1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
rak płuc z przerzutami do mózgu
Autor Wiadomość
kaja115 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Lut 2009
Posty: 735
Pomogła: 125 razy

 #46  Wysłany: 2010-09-10, 12:49  


kubanetka napisał/a:
W poniedziałek będzie pielęgniarka z Hospicjum

W Naszym Hospicjum - to lekarz daje zlecenie na rehabilitację
_________________
kaja
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #47  Wysłany: 2010-09-21, 08:55  


Witajcie,
Chciałam tu poruszyć problemy typu psyhologicznego, więc jeśli ten temat nie pasuje tutaj to proszę o przniesienie i iformarmacje.

Mój Tata jest po drugiej chemii, trzecią ma zaplanowaną na początek pażdziernika.
Tata wyszedł z dołka - chodzi po mieszkaniu, rusza lewą ręką, ma w niej jaką taką siłę np. utrzyma piłeczkę. Nawet lekarze byli zdziwienie, że leczenie działa w ten sposób. Wszystko super, ale.......:(

Tata jest od paru dni strasznie nerwowy. Skoro Tacie się poprawiło, to chcemy go zachęcić do większej aktywności tj. Tata poprosił o kawę - mówię, Tato choć do kuchni zrobimy razem - przez to wywował taką awanturę, że byłam w szoku. Krzyczał, że jest chory, że on nie może itp.


I tak cały czas - przychodzi do nas pielęgniarka z Hospicjum - mama powiedziała, ze Tata jest nerwowy - Pani próbowała rozmawiać z Tatą, że nie może leżeć teraz w łóżku i czekać na śmierć, bo w porównianiu do chorych , których ona ma pod opieką Tata jest zdrowy. Tata bardzo chciał mieć rehabilitację, ma przychodzić rehabilitantka - to też nie za bardzo mu pasuje, bo niby za późno.

Każde zachęcenie go do aktywności wywołuje straszną burzą - czasem nie chce jeść, rzuca tym co ma pod ręką. Myślałam, że to bunt wobec choroby , pewnie trochę jest - tylko Tata jak był w wielkim dole, że nie mógł chodzić, to mówił do mnie, że jedyne czego prawgnie to chodzić, żeby sam sobie herbatkę mógł zrobić itp.

A teraz kiedy organizm osiągnął to o czym marzył , poddaje się i nie chce słuchać nieczego. Nawet krzyczy jak mu przypomnę, żeby rękę ćwiczył za pomocą piłęczki rehabilitacyjnej.

Czy ta choroba może wywołać aż takie emocje, że człowiek krzyczy, wyzywa w okropny sposób. Z mamą starałyśmy sie nie przejmować tym, uważając, że jest to wynik choroby, ale to posuwa się aż tak daleko........a Tata nigdy nie miał łatwego charakteru - nigdy nie lubił jak ktoś mu mówi, co ma robić.

Pomyślałam, że zastawimy tatę na jakieś 2-3 spokojuograniczając tylko kontakt do przynoszenia posiłków, może upora się z tym, bo wszystko co mogłysmy już mu powiedziałyśmy - my i pielęgniarka. Jeśli sam nie podejmie walki to my już nie możemy nic zrobić, cale ciepło jakie mamy chciałyśmy mu oddać, ale on nas odrzuca.
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #48  Wysłany: 2010-09-21, 10:11  


Kubanetko Kochana!
Choroba nowotworowa wywołuje straszne spustoszenie w ludzkiej psychice. Wiemy jak bardzo ciężko jest Nam Bliskim, a jak koszmarnie mogą się czuć Nasi chorujący Bliscy? Tego tak do końca nie wiemy. tylko ten, kto zachorował na tą straszną psychike wie jakie mysli kłębią się po głowie:( Niestety depresje, dołki są na porządku dziennym i mogą się one objawiać także nasiloną agresją wobec Bliskich.

MOże być to wynik ogromnego stresu i niemożność pogodzenia się z chorobą, niestety może to też być wynik przerzutu do mózgu:( Wlasnie ta zmienność charakteru, huśtawka nastrojów. Stąd moje pytanie - Kubanetko kiedy Tata miał ostatnio TK głowy? Nic tam złego się nie dzieie?

pozdrawiam cieplutko, mając nadzieję, że to "tylko" stres.
_________________
Katarzynka36
 
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #49  Wysłany: 2010-09-21, 11:25  


Mój Tata ma przerzuty do mózgu - to wiadomo od początku - od tego zaczęło się leczenie od zahamowania procesu w mózgu. Potem była chemia.

Wiem, że to jest ogromny stres dla każdego, głównie chorego. Tylko własnie nie wiem jak już postępować wobec tego - czy się na jakiś odsunąć, bo większość spoktań kończy się nerwami, wybuchem gniewu, dać trochę czasu na pobycie samemu.

Mama się czuje okropnie, czasem musi wyjść specjalnie w dsomu, bo nie wytrzymuje tego słuchania, obrażania - mimo że wie, jak Tata jest chory, czasem po ludzku nie wytrzymuje.

Dzisiaj rozmawiałam z Tatą - dopóki się nie powie czegoś co jest nie po Jego myśli, to jest ok. Ogólnie denerwueje się że cała uwaga sie skupiona na nim, że każdy mu coś mówi, co powinien robić - chodzi o to zaaktywowanie Taty do podejmowania jakiś drobnych czynności.
 
Patii 


Dołączyła: 05 Sie 2010
Posty: 79
Pomogła: 6 razy

 #50  Wysłany: 2010-09-21, 11:36  


Kochana u mojego Taty wygląda to bardzo podobnie.Tatko jest coraz bardziej nerwowy,złośliwy i bardzo szybko sie irytuje.Niestety tak ta choroba wygląda.Jest nam bardzo cięzko.Wiem,ze to trudne,ale na wlasnym przykładzie moge Ci poradzić,aby w ogołe nie reagować na złośliwości i zaczepki słowne.To nie mówi nasza Koachana osoba tylko te okropne guziska w głowie.Wiem co przechodzisz,bo zmagan sie z tym samym.Duzo sily.Sciskam mocno!
 
Lena W. 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 13 Lip 2010
Posty: 423
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 51 razy

 #51  Wysłany: 2010-09-21, 13:17  


kubanetka, wiem jak Wam z mama jest ciezko. Sama przez to przeszlam. Zamiast Dzien dobry jakies obrazliwe uwagi,zamiast dziekuje zlosliwosci... trudno to bylo zniesc. Tez nie wytrzymywalam i wychodzilam ze szpitalnej sali. Jezeli sie myle niech mnie poprawia fachowcy. Mowia ze poki chory jest agresywny-walczy z choroba. Kiedy przestaje walczyc-uspokaja sie. Zaraz poleca na moja glowe pioruny. Sa to tylko wnioski z obserwacji zachowania meza. I jeszcze cos .Zauwazylam ze bedac w szpitalu staral sie nie poddawac. Od momentu powrotu do domu zgasl w kilka dni. Poddal sie? Czy choroba Go pokonala? Do tej pory drzeczac mnie pytania dlaczego tak szybko.
kubanetka, a powiedz co z psychologiem? Moze on Tacie pomoze? A i Tobie z Mama tez by sie przydalo z nim porozmawiac.
_________________
Resurgam!
 
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #52  Wysłany: 2010-09-21, 14:23  


Największy problem Taty to paniczny lęk przed wyzwaniami - każdy go zachęca do odbierania telefonów, do zrobienia samodzielnie herbaty, wzięcia sobie jedzenia. Tata jest w stanie, ale kosztuje go to trochę wysiłku i moim zdaniem bardzo się boi podejmować ten wysiłek, bo boi się porażki, ze mu nie wyjdzie. W nerwach nawet wyszedł na klatkę, żeby udowodnić, że nie poradzi sobie w zejściu ze schodów a poradził sobie, następnego dnia mówił mi zadowolonym głosem że dał radę zejść sam ze schodów.
Mam wrażenie, ze Tata wolałby położyć się i leżeć, a tu mu " każą" chodzić, robić sobie herbatę, wyjść na dwór - Tata pamięta siebie niedołężnego, kiedy mama zmieniała mu pieluchy i przychodziła z kaczkę bo nie mogł sam iść do toalety, kiedy go karmiła. Dla niego wszystkie pomysły z chodzeniem są niepoważne, jak tylko je usłyszy. Nie mniej potem sobie przemyśla to i wo i próbuje sam.

Ponadto to własnie, jak Lenko piszesz - mama wstaje z uśmiechem, chce zrobić wszystko dla Taty, a Tata na dzień dobry tak ją przyita, że mama traci całą energię:(

[ Dodano: 2010-09-21, 14:27 ]
Tak sobie pomyślałam, ze nie będziemy próbwać go aktywować skoro tak na to reaguje, ale przedtem myślałam, że własne potrzebuje wsparcia i zachęty, ciepłego słowa.
długo tu by pisać, Tata raz tak mówi, raz tak........
Myślę, że część z tego to wynik przerzutów, druga część wynik psychiki i jego lęku przed chorobą.
 
Lena W. 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 13 Lip 2010
Posty: 423
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 51 razy

 #53  Wysłany: 2010-09-21, 15:02  


kubanetka, rozumiem Ciebie i Mame,ale jak tu zrozumiec Tate? Boze,zeby ONI chcieli z nami o tym porozmawiac,nie zamykali sie w sobie. I jak wytlumaczyc ze chcielismy czy chcemy pomoc? Duzo cierpliwosci Wam z Mama zycze. I, pomimo wszystko optymizmu.
_________________
Resurgam!
 
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #54  Wysłany: 2010-10-04, 16:14  


Dzisiaj tatę przyjęli na 3 chemioterapię. Jak przyjechaliśmy na oddział wzięli Tatę na RTG klatki piersiowej. Wiecie dokładnie po co?? Rozumiem, ze po to, żeby obejrzeć klatkę, ale czemu ma dokładnie służyć takie postępowanie?
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #55  Wysłany: 2010-10-04, 16:59  


Kubanetko!
Standardowo po 2, maksymalnie 3 cyklu chemii robi się badania kontrolne, by ocenić czy zastosowana chemia jest skuteczna, czy może trzeba zmienić ją na inny rodzaj (inne składniki). Zazwyczaj dla oceny skuteczności leczenia robi sie TK klatki, ale może szpital po prostu oszczędza i robi tylko rtg, wychodząc z założenia, że bedzie i tak widać na zwykłym prześwietleniu czy się guz się zmniejszył, czy powiększył.

Tak mi się wydaje, że po to Twój Tata ma robione rtg, chyba, że podczas badania kwalifikujacego na chemię przy osłuchaniu dr coś zaniepokoiło (nie daj Boże jakąś infekcję) i stąd rtg...
Mam nadzieję, że to tylko standardowa kontrola
ściskam:)
_________________
Katarzynka36
 
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #56  Wysłany: 2010-10-04, 17:19  


Od razu po wejściu na oddział Tatę sciągnęli na te RTG - nie wiem właśnie czy to było RTG, ale mówili, że zabierają Tatę na prześwietlenie. RTG jest bardzo mało dokładne przecież - u Taty była widoczna niedodma - nie było widać guza, tylko niedodmę, która wskazywała rozwijającego się guza.
Dzwoniłam do Taty - mówił, że lekarz powiedział, że zaczynają dzisiaj chemię.
Także mam nadzieję, że Tacie płynie już do żył to co trzeba....
Wieczorkiem się dowiem, bo jeszcze w pracy musiałam zostać :(

[ Dodano: 2010-10-04, 17:21 ]
Małe sprostowanie, bo dzisiaj jestem zmęczona:(
Chciałam napisać, że u Taty na samym poczatku wykrywania choroby ( trzy miesiące temu) na zdjęciu RTG była widoczna niedodma, a nie sam guz.
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #57  Wysłany: 2010-10-04, 18:04  


Kubanetko
W Poznaniu to tak wyglada - rano kontrolne TK, a po 2-3 godzinach chemia...z tym, że u u nas zazwyczaj wcześniej zapowiadają, że np. za tydzień najpierw bedzie kontrolne TK a potem chemia...
_________________
Katarzynka36
 
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #58  Wysłany: 2010-10-07, 15:31  


Witajcie,
Widzę, że ostatnio bardzo dużo osób zmaga się z drobnokomórkową postacią nowotworu płuc:(
Mój tata wczoraj zakończył trzecią serię chemioterapii.
Rentgen, o którym wspominalam poprzednio w rzeczywistości był tomografią komputerową klatki piersiowej wykonywaną przed 3 chemią, bo mama mówiła, ze przy wypisie otrzymała opis klatki piersiowej. Zdołałam z niej wydobyć tylko krótkie infromacje. Jak pojade do domu to poczytam co tam napisali.
Tata czuje gorzko w buzi, pewnie po tej cisplatynie, którą podają.
Całe szczęscie że tata nadal chodzi, bo już nie chodził, więc wiem co to znaczy.
Pozdrawiam
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #59  Wysłany: 2010-10-07, 16:11  


Kubanetko!
Po cisplatinie jest metaliczny posmak w ustach. Myślę, ze ten "gorzki" smak o którym wspominał Twój Tata to właśnie ów metaliczny. Natomiast jakby Go coś bolało w jamie ustniej to warto sprawdzic czy nie ma jakieś pleśniawek (drożdżycy) w jamie ustniej, które po cisplatinie też lubi się tam zagnieździć. Nam profilaktycznie powiedziano o braniu probiotyków (lacidofil, trilac itp.) A propos cisplatiny to mój tata skarzył się, że czuł ją szędzie - od siebie... brał dodatkowe kąpiele, ale to nic nie pomagało... dał mi kiedyś palce do powąchania...brrrr rzeczywiście skórma mu śmeirdziała kwaśno - metalicznie... na szczęście po zakończeniu chemii to minęło:)
Zdrówka dla Twojego Taty:)
Dobrze, że się samodzielnie porusza! Dzielny jest:)
pozdrawiam cieplutko
_________________
Katarzynka36
 
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #60  Wysłany: 2010-10-07, 20:58  


Dziękuje za informacje,
Tacie rzeczywiście lekarz prowadzący w szpitalu przepisał antybiotyki przecigrzybiczne. Ja tylko Tatę zawiozłam na chemię, a potem 60 km do innego miasta i niestety nie wiedziałam dlaczego takie leki zastosowano. Mama się nie pytała, bo czasem woli wiedziec mniej niż więcej. Już sam fakt rozlgłości choroby, rokowań to dla niej duża wiedza, która nie pozwala normalnie funkcjonwac:(
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group