczonego wypisu wynika, że przyczyną problemów z oddawaniem moczu była najprawdopodobniej infekcja dolnych dróg moczowych (ewidentnie widać jakąś infekcję w morfologii, krew w moczu również może świadczyć o stanie zapalnym. Zastosowano ponadto leczenie: furagin+wit C - typowe w postępowaniu przy zapaleniu cewki moczowej).
Mógł się na to nałożyć problem z niedoczulicą lewostronną - wynikający z rozsiewu do OUN. Być może w jakimś stopniu wpływa ona na nieświadome wstrzymywanie oddawania moczu - dlatego dobrze, że zostawiono na razie cewnik. To gwarantuje prawidłowe odprowadzanie moczu i "rozprawienie się" z infekcją (której zawsze sprzyja zaleganie moczu).

Co do kłopotów z wypróżnianiem - nie wiemy, co było tego przyczyną. Wykonano jedynie TK miednicy mniejszej (a nie jamy brzusznej) ze względu na fakt, że zaleganie moczu stanowiło o wiele poważniejszy problem. W TK miednicy wspomniano o płynie,który pojawił się w pętlach jelitowych (na TK jamy brzusznej moglibyśmy zobaczyć niewiele więcej). To może oznaczać to, o czym wcześniej napisałam - obecność rozsiewu drobnoguzkowego. Taki rozsiew może powodować już różnorakie objawy kliniczne, jednak często na wczesnym etapie można go jedynie zobaczyć "gołym okiem".
Nierzadko są spotykane przypadki, gdy - np. planując jakiś zabieg radykalny w obrębie jamy brzusznej - najpierw wykonuje się TK lub nawet PET i nic podejrzanego w wynikach nie ma. Dopiero po otwarciu jamy brzusznej stwierdza się rozsiew wewnątrzotrzewnowy - chirurdzy określają wtedy to co widzą dość często "rozsypanymi ziarenkami grochu" (mnóstwo zmian o wymiarze kilkumilimetrowym).
To oczywiście tylko hipoteza, że tak może się dziać u Twego taty. Należy jednak w tym miejscu podsumować sobie wszystko i powiedzieć: nie ma na tę chwilę dowodów na to, że coś się dzieje w jamie otrzewnowej. Jeśli leki wspomagające wypróżnienie pomogły - to na tę chwilę przestajemy się tym zajmować. Mamy bowiem inny problem, który (onkologicznie) stawia pozostałe na drugim miejscu: przerzut do móżdżku.

Przerzut do móżdżku wymaga - o ile to możliwe - jak najszybszej interwencji chirurgicznej. To akurat umiejscowienie zmiany przerzutowej skutkuje bowiem bardzo szybkim narastaniem silnych objawów neurologicznych i niestety bardzo przykrych. Zaburzone zostają podstawowe funkcje takie jak koordynacja ruchowa, umiejętność wykonywania czynności precyzyjnych i utrzymania równowagi. Chory dość szybko przestaje chodzić i samodzielnie wykonywać czynności typu przyjmowanie posiłków. Strasznie przykrym objawem jest uczucie "karuzeli", które ostatecznie towarzyszy nawet podniesieniu głowy z pozycji leżącej. Dochodzą do tego bardzo silne bóle głowy (niejednokrotnie trudne do opanowania farmakologicznie) i częste wymioty. W przebiegu nieleczonego chirurgicznie przerzutu do móżdżku może dojść do wodogłowia.
Spodziewany przebieg zdarzeń jest zatem tak bardzo niekorzystny, że zabieg chirurgiczny jest w tym przypadku postępowaniem z wyboru.
Jak każdemu zabiegowi (szczególnie przeprowadzanemu w obrębie OUN) tak i temu mogą towarzyszyć powikłania, w tym rzadkie i poważne. Jednak: dla takiego chorego nie ma alternatywy. Zabieg daje jakąś szansę by złagodzić objawy neurologiczne, bez zabiegu natomiast będą one tylko w sposób dotkliwy szybko narastać.

Wykonanie rezonansu główki przed zabiegiem jest konieczne by potwierdzić operacyjność zmiany (m.in. brak naciekania komory IV / wykluczenie mnogich zmian).
Może się zdarzyć, że po wykonaniu MRI zmiana okaże się nieoperacyjna - trzeba się z tym liczyć. Myślę jednak, że szansa na operacyjność jest dość spora.
Może się zdarzyć, że tata umrze w trakcie operacji lub bezpośrednio po - też trzeba się z tym liczyć. Jednak szanse na powodzenie zabiegu są większe niż w/w ryzyko.
W końcu - pomimo wykonania takiego zabiegu rokowanie pozostaje bardzo złe. Ten zabieg to leczenie ratujące - przed nieuchronnie nasilającymi się objawami progresji w obrębie móżdżku. Niestety zmiany w móżdżku mają tendencję do bardzo szybkiej wznowy - czasem w ciągu 2-4 tygodni odrasta guz wielkości dokładnie tej samej, którą poprzednio usunięto. Czasem nie - i do końcowego etapu życia chorego przyczyniają się zmiany o innym umiejscowieniu (np. płuco, czy jama brzuszna).
Może tak się zdarzyć, że ten zabieg da Wam miesiąc czy dwa więcej.

Piszę to wszystko byś mogła realnie ocenić korzyści, które możecie odnieść z decyzji o poddaniu się operacji. Bardzo bym też nie chciała, byś w którymś momencie była narażona na silne i bolesne rozczarowanie - licząc wcześniej na nierealne efekty takiego leczenia.

Nie wyrzucaj sobie niczego - jesteś od wielu miesięcy tytanem pracy w zakresie starań o polepszenie komfortu życia swego taty i uzyskania możliwości jego przedłużenia. Na każdym kroku widać Twą miłość i poświęcenie. Niezależnie od tego jednak co byś nie zrobiła - przeciętne przeżycie u chorych na raka płuca z zespołem żyły głównej górnej wynosi ok. 6 miesięcy i choćby to świadczy o tym, że stan Twego taty wiąże się z naturalnym przebiegiem choroby a nie z jakimkolwiek Twoim zaniedbaniem.
Pamiętaj, że w tym ciężkim czasie miłość i troska bliskiej osoby to dla chorego prawdziwy skarb - to co dajesz swemu ojcu było i jest nadal bezcenne.

Anelia - 2011-06-11, 21:00

Katarzynka36, DumSpiro-Spero, nie wiem co pisać, dziękuję za wiadomości.
Strasznie mi jest ciężko, boli mnie, nie mogę patrzeć na to jak stan taty zmienił się w ciągu zaledwie kilku tygodni :cry: nie daję rady , nie mam siły , boli mnie kiedy patrzę na tatusia :cry: serce mi pęka !!!
Dziś część dnia spędziłam u taty, po nieprzespanej nocce z powodu bólu brzucha tato dziś cały dzień co chwilkę zasypiał, śpi niespokojnie, od czasu do czasu podczas snu ma takie niekontrolowane ruchy lewej strony :cry: już nie ma uśmiechu na twarzy mojego kochanego tatulka :cry: nawet nie rozmawia ,siedzę przy Nim tak często jak tylko mogę ,teraz znowu zaczęło go boleć w okolicy żołądka. Tata jest coraz słabszy :cry: Tak bardzo chciałabym aby mógł mnie jeszcze w moim mieszkaniu odwiedzić abyśmy mogli razem się śmiać , rozmawiać, spacerować abym mogła go widywać z jego przyjaciółmi a nie tak jak teraz, widuję jego przyjacół bez mojego tatki ...brakuje mi tego :cry: Boję się kolejnej nocy, dnia ...
Mój chłopak musiał wyjechać, zostałam już całkiem sama bez wsparcia ... płaczę, boli, serce pęka ...

[ Dodano: 2011-06-11, 21:32 ]
Mam jeszcze jedno pytanie. Tatę musi strasznie boleć, bo podczas bólu chce ketonal. Ja daję tacie Pyralginum i Nospa ale nie pomaga, ile i co jaki czas dać tacie ketonal ? Co może pomóc na ten ból w okolicy żołądka ?

absenteeism - 2011-06-11, 21:55

W jakiej dawce masz ten Ketonal?

Pomyślałabym też o zapisaniu Taty do poradni leczenia bólu lub może o współpracy z hospicjum domowym.

Anelia - 2011-06-11, 22:24

absenteeism, Ketonal 100 mamy w domu.
Ja też zastanawiam się nad zapisaniem taty do poradni leczenia bólu :cry: lub do hospicjum domowego. Załatwię to w poniedziałek ...

absenteeism - 2011-06-11, 22:29

Maksymalnie dobowo można podać 300mg ketoprofenu, więc jakby co to Ketonal do 3 tabletek na dobę.
Anelia - 2011-06-12, 21:17

Dzisiejszy dzień był znowu w stresie :uuu:
Rano zadzwoniłam do mamy, mówi, że tatko ma znowu bóle w okolicy żołądka, i że w nocy kiepsko spał, powiedziałam, że jak tata chce to niech zadzwoni po pogotowie. Po kilku minutach telefon, że pogotowie jest już w drodze, a więc ja szybko w stresie do taty pojechałam ...
Przyjechali, osłuchali, zbadali ciśnienie, przeczytali ostatnie 2 karty wypisu, dali tacie jakiś zastrzyk przeciwbólowy. Zapytałam co tata może brać w razie ponownego bólu, wspomniałam , że mamy Ketanol, Poltram, odpowiedział, że najlepiej 15 kropli Poltramu. Pojechali.
Tata pierwsze kilka godzin był jakiś skołowany ale ból minął. Cały dzień znowu leży. Wypróżniam mu woreczek z moczem aby z tymi zawrotami głowy nie wstawał, ze stolca się dziś nie wypróżnił :?ale?: Po południu tata już był w lepszym stanie tzn. zjadł ze mną obiadek, pózniej wypił małą kawę, więcej rozmawiał i żartował od czasu do czasu (tego mi już długo brakowało :) ) Pod wieczór ponownie zjadł. Cały dzień od rana do teraz spędziłam u tatki. Jednak nie da się ukryć boję się co przyniesie Nam kolejna noc czy dzień :-(
A co hospicjum to we wtorek przyjedzie jakaś p.doktor z tamtąd. Hospicjum-ta nazwa strasznie mnie przeraża :cry: ale nie chcę aby tatko tak cierpiał i nie wysypiał się :-( Mam nadzieję, że ból się nie pojawi ! Tata pózniej jeszcze przed snem wezmie ten Poltram.
Mam pytanie, tata od dłuższego czasu ma problemy ze snem tzn. w nocy nie śpi, bo ból przeważnie wtedy się nasila, w dzień od czasu do czasu przysypia ale są to takie 15-to minutówki niespokojnego snu... ileż człowiek może tego wytrzymać czy mogłabym tacie kupić jakiś lek na sen, jeżeli tak to jaki ?!

DumSpiro-Spero - 2011-06-12, 23:56

Anelia napisał/a:
Hospicjum-ta nazwa strasznie mnie przeraża :cry:

Anelia - hospicjum to przyjaciel, to pomoc, to wsparcie. To opieka dla chorego i poczucie bezpieczeństwa dla jego rodziny, że nie są już z wieloma, mnożącymi się wciąż problemami sami.
To w hospicjum pracują specjaliści, którzy niosą ciężko choremu (a przez to i jego rodzinie) największą ulgę.
Więc precz :) ze stereotypami i z postrzeganiem słowa "hospicjum" jako czegoś co budzi lęk - TAM jest pomoc i prawdziwe wsparcie.

Lęk oswaja się i oddala m.in. przez poznanie tego, co ten lęk wywołuje - jeśli więc masz siłę na dodatkową lekturę usiądź spokojnie, zrób sobie herbatę i przeczytaj artykuł autorstwa prof. Krystyny de Walden Gałuszko; wierzę, że pomoże Ci on i uczyni Cię silniejszą :
» Hospicjum to też Życie «

Anelia napisał/a:
Mam pytanie, tata od dłuższego czasu ma problemy ze snem tzn. w nocy nie śpi, bo ból przeważnie wtedy się nasila, w dzień od czasu do czasu przysypia ale są to takie 15-to minutówki niespokojnego snu... ileż człowiek może tego wytrzymać czy mogłabym tacie kupić jakiś lek na sen, jeżeli tak to jaki ?!

Oczywiście, w medycynie paliatywnej jedną z dolegliwości, które należy zwalczać jest bezsenność. Stosuje się różne leki, które pozwalają choremu na spokojny sen - są to jednak leki na receptę i o ich wyborze (i dawce) decyduje lekarz. Lekarz z hospicjum domowego z pewnością będzie wiedział jak tacie w tym zakresie pomóc i jaki lek zapisać.
Pamiętajcie tylko o tym, by podczas wizyty naświetlić lekarzowi ten problem.

Anelia - 2011-06-13, 00:54

DumSpiro-Spero, dziękuje.
A ja znowu byłam u taty i znowu musieliśmy zadzwonić po pogotowie, ponieważ bóle nad brzuchem ponownie się pojawiły :cry: Chcieli tatę zabrać do szpitala ale tata nie chciał, chciał tylko lek przeciwbólowy , ma dość szpitali- i wcale mu się nie dziwię ...
Tym razem tata dostał morfinę :cry: jak się nie mylę 0,4 morfiny. Pierwsza morfina u taty. Ból minął a ja z "bólem serca" wróciłam do domu, ciężko mi jest. Kochani strasznie się boję co przyniesie Nam kolejny dzień. Zapytałam ratowników z pogotowia o coś na sen, zadzwonili do lekarza zapytać czy mogą podać też relanium ale lekarz się nie zgodził. Powiedział, że do morfiny nie można tego podać :-(
Teraz uciekam, spróbuję się położyć i zasnąć ... Kochani moi BOJĘ SIĘ !!!

kubanetka - 2011-06-13, 11:23

Anelio, bardzo mi przykro, że u Was ciężkie dni.

Jeśli chodzi o Hospicjum to ich pomoc w takich sytuacjach jest niedoopisania. Oni mają dyżury całodobowe, my np. zadzwoniliśmy w sprawie cewnika na telefon dyżurny i Pani pielęgniarka była w przeciągu 30 minut u nas.

Rozumiem Twoje słowa, że Hospicjum to strasznie brzmi, bo generalnie Hospicjum jest dla osób cięzko chorych, bez szans na wyleczenie i jego misją jest łagodzenie dolegliwości wywołanych postępem choroby, która nieuchronnie prowadzi do śmierci.

Jednak trzeba się przełamać, bo fakty są Wam znane i czy będzie u Was Hospicjum, czy nie to tego się nie zmieni, a Jego obecność da Wam poczucie bezpieczeńtwa.

Napewno to wszystko wiesz, ale tak sobie jeszcze napisałam, żeby może innych przekonać czytających Twój wątek, żeby nigdy się nie wahali.

Trzymaj się mocno, rozumiem Twój strach, ten ból w żołądku i niemoc.
Trzeba przez to przejść, niestety :cry:

czkawka - 2011-06-13, 20:25

Anelia, przykro mi bardzo, że stan Taty tak bardzo się pogorszył. Poprę jednak moje przedmówczynie- Hospicjum to pomoc, to ulga i odrobina spokoju. Bardzo długo zwlekałam z zapisaniem mojej Mamy do hospicjum domowego- głównie na Jej prośbę. Pierwszą rozmowę telefoniczną z lekarzem przypłaciłam dzikim płaczem (nie wiem ale chyba ze szczęścia- jakkolwiek to by zabrzmiało)- poczułam, że ktoś mnie słucha i rozumie (a to tylko rozmowa telefoniczna).
Mama miała założoną kartę, dostawałyśmy do domu wytyczne, bardzo czytelnie rozpisane leki i regularne wizyty pielęgniarek. Mogłyśmy zgłaszać każdy problem- nawet przy zaparciach starały się pomóc. Miałam świadomość, że mogę zwrócić się do lekarzy czy pielęgniarek z każdą wątpliwością. Nie było problemu z transportem Mamy do szpitala (kiedy była bardzo bólowa). Nie musiałam tłumaczyć, jak bywa w przypadku internistów, po co mi konkretne leki. Recepty były na bieżąco dostarczane do domu.
Wspomnę też o tym, że jedną z pielęgniarek p. Elę, Mama polubiła szczególnie i często nie mogła doczekać się jej wizyt. Przyznam, że również ją polubiłam i widziałam jak rozmowy z tą kobietą dobrze wpływają na Mamę.

Anelia, nie bój się. W hospicjum pracują dobrzy ludzie- ja sobie tłumaczę w ten sposób, że trzeba mieć serce do tej konkretnej pracy i szczerze w to wierzę.

To ogromna wygoda. Zawsze będzie ktoś do kogo będziecie mogli zwrócić się w potrzebie o pomoc. Ustawią Tacie leki, będzie mniej cierpiał.
Jeśli przeraża Cię sama nazwa- myśl o tym jak o poradni leczenia bólu, opiece długo terminowej.
Jesteś z tym wszystkim sama i chyba najwyższy czas, abyś miała realną pomoc w postaci żywego człowieka. Tu na forum masz wsparcie duchowe i merytoryczne a w życiu sama jedna walczysz u boku Taty.
Anelio kochana ja mogę Cię jedynie wirtualnie przytulić i obiecać, że będę trzymać za Was kciuki.
Pozdrawiam Was bardzo gorąco.

Anelia - 2011-06-13, 22:28

Gonia, kubanetka, czkawka, dziękuję Wam za słowa ,które tak wiele dla mnie znaczą!
Dzisiejszy dzień był spokojniejszy. Od 8 rano do teraz byłam przy tacie. Przchodzą takie momenty kiedy ból pojawia się. Rano wziął 10 kropli Poltramu, po południu też i pod wieczór ketolan 100.
Mama zaczęła mi wreszcie troszkę pomagać, podczas gdy ja siedziałam przy tacie ona pojechała do lekarza rodzinnego, który zapisał ketonal 150 (rano jedna i wieczorem jedna) zapisał też lek na sen ale nazwy nie pamiętam, zapiszę jutro. Apetyt tacie w mierę dopisuje (myślę, że to dobrze) zjadł śniadanie , na obiad zupę, a na kolację rybę - dość sporo tej rybki (jego ulubione danie), do tego dziennie wypija około 1,5 do 2 litry płynów (przeważnie woda, 2 małe słabe kawy)
Widzę, że potrzebne było pogotowie aby rodzina zaczęła się troszkę interesować...
Wójek- taty brat, który mieszka piętro niżej nie rozmawia z tatą od kilku lat, mijali się w drzwiach jak obce osoby, wczoraj jak zobaczył pogotowie pod domem wystraszył się, kiedy pogotowie odjechało przyszedł i uścisnął tacie rękę na zgodę, żona jego też, żona jego (a moja ciocia) popłakała się patrząc na leżącego tatę :cry:
Przyszłą też sąsiadka, którą tata bardzo lubi, a która wczoraj w nocy jak zobaczyła światła pogotowia i jak długo lekarze u Nas byli też bardzo się wytstraszyła ale mówi , że tatko zdecydowanie lepiej wygląda niż tydzień temu, kiedy ledwo o resztkach sił (bo nogi odmawiają posłuszeństwa) przyszedł do sklepu. Mówiła, że jestem taty osobistą pielęgniarką- tak się Nim opiekuje... a tata zadowolony potwierdza :)
Tatko ogólnie cały dzień leży, wstaje tylko do toalety ale idzie strasznie "pijany", czasami trzeba pomóc dojść do toalety. Nie wiem czy powinnam tacie proponować aby mimo tych zawrotów głowy i chwiejnego chodu wstawał od czasu do czasu rozprostować kości i przejść się po mieszkaniu, oczywiście z moją pomocą ?!
Ogólnie to z niecierpliwością czekamy za telefonem z oddziału neurochirurgi, myślę, że jeżeli jutro nie zadzwonią to sama do Nich zadzwonie.
Katarzynka36 napisał/a:
Anelio macie skierowanie do Kliniki neurochirurgii ale gdzie? Do Szpitala na Przybyszewskiego w Poznaniu?
Tak, Katarzynko ...
Katarzynka36 - 2011-06-13, 23:36

Anelio KOchana
Cieszę się, że troszke spokojniej. ten poltram chyba w miarę sie spisuje, jak tatko i apetyt ma lepszy i ból jakby mniejszy...

I cieszę się, że wreszcie masz jakąś pomoc!!! Dobrze, że rodzina przejrzała na oczy!
A swoją drogą jakie smutne są te rodzinne konflikty... brat z bratem nie rozmawia - u nas to samo w rodzinie Taty:( Człowiek kłóci sie, wyzywa, padaja niepotrzebne słowa, jest wielka obraza i po co to wszystko? Życie za krótkie jest, choróbsko może dopaść i po co traciś czas na kłótnie i niesnaski?

Anelio, oby jak najszybciej zadzwonili z Przybyszewskiego! tam własnie robią najpoważniejsze w Poznaniu operacje neurochirurgiczne, więc myślę, że dobrze trafiliście!

Ściskam, odpocznij troszkę, bo dzielna jestes przceiez, ale musisz też odsapnąć ciut...

spokojnej nocy, papa

Anelia - 2011-06-14, 21:56

Katarzynka36, jeszcze nie zadzwonili za szpitala :uuu: chyba poszukam w internecie nr tel do szpitala i zadzwonię zapytać o termin, tata ma nadzieję, że po operacji zacznie normalnie funkcjonować, bo póki co to nie jest za dobrze. Tata cały czas leży, wczoraj na noc wziął ketonal 150. Spał jako tako, niespokojnie. Dziś rano wziął ketonal 100 i po południu też. Ból był w miarę możliwy do zniesienia. Tato w dzień przysypiał dość często, może to przez lek, któy zapisał lekarz rodzinny , lek ten ma nazwę Sedam 6, tatko ma brać 1/2 tabl. na noc i 1/4 w dzień. Bierze tylko na noc. Niestety są corasz większe problemy z poruszaniem tzn. do toalety trzeba tatę prowadzić, usiąść trzeba pomóc.... smutne to jest, bo tatko całe życie bardzo ciężko i bez przerwy pracował a tu z dnia na dzień diagnoza i nie możliwość do pracy,no i praktycznie z dnia na dzień niemożliwość poruszania się, tatko dziś mi powiedział, że czuje się taki niepotrzebny :-(
Mimo choroby ma nadzieję, że się polepszy i ma plany. Dziś mi powiedział, że jak dojdzie do siebie to zapyta się szwagrowi czy by nie znalazł jakiegoś zajęcia dla Niego...
Dziś też były dwie panie z hospicjum :-( Przeczytały ostatnie karty wypisu, jedna osłuchała tatę przed wyjściem powiedziały, że jakiś dzień (może jutro) zadzwoni pielęgniarka, która będzie tatę odwiedzała i powie kiedy będzie pierwsza wizyta.
Tak więc dziś cały dzień spędziłam u taty, od rana do teraz...

kubanetka - 2011-06-14, 22:26

Anelio,

Niestety przy przerzutach do móżdzku towarzyszą właśnie takie kłopoty z chodzeniem. I właśnie się pogarsza z dnia na dzień.

Ja właśnie nie mogłam tego przyjąć, płakałam codziennie jak bóbr, ze tak szybko choroba Tacie zabiera sprawność, że tak Go zmienia szybko. Na początku Tata miał chwiejny krok i to dość długo, dopiero potem nam sie przyznał, ze takie kręcenie miał już z dwa miesiące przed diagnozą. Przed radioterapią Tata był już bardzo zmieniony i ciężko mu się chodziło, bez pomocy się przewracał. Dopiero po radioterapii wszystko wracało i już było lepiej - Tata chodził i wróciła sprawność ręki.

Aż do teraz kiedy już nic Tata nie może :(

Takze Anielio, trzeba wierzyć, że jeśli nie operacja, to radioterapia przyniesie skutek w postaci poprawy chodzenia u Taty i jego sprawności.

Dobrej nocki Anelio!

Anelia - 2011-06-15, 22:59

Witajcie! U Nas bez zmian :-( Rano o 5-tej mama znowu musiała zadzwonić po pogotowie. Tata dostał kolejny zastrzyk przeciwbólowy. Woreczek z moczem od cewnika był strasznie ciemny :?ale?: taki ciemny brąz. Mama odlała troszkę do pojemnika na mocz aby rano zawieść do badania do laboratorium, w pojemniku mocz był ciemno- brązowy z osadem - przeraziłam się kiedy to zobaczyłam :-(
Ja zadzwoniłam do neurochirurgii , bo jestem bardzo niespokojna kiedy będzie Nasz termin i Pani z tamtejszego szpitala powiedziała, że nadal mamy czekać, ponieważ nie ma miejsc :-(
Dzień natomiast upłynął w miarę spokojnie, tatko poprosił tylko raz o ketonal 100.
Po południu była pielęgniarka z hospicjum. Całkiem miła. Zapisała między innymi lek przeciwbólowy o nazwie Sevredol, powiedziała, że ten lek powinien pomóc.
Mama wróciła z wynikami moczu i powiedziałam, że lekarz rodzinny mówił,że wyniki są najgorsze jakie mogą być :cry: (pokazałam wyniki też pani z hospicjum i kazała Nam powtórzyć badanie moczu za dwa dni ale mocz mamy pobrać z czystego woreczka, ona też mówi, że wyniki nie są ciekawe ale nie sądzi aby było coś złego (no może jakiś stan zapalny itp.), bo zapoznała się z ostatnim TK miednicy z przed tygodnia i nic tam nie ma... dla upewnienia mamy badanie powtórzyć)
Oto wyniki pobranego moczu (nie na czczo)
GLU 5.5 mmol/L
BIL Large
KET 1.5 mmol/L
SG >= 1.030
BLD Ca 200 Ery/uL
pH 6.5
PRO >=3.0 g/L
UBG 66 umol/L
NIT Negative
LEU Ca 500 Leu/uL

Co o tym myślicie ?
Co powinnam dalej robić ?
Co powinni dalej robić lekarze, gdzie mam się z tatą zgłosić i czy jakieś dodatkowe badania zrobić ?
Pomóżcie proszę :cry:

Dziś zostaje na noc u rodziców, w mieszkaniu sama jestem niespokojna ...

[ Dodano: 2011-06-15, 23:02 ]
Jeszcze jedno pytanie, około 20 minut temu tatę zaczęło boleć , podałam mu jedną tabletkę,którą dała Pani z hospicjum Sevredol ale prosi mnie abym podała mu jeszcze kilka kropli Poltramu , bo nadal boli. Czy mogę podać kilka kropli ? :?ale?: Czy się wstrzymać ???

Katarzynka36 - 2011-06-16, 00:11

Anelio
Wiesz, ze ja eise nie znam na dawkowaniu leków:(
To jednak chyba lekarz powinien zlecić dawkowanie a nie pani pielęgniarka... Poltram, sevredol i ketonal to 3 w sumie różne leki, nie wiem czy można je brać razem.
Oczywiście, najważniejsze jest wyeliminowanie bólu, ale dr powinien to rozpisać jak co brać i kiedy i co - w razie ataku większego bólu:(

Przykro mi, że nadal nie ma terminu operacji:( To najlepszy oddział neurochirurgii, więc fakt - jest oblężony. Niestety osób z guzami w mózgu jest mnóstwo i pewnie kolejka jest długa:(:(

Anelio - spokojnej nocy Wam życzę... by obyło się bez wzywania pogotowia...

ściskam mocno

Madzia70 - 2011-06-16, 11:55

Podawanie Poltramu razem z Sevredolem ma niewielki sens, ponieważ działają one mniej więcej "w tym samym punkcie bólu", ale Poltram jest wielokrotnie słabszy. Natomiast jeśli Tata miałby się czuć lepiej ze względu na efekt placebo, to kilka kropel można podać. Ketonal działa "w innym miejscu" więc można go podawać, podobnie jak paracetamol, razem z Sevredolem. Leki z różnych grup działają efektywniej, kiedy są stosowane łącznie.

Jeśli chodzi o mocz, to widać w nim, że Tata lada moment rozwinie żółtaczkę - przygotujcie się na to. Prawdopodobnie przerzuty zaatakowały wątrobę :-( . Nerki niestety zaczynają źle funkcjonować: przepuszczają białko i cukier (wspomnijcie komuś z hospicjum, żeby wziął glukometr na wizytę i niech zbada poziom glukozy we krwi - na wszelki wypadek). Duża ilość leukocytów w moczu świadczy o stanie zapalnym w drogach moczowych i może być spowodowana obecnością cewnika.

Trzymajcie się...
:tull:

Anelia - 2011-06-16, 12:41

Katarzynka36, Madzia70, Dziękuję Wam za odpowiedzi.
Wczoraj nie dałam tacie tych kropli Poltramu. Dostał tylko około 22:00 jedną tabl. Sevredol, drugą około godziny 3:00 nad ranem. Tata praktycznie po tym leku spał dużo lepiej. W nocy 2 razy się przebudził (pewnie pomaga też Sedam 6 1,2 tabl.przed snem)
Leki, które obecnie przyjmuje to są te z ostatniej karty wypisu plus ma jeszcze zapisane takie z hospicjum:

OxyContin 10 mg 2 razy dziennie po jednej tabl (rano o 8:00 i wieczorem o 20:00) aczkolwiek z tym lekiem się wstrzymałam, ponieważ jest on silny przeciwbólowy a tacie w dzień pomaga ketonal 100, także wydaje mi się że nie ma sensu podawać aż tak silnego środka w tej chwili :?ale?: . Zapytam jeszcze pielęgniarkę z hospicjum.
A co Wy myślicie powinnam tacie to podać kiedy na dzienny ból pomaga Ketonal (np. dziś w dzień tata jeszcze nie potrzebował leku przeciwbólowego)

Verospiron 100 mg 1 raz dziennie rano

Furosemidum 1 raz dziennie rano

Sevredol 20mg w razie silnego bólu 1 tabl. nie częściej niż co 4 godziny.

Teraz tak, są 2 silne leki przeciwbólowe: Sevredol i OxyContin. W nocy tata wziął 2 razy Sevredol.
Czy jeżeli w dzień nie ma bólu to podawać mu też ten OxyContin tak jak jest zapisany 2 razy dziennie czy się wstrzymać ? (zadzwonie również do pielęgniarki i zapytam) Który z tych 2 leków jest bardziej szkodliwy dla organizmu ?

Madzia70, co do moczu, to jest dzisiaj zupełnie czysty ,jutro zabiorę troszkę moczu i pojadę jeszcze raz do laboratorium, porównamy wyniki z wczoraj z jutrzejszymi. Tak też mi proponowała pielęgniarka z hospicjum. Powiedziała, że może to być stan zapalny i że lek furosemidum może pomóc....

Madzia70 napisał/a:
Jeśli chodzi o mocz, to widać w nim, że Tata lada moment rozwinie żółtaczkę - przygotujcie się na to.
co zrobić w takim przypadku :?ale?: ?

Madzia70 napisał/a:
Prawdopodobnie przerzuty zaatakowały wątrobę .
czy jeżeli zaatakowały wątrobę to mocz powinien być cały czas taki "inny", ciemno-brązowy , z dodatkiem krwi ? Od wczoraj wieczorem tatko ma zupełnie czysty mocz ?!

A co do taty, to cały czas leży, przysypia na około 15 min. chwile pogada lub też nie i ponownie zasypia :-(
Od wczoraj jest brak apetytu :uuu: dopiero pózno po południu namówiłam go na Nutridrinka a wieczorem ku naszemu zdziwieniu zażyczył sobie omlet z 2 jajek :)
Dziś od rana nic a przed chwilką zjadł troszkę zupy...

absenteeism - 2011-06-16, 15:25

OxyContin to oksykodon - działa 2 x silniej niż morfina (ale to lek z tej samej grupy - opioid). Dawka 10mg jest najniższą, jaka jest w sprzedaży.
Jeśli tata nie czuje bólu po Ketonalu czy Sevredolu (Sevredol = morfina), to nie ma sensu dodatkowo podawać mu OxyContinu.
Czy hospicjum w ogóle zaleciło łączyć Sevredol i OxyContin?

Anelia napisał/a:
Madzia70 napisał/a:
Jeśli chodzi o mocz, to widać w nim, że Tata lada moment rozwinie żółtaczkę - przygotujcie się na to.
co zrobić w takim przypadku :?ale?: ?

Jeśli byłaby to żółtaczka mechaniczna na skutek przerzutów w wątrobie, to obawiam się, że niewiele da się zrobić - zmian raczej nikt nie będzie chciał usunąć z racji rozsianego procesu nowotworowego.

Katarzynka36 - 2011-06-16, 16:07

Anelio
A kiedy było robione jakieś ostatnie usg jamy brzusznej?
Bo to ostatnie TK to było chyba miednicy tylko, nie obejmowało wątroby?

ściskam mocno

Anelia - 2011-06-16, 18:17

absenteeism napisał/a:
Czy hospicjum w ogóle zaleciło łączyć Sevredol i OxyContin?

Tata ma zalecony OxyContin 2 razy dziennie po jednej tabl. Jedną rano o 8:00 a drugą o 20:00 (dziś wykupiliśmy lek ale tato jeszcze nie wziął ! )
A Sevredol 20mg w razie silnego bólu (1 tabl. nie częściej niż co 4 godziny) tak jest napisane na karcie :?ale?:

absenteeism, czyli jeżeli lek SEVREDOL jest słabszy i pomógł tacie (wziął dwie tabl. w nocy) to chyba lepiej aby TO czyli Sevredol brał na noc w razie bólu a nie ten silny Oxycontin (bo w dzień ból uśmierza ketonalem 100) ?
Nie chciałabym tate przyzwyczajać do silnych leków przeciwbólowych jakim mówisz , że jest Oxycontin :-(
Katarzynka36 napisał/a:
A kiedy było robione jakieś ostatnie usg jamy brzusznej?
dokładnie miesiąc temu ...
absenteeism - 2011-06-16, 18:32

Anelia napisał/a:
Nie chciałabym tate przyzwyczajać do silnych leków przeciwbólowych jakim mówisz , że jest Oxycontin :-(

W przypadku bólów nowotworowych nie operuje się takimi pojęciami jak uzależnienie od leków p/bólowych czy, inaczej mówiąc, przyzwyczajenie do nich. Takimi pojęciami posługiwać się można, kiedy ktoś używa morfiny czy innych opioidów po to, żeby - mówiąc potocznie - być na haju. Tutaj lek p/bólowy jest najlepszy taki, który działa - więc jeśli najlepiej działa silniejszy, to i takiego należy używać.
Polecam swój artykuł: Farmakoterapia bólów nowotworowych | Fundacja Onkologiczna Dum Spiro - Spero

Nie przeliczę Ci dawki 2 x Sevredol na 1 x OxyContin, przypuszczam że farmakologicznie działanie wygląda podobnie, ale nie wiem. Jednak sama piszesz, że wczoraj tata po Sevredolu chciał jeszcze Poltram - więc chyba aż tak nie pomogło.

Anelia - 2011-06-16, 21:45

absenteeism napisał/a:
Jednak sama piszesz, że wczoraj tata po Sevredolu chciał jeszcze Poltram - więc chyba aż tak nie pomogło.
Tak,tata chciał jeszcze Poltram ale nie dałam, myśle, że po prostu szybko chciał się pozbyć bólu ale z tego co zauważyłam to Sevredol pomógł, bo dość spokojnie przespał noc. Dziś do tej pory tata wziął 1 tabl. Ketonal 100 o więcej przeciwbólowych leków nie prosił.
ela1 - 2011-06-16, 23:03

Anelia, może tata powinien systematycznie brać leki przeciwbólowe, a nie w razie bólu. Chodzi o to aby wyprzedzić ból.
Chyba nie może być tak, że trzeba czekać z lekami na ból.
Jeżeli poziom leku przeciwbólowego, będzie się cały czas utrzymywał w organiźmie, to nie będzie dochodziło do bólu ?

Madzia70 - 2011-06-16, 23:09

Dokładnie tak, elu, :)
Anelia - 2011-06-17, 11:28

hmm... myślałam, że im mniej tabletek tym lepiej, bo chory już i tak przyjmuje dużą dawkę najróżniejszych leków :?ale?: aż strach pomyśleć co one robią z wątrobą... czy też innymi narządami wewnątrz :-(
Np. Dziś w nocy wystarczyła tacie tylko jedna Sevredol i do tej pory nie chciał nic na ból. Podsumowując ostatnie 24 godziny na dzień pomogła jedna Ketonal 100mg, a na noc jeden Sevredol... Co o tym myślicie, czy powinnam mimo wszystko uprzedzać ból aż tak slnymi lekami, właściwie nie wiedząc jaki mocny ten ból będzie :?ale?: ?
Kilka dni temu pisałam o bardzo dziwnym moczu jaki tatko oddał, był ciemno-brązowy z osadem, napisaliście , że mogą to być przerzuty np. do wątroby :cry: Powiedzcie mi proszę czy jeżeli są przerzuty (odpukać) to ten mocz cały czas powinien się taki ciemny utrzymywać ? Dodam, że od tamtego dnia taty mocz jest zupełnie normalny ( przynajmniej wzrokowo) dziś też mama pojechała powtórzyć badanie moczu , a oto wyniki po dwóch dniach, co o nich sądzicie ?
GLU Negative
BIL SMALL
KET Negative
SG 1.015
BLD Ca 200 Ery/uL
ph 5.5
PRO 1.0 g/L
UBG 16 umol/L
NIT Negative
LEU Ca 15 Leu/uL

A u Nas ogólnie bez zmian, tatko praktycznie non stop śpi (nie wiem dlaczego aż tyle śpi, czy to przez lek nasenny?), budzi się na 5-10 min i dalej przysypia. Apetytu niestety nie ma. Pije tylko w miarę dużo wody, pół szkl. siemienia lnianego i od czasu do czasu popija Nutridrink :uuu: mam nadzieję, że do wieczora uda mi się namówić go na kolację, specjalnie zrobimy jego ulubione danie: rybę ...
Od czasu kiedy tata ma tą nieczulicę z lewej strony twarzy jakoś inaczej wygląda, wczoraj tatko dokładnie przyjrzał się sobie w lusterku i zapytał mnie dlaczego ma takie jakieś dziwne usta :?ale?: jakby mniejsze i zakrzywione ... :-(
A ze szpitala jeszcze nie zadzwonili :-( ...to straszne, że w takich przypadkach nie ma szybkiej interwencji, no bo przecież im szybciej tym lepiej a tak tatko leży, non stop śpi, ma silne zawroty, nie może chodzić ...itd

kubanetka - 2011-06-17, 14:46

Kochana Anelio,

Bardzo przykro mi się to piszę, bo wiem, jak jest ciężko - mój Tata jest już w bardzo cięzkim stanie, niestety nikt już tego nie odwróci - dlatego naprawde wiem jak to boli.

Ale wydaje mi się, bo sama mam w domu Tatę z przerzutami do mózgu, że ta zwiększona ilość snu spowodowana jest przerzutami do mózgu. Mój Tata ma prawdopodbnie olbrzymie te przerzuty, juz nikt tego nie bada, ale napewno takie są, bo najpierw Tata przestał przez nie chodzić, potem nas poznawać, a teraz non stop śpi.

Tak samo jak piszesz, przebudzi się na 10 minut i potem sama widzę, jak mu się oczy bezwolnie zamykają, widać jak walczy, biedulek, żeby nie spać, ale one same mu się zamykają.

Być może leki też tu mają jakiś wpływ - ale napewno najwięcej spustoszenia sieją teraz te guzy na mózgu, czy nawet jeden guz.

Te zmiany na twarzy to również od przerzutu, a dokładniej od paraliżu, mojemu Tacie w pewnym momencie również coś sie zaczęło dziać z lewym kącikiem ust, potem zaczęła nawet ślina bezwolniie lecieć - to było już jakieś 4 miesiące temu.

A jeśli sa przerzuty na wątrobie, to również może to wywoływać większą ilość snu - niewydolność wątroby usypia.

Anelio, nie chce mówić, że napewno, bo nie jestem z Wami, ale wydaje mi się, że Twój Tata jest w dość ciężkim stanie. Ta operacja, wiem że daje Ci nadzieję, ale nie wiem jak to bedzie z nią. Sama radioterapia, pacjent musi mieć siłę. Piszę to po to, żebyście byli przygotowani na wszystko, powoli się oswajali z myślą, że nie jest dobrze.
Myślę, że jak powolutku będzie to do Ciebie docierało, to będzie to mniej bolesne.

Nie mniej trzymam kciuki, żeby Tacie dało się jeszcze pomóc, a Ty trzymaj się mocno i dzielnie, bo potrzebuejsz, jak każdy z nas dużo siły

Anelia - 2011-06-17, 15:18

kubanetka, boli...bardzo boli... każdego dnia stan taty praktycznie się pogarsza. Zaczął gorzej chodzić, zaczął mieć zawroty głowy i leżeć, a teraz już praktycznie zupełnie nie wstaje, siada tylko wziąść tabl. lub napić się czegoś :cry: . Stan taty zmienił się dosłownie w przeciągu niecałego miesiąca, kilku tygodni....
A dlaczego pojawia się ten paraliż na twarzy ?
Dziś nareszcie zadzwonili ze szpitala, tatko ma termin na 19.06.11 Bardzo się boję. Niestety nie zawiozę tatulka, bo jest za słaby i najlepiej się czuje na leżąco. Załatwiliśmy karetkę, która tatę przewiezie a ja będę tuż za Nimi Swoim autkiem. Strasznie się boję ... Mam też nadzieję, że nie wymęczą tatkę mojego tymi badaniami :-(
Czy mogłabym jeszcze poprosić o wyjaśnienie mi powyższych wyników moczu i może linka do kogoś z forum kto miał podobną sytuację, z przerzutem do móżdżka, dalsze badania, podejmowanie decyzji, operacja .... po operacji ...itp. ?

Katarzynka36 - 2011-06-17, 15:29

Anelio

Jak dobrze, że jest termin - czyli jeszcze dwa dni - Tatko musi wytrzymać!
Rzeczywiście nie wyglada to dobrze, bo stan sie pogarsza codziennie:(
Mam nadzieję jednak, że uda się przeprowadzić operację!

Co do badań moczu - napewno spadły leukocyty i nie ma już glukozy (jeśli dobrze interpretuje, ale fachowcem nie jestem) wydaje się, że są lepsze, ale ocene pozostawiam fachowcom z forum.

Ściskam Cię Anelio...
dużo siły Ci życzę...

kubanetka - 2011-06-17, 16:10

Mój Tata na początku miał przerzut do móżdzka i tak samo zaczął się zachowywać jak Twój, napierw jakby był na rauszu, potem kłopoty z chodzeniem, zmiana z dnia na dzień.

Mój Tata miał tylko radioterapię i chemię, bo to drobnokomórkowy, która na piewen czas cofnęła chorobę.

absenteeism - 2011-06-17, 18:14

Anelia napisał/a:
Co o tym myślicie, czy powinnam mimo wszystko uprzedzać ból aż tak slnymi lekami, właściwie nie wiedząc jaki mocny ten ból będzie :?ale?: ?

Ponieważ ela1 i Madzia70 pisały już jak należy postępować, zacytuję jedynie fragment artykułu (nie wiem, czy do niego zaglądałaś):
Cytat:
Kolejnym błędem w farmakoterapii bólów nowotworowych jest podawanie leków dokładnie w momencie, gdy pacjent odczuwa ból, kiedy to właściwym postępowaniem jest podawanie leków o określonych porach – tak, aby stężenie substancji przeciwbólowej było względnie stałe i bez przerwy chroniło pacjenta przed bólem.


Tak więc przyjętym sposobem postępowania jest UPRZEDZENIE bólu, a nie jego eliminowanie w momencie, kiedy się pojawi. Właśnie dlatego, że nigdy nie wiesz jak będzie on silny - co, jeśli pewnego razu pojawi się taki, którego zazwyczaj podawana dawka leku nie zniesie i Tatę nadal będzie bolało? W takim przypadkach nie ma czasu na długie konsultacje z lekarzem z Hospicjum czy na Forum, trzeba działać by nie bolało. Stąd właśnie konieczność utrzymywania względnie stałego poziomu leku p/bólowego w organizmie.

A kiedy były ostatnie próby wątrobowe robione (AspAT, AlAT), bilirubina we krwi?

Madzia70 - 2011-06-17, 18:33

Anelio,

Paraliż na twarzy to porażenie nerwu twarzowego, efekt rozrastającego się lub nowego przerzutu niestety.

Mocz się poprawił, ale to przerzutu w jamie brzusznej nie wyklucza :-( . Być może coś (przerzut?) ucisnęło na drogi żółciowe i spowodowało żółtaczkę, i zmiany w moczu, a potem (np. w związku z wypróżnieniem, czy zmianą pozycji chorego) przemieściło się odrobinę, umożliwiając odpływ żółci.

Anelio, jest źle :cry:

DumSpiro-Spero - 2011-06-17, 21:42

Madzia70 napisał/a:
Mocz się poprawił, ale to przerzutu w jamie brzusznej nie wyklucza :-( . Być może coś (przerzut?) ucisnęło na drogi żółciowe i spowodowało żółtaczkę, i zmiany w moczu, a potem (np. w związku z wypróżnieniem, czy zmianą pozycji chorego) przemieściło się odrobinę, umożliwiając odpływ żółci.

Też tak podejrzewam..
W wątrobie może się coś dziać nie tylko na tle przerzutów, ale przez naciekanie poprzez ciągłość; w TK 16 maja mieliśmy:
Cytat:
Pomiędzy prawym płatem wątroby a prawą nerką zmiana naciekowa-łączy się z nadnerczem ? o gęstości nadnercza o wym. poprzecznych 47*25mm

Zmiana ta była w tym czasie w bezpośrednim sąsiedztwie wątroby. Na tym etapie choroby przerzuty najczęściej rosną dynamicznie - można więc podejrzewać, że doszło do nacieczenia miąższu wątroby.
Według mnie przed ewentualnym zabiegiem neurochirurgicznym niezbędne jest oznaczenie m.in. stężenia bilirubiny w surowicy krwi, jak i wykonanie innych podstawowych badań krwi oceniających wydolność wątroby i nerek.
Powinno się koniecznie na oddziale, na który zostanie przewieziony tata, pokazać te 2 wyniki badania ogólnego moczu.
Podzielam zdanie poprzedników - operacja może się okazać niemożliwa z powodu rozwijającej się niewydolności innych narządów.
Nie jest to przesądzone, ale niestety wysoce prawdopodobne..

Anelia - 2011-06-17, 22:49

Katarzynka36, kubanetka, absenteeism, Madzia70, DumSpiro-Spero, dziękuję.
Karetki na przewóz nie udało Nam się załatwić, bo w niedzielę nie ma takiej opjcji :-( Od poniedziałku do piątku można. Pani, z którą rozmawiałam przez tel. (z Naszego rejonowego szpitala) powiedziała abym taty termin przełożyła na poniedziałek i wtedy bez problemu karetka zawiezie tatę tyle tylko, że po południu... :uuu: JA oczywiście nie zmienię terminu, Tak długo na to czekałam nie po to aby to teraz zmieniać, a stan taty i tak z dnia na dzień się pogarsza i to bardzo :cry: A więc jedyne co mi pozostaje to rozłożyć siedzenie w aucie i tak zawieść tatę :-(
Mam nadzieję, że tato da radę i że wyniki będą pomyślne aby można operować ! Strasznie się boję. Tato cały czas śpi, z przerwami takimi 5- 10 minutowymi a kiedy się budzi a mnie nie ma (bo czasami wyskoczę na 5 minut gdzieś) to pierwsze co pyta o mnie :-( Oby do niedzieli szybko zleciało....
absenteeism napisał/a:
A kiedy były ostatnie próby wątrobowe robione (AspAT, AlAT), bilirubina we krwi?
niestety tego nie wiem :cry:
Kochani boję się...

Katarzynka36 - 2011-06-17, 23:40

Anelio

Niestety, choroba strasznie postępuje:( Dla mnie - laika, jest to przerażające... kilka tygodni temu Twój Tata szykował się niemal na leczenie eksperymentalne, była nadzieja, że sie to cholerstwo troszkę ustabilizuje, a teraz z dnia na dzien jest gorzej:(

Bardzo niepokojące jest to ciągłe spanie Taty: guz musi rosnąć szybko, albo niewydolna choroba może powodowac tą senność... Tak bym chciała by to tabletki powodowały tą senność, ale chyba niestety nie ma takiej opcji:( to raczej postęp choroby:(

Anelio Kochana, zaciskam piąstki...

Wyobrażam sobie jak bardzo się boisz:(
przytulam do serca!

PS. Anelio jeszcze jedno - jesteś pewna, że dobrze usłyszałaś date przyjęcia Taty do szpitala - w niedzielę? a Nie w poniedziałek? Kurcze, pierwszy raz słyszę, żeby przyjmowali w weekend. Chyba, że chca Tatę przyjąć w trybie ostrego dyżuru...Bo planowych przyjęć chyba tak nie ma:(

awilem - 2011-06-18, 00:17

Leczenie bólu nowotworowego jest leczeniem ciągłym. Czy boli czy nie lek tata powinien brać a dodatkowo tylko w momencie nasilenia bólu. Robi się to po to żeby efekt działania przeciwbólowego był cały czas na maksymalnym dostosowanym do potrzeb chorego poziomie.
W naszym przypadku było to MST ( morfina o wolnym uwalnianiu ) co 12 godzin oraz Sevredol co 4 godziny ewentualnie dodatkowo tabletka w przypadku silnego bólu i mama brała czy bolało czy nie przez co nie cierpiała niepotrzebnie.
Pozdrawiam

Anelia - 2011-06-18, 14:04

Katarzynka36 napisał/a:
PS. Anelio jeszcze jedno - jesteś pewna, że dobrze usłyszałaś date przyjęcia Taty do szpitala - w niedzielę?
tak jestem pewna, podczas rozmowy zapisałam na karteczce to co mówiła, powiedziała, że 19.06 czyli w niedziele i podała konkretną popołudniową godzinę ...
A co do przejazdu to jednak karetką tata zostanie przewieziony. Załatwiliśmy ale prywatnie- tak będzie zdecydowanie lepiej dla tatki...

Katarzynka36 - 2011-06-19, 11:50

Anelio
Jak minęła noc?

Zaciskam kciuki, bo chyba niebawem wyruszacie dosz pitala. Wyobrażam sobie jaki stres... ale trzeba sie trzymac nadziei, że tam Tacie pomogą!

napisz potem...

papa

Anelia - 2011-06-19, 21:03

Zamówiliśmy prywatną karetkę, która zawiozła tatę do szpitala na leżąco, a ja byłam Swoim autem tuż za Nimi.
Noc minęła w miarę spokojnie, tato raz poprosił o tabl. przeciwbólową, ale tatę wszystko boli od tego leżenia, nogi odmówiły praktycznie całkowicie posłuszeństwa. Tatko słaby. Dziś wogóle nie chciał jeść :cry: Tatę przyjęli na oddział, wygląd szpitala mnie przeraził (łóżka małe, nie ma klimatyzacji, duszno,sale przepełnione itd...) ale w sumie tu nie chodzi o wygląd tylko o to jacy lekarze są, a na dyżurze był niestety bardzo nie miły lekarz, naburmuszony, powiedział abym za Nim tak nie biegała itd... Poprosiłam pielęgniarki aby dali tacie jakąś kroplówkę na wzmocnienie, bo nie chce jeść ale nie dali. Pielęgniarce udało się tatę nakarmić kubkiem kremowej zupki. Odłączyli cewnik , ponieważ jest jakiś stan zapalny, który trzeba wyleczyć, założyli pampersa :cry: Tatko non stop śpi, od czasu do czasu kiedy się przebudza to od razu o mnie pyta - mój kochany tatulek :cry:
W szpitalu okazało się, że z poprzedniego szpitala nie dali nam płytek z TK :?ale?: poprosiłam tego nie miłego lekarza o jakieś zaświadczenie z prośbą o wydanie płyt to odpowiedział w złości, że nic takiego mi nie da , oni tam mają to wydać i już powinni to zrobić. Pojechałam więc po płyty, ale jako iż dziś niedziela to nic nie załatwiłam. Jutro z rana pojadę ponownie... Ale dziwny ten lekarz aż boję się jego o coś spytać :cry: pierwszy raz aż na tak dziwnego gościa trafiłam :-( U taty byłam około 4 godziny i nawet nie pofatygował się aby przyjść zerknąć na nowego pacjenta :uuu: boję się, mam nadzieję, że jutro będzie inny lekarz :uuu: Tatko śpi ale kiedy się budzi jest też nerwowy ... ma nadzieję na operację, z resztą jak i ja !!!
Kochani pozdrawiam Was wszystkich serdecznie , trzymajcie kciuki ...........

Funia - 2011-06-19, 21:18

Trzymamy Anelio z całego serca

[następne komentarze]

Madzia70 - 2011-06-20, 00:09

Anelia,

To był na pewno dyżurny i jest szansa, ze sobie do jutra pójdzie ;)
Jeśli nie - pamiętaj, że możesz powiedzieć mu śmiało i grzecznie, że nie potrafisz się z nim porozumieć pomimo starań i - wierząc w jego jak najlepsze intencje - prosisz jednak o zmianę lekarza. Powinni zmienić.

DumSpiro-Spero - 2011-06-20, 00:42

Anelia napisał/a:
Poprosiłam pielęgniarki aby dali tacie jakąś kroplówkę na wzmocnienie

Nie ma czegoś takiego jak 'kroplówka na wzmocnienie'.
Jeśli chodzi o nawadnianie dożylne - u chorych z meta do OUN i objawami wzmożonego ciśnienia śródczaszkowego - jest ono niemal zawsze przeciwwskazane; bo sprzyja powiększeniu obrzęku mózgu.
Swoją drogą, polecam czasem jednak zajrzeć na » witrynę naszej Fundacji.

Anelia napisał/a:
Pielęgniarce udało się tatę nakarmić kubkiem kremowej zupki.

Świetnie - profesjonalna opieka.

Anelia napisał/a:
Odłączyli cewnik , ponieważ jest jakiś stan zapalny, który trzeba wyleczyć, założyli pampersa

To również właściwe postępowanie.

Anelia napisał/a:
W szpitalu okazało się, że z poprzedniego szpitala nie dali nam płytek z TK :?ale?:

Chirurga/neurochirurga nie interesują opisy badań obrazowych przez radiologa - operacyjność zmiany chirurg ocenia sam, analizując obraz TK/MRI.

Anelia napisał/a:
poprosiłam tego nie miłego lekarza o jakieś zaświadczenie z prośbą o wydanie płyt to odpowiedział w złości, że nic takiego mi nie da , oni tam mają to wydać i już powinni to zrobić.

Ma rację... Z prośbą o wydanie/wypożyczenie płytki może się zwrócić wyłącznie pacjent (lub, w zastępstwie, upoważniona przez niego osoba).

W kwestii jakości kontaktu z wspomnianym lekarzem - w pełni zgadzam się z Madzią70.

Anelia - 2011-06-20, 22:56

Funia, Madzia70, DumSpiro-Spero, DZIĘKUJĘ WAM ZA ODPOWIEDZI.
Dzisiejszy dzień wyglądał tak. Odebrałam płyty z TK. Pojechałam do taty. Akurat była wizyta, zerknęłam a przy tacie stał lekarz z pojemnikiem do którego tata wyksztuszał dużo śliny, flegmy...
Lekarz prowadzący powiedział Nam, że stan taty bardzo się zmienił z przed tygodnia :shock: ,że tatko jest za słaby :-( Dodał, że bardzo mu przykro ale chyba nic nie da się zrobić ale zrobią badania i przyjdzie anestezjolog. Dzisiejsze badania jakie zrobili to RTG kl. piersiowej, w której nie ma obrzęku (tak powiedział lekarz) i badanie ekg, serce też pracuje dobrze. Zapytałam co z rezonansem to odpowiedzieli, że nie wiadomo kiedy będzie , bo jest dużo ludzi zapisanych na to badanie. Tata z dnia na dzień gorzej wygląda, zachowuje się też inaczej tak jakby nie wiedział czemu tam jest . W nocy była nawet taka sytuacja, że tatko usiadł na łóżko i odpalił sobie papierosa :shock: , przyszły pielęgniarki i zabrały tacie paczkę papierosów. Dziś kilkakrotnie prosił mnie o papierosa a ja mu przypominałam non stop , że jest w szpitalu , i że nie można... Tata wygląda tak jakby miał wylew czy paraliż, twarz ma dziwnie "wykrzywioną" mówi jedną stroną ust przez co mam problem aby zrozumieć każde jego słowo a on denerwuje się, że nie mogę go zrozumieć :cry: Czy mógł być też wylew ? Tata chce do domu, następnie mówi, żebym mu przywiozła leki jakie przyjmował w domu , bo tu w szpitalu lekarze mu nie dają takich, tłumaczyłam mu, że lekarze zmienili leki, że większość ma takich samych i że oni wiedzą co robią... ale na nic się zdało moje tłumaczenie. A co do jedzenia to od Nas nie che jeść :shock: zauważyłam, że kiedy pielęgniarki go karmią to je :shock: korzystając z okazji przy każdym posiłku prosiłam aby nakarmiły tatę. Nie wiem dlaczego ale tata od Nich je, może się boi , bo powiedziały tacie, że jak nie będzie jadł to zrobią mu sondę :uuu: tata w złości odpowiadał, że na żadną sondę się nie zgodzi, pielęgniarki dodały, że żona lub córka może się zgodzić.... po czym tatko w miarę jadł... U taty byłam około 10 godzin, kilka razy zabrałam go wózkiem na dwór, bo nogi zupełnie odmówiły posłuszeństwa, wszystko go boli , bo praktycznie całymi dniami musi leżeć... Jutro też pojadę do tatulka ... wieczorem zadzwoniłam do pielęgniarek zapytać jak tata to powiedziały, że akurat wrócił z rezonansu , zdziwiłam się, nie myślałam, że dziś jeszcze to badanie zrobią, a więc jutro będę coś więcej wiedziała ...

[ Dodano: 2011-06-20, 22:59 ]
ahhh jeszcze jedno dziękuję za wszystkie trzymane kciukasy , przydadzą się jeszcze ... Kochani ostatnio mniej się udzielam w Waszych wątkach za co przepraszam ale czytam część na bieżąco ............

Katarzynka36 - 2011-06-20, 23:10

Anelio

czekałam i czekałam na Twoją relacje i wieści ze szpitala...
Fakt, stan Taty strasznie sie zmienił. jeszcze tydzień temu nie był taki slabiutki. Wredna, podstepna choroba!!!

Mam nadzieję jednak, że lekarze zrobia co moge by tacie ulżyć... skoro serce dobrze pracuje... może się uda i jednak zgodzą się na operację?

Anelio, Ty jesteś terminator! Podziwiam Cię, że dajesz radę! Nie masz swojego życia, tylko wszytsko kręci się wokół Taty... codzienni, non stop... boję się, że nie masz wsparcia, zmiennika - osoby, która choć troszkę by Cię odciążyła! Już nie wspomnę o względach finansowych, bo przecież na codzienne kursowanie do Poznania wydajesz po prostu kupę kasy:(
Wiem, że Tatko jest NAJWAŻNIEJSZY, ale uważaj troszke na siebie, tak?

ściskam mocno jak zawsze

[następne komentarze]

Anelia - 2011-06-21, 22:44

Dzisiejszy dzień był smutny i stresujący. Po zajechaniu do szpitala okazało się, że tata śpi, bo dostał jakiś lek wyciszający, ponieważ jak mówili Nam pacjenci tatko zachowywał się strasznie, w nocy musieli zainterweniować lekarz i pielęgniarki. Wyzywał, chciał wtać mimo iż nie może chodzić. Założyli mu "blokade" na łóżku to próbował przez to przejść :cry: chciał zapalić :-(
Porozmawiałam z lekarzem, pokazał Nam CD z rezonansu, opisał guzek itd... Po jakimś czasie przyszedł neurochirurg i powiedział, że guzek można zoperować itd...ALE dodał, że zmiany jakie nastąpiły w tacie nie są spowodowane guzkiem w móżdżku, ponieważ guzek jest mały :cry: A więc ze strony chirurgicznej guza można wyciąć ale tatę musi zakwalifikować jeszcze anestezjolog, która przyszła po chwili z jeszcze jednym neurochirurgiem. Już po tym jak na tatę patrzała wiedziałam , że nie jest dobrze. Powiedziała, że musi być jeszcze jedna konsultacja, ponieważ stan taty jest ciężki, i że tatko może nie przetrzymać operacji, że podczas operacji będzie musiał być podłączony do respiratora i nie wiadomo czy tato się wybudzi a nie chcą Nas narażać na taką sytuację, w której będziemy musieli podpisać dokument o odłączeniu od respiratora :cry: Jeżeli będzie operacja to jutro... rano muszę tam być :cry: Kochani boję się, tatko bardzo słaby, mało rozmawia, denerwuje się, po południu się wybudził i pózniej znowu było nerwowo bo chciał wstać, powiedziałam mu, że nie może -odpowiedział mi tak: to co ja mogę ... wstać nie mogę, usiąść nie mogę, zapalić nie mogę - no to co ja jeszcze mogę :cry: ?!! Polały się łzy z mojej strony :-( :cry: Tatko próbował odciągnąć "blokadę" z łóżka, wyzywał, denerwował się, musiałam zawołać pielęgniarki, bo moje prośby nie pomogły dali mu lek na uspokojenie ale tym razem poduszony, ponieważ w nocy jak podali lek to tato położył tabl. pod język, nie połknął :shock: !
KOCHANI BOJĘ SIĘ !!! Tatko z dnia na dzień gorzej , jeszcze tydzień temu chciał abym zrobiła jemu i sobie kawę a teraz ....... :cry: Serce mi pęka, boję się każdej minuty, godziny itd...
Zapytałam też czy ten guzek spowodował to "wykrzywienie" na twarzy, odpowiedzieli, że nie, bo jest mały ! Co mam robić ? O co pytać jak nie będzie operacji, co dalej ??? Przecież trzeba ratować tatulka, on nie może tak po prostu zostać wysłany do domu :cry: Kochani rozpadam się ... serce pęka, dusza płacze... tatko cierpi, nie wie gdzie jest, co będzie.... co jest tego przyczyną. Skoro guzek jest mały i nie przez to tata ma "wykrzywioną" twarz i nie chodzi to przez co ???

[ Dodano: 2011-06-21, 22:48 ]
U taty byłam dziś około n8 godzin, przed wyjściem dostał jeszcze dużą strzykawę do żyły, z lekiem wyciszającym, który ponoć ma lecieć całą noc...tata od razu zasnął a ja nerwowa i zapłakana jechałam do domu... mam żal do siebie i zadaję sobie pytanie co by było gdybym po wyleczonym zapaleniu płuc nie pojechała z tatą na te wszystkie pobieranie próbek, nakłówanie itd ... może zrobiłąm błąd....boże jak ja cierpię , JAK MNIE BOLI :cry: POMOCY !!!

ela1 - 2011-06-21, 22:58

Anelia, strasznie mi przykro, że tak szybko choroba postepuje. Jeżeli lekarz twierdzi, że objawy nie są spowodowane zmianą w głowie, to po prostu nowotwór się uogólnił.
Takie pobudzenie, to moim zdaniem zły objaw.

Wiem jak Ci ciężko, trzymaj się jakoś.

Anelia - 2011-06-21, 23:25

Katarzynka36 napisał/a:
Anelio, Ty jesteś terminator! Podziwiam Cię, że dajesz radę! Nie masz swojego życia, tylko wszytsko kręci się wokół Taty... codzienni, non stop... boję się, że nie masz wsparcia, zmiennika - osoby, która choć troszkę by Cię odciążyła! Już nie wspomnę o względach finansowych, bo przecież na codzienne kursowanie do Poznania wydajesz po prostu kupę kasy:(
Wiem, że Tatko jest NAJWAŻNIEJSZY, ale uważaj troszke na siebie, tak?

nie mam zmiennika... ale daję radę, dla taty to wszystko :cry:
Jestem jednak coraz słabsza psychicznie, to tak bardzo boli, boję się kiedy już tego nie będzie , ja nie pracuję a ta pomoc tacie i to forum stało się cząstką mojego nudnego życia, bez którego moje życie nie będzie miało już najmniejszego sensu :cry: kiedy tego wszystkiego mi zabraknie wtedy ja też nie chcę już istnieć - nie będę miała dla kogo ...

SebastianP - 2011-06-21, 23:48

Anelio,

z przykrością czytam kolejny Twój wpis o tym jak postępuje choroba Twojego taty. U mojego taty choroba też postępuje, a wraz z nią rośnie nasza bezsilność i cierpienie. Ale dzięki takim świadectwom walki jak Twoje, jest mi, i myślę wielu na tym forum, łatwiej znosić ten codzienny trud. I chociażby dlatego nie powinniśmy się poddawać, by wspierać się wzajemnie, a naszymi staraniami i walką dawać świadectwo miłości do naszych bliskich. Wiem, że to może wydawać się tak mało w obliczu ogromu cierpienia, jakie niesie ta choroba, ale nawet jeśli nasi bliscy nie pokonają tej choroby, to nie pozwólmy, by odebrała nam ona sens życia i godność. Tego życzę Tobie, sobie i wszystkim tu piszącym.
Sebastian

Katarzynka36 - 2011-06-22, 00:25

Anelio Kochana
Moje serce pęka jak czytam Twoje słowa :-(

Potwornie mi przykro, bo to wszystko dzieje się w tak przerażającym tempie, że nie daje złudzeń:( Choroba strasznie szybko postępuje... Dla mnie to szok, chociaz różne historie już czytałam...
Nie wyobrażam sobie co czujesz, będąc praktycznie jedynym Taty wsparciem. A przecież i Ty potrzebujesz i to ogromnie wsparcia, bo jak długo mozna samemu znosić ten ból i patrzenie na cierpienie ukochanej Osoby. Samemu to jest ponad siły!!!

To pobudzenie Taty jest rzeczywiście bardzo złym znakiem. MYślałam, że to od przerzutu w mózgu, ale skoro lekarze mówią, że guz jest w miare mały...

Ciężka decyzja przed Tobą:( bez operacji boję się, że Tata szybko... odejdzie:( Natomiast stan Taty jest tak cięzki, ze operacja może spowodować, że Tato nie wytrzyma jej, nie przeżyje... A czy lekarze określili czy ta szansa przeżycia jest duża, czy prawie żadna?
Anelio, bardzo, bardzo mi przykro, że nie ma przy Tobie nikogo kto by Cię wsparł opiekuńczył ramieniem i wsparł Cie w tych traumatycznych przeżyciach...
To straszna gehenna, ktora przechodzisz. sama na dodatek....

Przytulam Cię najmocniej jak mogę....

anettus - 2011-06-22, 00:28

Moi kochani ja juz niestety zakończyłam walkę o moją mamę. 9 czerwca odeszła, bez bólu i cierpienia, byłam przy niej cały czas , trzemałam ja za rękę. Teraz nie mam juz o kogo walczyć, kogo odwiedzać, zostałam zupełnie sama. Wy macie jeszcze swoich tatusiów wiec walczcie i bądzcie przy nich, bo warto..... Wiem ze wam cięzko ale jeszcze ich macie mozecie do nich mówić, patrzeć na nich - potem bedzie jeszcze gorzej. Zycze wam duzo siły .....
DumSpiro-Spero - 2011-06-22, 00:57

ela1 napisał/a:
Jeżeli lekarz twierdzi, że objawy nie są spowodowane zmianą w głowie, to po prostu nowotwór się uogólnił.

Tak jest.
Niewykluczona jest również rakowatość opon miękkich.

Myślę, że w interpretacji tego, co się dzieje z tatą Anelii może pomóc -> ten post <-.

Katarzynka36 - 2011-06-22, 21:13

Anelio..

|przytula|

[następne komentarze]

Anelia - 2011-06-23, 23:10

Kochani wczoraj podjęli decyzje , że nie będzie operacji, ponieważ ogólny stan taty nie pozwala na to :cry: Wczoraj wieczorem również tatko dawał niezle w kość tzn. nie chciał spać, chciał wstawać, ściągał barierkę ...itp. Pacjenci się nie wyspali. Wogóle jak z rana pojechałam i weszłam do pokoju to siedział na łóżku i miał wyciągniętą barierkę :shock: Tatko na noc dostał czopek ,ponieważ od tygodnia ponownie brak stolca, po kilku godzinach wypróżnił się. Zauważyłam, że tatulka brzuch jest mimo wypróżnienia znowu wzdęty i twardy (tatko nie ma cewnika), powiedziałam o tym pielęgniarce , zapytałam też czy mogą założyć cewnik, odpowiedziała, że zobaczy... pod wieczór ponownie ten sam problem jej zgłosiłam- tak dla przypomnienia i zacewnikowali natychmiast tatę, zleciało w ciągu 10 minut litr moczu- zdziwiły się i zostawiły cewnik! Tatko dostawał leki wyciszające ale nie pomagały długo.
Cały czas powtarza, że chce wstać, chce do domu, pyta gdzie jest i prawdopodobnie całą noc mnie wołał :cry: Neurochirurg powiedział, że muszą tatę wysłać do innego szpitala ie będzie operacji, czyli do Naszego rejonowego szpitala , który cieszy się ZŁĄ opinią! Tam muszą uzupełnić niedobór czegoś czego jest za mało w organizmie. A więc wczorajszy dzień byłam u tatki 11 godzin.

Dziś o 9:00 już czekałam pod szpitalem aż karetka przywiezie tatę z Poznania. Dostał się na oddział wewnętrzny. Obsługa, pielęgniarki, lekarze strasznie opryskliwi, niemili, zachowują się tak jakby pracowali na siłę a nie z przjemnośći niesienia pomocy chorym. Doszło nawet do sytuacji, że podczas podłączenia kroplówki zapytałam co to jest to pielęgniarka z głupim uśmiechem odpowiedziała, że zadaje dziwne pytanie i że ona mi nie odpowie a jak chcę to mam sobie przeczytać sama co to jest, bo ona takiej info mi nie udzieli :shock: Powiedziałam jej, że w Poznaniu z takim czymś się nie spotkałam i że zawsze uzyskiwałam odpowiedzi na moje pytania! Lekarz prowadzący (ordynator!) też nie przyszedł nic wyjaśnić, spławił Nas szybko na korytarzu, nie udzielając wystarczających odpowiedzi, w ogóle nie mogli tacie pobrać krwi, ponieważ krew mocno gęsta i ma zakrzepy , podpowiedziałam lekarzowi czy tato w takim przypadku nie powinien ponownie dostawać zastrzyki w brzuch (bodajże fragmin) , bo odstąpiono od tego przed planowaną operacją- odpowiedział hmm no to podamy to ponownie ... Poprosiłam też pielęgniarki aby zwróciły na tatę uwagę w nocy, ponieważ jest w pokoju jednoosobowym :shock: próbuje wstawać a zapomina, że nogi odmówiły mu posłuszeństwa-odpowiedziały, że mają za dużo pacjentów aby na wszystkich zwracać uwagę, więc ja specjalnie przeszłam się po oddziale i na pokojach jest prawie pusto, oddział jest mały i większość pokoi zamknięta, pusta , a one nic tylko czytały non stop gazety w swoim gabinecie :shock: ... jeszcze mogłabym wymieniać , a wymieniać : SZOK!!! Przyzwyczaiłam się do opieki jaką tato uzyskał w Poznaniu, że to co teraz widzę aż trudno nazwać mi odpowiednim słowem. Pielęgniarki dodały, że tatę na noc przywiążą do łóżka :shock: a jeżeli ja chcę to mogę go całą noc też pilnować mój biedny tatulek :cry: U taty byłam dziś 9 godzin, jutro z rana jadę ponownie !
Tatko nerwowy nadal, chce wstawać, mówi dziwne rzeczy, nie chce jeść ale dziś pił dość dużo płynów, wypił około 2 litry.

Przepiszę jeszcze kartę wypisu z neurochirurgii
ROZPOZNANIE
Przerzuty do móżdżku. Gruczolakorak płuca prawego IV. Stan po chemioterapii III. Stan po radioterapii z powodu zespołu żyły głównej górnej III. jHiponatremia. D43
DODATKOWE BADANIA:
grupa krwi B Rh : Plus
22-06-2011 Sód 123 mmol/l, Potas: 4,39 mmol/l, CRP: 172,70 mg/l Morfologia - WBC: 16,3 * 10 ^3/ul LYMPH #: 0,7 * 10^3? ul ((4,4%)) MXD #: 0,3*10^3?ul ((1,7 %)) NEUT #: 15,3 *10^3 /ul ((93,9)) LYM%:4,4% ((0,7)) MXD %:1,7 % ((0,3)) NEU%:93,9 % ((15,3)) Erytrocyty: 3,29 *10^6/ul Hemoglobina:11,1 g/dl Hematokryt %: 32,5 % MCV: 98,8 fl MCH:33,7 pg MCHC: 34,2 g/dl Płytki krwi (PLT): 451*10^3/ul RDV-CV: 16,0 % PDW: 9,3 fl MPV:8,4 fl P-LCR:14,2%
SÓD: 117 mmol/l Potas: 4,25 mmol/l Wapń: 10,08 mg/dl Mocznik:56 mg/dl Kreatynina: 0,54 mg/dl GFR wg MDRD: powyżej 60 ml/min/1,73 m2 Glukoza:109 mg/dl Białko całkowite: 6,1 g/dl Aminotransferaza alaninianowa: 14/U/L Aminotransferaza asparaginianowa: 11 U/L
Czas protrombinowy: 11,7 s Wskaznik protombinowy: 101 % INR: 1,02 APTT: 29 s
Morfologia - WBC: 15,8 * 10^3 /UL LYMPH #: 0,6 *10^3/ul ((3,5%)) LYM%:3,5 ((0,6)) Erytrocyty: 3,62*10^6 Hemoglobina: 12,3 g/dl Hematokryt %: 35,5 MCV:98,1 fl MCH: 34,0 pg MCHC:34,6 g/dl Płytki krwi (PLT):503*10^3/ul RDV-CV:16,2 % PDW:9,9 fl MPV: 8,6 fl P-LCR:16,3% OB:94 mm/godz
EKG:20-06-2011
Guz śródpiersia prawego środkowego o śr. 9 cm. Guz nacieka oskrzele górne i górną prawą wnękę. Sylwetka serca w normie. Prawa kopuła przepony ustawiona wysoko.

20-06-2011 Badanie MR głowy wykonane przed i po dożylnym podaniu środka kontrastowego, obarczone artefaktami ruchowymi wykazuje: w podnamiotowych partiach prawej półkuli móżdżku widoczny owalny , otoczony obrzękiem guz o maks. intensywnie homogennie po podaniu środka kontrastowego, przylega od dołu do zatoki poprzecznej bez cech nacieku. Ponadto stwierdza się ogniska patologicznego wzmocnienia wielkości ok 4mm symetrycznie w obu konarach móżdżku. Nadnamiotowo patologicznych wzmocnień nie wykazano, drobne ogniska niedokrwienne w obu płatach czołowych. Układ komorowy nieprzemieszczony, nieposzerzony , przestrzenie podpajęcze w normie wiekowej.
WNIOSKI: przerzuty do móżdżku

EPIKRYZA:
Pacjent przyjęty z rozpoznaniem j.w. potwierdzonym badaniem MR głowy. Przy przyjęciu osłabienie nerwu VII po stronie prawej, uogólnione osłabienie siły mięśniowej 3/5. W trakcie diagnostyki labolatoryjnej stwierdzono hiponatremię oraz leukocytozę. Rozpoczęto leczenie korygujące sód. Z uwagi na rozmiar przerzutu do prawej pólkuli móżdżku nie korelujący z objawami chorego i ogólny stan choroby został zdyskwalifikowany od zabiegu operacyjnego. Przekazany na oddział wewnętrzny w ..... celem wyrównania chorego z zaleceniem konsultacji Radiochirurgicznej po 11/07/2011 w WCO
Leki Nospa, Duphalac, Metoclopramid, Prestarium, Amlozek, Polprazol, Dexamethason, NaCi 1000ml iv/24h
Chory zacewnikowany z powodu zatrzymania moczu w czasie pobytu na Oddziale Onkologii Klinicznej, gdzie badaniem KT miednicy wykluczono proces rozrostowy (09-06-2011)
W związku z narastającą leukocytozą i CRP empirycznie włączono (23-06-2011 rano) Ciprofloksacynę 400 mg iv 2 razy dziennie. Mocz pobrano na posiew wyniki zostaną przesłane faksem.

To wszystko co mam. Proszę o interpretację powyższych wyników.
Kochani dziękuję Wam za pamięć... w dalszym ciągu boli ... :cry:

adamek - 2011-06-24, 04:18

Anelio, to znowu ja, chcialem jedynie przylaczyc sie do opinii eli1 , powinnas sie zastanowic czy nie byloby lepiej dla ciebie i tatki spedzic nadchodzacy czas w domowych warunkach a nie w jakims koszmarnym i bezdusznym szpitalnym horrorze... Moja zona odeszla 4 tyg temu - ja bylem z nia do ostatniej /nielatwej/ chwili - w domu, gdzie sie czula bezpiecznie i dobrze... i to - kiedy juz nie mogla mowic - bylo widac w Jej spojrzeniu i zachowaniu... Dlatego Anelio, wez pod uwage to, co czuje Twoj Tatko, bo teraz bardziej licza sie niewypowiedziane uczucia od chlodnych kalkulacji... Przychodzi chwila, kiedy trzeba zaczac myslec sercem i dusza, a rozum na jakis czas odlozyc na polke...Kiedy przyjdzie czas,trzeba bedzie po niego siegnac, zeby nie zwariowac. Anelio pamietaj - cos sie konczy,cos zaczyna - nigdy nie jest tak, zeby nie moglo byc lepiej.Ja juz sprobowalem spojrzec na zycie z tamtej strony - naprawde nic ciekawego - tam nic nie ma - pustka, chlod i ciemnosc ... Zycie nas potrzebuje, a my powinnismy zyc dla zycia,dla siebie i dla innych, ktorzy tego od nas oczekuja... I Ty Anelio zyj i badz dzielna...
DumSpiro-Spero - 2011-06-24, 12:20

Anelia, Twój tata umiera i nic tego nie zmieni.
Przytoczone wyniki są złe.
Jeśli macie siłę - zabierzcie tatę do domu, bo to nie potrwa już długo...
Macie pomoc hospicjum - nie będziecie sami.

[następne komentarze]

Katarzynka36 - 2011-06-24, 14:45

Skoro stan Taty Anelii jest tak ciężki, to po o lekarze zlecili po 11 lipca konsultacje radiochirurgiczną w WCO? (Wielkopolskim Centrum Onkologii)? MOże powinni uprzedzić jak jest źle? A może liczą, że w tym drugim szpitalu uda się "podciagnąć" wyniki? "wyrównać" - jak napisali? Może da się jeszcze coś zrobić?

Anelio, czytam i czytam i słów mi brakuje...
Ciężko wyobrazić sobie co czujesz...

myślę o Was. przytulam do serca...

DumSpiro-Spero - 2011-06-24, 15:16

Katarzynka36 napisał/a:
Skoro stan Taty Anelii jest tak ciężki, to po o lekarze zlecili po 11 lipca konsultacje radiochirurgiczną w WCO?

Nie wiem. Bezpodstawne zalecenie.
Po pierwsze dlatego, że stan taty Anelii - jak przyznano - nie powoduje guz móżdżku (nie ustalono przyczyny).
Po wtóre w krótkim czasie nastąpił mnogi rozsiew do móżdżku - którą zmianę zatem należałoby napromieniać (w formie radiochirurgii)?
Po trzecie - do radioterapii konieczna jest pełna współpraca: świadomego i spokojnego pacjenta (musi tkwić w trakcie zabiegu dłuższy czas nieruchomo). Tu nie ma takiej możliwości. Znieczulenie ogólne ("uśpienie") chorego również nie jest możliwe - co potwierdził anestezjolog.
Ponadto.. 11 lipca to za niemal 3 tygodnie.. Nie muszę chyba dodawać co -w świetle tak szybkiego postępu choroby- to oznacza.. :-(
Wnioski pozostawiam Wam samym. [__]

adamek - 2011-06-24, 17:30

Anelio,Goniu,Katarzynko36,Kubanetko... i wszyscy inni, ktorych los doswiadczyl kontaktem z ta okrutna choroba... Trzeba wierzyc i walczyc do ostatniej chwili,kiedy wiedza i rozum nie sa w stanie ogarnac beznadziei i bezsilnosci wspolczesnej medycyny,kiedy szukamy ratunku i pomocy zewszad,gdziekolwiek da sie tej pomocy uchwycic... Czasami, niestety, trzeba wysluchac opinii kogos doswiadczonego i stojacego nieco z boku, majacego mniej emocjonalne a bardziej rzeczowe podejscie do historii naszej,albo naszych najblizszych choroby... I tutaj moje glebokie uszanowanie i uklony dla DSS... Opinie o podejsciu lekarzy do kazdej indywidualnej historii choroby sa trudne do okreslenia.Generalnie; takie przynajmniej odnosze wrazenie - w wiekszosci przypadkow ONI wykonuja tylko swoja prace-w godzinach - od - do - i tyle... Sa wyjatki - po smierci mojej ukochanej zony, leczonej, a przynajmniej starajacych sie jej pomoc lekarzy,tylko jeden - radiolog - zadzwonil do mnie z wyrazami wspulczucia i pytaniem czy moze byc mi w czyms pomocny...I takich lekarzy wszystkim zycze
Anelia - 2011-06-25, 23:03

Wczoraj weszłam na forum i muszę przeznać, że doczytałam tylko do wypowiedzi DSS i strasznie się popłakałam... w jednej chwili łzy cisnęły mi się do oczu, przeszło przez moje ciało ciepło, następnie poczułam, że nogi mam jak z waty i zaczęłam się trząś :cry: Chłopak przytulił mnie a ja musiałam szybko odstawić komputer, bo miałam wrażenie , że rzucę nim o ścianę ...taki smutek mnie ogarnął :cry:

Wczorajszy dzień spędziłam u taty około 9 godzin, tata bez zmian, momentami mówi sensownie a po chwili tak jakby był nieświadomy Swoich słów. Non stop powtarza, że chce do domu, i że mamy go spakować, mało je, w miarę dobrze pije. Dostaje co kilka godzin kroplówki, które chyba są na podniesienie czy wyrównanie elekrolitów (jeżeli dobrze zrozumiałam niezbyt rozmownego lekarza).
Wczoraj wieczorem wróciłam do domu i około 23:00 tatko zadzwonił i prosił abym przyjechała mu przywieść papierosa, odpowiedziałam, że nie mogę i że rano przyjade, to odpowiedział, żeby brat przyjechał :cry: Pozniej zadzwonił do mnie o 2:30 w nocy i też pytał czy po Niego przyjadę ale większość rozmowy nie można zrozumieć, ponieważ tatko mówi jednym kącikiem ust :cry: strasznie nie wyraznie...
Wczoraj jak tatko tak spał ja siedziałam i patrzałam na Niego i tak sobie myślałam co ja zrobie jak już tego wszystkiego mi zabraknie. Ja nie pracuję a od pół roku skupiłam się tylko na pomocy tacie, na lekach, szpitalach, lekarzach, forum.......
Wkładam w to całe Swoje serce, moje życie kręci się wokół jednego i to daje mi dalej siłę żyć. Boję się tego stracić, ja jestem słaba psychicznie, potrzebuję tego ...kurczę tak bardzo tego potrzebuję. W jednej chwili pomyślałam, że szkoda, że się nie uczyłm, że nie skończyłam lepszej szkoły bo moją największą pomocą była by chyba świadomość i możliwość dalszej pomocy chociażby innym, nie chciałabym tego przerwać, wpadłam w taki trans, że nie potrafię tego opisać Swoimi ubogimi słowami...


Dzisiejszy dzień też byłam u tatki 10 godzin, kilka razy wzięłam go na wózek i przejechałam się z Nim po korytarzu, w dalszym ciągu powtarza, że chce do domu i mimo iż chce rozmawiać z pielęgniarkami i się upewnić czy faktycznie musi zostać, bo myśli ,że go kłamiemy - upewnia się, że musi zostać , ponieważ muszą podać kroplówki to po kilku minutach mówi, że może jechać. W nocy zle spał z czego w dzień więcej przysypiał. Poszłąm także do lekarza dyżurującego i zapytałam czy wreszcie ktoś poda tacie coś na zaparcia, bo od wczoraj rana o to proszę pielęgniarki i do tej pory tatko nic nie dostał, a więc po chwili dostał chyba Laktulozę ?!! Ciężko mi jest tatkę zostawiać , bo wiem, że w nocy nie może spać, próbuje wyjść przez barierki, jest sam na pokoju a pielęgniarki jak to przystało na tamten szpital zajęte są czytaniem plotkarskich gazet a w razie kłopotów idą i przywiązują pacjenta do łóżka aby mieć spokój :cry: :cry: :cry: dlatego tatko chyba chce do domu,kiedy wracam do domu patrzę tylko na zegarek i nie mogę doczekać się rana kiedy będę przy tacie.... a w domu na tatko czeka już wygodniejsze łóżko szpitalne z dobrym materacem.

adamek - 2011-06-26, 01:23

Anelio "jesli wiara czyni cuda, trzeba wierzyc, ze sie uda" - to sa Twoje slowa i caly czas pamietaj o nich.Piszesz, ze jestes slaba psychicznie i potrzebujesz pomocy... Ja mysle, ze takiej pomocy szukasz, to swiadczy o tym, ze jestes silniejsza i madrzejsza jak nie jeden z nas...Staraj sie skupic na razie na tym, co moze byc pomocne Tatce w tych nielatwych chwilach...Chce papierosa- daj mu go - nawet nie zapalonego...Dla naszych najblizszych bardzo wazne sa gesty,ktore byc moze wedlug nas nic nie znacza, ale dla nich sa najwazniejsze w danej chwili. Moja zona palila wyimaginowanego papiierosa prawie do ostatniej chwili,proszac mnie czasami o podstawienie popielniczki...Dlatego, o ile mozesz, staraj sie myslec na tych samych "falach" co Tatko i badz mu pomocna w spelnianiu jego zyczen...To pomoze i Tobie, i Tacie w tych nielatwych chwilach...A jak tylko warunki ci na to pozwalaja - zabieraj Tate w domowe pielesze - nic tak nie koi bolu icierpienia jak widok znajomych, swojskich scian - nawet kosztem utraty bezposredniej fachowej medycznej pomocy - o to m.in.prosila mnie moja zona, zanim odeszla, i z czym sie w pelni zgadzam.Ostatnie chwile powinny w pelni nalezec do najblizszych... Dlatego miej to na wzgledzie Anelio... Jesli wiara czyni cuda, trzeba wierzyc, ze sie uda...
kubanetka - 2011-06-26, 10:26

Anelio, niech Cię nie paralizuje strach, że popadniesz w jakąś pustkę, jak Taty zabraknie.
Możesz przecież zaangażować się równie mocno, jak w pomoc Tacie , w szukanie pracy - włożyć w to całe serce, moze się uda. Nie trzeba mieć nie wiem jakiego wykształcenia, żeby pracować - a Ty wydajesz się w miarę ogarniętą młodą damą:)
Albo zaangażować się w jakiś wolontariat - napewno coś się znajdzie co wypelni Twój czas.

Napewno będzie ciężko, ale, jak tu obserwuje, wcale nie jesteś taka słaba psychicznie, niejeden chłop jak dąb nie miałby tyle sił psychicznych co Ty masz w sobie. Jesteś bardzo silna, a to, że płaczesz, jest bardzo naturalne. Później tą siłę będziesz musiała wykorzystać gdzie indziej, w innej dziedzinie, napewno Ci się uda.

iwona2010 - 2011-06-26, 10:57

Anelio zgadzam się z poprzednikami jesteś silna bo to co robisz to naprawdę trzeba być silnym i daj tatulowi tego papierosa niech czuje że ma władze jeszcze nad tym.Trzymaj się _itsme_
czkawka - 2011-06-26, 12:22

Anelia, czytam o Waszych zmaganiach i jestem pełna podziwu dla Twojej siły. Ta siła to również silna psychika, posiadania, której chyba nie jesteś w pełni świadoma. Nie doceniasz siebie. Robisz wszytko co możliwe, wszystko co można zrobić w takiej sytuacji dla najbliższego człowieka.
Boisz się tego co będzie potem....
Wiem, że może być różnie- ja po śmierci Mamy poczułam się jakby mi ktoś ręce uciął. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca, miotałam się. Nagle okazało się, że nie mam co zrobić z e swoim życiem, które dotychczas było podporządkowane Mamie.
Nie bój się Tata jest nadal z Tobą i staraj się wykorzystać każdą chwilę z Nim...a tym co później narazie się nie martw. Na pewno sobie poradzisz.
Jesteś silna, dzielna i przez ostanie miesiące udowadniasz to każdego dnia. Tato czuje Twoje wsparcie pomimo z mian jakie w Nim zaszły.
W chwila kiedy jesteś sam postaraj się odpocząć, aby się zregenerować. Wiem, że priorytetem jest opieka nad Tatą, ale Ty również jesteś ważna...

Trzymaj się, życzę dużo siły i spokoju dla Taty |przytula|

Katarzynka36 - 2011-06-26, 20:37

Anelio

Silna jesteś! Podziwiam Cie ogromnie, że w tak ciężkiej sytuacji samotnie dajesz radę!
Może Tobie się wydaje, że jesteś słaba psychicznie, ale myślę, ze to tylko Twoja ocena. My, forumowicze, ogladając Twoje zmagania z chorobą Taty podziwiamy Cię za tą walkę!

Doskonale Cię rozumiem, że najchetniej byś siedziała non stop przy Tacie i pilnowała czy panie pielęgniarki odpowiednio o Niego dbają. Różnie niestety w szpitalach jest, a w sali jednoosobowej w nocy wiele rzeczy może się zdarzyć, a panie pielegniarki niekoniecznie muszą przyjśc z pomocą. U nas też było tak, że Tata miał 38,5 gorączki będąc w sali sam, a ja przez telefon sie zorientowałam, że coś złego się dzieje. Przez 3 godziny żadna nie zajrzała ( a dzwonek przy łóżku zepsuty). Na miejscu okazało się, że "siostrzyczki" objadały sie tortami od innego pacjenta - slowem impreza na całego.

Anelio - jutro poniedziałek, więc "garnitur" lekarski powinien być w komplecie, łacznie z ordynatorem. Idź wypytaj sie o wszystko, zapytaj co zamierzają w najbliższym czasie?
Czy te elektrolity podnoszą się? Może coś z nich wydusisz?

Ściskam Cię mocno i jak zwykle - dużo siły Ci życzę w tej nierównej przecież walce...

PS. Dobrze, że chłopak już jest przy Tobie:) Samemu to zbyt ciężko:(

Anelia - 2011-06-26, 22:20

adamek, kubanetka, iwona2010, czkawka, Katarzynka36, Gonia,
KOCHANI dziękuję Wam za słowa, za obecność...
Dzisiejszy dzień spędziłam rónież u taty około 10 godzin. Najgorszy jest moment kiedy z tamtąd wychodzę, moje ciało przechodzą skurcze, smutek i strach...
Myślicie, że jestem silna ? Może byłam silna ale teraz już nie :cry: Codziennie proszę Boga aby zabrał moje siły i zdrowie i dał tatusiowi ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. Ja nie dam rady - wiem to !!! Serce pęka z żalu i bezradności.
Dziś niby dzień bez zmian, tatko majaczy, pyta o różne dziwne rzeczy, zapytał nawet raz dlaczego jesteśmy u mnie w miejscowości :cry: ja odpowiedziałam, że nie jesteśmy u mnie a jesteśmy w szpitalu 30km dalej, to zapytał kiedy przyjechaliśmy :cry: Poprosił o papierosa a ja zabrałam go na wózku do toalety, odpaliłam papierosa i mu podałam ale nie miał siły go pociągnąć, może raz na dwa razy mu się udało...
Powiadomiłam dyżurnego lekarza, że brzuch jest twardy jak kamień. Zmienili cewnik a po jakimś czasie zrobili lewatywę, po któej tatko troszkę się wypróżnił ale brzuch nadal był twardy.
Powiedziałam też, że na szyji z jednej strony ma zgrubienie, wczoraj jeden lekarz, który przyszedł do pokoju gdzie tata leży (nie obejrzawszy taty) powiedział, że to na pewno węzeł chłonny... dziś to samo pytanie zadałam innej dyżurującej to ona natomiast odpowiedziała, że to zapewne przerzut - na jakiej podstawie to stwierdza ?!! Strasznie dziwni lekarze !!!
Dziś tatko mówił, że odczuwa dusznośći, dostał 2 razy jakiś zastrzyk aby lepiej mu się oddychało. Dostaje też kroplówki. Jutro zapytam kiedy mogę zabrać go do domu i czy w domu mógłby ktoś podawać kroplówki...nie wiem czy się zgodzą ?!!
Teraz siedzę w domu i płaczę... to wszystko mnie przerasta...
Tatko bądz silny, walcz, dasz radę !!!!!!!!!!!!!

absenteeism - 2011-06-26, 22:26

Anelia napisał/a:
Powiedziałam też, że na szyji z jednej strony ma zgrubienie, wczoraj jeden lekarz, który przyszedł do pokoju gdzie tata leży (nie obejrzawszy taty) powiedział, że to na pewno węzeł chłonny... dziś to samo pytanie zadałam innej dyżurującej to ona natomiast odpowiedziała, że to zapewne przerzut - na jakiej podstawie to stwierdza ?!! Strasznie dziwni lekarze !!!

Anelia, jeden i drugi lekarz mieli na myśli to samo i zapewne mieli rację - zgrubienie na szyi to przerzut do węzłów nadobojczykowych...

Anelia napisał/a:
Jutro zapytam kiedy mogę zabrać go do domu i czy w domu mógłby ktoś podawać kroplówki...nie wiem czy się zgodzą ?!!

Jeśli będziecie pod opieką hospicjum to na na pewno nie będzie problemu. Można też załatwić pielęgniarkę.
Pytanie tylko po co Tata dostaje te kroplówki? Mają na celu nawadnianie? Jeśli tak, przeczytaj ten artykuł - usilne nawadnianie pacjentów umierających na raka przysporzyć im może więcej szkód niż pożytku...

Anelia - 2011-06-28, 00:05

Kochani moi dziękuję Wam z całego serca za obecność, za ciepłe słowa, za wszystko ...

Dzisiejszy dzień spędziłam z tatą 14 godzin. Wstałam o 6:00 i o 8:00 już byłam w szpitalu, mój biedny tatulek miał ręce przywiązane do barierek i podłączoną kroplówkę (złość mnie ogarnia jak to wszystko widzę, pielęgniarki mimo iż oddział pusty - dla świętego spokoju przywiązują pacjenta). Natychmiast odwiązałam tacie ręce !
Po wizycie lekarz chciał rozmawiać z mamą (nie ze mną) po rozmowie ja też poszłam do Niego. Usiadł , założył nogę na nogę i z głupim uśmieszkiem pod nosem powiedział, że oni już nic nie mogą zrobić, że mimo prób wyniki pogarszają się i że mamy zdecydować czy chcemy tatę zabrać do domu czy zostawić w szpitalu... Wszystko mówił otwarcie i z tym bezczelnym uśmiechem, nie było go nawet stać na powiedzenie "przykro mi" lub coś w tym stylu, w rozmowie było widać, że ma to wszystko głęboko gdzieś.... Wyszłam nie zadawając pytań- nie miało to sensu abym kontynuowała rozmowę z tym du..... (przepraszam)
Zdecydowaliśmy, że tata pójdzie do domu... z jednej strony odetchnęłam z ulgą, że wreszcie wyjdzie z tego szpitala. Przyzwyczaiłam się do poziomu Poznania, że tam każdy lekarz opisuje każdy lek, rozmawia jak z chorym pacjentem potrzebującym opieki,rozmawiają odpowiednio z rodziną i co chwilę widać, że wogóle coś robią. Ten szpital niestety nie dorasta do pięt Poznańskim szpitalom , w których bywałam od 7 miesięcy. Nie wiem czy mogę ale może kiedyś komuś się przyda wiadomość o jakim szpitalu mówię, a więc jest to szpital w Międzychodzie w woj. Wlkp. oddział wewnętrzny !!!
Następie mama pojechała do domu a ja czekałam za wypisem, który dostałam wraz ze zleceniem na karetkę. A za karetką czekałam od godz. 10:00 do 16:00 :shock: !!! W między czasie przypomniało mi się, że jest południe i tatko musi dostać leki, wstrzymałam się do 13:00 następnie wybiła 14:00 a leków jak nie dostał tak nie dostał. Pofatygowałam się sama pójść i zapytać o nie, zapytałam czy już dziś tacie nawet leki nie przysługują, pielęgniarki wredne baby wogóle nic nie odpowiedziały , poczułam się tak jakbym mówiła do ścian, po dłuższej chwili jedna wstała, podała leki i zapytała czy podam tacie.
Następnie nerwy mnie brały , że aż tyle godzin musimy czekać za karetką (tata non stop przysypiał) O 16:00 chciałam wstać i poprosić o książkę skarg i zażaleń, bo przecież mam tyle czasu, że mogłabym całą listę skarg wypisać ale pomyślałam, że to wszystko i tak idzie do ordynatora, który jest wcale nie lepszy od całej reszty ...
Postanowiłam , że z tym problemem zadzwonię do NFZ , bo tak nie może być, a więc jutro poszukam nr tel i tam zadzwonię, myślę, że to odpowiednie miejsce na zgłaszanie skarg...
A więc tatko o 17:00 był w domciu.
Podałam tacie wieczorne leki. Po jakimś czasie zaczął się skarżyć na duszność :cry: (ten sam problem pojawił się wczoraj w szpitalu i tatko dostał 2 zastrzyki aby lepiej mu się oddychało) zadzwoniłam do szpitala z zapytaniem, dlaczego skoro tata ma dusznośći nie ma żadnych leków zapisanych skoro na wypisie jest napisane, że pojawiła się duszność? P. doktor odpwiedziała, że z tym problemem mam zadzwonić do hospicjum, oczywiście zadzwoniłam. Pielęgniarka z hospicjum od razu wsiadła w auto i po 30 minutach była u Nas. Zrobiła tacie zastrzyk i zostawiła Sevredol (mówi, że w razie kolejnej duszności mamy to podać) a i powiedziała, że jutro przyjedzie też p. doktor z hospicjum. Tata słaby, cały czas leży, śpi, ciężko go zrozumieć a na dodatek są te majaczenia :cry:
Duszność minęła, umyłam tatkę z pomocą mamy i wróciłam do domu z "oczami na zapałkach"

Kochani przepraszam za całokształt opisu, za to , że każdy szczegół opisuję ale tak przywykłam do tego forum, że nie wyobrażam sobie , że to kiedyś się skończy ... to jest częścią mojego smutnego życia ...

[ Dodano: 2011-06-28, 00:11 ]
Kochani chciałabym Was jeszcze bardzo mocno przeprosić, że ostatnio nie udzielam się w Waszych wątkach ale myślami, sercem i modlitwą jestem przy Was ...
Życzę Wam również DUŻO SIŁY w tej nierównej walce ...

Katarzynka36 - 2011-06-28, 00:54

Anelio Kochana

Są lekarze i lekarze. Ludzie o cudownych sercach i wredne chamidła. Podobnie jest z pielegniarkami. Ponieważ korzystałam z rozmów z wielkopolskim NFZem, podsyłam Ci telefony w sprawie skarg i wniosków.

Bardzo mi przykro, że tatko słaby i nie chcą juz Go leczyć. Dobrze jednak, że jest w domu, bo przynajmniej u was, w domciu będzie miał super opiekę....
Odpocznij, bo organizm w końcu upomni się..za dużo stresów:(

Duzo siły! I mam nadzieję, że lekarze z hospicjum Wam mocno pomogą....
Przytuma do serca...


NFZ Oddział Wielkopolska (Poznań)
Skargi i Wnioski (dawniej Rzecznik Praw Pacjenta)
Od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 16:00 numery telefonów:

•tel. 61 850 60 75, 61 658 04 07, 61 658 04 51 – Poznań, ul. Piekary 14/15, pok. 301

Anelia - 2011-06-29, 09:11

Kochani :cry: od wczoraj nocuje u rodziców, z tatą jest zle. Stan taty zmienia się z minuty na minutę. Wczoraj rano jeszcze poprosił o kawę, wypił dwie łyżeczki i cały czas śpi, nawet nie przewraca się z boku na bok. Wieczorem zadzwoniłam po pogotowie, bo tatko miał duszności, przyjechali ale nie bardzo chcieli coś podać :cry: ale wkońcu podali zastrzyk. Wieczorne leki jeszcze przyjął i następnie co 4 godziny sevredol ale był problem aby tatkę wybudzić.... BOŻE :cry: :cry: :cry:
Dziś rano od 7:00 budzimy tatkę ale nie można go dobudzić :cry: :cry: :cry: raz raz otworzył oczy , spojrzał czy ja jestem i zasnął :cry: :cry: :cry: leków nie przyjął... Zadzwoniłam do doktorki z hospucjum i ona mówi, że tatko zapadł w śpiączkę i że najlepszym rozwiązaniem będzie jeżeli tatę oddamy pod odpowiednią opiekę do hospicjum stacjonarnego w Poznaniu bo sama nie dam rady, dodałam, że teraz mama mi pomaga, odpowiedziała, że w takim razie jak jesteśmy dwie to damy radę... i chcemy aby tatulek został w domu :cry: :cry: :cry: ...i tak też będzie. Teraz czekam za telefonem od p. doktor, która ma mi powiedzieć co i jak, wspomniała, że założą welfron i leki będziemy podawać dożylnie, wspomniała też o sondzie...
Kochani serce mi pęka, chcę z tatą pogadać jak za dawnych czasów ale nie mogę bo śpi :cry: :cry: :cry: brakuje mi jego głosu ... Boże spraw aby się wybudził , nie zabieraj mi go PROSZĘ !!! Kochani moi :cry: :cry: :cry:

Gonia - 2011-06-29, 09:36

Anelia, |przytula|
Gonia - 2011-06-30, 14:06

Anelia, Ńie moge sie pozbierac od wczoraj..Czuje sie jakbym to ja byla na Twoim miejscu |przytula| Kazdego dnia bylysmy w kontakcie,to forum nas tak polaczylo ze jestes mi jak Siostra!!!Nasi Tatkowie sie zawsze pozdrawiali,pytali o siebie a teraz twoj Tatulek patrzy na mojego z nieba i wszystko wie,nie musi nic pytac.On doskonale wie jak cierpisz,bo wszystko co robilas,robilas dla niego.Czul sie taki bezpieczny..Mielismy w czworke spotkac sie latem..Moj Boze nic nie zapowiadalo takiego szybkiego odejscia do Pana.Dziekuje za telefon..Bardzo dziekuje..Jestes czescia mnie i wiemy obie o tym...Kocham Cie Siostra!!!

NIECH PAN DA TATULKOWI ŚWIATŁOŚĆ WIEKUISTA I NIECH ZAPROWADZI GO DO NIEBA BRAM !!!



Walczylas Siostra dzielnie do samego przejscia na drugi świat...Tata to widzial i zawsze mogl na Ciebie liczyc!!!Jestes wspaniała;***

Specjalna dedykacja ode mnie:


::rose:: ::rose:: ::rose:: ::

iwona2010 - 2011-06-30, 16:49

Anelio bardzo mi przykro :/pociesza:/ ::rose::
Johanka - 2011-06-30, 16:50

::rose:: Anelia, Bardzo, bardzo współczuję Tobie i Twojej Rodzinie. Żadne słowa nie opiszą bóllu po tej ogromnej stracie.
agni5 - 2011-06-30, 17:29

Anelio przyjmij wyrazy współczucia..Ściskam Cię mocno.....
adamek - 2011-06-30, 17:48

Anelio, slow brakuje... Trzymajcie sie ...
jadźka49 - 2011-06-30, 18:36

Aneli przyjmij moje kondolencje, BARDZO mi przykro.
czkawka - 2011-06-30, 18:44

Anelio kochana, przyjmij moje kondolencje.
Bardzo mi przykro ::rose::

Anelia - 2011-06-30, 19:31

Kochani Nasza historia dobiegła :cry: końca :cry:
Tatuś odszedł od Nas wczoraj o godzinie 18:00 :cry: :cry: :cry:
Spróbuję napisać Nasz ostatni dzień ale nie wiem czy dam redę...

Jeszcze przedwczoraj w nocy tatko obudził się, z ja z mamą siedziałam obok niego. Wycałował mamę i spojrzał na mnie i chyba abym nie poczuła się zazdrosna kiwnął palcem na znak abym i ja się przybliżyła- wycałował i mnie :cry:
Rano próbowaliśmy tatkę obudzić aby podać mu leki-nie obudził się. Dostał temperatury 38, pojechałam szybko po lek na zbicie temperatury. Obudził się raz na chwilkę, poszukał mnie wzrokiem i zasnął. Zadzwoniłam do pielęgniarki, która po południu o 16:00 przyjechała założyć sondę , kiedy weszła spojrzała na taty nogi i ręce- wszystko już wiedziała i powiedziała, że tatko odchodzi ale jeżeli chcemy to założy sondę abyśmy wiedziały, że zrobiłyśmy wszystko ...
Założyła sondę przez którą wypłynął jogurt który tacie dzień wcześniej podałam :cry: kazała mi pokruszyć leki aby Nam pokazać jak to mamy tacie podawać, zrobiłam to próbowała podać leki przez sondę ale wszystko wracało wężykiem i ustami spowrotem :cry:
Powiedziała, że to niema sensu, że już nie pomożemy ... pielęgniarka powiedziała, że zmierzy tacie ciśnienie, zakładając aparat na rękę rozmyśliła się i odłożyła aparat, powiedziała, że mamy być przy tacie bo to potrwa jeszcze kilka minut może godzin :cry: Zaczęłam płakać, położyłam się obok taty przytulałam go, całowałam, głaskałam i płakałam, zdążyła przyjść cała rodzina, która powtarzała abym taty tak mocno nie "dusiła" abym pozwoliła mu odejść. W jednej chwili tacie przestało wszystko bulgotać w ciele ale jeszcze łapał oddech. Łapał , łapał, coraz wolniej :cry: wolniej , wolniej aż przyszedł moment, że już zrobiło się zupełnie cicho a po policzku taty spłynęła łza. Tatuś odszedł :cry: Nie udało mi się mu pomóc...
W środku wszystko mnie ścisnęło i mam zaciśnięte do dziś. Leżałam tak przy tacie płacząc i przytulając go to momentu przyjazdu karetki :cry: Na siłę wyprowadzono mnie z pokoju, bo odchodziłam od zmysłów :cry: :cry: :cry:
Mama umyła tatę, ubrała a ja uczesałam :cry: kupiłam mu jego ulubione papierosy i włożyłam do kieszeni poprosiłam rodzinę aby zostawiła Nas na chwilkę samych, mnie i tatę- zostawili... rodzina pojechała po trumnę a ja byłam przy tacie, ciągle tuląc go, płacząc , przysłuchując się czy może serduszko jeszcze zabije ... nie zabiło.
Tatusia twarz była już zupełnie inna, taka spokojna :cry: zdrowa :cry: Nie potrafię się pozbierać, jestem w szoku żyję jakby zamknięta w innym świecie :cry:
Przyjechali z trumną, położyli tatusia i zabrali :cry: :cry: :cry: Pojechałam go odwieść do kostnicy, kazałam aby otworzyli trumnę, płacząc wycałowałam tatusia ... Wróciłam do domu, spojrzałam na puste już łóżko po tacie, jeszcze ciepłe pościele i położyłam się na nie mocno wszystko przytulając do siebie, płakałam...
Mama pozbierała wszystkie leki po tacie-ja nie miałam siły pomóc, nie miałam siły nic schować, pozbierała jego rzeczy, poprosiłam aby zostawiła mi taty piżamę- zrobiła to... :cry: :cry: :cry: Piżama pachnie jeszcze tatusiem ale jego już nie ma. Po tacie został mi jego wygląd, sylwetka, oczy, piżama i jego telefon z moim zdjęciem na ekranie... :cry: :cry: :cry: Zostałam na noc i spałam w taty łóżku, w tym w którym odszedł...
Teraz jest tu tak cicho , pusto, szaro ... nie mam taty, zostawił mnie :cry: :cry: :cry: nie udało Nam się ...

Goniu tak dobrze Nam szło ... Latem mieliśmy się zapoznać. Nie udało się :cry:
Kochana zadzwoniłam do Ciebie tylko po to aby popłakać...
Odsłuchałam Twoją wiadomość :cry: :cry: :cry:
Goniu mój tatko odszedł !!!!!!!!!!!!!!!! Tęsknię za Nim !!!!!!!!!!!!!!!!!
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Dusi mnie wszystko w środku... chcę odejść....

Nie wiem skąd wzięłam siły aby opisać to wszytko :cry:
Mój rozdział w życiu się zakończył..
Dziś odwiedziłam tatkę ale tym razem już w kostnicy :cry: :cry: :cry:
Zrobił się taki biały, zimny wycałowałam go :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Jutro czeka Nas ostatni dzień kiedy będę mogła spojrzeć na tatusia, jutro pogrzeb :cry: :cry: :cry:
Boże poprowadz mnie w tym dniu, daj mi siły abym mogła dzielnie odprowadzić tatkę, opiekuj się tatusiem i daj mu tam u góry lepsze życie ...
:cry: :cry: :cry:

Kochani z całego serca dziękuję Wam za wszystko, za pomoc jaką uzyskałam od Was, za słowa, za obecność , za to forum ...za wszystko.
Kocham Was i modlę się za Was. Mam nadzieję, że Wam się uda...
Wasza historia się ciągnie a Nasza dobiegła końca


BOŻE POMÓŻ !!!

agni5 - 2011-06-30, 19:49

:tull: Żadne słowa nie oddadzą tego co przeżyłaś i nikt nie zrozumie tego kto tego nie przeżył. Dużo siły .
Katarzynka36 - 2011-06-30, 19:51

Anelio Kochana

:cry:
:-[

Żadne słowa nie oddadzą jak bardzo mi przytkro Anelio...

Słów brak...
Wierzyłam, że macie jeszcze troszkę czasu :-[
Rozum podpowiadał, że nie, ale serce miało nadzieję, że jeszcze wspólnie spędzicie kilka radosnych chwil...

To co opisałaś - mimo ogromu cierpienia - jest piękne.
Anelio, wiesz, wspaniałą byłą i jesteś CÓRKĄ!

Wiem, że żądne słowa nie są w stanie Cie pocieszyć, bo STRATA TATY - jest przeogromna, ale przytulam Cię z całego serca.
I dziekuję Ci, bardzo dziekuję za opisanie tego...
dałaś wspaniały dowód na to, że w dzisiejszych czasach istnieje jeszcze wielka, wspaniała więź między rodzicem a dzieckiem.
Dziękuję Ci, że mimo co działo się w przeszłości dałaś Swojemu tacie szansę.
Warto było! tatuś się zmienił. Dla Ciebie! Szkoda, że reszta rodziny mu nie zawierzyła!
Ty zaufałaś bezgranicznie, a Tatko Tobie....

dziękuje za piękną lekcję MIŁOŚCI I SZACUNKU!

Kochana... Chylę czoła za Twoje poświęcenie i oddanie.
Tatko napewno był i jest dumny z Ciebie. I już nie cierpi. To teraz najważniejsze!
Jutro będą myślami z Wami...

:/pociesza:/
Dasz radę. No bo kto jeśli nie Ty?
Jesteś silna. I to bardzo!

ściskam

Moje kondolecje. Niech tatuś odpoczywa w spokoju...

kubanetka - 2011-06-30, 19:57

Anelio kochania,

Strasznie, strasznie mi przykro :cry:

Czytałam Wasze ostatnie zmagania, ale nie miałam czasu za dużo pisać, bo musiałam bardzo pomagać Mamie stawać jej na nogi, po tym co się stało.

Wiem chyba co masz na myśli pisząc, że Cię coś ścisnęło i trzyma - ja też czegoś takiego doświadczyłam. Ściskało coś mocno, teraz już troszkę mniej, ale to jeszcze nie to.

Nie będe się powtarzać za innym, że jesteś wspaniałą córką, oddałaś Tacie wszystko co mogłaś.

Tacie napewno było lżej, wiedząc, że ma takie oparcie.

Dla Taty, wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie! Niech się Tata cieszy teraz pokojem wiecznym!

Trzymaj się dziewczyno dzielnie!

Funia - 2011-06-30, 20:03

Anelio
kondolencje kochana

[*]

ela1 - 2011-06-30, 20:14

Anielo tak bardzo mi przykro............ [*][*][*]
Madzia70 - 2011-06-30, 20:37

Anelio, :cry:

::rose::

Richelieu - 2011-06-30, 20:40

Droga Anelio,

Serdecznie Ci współczuję. :cry: Wiem, jak bardzo boli strata ukochanych osób.

Twoją opieką nad Tatą pokazałaś, jak wygląda Miłość. Każdy mógłby być dumny z takiej Córki.

Wieczny odpoczynek Twojemu Tatusiowi ... [*] ::rose::

Bblondi - 2011-06-30, 21:42

Anelia, Coż można mądrego powiedzieć... Walczyliście. To był bardzo podstępny przeciwnik. Ja pamiętam jak dziś jak mój Tato chorował na raka 16 lat temu. Nie było nawet chemii. A morfiny nie podawano tak często jak trzeba było, żeby pacjenta nieuzależniać. Echh teraz choruje moja Mama. Życie jest czasami bardzo niesprawiedliwe!! Miejmy nadzieję, że w przyszłości uda się znaleźć na to cholerstwo lekarstwo - skuteczne lekarstwo. Dziękuję Anelio za Twoją odwagę, za walkę, za miłość do Taty...
terrat - 2011-06-30, 21:56

Anelio, czytałam Twoje posty. Mój mąż zmarł 9 marca br. Pierwsze dni, tygodnie są bardzo ciężkie. Nie masz sobie nic do zarzucenia, zrobiłaś co w Twojej mocy. Przytulam Cię mocno. :littlehs: ::rose::
agi101 - 2011-06-30, 22:34

Anelio kochana, przyjmij moje kondolencje.
Bardzo mi przykro.
Wieczny odpoczynek Twojemu Tatusiowi [*]

Ewelina Żurek - 2011-06-30, 22:44

Bardzo, bardzo mi przykro.
Gonia - 2011-06-30, 22:59

Amelio
Jestem z Toba cały czas modlitwa i myslami...Jutro pozegnaj Tatke ode mnie prosze!
A to dla Ciebie..na pianinie gram dla WAS;*
Modle sie o Światłość Wiekuista dla Tatki i dla Ciebie o siły...Pamietaj ;,,choc w oddaleniu,jestem obok dusza"




Patrycja - 2011-06-30, 23:22

Tak bardzo mi przykro.Czytam i płaczę.dzielna jesteś strasznie.
Katarzynka36 - 2011-06-30, 23:23

Kochana Anelio

Teraz spojrzałam...
1 post napisałaś 29 grudnia
Tato odszedł 29 czerwca...
dokładnie pół roku! pół roku ciężkiej, codziennej walki...

Jeszcze raz przytulam...

gosia33 - 2011-06-30, 23:51

Przyjmij proszę wyrazy współczucia :-[
Bardzo mi przykro [*]

asia19 - 2011-07-01, 00:05

Czytając Twój post serce niemal mi pękło... Oczy mam wilgotne...
Kochana, chyba wszyscy już napisali wszystko to, co można napisać... Mi rzuca się w oczy to ogromne poświęcenie, miłość, jaką włożyłaś w walkę o Twojego Tatę... Twój Tata odszedł, ale Ty i Twoja miłość jesteście... Jesteś wspaniałą Córką...
Niech Twój Tatuś spoczywa w pokoju [*] [*] ::rose::

angie13 - 2011-07-01, 01:05

Łączę sie z Toba w bólu Anelio.
adamek - 2011-07-01, 04:58

Anelio, jestes cudowna corka i wrazliwa osoba... Dzieki Ci w imieniu Tatki za ostatniego nie wypalonego papierosa.........Czas goi bol tesknote i wspomnienia....... Przytulam Cie.......
awilem - 2011-07-01, 08:27

Przyjmij moje kondolencje.

[*][*][*]

kam - 2011-07-01, 08:56

bardzo, bardzo mi przykro.
wieczny odpoczynek [*]

ana7 - 2011-07-01, 09:04

Strasznie mi przykro .
Składam wyrazy współczucia.

kaja115 - 2011-07-01, 09:05

[*][*][*]
aneri - 2011-07-01, 09:09

Anelio bardzo mi przykro, przyjmij wyrazy współczucia [*][*][*]

Wiem co teraz czujesz, mój Tata odszedł miesiąc temu a mnie się nadal wydaje, że to nie zdarzyło się naprawdę.

Trzymaj się :/pociesza:/

Katarzynka36 - 2011-07-01, 09:39

Anelio

Dużo siły dzisiaj...
Widzę, że wielkopolskie niebo dzisiaj też płacze...

ściskam

Nika2 - 2011-07-01, 09:54

Anielo
Wyrazy współczucia z powodu straty ukochanego Taty.
Trzymaj się mocno jesteś wspaniałą córką .

SebastianP - 2011-07-01, 10:21

Anelio,

brak mi słów, którymi mógłbym wyrazić swój smutek i współczucie po przeczytaniu Twojego pożegnania z Tatą. Mnie czeka to samo w bardzo krótkiej perspektywie (może dni, a może już tylko godziny), ale dzięki Waszej historii walki, poświęcenia i miłości będzie mi dużo łatwiej znieść to wszystko.
Marzyłbym, aby ktoś kiedyś walczył o moje życie, jak Ty walczyłaś o życie Taty. Do końca, do ostatniego oddechu...

krysiekn - 2011-07-01, 10:54

Przyjmij wyrazy współczucia.

[*][*][*]

grabina2 - 2011-07-01, 17:02

Serdeczne wyrazy współczucia.
Berta - 2011-07-01, 19:26

Anelio,wyrazy współczucia. Berta.
biofanka - 2011-07-01, 19:49

Przyjmij wyrazy wspólczucia.

::rose:: [*][*][*]

Peti - 2011-07-01, 21:56

Anelio

jesteś, nadal jesteś wspaniałą córką...

Przyjmij moje wyrazy współczucia..

sonia21 - 2011-07-01, 22:05

Anelio ::rose:: ::rose:: ::rose::
Gonia - 2011-07-01, 22:20

amelio..(....) Jestem z Toba SIostra;*
Katarzynka36 - 2011-07-01, 22:41

:/pociesza:/
TMAX73 - 2011-07-01, 22:44

WYRAZY WSPOLCZUCIA
NIE PODDAWAJ SIE
TWOJ TATA JEST CI WDZIECZNY
BEDZIE CZUWAL TERAZ NAD TOBA...
WIEM TO Z WLASNEGO ZYCIA...

ja100 - 2011-07-02, 20:49

Wielkie Wyrazy Współczucia :-(
jo_a - 2011-07-02, 22:09

Przyjmij i moje kondolencje
kasiutka72 - 2011-07-03, 10:05

Anelko,serdecznie współczuję.
jusia - 2011-07-03, 17:56

Anelio, bardzo mi przykro.
[*]

DumSpiro-Spero - 2011-07-03, 19:30

Anelio, Serduszko, tak mi przykro ... ::rose::
absenteeism - 2011-07-03, 19:32

Anelio, szczerze Ci współczuję... przyjmij kondolencje.
Katarzynka36 - 2011-07-04, 18:12

Anelio....

Jeszcze raz - dużo siły Kochana.
Jak będziesz mogła/chciała odezwij się...

przytulam mocno do serduszka

:/pociesza:/

DumSpiro-Spero - 2011-07-27, 00:42

Anelia napisał/a:
Może to zabrzmi głupio ale chciałabym poprosić specjalistów- moderatorów, administratorów, lekarzy o wyjaśnienie mi ostatniego wypisu ze szpitala taty.
DSS napisałaś , że tatko umiera, dla Ciebie było to jasne ale dla mnie te wyniki są tak skomplikowane, że nie potrafię zrozumieć tego wszystkiego. Krąży to ciągle po mojej głowie, może zrozumienie tych wyników "uspokoi mnie" w jakimś sensie. Co sugerowały wyniki, że co się działo z tatą, co działo się w organizmie tatusia? Czy nie można było już pomóc ? Proszę wytłumaczcie mi to na "ludzki" język :cry: Bardzo Was proszę ...

Kochana Anelio.
Skąd wiedziałam?... Odpowiedź znajdziesz... -> tutaj <-
Większość ze spraw, które wymieniłaś wyłapałam - to w jednym poście, to w drugim... To nie wyniki były bezpośrednią przyczyną tego, co napisałam. Widziałam zbliżającą się śmierć przede wszystkim po stanie klinicznym, w jakim znajdował się Twój tatuś, po jego zachowaniu, po bilirubinie w moczu, narastającym jadłowstręcie, majaczeniu... Wyniki były tylko skromnym 'dodatkiem' do całości :-(
Hiponatremia może towarzyszyć chorobie nowotworowej na różnym etapie i sama w sobie nie mogła być podstawą do tego, by przewidywać rychłe zakończenie życia taty. Nieprawidłowości w wynikach było sporo i różnych (to z kolei towarzyszy większości chorym na tym etapie choroby), jednak najistotniejsze było to, że w kolejnych widać było złą tendencję - nie polepszały się, a pogarszały.. W terminalnym okresie choroby nowotworowej trudno jest już cokolwiek 'poprawić' i.. powinno się od tego typu usiłowań odstąpić.
Organizm w takich sytuacjach stopniowo się wygasza i aby to pojąć trzeba spojrzeć na całość sytuacji, czyli: stopień zaawansowania nowotworu, wielkość/ilość guzów, stan ogólny chorego i jego zachowanie oraz -dodatkowo- badania laboratoryjne, ew. tętno, ciśnienie krwi. Dopiero obiektywne i uważne spojrzenie na CAŁOŚĆ pozwala nam na ocenę sytuacji.
Ja.. po prostu nie miałam wątpliwości - zbyt wiele było oznak. :-(

W imieniu wszystkich innych potrzebujących oraz swoim własnym dziękuję Ci za post, który napisałaś w wątku "Umieranie - jak rozpoznać, że to już blisko". Mam też wielką nadzieję, że to co napisałaś pomogło troszkę i Tobie; wyrzuciłaś bowiem z siebie troszkę dręczących Cię myśli...
Przytulam mocno.

______________________
Posty nie będące kondolencjami (bądź postami merytorycznymi) zostały wydzielone do wątku kciukowego Anelii.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group