1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki
Autor Wiadomość
joanna39@op.pl


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 80
Skąd: Jastrzębie Zdrój
Pomógł: 4 razy

 #1  Wysłany: 2009-09-02, 14:06  Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki


Piszę, bo może ktoś mi powie jak mam dalej żyć, jestem dorosłą osobą mam 24 letniego syna, córkę 9 lat. 9 sierpnia. po wielkich męczarniach umarł na raka płuc mój Tatuś. Widzę go wszędzie, słyszę jak do mnie mówi, a najgorsze jest to, że ja ciągle nie wierzę, że umarł. Błagam żeby mi się przyśnił i uspokoił mnie,że już nie cierpi, a tu nic, tata mi się nie śni. Chodzę jak we śnie, czas zatrzymał się dla mnie 9 sierpnia, ciągle widzę ból na buzi mojego taty i strach . Jedyne co mogłam teraz zrobić to kupiłam sobie miejsce na cmentarzu obok taty, ale jak mam żyć bez niego nie wiem. Asia.
 
maganana 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 12 Kwi 2009
Posty: 241
Skąd: Bytom
Pomogła: 39 razy

 #2  Wysłany: 2009-09-02, 15:14  


Witaj
mój tata umarł 3 miesiące temu i niestety ale z dnia na dzień jest gorzej.
kładę się spać to widzę go jak leży w łóżku chory, widzę go po operacji,jego ruchy...
ciągle zastanawiam czy nie powinnam mu powiedzieć że odchodzi że bez jedzenia to miesiąc wytrzyma, że jest mi przykro że cierpi, ....itp
wciąż zadaję sobie takie pytania i gdybam i tak na prawdę nikt nie jest w stanie mi na nie odpowiedzieć a ja się głowię i myślę, rozmyślam...
jest ciężko, bardzo Ja jestem młodą osobą bo mam 28 lat moja mama 55 ale ból jest okropny.
Do tego bardzo cierpię bo wiem że mamie jest ciężko że nie jestem w stanie jej pomóc, a ona wciąż płacze wieczór się zbliża i płacze w nocy nie spi, wstaje rano płacze
nie mieszkam z nią ale czesto jestem u niej albo ona u mnie ale ciagle widze bol na jej twarzy i smutek w jej oczach
nie da sie z tym pogodzic jak ktos bliski umiera.
nie wiem co Ci poradzić bo sama nie wiem jak sobie poradzić...
tak wiele ludzi choruje na tego raka młodzi, starsi...

trzymaj się!
przytulam Cię mocno
_________________
Pozdrawiam
Marzena
 
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #3  Wysłany: 2009-09-02, 20:32  


joanna39@op.pl napisał/a:
Piszę, bo może ktoś mi powie jak mam dalej żyć,


Joasiu,na to pytanie nikt Ci nie odpowie.
Już kiedyś tu pisałam,że z czasem będzie łatwiej,nie dziś ,nie jutro..
Moja mamcia zmarła ponad 3 lata temu-było mi strasznie ciężko.
Ból psychiczny był tak mocny,że fizycznie go czułam.
Długo nie mogłam dojść do siebie.
Czytałam książki i artykuły na temat śmierci,życiu po śmierci itp.-ale nic to nie dało,bo nikt nie zmartwychwstał i nie opowiedział jak to jest i czy w ogóle coś jest...
W moim przypadku dzieci i mąż dodawali mi siły,dla nich starałam się dalej żyć-choć często miałam dość!
Pisałam mini pamiętnik.Opisywałam w nim moje uczucia podczas żałoby.Pisałam do mamy jak bardzo ją kocham,jak mi jej brakuje.
Także każdy jeden sen z mamcią tam wpisywałam.


Po śmierci bliskiej osoby,już nigdy nie będzie tak samo.
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
tara 



Dołączyła: 21 Sty 2009
Posty: 513
Pomogła: 110 razy

 #4  Wysłany: 2009-09-02, 21:29  


Mój Tata umarł 20 sierpnia.
Staram się wymazać z myśli czas choroby Taty i myślę tylko o tym jak cudownie było uczyć się od Niego życia. Staram się nie pielęgnować w sobie cierpienia, nie myśleć w kategoriach "jak on mógł mnie zostawić", nie myśleć o tych wszystkich rzeczach, których nie doczekał i których nie zrobimy razem, bo to jak sypanie soli na otwartą ranę. Nie chcę hodować mysli o tym na co nie mam wpływu. Przytulam się do wszystkich pięknych wspomnień, szukam siły w świadomości, że ja i mój brat jesteśmy kontynuacją życia Taty. Nikogo nie kochałam tak bardzo jak Jego dlatego muszę żyć jak najpełniej i nie tracić energii na rozsypywanie się. Tego mnie uczył i tego by chciał. Tata był jedną z niewielu znanych mi osób, które mogły powiedzieć "niczego nie żałuję". Bardzo za Nim tęsknię i zapewne będę tęsknić zawsze, ale nie chcę by była to tęsknota wypełniona rozpaczą, bo Tata nie zostawił po sobie pustki lecz bezkompromisowo przeżyte życie. Mam nadzieję, że będę wystarczająco silna by to uczucie mocy było ze mną zawsze.
 
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #5  Wysłany: 2009-09-02, 22:26  


Witam
przede wszystkim to Wam współczuję.Stracić kogoś i to kogoś bliskiego to boli.
Ale zaś z drugiej strony tak żyjemy i to w jakiś sposób normalna kolej rzeczy i od zawsze tak jest, że dzieci za rodzicami "zamykają drzwi". Moja mama zmarła w 1970 roku w wieku 36 lat.
Też było bardzo ciężko.Ale czas leczy rany.
Jak z tym żyć?
Uwierzcie,że czas jest najlepszym lekarstwem.
A z drugiej strony prośmy Boga żeby zawsze tek było,żeby nasze dzieci za nami "zamykały"
drzwi.Żeby nigdy nie było odwrotnie,żeby to nigdy nas nie dopadło.
Wtedy to już nikt i nic nie pomoże,ból po stracie dziecka zostaje do kończ życia i nie da się tego zapomnieć ,nie da się tego wymazać z pamięci.
Pozdrawiam
fajna piosenka Dylana po Polsku M.Rodowicz Czas wszystko zmienia na Yau Tube.
 
wylana 


Dołączyła: 17 Cze 2009
Posty: 59
Pomogła: 2 razy

 #6  Wysłany: 2009-09-02, 22:43  


ja też się rozsypałam. mama zmarła 9 lipca w wielkich męczarniach. tata 9 lat temu...
ale teraz cały czas myślę o mamie nie wieże w to jeszcze, wczoraj miałam omamy słuchowe myślałam, że mnie woła. trochę mam wyrzutów, ze mogłam więcej lepiej...
że tak wiele rzeczy nie rozumiałam, nie widziałam. ostatnio otworzyłam jej szafę i w pokoju rozniósł się zapach jej ubrań. to bardzo mnie zabolało, dużo wspomniwń mi się nasuwa. żyję tylko dzięki małej córeczce, gdyby nie ona moje życie nie miałoby sensu. mam 25 lat
boję się że o niej zapomnę tak jak ojca już prawie nie pamiętam, żle ze mną schudłam już ok 8 kg.dobija mnie wspomnienie o zakładzie pogrzebbowym który wkłada ciało mamy do plastikowego worka...żałuję, że to widziałam....mamo bardzo cię kocham http://dzamcia.wrzuta.pl/audio/0rueR5olA8q/
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #7  Wysłany: 2009-09-02, 22:44  


tara napisał/a:
Mój Tata umarł 20 sierpnia

Bardzo mi przykro...


AndrzejS napisał/a:
A z drugiej strony prośmy Boga żeby zawsze tek było,żeby nasze dzieci za nami "zamykały"
drzwi.Żeby nigdy nie było odwrotnie,żeby to nigdy nas nie dopadło.
Wtedy to już nikt i nic nie pomoże,ból po stracie dziecka zostaje do kończ życia i nie da się tego zapomnieć ,nie da się tego wymazać z pamięci

Zgadzam się.


Dziś już wiem...
Jesteś zawsze blisko mnie...
A w sercu oddech gwiazd...
I Anioły w moich snach...
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
joanna39@op.pl


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 80
Skąd: Jastrzębie Zdrój
Pomógł: 4 razy

 #8  Wysłany: 2009-09-03, 08:41  


Czytam Wasze odpowiedzi i jest mi trochę lżej, mnie dręczą różne pytania, dlaczego tata mi się nie śni? Ktoś mi powiedział, że widocznie niczego nie potrzebuje i jest mu dobrze, Takie słowa działają jak balsam na rozdygotaną duszę, ale widocznie moja wiara już nie jest tak silna. 9 lat temu urodziłam niepełnosprawną córkę, to tata mnie podnosił kiedy upadałam, zdiagnozowano moje dziecko w 3 dobie po urodzeniu fenyloketonuria, choroba nieuleczalna genetyczna. Tata siedział ze mną po nocach , szukaliśmy wiadomości na temat tej choroby, dzisiaj nauczyłam się z tym żyć, ale pytanie pozostało dlaczego moje dziecko?Dzisiaj doszło kolejne dlaczego mój tata? Asia. :?:
 
nena 


Dołączyła: 04 Mar 2009
Posty: 36
Pomogła: 3 razy

 #9  Wysłany: 2009-09-03, 10:47  


Ja przezywalam strasznie smierc najukochanszej osoby-mama mojej mamy. Nie znajdowalam innch mysli oprocz takich aby z nami byla, nie moglam pogodzic sie z odejsciem, reszta zycia gdzies sie odsunela... Do pewnego momentu: babcia mi sie przysnila i odebralm sen jako przeslanie, ze jest jej dobrze,jest spokojna... Rano bylam inna osoba, jakbym zrozumila, ze nie moge jej zadreczac, powinnam pozwolic jej isc do tego inego bytu, nie sciagac ciale myslami...
To byl tylko sen ale podzialal na mnie i wierze, ze cos w tym musi byc.
I niby nic w tym dziwnego, mozna powiedziec sen jak sen ale po jakims czasie w rozmowie z moja mama okazalo sie, ze miala identyczny sen, z detalami i identyczne odczucia, wtedy sie uspokoila. Moja mama powiedziala, ze ktos kiedys powiedzial jej, ze nalezy pozwolic odejsc.
Mysle, ze pomimo calej naszej rozpaczy powinnismy starac sie myslec o tych, ktorzy odeszli dobrze i cieplo, pozwolic im spokojnie wedrowac w bezkresie do miejsca im przeznaczonego i pamietac, ze tak napade oni nas nie opuscili i zawsze beda z nami, nasze mysli i emocje nie znikaja, spotykaja sie gdzes w bezkresie...
 
tara 



Dołączyła: 21 Sty 2009
Posty: 513
Pomogła: 110 razy

 #10  Wysłany: 2009-09-03, 17:57  


joanna39@op.pl napisał/a:
Dzisiaj doszło kolejne dlaczego mój tata?

Asiu takie pytania naprawdę do niczego nie prowadzą, równie dobrze można zapytać : A dlaczego ktokolwiek inny? Staraj się nie myśleć w takich kategoriach, bo to tylko przysporzy Ci więcej cierpienia.
Mnie też Tata się nie śni i uważam, że to dobrze, że jego energia opuściła ziemski świat i jest w dobrym miejscu.
Ściskam Cię mocno i życzę dużo siły
 
joanna39@op.pl


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 80
Skąd: Jastrzębie Zdrój
Pomógł: 4 razy

 #11  Wysłany: 2009-09-04, 08:18  


Ja tylko boję się ,czy jest to lepsze miejsce i czy tata już nie cierpi. Asia.
 
tara 



Dołączyła: 21 Sty 2009
Posty: 513
Pomogła: 110 razy

 #12  Wysłany: 2009-09-04, 10:05  


joanna39@op.pl napisał/a:
Ja tylko boję się ,czy jest to lepsze miejsce i czy tata już nie cierpi. Asia.

Asiu - Bez względu na światopogląd, wiarę czy niewiarę w życie po śmierci itd - uważam, że akurat tego, że Twój tatuś juz nie cierpi możesz pewna.
 
wylana 


Dołączyła: 17 Cze 2009
Posty: 59
Pomogła: 2 razy

 #13  Wysłany: 2009-09-06, 10:05  


ja już nie mogę, nawet nie potrafię sie wyrazić. czas miał leczyc ale jest coraz gorzej, nic mnie juz nie cieszy i cały czas czuję adrenalinę jak tylko pomyśle o mamie.nie wiem jak dalej będe zyć, choć wiem , że taka kolej rzeczy i tajk juz jest na swiecie, ze pokolenia przemijaja. i naprawde nic mi sie juz nie chce, srawy z męzem też nieciekawie libido kiepskie. co mam zrobic aby poczuc sie lepiej?
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #14  Wysłany: 2009-09-06, 20:57  


wylana napisał/a:
czas miał leczyc ale jest coraz gorzej,


Wylana,moim zdaniem jeszcze mało czasu upłynęło od śmierci Twojej mamy...cierpliwości.
Każdy na swój sposób przechodzi żałobę i każdy potrzebuje innej dawki czasu.

Przykro mi,ale nie ma takich słów,które w żałobie mogą przynieść całkowitą ulgę.
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
wylana 


Dołączyła: 17 Cze 2009
Posty: 59
Pomogła: 2 razy

 #15  Wysłany: 2009-09-06, 21:59  


jusia mi sie tak nie chce , że o mało nie rzuciłam pracy dzisiaj:( rzygam tym
asia a jak z toba też jesteś taka do niczego?
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group