1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak trzonu macicy, szybki nawrót
Autor Wiadomość
tulipanna55 


Dołączyła: 03 Sty 2017
Posty: 9

 #1  Wysłany: 2017-01-03, 15:08  Rak trzonu macicy, szybki nawrót


Witam. To mój pierwszy post, niestety spowodowany licznymi obawami..

W marcu 2014 roku moja teściowa (wówczas 62 lata) dostała silnego, bardzo silnego krwotoku z dróg rodnych.
Było cieniutko, ale dostała krew, zrobiono jej łyżeczkowanie, które wskazało na nowotwór trzonu macicy G1 sprostowanie (post #3): G2.
Wizyta w centrum onkologii, w maju przeszła radykalną histerektomię wraz z przydatkami i częścią węzłów chłonnych.
Chirurg tuż po operacjii powiedział, że nie podobała mu się tkanka pęcherza, była miękka i ciemniejsza.
Wyniki histpatu potwierdziły nowotwór trzonu macicy G1 G2 w IIIstadium zaawansowania, guz naciekający ponad połowę mięśniówki, węzły chłonne.
Teściowa następnie przeszła 6 kursów chemii (po 5 zlecono tomografię jamy brzusznej i miednicy która nic nie wykazała).

Większość osób tu pisze ze przeszły naświetlania a teściowa chemię,
którą nota bene znosiła fenomenalnie,poza utratą włosów żadnych skutków ubocznych.
I było wszystko ok.

Przedostatnia tomografia (06. 2016) wykazała patologiczne złamania w żebrach, a także 2 zmiany w płucach wielkości do 7 mm.
Lekarze zlecili scyntygrafię by obejrzeć te kości, jednak obraz okazał się czysty (czyżby przy opisie tomografii ktoś się pomylił?, sama nie wiem...
Ostatnia tomografia, której wyniki odebraliśmy dzień przed Wigilią wykazała 6 guzków w płucach (obu), płyn w opłucnej
a także guz wielkości 37x17 mm w lewej części przymacicza
a także bliżej niezidentyfikowane 2 zmiany esicy(opisanecytat: "tkanka resztkowa?"
Po wizycie lekarze zaproponpowali kolejne 3 cykle chemii.
Wyniki markerów Ca125 dotychczas po operacji były w normie, wyniki morfologii też super (hemoglobina 12)

Moje pytania:
1. Co oznacza tak szybki nawrót choroby i czego w najbliższym czasie należy się spodziewać?Kawa na ławę. Ja muszę wiedzieć mniej więcej co to oznacza, by móc przygotować plan działania i zorganizowac dom.
2. Dlaczego teściowa od poczatku dostawała "tylko" chemię? Martwi mnie to, bo w jednym z artykułów przeczytałam, że podanie chemii ma charakter jedynie paliatywny...
3. Czy jest prawdą, że od zdiagnozowania przerzutów w płucach mija zwykle około roku do...no cóż nazywajmy rzeczy po imieniu...do śmierci?
4. Dlaczego lekarze nie zareagowali kiedy zmian było tylko dwie i tylko w płucach?

Baaardzo Was prosze o pomoc i opisanie Waszych doświadczeń..
Z góry dziękuję...
_________________
Per aspera ad astra..
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2640
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #2  Wysłany: 2017-01-03, 17:00  


tulipanna55 witaj na forum.
Przykro mi że i was dosięgnęła ta cieżka choroba. Aby otrzymać odpowiedzi na swoje pytania musisz załączyć wyniki badań teściowej. Na forum są obeznani z tematem moderatorzy którzy napewno coś więcej Ci napiszą.
tulipanna55 napisał/a:
Wyniki histpatu potwierdziły nowotwór trzonu macicyG1 w IIIstadium zaawansowania,

tulipanna55 napisał/a:
Dlaczego teściowa od poczatku dostawała "tylko" chemię?

Czy mogłabyś wrzucić wyniki badania histopatologicznego? Wtedy bedzie można coś więcej wywnioskować.
tulipanna55 napisał/a:
Przedostatnia tomografia (06. 2016) wykazała patologiczne złamania w żebrach, a także 2 zmiany w płucach wielkości do 7 mm.

tulipanna55 napisał/a:
Dlaczego lekarze nie zareagowali kiedy zmian było tylko dwie i tylko w płucach?

Zmiany w płucach do 10 mm podlegają normalnie tylko obserwacji. Możesz wkleić opis tomografii?
tulipanna55 napisał/a:
Ostatnia tomografia, której wyniki odebraliśmy dzień przed Wigilią wykazała 6 guzków w płucach (obu), płyn w opłucnej a także guz wielkości 37x17 mm w lewej części przymacicza a także bliżej niezidentyfikowane 2 zmiany esicy

Wygląda na progresję. Możesz tu też załączyć wyniki?
tulipanna55 napisał/a:
Czy jest prawdą, że od zdiagnozowania przerzutów w płucach mija zwykle około roku do...no cóż nazywajmy rzeczy po imieniu...do śmierci?
Tego nikt ci napewno nie powie. Za dużo czynników ma wpływ na czas przeżycia.

Pozdrawiam serdecznie
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
tulipanna55 


Dołączyła: 03 Sty 2017
Posty: 9

 #3  Wysłany: 2017-01-03, 17:14  


Niestety wynikow tu wkleic nie moge, gdyz wszystko kest u tesciowej a wiem,ze Luby nie zgodzilby sie na wklejanie wynikow tu na forum.
Dzis miala podana 1 z 6 zaplanowanych chemii. W zasadzie nadal jest w CO i kapie..wiem tyle ze dwuskladnikowa i cos z platyna, trzeci skladnik wyeliminowali z uwagi na bole kostne,wiek.
Staralam sie jak nadokladniej bez wklejania wynikow opisac sytuacje. W zasadzie na wynikach tomografii nie ma nic wiecej poza tym ze np. nerki,nadnercza wilne od zmian ogniskowych

[ Dodano: 2017-01-03, 22:08 ]
Mam tylko to co dzis napisali. Tesciowa zaczyna nam dodatkowo wchodzic w lozko, nie chce sie poruszac,siedzi tylko albo lezy calymi dniami stad problemy z poruszaniem.dodatkowo z natury jest osoba epatujaca wszelkimi schorzeniami,z powodow psychicznych (niezdiagnozowanych bo nie chciala isc do lekarza nigdy) nie wychodzila 30 lat z mieszkania i nic w nim nie robila.Brala relanium posane przez lekarza rodzinnego (ktory tez jej nie widzial tylko tesc po recepty chodzil) Jak lekarze dzis zobaczyli jak ona steka przy chodzeniu (wazy 130 kg) i jak narzeka to zdecydowali dac tylko 1 skladnik,w ostatniej chwili wycofali drugi (nawet nie wiem co to mialo byc) jak wchodzila na sale.




Okazuje sie tez ze poprzednie rozpoznanie bylo G2 a nie jak pisalam wczesniej G1
_________________
Per aspera ad astra..
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2640
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #4  Wysłany: 2017-01-05, 08:49  


tulipanna55 u Twojej teściowej stwierdzono progresję, są przerzuty do płuc, opisane tu jako C78.0 - wtórny nowotwór płuc.
Leczenie nowotworów wtórnych ma często charakter tylko paliatywny, a więc przede wszystkim ma na celu poprawę jakości życia (poprzez łagodzenie objawów choroby) oraz ewentualne przedłużenie życia.

Rak gruczołowy (przerzut jest prawdopodobnie tego samego rodzaju jak pierwotny guz) jest wrażliwy na chemioterapię stąd taki plan działania. Przypuszczam że ten plan zakładał początkowo karboplatynę i paklitaksel (z którego zrezygnowano ze względu na stan zdrowia pacjentki).

Po leczeniu paliatywnym chorzy objęci są opieką objawową lub hospicyjną.
Co powiedział tu lekarz prowadzący?

Pozdrawiam serdecznie
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
tulipanna55 


Dołączyła: 03 Sty 2017
Posty: 9

 #5  Wysłany: 2017-01-06, 12:08  


Ola Olga, bardzo Ci dziekuje za odpowiedz! Tak wlasnie myslalam ze to ma charakter paliatywny,ale lekarz kazal byc dobrej mysli bo maz pytal o rokowania. Kazal byc dobrej mysli i ze gdyby nie widzieli szansy wyleczenia to by nie leczyli... Dlaczego lekarz meza nie uprzedzil???
Dodam ze na razie (od wtorku) tesciowa znakomicie znosi chemie,nic jej nie jest,czuje sie dobrze. Dostala tez dexamethason. Mowi ze te kosci ja mniej bola. Ma ogromne obrzeki nog od dawna ale przypuszczam ze to rowniez zasluga braku ruchu. Te obrzeki ciut zeszly po tym dexamethasonie,tak mowi ale ciezko to stwierdzic bo naprawde jest otyla. Mam wynik ostatniej tomografii,zara wkleje,zerkniesz prosze?

[ Dodano: 2017-01-06, 12:15 ]

Poprzednia tomografia, mniej wiecej z lipca wykazala tylko 3 zmiany w pluchach ale z kolei mase zlaman patologicznych w obrebie zeber i kregoslupa. W co jak to zobaczyli to zrobili scyntygrafie i nie potwierdzili przerzutow do kosci ani zadnych zlaman patologicznych,ktore wowczas wskazywalyby na nawrot. Skad takie cuda na tomografii? Teraz ich nie ma na sCzescie ale juz nie wiem ktoremu wynikowi ufac...Czy jest sens robic Pet? Czy w tej sytuacji juz nie?
_________________
Per aspera ad astra..
 
missy 
MODERATOR



Dołączyła: 05 Paź 2014
Posty: 5198
Skąd: Trójmiasto
Pomogła: 1336 razy


 #6  Wysłany: 2017-01-06, 13:33  


tulipanna55,
Cytat:
wszystko kest u tesciowej a wiem,ze Luby nie zgodzilby sie na wklejanie wynikow tu na forum.

To nie za bardzo zgadza się z Regulaminem naszego forum....
Obecnie możemy interpretować tylko fragmenty, które podsyłasz a to może oznaczać niepełne odpowiedzi. Wiadomo, że nowotwór jest w najwyższym stadium zaawansowania ( przerzuty odległe do płuc). Nie wiemy czy od początku nie był już w tym stadium - niedookreślona ocena dotycząca ewentualnego naciekania pęcherza moczowego. Nie umiem Ci wyjaśnić dlaczego nie zastosowano pooperacyjnej radiochemioterapii.
Co do guzków w płucach - pytasz o brak reakcji lekarzy gdy były tylko 2 guzki.W przypadku rozsianej choroby nowotworowej nie rozpoczyna się często paliatywnego leczenia chemią tylko w oparciu o obraz tomografii. Jeżeli przerzuty nie powodują żadnych dolegliwości, nie są objawowe to nie jest konieczne wchodzenie z obciążającym leczeniem. Jak rozumiem,Teściowa jest w złym stanie ogólnym i stąd zarówno brak "pośpiechu" w rozpoczynaniu chemii jak i jej ograniczenie do jednego leku.
PET obecnie nie ma sensu, wiadomo już, że choroba jest rozsiana i można próbować ją przystopować. Niemniej chemioterapia paliatywna jednolekowa raczej zbyt wiele nie zdziała, ogromnie mi przykro...
Lekarze często udzielają takich podtrzymujących na duchu odpowiedzi typu
Cytat:
byc dobrej mysli

wynika to często z założenia, że rodzina chorego nie rozumie procesu leczenia choroby onkologicznej. Nie rozumiem jednak zdecydowanie słów dotyczących wyleczenia - ono nie jest możliwe. Być może lekarz mówił o szansa na leczenie - to jest możliwe do końca, z tym, że należy przez to rozumieć także leczenie objawowe ( czyli doraźne zmniejszanie dolegliwości takich jak ból, duszność, obrzęki, nudności, wymioty, i inne). Czy ktokolwiek doradził Wam już zgłoszenie się do hospicjum domowego? Szpital nie zapewni Teściowej pełnej opieki i kompleksowego zajęcia się wszelkimi problemami wynikającymi z postępującej choroby nowotworowej.
 
tulipanna55 


Dołączyła: 03 Sty 2017
Posty: 9

 #7  Wysłany: 2017-01-06, 21:59  


Missy,dziekuje ze napisalas:) wynik tk i wypis po chemii wkleilam. Tyle mam,nie dysponuje wszystkimi badaniami.
Nikt w Co nie powiedzial nam o hospicjum domowym.. To tu u Was o tym przeczytalam i znalazlam w naszej okolicy... Dobrze ze jestescie...
Po rozmowie z chirurgiem operujacym Mame dowiedzielismy sie ze ta tkanka na pecherzu mu wizualnie sie nie podobala,mowil ze miekka,ciemna. Jednak sklasyfikowali go jako stadium III wg klas. Figo.
Czy ja mam mezowi o tym powiedziec? Ze dobrze nie bedzie? Jesli to jak? Skoro lekarze tak mowia ze bedzie dobrze, ze nie leczyliby gdyby nie bylo szansy... Ja nie rozumiem... Dlaczego nie powiedzieli mezowi prawdy kiedy sam zostal z lekarka i pytal wyraznie... Mysle ze jak Wszyscy tu nie jest gotowy... Nie wiem czy mu mowic... Prosze, powiedzcie co Wy byscie zrobili?
Stan ogolny Mamy jest slaby bo ona w domu nie chodzi,wiec napisali ze slaby stan by chyba miec podkladke do tej monoterapii...

[ Dodano: 2017-01-06, 22:23 ]
Powiedzialabym ze w takim samym stanie ogolnym Mama byla i przed histerektomia i tamta chemia, ale dodatkowo w lutym 2016 roku zlamala bark i zaczela bac sie chodzic i w konsekwencji pogorszyl sie chod ktory przy jej otylosci byl i tak kiepski. Mama nie wychodzi na dwor, wstaje tylko do lazienki, wszelkie proby "wyciagniecia" ja na spacer kolo domu spelzaja na niczym. Mowi ze "zyje jak moze, chodzic nie moze i nie bedzie bo jak poszla to zlamala bark. Nawet latem nie chce wyjsc. Wychodzi tylko jak jada do Co. Zatem prosze sobie wyobrazic co mysli lekarz jak widzi 130kg pacjentke ktora jest prowafzona przez syna i meza.. No ze jest w zlym stanie.. Maz jej tyle tlumaczy ze powinna schudnac troche, tzn ruszac sie. To ona macha stopa i mowi ze "chodzi". No nie wiemy jak sobie poradzic z jej psychika, bo to nie kwestia nowotworu a psychiki... Obawiam sie ze za chwile trzeba bedzie ja pampersowac.. Z mezem mamy malenkie dziecko,wiec mnie jest trudno tam jezdzic zwlaszcza teaz zima, maz pracuje.. Tam u tesciowej nie ma ani wody biezacej ani porzadnego ogrzewania...dlatego chcialam wiedziec od Was na co sie "szykowac" by moc jakos zorganizowac opieke nad Mama, zycie.
Czy ktos uprzejmy z Forumowiczow moze mniej wiecwj napisac mi jak bedzie wygladal postep choroby? Objawy? Na razie nie ma zadnych objawow progresji..
_________________
Per aspera ad astra..
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2640
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #8  Wysłany: 2017-01-06, 22:39  


tulipanna55 przerzuty do płuc to juz progresja.
Rozumiem Twoje obawy są całkiem na miejscu.
Jak już wwspomniała missy, powinniscie pomyśleć o zgloszeniu teściowej do hospicjum domowego. Choroba będzie postępować, wdrożona terapia nie spowoduje wyleczenia a jedynie złagodzi dolegliwości. Jednak prędzej czy później ( oby później ) nie ogarniecie wszystkich problemów sami.

Przykro mi ale ciezki czas przed wami, trzymajcie sie...
Pozdrawiam serdecznie
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
tulipanna55 


Dołączyła: 03 Sty 2017
Posty: 9

 #9  Wysłany: 2017-01-07, 07:42  


Ja zdaje sobie sprawe ze przerzut to juz progresja tylko chodzilo mi o to,ze Mama nie ma zadnych dolegliwosci bolowych na razie,zadyszek,kaszlu. W sumie nie wiem czego sie spodziewac,jak to bedzie wygladalo dalej ten postep choroby. Zdaje sobie sprawe,ze u kazdego moze to wygladac inaczej,ale moze Ktos z Was mniej wiecej napisze jak to wyglada dalej...
Powiem Wam ze sie zalamalam...oboje z Mezem jestesmy jedynakami...Wieź z Rodzicami mamy ogromna jak kazdy oczywiscie,z tym ze my kiedys bedziemy na swiecie miec wyłacznie siebie... Boje sie...
Znalazlam to hospicjum u nas.. Dopoki Was nie poczytalam to nie wiedzialam ze cos takiego w ogole istnieje.. Powiedzialam o tym mezowi,zaproponuje Mamie taka pomoc,mam nadzieje ze sie zgodzi.. Nie uzylam slowa hospicjum...tylko tak jak sie nazywaja:dlugoterminowa opieka domowa...
Nie mam pojecia czy przygotowac na to meza,odebrac mu nadzieje czy nic nie mowic.. On wierzy,ze bedzie jak poprzednio-chemia i bedzie spokoj...

[ Dodano: 2017-01-07, 07:47 ]
Przeczytalam taki artykul:
http://www.libramed.pl/wp...0/OCR%2007.html
To z niego dowiedzialam sie ze chemia przy nawrocie ma charakter paliatywny... Ale z tego co zrozumialam to chemie podaje sie przed zabiegiem a po radioterapie stosuje,zas sama chemia ma charakter paliatywny..w glebi duszy czuje ze lekarze od razu wiedIeli ze dobrze z Mama nie bedzie (te slowa chirurga po operacji co jednak nie zostalo ujete w wypisie) i stad sama chemia...
_________________
Per aspera ad astra..
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2640
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #10  Wysłany: 2017-01-07, 11:42  


tulipanna55 niestety w chorobach nowotworowych często tak jest że chory czuje się stosunkowo dobrze i otoczeniu ciężko jest w jego chorobę uwierzyć. Ona jednak jest i rozwija się dlatego ten stan może sie z dnia na dzień załamać.
Cytat:
Znalazlam to hospicjum u nas
Bardzo dobrze, będziecie tej pomocy potrzebować
Cytat:
Nie uzylam slowa hospicjum...tylko tak jak sie nazywaja:dlugoterminowa opieka domowa... 
Swietnie. Wielu osobom nadal hospicjum źle sie kojarzy. Bardzo mądrze to rozwiązałaś.
Cytat:
Powiem Wam ze sie zalamalam
tulipanna55, taka diagnoza to zawsze szok, tu nie ma mocnych. Teraz musicie być silni z mężem i pomóc teściowej jak się da.
Cytat:
To z niego dowiedzialam sie ze chemia przy nawrocie ma charakter paliatywny... 
Tak, też już o tym już pisaliśmy. Przykro mi.

Pozdrawiam serdecznie
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
tulipanna55 


Dołączyła: 03 Sty 2017
Posty: 9

 #11  Wysłany: 2017-01-07, 12:32  


Bardzo Wam dziękuje za pomoc...
_________________
Per aspera ad astra..
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #12  Wysłany: 2017-01-07, 13:37  


tulipanna55,
Przy sporej Mamy nadwadze i niechęci do wychodzenia z domu trzeba się jednak nastawić na opiekę nad osobą leżącą - to niestety może się stać lada moment. W warunkach, jakie opisujesz może to nie być łatwe, zaczęłabym szybko myśleć o wzięciu Mamy do siebie (hospicjum domowe nie będzie w stanie opiekować się osobą niesamodzielną, mieszkającą samotnie) lub o hospicjum stacjonarnym. Stan Mamy będzie wymagał prawdopodobnie opieki 24/24 i to być może niedługo.
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
tulipanna55 


Dołączyła: 03 Sty 2017
Posty: 9

 #13  Wysłany: 2017-01-08, 10:14  


Zaczyna mnie to przerazac... Mamy nie mozemy wziac do siebie,bo mamy male mieszkanie,dwojke malych dzieci..z reszta wiem ze nigdy by sie na to nie zgodzila,dla niej mieszkanie w miescie jest koszmarem..na szczescie jest jeszcze teść..Musze zrobic wszystko jakos to dobrze zorganizowac, tylko nie wiem czy powinnam Meza uswiadomic, ze to juz tylko opieka paliatywa? Jak uwazacie? Jesli tak to jak Mu to przekazac delikatnie?
_________________
Per aspera ad astra..
 
missy 
MODERATOR



Dołączyła: 05 Paź 2014
Posty: 5198
Skąd: Trójmiasto
Pomogła: 1336 razy


 #14  Wysłany: 2017-01-08, 10:30  


tulipanna55,
Czy Twój mąż wie, że szukasz pomocy u nas na forum? Może warto pozwolić mu przeczytać nasze odpowiedzi na Twoje pytania? Powinien mieć przecież czas na choćby próbę oswojenia się z faktami, może chcieć o czymś porozmawiać z Mamą, o coś zapytać. A czy Twoja teściowa i teść wiedzą jak poważna jest sytuacja? Nie chodzi mi o to, żeby wszystkich na siłę i jednocześnie uświadamiać, ale nie można też pozostawić rozwoju sytuacji samemu sobie. Nie zazdroszczę Ci tej roli, ale może być tak, że to Ty będziesz "przeprowadzać" pozostałych przez ten trudny czas. Pomyśl o wszystkim, czego nie wiesz, nie rozumiesz i pytaj - będziemy odpowiadać i pomagać.
Madzia70 napisała Ci o możliwościach opieki - jeśli nie dom to hospicjum stacjonarne. To naprawdę dla chorego ( i jego rodziny) najlepsza opcja, gdy dolegliwości wynikające z zaawansowanej choroby nowotworowej przejmują kontrolę nad codziennym życiem i normalnym funkcjonowaniem.
Pozdrawiam ciepło.
 
tulipanna55 


Dołączyła: 03 Sty 2017
Posty: 9

 #15  Wysłany: 2017-01-08, 12:06  


Missy,ani maz ani tesciowie nie wiedza jak powazna jest sytuacja, gdyz nikt z lekarzy tego nie powiedzial. Maz po wizycie zostal i pytal o rokowania,o stan to powiedzial lekarz,ze "bedzoe dobrze", "trzeba byc dobrej mysli", "gdyby nie widzieli szans to by nie leczyli". Z mojej wiedzy ogolnrj wynikalo ze sytuacja jest powazna i zaczelam doczytywac, trafilam do Was dzieki temu i dowiedzialam sie o hospicjum i potwierdziliscie moje przypuszczenia a takze to co wyczytalam. Maz na ogol jest przeciwny jak to on mowi "madrosciom forumowym" czego by one nie dotyczyly. Maz raczej mysli ze Mama zwykle ma szczescie,ze poprzednio wziela chemie i bylo dobrze,lekarze mowili mu ze takie male guzki latwo sie chemia leczy i on musli ze moze co jakis czas Mama po prostu bedzie co jakis czas powtarzac te cylke chemii (co rok,dwa lata)w zaleznosci od wynikow i ze to sie tak bedzie zaleczac i bedzie wzgladnie dobrze. Ogolnie ma swiadomosc ze to choroba mocno smiertelna,ze nawroty leczy sie ciezko,ale w tym konkretnym przypadku Mamy nikt mu nie powiedzial ze to nie wrozy nic dobrego
Powiedzcie prosze, czy to juz bedzie ostatni cykl chemii (zaplanowano ich 6,po 3 TK)?
Moja ciotka mieszkajaca na stale w Belgii mowila ze tam juz sie w ogole przy przerzutach do pluc chemii nie daje.. Pytalam czy rozmawial z Mama o tej opiece dlugoterminowej, Rodzice maja sie zastanowic (no bo przeciez tez nie do konca zdaja sobie sprawe z powagi sytuacji). Boje sie odebrac mu nadzieje, boje sie ze to na mnie bedzie wsciekly..nawet boje sie ze jesli Mu powiem a te zmany na pluchach ustapia po chemii to ze powie,ze zle wrozylam Mamie..
A jednoczesnie chcialabym abysmy wspolnie podjeli kroki by poprawic u Mamy warunki,zrobic wode..
Czy jest szansa ze po chemii te zmiany w pluchach ustapia? Czy nawet jesli ustapia to na chwile i wroca ze zdwojona sila? Czy nie ustapia wcale a jedynie nie beda sie powiekszac? Czy w czasie chemii przerzuty moga pojawic sie tez w innych miejscach? Zwlaszcza przy zastosowanym u Mamy leczeniu monolekowym?
_________________
Per aspera ad astra..
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group