1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Co robić???!!! Błagam, pomóżcie!
Autor Wiadomość
asa_tadarasa 


Dołączyła: 05 Maj 2014
Posty: 4
Skąd: Łódź

 #1  Wysłany: 2014-05-05, 10:05  Co robić???!!! Błagam, pomóżcie!


Piszę w sprawie mojego taty (66 lat). Mieszkamy pod Łodzią.

Pod koniec stycznia tego roku tatę zaczął boleć kręgosłup w części lędźwiowej. RTG nic nadzwyczajnego nie wykazało, lekarz rodzinny skierował na rehabilitację i dał zastrzyki przeciwbólowe. Jednak to nie pomagało. Tata miał rtg klatki piersiowej, które też nic nie wykazało.
Pod koniec lutego tata zrobił usg jamy brzusznej, na którym wyszła powiększona wątroba z licznymi zmianami, wg lekarza, meta. I wtedy się zaczęło.

Najpierw tomografia komputerowa 07.03.2014, która wykazała liczne zmiany meta w wątrobie, zajmujące 50% wątroby oraz zmiany osteolityczne (chyba tak to sie pisze) w kręgosłupie i miednicy. Poza tym czysto. Następnie tata miał gastroskopie i kolonoskopię - czysto. USG prostaty - czysto, PSA niby 6 przy normie 4, ale lekarz stwierdził, że w tym wieku to akceptowalne i nie jest to prostata. Czyli de facto mieliśmy zmiany meta bez ogniska pierwotnego. Lekarz onkolog z Łodzi dr Dowgier stwierdziła, że nie będzie leczyła, dopóki nie wie jaki to rak.
A zatem 21.03.2014 tata miał biopsje grubo igłową wątroby, która nie wyszła - w pobranych tkankach raka nie utkano czy jakoś tak. Dowiedzieliśmy się o tym, że nie wyszła dopiero po dwóch tygodniach. Ale jak do dnia biopsji tata chodził, jadł, jeździł samochodem, chociaż go bolało, to po tej biopsji stan zaczął sie pogarszać. Tata stracił zainteresowanie wszystkim, leżał coraz więcej. Lekarz rodzinny przepisał tacie plastry przeciwbólowe, które nie pomagały.

31.03.2014 tata trafił do szpitala do CO w Łodzi na oddział paliatywny i radiologii. Tam dali mu morfinę, kroplówki z glukozą i radioterapię przez 5 dni. Niestety tata wstawał coraz mniej, bardzo go bolały plecy i nogi przy przekręcaniu sie na łóżku, siadaniu, w końcu zaczął wstawać tylko do toalety i przy pomocy balkoniku. Był bardzo słaby.

14.04.2014 tacie powtórzono biopsję wątroby i wypisano do domu. Leki do domu to przede wszystkim morfina Doltard, itp (sprawdzę to jeszcze i napiszę).
Wyniki biopsji dopiero poznaliśmy 02.05.2014 - najpierw stwierdzono, że to rak wielkokomórkowy płuc. Ale tata miał prześwietlenie klatki piersiowej 09.02.2014 i wszystko było idealnie, ani kaszlu tata nigdy nie miał, ani nie chorował na drogi oddechowe. W końcu lekarze stwierdzili, ze to pewnie guz neuroendokrynny, ale nie wiadomo czego.

I teraz nie wiem co robić. Bo tata bardzo osłabł odkąd z tego szpitala wyszedł, przestał chodzić, jeździł na wózku, ból niby został trochę opanowany, ale nadal jest. A od właśnie około 01.05.2014 tata w ogóle przestał wstawać nawet do toalety, ma zakładane pieluchy. Mało je, ma problemy z zaparciami i jest taki chudziutki. Wdała się grzybica stóp, chyba po tej radioterapii. 03.05.2014 tata miał taki wzdęty brzuch, zadzwoniłam na SOR najbliższego szpitala, to lekarka mnie zbyła twierdząc, żebym dała tacie nospę, a ona nie przyjedzie, bo i tak nic nie poradzi. Jak tak można?!

W związku z tym, że może to być guz neuroendokrynny to jest jeszcze badanie scyntygrafia, które ewentualnie można tacie jeszcze zrobić w poszukiwaniu ogniska pierwotnego, by móc zacząć wreszcie leczyć. Ale to ponoć może długo trwać, bo po podaniu kontrastu różne narządy "świecą" po rożnym czasie, więc może to potrwać ponoć i z 6 godzin. Tymczasem tata jest bardzo osłabiony.

Nie wiem co robić. Nie wiem czy męczyć tatę, czy, spójrzmy prawdzie w oczy, czekać aż umrze bez podejmowania żadnych działań? Nie darowałabym sobie tego. I tak nienawidzę siebie za to, że tacie nie pomagam, że pozwoliłam na to, żeby stan sie tak pogorszył, że ci lekarze tak mało sie nim zajmowali, że źle pobrali tą pierwszą biopsję i przez to mamy ponad miesiąc w plecy, mimo, że wszytko załatwiane "po znajomości", bo bez tego to chyba nikt nami by się chyba nie zajął.

Co robić? Czy wieźć tatę na tę scyntygrafię? Czy jest jakiś lekarz onkolog w Łodzi czy gdziekolwiek w Polsce, z ludzkim podejściem, który specjalizuje się w takiej chorobie z przerzutami a bez ogniska pierwotnego, który zająłby się tatą, jakoś wzmocnił, dał jemu i nam nadzieję, że może być jeszcze dobrze? Co tu robić? :cry:

[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-05-05, 10:30 ]
Stosuj akapity - to naprawdę ułatwia przeczytanie posta.

 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #2  Wysłany: 2014-05-05, 12:37  


Czy możesz zamieścić wyniki badań (TK, USG, histopatologia)?
_________________
 
asa_tadarasa 


Dołączyła: 05 Maj 2014
Posty: 4
Skąd: Łódź

 #3  Wysłany: 2014-05-05, 18:37  


Zamieszczę, tylko muszę jechać do rodziców po nie, bo mieszkam w Łodzi,a rodzice pod Łodzią. Wyników drugiej biopsji nie mam, gdyż trafiła od razu w ręce lekarzy z CO w Łodzi.

W każdym razie scyntygrafia umówiona na środę, ma trwać ze 2 godziny, a nie 6 jak mówiono pierwotnie i damy radę! Tata chce się badać i leczyć, a to najważniejsze! Damy radę! Musimy!
 
asa_tadarasa 


Dołączyła: 05 Maj 2014
Posty: 4
Skąd: Łódź

 #4  Wysłany: 2014-05-07, 20:20  


Wynik biopsji wątroby to: endokrynogenny rak wielkokomórkowy najprawdopodobniej pochodzenia pozapłucnego (nie wiem skąd wtedy lekarka wzięła informacje, ze z płuc).

Dziś tata miał scyntygrafie somatostatyczną, nacierpiał się straszliwie, ale wierzyliśmy, że to nam da diagnozę i pozwoli podjąć leczenie. Bo przecież rak endokrynogenny. Damy somatostatynę i będzie dobrze.

Nie mam jeszcze opisu, ale siostra była podczas tego badania i rozmawiała potem długo z lekarzem i on powiedział, że on tu nie widzi żadnego ogniska pierwotnego, nic mu się nie świeciło.

I co teraz zrobić? Spotkaliście się kiedyś z takim przypadkiem?
Nie wiem, kiedyś czytałam, że w Warszawie jest prof. Szczylik, który specjalizuje się w nowotworach wątroby, macie z nim doświadczenia?

Nie wiem już jak pomóc mojemu tacie, przecież to niemożliwe, żeby nigdzie nie było żadnego ogniska, a są przerzuty! Jak to możliwe?

[ Dodano: 2014-05-07, 20:23 ]
myli mi się, oczywiście rak neuroendokrynny

[ Dodano: 2014-05-07, 20:28 ]
i jeszcze było napisane G3
 
Lejandra 


Dołączyła: 21 Mar 2013
Posty: 138
Skąd: Łódź
Pomogła: 18 razy

 #5  Wysłany: 2014-05-07, 20:44  


Witaj, G3 świadczy o raku najwyższym stopniu złośliwości.
 
infinity 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 21 Sie 2012
Posty: 576
Skąd: United Kingdom
Pomogła: 197 razy

 #6  Wysłany: 2014-05-08, 17:29  


Niestety zdarza sie, ze nie udaje sie znalezc ogniska pierwotnego.
_________________
Don't underestimate the things that I will do..
 
 
rakar 



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 119
Skąd: OLSZTYN
Pomógł: 11 razy

 #7  Wysłany: 2014-05-09, 11:45  


Asa_tadarasa, odwiedź nasze forum na www.rak-prostaty.pl , być może znajdziesz podpowiedź. Na naszym forum udziela się specjalista radioterapeuta onkolog. Zdaje się, że w Łodzi lekarze nie mają koncepcji, co dalej.

Pozdrawiam
_________________
www.rak-prostaty.pl
 
Renifer 


Dołączyła: 18 Maj 2014
Posty: 1
Pomogła: 1 raz

 #8  Wysłany: 2014-05-19, 00:34  


Leczeniem nowotworów neuroendokrynnych zajmuje sie klinika endokrynologii w Katowicach - link poniżej:
http://klinika.katowice.p..._endokrynologii

Nawiązując do wcześniejszego postu - ogniska pierwotnego w przypadku raków neuroendokrynnych nie udaje się zlokalizować stosunkowo często, przynajmniej z tego co mi wiadomo..

Pozdrawiam i powodzenia.
 
asa_tadarasa 


Dołączyła: 05 Maj 2014
Posty: 4
Skąd: Łódź

 #9  Wysłany: 2014-05-24, 00:54  


Tata zmarł 22 maja.
Z kliniką w Katowicach kontaktowałam się, jestem pod wrażeniem, że nie zignorowano nas, chcieli leczyć, ale było już za poźno.
Tata w ostatnim tygodniu przestał nas poznawać, przestał przyjmować leki doustnie, majaczył. Byłam przy nim w tych ostatnich chwilach i patrzenie na śmierć ukochanej osoby było dla mnie przeraźliwym doświadczeniem.
Nie mogę sobie dać rady z tym wszystkim, nie dam rady bez taty, nie dam......
 
Ptaszenio 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 18 Kwi 2014
Posty: 1239
Skąd: Wrocław
Pomogła: 277 razy

 #10  Wysłany: 2014-05-24, 01:02  


Asa,
bardzo mi przykro, że nie zdążyliście... Zrobiłaś wszystko, co było możliwe, żeby pomóc tacie. Będzie cholernie ciężko, ale musisz dać radę, na pewno masz dla kogo żyć i uśmiechać się, chociaż dziś jest tak źle.

Pozdrawiam Cię, mam nadzieję, że nie jesteś sama z nieszczęściem, które Cię spotkało.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group