1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Czy edukacja jest ważna?
Autor Wiadomość
biedroneczka1 


Dołączyła: 07 Mar 2012
Posty: 2

 #1  Wysłany: 2012-03-07, 20:04  Czy edukacja jest ważna?


Witam wszystkich. Jestem tutaj nowa więc proszę o wybaczenie jeśli piszę w nieodpowiednim wątku. Zastanawiam się nad pewną sprawą. Rok temu na raka żołądka zmarł mój wujek, była to moja bardzo bliska rodzina więc wieść o jego chorobie bardzo mnie dotknęła. Pamiętam jak dziś jego strach, który częściowo, o dziwo, był spowodowany tym, że nie został w ogóle poinformowany o tym, że dostaje chemioterapię. Pamiętam jak zadzwonił do mnie zdenerwowany mówiąc, że dają mu jakieś kroplówki, po których źle się czuje i nikt nie chce mu powiedzieć o co chodzi. Po jego relacji zorientowałam się, że te kroplówki to chemia, nie mogłam uwierzyć w to, że nikt go o tym nie poinformował, myślałam że to standardowa procedura. Podobno zgodę na leczenie podpisała jego żona, o tym że dostaje chemioterapię dowiedział się dopiero po awanturze, którą urządził lekarzowi na oddziale. Mało tego nikt nie poinformował go o tym jakie mogą wystąpić skutki uboczne leczenia, kompletnie nie wiedział co ma robić, jak sobie z tym radzić. Czy to jest możliwe żeby personel nie informował pacjenta o takich rzeczach? Czy edukacja może mieć wpływ na przebieg leczenia? Według mnie gdyby został poinformowany o tym jak sobie radzić z uporczywymi dolegliwościami, mógłby jakoś sobie ulżyć w i tak wielkim jego cierpieniu.
Po tym jak zmarł mój wujek posypała się lawina nowotworów w mojej rodzinie. Wiele osób zwraca się o pomoc, tak bardzo chciałabym im pomóc ale nie zawsze wiem jak.
Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że nie uraziłam nikogo swoim postem. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
 
erin29 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 30 Sie 2010
Posty: 1669
Skąd: Brzesko
Pomogła: 213 razy

 #2  Wysłany: 2012-03-07, 21:17  


Biedroneczko witaj na Forum .
Mój Teściunio też zmarł na raka żołądka - i też był oszukiwany :cry:
Oszukiwany był w sprawie Operacji którą miał mieć zrobioną ( wycięcie żołądka ) , operacja skończyła się na otwarciu , oględzinach i zaszyciu :-(
I od tego momentu zaczęło się krętactwo Mojej Teściowej - cały czas oszukiwała Teścia że miał operacje .
Skutek tego był taki że Teściunio jadł jak myszka bo bał sie biedny że szwy się rozejdą i umrze . Masakrą było dla Mnie patrzeć jak wyglądały posiłki Teściunia Pół małej kromeczki chleba ( takiej z początku bochenka ) .
Teściowa zabroniła nam mówić , informować o czymkolwiek .
Później była chemia o której Teściu wiedział - Jednak doszło kolejne kłamstwo żonki , że skończy chemię i będzie zdrowy . Do dziś pamiętam jak zawoziłam i przywoziłam Teściunia i jak mówił Mi podczas drogi " No Młoda jeszcze jedna chemia i koniec leczenia " - za każdym razem miałam łzy w oczach :cry:
A to co Mnie najbardziej wkurzało ; Jak Teściowa mówiła " Jezu nie mogę patrzeć jak ten Edek nic nie je - jak chudnie "
Jak miał nie lecieć z wagi skoro bał się jeść :shock:
I dobrze pamiętam jak Teściu w Wigilię zjadł 2 uszka i może 1-2 łyżki barszczu - A później powiedział " Ja następnych świąt nie dożyję bo zaczynam tracić apetyt , pewnie Mi się w żołądku jakieś zrosty porobiły "
Później zaczęło docierać do Niego co się dzieje że z dnia na dzień jest coraz gorzej - Wtedy teściowa wyskoczyła z pyskiem " że przecież nikt mu nie obiecywał że nie będzie miał przerzutów - że najwidoczniej się pojawiły "
Wtedy straciłam dla Tej Kobiety resztę szacunku
A najlepsze w tym wszystkim jest to że Teściowa uważa się za bardzo Religijną osobę :lol:
O ironio - W kościele co niedziela , taka pokazóweczka że jak cię widzą tak cię piszą .
Kiedyś się jej zapytałam wyspowiadałaś się z tych kłamstw - i co i cisza .

Nie mówienie bliskim o ich stanie jest robieniem krzywdy nie tylko osobie chorej ale przede wszystkim sobie .
Ja z Mamcią rozmawiam cały czas o wszystkim nawet o tym jak się przygotujemy i co będziemy robić jak zacznie być gorzej :)
I wiecie co mam czyste sumienie i Mamcia też jest spokojniejsza :mrgreen:

[ Dodano: 2012-03-07, 21:27 ]
A jeśli chodzi o wybór miejsca dla wątku który założyłaś , myślę że bardziej pasuje do Psychologia / emocje w chorobie nowotworowej .
Bo twój temat jest super :okok"
Jeśli nasi kochani administratorzy uznają że wątek powinien być gdzie indziej - to napewno go przeniosą :)
_________________
" Złapać wiatr , pokonać strach i być ..."
Moja Mamcia 01.10.1954 - 06.04.2012
 
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #3  Wysłany: 2012-03-07, 21:36  


biedroneczka1 napisał/a:
Czy to jest możliwe żeby personel nie informował pacjenta o takich rzeczach?

Jak było naprawdę, tego nie wiemy. Natomiast to PACJENT musi wyrazić zgodę na leczenie i być o nim poinformowany, a nie żona/córka/brat. Te osoby, jeśli będą wymienione przez pacjenta w dokumentacji, mogą być również informowane o jego stanie zdrowia czy stosowanych procedurach, natomiast zgoda na leczenie lub jego brak zależy tylko i wyłącznie od osoby leczonej (no chyba, że jest ubezwłasnowolniona bądź nieprzytomna).
_________________
 
biedroneczka1 


Dołączyła: 07 Mar 2012
Posty: 2

 #4  Wysłany: 2012-03-08, 17:28  


Nie podejrzewam cioci o to, że ciała zranić wujka, bardzo go kochała, nie mam jej nic do zarzucenia. Wujek w sumie wiedział, że ma raka, bo było z nim podobnie ja z Twoim Teściem erin, otworzyli, zamknęli i zarządzili chemię. Nie wiem jak to się stało, że On nie wiedział, że ma podawaną chemię, widocznie ani lekarz, ani pielęgniarka Go o tym nie poinformowali. Przyszła, podłączyła poszła. Bardzo mnie zdziwił również fakt, że wujek nie dostał żadnej informacji o jakiejkolwiek diecie, która jest przecież bardzo ważna a w szczególności w przypadku takiego nowotworu. Gdy widziałam co spożywa wiedziałam, że zamiast sobie pomagać, tylko szkodzi. Jego najbliższa rodzina zupełnie nie wiedziała jak sobie radzić ze skutkami ubocznymi leczenia bo najprawdopodobniej w ogóle nie została o tym poinformowana. Niestety życia wujkowi nic nie wróci, ale mógł chociaż troszeczkę mniej cierpieć. Dziękuję Wam pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet.
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #5  Wysłany: 2012-03-23, 15:04  


Czytając posty Biedroneczki i Erin gotowałem się...
Prawo i przepisy to jedno, życie i ich stosowanie to druga sprawa,
Jeżeli postawa Cioci biedroneczki i teściowej Erin wynika z miłości, to pozostaje wszystkim wierzącym modlić się: Przed taką miłością chroń mnie Panie.
Gdyby opisana postawa dotyczyła mnie osobiście, to osoby tu opisane utraciłyby możliwość przebywania ze mną pod tym samym dachem dożywotnio.
Inaczej nie mógłbym odpowiadać za swoje czyny.
Nie jestem w stanie tolerować zachowań tego typu, Homo Sapiens tak nie postępują, to musi być jakiś błąd ewolucji, należy zlikwidować, lub przynajmniej uniemo.żliwić dalsze rozmnażanie
_________________
romek
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group