1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 18
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
alive

Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 11257

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-02-12, 09:08   Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
Dzięki bardzo...
  Temat: alive - komentarze
alive

Odpowiedzi: 19
Wyświetleń: 7423

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-02-12, 09:07   Temat: alive - komentarze
Pozdrawiam...
  Temat: alive - komentarze
alive

Odpowiedzi: 19
Wyświetleń: 7423

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-02-10, 21:02   Temat: alive - komentarze
Hej Aga i Sylwiu, dziękuję bardzo. Napiszę tutaj co powiedziałam podczas pogrzebu, miałam taką potrzebę i naprawdę teraz czuję się jakbym zrzuciła wielki kamień z serca.

A zatem powiedziałam tak:
Chciałabym coś powiedzieć i wyrazić moje uczucia związane z odejściem taty. Po pierwsze jest mi smutno i żal. W minionych tygodniach czułam ponadto niezmierną rozpacz, bezsilność i napięcie, ponieważ tato ogromnie, niewyobrażalnie cierpiał i nie wiedziałam, i nikt nie wiedział, co mu jest i jak mu pomóc. Odczuwałam też jednak wsparcie i współczucie całej rodziny, przyjaciół i znajomych, nawet tych dopiero co poznanych, a także Siły Wyższej, czyli Boga, jak ja go pojmuję. Jestem za to bardzo wdzięczna. Sama nie poradziłabym sobie.

Dzisiaj cieszę się, że mogę tu zobaczyć moją rodzinę, szczególnie mamę w otoczeniu rodziny: wujków, cioci, kuzynostwa, mojego męża Radka i synka Maksia. Bardzo ciepło jest mi na widok moich przyjaciółek oraz przyjaciół mojej rodziny: taty, mamy, babci. Czuję również obecność wielu osób, które nie mogły się dziś tu zjawić, ale są ze mną, moją rodziną i z tatą myślami. Wasza obecność mnie krzepi, uspokaja. We Wspólnocie Anonimowych Alkoholików, do której tata należał od października 2008 roku mówi się, że aby żyć prawdziwie, trzeba żyć dniem dzisiejszym, bo życie jest krótkie i szybko mija. Żegnając dziś tatę chciałabym więc, pomimo żalu i smutku, cieszyć się tym dniem w Waszym towarzystwie.

Wczoraj wieczorem na zaproszenie Romka, przyjaciela taty z AA, uczestniczyłam po raz pierwszy w otwartym spotkaniu AA i z pewnym zdziwieniem i radością dowiedziałam się, że tata był w tej wspólnocie postrzegany jako bardzo radosna i wesoła osoba, która niezmiernie cieszyła się swoim trzeźwieniem i towarzystwem innych ludzi. Po raz pierwszy od czasu choroby taty zrobiło mi się z tego powodu naprawdę wesoło, ponieważ ja go raczej rzadko widziałam jak był taki radosny ale zaraz to sobie wyobraziłam.

Tak się cieszę, że Tata pod koniec życia spostrzegł, że nie musi być sam ze swoimi uczuciami i rozterkami, chowając je za dumą i pychą, ale że może doświadczać bezpiecznej bliskości innych ludzi i Boga w sobie, choć długie lata choroby alkoholowej odcisnęły na nim swoje piętno i na pewno trudno było mu się zmieniać. Jego przeobrażenie mogło nastąpić tylko dzięki wsparciu rodziny i jej przyjaciół, osób organizujących pomoc dla alkoholików, ośrodków terapeutycznych i terapeutów, Boga i rozumiejących go braci i sióstr ze Wspólnoty Anonimowych Alkoholików.

Sama teraz też pracuję nad sobą od ponad pół roku, bo kiedyś ja również uciekałam od samotności, przerażenia, smutku i lęku, ukrywając je pod maską obojętności, wiecznej zajętości i chęci życia życiem innych ludzi i angażując się w wiele krzywdzących samą siebie działań. Wydawało mi się, że te uczucia są złe. Cieszę się, że tato dał mi przykład tego, że dzięki pokorze i uczciwości, przy pomocy innych ludzi i Boga, można przeistoczyć się ze spisanego na straty członka społeczeństwa w dobrego i pogodnego człowieka.

Takim będzie go pamiętał szczególnie mój synek Maksiu, którego tata kochał nawet bardziej ode mnie, ale ja się na niego za to nie obraziłam. Spędzili razem długie godziny układając klocki, grając w szachy i w warcaby, oglądając bajki i snookera, chodząc po lasach. Tata może już wiecznie chodzić po lasach i zbierać grzyby, tam gdzie teraz jest. A my tu zostaniemy jeszcze tyle, ile będzie nam dane i dołączymy do niego wtedy, kiedy wypełni się nasz czas.
  Temat: alive - komentarze
alive

Odpowiedzi: 19
Wyświetleń: 7423

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-02-08, 19:20   Temat: alive - komentarze
Pojutrze pogrzeb...
  Temat: alive - komentarze
alive

Odpowiedzi: 19
Wyświetleń: 7423

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-02-07, 22:30   Temat: alive - komentarze
Dzięki bardzo, dziękuję. Szykujemy się do pogrzebu. A on tam lezy w tej kostnicy czy gdzie tam. Wolałabym go mieć w domu, jak kiedyś bywało...
  Temat: alive - komentarze
alive

Odpowiedzi: 19
Wyświetleń: 7423

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-02-06, 20:38   Temat: alive - komentarze
>> Komentarze dotyczą tego wątku <<


Dziękuję, te wyrazy współczucia są bardzo wzruszające...
  Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
alive

Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 11257

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-02-06, 16:12   Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
Dziękuję serdecznie...
  Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
alive

Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 11257

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-02-06, 00:26   Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
Dzięki Wam serdecznie...
  Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
alive

Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 11257

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-02-05, 23:57   Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
Tato odszedł dziś o godz. 20.00. Dostawał morfinę, bardzo duże dawki, nie bolało go już tak, odchodził śpiąc, na plecach. Siedziałam z nim od 15.30, zmieniłam się z mamą, która siedziała od rana. Dziś już nic nie mówił, czasem tylko się krztusił, choć może usłyszałam takie: "poczekaj" czy "momencik"... wczoraj jeszcze jak mu puściłam nagrany na dyktafon głos mojego synka "Zbyszek kocham Cię. To ja, Maksym", odpowiedział: "Ja tez Cię kocham, Maksiu"... I mówił, jak chciałam go ogolić czy dać mu pić: "Zaraz zaraz, poczekaj".
Dzisiaj porozmawiałam z nim, ogoliłam go-czułam, że czuł, że wiedział, że to ja robię, i że było mu przyjemnie, powiedziałam mu dobranoc pół godziny przed jego odejściem, i wyszłam ze szpitala, poszłam do mamy, tam jeszcze przyszedł mój mąż i synek i wspólnie zjedliśmy kolację. O 21.00 zatelefonowano do mamy, że tato odszedł. Cieszę się, że byłam u niej po wyjściu ze szpitala, czuje się ona teraz na pewno bardzo smutna i samotna. Ona też jest chora, po pierwsze od zawsze ma różne zaburzenia emocjonalne i bardzo niskie poczucie własnej wartości, a teraz jeśli chodzi o fizyczną najbardziej poważną dolegliwość, to ta, że traci wzrok powoli. Dałam jej CD z muzyką, Tom Jones, będzie sobie słuchać całą noc, powiedziała.

Dziękuję za wsparcie: Kasia, Sylwia, Homer, Izula, tu na tym forum-szczególnie jeśli chodzi o ten ból właśnie, choć przyznam się szczerze, że trochę dotknęły mnie i rozedrgały wypowiedzi Kasi i Sylwi... wolałabym jednak pocieszenia takiego, że ktoś powie, że mnie rozumie, że wie, co to znaczy odchodzenie drogiej osoby... I ten ból, i ta rozpacz...

Jak przeczytałam to co napisała Sylwia, z całym szacunkiem, żebym "postarała się wykrzesać z siebie choć trochę nadziei i wiary" i że nie wolno spisywać pacjenta na straty, to zrobiło mi się niemiło, nieswojo, poczułam się gorzej, jakbym to miała być jakaś taka b e z n a d z i e j n a, niedowiarek, nieczuła, niewrażliwa, że ja spisałam tatę na straty... Tak to odebrałam, jestem wrażliwą osobą. Na forum opartym na 12 krokach, dla osób z problemami uzależnienia (w moim przypadku - od jedzenia) - tam gdzie regularnie piszę, nie daje się żadnych rad, mówi się tylko o swoim doświadczeniu i nie nakłania nikogo do niczego ani się mu nic nie radzi. Tam czuję się bezpiecznie, tutaj, nie. Cieszę się, że już tu nie muszę tu pisać.

I wiem, że nie muszę się tłumaczyć, ale napiszę to, że ja po prostu c z u ł a m, że on odchodzi, bo go bardzo bolało i rozpoznanie przyszło u niego tak późno, i miał różne skutki uboczne od morfiny w te pierwsze dni jej brania po diagnozie i on miał już przerzuty w mózgu, kręgosłupie, nieczynne płuco i był po prostu umierający, pachniał tak inaczej... Tak jak pisałam w tym moim pierwszym poście, nie było wyników, bo jeszcze nie było, zresztą po mi tu byłoby wypisywać te wyniki... Ja chciałam tu tylko wsparcia... Myślałam, że po to to forum jest...

Tata był u m i e r a j ą c y i czułam, że tata nie chce już jeść, że nie chce już żyć bo go boli, że nie może już żyć bo jego ciało za bardzo się "poniszczyło", że tacie będzie dobrze, jak mu powiem "Możesz spokojnie odejść, tam czeka na Ciebie Twoja babcia i szwagier... i tato i dziadek i teściu.....Ja zostanę jeszcze tu na ziemi i pożyję jeszcze trochę, tyle ile wyznaczył mi Bóg, a potem i my się spotkamy". I opowiedziałam mu jeszcze o śnie, który miała babcia, że śniła się jej mama, i nie pozwoliłam już mu wlewać żadnej zupy, na szczęście w ten ostatni dzień już chyba tego bólu tak bardzo nie odczuwał, chyba te dawki morfiny mu zwiększyli, sami lekarze widzieli, co się dzieje...

Teraz już nie będę tu pisać przez jakiś czas, muszę się wypłakać, wysmucić, kochałam tatę tak bardzo, że na początku chciałam mieć ten ból i umrzeć zamiast niego, ale teraz powiedziałam mu, że zostanę tu na ziemi żeby zrobić z moim życiem coś dobrego... I chcę to zrobić na jego cześć...

*5.02.2012. Kochany tata i dziadek, Zbigniew Jeleński, odszedł do krain mlekiem i miodem płynących. Szybuje teraz nad nad Polską i Łotwą, gdzie się urodził, chodzi po lasach zbiera grzyby, gra w siatkę, snookera, wzrusza się i płacze na spotkaniach Anonimowych Alkoholików w towarzystwie rodziny i przyjaciół. Panie świeć nad jego duszą.

Bardzo Cię kocham Tato.

Twoja córka Kamila, od czerwca zeszłego roku już nie Jeleńska. Ty wiesz i się ze mną cieszysz!
  Temat: mariolab - komentarze
alive

Odpowiedzi: 579
Wyświetleń: 68008

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2012-02-05, 10:20   Temat: mariolab - komentarze
Wspieram ciepło, Kasiu i przytulam...
  Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
alive

Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 11257

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-02-05, 10:11   Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
Lekarze już w poniedziałek mówili że nie ma żadnych szans, już jak byłam na oddziale zakaźnym 22.01.2012, kiedy nawet jeszcze nie miał potwierdzonej diagnozy ordynatorka w Wałbrzychu mówiła żeby się przygotować na najgorsze, wyniki rezonansu potwierdzającego guza z przerzutami podano w poniedziałek 30.01 i od razu powiedziano, że nie ma szans, mogliby tylko może dać mu jakieś naświetlanie żeby mu ulżyć, tak powiedzieli. Tatę tak boli że nie chce aby go ktokolwiek ruszał, jak leży w jednej pozycji to przynajmniej nie jęczy, jak tylko się przewraca to wyje, dziko wyje z bólu.
  Temat: Jak dowiedzieć się co wie chory o swojej chorobie.
alive

Odpowiedzi: 54
Wyświetleń: 27451

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-02-04, 23:55   Temat: Jak dowiedzieć się co wie chory o swojej chorobie.
Mój tato zwija się z bólu mając przerzuty do kręgosłupa przy raku płuc, a ja przechodzę właśnie terapię dla dorosłych dzieci alkoholików i uczę się wyrażać swoje uczucia. Jak się o wyniku choroby taty dowiedziałam we wtorek, poleciałam do szpitala, żeby mu to powiedzieć. Nie wiem skąd wzięło się u mnie przekonanie, że muszę być w tym szczera, że powinnam być uczciwa wobec niego, on już wcześniej mówił że nie chce żyć, bo go tak boli, więc nie miałam w tym dniu żadnych wątpliwości, że dobrze robię. Dopiero teraz mam wyrzuty sumienia, bo kilka osób pisało do mnie, że trzeba te informacje oszczędzić.

Ja nie powiedziałam dużo, wystarczyło jedno zdanie, że ma guza na płucu z przerzutami do kręgosłupa, dlatego go tak boli i że będzie teraz dostawał tyle środków przeciwbólowych, ile zechce. I że bardzo go kocham. Trzymałam go za rękę. On mi dziękował, że mu powiedziałam...

Jejku, ja odchodzę od zmysłów, że go tak strasznie boli..

Chciałabym to pozostawić Sile Wyższej... Zaraz wyłączę ten komputer i postaram się wejść z nią w kontakt...

Dzięki że założyliście tutaj ten wątek, pomógł mi bardzo.

Kocham mojego tatę...
  Temat: Mój Tato walczy z przerzutami - czy tu znajdę wsparcie?
alive

Odpowiedzi: 487
Wyświetleń: 106645

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-02-04, 23:18   Temat: Mój Tato walczy z przerzutami - czy tu znajdę wsparcie?
I ja również, wspieram mocno!
  Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
alive

Odpowiedzi: 35
Wyświetleń: 11257

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-02-04, 21:04   Temat: TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
Dzięki za wpisy i słowa otuchy... Mój tato tak strasznie cierpi, że jak tylko usłyszałam, co to jest za choroba, to powiedziałam mu o tym. Teraz mam z tego powodu wyrzuty sumienia, ze względu na to, że jedni mówią pacjentom o chorobie, a inne osoby mówią, żeby nic nie mówić, że tym się tylko przeraża... A ja to zrobiłam... Chyba podświadomie, a może nawet częściowo teraz świadomie chciałabym już pozwolić mu odejść. W poniedziałek dopiero będą wyniki bronchoskopii, żeby określić dokładnie, co to za rak. Ja jednak byłabym za tym, żeby mu nie dawać już żadnej chemii. Wczoraj w przypływie psychozy tato wyrwał sobie sondę z nosa, dziś co prawda wlali mu do żołądka trochę zupy, jak zmieniałam mamę to ta prosiła, żeby siostry go nakarmiły na kolację, ale ja prosiłam, żeby go nie karmiły, jak nie będzie chciał. Jego tak potwornie boli, ja bym chciała, żeby już nie cierpiał... Powierzam to Sile Wyższej i lekarzom, ona i oni zadecydują, co dalej robić, ale cieszę się z tego, że pielęgniarki na siłę nie karmią pacjentów.
Ja bym chciała za niego mieć ten ból, i chciałabym za niego umrzeć. Ale jestem zdrowa i mogę jeszcze coś tu zrobić dobrego na tej ziemi. Dlatego chcę pozwolić mu tak odejść, jak tego chce Siła Wyższa. I chcę go prosić o to, żeby pozwolił mi zostać na tyle, ile mi jest przeznaczone. Błogosławił mi na moim ślubie w czerwcu, pobłogosławił moje małżeństwo, moją rodzinę, mnie, oddał mnie mężowi, pozwolił żyć swoim życiem. Dziękuję mu, przyjmuję to życie jako bardzo cenny dar...
  Temat: Nowotwór drobnokomórkowy płuc z przerzutem do mózgu
alive

Odpowiedzi: 97
Wyświetleń: 31915

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2012-02-04, 19:56   Temat: Nowotwór drobnokomórkowy płuc z przerzutem do mózgu
Dzięki i Tobie bardzo qchasiu za wsparcie, jestem teraz w domu po trzech godzinach spędzonych z tatą. Na szczęście dziś dali mu jakieś środki uspokajające, oprócz morfiny...Więc i ja jestem spokojniejsza. Do szpitala wzięłam trzy książki z biblioteczki Berta Hellingera, czytałam sobie i życiu i odchodzeniu. Powiedziałam po wyjściu ze szpitala tacie: jak chcesz możesz odejść tatusiu. Ja pożyję jeszcze trochę, a potem pójdę za tobą.
Właściwie to chciałam powiedzieć, że zostanę jeszcze tyle, ile będzie mi dane. Ale powiedziałam, że pójdę za nim. Właściwie tego najbardziej bym chciała. Ale jutro chciałabym powiedzieć mu, że zostanę jeszcze tyle, ile będzie mi dane...
 
Strona 1 z 2
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group