1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Blagam o pomoc! Rak pluc z przezutami na mozg
Autor Wiadomość
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #16  Wysłany: 2010-12-13, 11:16  


Może po prostu zapytaj lekarza prowadzącego JAKI to jest rodzaj nowotworu płuc - drobno/niedrobnokomórkowy i na podstawie jakiego badania to stwierdzono. Dowiedz się czemu nie wykonano bronchoskopii lub innego badania umożliwiającego pobranie wycinka z guza na histopatologię.
_________________
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #17  Wysłany: 2010-12-13, 12:06  


Kasiu

w Waszym przypadku może występować inny problem- problem wynikający z natury prawno-organizacyjnej. Mamy trafiła do szpitala z leczenia w szpitalu psychiatrycznym.

Faktem jest, że w epikryzie leczenia psychiatrycznego nie jest wprost rozpoznana psychoza czy stany maniakalne jednak ta sytuacja, może być pewnym utrudnieniem dla lekarza radiologa. Gdyż mama musi podpisać zgodę na leczenie, jeżeli takowego nie zrobiła stąd może być reakcja radiolog, że mama nie nadaje się na leczenie ze względu na brak logicznego myślenia.

Jednak tak jak radzą Ci osoby bardziej znające się merytorycznie, należałoby wg. mnie skonsultować wyniki badań mamy z innym onkologiem.

Jeżeli jest to problem natury prawnej, dowiedz się tego od lekarza, odezwij się, postaram się w miarę swoich możliwości pomóc.
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
kasia_go 



Dołączyła: 12 Gru 2010
Posty: 11

 #18  Wysłany: 2010-12-13, 16:14  Onkolog-Olsztyn?


Drodzy Forumowicze,
zwracam sie do Was z ogromna prosba o pomoc w znalezieniu jakiegos dobrego onkologa w Olszytnie, do ktorego moglabym sie zglosic z wynikami mamtuli...ta bezradnosc i uciekajacy czas mnie zalamuje.......
Z gory serdecznie dziekuje..
 
skowronka 


Dołączyła: 07 Paź 2010
Posty: 72
Pomogła: 1 raz

 #19  Wysłany: 2010-12-13, 21:14  


Witaj...
Pozwolę sobie polecić wątek naszej owieczki Marty..Być może cenna okaże się uwaga DSS..
http://www.forum-onkologi...-vt2319,360.htm

Ściskam i trzymam kciuki
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #20  Wysłany: 2010-12-13, 22:43  


Witaj,

Bardzo mi przykro, z tego powodu co Was spotkało:(

Dziewczyny mają rację, że trzeba potwierdzić z jakim rodzajem nowotworu mamy do czynienia.

Jeśli chodzi o radioterapię, kiedy zawieźlismy mojego Tatę, jego stan był ciężki, nie mógł już prawie chodzić, miał taki potokosłów, dużo mówił, ale własnie lekarz powiedział, ze podadzą Tacie radioterapię, ponieważ jest z Nim kontakt - był to bardzo dobry , miłylekarz, kóry wyjaśnił, że czasami nie mogą zastosować radioterapii, gdy nie ma z pacjentem kontaktu. Powiedział, że najważniejsze jest żeby chory stosował się do poleceń, ponieważ w czasie robienia maski na głowę nie można się nic poruszać. Chory musi to rozumieć, ze nie moze się poruszyć. Na naświetlaniach równiez musi leżyć nieruchomo, nie wolno mu wykonać żadnego ruchu.

Nie wiem dokładnie jaki jest stan Twojej mamy, ale napisał tylko to czego sama się dowiedziałam będąc na oddziale radioterapii własnie w olsztynie. Pisałaś, ze szukasz onkologa w Olsztynie, wiec moze w szpitalu na radioterapii w Olsztynie też byłaś.

Życzę Wam, zeby udało się Mamę wyprowadzić z tego dołka i aby dało się zastosować leczenie!!!

Przytulam mocno
 
owcaMarta
[konto usunięte]



Posty: 0

 #21  Wysłany: 2010-12-13, 23:46  


Kasiu WITAJ!

Jeżeli mogę Ci jakoś pomóc to pisz!!!! Pomogę jak tylko mogę!!!! Moja mamcia odeszła 8 grudnia tego roku wszystko robiłam przy niej sama... więc krok po kroku mogę Ci opisywać jak to było u nas... Może w czymś uda mi się pomóc... Bardzo bym chciała!!!....

Co do niezrozumiałej mowy to ucisk na guza/guzów w mózgu-one sa za te FIGLE odpowiedzialne. Po podaniu dożylnego leku mojej mamie zmniejszyła się ta zła wymowa i chodziła znacznie lepiej. Może to ten sam lek....

Ściskam.... BARDZO mi przykro :(

[ Dodano: 2010-12-13, 23:51 ]
Kasiu jeszcze jedno. Ten lek co w kroplówce miała moja mama to MANNITOL
A co do lekarzy i innych ludzi,których jeszcze spotkacie podczas walki z tym świństwem to .... można książkę napisać...

Uzbroj się w cierpliwość spokój wenwnętrzny i OGROM sił.... fizycznych i psychicznych...


POWODZENIA
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #22  Wysłany: 2010-12-14, 03:53  


Drodzy,
mamy tu sytuację następującą:
  • chora wyniszczona, z dużą utratą wagi (w wywiadzie - chudnie od 2 lat, z czego ostatnie miesiące intensywnie)
  • mnogie przerzuty do mózgu o dużej masie: śr. 4,5 cm,  1 cm,  1,7 cm,  4,5 cm,  2 cm,  3 cm,  2 cm,  2cm,  2,5 cm
    → co daje łącznie objętość tkanki nowotworowej rzędu ok. 135 cm3 - czyli masę mogącą wypełnić ponad połowę przeciętnej szklanki do herbaty o pojemności 250 ml -
    znacznie przemieszczającej układ komorowy (mózg zamknięty jest w jamie czaszki - nie ma więc możliwości by obrzęk czy nadmiar tkanki znalazł sobie 'ujście' tak jak dzieje się to np. w przypadku obrzęku kończyn, gdzie przyrost masy/obwodu nie jest niczym ograniczany).

Nieprecyzyjne napromienianie mózgowia może znacznie pogorszyć sytuację i przyspieszyć śmierć chorej.

WBRT (czyli naświetlanie całego mózgu) u pacjentów z mnogimi przerzutami raka płuca wydłuża czas przeżycia przeciętnie o ok. 2,5 miesiąca. Nie dotyczy to jednak chorych w złym stanie ogólnym (wyniszczonych, osłabionych, wymagających opieki, nie zdolnych do samodzielnego wykonywania zwykłych, codziennych czynności).
Dlatego też twierdzenie:

Ulacebula napisał/a:
Kasiu,jeżeli lekarz stwierdza,że mama nie nadaje się do leczenia z powodu braku z nią kontaktu,to uważam że coś jest nie tak.Najlepiej zapytać o opinię kilku ekspertów.Nie sądzę by wszyscy byli tego samego zdania.

nie jest właściwe. Każdy profesjonalista-lekarz onkolog zna zasady postępowania zgodne z wnioskami płynącymi z wyników randomizowanych badań klinicznych. Na bazie tych ostatnich tworzone są bowiem standardy leczenia obowiązujące na całym świecie.
To, że WBRT nie wydłuża czasu przeżycia u chorych z mnogimi przerzutami raka płuca do mózgu, będących w złym stanie ogólnym - jest właśnie wnioskiem płynącym ze starannej obserwacji dużych grup pacjentów w ramach kontrolowanych badań klinicznych, których wyniki ogłoszono i które zostały uznane na arenie medycyny i onkologii międzynarodowej.
Trudno zatem podejrzewać, że jakikolwiek praktykujący onkolog o nich nie słyszał.

O chemioterapii również nie ma tu mowy, tym bardziej, że nie ma możliwości zweryfikowania mikroskopowo tkanki guza. Podejrzewam, że wykonanie bronchofiberoskopii nie było możliwe ze względu na silne objawy neurologiczne oraz obrzęk mózgu (bez premedykacji by się nie dało, z kolei na znieczulenie pewnie nie zgodził/by się anestezjolog). Poza tym narażanie chorej w tym stanie i na tym etapie na inwazyjne badania endoskopowe po prostu mija się z celem...

kasia_go, tak mi przykro to pisać.. - ale nie goń za wiatrem w polu, bo stracisz w ten sposób cenny czas; Twoja mamusia odchodzi i nic nie jest w stanie tego zmienić .. Medycyna wciąż może więcej, jednak nie ma w niej miejsca na cuda. Chory z mnogimi przerzutami do mózgu to chory u schyłku swego życia, co w medycynie jest tak brutalnie oczywiste jak i to, że np. choroby wirusowej nie leczy się antybiotykiem lub to, że poród pośladkowy wymaga cesarskiego cięcia a nie podania aspiryny..
Mamie Twojej zostało bardzo niewiele czasu - to może być miesiąc, mogą być dwa tygodnie, mogą być dni. Kortykosteroidy, po których mama ma kłopoty ze snem działają przeciwobrzękowo i zmniejszają ciśnienie wewnątrzczaszkowe - udowodniono, że wydłużają czas przeżycia przeciętnie o kilka tygodni. Tu jednak nie sam obrzęk jest podstawowym problemem, a bardzo duża masa ognisk przerzutowych, która już sama w sobie powoduje ucisk na kluczowe dla życia ludzkiego struktury. W tym - na móżdżek, odpowiadający za koordynację ruchową i za utrzymanie równowagi. W efekcie dalszej progresji może być już tylko bardzo źle :-(
Najistotniejsze jest teraz by zwracać pilną uwagę na fakt, czy dolegliwości wynikające z postępu choroby są skutecznie łagodzone - tj. czy mama nie cierpi, bo np. ją boli, nie może spać etc. Czasem wystarczy zmiana leków lub dawki by osiągnąć pożądany efekt.
No i.. pewnie czułaby się bezpieczniej gdyby ktoś kochający z nią był..

Przykro mi, przytulam mocno, odwagi.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
kasia_go 



Dołączyła: 12 Gru 2010
Posty: 11

 #23  Wysłany: 2010-12-14, 11:30  


moi drodzy, wszystkim serdecznie dziekuje za slowa otuchy i za wszystkie profesjonalne wskazowki.....czytam te wszystkie wpisy bardzo dokladnie ale pomimo tej brutalnej prawdy, jakas tam iskierke nadziei mam nadal i jej sie bardzo kurczowo trzymam ....najgorsze w tym wszystkim jest to, ze nie moge byc przy niej....mieszkam wraz z siostrami za granica, mamy tu prace obowiazki....jedna siostra zostala i jest codziennie przy mamie...ja najchetniej rzucilabym tu wszystko w sekunde i pognala do niej ale przeciez nie moge zapomniec, ze nasze zycie musi sie toczyc dalej...kto poniesie odpowiedzialnosc za moje dwie mlodsze siostry.bez pracy i piniedzy bedzie juz tylko gorzej...my juz nie mamy w sumie nikogo...3 lata temu umarla nam Babcia, 11 miesiecy temu Tato a teraz Mama...ile cierpienia mozna jeszcze zniesc:-((
Jutro jedzie moja bratowa do onkologa, moze jednak ktos cos jeszcze wymysli i wywalczy dla niej chociaz pare dni zycia..U onkologa bylam w sumie tylko raz z wynikami mamy, on skierowal nas odrazu do poradni radioterapii, poniewaz stwierdzil, ze w pierwszej kolejnosci powinnismy zajac sie przezutami...na termin czekalismy tydzien ktory ciagnal sie jak rok...nie odstepowalam mamy na krok...byc moze lekarz rozpatrzy przypadek momej mamy jeszcze raz, dokladniej...ona nie jest wyniszczona albo przerazliwie chuda...fakt schudla i to sporo ale przedtem byla dosyc dobrze zbudowana....z badan wynika, ze pozostale organy ma w normie, zadnych klopotow z sercem, tylko lekkie nadcisnienie ....jedynie ta halucynoza plata jej w tej chwili figle...
za pare dni lece znowu na 3 dni...potem zjedzie sie cala rodzina na swieta.. mam nadzieje, ze spedzimy je wszyscy razem...

Jezeli przypadek mojej mamy, jest naprwde tak beznadziejny i radzici eprzygotowac si ejuzu tylko na najgorsze, to prosze napiszcie mi, czego mozemy sie spodziewac, jak moze sie to dalej potoczyc?? na co mam przygotowac moja rodzine,siostry i sama siebie....za chwile ruszam do pracy i powiem wam szczerze, ze boje sie usmiechow ludzi a ich nastroj przedswiateczny dziala mi na nerwy....nie wiem, czy dam rade...czuje sie jak w zlym filmie...
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #24  Wysłany: 2010-12-14, 12:18  


Kasiu droga

bardzo dużo już przeżyliście w Rodzinie i wygląda na to, że niestety czeka Was kolejna ciężka próba.

Pytasz, w jaki sposób przygotować siebie i rodzinę. Trudno się przygotować na odejście najbliższej osoby. Musicie jednak być świadomi poważnej sytuacji i tego, że sytuacja może się bardzo szybko zmieniać...niestety na gorsze.

Wcześniej pisałaś, że nie wiesz co powiedzieć siostrom...moim zdaniem powinnaś im powiedzieć prawdę , tak jak napisałaś brutalną prawdę ale z tą swoją odrobiną nadziei.

Jednak, świadomość tego co może się wydarzyć siostry muszą mieć...całe szczęscie w Waszym nieszczęsciu, że nie są to małe dzieci i możesz z nimi szczerze porozmawiać. chociaż la nikomgo bez względu na wiek nie będzie to łatwe.

Spadła na Ciebie odpowiedzialność za siostry i chylę czoła za to, i mimo że rozdziera Cię chęć rzucenia wszystkiego musisz myśleć o swojej i ich przyszłości.

Nadchodzi czas świąteczny kiedy będziecie mogli być razem...wykorzystajcie ten czas najpełniej z mamą, ważne żeby mama czuła, że jesteście razem i żeby nie widziała Waszej rozpaczy.

Życzę Ci użo sił i bardzo mocno ściskam
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #25  Wysłany: 2010-12-21, 09:56  


Kasiu
co po wizycie bratowej u onkologa? wiecie coś więcej?
i jak mama się czuje?
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
kasia_go 



Dołączyła: 12 Gru 2010
Posty: 11

 #26  Wysłany: 2010-12-23, 21:52  


witam wszystkich ponownie bardzo serdecznie,
od zeszlej srody jestem spowrotem w Polsce u mamy...wyblagalam wolne w pracy za nadgodziny...tak wiec do konca roku moge byc przy mamie...
Moja mama po prawie 2 tygodniowym pobycie w szpitalu czuje sie o niebo lepiej...nie upomina sie juz tak czesto o papierosy i ma apetety jak wilk....wcina wszystko i to tak zachlannie, ze trzeba na nia uwazac, zeby sie nie zadlawila....to za pewne dzialanie lekow ale pamietam, ze kiedys przez jakis czas nie palila, to rowniez miala wilczy apetyt...
u onkologa bylam sama, stwierdzili, ze mame trzeba najpierw wyslac na na naswietlanie ale problem polega na tym, ze ona nie potrafi sie na tyle skoncentrowac, zeby lezec bez ruchu min.10 min....jestem na skraju rozpaczy...wiem, ze oszukuje sie sama(ale tylko tak moge jesze jakos jak czlowiek w miare funkjonowac) ale nie moge pogodzic sie z tym, ze odmawia sie jej jakiegokolwiek leczenia z powodu braku mozliwosci spokojnego lezenia....dzisiaj bylismy poraz drugi w poradnii radiologii... u Pani Doktor w gabinecie lezala spokojnie i ta wyslala nas na symulacje i probe zrobienia maski ala stalismy pod gabinetem tak dlugo, ze mame zaczal bolec kregoslup i zaczela byc bardzo niespokojna:-((
niestety proba sie nie powiodla, cigle drapala sie po buzi, i to ja zdyskwalifikowalo....
dzisiaj byla w kiepskim humorze i troche sie ze mna sprzeczala, mysle ze jej tez udzieli sie ten przykry dzien..od kilku dni korzysta z toalety i probuje wstawac o wlasnych silach...nogi ma jednak jeszcze zbyt slabe ale podniesc sie ale daje rade zrobic pare krokow...nie jest juz tez tak nakrecona jak byla u nie mowi juz tak duzo bzdur...odpowiada logicznie na pytania, pamieta praktycznie wszystko ale zapomina rzeczy ktore staly sie przed kilkoma godzinami lub dniami....ciagle prosi mnie o buty, kurtke i chce isc do domu ale przyjaciel z ktorym mieszkala od ponad 5 lat odmowil, stwierdzil, ze jest zawalowcem i ze musi miec mozliwosc spokojnego snu w nocy....probowalam go przekoac, ze moze przynajmiej na swieta przywieziemy mame do domu, ale on powiedzial, ze musi jechac do siostry....brak mi slow....to moga byc ostatnie swieta mojej mamy...nie mmialam zamiaru zostawic z mama samego, zatroszczylabym sie o jakas troslikwa opieke, newet jezeli mialabym oddac ostatni grosz ale sie balwan uparl i skonczylo sie na klotni....wszyscy biegaja za prezentami, zakupami, ciesza sie, usmiechaja a ja mam w glowie taka pustke, ze az strach....
jednego chcialabym sie jeszcze od was dowiedziec, czy ten rodzaj raka z przezutami na glowe, mozn apoddac leczeniu chemicznemu??W interneci eznalazlam astykul z ktorego wynika, ze taki sposob leczenia moze sie odbyc, jezeli radioterapia z jakichkolwiek powodow jest niemozliwa...przeciwskazan jest w sumie sporo.....Mamie zostaly na prawde dobrze dobrane lekarstwa i widze, ze odzyskuje sily... jestem z nia dzien w dzien.
Jezeli ktos moze mi podpowiedziec, co moge zrobic jeszcze dla mojej mamy, czy moge udac sie ponownie do onkologa i poprosic go o badnia stwiedzajace, czy u mamy moze odbyc sie leczenie chemia?...za wszystkie wskazowki dziekuje z calego serca z gory.....zycze wam wszystkim spokojnych swiat oraz bardzo duzo zdrowka....
pozdrawiam

Peti napisał/a:
Kasiu
co po wizycie bratowej u onkologa? wiecie coś więcej?
i jak mama się czuje?
 
owcaMarta
[konto usunięte]



Posty: 0

 #27  Wysłany: 2010-12-28, 00:00  


kasia_go, Tak mi przykro... :( A ten mamy przyjaciel to jakiś.... ach... szkoda słów. Kawał gnojka i prostaka! No cóż-wartość ludzi poznajemy właśnie w takich sytuacjacj... Zawałowiec od siedmi boleści...wrrr!!

Ale Ty się nie przejmuj ja wiem,że to będzie Cię gnębiło ale nie ma czasu na ludzi bezwartościowych.

To smutne ,że mamcia ma te wszystkie dolegliwości -ale są one skutkiem choroby! Mogę Ci tylko życzyć wytrwałości i dużo sił ... Pamiętaj również o swoim wypoczynku! Musisz mieć siłę bo jesteś mamie potrzebna a mamci dużo dużo sił i samych wspaniałych ludzi wkoło siebie!

:*
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #28  Wysłany: 2010-12-28, 13:20  


Kasiu

ja wiem, że chciałabyś bardzo pomoc mamie, ale musisz zaufać lekarzom. Jeśli naświetlenie to najlepsza opcja to musicie teraz ( poprzez lekarzy) dprowadzić mamę, do takiego stanu, żeby mogła być poddana tym naświetlaniom.

Dobrze, że mama ma apetyt i dobrze się czuje, oby tak było jak najdłużej.
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
kasia_go 



Dołączyła: 12 Gru 2010
Posty: 11

 #29  Wysłany: 2011-01-10, 20:42  


Witam wszystkich ponownie bardzo serdecznie, niestety moja mamusia odeszla od nas dzisiaj rano...to stalo si etak szybko zbyt szybko...nie zdazylam do niej wrocic i zabrac jej do domu a tak biedna prosila :cry: :uuu: .. spoznilam sie o jeden dzien,,. :cry: dzieki bogu miala bardzo lekka smierc i nie cierpiala...lewe pluco przestalo niestety z rana pracowac a prawe bylo zbyt slabe....rok temu tego samego dnia opuscil nas tata....brak nam wszystkim slow i sil....pomimo tego strasznego cierpienia i bolu, chialabym w imieniu mojej calej rodziny, podziekowac wszystkim wspanialym ludziom na tym forum za rady i wsparcie... a tym ktorzy maja lub bede mieli stycznosc z ta straszna choroba, zycze aby znalezli swoj spokoj i sile do walki....trzymajcie sie i kochajcie, zycie mija w tak straszliwie szybkim tempie :-(Pozdrawiam...Kasia wraz cala pograzona w zalobie rodzina...
 
k2196 


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 211
Skąd: Lublin
Pomogła: 22 razy

 #30  Wysłany: 2011-01-10, 20:45  


Naprawdę mi przykro... Czasem życie wymyka się spod kontroli.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group