1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Przesunięty przez: DumSpiro-Spero
2015-08-15, 18:13
Rak nerki uogólniony
Autor Wiadomość
gosiat 


Dołączyła: 12 Gru 2014
Posty: 161
Pomogła: 17 razy

 #31  Wysłany: 2015-10-16, 15:27  


A może jak tato nie chce brać tabletek trzeba je zamienić na coś innego? Ból przy przerzutach do kości jest straszny. Mój tatuś na ból był wytrzymały,ale tego nie był w stanie wytrzymać,w szpitalu ustawili Mu leki,miał duże dawki morfiny ... Boleć nie bolało ale i malo kontaktował,coś za coś. Ale lepsze to niż wycie z bólu. Porozmawiaj z lekarzami,tato nie może cierpieć
_________________
Tatuś walczył 3 tygodnie - diagnoza DRP z przerzutami do kręgosłupa i wątroby 05.12.2014r. - 26.12.2014r. (*)
 
adgol2004 


Dołączył: 14 Sie 2015
Posty: 26

 #32  Wysłany: 2015-10-16, 19:11  


W Twojej stopce jest napis "diagnoza DRP". Co to znaczy?
 
gosiat 


Dołączyła: 12 Gru 2014
Posty: 161
Pomogła: 17 razy

 #33  Wysłany: 2015-10-17, 08:04  


Mój tato miał drobnokomórkowego raka płuc (DRP) - na temat tego jak leczony jest Twój tato na raka nerki się nie wypowiadam bo się nie znam na tym, natomiast wiem,że nie powinno i nie może boleć.
_________________
Tatuś walczył 3 tygodnie - diagnoza DRP z przerzutami do kręgosłupa i wątroby 05.12.2014r. - 26.12.2014r. (*)
 
adgol2004 


Dołączył: 14 Sie 2015
Posty: 26

 #34  Wysłany: 2015-10-19, 03:24  


Jest kilkanaście minut po 3 w nocy. Od 1 w nocy ból jak cholera. Żadne tabletki nie działały. Zadzwoniłem po pogotowie. Przyjechali i podali 10ml morfiny w zastrzyku. Po pół godzinie zadziałała. Teraz mija godzina od czasu, gdy pogotowie odjechało, a ból wraca. Do południa mamy wizytę z opieki paliatywnej. Non stop zwiększają dawkę wszystkiego, a ból galopuje do przodu i nie udaje się im go ujarzmić.

Ojciec panicznie boi się usiąść, bo wie, że już nie wstanie. Nogi nie chcą go nieść, ale wyrywa się, szarpie, by jeszcze - przy pomocy balkonika - zrobić trochę kroków do przodu. Śpi na stojąco. Mega uparty... :-(
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #35  Wysłany: 2015-10-19, 06:51  


adgol2004 napisał/a:
Do południa mamy wizytę z opieki paliatywnej.


Cała nadzieja w Nich, muszą ustawić dobrze przeciwbólowo. Powiedz, że do tej pory leki niewiele pomagają albo pomagają na chwilę. Tato musi mieć wprowadzone leki na stałe, brane systematycznie plus do tego jakiś lek, który doraźnie będziecie mogli jeszcze dołączyć w razie ponownego bólu. Pogotowie niewiele pomoże, to tylko pomoc doraźna, pomoc na chwilę.
adgol2004 napisał/a:
Śpi na stojąco

Na to też trzeba coś zadziałać. Boi się jak wiele osób, że jak już siądzie, położy się to więcej nie wstanie. Takie chodzenie to też dla Niego męczarnia, zwłaszcza przy przerzutach do kości, też zasugerujcie lekarzowi ten problem, chyba lepiej będzie jak tato trochę poleży, pośpi.
adgol2004 napisał/a:
Mega uparty

To choroba tak zmienia człowieka, chce walczyć na siłę ale choroba osłabia i czyni spustoszenie.

Dużo sił dla Was.
 
adgol2004 


Dołączył: 14 Sie 2015
Posty: 26

 #36  Wysłany: 2015-10-19, 13:46  


Po nieprzespanej nocy nareszcie jest jakiś postęp w walce z bólem. Odrzucono WSZYSTKIE tabletki przeciwbólowe na rzecz morfiny dawanej podskórnie. Jak na razie ojciec bardzo szybko się męczy. Fakt, ból jest zminimalizowany.

Dojście do ubikacji (7 metrów od łóżka) zabierało nam godzinę czasu z 10-minutowym postojem koło kominka, na którym można się oprzeć. Powrót z ubikacji to kolejna godzinna wyprawa z taką samą przerwą. Tak było do przedwczoraj. Teraz ten odcinek bierzemy na trzy raty; po dwóch metrach przerwa z siedzeniem na krześle. Z powrotem nie ma szans, aby wrócić o własnych siłach. Z jednej strony cieszę się, że ojciec walczy, ale widzi, że z każdym dniem słabnie.

Nie mogę zapomnieć tego widoku, gdy po minucie, może dwóch, zobaczyłem na ziemi kałużę potu z jego twarzy. Tak mocny miał atak bólu i to po dobrej godzinie od podania Sevredolu 20mg. Nie było innej opcji, abym nie zadzwonił po pogotowie.

Możecie mi powiedzieć Wasze doświadczenia z morfiną i przerzutem do kości? Czy człowiek śpi po morfinie?

Gdy pytałem o to pielęgniarkę, to odpowiedziała mi, że jest to różnie. Niektórym załączają się schizy i w ogóle nie śpią, a są też tacy, którzy śpią.
 
ejo1951 


Dołączyła: 03 Kwi 2013
Posty: 11
Pomogła: 5 razy

 #37  Wysłany: 2015-10-24, 12:26  


Witaj adgol2004, bardzo wzruszyly mnie Wasze problemy. Wydaje mi si e, że powinieneś spróbować położyć Tatę na oddziele onkologicznym , bo tylko tam może otrzymać kompleksową pomoc. Skoro jest leczony aktualnie votrientem, ma pelne prawo do takiej opieki szpitalnej, a nie tylko paliatywnej. Może pomogą coś naświetlenia, może jakieś zabiegi odbarczające u ortopedy lub neurochirurga.
Mój mąż ma przerzuty do kośći w całym organizmie, ale od lipca br maiał już 3 naświetlenia przeciwbólowe, co 4 tygodnie dostaje krplówkę z biosulfonianów, a leki przeciwbólpwe ma tak ustawione, że praktycznie nie odczuwa bólu.Następnym razem nie wzywaj karetki, tylko można spróbować udać się na SOR tam gdzie jest onkologia i spróbować połozyć na oddział.
Pozdrawiam i wspólczuję.
 
adgol2004 


Dołączył: 14 Sie 2015
Posty: 26

 #38  Wysłany: 2015-10-24, 13:52  


Dziękuję za tę cenną wskazówkę.

Sęk w tym, że mój tata nie będzie chciał (i nie chce) leżeć w szpitalu. Chce być w domu. Najlepiej się czuje, gdy obok niego jestem albo ja albo moja żona.

Trzy dni temu nogi odmówiły posłuszeństwa całkowicie. W nocy zrobił ostatnią marszrutę wokół kominka wraz ze mną. W sumie to niecałe 7 metrów. Ten odcinek pokonaliśmy w dość szybkim czasie, bo w półtorej godziny. Umęczeni oboje (ja i on). Do tej pory trwało to ok. 2 godziny. Nad ranem prosił mnie, bym pomógł mu wstać. Trzymając się z jednej strony balkonika a z drugiej strony mnie, starał się podnieść. Stanął pionowo, po czym padł bezwładnie na kolana...

Krzyk z bólu, panika z jego strony, drgawki... Dobrze, że moja żona była za oknem (myła parapety) i przybiegła. Od tego czasu nie ma mowy o samodzielnym wstawaniu. Palce lewej stopy już nie pracują; prawej - jeszcze trochę się ruszają.

Dziś założono ojcu cewnik. Ulga dla wszystkich! Wiecie, ile moczu zalegało w pęcherzu? Ponad 2 litry! Po godzinie od założenia cewnika po raz pierwszy od dłuższego czasu usłyszałem, że ból jest wytłumiony i że czuje się ... znacznie lepiej! Wrócił mu nawet tymczasowy uśmiech na twarz, a wraz z nim nasz też.

Dzisiejszej nocy był niesamowity ból w nogach, który - jak opisywał mi ojciec - przemieszczał się za kilka minut. Wpierw był w biodrze, potem w podudziu, potem w kolanie, a na końcu pod stopami. Opisywał to jako ciągłe uczucie strasznie bolącego kłucia. Po Ketonalu (100mg) przeszło po godzinie. Następnym razem wstrzyknę 2 kreski morfiny (wg zaleceń lekarza).

Apetyt wzorowy. Picie płynów ponad normę. Nawet ojciec się ucieszył z cewnika, bo może wrócić do picia swojej ciągłej dawki - 4 - 5 litrów na dobę. Teraz jego głównym zajęciem jest analizowanie wypitego płynu z ilością moczu, który po krótkiej chwili się pojawia.

Po morfinie są schizy. Najlepsze były "latające karpie" wielkości jednego łokcia. :-D Śmiałem się przez godzinę. Codziennie słyszę różne historie, które się nie wydarzyły naprawdę, a tylko w jego wyobraźni. Z każdym dniem jest ich coraz mniej, ale wciąż są. Gdy wraca mu pełna świadomość, to przypominam mu te historie i śmiejemy się z nich wspólnie.

Kupiłem wózek toaletowy (do kupy), ale transfer ojca z łóżka na wózek jest bardzo trudny. Jego waga (93kg), niesprawne w 100% nogi oraz cholerny ból przy każdym poruszeniu się sprawiają, że przeprowadzka na kibelek na kółkach jest męczarnią dla nas wszystkich.

Dziś otrzymaliśmy wyniki kreatyniny. Wskaz jest lekko ponad normę. Nie jest źle.

Najgorsza jest dla mnie myśl, że za dwa tygodnie mamy jechać do onkologa, aby znów zakwalifikować się na dalsze "leczenie" Votrientem. Nie ma już mowy o tym, aby ojciec był przewożony na siedząco. Na leżąco też nie wytrzyma, bo w karetce strasznie rzuca na prawo i lewo. Dwa tygodnie temu, wracając karetką, byliśmy obaj połamani. Co dopiero na leżąco. Co tu zrobić?
 
adgol2004 


Dołączył: 14 Sie 2015
Posty: 26

 #39  Wysłany: 2015-10-31, 14:33  


Kolejne dni mijają. Nogi już w 80% wysiadły. Teraz ojciec albo siedzi albo leży. Ból galopuje do przodu. Morfinę podajemy już co 4 godziny podskórnie. Co kilka dni dochodzi kolejny plaster. Doszły też spreje przeciwbólowe. Nic nie daje. Nic. Wczoraj wieczorem było "wycie do księżyca" z bólu. Być może że było to spowodowane jazdą do szpitala poprzedniego dnia. A poszło o krew w moczu. Było jej sporo i do tego pełno skrzepów. Ciśnienie bardzo niskie. Lekarz rodzinny zadecydował: zlecenie na transport do szpitala. Po czterech godzinach tam się znaleźliśmy (abstrahuję już od krzyków spowodowanych bólem podczas transportu czy przenoszenia). Rozmowa ze szpitalnym lekarzem trwała może 2 minuty. Otrzymaliśmy reprymendę, że z takim czymś nie przyjeżdża się do szpitala, bo w przypadku choroby nowotworowej krew w moczu i nawet ze skrzepami to normalka. Zrobiono wyniki krwi. Dano morfinę dożylnie i skierowanie na transport do domu. Znowu czekanie kilka godzin na karetkę. Od tego czasu ból i jeszcze raz ból.

Od wczoraj 22:00 ojciec śpi szesnastą godzinę. Gdy to piszę, jeszcze śpi. Osobiście nie nazwałbym tego snem ale transem. Bo podnosi ręce, oczy. Gdy rozgląda się po pokoju, macham mu, a on mi odmachuje. Pytam go "jak się spało", a on na to, że dobrze i śpi dalej.
 
adgol2004 


Dołączył: 14 Sie 2015
Posty: 26

 #40  Wysłany: 2015-11-02, 19:08  


Ociec przebudził się w sobotę o 19:00 po prawie 19 godzinach spania jednym ciągiem. Chciał wstać. Poruszył lewą nogą i ... zaczął się niesamowity, przeokropny ból. Krzyk, wrzask, darcie się z bólu - to mało powiedziane. Morfina, tabletki, plastry - nic nie działało. Nic. Kompletnie nic. Jest decyzja lekarki paliatywnej: zwiększamy dawkę morfiny, co sprawiło, że ojciec już tylko leżał, majaczył i ten cholerny ból. Przez całą sobotnią noc ból przemieszany z krzykiem. Żadnej poprawy. Z ojcem nie było kontaktu.

1.listopada spędziliśmy w domu przy ojcu. Zero poprawy. Ból, którego odzwierciedleniem był nasilający i opadający krzyk, odzwierciedlała krzywa sinusoidy; trochę w górę, by osiągnąć maksymalny poziom, po czym spadek. Przy braku bólu oddech ojca ustawał na dwie, trzy, niekiedy na cztery sekundy. Myślałem sobie, że zaraz będzie zgon. Myliłem się.

Nocka z niedzieli na poniedziałek była przeplatana wytłumionym krzykiem, którego uciszała morfina. Były stęki, pojękiwania i kilkusekundowy bezdech. Wiecie, co było najgorsze? Cisza, która wybrzmiewała w uszach nienaturalnie.

O 6:00 rano podałem morfinę i postanowiłem się nieco położyć. Nastawiłem sobie zegarek na 10:00. Obudziły mnie dzwony z pobliskiego kościoła, które biły o 9:30. Nasłuchuję, słyszę oddech ojca. Ubieram się. Schodzę po schodach. Słyszę gulgotanie w gardle. Oddech ustał. 9:45 - koniec historii jednego z kilku tysięcy pacjentów, którzy umierają każdego roku na raka nerki. W czwartek (5.listopada 2015r.) pogrzeb.
 
tęcza 


Dołączyła: 19 Mar 2013
Posty: 754
Pomogła: 169 razy

 #41  Wysłany: 2015-11-02, 19:56  


adgol2004, bardzo mi przykro ... ::rose::
Jest już w niebie, nie cierpi, a Ty jak Anioł trwałeś przy Tacie do końca :/pociesza:/
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #42  Wysłany: 2015-11-02, 20:24  


Bardzo mi przykro ... ::rose::
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #43  Wysłany: 2015-11-02, 20:26  


adgol2004,

Przyjmij wyrazy współczucia ::rose::
 
marysia5 


Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 975
Pomogła: 107 razy

 #44  Wysłany: 2015-11-02, 20:34  


Adgol2004 - przyjmij najszczersze współczucie.Dużo sił życzę.

Trudny okres przed tobą, ale nie będzie już w nim strasznego cierpienia Taty.
Niech odpoczywa w pokoju.
::rose::
_________________
marysia5
 
izajarz 


Dołączyła: 27 Lip 2013
Posty: 130
Pomogła: 27 razy

 #45  Wysłany: 2015-11-02, 22:14  


Jestem z Tobą i Twoją rodziną ::rose::
Walczyłeś dzielnie dla Taty..........
ij
_________________
izajarz
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group