1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Fibromatosis agressive
Autor Wiadomość
kermit 


Dołączyła: 08 Kwi 2010
Posty: 32
Skąd: Warszawa
Pomogła: 9 razy

 #61  Wysłany: 2010-09-30, 00:17  


Dziewczyny, uszyska do góry!
Pozytywne nastawienie...

madziap, przecież jest grupa osób którym Meloxicam pomaga, tak? to dlaczego akurat Ty nie możesz być w tej grupie, hm? Podziała, zobaczysz, ale musisz się pozytywnie nastawić!
Jak ja zaczęłam łykać Meloxicam, to ani docent Rutkowski ani żaden inny lekarz w COI nie miał w sobie krzty wiary w to, że zadziała - nikt, poza mną :evil:
Nie wiem jak długo ten stan się utrzyma, ale każdy, KAŻDY miesiąc BEZ tej parówy jest PIĘKNY, prawda?!
 
doris123 


Dołączył: 23 Sie 2010
Posty: 240
Pomógł: 9 razy

 #62  Wysłany: 2010-09-30, 07:01  


Ja mam podobne myśli, dlaczego to trafiło na mnie.
Osoby, których to nie dotyczy nie potrafią zrozumieć jakie emocje targają tymi, którzy są tymi " szczęśliwcami"
Tutaj chociaż można porozmawiać z osobami, które też zostały dotknięte tą okropną chorobą.
Na lekarzy nie ma co liczyć, że jakoś podbudują, i nastawią optymistycznie.
Pacjent zdołowany i w depresji z powodu choroby a lekarze zamiast dawać nadzieję, że coś może się poprawić to ją odbierają.
Nie wiem czy to jest dobra metoda, żeby tak prosto w oczy prawdę...
Być może co poniektórych to jakoś zdyscyplinuje, ale innym odbierze nadzieję.
Mój termin do szpitala się zbliża, a we mnie po prostu wszystko się buntuje. Gdybym jeszcze wiedziała, że będzie ok i to się da wyciąć, to jakoś lżej bym to przeszła.
A tu idę do szpitala i nawet nie wiem, czy ta operacja będzie czy nie...

[ Dodano: 2010-09-30, 07:02 ]
I jak tu się pozytywnie nastawiać ?
 
madziap 



Dołączyła: 20 Lut 2009
Posty: 133
Pomogła: 19 razy

 #63  Wysłany: 2010-09-30, 07:53  


Doris, doskonale rozumiem jakie przeżyjesz rozczarowanie jesli powiedzą Ci, że operacja nie jest możliwa. Ja, kiedy dowiedziałam sie, że cholerstwo odrosło odrazu pomyślałam: okej wytnie się i będzie spokój przynajmniej na trochę. A tu figa z makiem, muszę faszerować się jakimś swiństwem, które nie koniecznie mi pomaga a szkodzi napewno.
Niestety mamy wyjątkowego pecha, że nas to spotyka, jednak ja staram się nie myśleć i nie zadawać pytań typu: dlaczego własnie mnie to spotyka. Spotykało mnie, tak jak i miliony innych ludzi. A dodatkowo to forum pozwala mi, przekonac się, że nie jestem osamotniona w tej walce. Pewnie, że łatwiej się ją przechodzi, kiedy jest prawie pewne, że uda się wygrać. Ale niestety w tej sytuacji pozostaje nam tylko wiara w nasz organizm, lekarzy i sprzyjający los.
Doris trzymam za Ciebie kciuki. Pewnie nie wiele Ci to pomoże, ale dokładnie wiem co czujesz i jakie uczucia i myśli Toba targają. Musimy być silne. Z niczego czerpac optymizm, uśmiechac się kiedy chce nam sie płakać, bo jesli sie poddamy to choroba szybko sie z nami rozprawi. Trzymaj się ciepło i pisz jak tylko bedziesz mogła co u Ciebie.
Pozdrawiam

Kermit "próba wiary", że te tabsy coś dobrego robią dla mnie jest na razie moim celem przewodnim;-) A powiedz mi pod jaką nazwą je łykasz oraz czy masz jakieś dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Wogóle czy zauważasz jakieś skutki uboczne. Ja generalnie mam "dośc wrażliwy" układ pokarmowy i osłonowo pije len mielony, może cos pomoże, żeby nie uczyniły tam pogromu;-)

pozdrawiam i dużo zdrowia
_________________
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"
Augustyn z Hippony
 
Alusia 


Dołączyła: 05 Cze 2010
Posty: 54
Pomogła: 5 razy

 #64  Wysłany: 2010-09-30, 19:07  


Dziewczyny kochane,tylko się pozytywnie nastawiać :lol: nie ma innej opcjiTak już jest-jednym jest łatwiej (nam sie tak wydaje ) a innym jeszcze trudniej.Musimy robić wszystko co mozliwe,aby było lepiej.Zero załamki,póki życia póty nadziei,i do przodu :mrgreen: buziaki serdeczne dla Was :okok"
 
doris123 


Dołączył: 23 Sie 2010
Posty: 240
Pomógł: 9 razy

 #65  Wysłany: 2010-10-03, 22:20  


Ja do szpitala we wtorek. Odezwę się po powrocie.
Pozdrowienia dla Wszystkich.
 
doris123 


Dołączył: 23 Sie 2010
Posty: 240
Pomógł: 9 razy

 #66  Wysłany: 2010-10-05, 13:19  


Wiecie co...
Poszłam dzisiaj na przyjęcie do szpitala i nie przyjęli mnie bo.... nie ma łóżek. Ja jestem z Poznania, to sobie mogę jechać do domu. Termin mam przesunięty na czwartek i będę przyjęta na 99%
Mi już psychika siada, boję się, że już na mnie krechę postawili, bo już mi nie można pomóc, a amputować zawsze zdążą.
Pan doktor powiedział, że spróbują usunąć to miejscowo, ale ja miałam jakieś przekonanie, że głównie są nastawieni na amputację. Najbardziej boję się tego, że będą próbowali usunąć a w końcu okaże się w trakcie operacji, że trzeba amputować.
Z tego wszystkiego najchętniej to bym w ogóle do tego szpitala nie poszła i niech się dzieje co chce.
 
zufed 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 10 Kwi 2009
Posty: 2473
Skąd: Kraków
Pomogła: 348 razy

 #67  Wysłany: 2010-10-05, 19:11  


doris123, przykro mi, że Cie odesłali, ale niestety sprawa z brakiem łóżek się zdarza |mad1|

Życzę Ci, żebyś w czwartek została ostatecznie przyjęta.

ściskam

zuza
_________________
Amor vincit omnia...
 
 
kermit 


Dołączyła: 08 Kwi 2010
Posty: 32
Skąd: Warszawa
Pomogła: 9 razy

 #68  Wysłany: 2010-10-05, 19:36  


Hej Dorotka, jakie były ustalenia - jakie miałaś mieć nastawienie? hm? Popraw się! 8-)
Niestety polskie realia - kolejki, ciągłe czekanie...a w głowie milion myśli na minutę i coraz to bardziej wybujała wyobraźnia!
Na pewne sprawy nie mamy wpływu... a skoro nie mamy wpływu, nie dajmy się im zwariować!

Staram się pisać krzepiące i pewnie przychodzi Ci na myśl, że 'łatwo powiedzieć', ale naprawdę wiem co czujesz! Zresztą tutaj nie trafiają ludzie którym obce są takie emocje :-(
Nie wiem czy to będzie dobra porada czy nie...sama na pewno w głębi duszy czujesz to najlepiej ale....Ja dotychczas nie bałam się operacji - w jakiś przedziwny sposób podchodziłam do tego na luzie (co chyba nie świadczy najlepiej o mojej głowie :lol: ) Ten mój luz prysnął jak bańka mydlana po operacji podczas której uszkodzili mi nerw. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy zupełnie z możliwych powikłań/komplikacji jakie mogą się 'niespodziewanie' pojawić ('niespodziewanie' bo przecież gdyby diagnostyka i plan operacji odbywały się zgodnie z panującymi w świecie regułami, to takich niespodzianek byłoby mniej...ale nic-to) . Gdy dowiedziałam się że po niedługim czasie guz nadal w najlepsze sobie rośnie, mimo wszystko, najbardziej przekonana byłam do chirurgii. Natomiast pojawił się ogromny strach - bo przecież mam się położyć na stole operacyjnym przed człowiekiem który już mnie okaleczył i znowu mam mu zaufać i pozwolić żeby zdecydował co jest dla mnie 'najkorzystniejsze' a jednocześnie, prawdopodobnie, najbardziej radykalne. Zdecydowałam się! Zastrzegając jednocześnie że jeśli pojawi się jakiekolwiek ryzyko że będą musieli uszkodzić mi funkcje ręki - chcę aby po prostu zaszyli mnie bez dalszego gmerania w niej.
W ramach ciekawostek - jaka była reakcja pana doktora - "dobra, spotkamy się na amputacji!". Chyba nie muszę mówić jaka fala emocji mnie ogarnęła :?ale?: Ale oczywiście :) grałam twardziela i resztką sił odparłam że biorę to ryzyko na siebie a właściwie nie planuję takiej sytuacji i spytałam czy mam to dopisać w arkuszu "zgody na operację". Dr obraził się :) A następnego dnia - po operacji - nawet do mnie nie przyszedł aby zdać relację. Jak się później okazało, były dwa ogniska guza, wycięli tyle ile dało się wyciąć. A teraz biorę Meloxicam już 10ty miesiąc i macham łapskiem na wszystkie strony (no, prawie ;) a dziada na nim nie ma!
Wtedy też podjęłam wewnętrzną decyzję - pozbędę się tego ścier.. z mojego ciała! Zrobię to! Na przekór doktorowi...
Dorotka, proszę, pozbądź się tych pesymistycznych myśli!!! Jeśli masz JAKIEKOLWIEK wątpliwości, przyciśnij lekarza - idź do niego np podczas dyżuru (ja mam taką metodę :) , no generalnie gdy będzie miał spokojniejszy moment, i poproś o szczerą rozmowę! To w końcu to on jest dla Ciebie! Niech powie Ci jakie są możliwe scenariusze i pozwoli Ci podjąć, zgodną z Twoim sumieniem, decyzję!

i jeszcze do madziap:
przyjmuję meloxicamum pod nazwą Aglan, w dawce 7,5 mg . Ku mojemu zaskoczeniu toleruję ten lek rewelacyjnie. Poprzednio, przez 2,5 miesiąca brałam Sulindac (=Clarinol - też lek niesterydowy przeciwzapalny) i czułam się fatalnie - brzuch miałam jak balon dosłownie! No i sam Sulindac na guza nie zadziałał. Więc został odstawiony a guza mi wycięli... tyle ile się dało!
Od 10 miesięcy biorę Aglan i nie mam takich przykrych doznań. Może jest to także kwestia dbania o odpowiednie odżywianie się - dużo zbóż, owoców, mleko sojowe, warzywka, które poprawiają pracę mojego żołądeczka. Choć też należę do tych osób o wrażliwszych wnętrznościach :) Kefir, siemię (a fe :-D ) też baaardzo pomagają!
W wyniku przeprowadzonych przeze mnie eksperymentów, wiem że nie mogę pić wina i ciężkich tłustych, przetworzonych rzeczy - od razu to odchorowuję.
Ale dla wypielenia tego dziadostwa, warto się poświęcić! :D
 
zufed 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 10 Kwi 2009
Posty: 2473
Skąd: Kraków
Pomogła: 348 razy

 #69  Wysłany: 2010-10-05, 19:57  


Założyłam Wam wątek w kciukach, gdzie możecie porozmawiać sobie swobodnie.

Oto link do niego.

agutka-komentarze

pozdrawiam ciepło

zuza
_________________
Amor vincit omnia...
 
 
doris123 


Dołączył: 23 Sie 2010
Posty: 240
Pomógł: 9 razy

 #70  Wysłany: 2010-10-06, 14:56  


Dzięki Dziewczyny!
jutro idę może tym razem mnie przyjmą.
Przenoszę się na agutka-komentarze, skoro Zufed założyła taki temat.
 
Alusia 


Dołączyła: 05 Cze 2010
Posty: 54
Pomogła: 5 razy

 #71  Wysłany: 2010-10-06, 19:40  


No może faktycznie zaczęłyśmy ploteczki :lol: przenosze się również częściowo na agutka -komentarze :) pozdrawiam wszystkich |buziaki|
 
zufed 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 10 Kwi 2009
Posty: 2473
Skąd: Kraków
Pomogła: 348 razy

 #72  Wysłany: 2010-10-06, 20:41  


Tak jest dziewczyny, ploteczki do ploteczkowni :)

sio sio ;)
_________________
Amor vincit omnia...
 
 
doris123 


Dołączył: 23 Sie 2010
Posty: 240
Pomógł: 9 razy

 #73  Wysłany: 2010-10-13, 12:27  


czesc dziewczyny
ja juz po operacji, reka jest uratowana choc doszly dodatkowe komplikacje i bedzie radioterapia i prawdopodobnie chemia.
pozniej napisze wiecej bo teraz mi ciezko pisac lewą reką
pozdrowienia
 
kermit 


Dołączyła: 08 Kwi 2010
Posty: 32
Skąd: Warszawa
Pomogła: 9 razy

 #74  Wysłany: 2010-10-13, 16:57  


Z tego posta wyciągamy pozytywne przesłanie - ręka uratowana!
Teraz zbieraj siły, relaksuj się... co by nabrać formy do zmasowanego ataku na tego bandziora!
Uściski ślę, oczywiście czekając na wieści... trzymaj się cieplutko!
 
madziap 



Dołączyła: 20 Lut 2009
Posty: 133
Pomogła: 19 razy

 #75  Wysłany: 2010-10-14, 09:49  


Cieszę się, że ręka na miejscu a guz paszoł won:-) Zbieraj siły Kochana i odpoczywaj, żebyś szybko mogła kontynuować wypędzenie nawet mikroskopijnej złej komóreczki ze swojej rączki. Trzymaj się cieplutko.
_________________
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"
Augustyn z Hippony
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group