1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Bliscy chorują a my daleko, w pracy itp
Autor Wiadomość
pypcio 



Dołączył: 19 Maj 2011
Posty: 4

 #16  Wysłany: 2011-05-19, 23:01  


eh, ja sie dowiedzialem, ze moja mama, ma raka przelyku pare dni temu:(

Najgorzej, ze ja mieszkam w szkocji od 4 lat a mama jest w polsce. Niedlugo jade na urlop wiec wiele rzeczy sie wyjasni. Ale raczej juz wiem, ze powrot jest konieczny.

Nie wiem po co tu pisze, chyba, zeby zlapac pare slow otuchy... Bo powoli przestaje wierzyc w cokolwiek:(
 
czkawka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 07 Cze 2010
Posty: 912
Pomogła: 217 razy

 #17  Wysłany: 2011-05-19, 23:56  


pypcio, myślę, że piszesz po to aby przeczytać o tym, że Twoje decyzje są dobre. Samo to, że wracasz do domu do Mamy jest dobre.
Oczekujesz otuchy?....Uzyskasz ją tutaj...wróć do Mamy, bądź z Nią, wspieraj to więcej niż się wydaje.
Powodzenia pypcio, w walce w tym cholerstwem...
Trzymajcie się i walczcie bez ustanku...
Pozdrawiam.
_________________
"Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
 
olaczek 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 289
Skąd: Górny Śląsk
Pomogła: 37 razy

 #18  Wysłany: 2011-05-20, 14:26  


Sytuacja każdego z nas jest inna, niepowtarzalna. Mam dwuletni trening w opiekowaniu się obojgiem chorych rodziców (mama nowotwór, tata choroba Gravesa-Basedowa). Nasza służba zdrowia daje nam nieźle popalić. Mam świadomość jak ważne jest dla naszych bliskich wsparcie w chorobie - nawet tylko takie organizacyjne "doopiekowanie się" po wejściu do CO. Czasami zbesztanie, czasami przytulenie.

pypcio nie popadaj w skrajności, nie można czuć się winnym, że życie zagnało cię do innego kraju. Dobrze, aby decyzja o powrocie była przemyślana i świadoma. Nasze mamy mają to do siebie, że są bardzo mądre i wyrozumiałe.

życzę mądrej (dobrej dla mamy, ale i ciebie) decyzji
_________________
olaczek
 
agnieszka39 


Dołączyła: 26 Maj 2011
Posty: 126
Skąd: szczecin
Pomogła: 6 razy

 #19  Wysłany: 2011-05-27, 09:31  


Witam wszystkich
Jestem tu od wczoraj, tydzień temu rozpoczęłam walkę o mamę ma przerzut do płuc rozpoznanie "malignant fibrous histiocytoma" był na przedramieniu prawym, jest po operacji i po reoperacji czekałyśmy na radioterapię a tu dodatkowe badania i przerzut, teraz czekamy na tomograf i podejmą decyzję co robić dalej, jeśli wogóle będą coś robić. Boję się, bo z tego co mówią lekarze to jest okropnie złośliwy rak i odporny na chemię, jestem rozwalona emocjonalnie, mama mieszka około 80km ode mnie, dziś jest piątek więc po pracy jadę do niej, już nie mogę się doczekać, by być z nią i cieszyć się każdą chwilą spędzoną z mamą. Jest moją najlepszą przyjaciółką, zawsze wiedziała o mnie wszystko, moge na nią liczyć o wszystkim porozmawiać dosłownie o wszystkim. I cholera nie mogę znieść myśli że coś jest nie tak z moją mamą.
_________________
Agnieszka
 
Nika2 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 25 Lut 2011
Posty: 1606
Skąd: Wielkopolska
Pomogła: 297 razy

 #20  Wysłany: 2011-05-27, 09:44  


agnieszka39,
Wiem jak ci trudno ja sama zmagam się z rakiem i przezutami ,a moja mama mieszka odemnie 600 km i jest teraz w szpitalu ma problemy z kregosłupem leży na neurologi i mnie krew zalewa że nie jestem przy niej ,choć sama potrzebuje wspacia i mam bardzo duże wsparcie od Mamy codziennie dzwonimy do siebie Kocham ja nad życie. Jest mi ciężko że tyle problemów mają zemną. To ja powinnam się nimi opiekować ,a tu ta straszna choroba już walczę 8 lat ,teraz od lutego tego roku walczę z przerzutami do płuca wierzę że mi sie uda. Jest światełko w tunelu guz sią zmniejszył więc nadzieja jest że jeszce troche na tym świecie porozrabiam :lol:
 
agnieszka39 


Dołączyła: 26 Maj 2011
Posty: 126
Skąd: szczecin
Pomogła: 6 razy

 #21  Wysłany: 2011-05-27, 10:46  


Nika
dziękuję że się odezwałaś to bardzo ważne musimy sobie pomagać i wspierać się wzajemnie, rozmawiać i wywalać negatywne emocje nie dusić w sobie bo to jeszcze dla nas gorzej. Ja też dzwonię do mamy po kilka razy dziennie, aby wiedzieć jak się czuje czy bolą ją plecy i szyja czy może danego dnia jest trochę lepiej, Moja Mama tak jak Ty nie poddaje się i walczy chodzi na działkę, karmi swoje króliki, jedną świnkę i kurczaczki. Ona tym żyje wg swojego schematu, a ja i moja bratowa staramy się być z nią. Nika a Ty Tobie musi być ciężko bo przecież sama zmagasz się z chorobą, czy masz koło siebie bliską osobę która Cię wspiera i która jest przy Tobie? Walcz i miej nadzieję że wyzdrowiejesz bo tak trzeba nigdy się nie poddawaj dasz radę i rozrabiaj ile się da hi hi hi.
_________________
Agnieszka
 
olaczek 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 289
Skąd: Górny Śląsk
Pomogła: 37 razy

 #22  Wysłany: 2011-05-27, 16:12  


agnieszka39 napisał/a:
Nika
dzwonię do mamy po kilka razy dziennie, aby wiedzieć jak się czuje czy bolą ją plecy i szyja czy może danego dnia jest trochę lepiej


Agnieszko i to się liczy !!! Można z kimś mieszkać pod jednym dachem a mimo to, nie towarzyszyć w chorobie, nie dawać wsparcia.

Z moich doświadczeń dobrze jednak towarzyszyć w trakcie wizyt lekarskich. Jak to mądrze powiedział Krzysztof Krauze w wywiadzie z Jolantą Pieńkowską - do onkologa należy iść z kimś bliskim lub z dyktafonem, bo człowiek jest tak zdenerwowany, że nie pamięta, co lekarz powiedział.
A to jest nasze życie i musimy o nie walczyć.

pozdrawiam wszystkcih
:trtd:
_________________
olaczek
 
agnieszka39 


Dołączyła: 26 Maj 2011
Posty: 126
Skąd: szczecin
Pomogła: 6 razy

 #23  Wysłany: 2011-06-01, 09:23  Jak pomóc nadziei...


Dziś jest środa jutro przyjeżdża do mnie mama w piątek ma tomograf i jest pełna nadziei na dalsze godne życie. Olaczek napisz jak to jest gdy dowiadują się o chorobie tak strasznej która brzmi jak wyrok. U mojej mamy widać, że choroba szybko postępuje, apetyt jest mniejszy, odrzut od mięsa i waga mocno spada, jest osłabiona i taka spokojna boję się że ten jej spokój jest tylko na "pokaz" a w środku wszystko wrze. Mamy nadzieję, że będzie jakieś leczenie choć w tym przypadku będzie trudno cokolwiek zrobić wszystko zależy od tomografu. Boję się bo mama nie wie jak trudno leczy się przrzuty mięsaka zlośliwego. A jeśli odbiorą jej ostatnią nadzieję na leczenie, na chemię jak ona to zniesie, czy nie będzie próbowała zrobić czegoś głupiego. Boże jak ja się strasznie tego boję. Jesteśmy z nią ja w weekendy moja bratowa w tygodniu bo blisko mieszka ale czy to wystarczy. Jak sobie radzić .......trudno mi jest sie skupić pracować mysleć i wszystko po za mamą jest nie ważne.
_________________
Agnieszka
 
olaczek 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 289
Skąd: Górny Śląsk
Pomogła: 37 razy

 #24  Wysłany: 2011-06-01, 15:04  


agnieszko wiesz, myślę, że reakcje mogą być różne. Do dzisiaj pamiętam, dzień, kiedy mama dowiedziała się, że to nowotwór złośliwy i czeka ją mastektomia. Po wyjściu od lekarza dostała ataku śmiechu w samochodzie. Po prostu płakała ze śmiechu. Mnie zatkało, nie wiedziałam, co powiedzieć.
Potem było wyparcie. Bagatelizowanie diagnozy. Nie chciała za bardzo rozmawiać o chorobie. Po wyjściu ze szpitala była bardzo zagubiona. Nie chciała chemii. Nigdy nie rozmawiałyśmy o tym, ale chyba bardzo się bała.
Najgorszy był moment podejrzenia przerzutu. Zamknęła się w sobie.
Teraz zainteresowala się forum, chce tu zaglądać, zbiera siły do walki.

ale reakcji może być tyle ilu chorych

agnieszko, cieplutko pozdrawiam, Ciebie i mamę
_________________
olaczek
 
agnieszka39 


Dołączyła: 26 Maj 2011
Posty: 126
Skąd: szczecin
Pomogła: 6 razy

 #25  Wysłany: 2011-06-03, 13:43  


witaj
wczoraj mama przyjechała do mnie bo dziś miała tomograf, pojechała z nią bratowa (bardzo dobry człowiek) więc ja do pracy, termin odbioru dwa tygodnie robię co mogę aby wynik był szybciej, wiem że wszyscy czekają ale mama ma przerzut do płuc mięsaka więc prosżę, błagam stukam do wszystkich drzwi i może będzie na wtorek wynik, z jedej strony chcę aby był z drugiej tak bardzo się boję diagnozy, skarży się na ból pod żebrami i mostek, dotykałam ją wczoraj z przodu szyi ma powiększone chyba węzły są duże, dzwoniłam wieczorem do okologa kazała czekać na wynik tomografu, kurde mama robi się coraz słabsza a ja bezsilna, wiesz Olaczku to moja najlepsza mama i najlepsza przyjaciółka tak bardzo mi przykro ze nie mogę jej pomóc.
Bardzo boję się, jej właśnie reakcji, jak się dowie że leczenie może nie przynieść żadnych efektów i operacji też nie będą chcieli robić, bo taka możliwośc istnieje. Spałam dziś z mamą i słuchałam jak oddycha, jak chrapie (i cieszyłam się że chrapie) przytulałam się do niej i trzymałam ją za ręke.
A wogóle to chyba zaczynam głupieć, bo mam dziwne myśli o moim bólu fizycznym chcę żeby mnie bolało, aby Ona nie cierpiała, chce mi się krzyczeć i wyć, znowu ryczę.Wiem że piszę chaotycznie, ale ciężko mi się skupić traktuję to forum jako wyrzucenie moich uczuć bo muszę to gdzieś robić. Pozdrawiam
_________________
Agnieszka
 
olaczek 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 289
Skąd: Górny Śląsk
Pomogła: 37 razy

 #26  Wysłany: 2011-06-03, 15:39  


agnieszka39 napisał/a:

to moja najlepsza mama i najlepsza przyjaciółka tak bardzo mi przykro ze nie mogę jej pomóc.


wiekszość nas, tutaj na forum, ma właśnie takie dobre relacje z rodzicami, i dlatego tak bardzo boli ich choroba.
Mimo, że nie jestem już młoda ciągle nie czuję się gotowa na jej odejście ... a tym bardziej nie chcę aby cierpiała.

agnieszka39 napisał/a:
A wogóle to chyba zaczynam głupieć


rozumiem, jak tez zupełnie głupiałam, kiedy było podejrzenie przerzutu, to tak, jakby rozsądek gdzieś wyparował. Trochę pozawałałam spraw w pracy :uuu: ale mama jest ważniejsza. Agnieszko nie trzymaj tego w sobie, rozmawiaj z bratową, przyjaciółmi... Inaczej może ci być trudno.
My musimy być silne dla naszych mam.

ciepło pozdrawiam
_________________
olaczek
 
jurek79 


Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 1

 #27  Wysłany: 2011-06-06, 11:20  


Pomóc zawsze można ciepłym słowem wsparciem rozmową. Im silniejszy organizm tym większe ma szanse na wygraną. Często rak wynika z wieloletnich zaniedbań organizmu.
Ciepło pozdrawiam
 
agnieszka39 


Dołączyła: 26 Maj 2011
Posty: 126
Skąd: szczecin
Pomogła: 6 razy

 #28  Wysłany: 2011-06-06, 15:24  


Ja spędziłam samotny weekend, miałam czas na przemyslenia. Potrzebowałam odrobiny oddechu i spokoju od wszystkich........uciekam ? Nie chyba nie, byłam w piatek wieczorem u koleżanki mamy, powiedziałam jej że mama jest chora Boże jedna wielka panika, a ja cóż trzymałam się, leki mi pomagają trochę, potrafię się uśmiechać przez łzy, ale jak wczoraj zadzwoniłam do mamy i usłyszałam jej smutny głos i taki zbolały to czuję że jestem bezsilna. Jutro ma być wynik mamy tomogafii boję się jak cholera serce mi dziś bije na szybkich obrotach jeden wielki strach mnie ogarnia i jedna wielka bezsilność. Wiem, że nie jestem sama w tej bezradności i wcale nie jest mi lepiej z tego powodu. Może jak będzie wynik jutro, to napewno mama przyjedzie i ją zobaczę traci siły i ten okropny ból szyi. Robi okłady z lodu ale dostała kataru i kaszlu biedactwo nie wiem jak mam pomóc...............chce mi się krzyczeć.....
_________________
Agnieszka
 
olaczek 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 289
Skąd: Górny Śląsk
Pomogła: 37 razy

 #29  Wysłany: 2011-06-06, 21:21  


Agnieszko,
w sprawach medycznych niestety nie pomogę .... ale korzystaj proszę z mądrych, doświadczonych osób na tym forum. Z tąd można naprawdę dużo czerpać, ja dużo dostałam. załóż swoj wątek
_________________
olaczek
 
agnieszka39 


Dołączyła: 26 Maj 2011
Posty: 126
Skąd: szczecin
Pomogła: 6 razy

 #30  Wysłany: 2011-06-13, 14:34  


Jestem, jakby trochę przygaszona od wczoraj, jest tomograf w piątek byłyśmy u dwóch lekarzy. Rokowania złe, guz nie operacyjny, zaatakowane węzły śródpiersiowe (mama poza silnym bólem szyi po lewej stronie z tyłu) w dość dobrej kondycji. Spędziłyśmy razem weekend był inny niż wszystkie do tej pory, śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy siedziałyśmy na działce, rozmawiałyśmy o przyszłości. Jesteśmy z nią i to jest najważniejsze.Mama tak bardzo się cieszy że jesteśmy tak blisko niej ja z rodziną i moja kochana bratowa Małgosia we dwie dajemy jej siłę. Pani Doktor w piątek bardzo podniosła mamę na "duchu" moja Ela wyszła jak na skrzydłach. Tacy lekarze to skarb naprawdę tu u mnie w Szczecinie na Golęcinie Doktor Agnieszka K. nie samowita ciepła i serdeczna z podejściem do pacjenta i do rodziny. A jakby tego było mało to chcą ogłosić upadłość w mojej firmie, ale to tylko praca. Mama jest najważniejsza potem cała reszta moze tak właśnie ma być, mam być z nią ? Czasy są ciężkie, ale może jakaś praca gdzieś się znajdzie nawet na pół etatu. Pozdrawiam
_________________
Agnieszka
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group