1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 6
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: po pogrzebie...
siluete

Odpowiedzi: 115
Wyświetleń: 43165

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-08-26, 13:39   Temat: po pogrzebie...
Mam dokładnie to samo. Mój Tata odszedł w czwartek, dzisiaj jest niedziela a ja mogę na palcach jednej ręki policzyć ile razy mi pociekły łzy. Sama sie sobie dziwię, skąd ten spokój, skąd u mnie ten spokój???? Byłam z moim Tatą przez 10 miesięcy jego choroby, każdego dnia. Całe jego leczenie było moją odpowiedzialnością, wszystkim się zajmowałam. Potem jego opieką, jego powolnym odchodzeniem. Przez 10 miesięcy wylewałam morze łez, cicho, w swojej rozpaczy. Walczyłam, ale wiedziałam że i tak gdzieś na końcu przegram. Dzisiaj nie mam już łez.
  Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
siluete

Odpowiedzi: 124
Wyświetleń: 697147

PostDział: Opieka paliatywna   Wysłany: 2012-08-25, 13:11   Temat: UMIERANIE - jak rozpoznać, że to już blisko?...
U mojego Taty wszystkie symptomy następowały książkowo po prostu. Miał raka głowy trzustki z przerzutami do płuc. Najpierw słabnięcie. Ciągła zadyszka. Przestał sam wychodzić na dłuższe spacery. Pomimo tego, że ciężko mu było chodzić to brał samochód i wszędzie nim podjeżdżał. Kiedyś poprosiłam "Tato nie jeździj samochodem, jesteś za słaby teraz i może Ci się coś stać". A on mi na to "a co mi zostało? Ja już nie mogę chodzić". Pomagał sobie kijkami do nordic walking. Dwa tygodnie przed śmiercią praktycznie przestał wychodzić z domu i wstawał tylko do toalety. Brak apetytu u niego wystąpił już miesiąc przed śmiercią. Gwałtownie zaczął chudnąć. Nie miał na nic ochoty, nawet na rzeczy, które kiedyś bardzo lubił. Miał wstręt zwłaszcza do mięsa i pieczywa. Najłatwiej przechodziły mu półpłynne rzeczy, zupy, luźna jajecznica.
Tydzień przed śmiercią przestał wstawać z łóżka, to był wtorek. Zaczął tez strasznie kasłać a podczas kaszlu wydobywał się z niego okropny smród. Nie do opisania. Środa, czwartek piątek i sobota był bardzo słabiuteńki, głównie spał. Wtedy załatwiliśmy materac przeciwodleżynowy i kupiliśmy kaczkę i basen. Coraz rzadziej oddawał mocz i było to utrudnione. W niedzielę nagle poczuł się dużo lepiej, przyszła do niego rodzina, bardzo się cieszył, dużo rozmawiał, podniósł się na łóżku i więcej był w pozycji półsiedzącej. Zjadł sam śniadanie (wcześniej trzeba było go karmić), obiad i lody na kolację, którymi nakarmił jeszcze mojego 1,5 rocznego synka i cieszyl się z tego jak dziecko. Od poniedziałku wszystko już było z górki, zaczął gadać głupoty, czasem był jak gdyby w innym świecie. Tępo wpatrzony w jeden punkt wzrok, zaczął dużo mówić o zdarzeniach z przeszłości, miał życiowe refleksje. Czasem jeszcze odpowiedział na jakieś pytanie, ale musiałam je kilka razy zadawać. We wtorek przestał mówić, kilka pojedyńczych słów na dzień, czasem kiwał głową jak o coś pytałam. Zaczął bardzo ciężko oddychać, miał wysuszone śluzówki, poorany jak ziemia język, smarowałam mu usta wazeliną, trochę pomagało. Morfinę w tabletkach musiałam mu rozkruszać, mieszac z odrobiną wody i dawać łyżeczką. Przestal oddawać też mocz, ale on już prawie nic nie pił. Środa była bardzo podobna, doszło jednak to, że raz zwymiotował brunatnobrązową cieszą, która strasznie cuchnęła. Na wieczór przyszło okromne pogorszenie, dyszał ciężko, zapadal mu się język, dusił się i dwukrotnie zwymiotował tą cieczą, za każdym razem większa ilością. Potem z godziny na godzinę coraz gorzej, rano koło 8ej poczułam, że miał chłodne dłonie, stopy i uszy. Podczas każdego oddechu już prawie krzyczał. Koło 10tej nie miałam mu już jak dac morfiny, nie przełykał. Zadzwoniłam na pogotowie, chciałam tylko, żeby podali mu morfinę w zastrzyku, z hospicjum nie mogli do nas akurat przyjść. Pogotowie przyjechało o 11:10. Bez problemu zgodzili się na podanie morfiny. Zmierzyli Tacie ciśnienie, było całkiem normalne jak na niego 98/65, Tata całe życie był niskociśnieniowcem. Pomimo strasznego stanu ratownik powiedział nam, że przy takim ciśnieniu to jeszcze może długo potrwać. Po chwili powiedział jednak do drugiego "sprawdź jeszcze saturację" i ratownik, który ją sprawdził z przerażeniem w oczach nagle powiedział "to będzie za chwilę". Wtedy nagle Tata zaczął się rzucać na łóżku, wyciągac ręce przed siebie mówić "weź mnie, weź mnie. Wołał też swojego tatę. Nagle wyciągnął ręce do okna, przekręcił się na bok i na poduszkę popłynęły z jego ust litry całe tej brunatnobrązowej, strasznie cuchnącej cieczy. Odetchnął jeszcze trzy razy i umarł a ja podczas tych ostatnich sekund cały czas mówiłam "Tato kocham Cię, zrobię wszystko, żeby wychować moje dzieci tak jak Ty byś chciał, pilnuj nas i miej w swojej opiece, Tatusiu kocham Cię".
Wiem, że mój opis jest bardzo drastyczny, ale pamiętam jak sama szukałam dokładnych informacji jak mój Tata odchodził. Może komuś to pomoże.
Cały czas mnie nurtuje co to za ciecz, co to było za cholerstwo.
  Temat: Rak trzustki mojego taty
siluete

Odpowiedzi: 38
Wyświetleń: 19621

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2012-08-16, 10:12   Temat: Rak trzustki mojego taty
Tata ma ogromne problemy z oddychaniem. Niestety lekarz z hospicjum domowego może przyjechać dopiero w poniedziałek. Była koleżanka mojej mamy, która jest zwykłym lekarzem i po osłuchaniu stwierdziła, że w płucu jest woda. Jedyne co możemy zrobić, to jechać do szpitala, żeby tą wode ściągnąć. Tylko ja sama nie wiem, czy wtedy mu tej męki nie przedłużę. To jest bardzo trudne moralnie. Bardzo. Nie wiem co robić, biję się z myślami.
Tata cały czas tylko śpi, dzisiaj prawie się nie budził, tylko na chwilkę. Ma ciepłe dłonie i stopy, nerki jeszcze chyba pracują bo oddaje mocz. Wprawdzie niedużo bo mało pije. Widać, że jest odwodniony. Sama nie wiem, czy jechać do tego szpitala czy nie. Tam mu ściągną ten płyn, nawodnią kroplówkami i płyn zbierze się od nowa. Spytałam się go wczoraj wieczorem czy chce jechać, to odpowiedział mi , że nie chce, że on już nic nie chce....
Ja nie oczekuję od Was odpowiedzi jednoznacznej, ale może ktoś, kto przez to przeszedł podpowie mi cokolwiek.....Może ktoś ma większe doświadczenie i wiedzę.
  Temat: guz trzustki z przerzutami do watroby
siluete

Odpowiedzi: 29
Wyświetleń: 15394

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2012-05-29, 20:55   Temat: guz trzustki z przerzutami do watroby
Operację zespoleń robią bez problemu w CO Wawelska. Ja moge polecić dra Jóźwiaka i dra Cichockiego (pierwszy operował mojego tatę a drugi męża Grażki). Do dra Jóźwiaka trzeba iść bardzo rano w środę i bez problemu można sie dostać. Dr przyjmuje pacjentów zapisanych na ten dzień + 5 osób "z ulicy". Decyduje kolejność miejsc. Mojemu tacie zrobił operację tydzień po pierwszej konsultacji. Nic nie załatwialiśmy, Pan doktor sam z siebie tak nas potraktował. Opiekował się tatą rewelacyjnie i dla nas też był bardzo ludzki. Naprawdę mogę polecić. Operacja mojego taty była bez żadnych powikłań.
  Temat: Prośba o interpretację wyniku PET
siluete

Odpowiedzi: 73
Wyświetleń: 31879

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2012-05-25, 14:24   Temat: Prośba o interpretację wyniku PET
Cytat:
Czy mogłabym się dowiedzieć w jakim wieku był Twój tata, kiedy był operowany? Czy miał jakieś inne współistniejące choroby?


Mój tata ma 64 lata, operacja była pół roku temu.
Mój tata ma też takie gorączki, wczoraj w nocy miał 39,6.
Dra Cichockiego operował właśnie ten lekarz, który operował mojego tatę, dr Jóźwiak.[/quote]
  Temat: Prośba o interpretację wyniku PET
siluete

Odpowiedzi: 73
Wyświetleń: 31879

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2012-05-24, 21:58   Temat: Prośba o interpretację wyniku PET
Skąd jesteście?
W Warszawie mogę polecić bardzo dobrego chirurga w CO Wawelska, powiedzieć też jak się do niego dostać (na NFZ) Operował mojego tatę. Z tego co wiem to mąż Grażki też był operowany w CO Wawelska.
Zgadzam się z Grażyną, że tu nie ma co czekać, trzeba otwierać. Niekoniecznie zawsze po operacjach sa powikłania. Mój tata świetnie zniósł samą operację jak i potem rehabilitację.
Daj znać co i jak.
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group