1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak wielkokomórkowy - porada
Autor Wiadomość
Mila 


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 75
Skąd: Gręzówka
Pomogła: 1 raz

 #1  Wysłany: 2010-12-02, 10:59  Rak wielkokomórkowy - porada


Witam. Chciałabym opowiedzieć historie mojej mamy i usłyszeć wasze zdanie na ten temat.

Moja mama czuła się dobrze 10 maja 2010 miała robione badania (w tym prześwietlenie płuc) wszystko było w porządku.
Pół roku później objawiła się gorączka początkowo myślano o jakieś infekcji przez 4 tygodnie dostawała 4 różne antybiotyki ale nic nie działała więc trafiła do szpitala po kolejnym prześwietleniu
lekarz natychmiast wykonał tomografie okazała się że na lewym płucu jest guz 5 cm :cry: .
Natychmiast przewieźliśmy mamę do Warszawy na dalsze diagnozowanie. Trafiła na Płocką do Instytutu gruźlicy i chorób płuc tam wykonano jej bronchoskopie z pobraniem cytologii, w której nic nie wyszło, następnym badaniem była bronchoskopia na rozszerzonym płucu z pobraniem biopsji.
Lekarz prowadzący stwierdził że to na pewno nowotwór i stadium zaawansowanym na czas oczekiwania na wynik puścił mamę do domu wyniki miały przyjść pocztą.
Jednak dodał że jeśli to jest nowotwór to już jest nie operacyjny bo leży koło serca stwierdzając przy tym że się rozpada a rozpad u gnieździł się na aorcie i stąd ta gorączka.
Gorączka nadal była i coraz bardziej się nasilała.
Lekarz po pytaniu co dalej stwierdził że chemio lub radio terapia bo na operacje nie ma szans.
Kazał czekać cierpliwie na wyniku jeśli nie wyjdzie nowotwór mama musi wrócić na oddział w celu dalszego diagnozowania.
Wyniki szły ponad tydzień a przez ten tydzień gorączka była coraz silniejsza w nocy było 40 stopni, w wynikach nie stwierdzono komórek nowotworowych co za tym szło mama powróciła na oddział lekarz prowadzący nie chciał sam podjąć decyzji co dalej wiec zadecydował ordynator prof Orłoski.
powiedział zdecydowanie usuwamy płuco nie ma na co czekać to rośnie w takim tempie...
Następnego dnia mama miała operacje dwuetapową początkowo zaglądali do węzłów jeżeli tam nic nie ma to usuwamy płuco jeśli jednak węzły są już zajęte nie możemy tego zrobić.
Na szczęście nie były mamie usunęli płuco 28 października operacja była bardzo długo i ciężka ale przebiegła bez komplikacji usunęli płuco całe i dodatkowo węzły mimo że nie wykryli tam komórek.
Ponad 3 tygodnie czekaliśmy na wyniki bo to od nich zależało dalsze leczenie.
Mama szybko doszła do siebie co prawda szybciej się meczy ale poza tym dobrze się czuje.
Nadeszły wyniki RAK WIELOKOMÓRKOWY 7cm stopień IIB brak przerzutów w miejsca oddalonych na węzłach chłonnych nic nie było jednak było już coś na torebce węzłów.
Byliśmy już u onkologa i on stwierdził chemioterapia standardowa.
Jednak by się upewnić byliśmy również u Prf Orłoskiego i on jasno powiedział chemioterapia na ten rodzaj raka jest tylko jedna i nie ma w czym tu wybierać...
co mamy o tym myśleć??
Całe leczenie przebiega w Warszawie a na chemie kierują nas do Siedlec czy mamy się na to zgodzić??
 
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #2  Wysłany: 2010-12-02, 13:56  


Witaj Milo
Przykro, że i Ty masz Osobę Bliską, chora na nowotwór.
Straszne, jak szybko on rósł - pół roku wcześniej prześwietlenie ok, po pół roku wielki już guz, bo 7 cm to całkiem spory. To rodzaj, który jest mocno agresywny:(

Dobrze, że operacja się jednak odbyła (choć pierwotnie twierdzono, że nie ma szans), bo to zwiększa Mamy szansę:)

Do do chemii - skoro musi być, powinna zostać podana do 6 tygodni po operacji. Skoro Mama miała operację 28 października to właśnie mija 5 tydzień i został Wam tylko tydzień na to by Mama miała chemię zaordynowaną. Czy macie już konkretny termin podania tej chemii, czy dopiero czeka Was wizyta u dr? Rozumiem, że wolelibyście w W-wie a nie w Siedlcach, ale pewnie W-wa ma o wiele dłuższe terminy, a prof. wiedząc, że Mama nie może czekać dłużej ponad te 6 tyg. poszukał szpitala gdzie chemia zostanie podana w tym określonym terminie. Co do rodzajów chemii - jest kilka ale to wybieraja i dostosowują lekarze, więc nie ma co wybierać, lepsza - gorsza.

pozdrawiam cieplutko
Myślę, że odezwie się do Ciebie i napisze któryś z moderatorów - oni mają większą wiedzę i pewnie wyjaśnią zawiłości.
_________________
Katarzynka36
 
 
Mila 


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 75
Skąd: Gręzówka
Pomogła: 1 raz

 #3  Wysłany: 2010-12-05, 13:44  


Mama miała dostać chemie w czwartek czyli dziś już by była po pierwszej dawce ale dostała zapalenia gardła co spowodowało przesuniecie terminu na środę 08.12. Coraz bardziej zaczynam się bać? Jakie jest prawdopodobieństwo że choroba ta się nawróci lub zrobi przerzut??
Czy mama ma szanse na wyleczenie się ??
 
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #4  Wysłany: 2010-12-05, 17:35  


Milo
Jestesmy w podobnej sytuacji.
Tata miał w maju usunięty płat prawego płuca, w lipcu sierpniu - wrześniu zuupełnijące chemię (3 cykle, bo miał cechę N1 - przerzut w najbliższym węźle), po czym jeszcze radioterapię - 6 tygodni - 30 lamp - bo mimo, że guz był oddalony od linii cięcia 2 cm, to jednak na kikucie znaleziono jakies komorki, które zostały:(

I też boimy się....:)

Tata skończył 10 dni temu radioterapię, jest oslabiony i zmęczony...
Też zadajemy sobie pytanie ile mamy czasu? czy uda się nam przezwycięzyć chorobę? ile czasu na zostało? Bo czytając to forum mam wrażenie, że naprawdę z grupy operowanych kilka procent ma szansę wyjśc z tego - wyzdrowieć... reszę pacjentów - mimo operacji czeka nawrót choroby.. to niemal kwestia czasu... pytanie tylko ile? czy kilka miesięcy czy 3-4 lata? ech, cięzko jest.....życie jak na bombie:(

Tak naprawdę statystyki sobie, a każdy przypadek trzeba
_________________
Katarzynka36
 
 
Monikaa 


Dołączyła: 27 Lis 2010
Posty: 25

 #5  Wysłany: 2010-12-06, 10:06  


Witaj Mila.
Odpisałam Ci w moim wątku, bo dopiero znalazłam Twój.
Trzymam kciuki za Twoją mamę i mam nadzieję, że szybko zostanie podana chemioterapia.
Pisz nam o wszystkim.
 
Mila 


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 75
Skąd: Gręzówka
Pomogła: 1 raz

 #6  Wysłany: 2010-12-07, 21:22  


Katarzynka36
Mama miała zajęte węzły ale jak nam tłumaczył prof. Orłowski oni o tym już wiedzieli przed operacją. I tak wyszło w badaniach miała zajęte węzły, które znajdują się na płucach ja tam nie wiem dokładnie jak tam jest umiejscowione do tej pory to węzły kojarzyły mi się tylko z szyją lub pachami ale teraz już wiem że węzły są praktycznie wszędzie. Profesor wytłumaczył nam również że ten guz był umiejscawiany przy samych węzłach płucnych i dlatego było pewne że one są zajęte ale liczyły się węzły śródpiersia i dlatego operacja była dwuetapowa to znaczy najpierw nacinali mamie pod szyją i oglądali węzły a następnie czekaliśmy 2 godziny ponieważ pobrany wycinek z tych węzłów był badany. Szczęściem w nieszczęściu było to że na tych węzłach nic nie było mimo to te węzły również były usunięte. Jutro mama jedzie na pierwszą chemie nie wiem co mam o tym myśleć po tym co mi napisałaś prof Orłowski bardzo nasz pocieszał że mimo iż chemia musi być podana to być może na tym leczenie się skończy i zostaną tylko kontrole u niego w klinice.... Gdzie twój tata był operowany??
 
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #7  Wysłany: 2010-12-07, 23:52  


Mila
No to dokładnie jak u mojego Taty... też 1 węzeł chłonny przy oskrzelu był przerzutowy, reszta w śródpiersiu była czysta. I dr tez tłumaczył, że było raczej pewne, że ten 1 węzeł będzie zajęty, bo guz wyrósł guz obok niego- praktycznie przy nim, więc jak zaczął rosnąć to "siłą rzeczy" "dotarł do tego węzła....

Mieszkamy w POznaniu i Tata też tam był operowany.
A wiecie ile będzie tych chemii? u nas były trzy cykle tzw. uzupełniające - pooperacyjne - czyli 3 duże chemie i trzy tzw. małe- dolewki.
U nas też jest II stopień zaawansowania - tak określili lekarze - raz mowili, że II b, potem, że IIa, bo w naszym przypadku guz był mniejszy - miał 4,5x2 cm.
Mój Tata miał miec usunięte całe prawe płco, ale okazało sie, że nie jest tak źle jak mysleli lekarze i wycięli tylko 1 cały płat i kawałeczek 2.

pozdrawiam cieplutko:)
_________________
Katarzynka36
 
 
Mila 


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 75
Skąd: Gręzówka
Pomogła: 1 raz

 #8  Wysłany: 2010-12-08, 11:29  


Katarzynka36
U mojej mamy wyszło w badaniu że to jest II b i lekarz tego już nie komentował ale u nas guz miał 7x5 dokładnie ci nie powiem bo nie mam badań przed sobą. Mama ma przepisaną chenie na 4 razy najpierw tą 3 x dużą a później 1 taką uzupełniającą. A odstępy między chemią mają być 21 dniowe. I na tym ma się żekomo zakończyć ale nic nie wiem dokładnie. Właśnie zawiozłam mame do lekarza i teraz czekam co lekarz powie czy można już jej podać toą chemię czy nie. Jeśli tak to dziś już zostaje na oddziale i odrazu dostanie. Mam nadzieje że już dziś dostanie bo sama wiesz naj lepiej że czas działa na naszą niekorzyść. Jutro mija 6 tygodni od operacji i tak długo czekaliśmy na wyniki a teraz to zapalenie gardła. Jak się psuje to wszystko ciągle jakieś problemy jak by się już wydawało że wszytko będzie dodrze że wszystko zaczyna się układać to coś nowego się przytrafi i tak na około kiedy się to wreszcie skończy?
A twój tata jaki miał rodzaj raka i jak mu się to ujawniło??

[ Dodano: 2010-12-08, 16:43 ]
Już wróciłam właśnie ze szpitala i mama jutro dostanie chemie. Boje się bardzo się boje bo mają jej zrobić badanie żeby tylko przez te 6 tygodni nic nie wyszło....
 
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #9  Wysłany: 2010-12-08, 20:27  


Cytat:
Powiedz mi jeśli moja mama ma raka wielkokomórkowego i jutro mija 6 tygodni od operacji usunięcia całego płuca i jutro dopiero dostanie chemie czy jest możliwe że o już zrobił przerzut chociaż przed operacją nie było przerzutów a jeśli tak to czy będzie już widoczny??


Mila, na post z tego tematu odpowiadam w Twoim, żeby nie było bałaganu.

Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytanie - istnieje taka możliwość, w onkologii rzadko daje się coś stwierdzić w 100%, ale należy mieć nadzieję, że do przerzutów jeszcze nie doszło.
Nie wiem, gdzie ma być widoczny ten przerzut - w TK? Zależy od jego wielkości. Na razie miejmy nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
_________________
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #10  Wysłany: 2010-12-08, 21:02  


Milo
U mojego Taty wykryto ACC - Adenocarcinoma cysticum - rak gruczołowo - torbielowaty - bardzo rzadko (0,4%) występujący w płucu. Tata rzucił palenie 23 lata temu i zdaniem dr to nie papierosy powodują ten rodzaj raka. Praktycznie nie miał bardzo widocznych objawów... pokasływwał, ale odkrząkiwał tak od czasu kiedy rzucił palenie. Po prostu zaczal mówić w okolicach marca 2010, że jest jakis zmęczony, szybko się męczy... poczatkowo zwalałam to na tzw. przesilenie wiosenne, ale tak po 2 tyg. usłyszałam stojąc blisko niego, że oddychając jakby mu coś świszczało w płucach. Zmusiłam Tatę to szybko poszedł na rtg - następnego dnia juz miał (wszytskie badania robiliśmy odpłatnie, bo coś jakby przeczuwałam, że czas może odgrywac tutaj b.wazną rolę), kolejny dzień - odbiór wyników - i po kilku godz. wizyta u pulmonologa - sugestia guza, po 2 dniach wizyta u super specjalisty pulmonologa - sugestia zroienia szybkiego TK - po 2 dniach wnik był - guz.. potem już poszło - 1 bronchoskopia, biopsja, wizyta u torakochirurga - kwalifikacja do operacji, ale przed operacją jeszcze 1 bronchofiberoskopia, badanie EBUs, ocena czy nie ma przerzutów w śródpiersiu, no i operacja... tydzień po operacji Tata został wypisany do domu, ale ze wskazaniem wyjazu do sanatorium - oodziału szpitalnego pulmonologicznego - na kontynuację rehabilitacji. Po 4 tyg. powrót do domu, wynik histopatologiczny - przerzut w 1 węxle i decyzja o 3 cyklach chemii adjuwantowej czyli tzw. pooperacyjnej - schemat PN - cisplatina i navelbina....

A jaki schemat Twoja Mama bedzie miała?

pozdr.cieplutko:)
_________________
Katarzynka36
 
 
BIENIO2662 


Dołączył: 07 Gru 2010
Posty: 6
Skąd: wyszukiwane

 #11  Wysłany: 2010-12-08, 22:07  


WITAJCIE. CZYTAM TEN POST I WIDZĘ,ŻE MOJA MAMA BYŁA W PODOBNEJ SYTUACJI TYLE,ŻE NIE USUWALI JEJ PŁUCA. GUZ MIAŁ 13CM I CZEŚĆ BYŁA WŁAŚNIE UKRYTA ZA SERCEM. Z TEGO CO SIĘ DOWIADYWALIŚMY PRZEŻUTY SĄ DOŚĆ CZĘSTE DO MÓZGU. MAMA MIAŁA 2. W PIERWSZYM GUZ MIAŁ 6 CM NA 3.5 A W DRUGIM BYŁY JUŻ 2 GUZY PRAWIE TAKIE JAK W PIERWSZYM. PO DRUGIEJ OPERACJI DOSTAWAŁA CHEMIE. PO 4 CHEMII POCZUŁA SIĘ ŹLE. GUZ ROZPADŁ SIĘ I " PRZEŻARŁ" AORTĘ. MAMA ZMARŁA 22 LISTOPADA. OGÓŁEM CHOROWAŁA 4 M-CE
_________________
bienio
 
 
Mila 


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 75
Skąd: Gręzówka
Pomogła: 1 raz

 #12  Wysłany: 2010-12-10, 10:32  


BIENIO2662
Boże... Przestraszyłeś mnie tym, ale z drugiej strony 13 cm i jeszcze operowali? Mi doktor powiedział że gdyby mama miała 8 cm to już operacja by się nie odbyła dlaczego? Nie wiem.... Maja mama dowiedziała się we wrześniu pamiętam to bardzo dobrze bo to ja musiałam jej o tym powiedzieć teraz jest grudzień mam nadzieje że nie będzie jak z twoją mamą....

[ Dodano: 2010-12-10, 10:38 ]
Katarzynka36
Jej ja naprawdę nie wiem jaką mama chemie dostanie prof. Orłowski zalecił coś na "C" dodając że ten rodzaj raka szybko się uodparnia na chemie i że tak naprawdę to działa tylko jeden rodzaj chemii. Mama miała planowaną chemię na środę później stwierdzili że trzeba zrobić USG brzucha i prześwietlenie więc przełożyli na czwartek. Natomiast w czwartek stwierdzili że USG dobrze wyszło ale na prześwietlenie trzeba czekać koniec końców jest taki że chemia ma być dziś ale jeszcze nie było wizyty... Zaczynam żałować że pozwoliłam mamię położyć się do Siedlec. Na pewno w Warszawie już by miała podaną chemię bo przecież wczoraj minęło 6 tygodni od operacji...

[ Dodano: 2010-12-10, 10:42 ]
absenteeism
Ja cały czas mam nadzieje że mama mimo wszystko z tego wyjdzie.
W centrum czekając na wizytę u onkologa spotkaliśmy dużo osób w gorszymi przypadkami niż moja mama, Którzy żyją i wychodzą z tego nie mogę powiedzieć że bez szwanku bo z tej choroby nie da się wyjść tak całkiem zdrowym ale ważne że żyją i w miarę dobrze funkcjonują w środowisku...
 
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #13  Wysłany: 2010-12-10, 10:53  


Mila
Jak chemia na "c" to zapewne cisplatina:)
Mój Tata też ją miał ale w połączeniu z navelbiną.
POdobno cisplatina najlepiej (jeśli można to tak określić) działa na niedrobnokomórkowego raka płuc...
Mila, wiem, że ciągle zapewne myslisz o szansach na wydrowienie... Rozumiem, bo tez tak mam, ale musiałam zweryfokować swój entuzjazm jak troszke poczytalam na forum. Rak płuca jest bardzo źle rokujący. Ale i tak jesteśmy szczęściarami, że nasi rodzice na operację się zakwalifikowali... bo tylko 10% pacjentów ma to szczęście, które daje jakikolwiek procent szans na wyzdrowienie, albo chociaż znacznie dłużśze przeżycie niż bez opercji...
ściskam cieplutko:)
_________________
Katarzynka36
 
 
Mila 


Dołączyła: 02 Gru 2010
Posty: 75
Skąd: Gręzówka
Pomogła: 1 raz

 #14  Wysłany: 2010-12-10, 22:06  


Katarzynka36
Tak masz racje dziś się dowiedziałam że mama dostaje cisplatine z do mieszkiem czegoś ale nie wiem czego bo nie mogłam złapać pani doktor mamy. Poza tym dziś chodziłam trochę poddenerwowana a że z natury jestem raczej wybuchową osobą to może i lepiej że nie rozmawiałam z panią doktor. Wiesz ja mam nadzieje że mama z tego wyjdzie ona ma dopiero 46 lat jest młoda i silna a poza tym ma dla kogo żyć co prawda ja mam własną rodzinę ale poza mną jest mój brat i on ma dopiero 13 lat potrzebuje matki a ja mu jej nie zastąpię. Mamie robiono prześwietlenie i usg, wszystko jest w porządku. Chociaż jak dziś zadzwoniłam do mamy to płakała myślałam że coś się stało ale moje przeczucia tym razem się nie sprawdzili po prostu mama się denerwowała bo wczoraj powinna dostać chemię a oni nic nie robili po mojej interwencji wszystko stało się jasne. Nic nie robili bo czekali na chemię, która ma przyjść z warszawy bo u nich taką chemię się rzadko podaję ( cokolwiek to znaczy ) i nie mieli jej na oddziale ... Mama jest już po pierwszej chemii dobrze się czuję mówi że nie czuję różnicy. Inaczej to sobie wyobrażałam. Czy to tak powinno wyglądać?
 
 
ela1 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 27 Lut 2010
Posty: 2479
Pomogła: 516 razy

 #15  Wysłany: 2010-12-10, 23:26  


Mila napisał/a:
Czy to tak powinno wyglądać?
To wszystko zależy od organizmu, przeważnie po pierwszych wlewach, nie ma objawów ubocznych, które zaczynają się nasilać po następnych chemiach.
Przykro mi, mamusia jest taka młoda, a tak bardzo chora. Głowka do góry.
pozdrawiam
_________________
"Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group