1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Prośba o interpretację wyniku PET
Autor Wiadomość
sanila 



Dołączyła: 18 Maj 2012
Posty: 43
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 4 razy

 #46  Wysłany: 2012-09-26, 19:48  


Dzięki :)
_________________
Tato 08.11.2013 g.21:05 [*]
 
grażka 


Dołączyła: 19 Gru 2011
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Pomogła: 35 razy

 #47  Wysłany: 2012-10-17, 12:11  


sanila,

co u Was?

pozdrawiam
 
sanila 



Dołączyła: 18 Maj 2012
Posty: 43
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 4 razy

 #48  Wysłany: 2012-10-23, 16:37  


Grażka,

Przepraszam, że po takim czasie, ale tyle się dzieje u mnie (głównie zawodowo), że czasu mi nie wystarcza na wszystko to, co chciałabym zrobić :) .
Tata cały czas przyjmuje chemię. Czuje się tak, iż twierdzi, że jest już zdrów. Ja się zawsze boję, żeby nie zapeszył... ale jest tak dobrze, że nie spodziewalibyśmy się tego jeszcze jakiś czas temu. Lekarze taty są bardzo zadowoleni z przebiegu leczenia. Marker CA19-9 spadł poniżej 100 U/ml (a miał przecież prawie 1800 U/ml). Pozostałe wyniki krwi w normie - dolne rejestry łapie jedynie hemoglobina i czerwone krwinki, ale już działamy w tym kierunku ;) . Martwię się jedynie, bo wrócił tacie apetyt i czasem pod moją nieobecność sobie zbyt pozwala. Ostatnio kupił dla siebie tłusty ser pleśniowy, bo miał na niego apetyt! Tak to z nim jest - jak z dzieckiem. Od ostatniego pobytu w szpitalu na przełomie sierpnia i września trochę podbił wagę, co cieszy niewątpliwie. Jedynie 2-3 dni po chemii gorzej się czuje, ale lekarze twierdzą, iż jest to naturalna reakcja organizmu. Wówczas więcej odpoczywa w ciągu dnia. Ale ogólnie jakoś go tak 'nosi', ciągle gdzieś jeździ, coś załatwia. W 'kucharzeniu' wspiął się na wyższy poziom wtajemniczenia. Sam sobie gotuje, ja tylko czasem coś mu podrzucam. Radzi sobie naprawdę dobrze. Codziennie, niezmiennie od paru lat, dzień rozpoczyna od długiego co najmniej półgodzinnego spaceru. Bez względu na pogodę. Nie pragnę już większej poprawy. Jeśli by mogło tak zostać na zawsze, bylibyśmy ogromnie szczęśliwi :)

A co u Was? Jak mąż się czuje? Jakieś nowe wiadomości?


Pozdrawiam gorąco.
_________________
Tato 08.11.2013 g.21:05 [*]
 
Reszka.78 



Dołączyła: 29 Lis 2011
Posty: 948
Pomogła: 136 razy

 #49  Wysłany: 2012-10-23, 16:54  


Witaj Sanilko!

Wątek, Twój czytam, choć jak do tej pory milczałam, ale nadrabiam ;P

Powiem Ci coś odnośnie apetytu Twojego Tatki. Od najmłodszych lat słyszałam od wszystkich w około, że jak się ma na coś apetyt, to nie może zaszkodzić ;)
Wiadomo, że w przypadku pacjentów onkologicznych, zwłaszcza tych przyjmujących chemię powinna być jakaś dieta, ale skoro Tatko miał ochotę na serek pleśniowy, to niech zje na zdrowie, przecież chyba nie kupił kilograma i nie wrąbał go za jednym posiedzeniem :mrgreen:
Skoro go "nosi", chce jeździć, załatwiać, spacerować i ma apetyt, to tylko przyklasnąć i się cieszyć :) Ile osób z błahszymi chorobami czy zwyczajnymi dolegliwościami się poddają i nic im się nie chce?

Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam mocno _itsme_ Ucałuj też Tatusia i zdrówka mu życz koniecznie :cmok:
 
sanila 



Dołączyła: 18 Maj 2012
Posty: 43
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 4 razy

 #50  Wysłany: 2012-10-23, 20:18  


Reszka.78

Bardzo dziękuję za Twoje słowa. Widzę po Twoich wpisach, że Ty taką 'Dobrą duszyczką' jesteś na tym specyficznym forum ;) .
Muszę się przyznać, że ja zawsze biorę pod uwagę spojrzenia innych osób, bo sami czasem wpadamy w schematy myślowe i brak nam tej chwili na refleksję. Myślę o taty żywieniu cały czas, ponieważ musi on być na diecie trzustkowej, która jest dość rygorystyczna i ciężko w niej wytrwać. Z tego też tytułu, szczególnie jak się lepiej czuje, ma często różne 'apetyty' na coś wyjątkowo niedietetycznego :) . Rozumiem go, ale martwię się, czy mu nie zaszkodzi. Tyle razy wcześniej lądował w szpitalu w ciężkim stanie, że boję się, aby się to nie powtórzyło.

Teraz staram się od czasu do czasu zafundować tacie coś ekstra. Sama bardzo lubię gotować i piec słodkości, więc przygotowuję dla niego zawsze lekkie dania. Ostatnio nawet był lekki tort na jogurcie, który mógł bez problemu zjeść. Dziś jest dużo możliwości, wszystko można kupić. Jednak nie lubię, kiedy sam nie wiem skąd przynosi jakieś cuda :-( .


Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

[ Dodano: 2012-10-23, 20:21 ]
I dziękuję oczywiście za pozdrowienia. Wam również wszystkiego dobrego życzę ;) .
_________________
Tato 08.11.2013 g.21:05 [*]
 
grażka 


Dołączyła: 19 Gru 2011
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Pomogła: 35 razy

 #51  Wysłany: 2012-10-24, 11:56  


sanila,

jaka cudna wiadomość. Oby tak dalej. DO CELU.

U nas pomalutku, spokojnie chociaż .... uczymy się nowej choroby. U męża została świeżo rozpoznana cukrzyca, tzw. wtórna czyli wynikająca z innej choroby, która uparcie nie daje o sobie zapomnieć. Zmaltretowana trzustka, osłabiona, wytwarza insulinę ale trochę za mało i trzeba wspomagać organizm. Leczenie farmakologiczne zwyczajowo uzupełniamy odpowiednią dietą /mąż też ma na sumieniu małe "grzeszki" żywieniowe, po których albo trzyma się za brzuch, albo w trudniejszym przypadku okupuje WC/ i naturalnymi produktami obniżającymi poziom cukru tj. cynamon, cykoria, czosnek. I wysiłek fizyczny - lek dla ciała i duszy.

Trzymajcie się w zdrówku,
pozdrawiam
 
sanila 



Dołączyła: 18 Maj 2012
Posty: 43
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 4 razy

 #52  Wysłany: 2012-10-24, 19:24  


Grażka,

Na myśl przyszedł mi właśnie Kochanowski "szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie..." itd., mimo wszystko gdybym mogła wybierać, wolałabym stawić czoła cukrzycy. Znam chorobę z bliskiego otoczenia, to prawda - nie jest łatwo, ale można z tym żyć na szczęście. Mam tylko nadzieję, że Twój mąż daje radę :) . Bo przekonałam się w życiu, że nie wszyscy są w stanie ciągle z czymś walczyć.
Mój tata też ma choroby współistniejące jeszcze sprzed kilku lat, to jaskra, migotanie przedsionków i nadciśnienie. Jest sumienny w przyjmowaniu wszystkich leków i wyjątkowo dobrze zorganizowany, więc nie narzeka na przypadłości, które go dotknęły. Myślałam, że ta trzustka go jakoś zdołuje, ale nie. Dziś celowo go spytałam jak się czuje, to mi odpowiedział: normalnie, a jak się ma czuć zdrowy człowiek? Może to jakiś sposób na niedopuszczanie tych najgorszych myśli. Wiem jedno, że skoro na niego działa i mu pomaga, to jest jak najbardziej ok. Oby jak najdłużej tak było...

Pozdrawiam serdecznie.
_________________
Tato 08.11.2013 g.21:05 [*]
 
grażka 


Dołączyła: 19 Gru 2011
Posty: 170
Skąd: Warszawa
Pomogła: 35 razy

 #53  Wysłany: 2012-10-25, 08:55  


sanila,

Masz WSPANIAŁEGO TATĘ.


Ja swojego męża okrutnie rozpieściłam przez ostatnie dwa lata. Ale co tam.... Niech ma.

Dużo, dużo radości. Takich zwykłych, codziennych.

Ściskam mocno.
 
Reszka.78 



Dołączyła: 29 Lis 2011
Posty: 948
Pomogła: 136 razy

 #54  Wysłany: 2013-01-16, 18:59  


Sanila co tam u Was? Jak Tatko?

Buziaczki dla Ciebie i Twojego Wojownika :)
 
sanila 



Dołączyła: 18 Maj 2012
Posty: 43
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 4 razy

 #55  Wysłany: 2013-02-13, 23:45  


Właśnie dziś zawiozłam tatę do szpitala, bo serducho mu trochę zawodziło. Po wszelkich badaniach wyszło, że ma uszkodzenia na skutek przyjmowanej chemii (?). Nie wiem czy to możliwe, ale takie były słowa lekarza. Rzeczywiście osłabł ostatnimi czasy i odczuwa jakieś dziwne i niemiarowe uderzenia serca. U lekarza rodzinnego po EKG podejrzewano stan przedzawałowy, ale w szpitalu obalono tę wersję. Sama nie wiem... Zabrałam tatę do domu i będę obserwowała stan na bieżąco.

Pozdrawiam
_________________
Tato 08.11.2013 g.21:05 [*]
 
sanila 



Dołączyła: 18 Maj 2012
Posty: 43
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 4 razy

 #56  Wysłany: 2013-04-18, 18:28  


Mój tato przerwał chemioterapię w połowie lutego. Wlewy gemzaru otrzymywał regularnie od 20 lipca w seriach: 3 tygodnie wlewy i 2 tygodnie przerwy. W tej chwili mijają 2 miesiące bez chemioterapii. Tata słabnie, a choroba pewnie się rozwija. W lutym marker CA 19-9 = 24 U/ml (przy rozpoczęciu chemioterapii 1765 U/ml), w marcu 35 U/ml. Pozostałe wyniki krwii łącznie z bilirubiną w normie. Usg kontrolne w marcu - wielkość guza bez zmian, narządy w jamie brzusznej czyste, węzły niepowiększone.
Moje pytanie jest następujące: Czy istnieje jakiś inny, słabszy lek, który mógłby otrzymać w tej sytuacji tato? Lek który spowolniłby rozwój choroby, bądź w jakikolwiek sposób mu pomógł doraźnie?
_________________
Tato 08.11.2013 g.21:05 [*]
 
aleksandraL 


Dołączyła: 07 Wrz 2012
Posty: 149
Pomogła: 6 razy

 #57  Wysłany: 2013-11-07, 08:35  


cześć, co u Was, jak z tatą? Mam nadzieję, że dalej walczycie?

pozdrawiam
_________________
Ola
 
sanila 



Dołączyła: 18 Maj 2012
Posty: 43
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 4 razy

 #58  Wysłany: 2013-11-07, 12:46  


Tak, walczymy o każdy dzień, choć w nierównej walce :-(

Tata ma przerzuty do wątroby i jamy brzusznej. Jest bardzo słaby. Od tygodnia leży, miał silne wymioty. Dostawał metoklopramid i haloperidol przez 2 doby (łącznie z morfiną). Później sam metoklopramid. Od przedwczoraj w ogóle nie dostaje nic przeciw wymiotom. Wymioty więc ustąpiły czasowo, ale dziś nad ranem znów się pojawiły. Początkowo wymioty były szaro-zielone, wodniste, dziś: ciemne, wodniste, niefusowate na szczęście. Co drugi dzień ma zmieniane leki, żeby łagodzić pojawiające się nowe objawy choroby. A że zdarza się, iż nowy lek nie może być łączony z wcześniejszymi, to lekarka z hospicjum ciągle coś wymienia. Wiem, że jest taka konieczność, ale w domu mamy już aptekę.

Tata bardzo schudł. W zasadzie sama skóra i kości. Prawie nic nie je. Wątroba już nie pracuje - tak uważają prowadzący lekrze z naszego CO. Na 08.11.13 był zapisany na chemioterapię skojarzoną drugiego rzutu - ELF. Jednak jej jak wiadomo nie dostanie już. Ma też momentami takie dziwne, irracjonalne wizje oraz omamy wzrokowe. Bardzo dokładnie potrafi mi je opisać. Poza tymi incydentami myśli trzeźwo i logicznie. Ciężko mu się rozmawia, gdyż bardzo się męczy. Mówi też niewyraźnie, jak się trochę 'rozkręci' wówczas jest lepiej. Zastanawiam się, czy to encefalopatia wątrobowa, czy może przerzuty do mózgu.

Lekarka z hospicjum powiedziała, że powinniśmy liczyć się z tym, iż tato odejdzie w każdej chwili. Nie mam już złudzeń...
_________________
Tato 08.11.2013 g.21:05 [*]
 
ewa67 



Dołączyła: 30 Wrz 2013
Posty: 101
Skąd: Wa-wa,Frankfurt
Pomogła: 33 razy

 #59  Wysłany: 2013-11-07, 17:23  


Współczuję Ci Sanilo,tak bardzo wiem co to znaczy,Napisz proszę jaki oddech ma tata,nie zauważyłas? u nas na kilka dni przed odejściem tata narzekał że odbija mu się wątróbka:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Foetor_hepaticus
chyba może wiązac się to z encefalopatią...tak mi się wydaje...
_________________
Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
 
sanila 



Dołączyła: 18 Maj 2012
Posty: 43
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 4 razy

 #60  Wysłany: 2013-11-07, 22:42  


Trudno mi powiedzieć jaki ma oddech. Dziś pomagałam mu się ogolić, ale nic szczególnego nie poczułam.
W ogóle dziś był jakiś bardziej żywotny. Chociaż każdy mi mówi, że kiedy tylko ja się pojawiam, to tata zaczyna się rozklejać. Ponoć jak mnie nie ma, jest dużo sprawniejszy. Nie wiem z czego może to wynikać, bo nic sensownego nie przychodzi mi do głowy.

Dziś odmówił też podania sobie jakichkolwiek leków. Wczoraj miał trochę bóli i dostał morfinę. Stwierdził, że się bardzo źle czuł po tym leku i nigdy sobie nie pozwoli nic podać. Udało mi się jednak go namówić na lek przeciwwymiotny dziś wieczorem.

Zauważyłam też u taty zmianę usposobienia. Jest jakiś inny. Nawet nie wiem jak to nazwać. Śmieje się nie tak jak kiedyś. Czy ktoś doświadczył czegoś takiego? Moja mama też zmarła na skutek choroby nowotworowej. Również miała przerzuty do wątroby, dodatkowo do mózgu. Widzę czasem pewne analogie, jednak zmiany u taty przebiegają w nieco inny sposób.
_________________
Tato 08.11.2013 g.21:05 [*]
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group