1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 6
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
marzena66

Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 13939

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2017-01-15, 09:32   Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
kukiz87,
Nie ma jakieś określonego czasu kiedy przychodzi ukojenie, jeden szybciej wraca do równowagi u innych potrzeba więcej czasu, mówi się, że najdłużej przechodzimy żałobę w ciągu dwóch lat ale to tylko teoria, praktyka jest różna. Musisz znaleźć swój sposób na smutek i zaakceptować, że musisz to przeżyć, bo jest to dla każdego ogromna trauma, która odbija się na naszej psychice.

Trzymaj się, kiedyś przyjdą lepsze dni, zapewniam.
  Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
marzena66

Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 13939

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2016-08-15, 12:08   Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
kukiz87, Damian przyjmij wyrazy współczucia ::rose::

Damian, Twój tato już najprawdopodobniej odchodził kiedy trafiliście do szpitala z tak niskim ciśnieniem, kiedy pojawiło się u Was hospicjum to u taty można podejrzewać, że była agonia, poty, plamy, nieprzyjmowanie pokarmów/picia, ta kroplówka była niepotrzebna. Trochę to odchodzenie taty było przerywane. Wiem, że jeszcze mamy nadzieję, wiem, że próbujemy ratować ale przy takich objawach jakie miał tato lepiej zapewnić spokój, ciszę, nie ruszać, bo odchodzenie jest cały czas zaburzane, dostarcza dodatkowego cierpienia a i tak nic już nie jest w stanie pomóc.

kukiz87 napisał/a:
może tata nie chciał odejść przy nas ?

Tato odchodził już od Was od paru dni i przyszedł w tym momencie ostateczny moment. Niepotrzebne były dla taty już te szpitale, ale w takich sytuacjach nie myślimy logicznie tylko ratujemy co niestety się nie udaje.
kukiz87 napisał/a:
Jest mi cholernie przykro i żal , bo może gdyby nie ten szpital tata był żył teraz jeszcze ,


Wydaje mi się, że nie, przynajmniej objawy, które opisałeś wskazywały już na samym początku o odchodzeniu taty. Nie dało się już nic zrobić.

kukiz87 napisał/a:
Powiedziałem tacie chwile po 20 że go kocham i że jest najlepszym tatą na świecie , trzymając go za reke miałem wrażenie że próbował ścisnąć moja dłoń.

I w ten sposób pożegnaliście się ze sobą. Tato czuł/wiedział, że jesteś z Nim, że opiekujesz się Nim i że może być z Ciebie dumny bo kochasz Go, co mu powiedziałeś i że spełnił cudownie się w roli ojca bo syn mu to powiedział twierdząc, że jest najlepszym tatą na świecie. Tato to słyszał na pewno, bo dał Ci znak ściskając lekko Twoją dłoń. Tato teraz z góry patrzy na Ciebie i jest dumny z syna i wie, że zrobiłeś dla Niego wszystko co mogłeś.

Bardzo mi przykro, że tak się potoczyły Wasze losy ale póki będziesz miał tatę w sercu, zawsze będzie obecny w Twoim życiu.

Dużo sił na kolejne dni, bo będą niestety ciężkie.
  Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
marzena66

Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 13939

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2016-07-14, 05:59   Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
kukiz87 napisał/a:
tata calutką godzinę przesiedział sam

kukiz87 napisał/a:
mam wrażenie że Tata ciutkę utył tzn nogi


Tu na pewno sterydy robią swoje.

Cieszę się z Tobą, że tato ma lepszą formę i wykorzystujcie to jak najwięcej, bycie z tatą/rozmowy. Pamiętaj jednak, że w tej chorobie to taka sinusoida, wszystko potrafi się nagle zmienić, więc czujność wskazana.

pozdrawiam
  Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
marzena66

Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 13939

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2016-07-13, 06:26   Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
kukiz87 napisał/a:
gdyby coś się działo mamy dzwonić


Dokładnie tak. Lekarz przez telefon podpowie co robić a jak stan uzna za niepokojący na pewno przyjedzie.

Różnie hospicja mają ustalane wizyty ale ważne, że mamy kontakt z lekarzem/pielęgniarką.

No niestety rozpanoszył się rak u taty po organizmie i choroba tym samym jest mocno zaawansowana. Dajcie tacie odpoczywać, chce leżeć niech leży widocznie nie ma sił.
kukiz87 napisał/a:
bo w coś trzeba wierzyć prawda ? tylko nadzieja nam została .

Może i trzeba, zazwyczaj tak jest ale trzeba też liczyć się i z tymi gorszymi scenariuszami. Najważniejsze żeby tacie łagodzić dolegliwości i pilnować żeby nie cierpiał to teraz priorytet.

pozdrawiam
  Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
marzena66

Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 13939

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2016-07-05, 18:07   Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
kukiz87 napisał/a:
Chcemy tate na nogi postawić żeby wstawał ale tata nie chce


Według mnie nie zmuszajcie, jak nie chce, to nie. Można zachęcać, że może pospaceruje po domu z Waszą pomocą ale jak odmawia widocznie nie czuje się na tyle silny.

kukiz87 napisał/a:
ze mówi nie zrozumiale , albo ma przewidzenia jakieś


Nie pamiętam wszystkiego z Waszej historii ale mogą to być przerzuty do OUN, postęp choroby, osłabienie, przyjmowane leki i można w to wierzyć bądź nie ale często jak zbliża się ten ostateczny moment chorzy często widzą to czego my nie widzimy/czego nie ma, u nas też tak było.

kukiz87 napisał/a:
Tata sie wyłacza powoli nie interesuje już go nic prawie , nie potrafie sobie z tym poradzić


Nie ma wyjścia, mimo że się z tym nie godzimy to nie mamy na to wpływu. Z Twojego opisu wynika, że tato słabnie, zbliża się do kresu swojej drogi, przykro mi, że to piszę ale jesteście zapewne tego świadomi.

Może już lepiej tatę zostawić w spokoju, dać mu żyć wśród swoich osób, sprzętów (w domu), zadbać o Jego jakość życia, być, kochać i pomagać przy pomocy Hospicjum domowego. Trudne do zaakceptowania ale tato już nie ma siły na cokolwiek i trzeba mu oszczędzić dodatkowych męczarni czy stresów, tato potrzebuje spokoju.

pozdrawiam.
  Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
marzena66

Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 13939

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2016-05-06, 05:38   Temat: Rak płuc...Historia mojego Taty...
kukiz87 napisał/a:
Ale strasznie nerwowy i wybuchowy jest

kukiz87 napisał/a:
może to sterydy robią swoje ? a może tata boi się że ..


Na pewno i jedno i drugie ma wpływ na Jego nerwowość, do tego przekładana chemia, choroba, która Go osłabia, ciągłe wizyty u lekarza. Jak widzisz dużo jest przyczyn, że stan taty jest bardziej agresywny, trudno w takich momentach o spokój wewnętrzny. Tato ma świadomość z jaką chorobą się zmaga i jak ta choroba może się skończyć.
kukiz87 napisał/a:
Tata jezdzi co drugi dzien do lekarza aby dowiedziec się.....


Na pewno jest to dla taty wysiłek i jakiś wydatek, ale pewnie robią tacie morfologię żeby sprawdzić czy parametry się poprawiły i czy można podać chemię.
Możecie zapytać lekarza czy nie lepiej żeby tato przyjechał raz w tygodniu zamiast robić "wycieczki" co dwa dni, wytłumaczcie lekarzowi, że tacie sprawia to trudność.

Pozdrawiam
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group