1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
ja, mama i rak
Autor Wiadomość
Ilka 


Dołączyła: 25 Cze 2014
Posty: 39
Pomogła: 4 razy

 #31  Wysłany: 2014-12-15, 11:29  


Nie ma za co, faktycznie takich dziewczyn, chłopców jest wiele, wielu, nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo......nas to nie dotyczy przecież, ale to takie ludzkie, póki ktoś z naszej rodziny nie zachoruje, nie umrze nie zwracamy uwagi na cierpienie wokół nas, a w każdej rodzinie jest lub będzie jakaś tragedia. Dziewczyny dobrze Ci radzą, chciaż w tej chwili nic nie jest ważniejsze od mamy i pewnie myślisz dobrze im mówić, ale osoby, które są na forum i radzą, robią to z potrzeby serca i własnych niestety doświadczeń, zwykle przechodziły, przechodzą, czekają na wyniki, boją sie kolejnego dnia. Są w nas wszystkich negatywne emocje, ból, strach, poczucie niesprawiedliwości, ja i Ty i setka innych osób każdego dnia pewnie przeżywa to samo, pozdrawiam i dużo sił Ci życzę, dobrze, że mama czuje się dobrze, oby jak najdłużej. Nic już nie będzie jak dawniej, ja tamtego lutego 99 stałam się innym człowiekiem, ale nie straciłam radości życia, teraz znowu jestem innym człowiekiem, mam nadzieję, że pomimo tego nie stracę optymizmu, że kiedyś go odzyskam czego sobie i Tobie życzę.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #32  Wysłany: 2014-12-15, 16:55  


Aleksandro, napisałaś że czytasz forum i widzisz sama, że w chorobie nowotworowej są lepsze i gorsze dni. Ciesz się tym co teraz macie, że mama w miarę jest samodzielna i jeszcze dobrze się czuje i oby to trwało jak najdłużej. Staraj się nie myśleć co będzie później, bo to tylko zatruwa Ci umysł. Wykorzystuj każdy dzień z mamą, korzystaj z czasu, który Wam jest dany. Jeśli mama jest samodzielna to wyjdź do kina, do koleżanek, z narzeczonym i niech to będą chwile Twoje/Wasze. Wiem, że głowę i tak będziesz miała zaprzątniętą mamą i myśleniem o Niej, ale powiedz sobie, że teraz jest Twoja godzina, czas dla Ciebie na zregenerowanie organizmu, myślenia i nabrania sił. Dzieje się w Twojej rodzinie tragedia, którą przeżywasz, tak jak u nas wszystkich ale żeby nie "zwariować" musimy jakoś żyć, mamy dla kogo i mimo choroby u każdego z nas, świat się nie zatrzyma, ludzie nie przestaną się uśmiechać, ptaki nie przestaną śpiewać, świat dalej będzie pędził i my mimo bólu płyniemy z tym nurtem.

Bardzo dużo siły Ci życzę, nam wszystkim jest ciężko, przeżywamy żałoby, walczymy z chorobą dalej, zaraz święta, które nas nie cieszą a i tak będą niezależnie od naszego stanu. Pomyśl, że wszyscy tutaj na forum jak i wiele osób nie będących tutaj przeżywa swoje małe/duże piekło na ziemi, nie jesteś sama.

Pozdrawiam
 
Monika_Maria_Marika 



Dołączyła: 06 Sie 2014
Posty: 175
Skąd: Cieplice
Pomogła: 58 razy

 #33  Wysłany: 2014-12-21, 19:09  


Hm, Aleksandra dała upust emocjom, ale też ubrała w słowa odczucia, które umęczonych i przerażonych chorobą swoich bliskich często nawiedzają.

Ja nie zdołałam uratować mojego Ojca, który zmarł w wieku 70 lat. Przyznaję, że czytając wątki bardziej współczułam tym, którzy borykali się z chorobą bliskich młodszych od mojego Taty, natomiast tym, których chorzy bliscy mieli ponad 75 lat w jakiś sposób... zazdrościłam. Bardzo mi przykro, ale jak już jesteśmy szczerzy, to po całości.

Zazdrościłam im, że dostali 5 lat więcej obecnosci swoich bliskich niż ja, że ich bliscy dostali 5 lat więcej życia niż mój Tata. Czy to jest własciwe i logiczne? Ależ skąd. Wcale nie jest właściwe i logiczne. Ale my jesteśmy zrozpaczeni, przerażeni i automatycznie obwiniamy los. Nie myślimy w tym momencie, że ktoś inny może kochać tak samo albo nawet bardziej swojego 85-letniego rodzica jak my swojego, o wiele młodszego. Nie myślimy o Matkach, które muszą opuścić swoje kilkuletnie dzieci. Nie myślimy o wojnach na świecie, głodzie i uczuciach nastolatków i 20-letnich Polaków w roku 1939.

Umiejętność stanięcia obok problemu i sprawiedliwego oraz logicznego podjęcia tematu wróciła mi dopiero po śmierci Taty. Dopiero wtedy, gdy czytałam blog Chuski (Joanny Sałygi) uderzyła mnie jej jedna wypowiedź. Siedziała wtedy w poczekalni w centrum onkologii, aby dowiedzieć się, jak ma walczyć z kolejnymi przerzutami. Miała 35 lat i 6-letniego synka. I na Naszym forum onkologicznym przeczytała post córki piszącej, że los jest strasznie niesprawiedliwy, bo jej 65 letnia mama umiera na raka, a miały jeszcze tyle wspólnych planów.

I Joanna zapytała na swoim blogu, co ona ma wobec tego myśleć o swoim losie? W swojej sytuacji? Trzeba pamiętać, aby nigdy się nie zastanawiać nad sprawiedliwością losu. On po prostu taki jest, wcale nie sprawiedliwy, i nie ma obowiązku dać nam długiego i szczęśliwego życia. To że nam w ogóle dał szansę na zaistnienie na tym świecie to już jest dar. Nie wolno nam mieć roszczeń i pretensji do losu.

Śmierć jest bolesna, ale nie jest wybrykiem natury tylko czymś naturalnym. Źle, że umierają dzieci, ludzie młodzi, bardzo źle. Mój Tato też mógł pożyć dłużej - ale mu się to nie udało. Umarł w wieku 70 lat i cieszę się, że mogłam się nim cieszyć przez 40 lat swojego życia. I w związku z tym, pomimo że mi to ciężko przychodzi, napiszę, że rozumiem Aleksandrę. Choroba i śmierć ludzi w podeszłym wieku jest naturalna i łatwiej ją zaakceptować niż chorobę i śmierć ludzi młodych, w średnim wieku, a szczególnie - dzieci.

Swoją drogą pomysl Aleksandro, że Tobie jako dorosłej córce mogą zazdrościć 10-letnie dzieci albo rodzice, którym umierają dzieci...

Dlatego takie dywagacje są bardzo niebezpieczne i nie ma co się zagłębiać w ten temat. Los nie ma obowiązku dawać po równo wszystkim i nie ma co się nad tym zastanawiać.

Dlatego już przestaję i kończę swoją wypowiedź. I pozdrawiam wszystkich - bo świat ma wiele wdzięku i uroku, a umiejętność bycia szczęśliwym mimo wszystko zależy od nas.

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie, tulę do serca i życzę Wesołych Świąt - mimo wszystko.

[ Komentarz dodany przez Moderatora: Madzia70: 2014-12-21, 20:02 ]
Brawo, M_M_M ;)

_________________
Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
 
tęcza 


Dołączyła: 19 Mar 2013
Posty: 754
Pomogła: 169 razy

 #34  Wysłany: 2014-12-21, 21:34  


Monika_Maria_Marika- jak pięknie to napisałaś...
Pozdrawiam Cię Aleksandro i życzę dużo siły!
 
Wiktoria2004 


Dołączyła: 26 Gru 2014
Posty: 91
Pomogła: 6 razy

 #35  Wysłany: 2014-12-26, 18:22  EMOCJE


Witam serdecznie. Jestem pacjentką onkologiczną. Mam 32 lata. Choruję od 5 lat. Mam trójkę dzieci.
Każdy z nas czy ma 20 lat, czy 50 lat, czy 80 lat chciałby jeszcze pożyć. Mamy dla kogo żyć. Dla naszych dzieci, wnuków czy prawnuków. Przez rok czasu byłam na walizkach pomiędzy domem a kliniką. Leżały ze mną osoby w różnym wieku i nigdy nie pomyślałabym że tej osobie nie należy się już życie, bo jest już w sędziwym wieku. Wiadomo że każdemu jest ciężko. Ale tak naprawdę ciężko jest pacjentom, którzy żyją na krawędzi. Nie wiemy co będzie dale....Czy to wszystko ma sens.......
 
Buuuka 


Dołączyła: 22 Sty 2015
Posty: 69
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 4 razy

 #36  Wysłany: 2015-01-23, 21:55  


Tak czytam Twój pierwszy post Olu i w zasadzie pod prawie całym mogłabym się podpisać. Ja też żyję tylko chorobą mamy. Zachorowała, kiedy byłam na pierwszym roku studiów, ale daliśmy radę ze wszystkim, studia skończyłam. Jej stan był na tyle dobry, że poszłam na magisterkę w tym roku, zaczęłam pracę, w końcu mam 22 lata, więc życie się dla mnie dopiero rozpoczęło, można powiedzieć. I bach. Nagle się też wszystko skończyło. Studia są zaoczne, praca w tygodniu- wszystko 150 km od rodzinnego domu. Jest nas tylko trójka- ja i rodzice. Tata świetnie się mamą opiekuje, pomaga też babcia, ale to nie to samo, bo ja też chcę przy niej być. W pracy niby zrozumieli, że przerzuty do głowy to poważna sprawa, wszyscy mi współczuli..przez pierwsze 2 dni. Wzięłam zwolnienie na opiekę nad mamą i nagle zaczęli mi robić problemy i grozić zwolnieniem. Studia to też skończona sprawa na razie, chcialabym chociaż zaliczyć semestr i wtedy wziąć dziekankę, ale nie mam siły się uczyć, bo moje myśli ciągle 150 km stąd. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez mamy, w ogóle nie dociera do mnie scenariusz, że mogłoby jej zabraknąć. Jej onkolog poświęcił mi ostatnio chyba z pół godziny czasu, żeby mi wytłumaczyć najdobitniej na świecie, że muszę być przygotowana na to co może się wydarzyć, po czym i tak stwierdził, że ja nic nie pojmuję. I ma rację, bo nie pojmuję tego, jak taka młoda kobieta może tak cierpieć. Boje się, że będzie coraz gorzej i cieszę się jak głupia, jak mówi mi przez telefon, że nic jej nie boli. Nie tak powinno być. Nie uważam, że starszym ludziom ta choroba bardziej pasuje, bo oni już swoje przeżyli, bo jakim prawem można stwierdzić o kimś, że on już swoje przeżył. Gdyby moja mama zachorowała mając 70 czy 80 lat to tak samo mocno bym o nią walczyła. Jedyne co czasem sobie ostatnio myślę chamsko to to, że jakie to niesprawiedliwe, że niektórzy dożywają 90-tki, a tu młodzi ludzie muszą tak mocno cierpieć i z taką chorobą się zmagać.
_________________
Jest taki ból o którym lepiej nie mówić, bowiem najlepiej wyraża go milczenie... 23/06/2015 [*]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group