1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Pozytywne myślenie - czy wpływa na przebieg choroby?
Autor Wiadomość
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #1  Wysłany: 2009-05-02, 01:16  Pozytywne myślenie - czy wpływa na przebieg choroby?


"PIĄTKOWE" PYTANIA
1 maja 2009

W tym tygodniu zadajemy jedno pytanie, ale w trochę nietypowy sposób :)

Toczyła się swojego czasu między nami, na innym jeszcze forum onkologicznym, stosunkowo długa i ciekawa dyskusja na temat potencjalnego (ewentualnego?) wpływu stanu psychiki chorego na przebieg jego choroby nowotworowej.
A konkretnie chodziło o odpowiedź na pytanie: czy tzw. "pozytywne myślenie" może zahamować/fizycznie mieć wpływ na rozwój?/stabilizację?/wyleczenie raka?

Zdania oczywiście były podzielone.

Przytoczono opinię lekarza, szukano dowodów na takie a nie inne twierdzenia.

Jak jest naprawdę?

(zapytał: Mrakad - autor dyskusji, którą przytaczamy)

A wątek zaczynał się tak:

Mrakad napisał/a:
Trochę obawiam się, że wkładam kij w mrowisko, ale niech tam.

Na wszystkich wątkach jest mnóstwo uwag typu: miej wiarę, nadzieja umiera ostatnia, jesteśmy z tobą, myśl pozytywnie, walcz do końca itd.

Od razu zastrzegam, że poblem interesuje mnie z punktu widzenia pacjenta, nie członków rodzin! To nam, ludziom ze zdiagnozowanym rakiem, wielu lekarzy (nie wszyscy) zalecają pozytywne myślenie, bo to ponoć najbardziej wspomaga leczenie konwencjonalne.

Dla pełnej jasności mogę przedstawić się jako: Adenocarcinoma prostatae, początkowe PSA 29.68 ng/ml, G3, Gleason 7 (3+4), T3aNxM0. Jestem po RRT i w trakcie HT.

Długi czas zastanawiało mnie skąd bierze się wiara, że siłami psychicznymi można pokonać raka. Wiem, że są znane przypadki, kiedy sami lekarze dziwią się, że pacjent jeszcze żyje. Ośmielę się powiedzieć, w większości przypadków te zadziwienia biorą się z błędnej diagnozy. Tak jak z UFO pozostaje pewna liczba przypadków, których współczesna nauka/medycyna nie potrafią racjonalnie wytłumaczyć.

Jestem pod wrażeniem książki Kena Wilbera "Śmiertelni, nieśmietelni". Autor jest uznanym światowym autorytetem w dziedzinie psychologii transpersonalnej.

Książka jest połączeniem historii walki żony autora z rakiem i jego wykładów.
Mnie wyleczyła z mitów o skuteczności myślenia pozytywnego, przynajmniej jeśli chodzi o pacjentów. Myślenie pozytywne, negatywne, obojętne, wszystko jedno jakie nie ma najmniejszego związku z walką z chorobą, z szansą na przyżycie choćby jednego dnia dłużej.

Dla większości z was to herezja. Biorę na siebie odium szatana, który mąci wam w głowach. Zanim jednak mnie zdołujecie to proszę o dopowiedź na dwa pytania:

Podajcie linki do prac naukowych, w których uznane autorytety piszą: tak, pacjenci pozytywnie umotywowani żyją dłużej!

Powiedzcie dlaczego w centrach onkologii pracuje tak mało psychiatrów i psychologów? Dlaczego NFZ nie chce płacić za więcej niż 10 sesji z psycho-onkologiem? Optimum to są trzy spotkania.

A niby kto inny może zadbać o nasze pozytywne myślenie?

Skoro mam być szatanem to będę. Pozytywne myślenie ma głównie na celu złagodzenie cierpień rodzinom. Pacjent też chce być możliwie małym ciężarem, choć jego możliwości są z czasem stają się coraz mniejsze. Ca łe to gadanie o pozytywnym myśleniu nie ma nic wspólnego ze stosowanymi terapiami. Chodzi jedynie o podniesie komfortu psychicznego chorych i ich rodzin. To na pewno jest niezwykle ważne, ale nie mylmy tego ze wspomaganiem kuracji. Żadne myślenie nie przedłuży życia choremu.

Zanim będziecie mnie katować, pamiętajcie, jestem pacjentem! Wkurzonym na te wszystkie rady: myśl pozytywnie, trzymaj się, wszystko będzie dobrze.

Będzie jak będzie, niezależnie od tego co będę o tym myślał.


Pozytywne myślenie cz.1 - początek i ciąg dalszy wątku
Pozytywne myślenie cz.2 - ciąg dalszy wątku
Pozytywne myślenie cz.3 - ciąg dalszy wątku
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
prof de Walden_G 
Lekarz PSYCHIATRA Psychoonkolog



Dołączyła: 20 Kwi 2009
Posty: 3
Pomogła: 3 razy

 #2  Wysłany: 2009-05-10, 22:30  



Pozytywne myślenie - czy wpływa na przebieg choroby?



Witam serdecznie i zamieszczam moje uwagi na temat wpływu pozytywnego myślenia na przebieg choroby i leczenia.
Pozwólcie, że przedstawię nieco obszerniej mój punkt widzenia. Myslę, że byłoby dobrze rozgraniczyć pojęcia: pozytywne myślenie, wizualizacja, optymizm.

Pozytywne myślenie to sposób myślenia [tj czynność czysto intelektualna] o faktach, np. to leczenie mi pomoże, będę zdrowa itp. Takie myślenie nie ma bezpośredniego przełożenia na funkcjonowanie innych obszarów naszego życia [spróbujcie się uspokoić w chwili zdenerwowania myśląc: muszę się uspokoić bo zdenerwowanie mi szkodzi - nic z tego nie wyjdzie]. Nic dziwnego że denerwują nas komunały bez pokrycia: nie martw się, wszystko będzie dobrze. Samo myślenie nie zmienia ani faktów ani uczuć ani funkcji ciała, może natomiast wzbudzać poczucie winy [szkodzę sobie bo nie myslę pozytywnie].

Drugie pojecie - wizualizacja. Jest to forma aktywności psychicznej zapoczątkowana w USA przez Simontona a bazująca na uaktywnianiu prawej półkuli mózgu odpowiedzialnej za wyobraźnię, intuicyjne myślenie itp [myślenie logiczne jest związane z aktywnością półkuli lewej]. Wyobraźnia jest bardziej związana ze sferą emocji i funkcjami fizjologicznymi niż myślenie [gdy pomyślimy o cytrynie jako owocu cytrusowym nic się nie wydarzy, gdy uruchomimy wyobraźnię - zobaczymy cytrynę, spróbujemy poczuć jej smak, zareagujemy fizjologicznie wzmożonym wydzielaniem śliny. Na tym bazuje metoda ukierunkowując wyobraźnię na wzrost odporności, walkę z choroba itd. Simonton i jego zwolennicy opisują przypadki wyzdrowienia lub przedłużenia życia osób stosujących tę metodę. Nie wszyscy podzielają ten pogląd. Onkolodzy pozostają wobec wizualizacji nieufni czekając na potwierdzenie skuteczności metody za pomocą badań o ścisłych rygorach naukowych.
Jak dotąd - nie pewnych dowodów naukowych, że metoda jest w pełni skuteczna, nie wszyscy potrafią z niej korzystać. Z pewnością dla wielu jest sposobem poprawiającym nastrój i ogólny komfort życiowy.

Kolejna sprawa - optymizm. Jest to w miarę trwała postawa życiowa na którą składa się zarówno sposób widzenia rzeczywistości [myślenie] jak i sprzężone z nim nastawienie emocjonalne, i motywacja do działania. Jest to postawa częściowo wrodzona, częściowo nabyta w ciągu życia i dająca się korygować. Postawa optymistyczna bardzo ułatwia przeżywanie trudnej sytuacji. W jednym z ośrodków onkologicznych w Londynie pojawiło się doniesienie o dłuższym okresie przeżycia u pacjentów z choroba nowotworową -optymistow [autorka Maggie Watson]. W toku dyskusji padały konkretne pytania o dowody naukowe na istnienie związku między stanem psychicznym a przebiegiem choroby.
W poważnym podręczniku naukowym [Psycho-Oncology ed J Holland Oxford University Press 1998] jest rozdział Studies of life extending psychosocial interventions [C Classen,SSephton,D Spiegiel]. W rozdziale zacytowano 3 badania w których stwierdzono w toku naukowo przeprowadzonych badań istotne przedlużenie życia u osób które poza rutynowym leczeniem otrzymywały profesjonalne wsparcie psychiczne. Autorami badań byli Spiegiel Fawzy i Richardson.
W rozdziale tym cytowano także 4 inne badania które takich efektów nie potwierdziły. Wniosek- trzeba kontynuować badania.
Kolejne badania podjął Osborne i Butow
1Osborne R Sali A i inni Immune function and adjustment style do they predict survival in breast cancer Psycho+Oncology 2004 13 199 -210
2Butow PN Pszchosocial predictor of survival Ann Oncol 2000 11 469-474
W obu badaniach stwierdzono istotnie dluższy czas przeżycia u osób prezentujących tzw typ walczący, minimalizujący chorobę. Były to osoby aktywne, praktyczne, mające chorobę w tyle głowy, nie koncentrujące się na niej.

Badania wciąż trwają. Powstała nowa dziedzina: psychoneuroimmunologia, badająca m.innymi zależność układu odpornościowego od stresu. Z pewnością nie ma bezpośredniego prostego połączenia psychiki i wpływem jej na leczenie i chorobę. Jednak pojawiające się od czasu do czasu doniesienia na ten temat mogą wskazywać na istnienie nieznanych dotąd tzw zmiennych pośredniczących. Na niektórych kongresach psychoonkologicznych organizuje się sesje na temat niewytłumaczalnych uzdrowień. Analiza tych zdarzeń nie doprowadziła na razie do jednoznacznych wniosków, ale bądźmy dobrej myśli.

Polecam Wszystkim lekturę książki L Armstronga. Jak z niej wynika człowiek i jego los okazują się czasem bardziej złożone niż próbują to wyjaśnić nasze badania naukowe.
_________________
prof. dr hab. med. Krystyna de Walden - Gałuszko
Prezes Polskiego Towarzystwa Psychoonkologicznego
Wice Prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group