1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Mój tata - niedrobnokomórkowy nowotwór płuca lewego
Autor Wiadomość
magdalenka32 


Dołączyła: 06 Paź 2011
Posty: 13
Pomogła: 2 razy

 #1  Wysłany: 2011-10-06, 17:07  Mój tata - niedrobnokomórkowy nowotwór płuca lewego


Kochani. Dzisiaj nadszedł ten dzień, kiedy i ja chciałabym podzielić się z Wami historią choroby mojego Taty, przeżyciami, emocjami życia w cieniu śmierci ...Śledzę forum od kilku miesięcy ( wasze wspieranie się,zmagania, ból, odchodzenie najbliższych...)ale wciąż brakowało mi odwagi, siły żeby się tutaj zalogować. Może opiszę pokrótce przebieg choroby Taty: w styczniu była diagnoza - niedrobnokomórkowy rak płuca lewego, lewa struna nieruchoma, powiększone węzły chłonne, zmiany ogniskowe w nadnerczu, mokry kaszel, który tak bardzo Go męczy...Tata w kwietniu miał zastosowaną chemię - 1 cykl, a w sierpniu radioterapia (po której mam wrażenie stan się pogorszył :-( ) Zaczął kuleć na nogę, a właściwie ma ją taką sztywną nieruchomą i ból w biodrze...Zaczął się poruszać przy pomocy chodzika, korzysta też z tlenu. A jeszcze przy pierwszym postawieniu diagnozy dano nam nadzieję na operację...I z tą nadzieją pojechaliśmy do Olsztyna, do szpitala, gdzie powiedziano nam , że z operacji "nici", bo choroba tak szybko postępuje i już jest za późno...To dlaczego nie podjęli sie tej operacji wcześniej, kiedy choroba nie była aż tak zaawansowana? Tylko kazali czekać na wizytę, bo wcześniej nie było miejsc w Wojewódzkim Szpitalu...Wiem, że miał szansę...a przez odległe terminy i opieszałość lekarzy - odebrano nam ją :-(

Wiem, że zbliża się ten najgorszy moment...Kiedy ostatnio byłam w domu (mieszkam 250km od taty) i zobaczyłam tatę tak bardzo chudego...poruszającego się przy pomocy chodzika...nie wytrzymałam i rozpłakałam się przy Nim...A On próbował mnie pocieszać mówiąc: "ja już się z tym pogodziłem...", uśmiechając się do mnie...Jego łydki takie chude jak przegub mojej dłoni...
Każdego dnia budzę się z lękiem..boję się "tego" dnia...Kiedy jestem z tatą, nie wiem co mówić, jak pocieszać..Myślę, że jest w depresji...Siedzi patrząc niby w telewizor, ale nie ogląda tak naprawdę...Czuję niemoc i bezsilność...Boję się odchodzenia...Cierpienia Taty...Dzisiaj jak mama mi powiedziała, że tata miał większy apetyt i powiedział, że czuje sie lepiej - od razu taka myśl" O Boże czy to już? Przecież ludzie ponoć przed śmiercią tak właśnie mają..." Co ja mogę jeszcze dla Niego zrobić...? Nawet nie mogę być przy Nim ze względu na odległość i pracę...Jadę za tydzień do domu i proszę Boga " Boże, żeby chociaż jeszcze ten tydzień...żebym zdążyła..."

Wiecie co jest najbardziej niesamowite dla mnie w tej chorobie, relacji z Tatą..? Cud przebaczenia...Bo ja miałam dużo żalu do Taty, za naprwdę trudne życie, rany, które zadał mojej Mamie, mnie i siostrze...A teraz...już nie pamiętam tego co złe...Wybaczyłam, kocham całym sercem...Wiem, że był po prostu słaby i bardzo chory i potrafię tą przeszłość tak wytłumaczyć, zamknąć...A myślałam, że nigdy Mu nie wybaczę, że zawsze będzie zadra w sercu...Życie bywa naprawdę zaskakujące...

Dziękuję, że mogłam się z Wami podzielić moją historią...Jestem z Wami w Waszych cierpieniach i smutkach. Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie...Życzę dużo siły, wytrwałości...
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #2  Wysłany: 2011-10-06, 17:18  


magdalenka32 napisał/a:
Wiecie co jest najbardziej niesamowite dla mnie w tej chorobie, relacji z Tatą..? Cud przebaczenia...Bo ja miałam dużo żalu do Taty, za naprwdę trudne życie, rany, które zadał mojej Mamie, mnie i siostrze...A teraz...już nie pamiętam tego co złe...Wybaczyłam, kocham całym sercem...Wiem, że był po prostu słaby i bardzo chory i potrafię tą przeszłość tak wytłumaczyć, zamknąć...A myślałam, że nigdy Mu nie wybaczę, że zawsze będzie zadra w sercu...Życie bywa naprawdę zaskakujące...

Bardzo Ci tego zazdroszczę, ponieważ ja tego nie potrafiłam. I teraz próbuję sobie z tym poradzić. Dziękuję Ci za to co napisałaś.

Tobie też życzę dużo siły, odwagi i wytrwałości.
Pozdrawiam
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #3  Wysłany: 2011-10-06, 17:36  


witaj
z twojego opisu widac , miłośc do taty
wybaczyłas i chyba wam obojgu jest z tym lżej
zyczę ci duzo siły , bo będzie ci potrzebna
czy tata jest pod opieką jakies hospicjum ? oni naprawdę duzo pomagają
wiem to bo niedawno odszedł moj tata i gdyby nie ta pomoc to byłoby jeszcze trudniej
zyczę ci duzo siły bo będzie Ci bardzo potrzebna
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
magdalenka32 


Dołączyła: 06 Paź 2011
Posty: 13
Pomogła: 2 razy

 #4  Wysłany: 2011-10-06, 18:35  


Justynko - nigdy nie jest za późno...Ważne, żeby to przebaczenie dokonało się w Twoim sercu...To, że nie zostały wypowiedziane słowa...Ważna ta intencja w sercu...Mam nadzieję, że ona jest...Jeśli nie - trzeba prosić o tą łaskę...

Niki - tata jest pod opieką takiego domowego hospicjum, od czasu do czas przychodzi pielęgniarka, sprawdza stan, samopoczucie taty...

Dziękuję Wam. Pozdrawiam cieplutko...
 
vioom 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 1286
Pomógł: 1048 razy

 #5  Wysłany: 2011-10-06, 18:35  


A ja nieśmiało wyjaśnię dlaczego nie było operacji:
Cytat:
zmiany ogniskowe w nadnerczu

Cytat:
powiększone węzły chłonne

Cytat:
lewa struna nieruchoma (naciek?)
_________________
www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #6  Wysłany: 2011-10-06, 18:42  


magdalenka32 napisał/a:
Justynko - nigdy nie jest za późno...Ważne, żeby to przebaczenie dokonało się w Twoim sercu...To, że nie zostały wypowiedziane słowa...Ważna ta intencja w sercu...Mam nadzieję, że ona jest...Jeśli nie - trzeba prosić o tą łaskę...

magdalenko32, dziękuję
Cały czas 'pracuję' nad tym i w takim razie będę 'pracowała'.
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
magdalenka32 


Dołączyła: 06 Paź 2011
Posty: 13
Pomogła: 2 razy

 #7  Wysłany: 2011-10-06, 18:46  


Witaj Vioom, dziekuję za informację. Tylko byłam zaskoczona, ponieważ po tej pierwszej diagnozie tj. węzły powiększone i zmiana ogniskowa w nadnerczu -lekarz powiedział, że operacja jest możliwa. Dopiero jak pojechaliśmy do Olsztyna i tam po dodatkowych badaniach stwierdzono nieczynną strunę głosową - powiedzieli, że operacja nie wchodzi w grę. Zastanawia mnie tylko diagnoza tego pierwszego lekarza, może nie był na tyle kompetentny i niepotrzebnie dał nadzieję, której tak się "uchwyciłam"...Pozdrawiam
 
Johanka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Wrz 2010
Posty: 369
Skąd: Łódź
Pomogła: 112 razy

 #8  Wysłany: 2011-10-06, 18:50  


magdalenka32, Witaj. Dziękuję, że opisałaś Waszą historię. Jest w niej wiele bólu, bezradności, żalu i miłości. Życie nie jest idealne. Wiemy to wszyscy. Nie zawsze bywa lekkie, słodkie i "jak z bajki". Jednak, pomimo wszystko, życie jest piękne i trzeba je cenić, celebrować każdą chwilkę. Czasem mamy trudne relacje z drugim człowiekiem, ale w sytuacjach ekstremalnych, a taki jest rak, udaje nam się odsunąć w niepamięć złe wspomnienia, a pamiętamy tylko samo dobro. Związki między ludźmi bywają bardzo burzliwe, wszak nie bez przyczyny mawia się, że jest krótka droga od miłości do nienawiści. Nie byłaś w relacjach z Tatą odosobniona. Mój Antoni też nie zawsze był aniołem, a bywało naprawdę ostro. Gdy kocha się, można naprawdę wszystko wybaczyć. Kochasz Tatkę, to pewnik. Obyście mieli przed sobą jeszcze wiele czasu. Życzę Wam wszystkiego dobrego. Trzymaj się i pamiętaj, że bez względu na to, jak będzie, Twój Tato wie, że ma wspaniałą Rodzinę, która Go kocha i będzie wspierać w tym trudnym dla Was czasie.
_________________
NIL DESPERANDUM
 
magdalenka32 


Dołączyła: 06 Paź 2011
Posty: 13
Pomogła: 2 razy

 #9  Wysłany: 2011-10-06, 18:59  


Johanko - bardzo dziękuję za to co napisałaś...Trzymaj się dzielnie
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #10  Wysłany: 2011-10-06, 19:34  


magdalenka32 napisał/a:
Wiecie co jest najbardziej niesamowite dla mnie w tej chorobie, relacji z Tatą..? Cud przebaczenia...Bo ja miałam dużo żalu do Taty, za naprwdę trudne życie, rany, które zadał mojej Mamie, mnie i siostrze...A teraz...już nie pamiętam tego co złe...Wybaczyłam, kocham całym sercem...Wiem, że był po prostu słaby i bardzo chory i potrafię tą przeszłość tak wytłumaczyć, zamknąć..


U mnie bylo podobnie. Relacje z tata nie ukladaly sie najlepiej. Tata pil przez wiele lat. Potrafil pic przez tydzien bez przerwy :-( do tego nic nie jesc. Kazdy byl zly na Niego, ja tez ale nikt nie probowal go zrozumiec, kazdy chcial aby przestal pic i kazdy tylko powtarzal jaki on to zly jest, ze ma przestac itd...ale nikt nie wyciagal pomocnej dloni, ktora tak bardzo potrzebna jest osobie ktora nalogowo pije, nikt nie probowal zrozumiec dlaczego pije, moze mial problemy , z ktorymi sobie nie radzil a nie umial o tym rozmawiac :-( . Mysle, ze tylko ja szukalam przyczyny...
I wiesz co, stal sie cud tata z dnia na dzien powiedzial ''dosc'', nie pije wiecej. Bylo pieknie. Mialam tate takiego jakiego przez alkohol mi czesto brakowalo. Uszanowalam jego decyzje i staralam sie mu ciagle powtarzac jaki to on silny, ze jest inaczej kiedy nie pije itp... tato sie cieszyl a moje slowa bardziej mobilizowaly go i uswiadamialy w tym, ze tak faktycznie jest. Kazdy chcial aby sie zmienil, tato zrobil to dla wszystkich , dla calej rodziny sam, bez pomocy ale nikt tego nie uszanowal oprocz mnie :-( Tata byl smutny z tego powodu :-( ...ja tez
Pozniej, po krotkim czasie choroba zaatakowala, diagnoza nowotwor :cry: tata przegral walke :cry:

Zacytowalam Twoje slowa , poniewaz u mnie bylo podobnie. Przez ten krotki, smutny ale zarazem wspanialy czas tato tak sie zmienil, ze ja wrecz zapomnialam o przeszlosci, o dniach kiedy bylo ciezko. Tak niewiele bylo potrzeba aby zapomniec zlosc, zal .... Tez kiedys myslalam, ze nie zapomne a jednak, teraz wspominam tate i bardzo mi Jego brakuje !!!
Kocham go calym Swoim sercem i to jest piekne. Przykro mi jest tylko, ze nie bylo dane aby i reszta rodziny uszanowala to czego przez tyle lat chcieli a nie wyciagneli pomocnej dloni.

Dziekuje, ze opisalas Wasza historie. To co napisalas jest smutne a zarazem bardzo wzruszajace i piekne.
magdalenka32, zycze Ci z calego serca aby Twoj tatus jeszcze dlugo wsrod Was byl i aby nie cierpial. A Tobie kochana zycze wszystkiego dobrego. Jestes wspaniala corka, ktora bardzo mocno kocha Swojego tate. To jak przebaczylas tacie to wielki przyklad prawdziwej milosci ... Takie osoby jaka Ty jestes sa dla mnie wyjatkowe, to dla Ciebie :flower:

Kochana potrafie sobie doskonale wyobrazic co czujesz :cry:
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
AdArk 
PRZYJACIEL Forum


Dołączył: 30 Sie 2011
Posty: 372
Pomógł: 66 razy

 #11  Wysłany: 2011-10-06, 20:12  


magdalenka32, dobrze, ze napisałaś. Pewnie pomoże to Tobie i wielu z nas.
Ja miałem poprawne - nie wiem czy to dobre słowo - relacje z Tatą. Jednak nigdy nie byłem tak blisko i nie miałem tak dobrego kontaktu jak w czasie choroby.
Być może zagrożenie życia wydobywa z nas to co najlepsze lub najgorsze, a nie znosi bylejakości, bo na nią zwyczajnie nie ma czasu.
Ja ciągle zadaję sobie pytania dlaczego? po co choroba i śmierć? Myślę, że nie odnajdę odpowiedzi. Zresztą nie wszystko znowu musi mieć cel i sens.

Jednak Tobie droga magdalenka32, pewnie udało się znaleźć odpowiedź, przynajmniej jakąś część
magdalenka32 napisał/a:
Wiecie co jest najbardziej niesamowite dla mnie w tej chorobie, relacji z Tatą..? Cud przebaczenia


Życzę dużo siły i czasu by mógł się zdarzyć jeszcze nie jeden CUD.
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #12  Wysłany: 2011-11-12, 20:00  


magdalenka32, nie wiem czy tu jeszcze zaglądasz ale ja często o Tobie myślę i dlatego też zapytam jak się trzymasz ? Co u taty ?
Pozdrawiam.
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
magdalenka32 


Dołączyła: 06 Paź 2011
Posty: 13
Pomogła: 2 razy

 #13  Wysłany: 2011-11-15, 09:44  


Anelio kochana - dziękuję za troskę i wsparcie.

Kochani, właśnie wróciłam od taty...W sobotę tata upadł wracając z toalety i złamał biodro :-( Pogotowie zabrało Go do szpitala, nogę unieruchomili na wyciągu. Lekarze mieli zdecydować czy podejmą się operacji tzn. wstawienia endoprotezy (chyba), tak żeby mógł się jeszcze poruszać. Wczoraj Go zoperowali. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze się goiło...Tak się martwię, bo widziałam to cierpienie taty po upadku..Nie dość, że jest obciążony nowotworem to jeszcze i to...Jakiś pech... :-( Nie wiem czy jest możliwe jeszcze, żeby poruszał się o własnych siłach skoro bez tego złamania ledwo chodził..Noga i biodro Go bolało...Czy ta operacja może pomóc..?

Poza tym jest gorzej...Mówi coraz mniej, bo nie daje rady...Oddech taki ciężki...Teraz modlę się, żeby przeżył chociaż jeszcze do Świąt...Dopiero wtedy pojadę do domu i tak chciałabym, żeby jeszcze tam był...:-( Żegnając się z tatą w szpitalu, tata pocałował mnie w rękę...Popłakałm się bardzo. Bałam się, że to nasze pożegnanie...

Pozdrawiam wszystkich ciepło i życzę Wam dużo siły w zmaganiu się w walce z chorbą najbliższych. jestem z Wami, śledzę każdy wątek.
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #14  Wysłany: 2011-11-15, 09:55  


magdalenko32, też pozdrawiam Cię cieplutko, Tobie, Wam życzę jak najwięcej siły i jak najwięcej wspólnie dobrze spędzonego czasu.
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
AdArk 
PRZYJACIEL Forum


Dołączył: 30 Sie 2011
Posty: 372
Pomógł: 66 razy

 #15  Wysłany: 2011-11-16, 22:36  


magdalenka32 napisał/a:
W sobotę tata upadł wracając z toalety i złamał biodro :-(
a niech to... faktycznie straszny pech :-(
magdalenka32 napisał/a:
Poza tym jest gorzej...Mówi coraz mniej, bo nie daje rady...Oddech taki ciężki...Teraz modlę się, żeby przeżył chociaż jeszcze do Świąt...Dopiero wtedy pojadę do domu i tak chciałabym, żeby jeszcze tam był...:-( Żegnając się z tatą w szpitalu, tata pocałował mnie w rękę...Popłakałm się bardzo. Bałam się, że to nasze pożegnanie...

Przykro mi.Teraz to biodro dokłada pewnie swoje.

Ostatnio słuchałem tego http://www.youtube.com/watch?v=PefFgecQ-9M i pomyślałem sobie - nie wiem czemu - też o Was.
"Przeznaczenie nie musi spełnić się...
kto odmieni w dzień jasny czarną noc
kto zapali latarnię w mrocznej dali
kto pochmurne twarze rozpromieni
kto wyjdzie z tła w dolinie Cieni
tylko anioł przebaczenia
świętą prawdę zna
niesie anioł przebaczenia
świętej prawdy moc..."


magdalenka32, życzę Wam wspólnych niejednych Świąt i wielu dobrych chwil
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group