[Lideczka]

Dzieki Justynko mam nadzieje ze Zuza czuje sie z dnia na dzien coraz lepiej i niedlugo do nas napisze

[plamiasta]

ma siłę na humor nawet ironiczny hi hi hi znaczy się że już lepiej, trzymam kciuki żeby dalej poszło z górki , i żebyś tu pojawiła się na forum,

[sonia21]

Zuza

[zufed]

Kochani, wróciłam.


Przepraszam, że się nie odzywałam, ale nie wszystko poszło tak jak sobie założyłam, i laptop siedział zamknięty w szafie od tygodnia.


Ale od początku.

5 dnia radioterapii poszło nawet nieźle.

14.02 był zabieg. Myślałam, że jadę na małą operację, bo i zmiana nie była duża, ale Profesor stwierdził, że wytnie jeszcze bliznę z poprzedniego zabiegu.
No i wyciął, razem z resztką węzłów chłonnych, oraz częścią mięśnia.

Po zabiegu, jak to po zabiegu. człowiek się czuje było różnie.Krwawiłam dość mocno, i mimo, że stosowano różne zabiegi typu okładanie lodem i bandażowanie nie poprawiało się.

Tak więc 15.02 miałam drugi zabieg, gdzie mnie doszyto, wieczorem dostałam krew, bo morfologia mi nieco spadła.

W piątek zaczęłam wstawać z łóżka powoli, nie było łatwo, bo ranę mam dużą - praktycznie od talerza kości biodrowej poprzez pachwinę i zakręca niemal do końca pośladka. DO tego nakłada sie odczyn popromienny, który nabiera właśnie na mocy.

Wypuścili mnie z drenem do domu, może za jakieś 2 dni usunę.

Przemiła stażystka załatwiła mi konsultacje Poradni Leczenie Bólu, pozmieniali mi leki i ustawiamy leczenie.Swoją drogą bardzo mili ludzie, a pielęgniarce Ani, która przychodziła kilkukrotnie z wizytą i siedziała czasem pewnie dłużej niż powinna jestem bardzo wdzięczna.

Powoli w domu dochodzę do siebie, choć powiem, że jest trudno, nawet powiedziałabym, że trudniej niż po pierwszym zabiegu.
No ale trudno, zabieg był spory, więc inaczej niestety być nie może.
Ale wyjścia tez nie było i już.

Bardzo Wam dziękuję za wsparcie!

ściskam


zuza

[female]

[erin29]

I niech Ci siły migiem wracają !

[plamiasta]

[Lideczka]

Zufed jak milo Cie slyszec
Dobrze ze juz w domku Wracaj do sil szybciutko

[JustynaS1975]

Cieszę się, że napisałaś. I jak najszybciej dochodź do siebie, do dobrej formy

[Berta]

Zuza

[DorotaP]

[soja]

Zuzinku

[abigail]

Dobrze,że są jakies wieści. Teraz spokojnie odpoczywaj i niech to wszystko ładnie i porządnie się goi.

[zufed]

Odpoczywam, ile się da.

Nie koniecznie jest to mój wybór, bo wolałabym wrócić do pracy i moich maluszków, ale inaczej nie da rady.

Moja mobilność jest dość ograniczona poprzez cięcie, ból no i ten dren.

Zaplanowałam na jutro jego usuniecie, ale okazało się, że leciało mniej, bo się przytkał. Odetkałam i leje się dalej, przekraczając magiczne 100ml. Niewiele bo nie wiele, ale przekracza.

Także weekend spędzimy we dwójkę - ja i mój dren (Mąż jako ten trzeci) .

Gdyby nie to, że dren jest dość gruby ( ma ok 1cm średnicy) wyciągnęłabym go sama, ale mając na uwadze dziursko jakie po nim pozostanie i moją bujną pielęgniarską wyobraźnię, która mówi mi, że na pewno dojdzie do zakażenia albo zrobi jakiś ropień, postanowiłam porzucić ten pomysł i jednak skorzystać z pomocy chirurga
Może trzeba będzie jakimś szwem złapać na środku, a szwów to ja akurat w domu nie mam.

Chyba powinnam się zaopatrzyć, nie?

Dodatkowo, odczyn popromienny się "rozkręca" co nie ukrywam nie pomaga mi ani w chodzeniu, ani w relaksowaniu się, ani tak na prawdę w niczym.

ściskam Was mocno i dziękuję, że jesteście

zuza

[JustynaS1975]

zufed napisał/a:

ściskam Was mocno i dziękuję, że jesteście

Ja też ściskam mocno. Dziękuję, że piszesz i że jesteś