1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak krtani
Autor Wiadomość
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #61  Wysłany: 2013-10-04, 22:36  


Witam. Wczoraj byłam u kierownika ok 12:30 a o 13 był telefon do taty ale nie odebrał bo ciężko mu się mówi. Ja dziś oddzwoniłam i okazało się że w poniedziałek zaczynam leczenie :) jedyne co to mam nadzieję że nie jest za późno.

Mam jeszcze pytanie do stałych członków forum. Najbardziej martwi mnie ten spadek wagi u taty. Znacie zapewne wiele historii z forum albo chociaż kojarzycie, czy osoby które tyle schudły (z 70 do 54) doszły do siebie po leczeniu?

Kurcze ja już tyle czytałam tych wątków i dziś natrafiłam na wątek, gdzie chory schudł bardzo podobnie i zmarł, a ja już zaczynam utożsamiać jego stan ze stanem taty, z tym że tamten pacjent miał raka płuc, a u taty jeszcze w sumie nie wiem co to jest. Jeśli ktoś ma jakąś wiedzę na ten temat, czy kojarzy podobne sytuacje to proszę o informacje.
 
 
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #62  Wysłany: 2013-10-08, 15:22  


My już zaczęliśmy naświetlania, ale mamy mieć tylko 10 i zastanawiam się czy to nie za mało, no ale lekarz chyba wie co robi. Tata różnie się czuje ale mam wrażenie że coraz częściej ma lepsze chwile, wczoraj nawet apetyt mu na tyle dopisał że zjadł kurczaka z ziemniakami :) nigdy nie myślałam że będę się cieszyć z tego że mój tata je :)

[ Dodano: 2013-10-08, 15:45 ]
Wyczytałam jeszcze w internecie że 10 dniowy cykl naświetlań może świadczyć o radioterapii paliatywnej która nie ma za zadanie wyleczyć z raka a tylko go zmniejszyć :( trochę mnie to wystraszyło, bo lekarz nic nam takiego nie powiedział, a chyba powinien? nie wiem nawet jakie są dawki tych naświetlań .. powinnam się martwić? czy możliwe jest wyleczenie raka tylko 10 naświetlaniami? bardzo proszę o odpowiedź :-( jutro postaram się dopytać ale byłabym wdzięczna gdyby ktoś mi napisał jak to jest z tą długością naświetlań.
 
 
Gazda 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 5152
Skąd: Beskid
Pomógł: 1581 razy

 #63  Wysłany: 2013-10-09, 11:19  


Taka liczba naświetlań świadczyć może o leczeniu paliatywnym...
_________________
Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
 
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #64  Wysłany: 2013-10-09, 17:53  


byłam dziś u lekarza taty :( to co powiedział było jak nóż w plecy .. powiedział że jest tylko 10 naświetlań bo tata jest już po radioterapii i nie można tak bardzo naświetlać .. potem może będzie chemia .. jednak rokowania są tragiczne .. tego nie da się uleczyć .. tata już nie poczuje się lepiej, a leczenie ma za zadanie spowolnić moment w którym będzie się czuł gorzej, ale to i tak kwestia tygodni .. nie wiem co robić .. iść do innego lekarza? mówić tacie? mówić mamie? ne chce mi się żyć :( nie wyobrażam sobie co dalej ..
 
 
sebaele 


Dołączył: 01 Paź 2013
Posty: 164
Skąd: Zabrze

 #65  Wysłany: 2013-10-15, 09:58  


Cześć Kaska89 co tam u ciebie i twojego taty słychać?
 
 
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #66  Wysłany: 2013-10-15, 17:00  


U nas bez zmian, w czwartek kończymy naświetlania, tata słabiutki cały czas, wczoraj pierwszy raz nie wziął sterydu i stwierdził że nie ma różnicy więc nie wiem czy to dobrze czy źle ..
 
 
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #67  Wysłany: 2013-10-17, 17:58  


Dziś skończyliśmy lampy .. lekarz powiedział że mamy się zgłosić do poradni onkologicznej w celu ustalenia co dalej .. czy tata nadaje się do chemioterapii .. na wypisie pisało, że jednak jest to radioterapia paliatywna :( czyli już wiem że tata już nigdy nie będzie zdrowy .. i na dodatek nie wiadomo ile pożyje :( tracę siły po mału ...
 
 
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #68  Wysłany: 2013-10-30, 15:26  


Minęły 2 tygodnie od skończenia lamp a u nas nie ciekawie :( najpierw na plecach u taty pojawił się taki gul, wielkości pięści, miękki, niebolesny, onkolog powiedział że może to być wodniak ale nadal nie wiemy co to jest.

Tydzień temu w poniedziałek tata pił herbatę, nagle się zachłysnął i wszystko jakby wysmarkał rurką :shock: wystraszyliśmy się, był już wieczór więc postanowiliśmy że tata nie będzie jadł już nic i rano skonsultujemy się z lekarzem. Pojechał do rodzinnego i poprosiłam o skierowanie do Katowic, bo tam tata był operowany. Pojechaliśmy tam natychmiast, zrobili próbę szczelności i nic nie leciało. Zdziwieni wróciliśmy do domu.

Wieczorem powtórka z rozrywki.

W środę już nie chcieliśmy znowu na marne taki kawał drogi tatę męczyć pojechaliśmy do onkologa. Ten dał skierowania na TK szyi i klatki piersiowej i do laryngologa.

Pojechaliśmy do laryngologa i tam znowu mówią, że nic nie leci, ale tata się cały czas chrztusi. Założyli dreny żywieniowe i dali skierowanie do poradni chorób płuc.
Tam lekarka dała skierowanie na oddział pulmonologiczyny. I w czwartek tata został w szpitalu. Dreny wyjęli i podawali 6 kroplówek dziennie. Tego samego dnia ja jeszcze złamałam nogę, jakby problemów było mało :roll:

W piątek pojechałam do taty, zrobili TK na miejscu i okazało się że jest przetoka między przełykiem a tchawicą. Lekarz był zdziwiony i powiedział że czegoś takiego nie widział i musi skonsultować się z Warszawą, gdzie tata miał poszerzanie przełyku.

W poniedziałek spotkałam się z lekarzem i powiedział że tacie muszą zrobić gastrostomię albo założyć PEGi ale tata wybrał to pierwsze. Dziś byłam u niego i o 13 zabrali go na ten zabieg :( Także narazie o chemii możemy zapomniec i mieć nadzieję że nowotwór nie rozsiewa się po organiźmie :( jedyne co to widzę to tata trochę na tych kroplówkach się wzmocnił. Jednak psychicznie ma już dość :( ja też
 
 
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #69  Wysłany: 2013-11-14, 21:13  


Dziś minął 3 tydz odkąd tata trafił do szpitala. Po operacji na początku był w stanie "wcisnąć" ok 100 ml jednorazowo po ok 3-4 razy dziennie, dziś "jada" ok 4-5 razy dziennie po ok 350 ml :) także jest postęp .. wczoraj miał robione znowu TK ale wyników nie widziałam, dziś robili mu tracheobronchoskopię, ponoć lekarz wyciągnął z niego strupa wielkości połowy małego palca (w ostatnim tyg 2 razy takie strupy wysmarkał) i jak byliśmy w szpitalu tata powiedział że w końcu pierwszy raz od sierpnia oddycha mu się wspaniale :) Lekarz powiedział mu że ranka w przełyku po mału się goi i pokrywa ją biały nalot (jakoś to nazwał ale tata nie pamiętał jak) i robi się strupek. Ale dziś tata pierwszy raz był naprawdę zadowolony, oddychał bez męczarni :) skoro po wyjęciu strupka od razu lepiej mu się oddycha to może te węzły które uciskały tchawicę po radioterapii paliatywnej na tyle się pomniejszyły że już nie uciskają, a przyczyną duszności są strupy? Najważniejsze że tata lepiej się czuje :)
 
 
yarass 


Dołączył: 21 Sie 2013
Posty: 11
Skąd: Inowrocław

 #70  Wysłany: 2013-11-15, 11:02  


Głowa do góry.
Pewnie będzie jeszcze chemia by kompletnie dobić komórki rakowe, ale to pewnie później.
Oby Tato czuł się lepiej.

U mnie niestety nastąpiły komplikacje. 18 października ratowaliśmy ojca by nie umarł - miał na aorcie brzusznej tętniaka wielkości 11x12x11 cm który pękał oraz dwa mniejsze w wielkości 6x4x5 cm. Mało co bym nie pochował ojca. Jednak przed tym miał wykonaną biopsje i wynik pokazał, że jest kolejna wznowa oraz martwicze komórki. Sam guz się powiększył z rozmiaru 12x22 mm do 44x31x42 mm. Czekaliśmy aby Tato doszedł do siebie po operacji przez długi okres czasu (niestety dość poważny zabieg). Teraz mamy na
18 listopada umówiona wizytę u onkologa - oby było pozytywnie. Trzeba być dobrej myśli.
P.S Tato zleciał z wagi 88 kg do 73 w ciągu 1,5 miesiąca teraz już je całkiem normalnie i wraca powoli do siebie a ja mu wykonuję rehabilitację na nogi by mięśnie się nie zastały.

Pozdrawiam i życzę by wszystko się udało.
 
 
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #71  Wysłany: 2013-11-28, 12:49  


Rozmawiałam wczoraj z lekarzem. Powiedział że jest bardzo źle. Żadne leczenie onkologiczne nie wchodzi już w grę. Rak się rozrasta, jest bardzo blisko aorty, może ją przeżreć a wtedy będzie wylew, i już nic się z tym nie zrobi :( A to może się stać w każdej chwili, dodatkowo martwe tkanki przytykają tacie oddech dlatego póki co musi pozostać w szpitalu bo w razie czego lekarz robi bronchoskopię a w domu nie jestem w stanie tacie pomóc. Lekarz powiedział że jak tylko zwolni się miejsce przeniesie tatę na oddział opieki paliatywnej w tym samym szpitalu, żeby mieć tatę blisko w razie konieczności wykonania bronchoskopii :(
 
 
infinity 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 21 Sie 2012
Posty: 576
Skąd: United Kingdom
Pomogła: 197 razy

 #72  Wysłany: 2013-11-28, 13:47  


Zakonczenie leczenia onkologicznego nie jest dobra wiadomoscia-przykro mi.
Czy szyja jest obrzeknieta?
Czy Tata bierze sterydy?
_________________
Don't underestimate the things that I will do..
 
 
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #73  Wysłany: 2013-11-28, 17:21  


Ma obrzęk koło szyi ale to skutki operacji, co w Warszawie robili. Wsadzili mu stent, żeby poszerzyć oskrzela, ale już go wyjęli. Tata ma obrzęk na nogach, ręka też napuchła .. sterydy tata cały czas bierze. Tata chyba ciągle ma nadzieję że z tego wyjdzie.
 
 
Nata2012 


Dołączyła: 03 Wrz 2013
Posty: 9

 #74  Wysłany: 2013-12-08, 14:23  


Witam ponownie,

oj Kasiu czytam na biezaco Twoje posty i duzo przechodzisz... Mimo wszystko trzeba byc zawsze dobrej mysli i walczyc do konca.

Moj tata jest juz po 6 tygodniowej radioterapii. Mija tydzien od zakonczenia leczenia. Czuje sie oslabiony, nic go nie boli, ale meczy go odkrztuszanie. Zazwyczaj poznym wieczorem go bierze i sie meczy zanim odkrztusi, przez rurke to nie lada wyzwanie. W dodatku caly czas pojawia sie krew. Moze to byc w skutek podrazniajacej rurki? W szpitalu bral tabletki, ale w zasadzie nic nie pomagalo i caly czas pojawia sie ta krew. Czy to przejdzie? Czy te dusznosci i krztuszenie z czasem ustapia? Moze to byc nastepstwem naswietlen? Dodam, ze tata ladnie je, nie stracil apetytu i nie spada na wadze. 19 grudnia mamy kontrole w poradni onkologicznej oraz laryngologicznej. Najbardziej martwi mnie ta krew i ta wydzielina, ktora meczy tate.

Pozdrawiam
 
Kaska89 


Dołączyła: 16 Lip 2012
Posty: 90
Pomogła: 3 razy

 #75  Wysłany: 2013-12-08, 15:27  


Nata2012, ja już nie jestem dobrej myśli, niestety leczenie zostało zakończone a rak dalej się rozwija, pozostaje czekać na najgorsze mimo że póki co trzeba doceniać to co mamy :( Aczkolwiek moja mama cały czas mówi o jakimś cudzie, że nie raz słyszy się to i tamto, dużo osób powtarza że nadzieja umiera ostatnia - tylko że żadna z tych osób nie słyszała tego co ja od lekarzy :( teraz jest ciężko,ale póki tata jest z nami to dajemy radę, najgorsze przyjdzie później i wtedy nie wiem jak się pozbieramy :(

Rok temu tata po radioterapii radykalnej również miał różne skutki uboczne, typu odksztuszanie różnego syfu, strupków ale to przeszło i potem prawie przez rok żył praktycznie jak zdrowy człowiek.

Życzę powodzenia i dużo siły, ściskam mocno.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group