1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Interpretacja wyniku badania CT oraz bronchoskopii
Autor Wiadomość
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #16  Wysłany: 2016-09-21, 09:59  


torunianka napisał/a:
Znaczy jest przerzut do nerki


Oznacza to progresje choroby.
Jak pisalas w przedostatnim TK nie bylo tej zmiany, wezly byly mniejsze...
Szkoda ze radiolog nie mial porownawczego TK.

W wezlach tez rozmiarowo wyglada na progresje,

Rozumiem ze TK zostalo wykonane kontrolnie po 2 cyklach chemioterapi w celu stwierdzenia jej dzialania.

Konieczna jest konsultacja z onkologiem, byc moze zdecyduje o zmianie chemioterapi.Wizyte macie za dwa dni takze wszystko sie wyjasni.

U nas po stwierdzeniu progresji zaprzestano podawania chemi, z tym ze u nas odkryto liczne meta w glowie. W wielu przypadkach zmienia sie rodzaj leku w chemioterapi.

Pozdrawiam
_________________
NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #17  Wysłany: 2016-09-21, 17:41  


Niestety choroba jest mocno zaawansowana zmiany w płucach rozległe, w nerce przerzuty, węzły chłonne mocno powiększone i zaatakowane chorobowo co może dawać kolejne przerzuty.

Nikt nie odpowie czy leczenie pomoże, na każdego chemioterapia może zadziałać inaczej, u jednych rak szybciej rośnie/rozprzestrzenia się u innych to idzie wolniej, organizm człowieka też różnie przyjmuje chemię i różnie ona może działać. Póki lekarze proponują leczenie trzeba z tego korzystać i próbować, czy pomoże czy niestety mimo jej podawania choroba dalej będzie postępować tego nie wiemy.

pozdrawiam
 
torunianka 


Dołączyła: 31 Maj 2016
Posty: 42
Pomogła: 1 raz

 #18  Wysłany: 2016-09-21, 19:50  


Przeczytalam kilkadziesiat watków, historii chorób wielu osób, tylko w tym dziale. Wniosek nasuwa mi się tylko jeden. To całe 'leczenie onkologiczne' to jedna wielka fikcja.
To nie jest leczenie choroby, a tylko przedłużanie życia o kilka, kilkanaście m-cy. I to przeważnie w strasznych mękach - chemie, bronchoskopie, torakoskopie, zabiegi operacyjne które życia NIE ratują, które często z góry są skazane na niepowodzenie.
Niekończące się badania, wlewy i inne cuda wianki to fikcja dająca pacjentowi i rodzinie złudne poczucie, ze lekarze 'leczą'.
To oczywiście nie jest wina lekarzy, oni wykorzystując dostępne środki, robią co mogą.
Tylko czy to jest uczciwe, etyczne? Czy pacjent nie powinien być poinformowany,
że (wy)leczenie jest niemożliwe, że oto zaczyna się u niego etap życia pt. UMIERANIE.
Wobec raka płuc nasza medycyna jest bezradna, taka jest niestety najczarniejsza, tragiczna prawda.
Po co wlewać w kruchą kobietę litry trucizny żeby następnymi litrami ją wypłukiwać, kontrolować jak jej zmaltretowany organizm reaguje, po to tylko żeby pewnie za chwile powiedzieć, że już tylko HD i plastry?
Bezsens i beznadzieja.
_________________
torunianka
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2640
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #19  Wysłany: 2016-09-22, 09:03  


torunianka napisał/a:
To całe 'leczenie onkologiczne' to jedna wielka fikcja.


Hmm faktem jest że w przypadku raka płuc często leczenie daje często tylko przedlużenie życia. Tak jest najczęściej ale jednak nie zawsze. Są (mało bo mało ale są) przypadki gdzie, czy remisja czy okres przeżycia jest bardziej optymistyczny nż tygodnie czy miesiące.
Jednakże tak czy owak ten czas jest - moim zdaniem - bezcenny, dla rodziny ale też i dla pacjenta. Oczywiście pod jednym warunkiem - bez bólu.

Czy Ty jako pacjent zrezygnowałabyś świadomie z danego ci poprzez leczenie czasu?
Ja co prawda też nie jestem na 100% pewna - ale chyba nie.

Pozdrawiam i życze dużo siły.
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #20  Wysłany: 2016-09-22, 09:40  


torunianka napisał/a:
Przeczytalam kilkadziesiat watków, historii
...

To napewno wiesz ze kazda jest inna, to prawda nie czesto konczy sie happyend-em, ale sa tu ludzie ktorym udalo sie wykrasc smierci nawet kilka lat.
To prawda regola jest kilka miesiecy ale cuda sie zdarzaja i na takie trzeba liczyc.

torunianka napisał/a:
'leczenie onkologiczne' to jedna wielka fikcja


To nie fikcja, onkolodzy robia co moga tylko majazwiazane rece - jedyna terapia jaka moga zaoferowac jest chemia/radio terapia i nie maja wiekszego wplywu na jej efekt, tu kazdy organizm reaguje inaczej.

torunianka napisał/a:
To nie jest leczenie choroby, a tylko przedłużanie życia o kilka, kilkanaście m-cy


Czy to malo, kilka/kilkanascie miesiecy spedzonych z rodzina?, wiem my wszyscy chcielibysmy aby ta choroba ominela nas wszystkich, niestety jest ona obecna na calym swiecie, i leczenie jej na calym swiecie wyglada tak samo.
Moze w innych krajach lepiej jest z badaniai okresowymi co pomaga szybciej wykryc chorobe, moze diagnostyka jest szybsza co pomaga we wczesniejszym podjeci leczenia, ale i tak rak zabiera miliony ludzi na swiecie.

torunianka napisał/a:
To oczywiście nie jest wina lekarzy, oni wykorzystując dostępne środki, robią co mogą.


No wlasnie walcza z wiatrakami.

torunianka napisał/a:
Wobec raka płuc nasza medycyna jest bezradna


Niestety ale w takim stadium tak, ale operacyjna ingerencja daje duze szanse na pelne wyzdrowienie. Nie tylko w raku pluc jest bezradna... rak w wielu narzadach jest nieuleczalny, sam rak jest niestety choroba smiertelna

torunianka napisał/a:
Tylko czy to jest uczciwe, etyczne? Czy pacjent nie powinien być poinformowany, że (wy)leczenie jest niemożliwe, że oto zaczyna się u niego etap życia pt. UMIERANIE.


Tak to nie etyczne, pacjent powinnien zostac poinformowany, ale czy koniecznie musi, to juz wybor samego pacjenta, jezeli pada pytanie lekarz ma obowiazek na nie odpowiedziec.
Pamietaj jednak ze nadzieje umiera ostatnia, psychiczne nastawienie do walki z choroba czesto czyni cuda, walczacy organizm jest najlepsza forma walki z choroba.

torunianka napisał/a:
Po co wlewać w kruchą kobietę litry trucizny żeby następnymi litrami ją wypłukiwać, kontrolować jak jej zmaltretowany organizm reaguje, po to tylko żeby pewnie za chwile powiedzieć, że już tylko HD i plastry?


Po to aby sprobowac, nawet jezeli bedzie to tylko przedluzenie zycia, oczywiscie w komfortowych warunkach.
Na HD przychodzi pora w pewnym etapie zycia chorego, nie nalezy ich sie bac, pomagaja, zapobiegaja, dbaja i wiedza czego sie spodziewac.

torunianka napisał/a:
Bezsens i beznadzieja


Na to przyjdzie jeszcze czas, troche optymizmu, u kazdego z nas przychodzi taki czas i takie pytanie "czy ma to jakis sens, czy jest sens jeszcze meczyc Tate/Mame/Siostre/ Brata?" zostawmy ta decyzje lekarzowi, on wie kiedy pora zaprzestac leczenia i wydac skierowanie do HD.
Natomiast Tobie przydala by sie rozmowa z lekarzem, taka szczera i zadania kilku pytan odnosnie przyszlego leczenia i opieki HD, nie unikaj trudnych pytan, jezeli nie chcesz w obecnosci Taty to mozesz to zrobic po jego wyjsciu z gabinetu, lekarz musi znalesc chwile na rozmowe z Toba/Wami.

Pozdrawiam i przesylam pozytywna energie...
_________________
NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #21  Wysłany: 2016-09-22, 17:01  


Marcin J napisał/a:
sam rak jest niestety choroba smiertelna


Na pewno w wielu przypadkach tak, patrząc na nasze forum tym bardziej można wysnuć takie wnioski ale nie zawsze rak jest śmiertelny i proszę Marcin J, nie uogólniaj. Znam sporo osób, które raka miały, wyleczyły chemio/radioterapią i żyją do tej pory a minęło wiele, wiele lat i są zupełnie zdrowi. Na forum też mamy kilka przypadków, gdzie osoby są zdrowe parę lat po leczeniu.

Oczywiście, że wielokrotnie rak jest wyrokiem ale póki lekarze proponują leczenie, póki są możliwości, póki pacjent ma siłę do walki to należy to robić, każdy dzień życia jest bezcenny tylko życia godnego, bez cierpienia, z kochającymi bliskimi, nie życia "na siłę".

Na pewno większe szanse na wyzdrowienie i pokonanie raka mają osoby, u których choroba została wykryta we wczesnym stadium, jeśli pacjent trafia z mocno zaawansowaną chorobą z licznymi przerzutami to rzeczywiście wygrana z rakiem jest raczej mało prawdopodobna.

Marcin J, pisząc w ten sposób zabierasz nadzieję ludziom a ona jest potrzebna, zwłaszcza kiedy dowiadujemy się jaka choroba na nas spada, stan psychiczny pacjenta jest bardzo istotny w leczeniu.

pozdrawiam
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2640
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #22  Wysłany: 2016-09-22, 17:05  


marzena66 napisał/a:
póki lekarze proponują leczenie, póki są możliwości, póki pacjent ma siłę do walki to należy to robić, każdy dzień życia jest bezcenny tylko życia godnego, bez cierpienia, z kochającymi bliskimi, nie życia "na siłę".


Super stwierdzenie, tak jest - i tak trzeba myśleć.
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #23  Wysłany: 2016-09-23, 10:20  


marzena66 napisał/a:
ale nie zawsze rak jest śmiertelny i proszę Marcin J


Droga Marzeno, nie napisalem nigdzie ze rak jest smiertelny, jest choroba smiertelna, to napisalem, czyli nieleczona prowadzi do smierci.

marzena66 napisał/a:
Marcin J, pisząc w ten sposób zabierasz nadzieję ludziom


W ktorym zdaniu zabralem nadzieje?,

Marcin J napisał/a:
Pamietaj jednak ze nadzieje umiera ostatnia, psychiczne nastawienie do walki z choroba czesto czyni cuda, walczacy organizm jest najlepsza forma walki z choroba.


Nie wiem jak wnikliwie przeczytalas post Torunianki, ktora wlasciwie stacila nadzieje,
torunianka napisał/a:
Bezsens i beznadzieja.
a ja staralem sie jej udzielic odpowiedzi ktora pokarze jej ze jest o co walczyc...

Marcin J napisał/a:
To napewno wiesz ze kazda jest inna, to prawda nie czesto konczy sie happyend-em, ale sa tu ludzie ktorym udalo sie wykrasc smierci nawet kilka lat.
To prawda regola jest kilka miesiecy ale cuda sie zdarzaja i na takie trzeba liczyc.


Czy tym zdaniem zabralem komukolwiek nadzieje?

Jezeli tak to przepraszam Torunianke bo nie mialem takieg celu, sam w chorobie Tescia mialem takie dolki, niejednokrotnie zastanawialem sie nad sensem pompowania chemi widzac na odziale ludzi wykonczonych ich dzialaniem, wiem nawet jak sie czuje czlowiek ktoremu onkolog odbiera jedyna nadzieje, jej Tata nadal jest leczony i nadal musza walczyc.

Dlatego napisalem ze na bezsens i beznadzieje jest jeszcze czas, na ta chwile walcza i walczyc musza, bo to lekarz zdecyduje o dalszym leczeniu widzac Chorego...

Takze droga Torunianko, glowa do gory, i kolejna dawka pozytywnej energi.

Pozdrawiam serdecznie.
_________________
NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #24  Wysłany: 2016-09-23, 17:28  


Marcin J,

Wybacz ale nie mam zamiaru polemizować. Ja Twój post odebrałam tak jak napisałam i nie mam zamiaru zaśmiecać torunianki wątku, to Ona i Jej problemy są tutaj najważniejsze.
Tylko zacytuje Twoje słowa
Marcin J napisał/a:
sam rak jest niestety choroba smiertelna

Nie napisałeś "nieleczony", tylko to co wyżej przytoczyłam i jeszcze raz napiszę, że raka można wyleczyć ale nie każdego i nie w stanie mocno zaawansowanym, wtedy są marne szanse.

Myślę, że dalej nie ma sensu nasza dyskusja i zaśmiecanie wątku.

pozdrawiam
 
torunianka 


Dołączyła: 31 Maj 2016
Posty: 42
Pomogła: 1 raz

 #25  Wysłany: 2016-09-23, 17:37  


Dziekuję Marcinie J. za dobre słowo, potwierdzam - nie Ty zabrałeś mi nadzieję, tylko zły płaskonabłonkowy. Marzena66 trochę niesłusznie dała Ci reprymendę, ale intencje miała dobre, więc jej tez dziękuję :)
Jak juz pisałam w pierwszym poście moja siostra w 2014 roku miała bardzo poważną operację kardiologiczną, powikłaniem było 'zapadniecie' się płuc, jakoś się to unormowało, lekarz rodzinny skupił sie na kontrolowaniu INR, w 2015r dal skierowanie do pulmunologa, bo 'cos mu sie nie podobało'. Pani pulmunolog tez 'cos sie nie podobalo' /nie wiem czy to samo/ zleciła USG płuc, które nic nie wykazało, nie wiem co może wykazać USG płuc?
W tym roku w kwietniu został wykonany tomograf - w którym to już podobno widać raka. Potem były bronchoskopie, ebusy , i takie tam...
Żadnego leczenia !!
Nastepny tomograf w sierpniu br. - i płuc, i jamy brzusznej, i głowy.
Płuco tragiczne, przerzut - duży guz na nerce.
Dopiero wtedy podano pierwszą chemię.
Gdyby w czerwcu zeszłego roku pani pulmunolog pomyślała to może zleciłaby już CT, raka w węzłach by nie było i możliwa byłaby operacja, większa szansa na wyleczenie.
Zwiodła nas zbytnia ufność do lekarzy. To był błąd.
Piszę to po to żeby przestrzec innych - nie wolno lekceważyć żadnych objawów, domagać się badań,
bo lekarze często zza procedur pacjenta nie widzą...


Dziś niestety, lekarz znowu odroczył chemię o kolejny tydzień.
Tym razem hemoglobina trochę podskoczyła, niestety leukocyty również - te z kolei za bardzo.
Jest infekcja, więc antybiotyk i do domu.

Pozdrawiam i dzięki serdeczne za wszystkie odpowiedzi.
_________________
torunianka
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #26  Wysłany: 2016-09-23, 18:09  


torunianka napisał/a:
Gdyby w czerwcu zeszłego roku pani pulmunolog pomyślała to może zleciłaby już CT, raka w węzłach by nie było i możliwa byłaby operacja, większa szansa na wyleczenie.


Zapewne masz rację, nigdy nie należy lekceważyć żadnych zmian, jeśli coś budzi nasze podejrzenie to trzeba to do końca wyjaśnić, nie można do końca ufać i dlatego często idziemy do innego lekarza żeby nas uspokoił, potwierdził diagnozę albo stwierdził, że jednak nie można "czegoś tam" zostawić w spokoju.

Na pewno siostra mogłaby mieć większe szanse jeśli zmiana zostałaby wykryta w początkowym stadium.

torunianka napisał/a:
Marzena66 trochę niesłusznie dała Ci reprymendę,

Każdy ma prawo do swojego zdania a reprymendy czasami wskazane ;) , myślę że Marcin J, się na mnie nie nafochuje za odmienne zdanie, ale kto Go tam wie ;-))

pozdrawiam
 
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #27  Wysłany: 2016-09-24, 08:33  


marzena66,

Nie Marcin sie nie nafochuje, Marcin szanuje kazde zdanie. To nie tak ze ja mam zawsze racje, rak choroba smiertelna cytat onkologa prowadzacego SP. Tescia.

Torunianko, my wszyscy dostalismy lekcje, kazdy z nas inaczej patrzy teraz na temat zdrowia, dopiero teraz doceniamy jaki to dar, byc zdrowym.

Ja sam juz nigdy nie stwierdze "samo weszlo, samo wyjdzie"

Pozdrawiam serdecznie.
_________________
NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2640
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #28  Wysłany: 2016-09-28, 08:35  


torunianka napisał/a:
Zwiodła nas zbytnia ufność do lekarzy. To był błąd.

Piszę to po to żeby przestrzec innych - nie wolno lekceważyć żadnych objawów, domagać się badań,

bo lekarze często zza procedur pacjenta nie widzą...


Tak to jest smutna prawda.

Z drugiej strony jako pacjenci często chcemy usłyszeć że jest OK, że nic się nie dzieje (prawdopodobnie), że skontrolujemy za miesiąc, parę miesięcy, rok. Argumentujemy - skoro lekarz tak powiedział to tam musi być.

Wiele osób boi się już normalnych badań przesiewowych (bo a nuż coś wyjdzie?) a co dopiero badań diagnostycznych (gdzie naprawde może "coś" poważnego wyjść). To taka nasza mała ludzka dulszczyzna - jak nie widać to nie ma.
Niestety czasami tragiczna w skutkach.

Serdecznie pozdrawiam
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
torunianka 


Dołączyła: 31 Maj 2016
Posty: 42
Pomogła: 1 raz

 #29  Wysłany: 2016-11-16, 19:53  


W jakimś wątku czytałam, że chory miał podawany lek skutecznie poprawiający apetyt. Ponieważ nie mam teraz czasu na przeszukiwanie forum, proszę o odpowiedź osobę, która zna nazwę tego leku.
_________________
torunianka
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #30  Wysłany: 2016-11-16, 20:14  


torunianka,
np. Megalia

pozdrawiam
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group