1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Mój Tato walczy z przerzutami - czy tu znajdę wsparcie?
Autor Wiadomość
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #76  Wysłany: 2010-11-20, 12:28  


Dziękuję za ciepłe słowa :tull:
Staram się mysleć pozytywnie.
 
owcaMarta
[konto usunięte]



Posty: 0

 #77  Wysłany: 2010-11-24, 21:56  


kretka83, Trzymaj się najdzielniej i najsilniej jak potrafisz...
Mówi się,że wiara czyni cuda! Obyśmy się na niej nie zawiedli!!!!
W myślach i w sercu wciąż mam Was wszystkich przy sobie...

Tyle tu wszędzie smutku żalu ale i otuchy i wparcia....

Przytulam CIę silno!!!!!!!!!............
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #78  Wysłany: 2010-11-25, 14:21  


Dziękuję :cmok:
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #79  Wysłany: 2010-12-10, 16:44  


Nie radzę sobie psychicznie.
Tata czeka na tomografię płuc, która pomoże ustalić dokładnie, co jest w płucach. Jednak ponowne znalezienie ognisk przerzutowych w płucach to tylko połowa nieszczęścia. Tata zaczął mieć problemy z koncentracją, do tego stopnia, że - aktywny i nie rozczulający się nad sobą - wziął zwolnienie w pracy, po zaledwie dwóch miesiącach od jej wznowienia po urlopie na poratowanie zdrowia. Staramy się wierzyć, że to tylko stres w oczekiwaniu na kolejna tomografię, zmęczenie leczeniem, obciążenie pracą po długiej przerwie... Ale gdzie głęboko każde z nas chyba się obawia najgorszego - przerzutów do mózgu. Tak więc oprócz tomografii płuc będzie tomografia mózgu i diagnoza pewnie jeszcze przed świętami... Nie moge przestać mysleć o najgorszym, choć jednocześnie w głowie mi się nie mieści, że dziadostwo mogło i tam się rozwinąć, po tych wszystkich chemiach, które tata przeszedł, przy tym zdrowym stylu życia, który prowadzi... Zresztą jeszcze pół roku temu marker nowotworowy był w normie, a teraz wszystko by się tak spieprzyło?... :-(

Dwa tygodnie temu urodziłam Synka. Tata jest szczęśliwy, ale wiem, że nie umie w pełni cieszyć się z zostania dziadkiem, bo jest skoncentrowany głownie na swoim zdrowiu (w pewnym stopniu go rozumiem - rodziłam poprzez cięcie cesarskie i przez pierwsze 3 dni nie umiałam się cieszyć z faktu zostania mamą, bo koncentrowałam się na własnym cierpieniu i niewygodzie...). Ja też nie mogę teraz w pełni cieszyć się pierwszymi chwilami z Synkiem, bo ciągle myślę o Tacie, bo boję się, że jednak przyszło to najgorze... Czekanie na badanie i potem wyniki - najgorszy koszmar, który powtarza się w naszym życiu już kolejny raz... Martwię się, że Synek wyczuwa mój nastrój, że "zarażam go" złym samopoczuciem... Przykro mi, że wielkie szczęscie jakie nas spotkało, przysłonił znowu ten strach...

Tak bardzo mi ciężko...
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #80  Wysłany: 2010-12-10, 17:01  


kretka83 napisał/a:
Dwa tygodnie temu urodziłam Synka.

Oczywiście moje gratulacje!
kretka83,dopiero co urodziłaś.
Z pewnością nadal jesteś obolała.
Do tego Tata zmaga się z ciężką chorobą.
Więc masz prawo odczuwać dyskomfort psychiczny.To naturalne.
Ważne,aby to z każdym dniem malało.
Aby nie przerodziło to się w depresję.

Spójrz na swoje maleństwo i choć na chwilkę zapomnij o problemach.

Życzę Ci mimo wszystko spokoju i radości z macierzyństwa.
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #81  Wysłany: 2010-12-10, 20:12  


Dziękuję.

Staram się, staram się bardzo nie poddać temu obezwładniającemu lękowi. Ale on jest silny i dobrze sobie radzi, wdziera się we wszystkie zakamarki i w najmniej oczekiwanym momencie pokazuje pazury...

Tata był dziś u mnie. Jest rzeczywiście rozkojarzony - bardzo chcę wierzyć, że to jednak ze stresu i zmęczenia. I chyba bardzo się boi, bo choć jest człowiekiem optymistycznie nastawionym do życia, pełnym woli walki, to chyba jest już tą walką zmęczony, no i zwyczajnie boi się o swoje życie. Któż by się nie bał w jego sytuacji?...
Modlę się, żeby się okazało po tomografii, że z mózgiem wszystko w porządku. Nie tylko dlatego, że dałoby nam to większe nadzieje na dalszą walkę, ale i Tata na pewno poczułby się od razu lepiej, nabrałby nowych sił - bo teraz jest chyba trochę zrezygnowany...

Trzymajcie kciuki, proszę.
 
ela1 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 27 Lut 2010
Posty: 2479
Pomogła: 516 razy

 #82  Wysłany: 2010-12-10, 23:48  


Ja już trzymam setki kciukasków :uhm!:
_________________
"Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
 
Nadzieja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Sty 2009
Posty: 866
Pomogła: 67 razy

 #83  Wysłany: 2010-12-12, 23:37  


kretka- trzymam mocno :*
 
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #84  Wysłany: 2010-12-16, 11:38  


Wszystko się zawaliło.
Jak dla mnie - nie ma już nadziei. Nie potrafię jej mieć.
Oprócz guza w płucu, który wykazał już PET, jest przerzut w mózgu.
Ile czasu nam zostało?
Co się będzie teraz z Tatą działo?
Jak mu pomóc?
Skąd brać siłę, nie tylko dla siebie, ale i dla Synka - dla niego muszę się trzymać.
Jak wspierać Mamę? Brata?...

Tysiąc pytań i tylko łzy płyną.
To nie może być koniec :cry:
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #85  Wysłany: 2010-12-16, 14:03  


Droga Kretko

czytam co napisałaś i zastanawiam się jak trudno odpowiedzieć na Twoje pytania.

Bezsilność i brak nadziei jest niestety wpisane w walkę z nowotworem. Najpierw jest niedowierzenie, strach..później złość , walka niesterty pojawia się też bezsilność i brak nadziei.

Ja na początku choroby mojego Ukochanego popadłam w totalną czarną rozpacz, zupełnie mu nie pomagałam w walce, bo myslałam chyba bardziej o swoich odczuciach i lękach.

Pewnego dnia pomyslałam, jak On to odczuwa i jak ja bym to odczuwała: przecież On się boi bardziej odemnie, boi się o siebie ale boi się też o nas.
Myślę, że Twój Tata jest podobnie przerażony, tym jak nie potrafi zapanować nad swoim organizmem, jak boi się napewno i o Was.

Wiem już ,że dla chorego my bliscy musimy być skałą- opkoą. Musimy jeśli zabraknie już nadziei- dać Im w tym czasie maksymalnie dużo dobrych, rodzinnych chwil.

Pamiętaj o swoim synusiu, takie malutki dziciątko bardzo wyczuwa nastroje mamy i jeśli karmisz piersią pamiętaj, że stres może zatrzymać laktację.

Szczera rozmowa z mamą i bratem napewno pomoże, ale nie możecie wprowadzać w domu już żałobnej atmosfery.
Ja wiem, że to trudno wykonać, gdy serce pęka z bólu, ale w tym momencie nie my jesteśmy ważni tylko nasi chorzy.

Trudno to pisać,

Kretko życzę Ci z całego serca dużo siły i odwagi
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #86  Wysłany: 2010-12-16, 16:13  


Dziękuję za mądre słowa.
Tata po konsultacji z neurologiem. Guz jest prawdopodobnie pojedynczy i operacyjny (w płacie skroniowym). Tata ma podjąć decyzję, czy chce iść do szpitala na zabieg już po tym weekendzie, czy po świętach. Zdaje się, że już zdecydował, że jak najszybciej. Tak że w niedzielę robimy u nas szybką, prowizoryczną wigilię, bo w tą prawdziwą Tata będzie niestety w szpitalu.
Póki co - dostał sterydy na zmniejszenie obrzęku mózgu, mam nadzieję, że mu pomogą, bo wiem, jak trudne jest dla niego - bardzo sprawnego intelektualnie faceta - to że gubi słowa, zapomina, nie może się skoncentrować...
Jakies światełko znowu wstąpiło we mnie. Wiem, że z tą chorobą, tak zaawansowaną (przypominam, że są jeszcze guzki w płucach, ale to odkładamy na razie na potem, najważniejszy jest mózg) Tata nie dożyje starości, pewnie nawet nie przeżyje dwóch lat. Ale skoro guz jest operacyjny i zabieg zostanie wykonany już w przyszłym tygodniu, to jest chyba nadzieja, że mamy przynajmniej kilka miesięcy.
Staram się bardzo mocno wierzyć, że tak właśnie jest.
I mam nadzieję, że Tata też w to wierzy i nabierze nowych sił do walki. Bo wiem, jak bardzo wazne jest pozytywne nastawienie pacjenta. A mój Tata, po 3,5 roku walki z raczyskiem, trochę się już podłamał. Oby wróciła mu wiara...
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #87  Wysłany: 2010-12-16, 16:48  


Kretko

już sama informacja dla chorych, że coś zaczyna się dziać, że lekarze zaczynają "działać" - jest bardzo pozytywnym bodźcem dla chorego na odzyskanie siły do walki.

Dla mojego Małżowinka to było bardzo ważne, gdy po konsultacji w COI zaczęto leczenie i właśnie "coś" zaczyna się dziać.

Naprawdę życzę dużo siły...

Jak to mój Małżowinek ostanio mówi na do widzenia " zostanie ze zdrowiem" :)
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #88  Wysłany: 2010-12-17, 13:23  


Dziękuję, Peti :tull:

Rozmawiałam parę minut temu z Tatą, w zupełnie inny sposób dziś mówił, niż wczoraj, gdy poznał wynik tomografii, ale jeszcze był przed konsultacją z lekarzem. Wczoraj miał bardzo smutny głos, wydaje mi się, że powstrzymywał łzy, na pewno był mocno podłamany. A dziś słyszałam dawną energię, wiarę, że może się udać, jakiś optymizm, chęć do walki Wiem, że będzie ciężko, nam wszystkim. Wiem, że nie musi się udać (w końcu to operacja na mózgu, potem jeszcze płuca, gdzie też przerzuty rosną, trzeba się spieszyć...). Ale nastawienie Taty jest bardzo, bardzo ważne. Więc ogromnie mnie cieszy, że znowu chce walczyć. I mnie trochę lżej na sercu dziś.
A w niedzielę improwizowana wigilia u nas w domu. Nie wiem jak to wyjdzie, nie mamy ani prezentów (ale Rodzice też podobno nie mają ), nie mamy choinki, nie mamy sianka pod obrus ani nawet obrusu chyba Ale najważniejsze jest, żeby się spotkać, pobyć ze sobą. Rodzice przyniosą uszka (Tata zrobił ponad setkę, jak co roku), pierniczki i śledzia, my zorganizujemy barszcz, może karpia i mam nadzieję, że będzie miło :)
 
kretka83 


Dołączyła: 07 Gru 2009
Posty: 311
Skąd: Łódź
Pomogła: 20 razy

 #89  Wysłany: 2010-12-20, 10:45  


Wczoraj wigilia z Rodzicami. Nastroje niby dobre, choć w głębi serca każdy chyba był smutny.
Tata nie traci poczucia humoru, ale widać, że jest zmęczony, słabszy... Po raz pierwszy od pierwszej diagnozy 3,5 roku temu, widać po nim, że jest chory i że się boi... Mówi, że sterydy pomagają, ma mniejsze kłopoty z koncentracją i głowa przestała go boleć. Ale mimo wszystko zmienia się i strasznie ciężko jest patrzeć na doktora matematyki, bardzo oczytanego, sprawnego intelektualnie człowieka, jak momentami gubi jakieś proste słowo albo się "zawiesza" na chwilę :-(
Dziś był u torakochirurga, niestety w płucach też nie jest za dobrze, zmiany są po obu stronach. Chcą operować być może już nawet 2 tygodnie po operacji głowy. Czy to nie za szybko? Wiem, że liczy się czas, ale martwię się, czy Tata dojdzie przez ten czas do siebie... :uuu:
Bardzo, bardzo mi ciężko. wbrew ślepej nadziei na cud, obawiam się, że to już naprawdę ostatnie święta Taty.
I pogodzić się z tym nie umiem w żaden sposób :cry:

[ Dodano: 2010-12-20, 19:34 ]
Kochani, wiem, że macie mnóstwo swoich spraw, do tego święta idą...
Ale tak bardzo potrzebuję wsparcia, może jakaś dobra dusza cos napisze?
Tak bardzo się martwię.
Tata przyjęty na oddział, operacja w środę. Niestety - o, polska służbo zdrowia! - do jutra musi leżeć na korytarzu :shock: bo nie ma łózka wolnego. W sumie to trzeba się cieszyć, że go w ogóle wcisnęli tak na sam koniec roku i że operacja jeszcze w tym tygodniu. Ale z drugiej strony jak pomyślę o moim kochanym Tatusiu, jak leży tam samotnie na tym korytarzu, czekając na tak poważna operację, sam ze swoimi myślami i lękiem... Położyłabym się za niego tam, byle tylko nie musiał przez to przechodzić :cry: Tak bardzo boli bezsilność, bezradne patrzenie, jak ktoś tak bardzo kochany cierpi :cry: Wprawdzie Tato trzyma się świetnie jak na swoją sytuację, powiedział do Mamy, że jest pewien, że są na świecie ludzie, którzy się czują gorzej niż on... Ale wyobrażam sobie, że w głębi duszy jest przerażony. Strasznie mi z tym źle, zrobiłabym wszystko żeby nie musiał tego znosić, ale nic zrobić nie mogę :-(
I tylko się modlę raz za razem, żeby wszystko poszło dobrze. Żeby... wydarzył się cud :-( Patrząc na Tatę naprawdę trudno uwierzyć, że jest nieuleczalnie chory, że można już tylko przedłużyć mu życie. Że nie będzie już zdrowy - to się w głowie nie mieści :-(
Trudno też patrzeć, jak w ciągu tak krótkiego czasu, kilku tygodni zaledwie, utracił dawną bystrość umysłu. Wybitna inteligencja, olbrzymie oczytanie (czytał od dawna po kilkadziesiąt książek rocznie), cięty język, refleks... Teraz to wszystko jakoś przygasło. Oczywiście Tata jest w pełni władz umysłowych, w normalnym kontakcie, nadal jest dowcipny, ładnie się wypowiada... Ale to, że brakuje mu czasem słowa, że czasem zastanawia się chwilę dłużej nad znaczeniem czegoś co usłyszał, że nagle kiepsko radzi sobie z wyższą matematyką, którą całe życie się zajmował... To jest PRZERAŻAJĄCE, bardziej chyba, niż cała reszta tej choroby. Jakby powolutku, po cichutku, jakby nieśmiało, stawał się trochę inna osobą :cry: :cry:
 
klach 


Dołączyła: 22 Lis 2010
Posty: 102
Pomogła: 2 razy

 #90  Wysłany: 2010-12-20, 22:14  


Kochana,
czytam i wspołczuje w bolu...nie wiem co powiedziec, robisz tak wiele i tak bardzo sie starasz...wiem ze ta bezsilnosc jest przytłaczająca i przerażająca.

Przytulam Cię mocno i caluje
trzymam kciuki za operację Twojego Taty
kasia
_________________
Kasia
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group