1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
dzielmy się doświadczeniami
Autor Wiadomość
wasyl67 


Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 6

 #1  Wysłany: 2009-01-28, 19:19  dzielmy się doświadczeniami


rak żołądka-po gastrektomii 42 lata
Witam!
Rok temu byłem w trakcie chemioterapii i przeżyłem .Chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami.
 
Nadzieja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Sty 2009
Posty: 866
Pomogła: 67 razy

 #2  Wysłany: 2009-01-28, 20:58  


Witam
Ja nie choruję, ale moja mama.
W skrócie w dniu 50 urodzin września 2006 roku dowiedziała sie ze ma raka złośliwego piersi. Oczywiscie najpierw była chemioterapia, później amputacja a nastepnie radioterapia która zakończyła sie w lipcu 2007. We wrześniu 2007 już pojawił się nowotwór narządów kobiecych. Oczywiscie wycięto macicę, jajniki, i wszystkie przydatki, a następnie znów była chemioterapia.
Dzisiaj po wizycie u onkologa wiemy ze znów sie coś tworzy :(
Wynik markerów sięga ponad 100 :(
Narazie nie wiemy co dalej. Napewno bedzie powtórzone badanie krwi.
Obawiam sie ze trzeci raz mama nie podejmie walki z chorobą :( A ja się nie dziwię.
 
 
wasyl67 


Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 6

 #3  Wysłany: 2009-01-29, 09:38  warto


droga jest długa i męcząca ale warto ją podjąć
 
lucja54 


Dołączyła: 29 Sty 2009
Posty: 89
Pomogła: 16 razy

 #4  Wysłany: 2009-01-29, 17:53  


Witam mama musi to zrobić dla rodziny a rodzina ma spierać i mobilizować do walki ,dużo daje psycholog ja jestem pod stałą opieką do resekcji żołądka już trzy lata.Usunięto mi wiele narządów od tego czasu ja dbam o swoją kondycję bo wole że mi usuną niż chemio terapie.
 
Gość


Posty: 0

 #5  Wysłany: 2009-01-29, 20:02  cele


Ja stawiam sobie cele małe i duże, najlepiej niezbyt odległe.Podam kilka przykładów :
odzyskanie sił-zrealizowany
powrót do pracy-zrealizowany (pracuje na morzu)
wspieranie tych którzy są w potrzebie-realizuje
50% wkład w walkę z chorobą (25% lekarze,25% leki itp.)-realizuje
radość z każdego dnia , wydarzenia i brak zainteresowania aspektami ściśle medycznymi
(to działka lekarzy)
 
wasyl67 


Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 6

 #6  Wysłany: 2009-01-29, 20:05  sprostowanie


powyższy post należy do mnie
 
wasyl67 


Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 6

 #7  Wysłany: 2009-01-31, 19:49  zapobiegliwość


witam
pierwszy rok po operacji miałem problemy z biegunkami ,znalazłem radę nosiłem przy
sobie majtki i ręczniki papierowe
 
kania01


Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 1

 #8  Wysłany: 2009-02-04, 09:39  


Witam Was Serdecznie.Ja nie jestem chora ale mój ukochany młodszy brat (24lata)jest ciężko chory ,13 CZERWCA 2008r. okazało się że ma raka kostniako-mięsak.Bardzo bym chciała porozmawiać lub dowiedzieć się coś więcej na ten temat. :-(
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #9  Wysłany: 2009-02-04, 12:32  Informacja


Zgodnie z treścią Regulaminu Forum, temat: "Woda dobra dla zdrowia" został przesunięty do odpowiedniego tematycznie forum: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego

pozdrawiam - Administrator Forum.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
Squart


Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 25
Pomógł: 1 raz

 #10  Wysłany: 2009-02-04, 20:28  Moja rodzinka...


A więc... u mnie w rodzinie dalszej lub bliższej często pojawiał się rak...
Na takowego (nie wiem jakiego dokładniej, coś z jamą brzuszną) zmarł brat mojej babci, następnie na nowotwór złośliwy żoładka z przeżutami, zmarł mój dziadek (mąż wspomnianej babci)...
Najgorsze jest to, że lekarze szukali dość długo zanim znaleźli przyczynę bólu. Ból był promieniujący, dziadek przechodził kolejno przeróżne badania na serce, płuca, na kręgosłup nawet leżał w szpitalu. Przestarzała aparatura do gastroskopi sprawiła, że przy pierwszym podejściu nie poddał się badaniu, drugie ujawniło najgorsze, przeżuty pojawiły się po usunięciu całości żołądka. Pokój jego duszy...

Moja matka - nowotwór spraw kobiecych, podejżewane były niegroźne mięśniaki... Reakcja była szybka i skuteczna... Mama ma się dobrze, choć teraz młoda pani dermatolog kazała jej usunąć znamię (pieprzyka) z twarzy, które ma (mama) od urodzenia... Nie mogę jej do tego zmobilizować, nasłuchała się zabobonów od koleżanek typu 'nie ruszaj'...

A ja nic, nigdy nic nie było i nie będzie :lol: :lol:
 
Nadzieja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Sty 2009
Posty: 866
Pomogła: 67 razy

 #11  Wysłany: 2009-02-11, 01:07  


lucja54 napisał/a:
Witam mama musi to zrobić dla rodziny a rodzina ma spierać i mobilizować do walki ,dużo daje psycholog ja jestem pod stałą opieką do resekcji żołądka już trzy lata.Usunięto mi wiele narządów od tego czasu ja dbam o swoją kondycję bo wole że mi usuną niż chemio terapie.


niestety Mama uważa że co ona miała przeżyć to przeżyła... Kobieta młoda mająca 52 lata... :( Uważa ze woli zyć krócej ale pełnią sił i pełnią życia niż po raz kolejny męczyć się z chemią (jest zagrożenie że nie przezyje, mma już zabardzo osłabiony organizm) żyć dłużej (niewiadomo o ile) lub skrócić sobie zycie właśnie leczeniem... Ja nie wiem co mysleć, teraz nie zabieram głosu. Ona zawsze była kobietą pełną życia, energią i radością zaraza wszystkich- czasami jest upierdliwa ;) ale kto nie jest :) Ja sama przeszłam jej chorobę... za drugim razem dodatkowo byłam w ciąży... Golenie jej głowy, sprzątanie wymiocin ... znoszenie humorków... Mnie samą ta choroba wycieńczyła :( nie mam pojęcia co robić :(

25 lutego zbiera sie konsylium w sprawie mamy. Później osobiscie chcę rozmawiać z onkologiem, żeby powiedzieli mi co i jak dokładnie.
 
 
lucja54 


Dołączyła: 29 Sty 2009
Posty: 89
Pomogła: 16 razy

 #12  Wysłany: 2009-02-28, 22:43  


Wszystko trzeba przetrwać a cierpienie jest wpisane w nasze życie ,przyjdą dni dobre które to wszystko wynagrodzą .Moja córka też moją chorobę przeżywała w sytuacji kiedy miała obronę kończyła farmacje rano na uczelni i prosto do szpitala zmieniała męża który był od wczesnych godzin porannych widziałam na jej twarzy zmęczenie i ogromną troskę ale nie mogłam jej zabronić bycia ze mną bo mogla to być nasze ostatnie chwile ale stało się inaczej kryzys minął a ja mam wnuka i w drodze wnuczkę wszystko w rękach Boga .
 
Nadzieja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Sty 2009
Posty: 866
Pomogła: 67 razy

 #13  Wysłany: 2009-04-13, 21:35  


Na dzień dzisiejszy wyniki mamy nie sa pocieszające. Markery rosną (właśnie jak w wynikach poziom markerów jest określony?)
W tej chwili mama ma hmmm (nie mam teraz wyników przed sobą a wysławianie si nie jest moją mocną stroną) jakby worek z wodą otaczający kilka- kilkanaście guzków na otrzewnej i w miedniczce małej to samo... Brzuch mamę boli- można powiedzieć że mama pucnie... A podobno rak nie boli...
ZGodziła sie moja kochana na chemie, mimo słów lekarza- "jak organizm przyjmie chcmie to operacja..." A jak nie przyjmie? Co to oznacza...
 
 
jogi45 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 618
Skąd: Szczecin
Pomogła: 110 razy

 #14  Wysłany: 2009-06-25, 14:18  


Tematem tutaj jest dzielenie sie doświadczeniami więc dodam cos od siebie i na podstawie własnych doświadczeń. uważa, że ważne jest by od poczatku trafic na odpowiedzialnego lekarza. takiego który nie mysli że jest wszystkowiedzący i jak trzeba to konsultuje się z innymi lekarzami. Diagnostyka jest ważna ale niestety czesto przedłuża sie w czasie. Dobrze jest diagnozować sie w jednym ośrodku bo wtedy mają wszystkie wyniki do porównania. trzeba samemu biegac za lekarzami i pytać co dalej robimy i dlaczego. Dobrze jest miec wiedzę na temat swojej choroby od lekarza ale też z innych źródeł.
_________________
Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
 
jolka1069 


Dołączyła: 13 Lis 2013
Posty: 1

 #15  Wysłany: 2013-11-13, 19:49  


Witam,
Chę się z Wami podzielić historią mojego męża. 20.12.2012 roku mój 47-letni mąż trafił do szpitala na oddział neurologiczny, tam zrobiono mu badanie TK, gdzie stwierdzono guza mózgu. Był to dla nas wielki szok. Mąż zdrowy, pełen planów na dalsze życie, a tu cały świat wywraca się do góry nogami. 31.12.2012 roku operacja. Wycięto część masy guza. Badanie histapatologiczne wykazało Gwiaździak wielopostaciowy WHO III/IV. Mąż po operacji czuje się dobrze. Tuż przed Świętami Wielkanocnymi trafia na radioterapię i chemioterapię. Późniejsze badanie MR nie wykazało pogresji choroby więc następna chemia (TEMOZOLMID). Następne badanie MR i szok - jest wznowa, więc następna operacja i kolejne badanie histapatologiczne, które wykazało - przebadany materiał w całości bez nacieku nowotworu...Mąż po ostatniej operacji ma niedowład lewej strony i jest rehabilitowany.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group