1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Ziarnica
Autor Wiadomość
Amaretto 



Dołączyła: 13 Kwi 2013
Posty: 19
Skąd: Kraków
Pomogła: 9 razy

 #1  Wysłany: 2013-04-13, 12:42  


Z ziarnicą wojuję już ładnych parę lat. Późno rozpoznana, wyhodowana do stadium IV :uuu:
Lekko nie było, pierwsza terapia chemią ABVD dała efekt taki sobie, nie wykonano po niej naświetlań, bo trzeba byłoby świecić na za duży obszar. Po krótkim odpoczynku poszły kolejne chemie, nazw już nie pamiętam, ale ze średnim skutkiem i po eskalowanym ESHAP znalazłam się na kardiologii nieprzytomna z niewydolnością krążenia, ale się wykaraskałam... leczenie dokończono nieeskalowanym BEACOPPem. I dano naświetlania. I był spokój dwa latka :) Niestety... pojawił się guz w piersi, więc natychmiast po badaniach wycięto go i uniknęłam chemii oraz naświetlań. Tym bardziej że zaczęłam puchnąć i obrzęki nie dawały się nijak opanować. Ale znów był spokój dwa lata...
No i proszę - znów muszę stanąć oko w oko z wrogiem. Tym razem w ciągu paru miesięcy guzy ziarnicze (niemałe niestety) siedzą w lewej ręce i barku. Na szczęście po PET i rezonansie wiemy, ze tylko tam. Ale sprawność ręki jest kiepska, obrzęk się zwiększa, chirurdzy nie zamierzają nic kroić, bo wyrzucenie guzów z tkanką mięśniową spowoduje utratę sprawności ręki a potem problemy z ukrwieniem i amputację trzeba będzie... Ech... za parę dni stanę na konsylium, mam nadzieję, że lekarze zdecydują się na chemie czy naświetlania, wszycie portu, bo już teraz nawet pobranie krwi to koszmar.
Martwię się. Nie tym, że będzie leczenie, ale tym, że co będzie jak go nie będzie...
Pozdrawiam wszystkie "ziarniaczki".

[ Dodano: 2013-04-13, 13:22 ]
Uzupełniając, zrezygnowano z możliwości przeszczepu szpiku. Nie zakwalifikowałam się - lekarze uznali, że organizm nie da rady.
Ale może i dobrze, zważając na to moje serducho i obrzęki.
:?ale?:

[ Dodano: 2013-04-13, 13:22 ]
Autoprzeszczepu szpiku*
_________________
Nie pytaj - dlaczego ja? Zapytaj - co mam robić?
 
rodzynka 



Dołączyła: 06 Cze 2012
Posty: 231
Pomogła: 59 razy

 #2  Wysłany: 2013-04-15, 22:24  


Amaretto, leczysz sie w klinice na Kopernika?
Skąd te obrzęki? I jak guz jest umiejscowiony w ręce, tzn w którym miejscu?
Kiedy jest to konsylium? Jestem ciekawa, jakie leczenie Ci zaproponują.
I w ogóle to trzymam mocno kciuki. Żebyś raz na zawsze pozbyła się tego dziadostwa!
 
Amaretto 



Dołączyła: 13 Kwi 2013
Posty: 19
Skąd: Kraków
Pomogła: 9 razy

 #3  Wysłany: 2013-04-18, 01:46  


Uff... nie leczę się już na Kopernika, nigdy tam nie zamierzam wracać. Leczę się na Garncarskiej i COK ma moje pełne zaufanie :)
Obrzęki pojawiły się już po którejś serii chemii, chyba ESHAP właśnie, a powiększyły się wraz z radioterapią i teraz na szczęście nie zwiększają się, ale w lewej ręce z guzem nie mają szans się na razie zmniejszyć, chłonka przytkana...
Konsylium za tydzień, przełożyli, bo się zaziębiłam, więc leżę w domu i kicham.
Rodzyneczko, jeden guz mam w mięśniu barkowycm, drugi w ramiennym, wzdłuż ręki aż do łokcia; kilka malutkich guzków w lewej piersi, ale to nie problem, bo cyc jest już po częściowej mastektomii, najwyżej całkiem go wyrzucą, aczkolwiek gdybym dostała chemię, to malutkie guzki pewnie same znikną.
Cóż, czekamy na decyzję a wcześniej na koniec mojej infekcji...
_________________
Nie pytaj - dlaczego ja? Zapytaj - co mam robić?
 
rodzynka 



Dołączyła: 06 Cze 2012
Posty: 231
Pomogła: 59 razy

 #4  Wysłany: 2013-04-24, 23:59  


Amaretto, mam nadzieję, że infekcja już minęła! Konsylium tuż tuż. Czekam na dobre wieści :) Ja mam dobre zdanie o leczeniu w klinice, nawet b. dobre. Najważniejsze jednak to mieć lekarza, któremu się ufa.
 
Amaretto 



Dołączyła: 13 Kwi 2013
Posty: 19
Skąd: Kraków
Pomogła: 9 razy

 #5  Wysłany: 2013-04-26, 20:38  


Konsylium było. Dowiedziałam się, że moja ziarnica jest nietypowa... zmutowało jej się jakoś. I jedynym objawem są teraz twarde guzy. Nie jestem ani słabsza, ani nie mam powiększonych węzłów, jedynie te guzy i powiększona śledziona. Cóż... szykujemy się na chemię, jeszcze na konsultację hematologiczną i radiologiczną. Nie wiadomo czemu ta ziarnica akurat tak teraz się objawiła, nie stwierdzono współistniejących chorób, które mogłyby wpłynąć na to, że zz tworzy guzy w mięśniach a nie siedzi w węzłach. Plan wstępnie jest taki: chemia, radio, chirurgia i może znowu kilka lat spokoju. Czuję się nieźle. Ale ponieważ jeszcze pokasłuję po infekcji, to na oddział trafię nieco później niż w długi weekend. Rodzyneczko - tak jestem tym wszystkim zdziwiona... ziarnicą znaczy :shock:
_________________
Nie pytaj - dlaczego ja? Zapytaj - co mam robić?
 
rodzynka 



Dołączyła: 06 Cze 2012
Posty: 231
Pomogła: 59 razy

 #6  Wysłany: 2013-04-26, 21:51  


Ten plan wygląda całkiem nieźle :) Obyś się pozbyła dziadostwa nie na kilka lat, lecz na zawsze!
_________________
http://chorobajasna.blogspot.com/
 
Amaretto 



Dołączyła: 13 Kwi 2013
Posty: 19
Skąd: Kraków
Pomogła: 9 razy

 #7  Wysłany: 2013-04-29, 20:22  


Czynię takie starania :-D ale jeśli wygram tylko kilka lat remisji to też odetchnę.

Kilka dni temu w tvp w wiadomościach pokazano materiał, że około 200 osób chorych na chemiooporną zz zostało bez szans na nowoczesne, niestandardowe leki. NFZ i ministerstwo milczą a lekarze są bezradni. W związku z powyższym mam nadzieję, że wszyscy ci pacjenci znajdą rozsądne wsparcie u rzeczników praw pacjenta, może jeszcze gdzieś. UBEZPIECZENI MAMY PRAWO ŻYĆ I MAMY TO SAMO PRAWO DO LECZENIA CO INNI UBEZPIECZENI PACJENCI A URZĘDNICY NIE MOGĄ DECYDOWAĆ KTO LEK DOSTANIE NA JAKĄ CHOROBĘ A KTO UMRZE!!! :uuu: |nerwus|
_________________
Nie pytaj - dlaczego ja? Zapytaj - co mam robić?
 
rodzynka 



Dołączyła: 06 Cze 2012
Posty: 231
Pomogła: 59 razy

 #8  Wysłany: 2013-04-29, 23:05  


Amaretto, w styczniu na forum ziarnicowym była akcja zbierania podpisów pod petycją o SGN 35, pisałam o tym tutaj http://www.forum-onkologi...jcie-vt7285.htm

O tym samym leku pisała anulek75 http://www.forum-onkologi...isem-vt7554.htm

Odkąd choruję (czyli od czerwca 2012) zauważyłam, że do mojej skrzynki mailowej trafiło kilka maili/apeli w podobnej sprawie. To jest jakiś horror, że u nas ten lek nie jest refundowany. Dzisiaj mam remisję, wielu z nas ma remisję, ale niewykluczone, że za miesiąc, dwa, rok, pięć lat, możemy tego leku potrzebować i od niego będzie zależeć nasze życie...

Co do kilku lat w remisji - no dobrze, na początek niech to będzie kilka lat :--: , a potem niech zgrabnie przejdzie w całe długie życie :-)
_________________
http://chorobajasna.blogspot.com/
 
Amaretto 



Dołączyła: 13 Kwi 2013
Posty: 19
Skąd: Kraków
Pomogła: 9 razy

 #9  Wysłany: 2013-04-30, 16:44  


Wierzę w moje geny, Rodzynko - mam długowieczną rodzinę. Babcia mając 80 lat zjeżdżała na nartach aż gwizdało... Druga babcia w wieku 95 lat szyła bez okularów i buszowała z sekatorem w ogródku przy swoich ukochanych pnączach. Podobno każda baba w rodzinie sama decyduje kiedy ma się zabrać ze świata; ja mam jeszcze sporo do zrobienia, więc motywacja jest no i może te geny... :mrgreen:
_________________
Nie pytaj - dlaczego ja? Zapytaj - co mam robić?
 
Amaretto 



Dołączyła: 13 Kwi 2013
Posty: 19
Skąd: Kraków
Pomogła: 9 razy

 #10  Wysłany: 2013-05-10, 15:46  


Dwa dni konsultacji hematologicznych, cóż... nie ma szans na wyleczenie mnie, jest źle. Chemia paliatywna i to tez ostrożnie.
Głęboko wierzę, że jakoś jeszcze pofunkcjonuję, powalczę. Nie mam zamiaru w każdym razie złożyć broni i się zapłakać. Czekam na nowe leki, może jakiś cud, a poza tym - każdy dzień wykorzystam dwa razy mocniej i pełniej. Właśnie tak!
_________________
Nie pytaj - dlaczego ja? Zapytaj - co mam robić?
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #11  Wysłany: 2013-05-10, 16:25  


Amaretto napisał/a:
Głęboko wierzę, że jakoś jeszcze pofunkcjonuję, powalczę. Nie mam zamiaru w każdym razie złożyć broni i się zapłakać. Czekam na nowe leki, może jakiś cud, a poza tym - każdy dzień wykorzystam dwa razy mocniej i pełniej. Właśnie tak!

Właśnie TAK :uhm!: :tull:

PS. może jakiś nowy wątek dla Amaretto :)

[ Komentarz dodany przez Moderatora: jusia: 2013-05-10, 20:42 ]
Już się robi :)

_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #12  Wysłany: 2013-05-10, 20:54  


Amaretto napisał/a:
Głęboko wierzę, że jakoś jeszcze pofunkcjonuję, powalczę. Nie mam zamiaru w każdym razie złożyć broni i się zapłakać. Czekam na nowe leki, może jakiś cud, a poza tym - każdy dzień wykorzystam dwa razy mocniej i pełniej. Właśnie tak!

Jesteś bardzo dzielna. ::thnx::
Walcz i nie odpuszczaj. :uhm!:

Żyj, jak można najpiękniej,
czy jasne, czy szare są dni.

_itsme_
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #13  Wysłany: 2013-05-10, 21:22  


Jusia ::thnx:: (wyjątkowo taki mały off top :oops: )
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
beti* 



Dołączyła: 10 Sie 2012
Posty: 229
Skąd: woj. łódzkie
Pomogła: 16 razy

 #14  Wysłany: 2013-05-10, 22:40  


droga Amaretto - będziemy walczyć razem z Tobą |kill|
_________________
Beata
 
Amaretto 



Dołączyła: 13 Kwi 2013
Posty: 19
Skąd: Kraków
Pomogła: 9 razy

 #15  Wysłany: 2013-05-11, 11:59  


Dziękuję Kochani. Mam u swoich lekarzy dług... Tak właśnie - pewien rodzaj długu. Kiedy już raz było bardzo źle, nie zakwalifikowano mnie do przeszczepu a leki kiepsko działały, miałam tez powikłania kardio, mój lekarz prowadzący dr Z.Z. powiedział, że póki chcę walczyć, zawsze będzie walczył z moją chorobą i on i lekarze z oddziału. I tak było, tak własnie jest. Ta rozmowa była zaraz po tym, gdy lekarz z innego ośrodka powiedział mi, że "i tak pani niedługo pożyje, dam pani od razu terapię paliatywną i łóżko w hospicjum" a ja najzwyczajniej zbeształam doktora i uciekłam leczyć się gdzie indziej...
NIGDY się nie poddaję. Natomiast zawsze szukam dobrego wyjścia z sytuacji. Wczoraj doszłam do wniosku, że wiadomość o tym, ile się ma orientacyjnie czasu na życie, jest bezcenna! Poukładam różne sprawy, każdy dzień wykorzystam jak najpełniej; wykonam kilka zaplanowanych wariactw, które odwlekałam w czasie, muszę z mężem zwiedzić kilka dolnośląskich zamków i pokazać mu kopalnie uranu (sam tam nigdy nie wejdzie)... Wszyscy ci ludzie, co odchodzą nagle tej szansy co ja nie mają, to dopiero jest dramat.
A choroba? Cóż, znam gorsze od mojej starej ziarnicy: dzięki Boże, ze nie mam HCV czy nie jestem sparaliżowana. Nie cierpię swojej choroby, ale przynajmniej mogę jakoś z nią funkcjonować.
Mocno wierzę, że tak łatwo mnie nie pokona, będzie się musiała mocno napracować zanim mnie zmoże. :--:
_________________
Nie pytaj - dlaczego ja? Zapytaj - co mam robić?
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group