1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak jajnika, wodobrzusze
Autor Wiadomość
ink@ 


Dołączyła: 17 Paź 2011
Posty: 28

 #16  Wysłany: 2011-11-05, 08:08  


Kochani, moje teściowa przeszła wczoraj operacje usunięcia nowotworu jajnika.
Guz został wycięty, część rozsiewu do otrzewnej była nieoperacyjna.
Lekarka pobrała wycinki do badania, za 2 tyg jak będzie dokładnie wiadomo co to jest i dobiorą teściowej chemie.
Sciągnęli teściowej 6 litrów wody z brzucha.
Lekarka powiedziała mi, że nie ma tragedii, że generalnie spodziewała się gorszego stanu, że myslała, że rozsiwe będzie większy.
Pocieszała, mówiła, że teściowa ma spore szanse...(zastanawiam się tylko..., szanse na co....? na ozdrowienia czy na przeżycie 2, 3, 5, 10 lat?... przerażające!!!)
Statystyki są jakie są... :uuu:

Byliśmy wczoraj wieczorem z teściem na OIM'ie u teściowej, mam wrażenie, że po operacji wygląda lepiej niż przed.
Jakby miała gładszą skórę, jakby te nerwy i stres odeszły gdzieś daleko... i "krzyczała" na nas, co oznacza, że chyba jest zdrowa :mrgreen:
Powiedziałam, jej, że wieści sa optymistyczne, że lekarka powiedziala, że jest lepiej niż sądziła, staralam się dodac otuchy!
Na co ona wyjechała oczywiście z zapytaniem:
- A ty mnie nie kłamiesz? :--: :--: :--:
No i oczywiście zaraz mnie rozpytała czy chemia będzie, bo ona słyszała od innych kobitek, że ta czerwona jest najgorsza... i już przerażenie.
Już jej więcej póki co o chemii nic nie wspominam, będziemy się martwic później.
Wymysliłam, że jak dostanie czerwoną, to jej będe tłumaczyła, że jeśli dostała taką, ta to znaczy, że jest na tyle zdrowa, żeby ją podzwignąć i jej nie oszczędzają, bo muszą "wytłuc dziada" do końca.
Już sobie odpowiedź przygotowałam, na wszelki wypadek.

Jadę dziś do teściowej do szpitala i popołudni z moją mamą i jej guzem do endokrynologa.
Wczoraj podłam na twarz! już o 21 byłam nieprzytomna.
Mam dośc, ale nie mam wyjścia...
Tesciowa nie ma córki, a mama ma tylko mnie.
_________________
ŻYJ TAK, ABY NIE ŻAŁOWAĆ LAT SPĘDZONYCH BEZ CELU!!! A.Asnyk
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #17  Wysłany: 2011-11-05, 11:45  


ink@, widzę, że dobrze podchodzicie do sprawy. Tak trzymać :okok" . Mnóstwa mnóstwa siły tej fizycznej i psychicznej, wytrwałości, odwagi i... do przodu. :rrr: :trtd: |kill|
Pozdrawiam
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
cleo33 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 2484
Skąd: Śląskie
Pomogła: 379 razy

 #18  Wysłany: 2011-11-05, 18:14  


ink@ napisał/a:
Tesciowa nie ma córki, a mama ma tylko mnie.


Twoja postawa jest wspaniała i pamietaj że dobro zawsze wraca ;)
Życze dużo siły w tej nierównej walce.

Pozdrawiam.
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #19  Wysłany: 2011-11-05, 20:53  


ink@ napisał/a:
Kochani, moje teściowa przeszła wczoraj operacje usunięcia nowotworu jajnika.
Guz został wycięty, część rozsiewu do otrzewnej była nieoperacyjna.
[...]
Lekarka [...] Pocieszała, mówiła, że teściowa ma spore szanse...(zastanawiam się tylko..., szanse na co....? na ozdrowienia czy na przeżycie 2, 3, 5, 10 lat?... przerażające!!!)
Statystyki są jakie są... :uuu:

Ponieważ część nacieku nowotworu okazała się nieoperacyjna i nie została usunięta (= resekcja makroskopowo nieradykalna, R2),
to niestety możliwości wyleczenia chemioterapią w takim przypadku nie ma,
a terapia będzie miała charakter leczenia paliatywnego, mającego w tym przypadku możliwie spowolnić dalszy postęp choroby.

Trzymaj się,
pozdrawiam :tull:
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
ink@ 


Dołączyła: 17 Paź 2011
Posty: 28

 #20  Wysłany: 2011-11-06, 19:19  


Dziękuję Wam za miłe słowa dziewczynki!!!

Richelieu :cry: niby człowiek ma świadomość, ale jednak aż wierzyć się nie chce :(

Ja mam świadomość jak to będzie wyglądało, :( :( :(
...mama mojej przyjaciółki miała raka płuc... mocno przeżywałam z nią całą chorobę jej mamy, którą zresztą doskonale znałam i bardzo lubiłam. Lodzia zmarła 2 lata temu w Wielki Piątek, niestety nie zdążyłyśmy się już podzielić jajkiem przy świątecznym stole, pochowaliśmy ją tuż po świętach.

Nie wiem jak będzie w przypadku teściowej, wiem, że cudu nie ma się co spodziewać...
ale chciałabym aby miała przez ten czas, który jest jej dany, maximum komfortu.

Teściowa jest już po operacji. Czuje się niby dobrze, jest bardzo obolała, ale to zapewne normalne.
jest jednak jedna rzecz, która mnie jednak bardzo wczoraj wystraszyła.
Wczoraj rano, czyli dobę po zabiegu, jak przyszłam do teściowej była już na normalnej sali, leżała, ale mówiła, że ją mdli...
Nagle stwierdziła, że będzie wymiotowała. Podałam jej nerkę.
Zwróciła brązową, krwawą wymiociną. Zawołałam pielęgniarkę, stwierdziła, że tak może być. Ale za chwilę sytuacja się powtórzyła, ale tym razem teściowa zwymiotowała bardzo dużo. Byłam przerażona, nawet pielęgniarka jak to zobaczyła to jękła.... i pobiegła pokazać wymiociny lekarzowi.
Przyszedłszy, przepisał kroplówki z lekami na krzepliwość, zabronił pić i zarządził morfologię.
Po ok godzinie teściowa zwróciła jeszcze raz, ale zdecydowanie mniej.
Z wyników wynikało, że HgB z 13,6 spadła do 10.
Po podaniu leków i 4 kolejnych godzinach zrobiono kolejną morfologię i wzrosła do 11,6.
Dziś teściowa już nie wymiotowała, ale nic nie pije, dostaje wyłącznie kroplówki.
Ma bardzo spuchnięte kończyny, nogi i dłonie.
Zaniepokoiły mnie te krwawe wymioty.
Niewątpliwie ma to związek z żołądkiem. Siostra mówi, że może miała wrzody i jej jakiś pękł po operacji, ale teściowa nigdy nie miała problemów żołądkowych, chociaż tak naprawdę modlę się żeby to były właśnie wrzody, bo zaczęłam się bać, że może to jakiś przerzut do żołądka i teraz zaczął krwawić :(
Przypomniałam sobie również, że lekarka po operacji pytała mnie czy teściowa miała robioną gastroskopie... odpowiedziałam, że nie miała...
Nikt nam jej nie zlecił. :-(
Zaczynam myśleć o tym, czy to nie jest jakieś kolejne dziadostwo.
Załamka!!!

Kochani proszę powiedzcie mi jeszcze po jakim czasie (w piątek rano miała zabieg) teściowa będzie w stanie wstać z łóżka, ona sama nie wie czy bardziej boli ją brzuch, czy tyłek od leżenia.
Chyba trzeba będzie zainwestował w materac przeciwodleżynowy, bo jeśli przyjdzie jej więcej poleżeć to czarno to widzę :( czy jej przysługuje refundacja takiego materaca czy nie?

z góry dziękuje za informację!
_________________
ŻYJ TAK, ABY NIE ŻAŁOWAĆ LAT SPĘDZONYCH BEZ CELU!!! A.Asnyk
 
ink@ 


Dołączyła: 17 Paź 2011
Posty: 28

 #21  Wysłany: 2011-11-07, 21:14  


witam,
dziś teściowa miała robioną gastroskopie w związku z tymi krwawymi wymiotami.
Gastroskopia wykluczyła guza żołądka.

Teściowa bardzo się mnie dopytywała co jej usunęli, poszłam więc do lekarki żeby szczegółowo dopytać.
Doznałam szoku, bo okazało się, że lekarka usunęła jedynie GUZY obustronnie, na obu jajnikach i wszystkie operacyjne rozsiewy, z nieoperacyjnych pobrała wycinki.
Dopiero dziś powiedziała mi więc, że nie usunęła teściowej nic poza guzami.
Powiedziała, że teraz podadzą chemię i będę powtórnie otwierać :shock: znowu po chemii, więc czeka ją kolejna operacja. :-(
Teściowej informacji o kolejnej operacji oszczędziłam, bo nie wiem jak by to teraz przyjęła. :cry:

Kochani jaki jest cel takiego leczenia? OPERACJA-CHEMIA-OPERACJA
Jest aż tak źle, że nie mogli wszystkiego wyciąć?
Nie wiem o co chodzi, lekarka nie za wiele o tym powiedziała, a ja byłam tak zszokowana, że zapomniałam języka w gębie żeby zapytać...
Opuchlizna z rąk i stóp nadal nie schodzi :?ale?:

[ Dodano: 2011-11-07, 21:15 ]
p.s. teściowa w środę ma zostać wypisana do domu...
_________________
ŻYJ TAK, ABY NIE ŻAŁOWAĆ LAT SPĘDZONYCH BEZ CELU!!! A.Asnyk
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #22  Wysłany: 2011-11-07, 21:29  


Operacyjne usunięcie guzów oraz nacieków które się do tego nadawały, to tzw. operacja cytoredukcyjna,
mająca na celu zmniejszenie masy nacieków, a przez to m.in. wspomaganie następującej chemioterapii.
Po CTH może być rozważane przeprowadzenie kolejnego zabiegu chirurgicznego.
Zobacz na ten temat np. to opracowanie (str. 251).
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
ink@ 


Dołączyła: 17 Paź 2011
Posty: 28

 #23  Wysłany: 2011-11-07, 22:38  


dziękuję za wyjaśnienia!!!
a możesz mi jeszcze coś napisać co z tą opuchlizną rąk i nóg?
dziękuje !!!
_________________
ŻYJ TAK, ABY NIE ŻAŁOWAĆ LAT SPĘDZONYCH BEZ CELU!!! A.Asnyk
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #24  Wysłany: 2011-11-08, 07:02  


Najprawdopodobniej jest to skutek zaburzeń funkcjonowania organizmu spowodowanych rozwojem choroby.
Trudno mi tu cokolwiek sensownego napisać poza tym, że powinien zwrócić na to uwagę lekarz.
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
ink@ 


Dołączyła: 17 Paź 2011
Posty: 28

 #25  Wysłany: 2011-11-08, 08:20  


nic o tym nie mówią :( załamka...
_________________
ŻYJ TAK, ABY NIE ŻAŁOWAĆ LAT SPĘDZONYCH BEZ CELU!!! A.Asnyk
 
fraszka33 



Dołączyła: 12 Lut 2011
Posty: 414
Skąd: Wrocław
Pomogła: 92 razy

 #26  Wysłany: 2011-11-08, 14:27  


hej
Rozumiem ze sie martwisz.
Mnie np przy pierwszej operacji nie mogli usnac macicy bo byla zrosnieta z pecherzem moczowym. Dopiero po chemi udalo sie ja usunac. Moze u Twojej tesciowej jest jakis podobny problem. ja tez mialam operaca-chemia-operacja.
Tez mialam nowotwor rozsiany. Po 2 chemi badanie histopato. wykazalo ze jest czysto.
Zawsze jest jaks nadzieja. U mnie lekarze nna poczatku nawet nie parzyli mi w oczy!
Pozdrawiam
 
ink@ 


Dołączyła: 17 Paź 2011
Posty: 28

 #27  Wysłany: 2011-11-08, 15:04  


fraszka33 to rzeczywiście mnie chociaż odrobinę pocieszyłaś!
mam nadzieję, że nie będzie, aż tak źle jak mi się zdaje...

Poza tym dziś okazało się, że teściowa jutro nie wyjdzie do domu, właśnie w z powodu obrzęków rąk i stóp.
podobno wyjdzie w czwartek...
zobaczymy...

Wczoraj powiedzieliśmy teściowi, że nie jest rewelacyjnie i że będzie druga operacja, bo się nie dało teraz usunąć wszystkiego... trochę się podłamał...
Ciężka, zawiesista atmosfera panuje u nas w domu, niby funkcjonujemy... ale chyba każdy o tym myśli...
a przynajmniej ja... wciąż myślę... :|

dziękuję wszystkim za informacje i wsparcie :)
_________________
ŻYJ TAK, ABY NIE ŻAŁOWAĆ LAT SPĘDZONYCH BEZ CELU!!! A.Asnyk
 
ink@ 


Dołączyła: 17 Paź 2011
Posty: 28

 #28  Wysłany: 2011-11-22, 17:22  


kochani, odebrałam dzis wynik histopatologiczny mojej teściowej.
Jesli ktos podejmie się interpretacji będę zobowiązana:

OPIS MATERIAŁU:
1. Płyn na komórki NEA z jamy brzusznej
2. Wycinek z guza sieci.
3. Przydatki prawe.
4. Przydatki lewe.
5. Naciek załamka pęcherzowo- macicznego.

ROZPOZNANIE HISTOPATOLOGICZNE:
AD1. Cellulae carcinomatosae.
AD2. Infiltratio carcinomatosa omentu, multifocalis.
AD3-4. Adenocarcinoma papillare et mesonephroidale G2/G3 ovariorum bilateralium (diam tu aa.3x4x4,5) Infiltratio carcinomatosa tunicae oviducti bilateralis (nowotwór nacieka ogniskowo torebkę zewnętrzną zajętych jajników)
AD5. Infiltratio carcinomatosa.

[ Dodano: 2011-11-22, 17:23 ]
p.s. jutro jedziemy ustalić przebieg chemioterapii.
_________________
ŻYJ TAK, ABY NIE ŻAŁOWAĆ LAT SPĘDZONYCH BEZ CELU!!! A.Asnyk
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #29  Wysłany: 2011-11-22, 18:54  


Tłumaczenie wyników:

1. Komórki nowotworowe.
2. Naciek nowotworowy sieci wieloogniskowy.
3, 4. Gruczolakorak brodawkowaty i mezonefroidalny (jasnokomórkowy) obu jajników, średnicy 3 x 4 x 4,5 [cm],
o średnim / wysokim stopniu złośliwości, obustronny naciek nowotworowy błony jajowodu.
5. Naciek nowotworowy.

Zajęcie sieci (poza miednicą mniejszą) klasyfikuje stadium zaawansowania choroby do grupy co najmniej IIIB/C
(ogniska do / ponad 2 cm),
o ile nie ma przerzutów do narządów odległych (co dawałoby IV stadium zaawansowania).

Leczenie III stadium zaawansowania syntetycznie przedstawia to opracowanie:
Cytat:
Leczenie chirurgiczne powinno obejmować radykalne usunięcie macicy z przydatkami oraz resekcję sieci i wszystkich możliwych do usunięcia widocznych zmian przerzutowych.

W ramach chemioterapii systemowej preferuje się schemat oparty na łącznym zastosowaniu karboplatyny lub cisplatyny i paklitakselu. W przypadku niewielkich zmian przetrwałych po optymalnym leczeniu chirurgicznym możliwe jest rozważenie chemioterapii dootrzewnowej (najlepiej w ramach badań klinicznych).

W przypadku niewykonania maksymalnej cytoredukcji chirurgicznej leczenie należy rozpocząć od chemioterapii, a w razie stwierdzenia odpowiedzi na leczenie po 3 cyklach chemioterapii wskazany jest zabieg odroczony, a następnie dalsze 3 cykle chemioterapii.


Więcej w pracy pod red. prof. M. Krzakowskiego (szczególnie rozdział 11 - "Leczenie operacyjne").
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
ink@ 


Dołączyła: 17 Paź 2011
Posty: 28

 #30  Wysłany: 2011-11-22, 19:42  


dziękuję za odpowiedź :!:

Doktor prowadząca teściową powiedziała, że chemie ustali teraz inny lekarz, do którego jutro idziemy.
Powiedziała również, że będzie to 6 cykli, a po 3-im mamy pojawić się u niej do kontroli.
Po chemii będzie kolejna operacja.

Powiem szczerze, że czasem mam wrażenie, że lekarze zachowują się jakby mieli do czynienia wyłącznie z ćwierćinteligentami, bo nie niewiele chcą mówić, niewiele tłumaczyć, jakby szkoda im było czasu, bo z ich założenia... "i tak nic nie zrozumiemy".
To jest dla mnie trochę przykre, bo o ile nie jestem może specjalistą w dziedzinie medycyny (chociaż i tak wiem sporo na tematy różnych chorób, akurat z nowotworem spotykam się po raz pierwszy) to sroce spod ogona nie wypadłam i jestem specjalistą w zupełnie innej dziedzinie...ale swoich klientów nie "spuszczam na drzewo" lecz cierpliwie tłumaczę, co z czym etc...

wczoraj obchodziliśmy DZIEŃ ŻYCZLIWOŚCI i właśnie czasem mam ochotę zapytać CO Z TĄ ŻYCZLIWOŚCIĄ???

Żeby to człowiek musiała "tułać się" po forach internetowych w poszukiwaniu wiedzy i pomocy :-(
_________________
ŻYJ TAK, ABY NIE ŻAŁOWAĆ LAT SPĘDZONYCH BEZ CELU!!! A.Asnyk
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group