1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak płaskonabłonkowy płuca prawego
Autor Wiadomość
brestova 


Dołączyła: 27 Cze 2016
Posty: 11
Pomogła: 1 raz

 #1  Wysłany: 2016-06-27, 11:22  Rak płaskonabłonkowy płuca prawego


Witam, jestem tutaj nowa. Trafiłam do Was szukając informacji dot. raka płuc z którym niestety zderzył się mój kochany tata. Nie wiem co robić. Tata rok temu trafił do spzitala z bardzo wysokim ciśnieniem. Podczas pobytu wykryto że ma tętniaka aorty brzusznej. Po prawie roku badań, konsultacji w marcu tego roku znów trafił na oddział w celu wykonania TK jamy brzusznej odnośnie tego tętniaka. Okazało się, że jedna jego nerka jest marska a obecnie ma dwa tętniaki - aorty brzusznej i biodrowej. Z wynikiem TK pojechaliśmy do Szpitala do Katowic, gdzie został zapisany na operację. Z uwagi na to, że zakwalifikowano go do stentografu, trzeba czekać do pół roku. Termin ten mija we wrześniu 2016. Trzy tygodnie temu tata miał problemy z oddychaniem, świszczało mu coś jak oddychał i bardzo szybko męczyła go najmniejsza czynność. Trafił do szpitala, gdzie po wykonaniu serii badań w tym usg jamy brzusznej, TK oraz bronchoskopii stiwerdzono że to rak płaskonabłonkowy płuca prawego.

RTG KLATKI PIERSIOWEJ
"przysercowo po stronie prawej podłużne zacienienie zlewające się z wnęką.."

TK KLATKI PIERSIOWEJ (bez kontrastu i z kontrastem)
"We wnęce płuca prawego widoczna zmiana guzowata o wym. 28x35x36 mm naciekająca prawe oskrzele pośrednie, zamykająca oskrzele do płata środkowego płuca prawego z jego niedodmą. Obraz TK sugeruje proces npl. Zmiana nacieka podział oskrzela płatowego dolnego. W segmentach 8,9,10 płuca prawego widoczne odwnękowe zagęszczenia o typie mlecznej szyby w kierunku obwodowym ulegające konsolidacji - o typie niedodmowo-zapalnym. W szczytach płuc zmiany włókniste. Powiększony do 14 mm węzeł chłonny we wnęce prawej powyżej zmiany guzowatej, powiększone do 16 mm węzły chłonne pododstogowe."

BRONCHOSKOPIA
"Drzewo oskrzelowe: Po stronie prawej w połowie wysokości oskrzela pośredniego uwidoczniono zmianę egzofityczną, zamykającą wejście do płata środkowego oraz dolnego"
Wycinek - ca planoepitheliale.

Obecnie po podaniu antybiotyków dożylnie tata czuje się lepiej, nie świszcze, lepiej oddycha, już nie męczy go straszny kaszel. Jest w domu, za tydzień mamy konsultację u torakochirurga w Zabrzu.

Czy to jest rak złośliwy? Co można zrobić? Zdaję sobie sprawę, że komplikacja jest w związku z tętniakami i nerkami. Jeśli nie zakwalifikuje się do operacji to ma rozpisaną chemię. Właściwie nie wiem o co mam pytać. JEstem przerażona. Poradzćie coś , proszę.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #2  Wysłany: 2016-06-27, 16:04  


brestova napisał/a:
Czy to jest rak złośliwy?


Sama napisałaś
brestova napisał/a:
oraz bronchoskopii stiwerdzono że to rak płaskonabłonkowy płuca prawego.


czyli rak, rak jest zawsze złośliwy, stwierdzono to już pobierając materiał do badania podczas bronchoskopii, zapewne macie wynik histopatologiczny.

brestova napisał/a:
Co można zrobić?


To co macie zaplanowane, czyli
brestova napisał/a:
konsultację u torakochirurga
, żeby stwierdził czy jest możliwa operacja u taty.

Nie wiem czy będzie możliwa bo proces nowotworowy jest w płucach rozsiany, do tego węzły chłonne też budzą podejrzenie plus taty dodatkowo tętniaki i nerka, to musi wypowiedzieć się lekarz, musicie poczekać na Jego konsultacje.
brestova napisał/a:
Właściwie nie wiem o co mam pytać.


Wszystko co Cię nurtuje. Zapisuj sobie pytania na kartce, wszystko to co przychodzi Ci do głowy i pytaj później lekarza zerkając do swoich notatek, lepiej więcej wiedzieć niż później coś przegapić. To żaden wstyd mieć wszystko zapisane, łatwiej się rozmawia z lekarzem

Witam Cię na forum i przykro mi, że musiałaś znaleźć się na naszym forum.
Ile będziemy w stanie służymy radą i pomocą. Trzymaj się.
 
brestova 


Dołączyła: 27 Cze 2016
Posty: 11
Pomogła: 1 raz

 #3  Wysłany: 2016-06-28, 07:14  


Dziękuję za odpowiedź. Tak wiele myśli kotłuje się w mojej głowie.

Problem polegał na tym, że w szpitalu powiedziano nam, że to rak średniozaawansowany i nic więcej. Lekarze są powściągliwi w komentarzach, pewnie to normalne.

Tak bardzo się boję o tatę, o to leczenie. Strach co będzie lepsze. Czy w przypadku odmowy operacji chemia nie zaszkodzi bardziej na tętniaki czy nerki a pewnie sama operacja też jest ryzykiem. Co jest gorsze. Działanie czy jego brak. Ech.

Odezwę się po konsultacji za tydzień. Mam nadzieję, że będziemy wiedzieć coś więcej.
 
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #4  Wysłany: 2016-06-28, 08:17  


Witaj na forum,

Ingerencja chirurgiczna (operacja), jest najskuteczniejsza forma leczenia raka pluc.
Torakochirurg podejmie decyzje odnosnie jej wykonania lub nie na podstawie wynikow badan, stopnia zaawansowania choroby oraz stanu fizycznego chorego.

Chemioterapia jest terapia obciazajaca, onkolog rowniez na podstawie wynikow i stanu chorego podejmuje decyzje o jej podaniu lub nie. Natomiast niestety jezeli nie jest to chemia celowana szkodzi ona rowniez na inne organy i aby zapobiec np. uszkodzeniu nerek nalezy po jej podaniu spozyc minimum 2 litry plynow dziennie, nalezy tez stosowac leki oslonowe, ale to wszystko przekaze onkolog, przynajmniej powinnien.

Sama chemioterapia jest juz opieka paliatywna, natomiast po pierwszych dwuch dawkach wykonuje sie badanie obrazowe w celu sprawdzenia jak rak zareagowal na probe leczenia, jezeli jest regresja mozna postarac sie o wdrozenie w tym samym czasie naswietlania, wtedy bylaby to terapia radykalna majaca na celu leczenie.

Jak napisala Marzena, wszystkie pytania spisz na kartce, gdyz podczas wizyty nastepuje stres i o polowe zapominamy zapytac, i pamietaj w tej chorobie nie ma glupich pytan, kto pyta nie bladzi.

Ja zostawalem po wizycie Tescia i zadawalem pytania, niechcialem aby sie martwil, lub psychicznie poupadl, a onkolodzy czesta bywaja zbyt beposredni.

Warto rowniez poczytac inne watki, zapoznac sie z choroba, w wielu z nich znajdziesz gotowe i przydatne porady oraz pytania ktore mozesz zadac lekarzowi.

W tej walce niezbedny czasem jest upor, zawziecie, jezeli chcesz poczytaj moj watek, czesto o wizyte trzeba walczyc, jak rowniez podczas niektorych wizyt.

Pozdrawiam i trzymam kciuki za operacje.
_________________
NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
 
brestova 


Dołączyła: 27 Cze 2016
Posty: 11
Pomogła: 1 raz

 #5  Wysłany: 2017-08-06, 19:30  


Witam ponownie. Miałam napisać po wizycie, nie napisałam. Rok ponad mnie tutaj nie było. Jak to się stało - nie wiem.

Minął ponad rok od diagnozy.

Najpierw stwierdzono, że rak jest zbyt duży i zahacza o węzły chłonne i na tamtą chwilę operacja była niemożliwa. Zlecono chemioterapię (karboplatyna + paclitaxel) - 4 cykle. Chemia był taka ze względu na inne dolegliwości taty - głównie nerki. Podczas chemii tata był nawadniany.

Po ostatniej chemii zrobiono TK i podjęto decyzję o operacji wycięcia płuca. (grudzień 2016). Cały czas była mowa o wycięciu całego płuca +węzły chłonne. Podczas operacji zdecydowano, że górny płat można zostawić a wyciąć tylko dwa + węzły chłonne. Wyniki histo pokazały, że jednak źle zdecydowano, coś zostało..

Skierowanie na uzupełniającą radioterapię. Miała trwać 7 tygodni. Po konsultacji z radiologiem, omówieniu wszystkiego - głównie działań nieporzadanych związanych z nadciśnieniem i tętniakami tata się nie zgodził. Wróciliśmy do torakochirurga, który wziął sprawę taty na konsylium, gdzie zdecydowano, że zrobią drugą operację, gdzie wytną pozostały płat+kolejne dwa węzły. Druga operacja odbyła się w lutym 2017. Na drugi dzień po operacji tata miał zawał. Na szczęscię udało się to opanować. Po dłuższym pobycie tatę wypisano ze szpitala. Badania histo opisywały dwie granice cięcia. Jedna zajęta, druga czysta. Druga to ta najbliższa miejscu wycięcia.

Zlecono uzupełniającą radioterapię - znowu 7 tygodni. Jednak konsylium radiologów, onkologów itd zdecydowało, że ze względu na przebyty zawał jest zdyskwalifikowany z radio i chemioterapii.

W czerwcu 2017 wykonano kontrolne TK, które pokazało, że jest CZYSTO.


Tatę męczy od drugiej operacji duszność wysiłkowa. Nawet jak się myje to musi potem porządnie odpocząć i złapać oddech (po pierwszej operacji tak nie było). Lekarze mówią, że to normalne, bo ma tylko jedno płuco już teraz. Dokuczają mu również bóle w klatce piersiowej i w miejscu cięcia. Czy to normalne ?

2 tygodnie temu tata miał wykonywane angioTK (okazało się, że tetniak aorty brzusznej urósł i trzeba jednak na już zakładac stent), gdzie lekarze zlecili mu na te bóle plastry transtec - i rzeczywiście poprawa o 100%. W międzyczasie miał także migotanie przedsionków serca. Po tym wszystkim podawano mu w szpitalu zastrzyki clexine - zapisano także do podawania w domu (10 szt). ogólnie zastrzyków wziął 11 i dziś zauważył przy odkaszliwaniu krew. Wyczytaliśmy, że mogą powodować to te zastrzyki. Odstawione (zostały 3). Zobaczymy jutro. Bo jeśli TK pokazało, że jest czysty, to czy pomijając te zastrzyki jest możliwa krew przy kaszlu?

Pozdrawiam

[ Dodano: 2017-08-06, 20:47 ]
Aaa i jeszcze takie pytanie: czy w przypadku wycięcia prawego płuca lepiej jest leżeć na prawym boku czy lewym?
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #6  Wysłany: 2017-08-06, 22:19  


brestova,
Oj to ten Twój tato strasznie dużo przeżył. Chemio i radioterapię, dwie operacje, zawał plus inne choroby współistniejące, silny z Niego chłopak, mimo tylu dolegliwości.

brestova napisał/a:
. Dokuczają mu również bóle w klatce piersiowej i w miejscu cięcia. Czy to normalne ?

Po takich operacjach, braku płuca i zawale to raczej normalne, że tato ma słabą wydolność i szybko się męczy, zwłaszcza, że to na prawdę nie jest taki odległy czas i może to jeszcze potrwać, tato powinien sukcesywnie nabierać sił, może nawet jakaś rehabilitacja tacie byłaby potrzebna po takich przejściach i na serce i na płuca.

brestova napisał/a:
i dziś zauważył przy odkaszliwaniu krew

Tak po tym leku jak najbardziej może być krwawienie, trzeba porozmawiać z lekarzem czy odstawić na jakiś czas lek czy jednak dalej stosować.
brestova napisał/a:
Bo jeśli TK pokazało, że jest czysty, to czy pomijając te zastrzyki jest możliwa krew przy kaszlu?

Jest to na pewno skutek leku, może być pęknięcie jakiegoś naczynka krwionośnego i stąd krew, raczej jak jest czysto to przynajmniej na razie nie jest to powód raka.
brestova napisał/a:
czy w przypadku wycięcia prawego płuca lepiej jest leżeć na prawym boku czy lewym?

Na to pytanie nie potrafię na tą chwilę odpowiedzieć.

pozdrawiam
 
Terlewa 


Dołączyła: 28 Cze 2011
Posty: 645
Skąd: Warszawa
Pomogła: 87 razy

 #7  Wysłany: 2017-08-06, 22:59  


Jeżeli jest wycięte prawe płuco, to należy leżeć na prawym boku.
Leżąc na lewym (jest płuco), niepotrzebnie jest uciskane .
Tak słyszałam od pielęgniarki, która tłumaczyła pacjentowi po usunięciu płuca.
Wydaje się logiczne, ale lepiej dopytać lekarza.
Serdecznie pozdrawiam
_________________
Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
 
brestova 


Dołączyła: 27 Cze 2016
Posty: 11
Pomogła: 1 raz

 #8  Wysłany: 2017-08-07, 13:59  


Bardzo dziękuję Wam za odpowiedzi :) Jak zwykle jesteście niezwykłą skarbnicą wiedzy :)

Faktycznie kaszel jest przez lek, bo krew już właściwie zanikła po ich odstawieniu, ale człowiek już wyczulony to ma różne myśli.

Bardzo Wam dziękuję i pozdrawiam serdecznie :-)
 
brestova 


Dołączyła: 27 Cze 2016
Posty: 11
Pomogła: 1 raz

 #9  Wysłany: 2017-08-08, 21:03  


witam :) jeszcze mam takie pytanie bo nie daje mi to spokoju. na tk w opisie umieszczono zapis, ze w miejscu wycięcia płuca jama wypełniona płynem. nie wiem co mam o tym myśleć, ponieważ lekarze którzy ten opis widzieli nie zwrócili na to w ogóle uwagi (torakochirurg, pulmonolog, internista, kardiolog, nefrolog). Do tej pory nie zwracałam na to również uwagi, ale dziś czytając rożne rzeczy dowiedziałam się, ze to nie jest dobrze. Ja wiem, ze każdy przypadek jest inny, ale może macie jakieś doświadczenia w tym temacie? wizyta u torako i pulmo dopiero za miesiąc.
Dziękuję i pozdrawiam.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #10  Wysłany: 2017-08-09, 17:36  


brestova napisał/a:
w miejscu wycięcia płuca jama wypełniona płynem

Jeżeli lekarze na to nie zareagowali to widocznie jest tego płynu tak mało, że nie stanowi jakiegokolwiek zagrożenia.

pozdrawiam
 
JoannaK 


Dołączyła: 04 Lip 2017
Posty: 16
Pomogła: 1 raz

 #11  Wysłany: 2017-08-12, 21:03  


brestova, ukłony dla Taty i życzenia dla Was i dla Niego długiego życia w dobrym zdrowiu. Niesamowite, ile człowiek może dać radę przejść. Mocny gość, oby tak dalej! Modlę się, żeby mój Tato okazał się takim mocnym facetem. My, dopiero zaczynamy tę podróż. 9 dni po operacji usunięcia płata płuca prawego, również płaskonabłonkowiec. Czekamy na wyniki histo.
Pozdrawiam,
Joanna
_________________
Joanna
 
brestova 


Dołączyła: 27 Cze 2016
Posty: 11
Pomogła: 1 raz

 #12  Wysłany: 2017-08-22, 21:31  


marzena66 napisał/a:
brestova napisał/a:
w miejscu wycięcia płuca jama wypełniona płynem

Jeżeli lekarze na to nie zareagowali to widocznie jest tego płynu tak mało, że nie stanowi jakiegokolwiek zagrożenia.

pozdrawiam


Bylismy u pulonologa i rzeczywiście potwiedził to co napisałaś, dodatkowo mówiąc że to w takim stanie "normalne". Dziękuję.

[ Dodano: 2017-08-22, 22:34 ]
JoannaK napisał/a:
brestova, ukłony dla Taty i życzenia dla Was i dla Niego długiego życia w dobrym zdrowiu. Niesamowite, ile człowiek może dać radę przejść. Mocny gość, oby tak dalej! Modlę się, żeby mój Tato okazał się takim mocnym facetem. My, dopiero zaczynamy tę podróż. 9 dni po operacji usunięcia płata płuca prawego, również płaskonabłonkowiec. Czekamy na wyniki histo.
Pozdrawiam,
Joanna


Asiu, przykro mi, że znalazłaś się w tym "klubie". Życzę z całego serca zdrowia, wytrwałości i jeszcze raz zdrowia. Każdy chory walczący z tym szajsem, jak i jego bliscy zaangażowani w walkę sa bohaterami. "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą". Daj znać co z wynikami. Pozdrawiam :)
 
JoannaK 


Dołączyła: 04 Lip 2017
Posty: 16
Pomogła: 1 raz

 #13  Wysłany: 2017-08-22, 22:16  


brestova, dziękuję za słowa wsparcia. U nas chyba nie jest najgorzej. Tata jest 18 dzień po operacji. Po 13 dniach wypuścili go do domu i również u niego zbierał się płyn, generalnie bardzo ciężko do siebie dochodził. W 6 dobie przyszło mi nawet do głowy, że On tego nie przeżyje. Okazało się, że dostaje za dużo morfiny. Dwa razy również zrobili mu punkcję, ponieważ miał już wtedy zdjęty dren. Po powrocie do domu zrobiliśmy dodatkowe USG i lekarz twierdzi, że wszystko jest w porządku. Jeszcze w środę 16.08, kiedy przywiozłam Tatę do domu ledwo żył (operacja była 04.08). Był słaby, psychicznie zdołowany i generalnie stan był kiepski. Dzisiaj to zupełnie inny człowiek. Odzyskał siły, pozbierał się. W domu nie wziął ani jednej tabletki przeciwbólowej! NIC. Robi sobie tylko zastrzyki chroniące przed zakrzepami. Czekamy na wezwanie na konsylium pooperacyjne. Wyniki histopatologii są dobre. Owszem wskazują na płaskonabłonkowca o złośliwości G2 ale wycięte węzły są czyste. Guz wycięty radykalnie, chociaż był bardzo duży (8cmx8zmx7cm). Badanie sródoperacyjne wskazało, że pozostawiony w ciele kikut płata płuca jest czysty. Po wszystkich informacjach jakie zdobyłam w związku z Taty chorobą chyba mogę wszystkim dotkniętym tym samym życzyć takich wyników. Ja wiem, że teraz już będziemy żyć na bombie, ale Tatko szanse na jeszcze długie i zdrowe życie ma całkiem spore. Guz został sklasyfikowany jako T2bN0. Ja mam przeczucie, że nad Tatą to moja Mama z nieba czuwa. Odeszła 11 lat temu i długo mi się nie śniła. Od kilku tygodni znów mi się śni :)
Modlę się za Twojego Tatę i za wszystkich tych biednych chorych, których historię tutaj poznałam.
Pozdrawiam ciepło,
Joanna

[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2017-08-23, 17:25 ]
Joasiu proszę nie opisywać własnej historii w "cudzym" wątku bo to niezgodne z Regulaminem forum. Jeżeli chcecie się podzielić informacjami co u kogo i jak wygląda leczenie to proszę zaglądać do wątków koleżanki lub podawać informacje w formie linku.

Takie opisywanie historii w "cudzym" wątku myli historie i "właściciel" danego tematu może otrzymać błędną informację.


_________________
Joanna
 
brestova 


Dołączyła: 27 Cze 2016
Posty: 11
Pomogła: 1 raz

 #14  Wysłany: 2017-09-12, 15:32  


Byliśmy w połowie sierpnia z tatą u pulmonologa, zrobił rtg, pobadał i stwerdził, że ten płyn to nic takiego i jest w normie. Pojawiły się za to krwioplucia, na co lekarz z racji tego że było ich mało dał tacie 2 tygodnie (być moze minie bo brał zastrzyki rozrzedzajace krew). Nie przeszło. Pod koniec sierpnia wylądowalismy na sor bo krwi było strasznie duzo a także skrzepy krwi. Doraźnie mu lekarze pomogli i kazali nastepnego dnia się zgłosić do szpitala chorób płuc chyba żeby zbnowu miał atak to wrócić do nich. Miał. Ogromne ilości wypluwania skrzepów krwi. Dostał leki, zastrzyki i wylądowalismy w szpitalu chorób płuc. Tam miał zrobiopną bronchoskopię, po której okazało się, że ma wznowę w miejscu cięcia i w tym własnie miejscu się sączy i sa nacieki. Cały czas ładowano w tatę leki, zastrzyki, w jedną noc było tak źle, że okładano go lodem. Po tej nocy tata bardzo opadał z sił, nie miał siły przejść nawet kilku kroków. Trzeba było wozić na wózku. Zdecydowano o 3 zabiegach brychoterapii.

W tej chwili tata ma za sobą jeden zabieg, jutro drugi, za tydzień trzeci. Na dzień dzisiejszy oddycha mu się nieco lepiej, wczoraj udało mu się pospacerować po korytarzu trzymając sie wózka bez wiekszej zadyszki. Cały czas dostaje duzo leków przeciwbolowych gdyż bolą go żebra, kregosłup (po tej stronie gdzie wyciete miał płuco).

Któregoś wieczora miał straszny napad paniki, ale objawy jak przy zawale. Szybko z mamą tam jechałyśmy.Na szczęście zawału nie było, dostał leki tez uspakajające i na sen. Wówczas lekarz poprosił nas na rozmowę. Przyznał, że w razie zawału nie może nic zrobić poza podaniem lekkich leków u siebie, bo oni robią wszytsko by krew była gesta by nie było krwotoku a w czasie zawału się ją rozcieńcza by np zrobić kardiowerter, co w przypadku taty byłoby jak eutanazja. Dodał też, że tata jest pacjentem w stanie bardzo ciężkim i musimy liczyć się z tym, że w każdej chwili może się coś wydarzyć.

Takie to wszystko trudne.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #15  Wysłany: 2017-09-12, 15:46  


brestova,
Bardzo mi przykro bo po tym co opisujesz taty stan pogarsza się bardzo, na jakiś czas Brachyterapia może tatę trochę postawić na nogi ale raczej ten czas nie będzie długi a później wszystko może postępować w szybkim tempie, obym nie miała racji.
brestova napisał/a:
miał straszny napad paniki, ale objawy jak przy zawale.

Jeżeli tato wpadł w atak lęku/paniki to bardzo często objawy podszywają się pod zawał ale nie musi tato go dostać. Skoro tato ma w sobie tyle lęku, że wystąpił już jeden atak, za chwilę może się pojawić następny, może warto wdrożyć tacie na stałe albo antydepresanty albo leki uspokajające, porozmawiaj z lekarze, lepiej zabezpieczyć.

Dużo sił życzę.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group