1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
choroba mojego teścia........pomóżcie
Autor Wiadomość
guzia 


Dołączyła: 09 Sty 2012
Posty: 123
Pomogła: 5 razy

 #1  Wysłany: 2012-01-13, 08:39  choroba mojego teścia........pomóżcie


Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=


Mój teść …………Wigilia 2011 zjadamy kolacje wigilijną…….potem jedziemy oboje na Pasterkę, w drodze powrotnej tato mówi że drętwieje mu noga, wracamy do domu ja idę do męża i synka a tato do siebie…….po chwili słyszę jak ktoś kręci się w przedpokoju jakby czegoś szukał……..za moment teść wchodzi do naszego pokoju, wyglądał jak zagubione dziecko, mąż wstaje i prowadzi tatę do kuchni…….tato coś mówi niezrozumiale do siebie, utyka, zatacza się…………budzę teściową, dzwonimy po karetkę, która zabiera tatę z podejrzeniem udaru………w szpitalu mimo że to święta robią tomograf, wychodzą jakieś plamy w głowie, robią rezonans okazuje się że to guzy jak to lekarze określili „wielkości fasoli”, stwierdzają że maja one charakter przerzutowy…..potem jeszcze robią tomograf z kontrastem, usg i rezonans z kontrastem całego ciała, znajdują guz w płucach i naciek na nadnerczu
podają kroplówki obniżające ciśnienie w mózgu, teść czuje się świetnie, ma apetyt, poznaje wszystkich (wiem, że to skutek mannitolu), konsultacja z neurochirurgiem i decyzja o szybkiej operacji głowy bo ten guz to tykająca bomba w mózgu, 9.01 tatko miał operację, usunęli dwa guzy wielkości śliwki, dwa malutkie zostały, bo jak to lekarz powiedział są nie do ruszenia….. teść czuje się dobrze, chodzi, mówi, poznaje wszystkich, ma wręcz ogromny apetyt chyba nigdy w życiu tyle na raz nie zjadł co na drugą dobę po operacji, troszkę się gubi w tym gdzie ma iść, ale może to jeszcze efekt narkozy…….
tatko jest zadziwiająco zadowolony, mówi, że nic go nie boli, jakby w ogóle nie chorował…….teściowa jest zachwycona, mówi, że z płucami i nerką sobie poradzimy, że wszystko będzie dobrze, a ja nie do końca potrafię w to wierzyć….

Poniżej podaję wyniki badań jakie mam w tej chwili dostępne, wklepywałam je ręcznie bo po zeskanowaniu były bardzo słabej jakości….ale wszystko dokładnie przepisywałam

TK głowy z 25.12.2011
Bez cech krwawienia śródmózgowego i przymózgowego. W części tylnej sklepistości mózgu, symetryczne w obu półkulach widoczne hipodensyjne, palczaste obszary obniżonej pensyjności istoty białej z miejscowym zaciśnięciem rowków – konieczne badanie TK głowy w trybie pilnym z kontrastem lub MR głowy w celu wykluczenia zmian ogniskowych. Układ komorowy symetryczny, nieposzerzony, nieprzemieszczony. Kości pokrywy i podstawy czaszki bez zmian patologicznych.

Wynik MR głowy z 28.12.2011
W obu płatach ciemieniowych obwodowo widoczne SA dwa ogniska o nieregularnych obrysach mieszanej morfologii sygnału w obrazach T2-zależnych i hipointensywne w obrazach T1-zaleznych, otoczone rozległymi strefami palczastego obrzęku. Zmiany o śr. Ok. 19mm w płacie prawym i 22mm w płacie lewym silnie obwodowo wzmocnienie kontrastowe po podaniu paramagnetyku. Widoczne jest także wzmocnienie opony przylegającej do zmiany w lewym płacie ciemieniowym. Poza tym w lewym płacie ciemieniowym oraz prawej półkuli móżdżku widoczne są trzy mniejsze ogniska o podobnym charakterze i śr odpowiednio 5, 6 i 9mm. Obraz MR przemawia za zmianami meta. Innych zmian w zakresie uwidocznionych struktur mózgu nie stwierdzono. Układ komorowy symetryczny, nieposzerzony, z widoczną impresją na trójkąt lewej komory bocznej.

USG 29.12.2011
Wątroba powiększona w zakresie płata lewego, o wzmocnionej echogenności – cechy usg stłuszczenia, bez zmian ogniskowych. Pęcherzyk żółciowy cienkościenny, bezkamiczny. PŻW nieposzerzony. Pole trzustki nieposzerzone, bez zmian ogniskowych aorta w odcinku brzusznym nieposzerzona śledziona USG prawidłowa. Nerki położone typowo o prawidłowej echo strukturze bez cech zastoju i obecności dużych złogów pęcherz moczowy miernie wypełniony. Gruczoł krokowy o przybliżonych wymiarach 41x33x22 mm bez cech obecności wolnego płynu w jamie otrzewnowej.

TK klatki piersiowej z 03.01.2012
Badanie wykonano w warstwach 7mm przed i po podaniu dożylnym środka cieniującego. Dodatkowo wykonano HRCt. W okolicy wnęki lewej widoczna jest nieregularna, patologiczna masa tkankowa o charakterze rozrostowym z bezpostaciowymi zwapnieniami o niejednorodnej pensyjności. Guz o orientacyjnych wymiarach 4x3x4,5cm ulega niejednorodnemu wzmocnieniu kontrastowemu. Zmiana obmurowuje oskrzele główne, oskrzele górnopłatowe do s1, 2 i s.3 – modeluje w/w oskrzela oraz na dł. Ok. 3cm przylega do ściany przedniobocznej lewej t. płucnej (z dużym prawdopodobieństwem naciekając ją) oraz do żyły płucnej górnej lewej. Widoczne liczne satelitarne guzki wokół guza. Cechy miernie nasilonej rozedmy śródzrazikowej zlokalizowanej głównie w polach dolnych obu płuc. Cech limfadenopatii nie stwierdza się. Nadnercze prawe niepowiększone, w lewym obecna zmiana ogniskowa o śr. Ok. 14mm, ulegająca silnemu wzmocnieniu kontrastowemu (z 8 do 59 j. H) – zmiana o niejasnym charakterze gruczolak?meta? poszerzona żyła wrotna do 16mm. Blaszki miażdżycowe w aorcie brzusznej oraz w t. segmentowej t. nerkowej lewej struktury kostne bez cech destrukcji.

09.01.2012 wykonano operacyjne usunięcie guzów z płatów potylicznych.

11.01.2012 Wynik histo. Rak płaskonabłonkowy przerzutowy

Wczoraj wypisali teścia ze szpitala, apetyt ma nadal ogromny, samopoczucie tez ok., mimo, że przeczytał kartę informacyjną ze szpitala i wie, na czym stoi, chociaż pewnie nie do końca jest świadomy co to oznacza….albo nie chce nam pokazać jak Go to martwi....
W poniedziałek ma wizytę u onkologa, zobaczymy, co będzie dalej…….

Będę wdzięczna za wszelkie wskazówki, rady i słowa otuchy, zdaję sobie sprawę z sytuacji, ale mam natłok pytań w głowie……..
Jakie badania powinien jeszcze zlecić onkolog?, jaki sposób walki z tym draństwem jest wskazany?, co oznacza ten rodzaj raka?no i najważniejsze ile możemy mieć czasu…………….. :cry:
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #2  Wysłany: 2012-01-13, 12:43  


Choroba jest w stadium bardzo zaawansowanym, nieoperacyjnym - przede wszystkim z racji istnienia przerzutów odległych (mózg, prawdop. nadnercze), ale też przylegania do dużych naczyń krwionośnych.
Niestety w takiej sytuacji pozostaje jedynie leczenie paliatywne - mające na celu wydłużenie życia pacjenta i niwelowanie objawów, jednak nie prowadzące do trwałego wyleczenia.
Być może onkolog zaproponuje Wam paliatywną chemioterapię, wszystko zależy od stanu pacjenta.
_________________
 
guzia 


Dołączyła: 09 Sty 2012
Posty: 123
Pomogła: 5 razy

 #3  Wysłany: 2012-01-13, 14:06  


agnes2121, absenteeism, dziękuje za zainteresowanie moim problemem, ja sama jakoś sie trzymam, teściowa wczoraj zebrała sie na odwagę i zapytała co oznaczają te wszystkie wyniki badań, oczywiście nie powiedziałam Jej że tak naprawdę jest bardzo bardzo źle, nie mam też serca mówić o tym mojemu mężowi chociaż i tak on powiedział mi że przygotowuje sie na najgorsze :-(
tato ma 56 lat, jest nałogowym palaczem dopiero od czasu ataku choroby nie pali i mówi że wcale go nie ciągnie do palenia
patrząc na niego wcale nie widać choroby.....a ja uważnie obserwuje mojego teścia aby nie przegapić nawet najmniejszej niepokojącej oznaki.....
nie wiem czego mogę się spodziewać aż boje się zadać pytanie ile czasu mamy jeszcze dla siebie, bo nie pytam Boga dlaczego - na to pytanie nie uzyskam odpowiedzi :uuu:
dziękuje że jesteście na tym forum i że mogę nawet bez ładu i składu pisac i zadawać nawet banalne pytania.....

[ Dodano: 2012-01-13, 14:09 ]
to raz jeszcze ja, nie wiem czy dobrze wywnioskowałam z opisu choroby i klasyfikacji nowotworu ale czy to jest stadium IV? czy też inaczej sie je oznacza, lekarz na pytanie mamy o stadium zaawansowania odpowiedział że nie jest to Pani potrzebne..... :roll:

[ Dodano: 2012-01-13, 14:13 ]
kolejne pytanie mi sie nasunęło...przepraszam że Was męczę.... czy zastosowanie chemioterapii może dać szansę na zahamowanie rozwoju tego draństwa na tym etapie?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #4  Wysłany: 2012-01-13, 14:29  


guzia napisał/a:
o raz jeszcze ja, nie wiem czy dobrze wywnioskowałam z opisu choroby i klasyfikacji nowotworu ale czy to jest stadium IV?

Tak, przerzut odległy (mózg) oznacza najwyższe, IV stadium zaawansowania choroby.

guzia napisał/a:
czy zastosowanie chemioterapii może dać szansę na zahamowanie rozwoju tego draństwa na tym etapie?

Szansa jest zawsze, niemniej przy mnogich przerzutach do mózgu i dość zaawansowanym rozsiewie w płucu chemioterapia może nie zdziałać zbyt wiele.. Choć oczywiście nikt nie wyklucza, że zmiany się w jakimś stopniu cofną - w tej chorobie bardzo ciężko przewidzieć coś konkretnego.
_________________
 
mike 


Dołączył: 09 Cze 2011
Posty: 32
Pomógł: 4 razy

 #5  Wysłany: 2012-01-13, 15:16  


Droga Guziu,

Bardzo mi przykro, ze musicie się zmagać z ta okropna choroba. Niestety szans na wyleczenie nie ma. Największym problemem obecnie są przerzuty do mózgu. Moja mama żyła 4 miesiące od ich wykrycia. Średnio pacjenci z meta do mózgowia w raka płuca żyją 3-6 miesięcy od wykrycia. Problem z leczeniem jest taki, ze chemia kiepsko działa na głowę (bariera krew-mózg), zaś radioterapia głowy (wbrt) jest leczeniem miejscowym. Radioterapia głowy przedłuża życie, ale nieznacznie.

Możecie spróbować konsultacji w centrum allenort w Warszawie (bardzo precyzyjna radiochirurgia nożem gamma - prof. Zabek).

Także sytuacja jest bardzo trudna. Spedzajcie z tata dużo czasu. Chodzie do kina, na spacery, na kolacje. Apetyt pewnie po deksametazonie ma duży. Pózniej każda chwila jest ważna. Pozniej w sercu zostaje dziura, a w pamięci wspomnienia. Warto ich mieć jak najwiecej.

Życzę Wam dużo siły.
 
guzia 


Dołączyła: 09 Sty 2012
Posty: 123
Pomogła: 5 razy

 #6  Wysłany: 2012-01-13, 15:25  


mike, tutaj na miejscu mamy dobre centrum onkologii, mamy tez juz umówionego lekarza, ale jak będzie trzeba to zawieziemy tatę nawet na koniec świata
mike napisał/a:
Apetyt pewnie po deksametazonie ma duży.
oj tak nigdy w życiu a znam Go juz ładnych parę lat nie jadł tyle co teraz....
mike napisał/a:
Spedzajcie z tata dużo czasu
będziemy wykorzystywać każdą chwilę jak nam pozostała aby z Nim być.........
 
mike 


Dołączył: 09 Cze 2011
Posty: 32
Pomógł: 4 razy

 #7  Wysłany: 2012-01-13, 23:49  


guzia,

pisałem o centrum allenort, ponieważ to jest jedyny w Polsce ośrodek neurochirurgii wykorzystujący nóż gamma do operowania guzów mózgu. operują też wyjątkowo przerzuty raka płuc do mózgu. mają umowę z NFZ.

natomiast oczywiście w tej chwili o dalszym leczeniu decyduje onkolog. można go zapytać czy widziałby możliwość zastosowania noża gamma i czy dałby wam skierowanie na konsultację. skoro i tak już głowę operowali, to można rozważyć czy nie pójść za ciosem.

pozdrawiam
 
guzia 


Dołączyła: 09 Sty 2012
Posty: 123
Pomogła: 5 razy

 #8  Wysłany: 2012-01-14, 15:10  


mike napisał/a:
można go zapytać czy widziałby możliwość zastosowania noża gamma
oczywiście zapytamy o to
dziekuję Wam za zainteresowanie, no i znów mam pytania.....
jakich objawów możemy się spodziewac w obecnym stanie taty?? tzn co jest charakterystyczne dla tego choróbska??
nie chcemy niczego przegapić.... :?ale?:
 
niki 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 15 Lip 2011
Posty: 890
Pomogła: 236 razy

 #9  Wysłany: 2012-01-14, 16:11  


guzia napisał/a:
jakich objawów możemy się spodziewac w obecnym stanie taty??


na razie moze być dobrze, jesli guzy w mozgu będą rosły to wszelkie odchylenia od normy sa wtedy niepokojące, agresja, splątanie zaburzenia swiadomosci
ze strony płuc , coz jest tego duzo, na pewno kaszel i dusznośc, reszta przyjdzie z czasem
moj tata od diagnozy zyl 10 miesiecy , miał radioterapie paliatywną ona wydłużyła mu zycie
a tak naprawdę zaczęły sie zmiany na 2 miesiące przed smiercią
tylko jeszcze raz podkreslę choroba mimo iz ta sama inaczej przebiega u innego pacjenta

cieszcie sie kazdym dniem, na razie jest dobrze ale niestety tak nie będzie cały czas
poczytaj wątki tu w tym dziale, znajdziesz nie jedna odpowiedż i masę przykładów ze kazy inaczej choruje, inaczej przechodzi leczenie
po prostu każdy człowiek jest inny nawet jak choruje na ta sama chorobę
trzymajcie się
_________________
Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
 
guzia 


Dołączyła: 09 Sty 2012
Posty: 123
Pomogła: 5 razy

 #10  Wysłany: 2012-01-16, 07:48  


dzis tato ma wizytę w centrum onkologii...

od kilku dni tato mówi że czuje takie pulsowanie w skroniach i taki "ćmiący" ból głowy, który jak sobie zaaplikuje apap to przechodzi....chociaż jak patrzę na tatę i jak dużo odpoczywa to wcale nie jestem przekonana że tak do końca nic go nie boli a On może nie chce nas martwić i sie nie przyznaje....
 
guzia 


Dołączyła: 09 Sty 2012
Posty: 123
Pomogła: 5 razy

 #11  Wysłany: 2012-01-17, 15:17  


wczoraj byliśmy w Centrum Onkologii, tatko dostał skierowanie do szpitala na chemioterapie paliatywną ma mieć 3 serie,po tym ma mieć radioterapię
dziś jest już w szpitalu, ale też nie obyło sie bez przejść bo miejsce owszem było ale za to lekarka stwierdziła że nie mają wystarczającej ilości leku dla taty :<: bo interwencji u ordynatora jednak lek się znalazł...........brak słów!!!!!!!
teraz zobaczymy jaka będzie reakcja taty na chemię.......no i ile uda nam się wyrwać życia.....
 
Terlewa 


Dołączyła: 28 Cze 2011
Posty: 645
Skąd: Warszawa
Pomogła: 87 razy

 #12  Wysłany: 2012-01-17, 17:57  


Witam, pulsowanie w skroniach u mojego Męża było sygnałem o zbliżającym się ataku padaczki. Zgłoście koniecznie to lekarzowi, może podadzą wcześniej leki przeciwpadaczkowe. Mąż zmarł w dwa tygodnie po ataku padaczki. Leki przeciwpadaczkowe włączył lekarz neurolog. Nie można lekceważyć żadnego najmniejszego objawu.
Życzę dużo sił i wytrwałości
_________________
Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
 
guzia 


Dołączyła: 09 Sty 2012
Posty: 123
Pomogła: 5 razy

 #13  Wysłany: 2012-01-17, 18:17  


Terlewa, wczoraj tato był u neurologa który Go operował i wczoraj miał zdejmowane szwy, powiedział o tym, lekarz stwierdził że po takiej operacji to może mieć takie pulsowanie,
ja mam jeszcze pytanie odnośnie chemii paliatywnej czy to jest rodzaj lżejszej chemii, która nie tyle ma leczyć (niszczyć nowotwór) co podtrzymać dłuższe przeżycie chorego???

zaczynam się w tym wszystkim gubić.......teściowa jest przekonana i mocno wierzy w to, że uda się pokonać raka i to co jest w płucach i na nadnerczu zwalczy własnie ta chemia (nie mówiłam Jej co dokładnie oznacza słowo paliatywna) a to co zostało w głowie to zwalczy również paliatywna radioterapia.....

i jeszcze jedno pytanko czy skoro ustawiono trzy cykle chemii to znaczy że więcej nie da juz rady???

może moje pytania i cała moja wypowiedź jest chaotyczna ale mam mętlik w głowie i może ktoś z Was mi pomoże to poukładać :?ale?:
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #14  Wysłany: 2012-01-17, 18:27  


guzia napisał/a:
ja mam jeszcze pytanie odnośnie chemii paliatywnej czy to jest rodzaj lżejszej chemii, która nie tyle ma leczyć (niszczyć nowotwór) co podtrzymać dłuższe przeżycie chorego???

Nie jest lżejsza (chociaż nie wiemy jaką chcą chemię podać i czy jakoś zmniejszą dawki), po prostu nie ma na celu (nie ma szansy) wyleczyć pacjenta trwale z choroby, a właśnie nieco spowolnić jej rozwój i przedłużyć życie.

guzia napisał/a:
i jeszcze jedno pytanko czy skoro ustawiono trzy cykle chemii to znaczy że więcej nie da juz rady???

Zapewne po 3 cyklach zostaną wykonane badania obrazowe w celu sprawdzenia, czy jest jakaś odpowiedź na leczenie.
No i nigdy nie wiadomo, czy stan pacjenta będzie pozwalał na kontynuowanie leczenia.
_________________
 
homer366 


Dołączył: 03 Mar 2011
Posty: 183
Pomógł: 28 razy

 #15  Wysłany: 2012-01-17, 18:28  


guzia,
Chemia paliatywna nie ma na celu wyleczenia bo juz rak jest tak zaawansowany że nie mozna go się pozbyć z organizmu (przerzuty ,mikro przerzuty itp)Głownie po to ją sie daje żeby wydłuzyć życie chorego i zapewnić mu jak najmniej bólu i innych dolegliwości związanych z choroba .Ale jak to w zyciu jednym pomaga drugim nie .
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group