1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Po operacji jelita grubego
Autor Wiadomość
gosia-bl 


Dołączyła: 31 Sie 2012
Posty: 32

 #46  Wysłany: 2016-01-13, 22:49  Witam


Chciałabym się podzielić naszymi doświadczeniami i poradzić się również. Dziś mamy 13 stycznia 2016 roku, u mojego taty operację usunięcia guza jelita, bardzo rozległą przeprowadzono 3,5 roku temu, w roku 2012. Jeśli ktoś przeczyta wątek od początku to dość obszernie opisywałam tamte wydarzenia. W 2012 roku jeszcze wiele razy byliśmy w górach z tatą i wielu innych miejscach. W roku 2013 rownież. W lipcu 2014 roku rodzice w ramach prezentu z okazji jubileuszu 50 lecia pożycia małżeńskiego polecieli z nami na kilka dni do Londynu i Paryża, po drodze w ciągu roku była też Praga i inne ciekawe miejsca. W listopadzie 2015 roku całą rodziną polecieliśmy świętować 70 urodziny taty do Rzymu. Po co to piszę? Broń Boże nie z przechwalstwa! 3,5 roku temu lekarka przyjmująca tate w OCO powiedziała ze operacja nie jest możliwa, zasadna bo rak i nacieki sa już zbyt duże, tak wprost otwarcie przy tacie. Nigdy sie chyba nie dowie jaki to cios dla chorego człowieka odebrać nadzieje! Te 3,5 roku przeżyliśmy najlepiej, najpełniej jak potrafiliśmy, wypełnialiśmy prawie każdy dzień. Nie pozwoliliśmy odebrać sobie nadziei! Kochani, wszyscy którzy zmagacie sie z ta cholerna chorobą nigdy nie poddawajcie sie! Liczy sie każdy kolejny dzień! To był i wciąż jest ciężki czas, dla nas, dla taty szczególnie ale on do dnia dzisiejszego sie nie poddał ! Wciąż walczy, choć raczysko bierze górę, w grudniu na TK stwierdzono zatorowość płucna. Musieliśmy przerwać chemię, kolejna, bo tato osłabł . Lekarze z IO w Gliwicach chyba rozkładają już ręce ale trafiliśmy do Samarytanina w Opolu. Pojawiła sie propozycja podania innej chemii, starszego typu i witaminy C. Proszę wszystkich, którzy maja jakiekolwiek doświadczenia o opinie i poradę , może na priv? Za wszystkie będę ogromnie wdzięczna bo mamy wiarę i chcemy walczyć dalej.
 
gosia-bl 


Dołączyła: 31 Sie 2012
Posty: 32

 #47  Wysłany: 2017-05-27, 18:59  16 miesięcy po...


Witam wszystkich. Minęło sporo czasu od mojej ostatniej wizyty tutaj. W ostatnim wpisie pytałam o radę, o opinię... Dziś mogę podzelić się własnym doświadczeniem. Niestety przykrym. Gdyby dziś ktoś zapytał mnie o Samarytanina i dr Judę... odradziłabym. Mój tato umarł 2 lutego 2016 roku. Z perspektywy czasu mogę potwierdzić negatywne opinie. Czuję się oszukana. Człowiek szuka ratunku i nadziei do końca. Nikt nie ma prawa tego wykorzystywać. Walczyliśmy razem z moim tatą o każdy dzień, każdą chwilę... Nie wiem i nigdy nie dowiem się ile tych chwil nam odebrano. Ale z całą pewnością ileś odebrano. Nigdy nie wybaczę sobie, że nie byłam dość czujna. Życzę wszystkim zdrowia, sił, wiary i czujności. Pozdrawiam serdecznie
 
Bonaj 


Dołączył: 10 Kwi 2014
Posty: 468
Pomógł: 53 razy

 #48  Wysłany: 2017-05-27, 19:25  


Czemu czujesz się oszukana? Jeśli można spytać.
Ja byłem zadowolony z opieki HD w tym ośrodku.

Tez różne opinie słyszałem i podszedłem z dystansem, ale nie żałuję.

Doktor o którym piszesz działa czasem nie- tradycyjnie.
Z tego co zauważyłem podejmuje się leczenia , mimo iż wszyscy inni już odpuszczają.
Jest to obarczone dużym ryzykiem, ale można wywalczyć trochę czasu.

Znam osoby, którym pomógł.
Wiadomo, że do Niego trafiają bardzo ciężkie przypadki , gdzie medycyna już wyczerpała swoje możliwości. I ciężko oczekiwać cudów.

Doktor powiedział mi tak :
Nawet jak przegrywam 10:0 to jeszcze mogę wygrać mecz 10:11
Chodzi o walkę do końca. Walka o czas, o życie. Nie o umieranie, a o życie.

Tutaj artykuł z lokalnej gazety http://www.nto.pl/magazyn...oroba,id,t.html

Z tą pacjentką chodziłem do szkoły , więc znam trochę sytuacje.
Po jej śmierci rodzina w gazecie bardzo dziękowała doktorowi o którym piszesz i całemu ośrodkowi.
_________________
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #49  Wysłany: 2017-05-27, 20:00  


gosia-bl,
Przyjmij wyrazy współczucia ::rose::

Tak było i zawsze będzie, że jedni pacjenci będą zadowoleni z opieki czy to lekarza czy Hospicjum inni natomiast mają jakieś zastrzeżenia, to raczej normalne.
 
gosia-bl 


Dołączyła: 31 Sie 2012
Posty: 32

 #50  Wysłany: 2017-05-27, 21:50  


Chyba nie potrafię jeszcze do tego wracać. To bardzo trudny moment w moim życiu i w całym okresie choroby mojego taty. Podjęłam złą decyzję. Decyzję, jedną z wielu, z którymi bardzo liczył się mój tato. Walczyliśmy oboje, do samego końca. Mogliśmy jeszcze parę chwil spędzić razem. Po prostu w tej chorobie trzeba mieć siłę zachować czujność i rozsądek nawet w najgorszych momentach. Chociaż to bardzo trudne bo człowiek łapie się każdej deski ratunku. Szczególnie gdy ktoś opowiada piękne, szczęśliwie zakończone historie i obiecuje, że leczenie nie pogorszy obecnego standardu życia ... a po kilku dniach człowieka nie ma... Nie miałam siły i wciąż nie mam, aby wrócić na szpitalny państwowy oddział i podziękować siostrom za umożliwienie "wspólnego" odchodzenia, za stworzenie godnej, intymnej atmosfery. Chociaż to nie ta placówka kasowała od nas za chemię, witaminy, badania... Pamiętam każdą chwilę z pobytu w tym szpitalu. Lekarkę, która przyznała, że ta chemia zabija mojego tatę w tej chwili błyskawicznie i rozpaczliwe szukanie pomocy u doktora Judy, prośby, wysłana dokumentacja medyczna z państwowej placówki, i... nic. Obiecanki... jutro przewieziemy tatę do nas, bo my tu mamy inny standard leczenia w takich sytuacjach... kolejnego jutra mój tato nie doczekał. Jednakże wszystkich Bóg kiedyś osądzi...
 
Bonaj 


Dołączył: 10 Kwi 2014
Posty: 468
Pomógł: 53 razy

 #51  Wysłany: 2017-05-28, 09:42  


Bardzo Ci współczuję.
Przeszedłem przez to dwa razy.
Tato zmarł na raka płuc w wieku 53 lata.
Mama w wieku 67 lat.

Masz rację - doktor J. daje nadzieję do końca. Jak widać czasem złudną.

Opinie ma jakie ma. Pewnie zauważyłaś będąc na wizycie ilu pacjentów do niego się garnie.
Przyjeżdżają też z innych miast.
Ja byłem ostrożny.
Tak naprawdę zapłaciłem tylko za pierwszą wizytę. Potem już wszystko szło na NFZ.
Dostałem straszną pomoc. Doktor był bardzo pomocny. Odbierał telefony, odpisywał na smsy.
Być może dlatego, że jakoś dobrze nam się rozmawiało.

W normalnych szpitalach też ludzie odchodzą po chemii.

Nam doktor tez zaproponował podanie chemii u niego w ośrodku.
No ale po co miałem płacić za coś co podali mamie w szpitalu.

Ale gdyby szpital rozłożył ręce, że już nie poda nic to pewnie bym się zdecydował na płatną.

To są bardzo trudne wybory, a sama wiesz, z jakim przeciwnikiem jest walka.
Wszystko odbywa się na granicy życia i śmierci.

Do doktora trafiają pacjenci w bardzo ciężkim stanie, często już u kresu życia.
No i on robi co umie. Wierzę w to, ze ma dobre intencje. Na pewno daje nadzieję - jednym to odpowiada, a drudzy są rozczarowani.

Ja tylko dzięki temu forum wiedziałem w jakim stanie jest mama, jaki będzie kolejny etap.

Ani doktor, ani lekarka w szpitalu nie powiedziała mi, że to już koniec się zbliża.

[ Dodano: 2017-05-28, 10:57 ]
Ale muszę przyznać Ci rację po głębszym zastanowieniu się, że zaciera się granica czy doktor bardziej jest lekarzem czy bardziej biznesmenem.
_________________
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group