1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
zaawansowany złośliwy nowotwór pęcherzyka żółciowego
Autor Wiadomość
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #46  Wysłany: 2010-12-15, 14:04  


Dziadziuś pojechał do siebie na święta. Nie miał jakiejś specjalnej ochoty wyjeżdżać, właściwie to bardzo chciał zostać, ale Rodzice podjęli decyzję praktycznie za niego. Tłumacząc, że nadciągają mrozy i potem do domu nie wróci.
Dziadziuś się dostosował i pojechał :cry:
Chryste, nie tak to miało wyglądać!!!
Jestem wściekła na rodziców, nie liczyli się ani z Jego zdaniem, ani z Naszym... :?ale??:

Dzwonimy do siebie co najmniej dwa razy dziennie, a weekendy przemieszczamy się z Małym do Dziadków.
Więcej zachodu i małych przeciwności losu, ale nie ma innego wyjścia.

Dziadkowiak dobrze się czuje, bóle powracają falowo.
Samopoczucie ma dobre.
Babuleńka żle znosi zimę, ale jeszcze goni po domu :)

[ Dodano: 2010-12-15, 14:12 ]
Ps. W związku z zaistniałą sytuacją, postanowiliśmy z Mężem, że pojadę z Synkiem do Dziadków i do póki będę dawała sobie radę z chorobą Dziadka "w terenie", tam będziemy funkcjonować. Kiedy będzie już naprawdę źle- rozważamy z Wujkiem opcję Hospicjum stacjonarnego (opcja domowego nie wchodzi w grę- za daleko prawie 40 km od szpitala i hospicjum, a w domu Dziadków warunków do opieki paliatywnej zero- warunki spartańskie)

A żal do Rodziców chyba mi zostanie...
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #47  Wysłany: 2010-12-15, 14:14  


Uuuuuu szkoda że Szanowny Dziadkosław wyjechał...szkoda, bo jak dobrze się u Was czuł to i psychika lepsza i zapomina się często o bólu.

A spędzacie święta razem? Och z tymi Rodzicami...kochani są ale jak się uprzą to marne szanse na przekonanie...

Pozdrowionka serdeczne dla Was i Dziadziusia i Babulinki dzielnej :)
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #48  Wysłany: 2010-12-15, 14:29  


Owszem takie mamy plany. Święta z Dziadkami (wyjazd do obydwu rodów) ale jak to będzie, zweryfikuje życie.

Do końca roku wyprowadzamy się, wyremontowaliśmy część mieszkania i wprowadzamy się do Teściów. Równie mikroskopijne mieszkanko, ale przynajmniej swój pokój.
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #49  Wysłany: 2010-12-19, 22:38  


Praptaczku
Co tam U Dziadka? Jak się czuje?

pozdrawiam:)
_________________
Katarzynka36
 
 
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #50  Wysłany: 2010-12-23, 22:38  


Witajcie!

Dziadziuś czuje się dobrze, dokuczają Mu tylko te coraz bardziej uciążliwe bóle brzucha. Sampoczucie ma dobre, tryska chumorem.
Babusia, choć coraz słabsza też jakoś się trzyma.
Odwiedzamy Ich regularnie i jedziemy do Nich na Swięta :-D

Wam wszystkim Kochani zmagającymsię z chorobą i Wam, którzy w tej chorobie wspomagacie swoich bliskich z okazji Swiąt życzę dużo siły i optymizmu, żeby ten czas pewno dla niektórych tak trudny- wypełniony był ciepłymi wspomnieniami i radością...
Zyczę Wam też wiary w lepsze jutro i samozaparcia, tak potrzebnego zarówno w walce z chorobą jak i przyjściem nieuniknionego...
Życzę Wam pogody ducha, by temu co przyniesie los sprostać z podniesionym czołem.
Życzę Wam dużo miłości, bo ona dodaje nam srzydeł, pozwala znosić cierpienia, dzieli troski na dwoje i mnoży chwile radości...
Życzę Wam wszystkiego co najlepszei spełnienia tych najskrytszych marzeń, które każdy z nas nas głęboko nosi w sobie...

Wesołych Świąt!

Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam :-D
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
Lideczka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Gru 2010
Posty: 526
Pomogła: 82 razy

 #51  Wysłany: 2010-12-30, 14:08  


Jakie piekne życzenia. dziękuję i również życzę tego samgo. Pozdrawiam i życzę zdrówka
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #52  Wysłany: 2011-01-11, 16:18  


Witajcie!

nie mam dobrych wieści...

Babuleńkę w piątek R wzięła do szpitala.
Ciężkie w przebiegu, obustronne zapalenie płuc.
Stan krytyczny.

Gorączkę zbili dość szybko, zacewnikowali, bo nie kontrolowała wypróżnień.
Cały czas jest pod kroplówkami i tlenem.
Wydawało się, że stan zdrowia odrobinkę się poprawił...
W sobotę i niedzielę zjadła mi kilka łyżek zupy i brzoskwinek, które uwielbia.
Wtedy była jeszcze przytomna i kontaktowała- miała oczywiście majaki i dużo podsypiała.

W sobotę był u Niej ksiądz.
Wyspowiadała się i przyjęła SNCH.
Wtedy jeszcze nas poznawała, pytała o prawnuka.

W nocy miała trudności z oddychaniem.
Majaczyła, zrywała się, nie mogła znaleźć sobie miejsca.
Dzisiaj nikogo nie poznaje, jeśli ma otwarte oczy- patrzy niewidzącym wzrokiem.
Raz jej zimno, raz gorąco.
Wstaje, chce wyjść na zewnątrz- bo się dusi.
Nie kontaktuje, woła bliskich, mówi od rzeczy.
Nie chce pokarmu, pije.
Bardzo zmieniła się na twarzy...

I te Jej oczy, kochane oczy- są jakby za galaretką...
Wiem, że to potwornie zły znak.

Wyłam jak bóbr, bo przypomniałam sobie w szpitalu, jak Babusia robiła pierogi z serem i śpiewała mi: "chodzi lisek koło drogi, nie ma ręki ani nogi, kogo lisek przyodzieje, ten się nawet mie spodzieje" i odwracała głowę niby, że nie specjalnie.
A ja, bąk niewiele większy od mojego Synka pałaszowałam ser, który w piramidkach wcześniej ułożyła na cieście.
Potem z przejęciem szukała tego LISA, a ja z dziobem pełnym sera, zaśmiewając się tarzałam się obok Niej... !yes!yes!
Jezu i ten najlepszy na świecie żurek na zakwasie i placki z blachy i drożdżówki i sernik i murzynek, które piekła specjalnie dla mnie...

A teraz leży Kruszyna, niewiele większa od wróbla i cierpi :cry:


Dziadziuś.
Dziadziuś też jest w spitalu, od soboty.
Zawieźliśmy Go w odwiedziny do Babci, ale źle się poczuł i Go zostawili.
Grypa bardzo osłabiła serce.
Humor jak na okoliczności ma dobry.
Bóle brzucha coraz bardziej intensywne.
Męczące biegunki.
W nocy pluł krwią.
Dziś mieli mu zrobić USG i zlecili konsultację laryngologiczną.

Jest samodzielny, na chodzie, ma apetyt.
Stosunkowo dobrze wygląda.

Też nachodzą mnie wspominki:
Jak Dziadkowiak z Babcią przynośili mi podczas żniw całe wielkie gałązki jeżyn, bo byłam grzeczna i siedziałam na snopku, kiedy Oni pracowali. I liczyłam zające, bociany itp.
Jak Dziadek wspinał się na drzewo po moje ulubione wiśnie, albo kiedy kradłam Mu z traktora śliwki, które schował sobie na przekąskę...
Albo, żeby mnie, małego niejadka zmobilizować do jedzenia- pozwalał boksować się po brzuchu, za łyknięty kęs... a był świeżo po resekcji żołądka, z powodu wrzoda :brr: .
A jak byłam chora to udawał, że jest kowbojem i próbował ujeżdzać to cielaka, to świnki- tyko po to, żebym się śmiała :oops: .

A teraz jest taki wyniszczony chorobą...


Pamiętacie, jak pisałam, że panicznie boję się, żeby podczas tego czasu, którego poświęcamy Dziadkowiakowi bardziej intensywnie nie umknęła mi niespodziewanie Babuleńka??
Chyba powinnam być wiedźmą...
bo tak się właśnie dzieje


I każy dzień zaczyna się z obawą...

Pozdrawiam Was wszystkich.

[ Dodano: 2011-01-11, 16:41 ]
Babusince doprowadziłam język, usta i wargi do stanu używalności.
Wymusiłam zrobienie maczaków i pędzlowałam wszystko, bo to była jedna wielka, biała skorupa. Wyschnięta do granic, wysuszona.
A teraz jest jak nowa :)

A i najważniejsze! Mnie poznawała!!!!!!! :-D
I mojego mężusia.
I słyszała jak mówiłam Jej, że Ją kocham.
I odpowiedziała. i mnie tuliła.
I Dziadkowiaka zacałowałam.

echhh...
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #53  Wysłany: 2011-01-11, 16:52  


Praptaczku

oj to smutne masz wadomości dla nas, oj tak smutno bo Babuleńka i Dziadkowiak to tacy bliscy bardzo nam są.

Dwa kochane serca i te dwa kochane serca są coraz słabsze, ale ile w nich miłości.

I ile w Tobie miłości, jesteś napewno ukochaną wnuczką Dziadkowiaczków.

Cudne wspomnienia...oj sprowoakowało to wspomnienia we mnie...cudowny czas dzieciństwa...

Oby te dwa kochane serca były nadal silne Twoją miłością...
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #54  Wysłany: 2011-01-11, 19:22  


Archaeopteryx Droga ...

Tak przepięknie napisałaś o Twoich niezapomnianych klimatach najpiękniejszego czasu, jaki każdy z nas ma - szczęśliwych lat dzieciństwa i dorastania ...
Czytając widziałem te pachnące letnim dniem i wypełnioną śpiewem skowronka ciszą podkrakowskie pola :) i Was tam wtedy szczęśliwych.

Bardzo przykro, kiedy przychodzi bolesny czas rozstania i pożegnań ... Wiem, jak bardzo jest to straszny czas i bardzo Ci współczuję tych rozdzierających chwil i dni ...
Trzymaj się, i bądź dzielna :tull:
Pozdrawiam najserdeczniej.
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #55  Wysłany: 2011-01-11, 21:54  


Richelieu :)

To były najpiękniejsze chwile mojego dzieciństwa...
spędzane u Dziadków na wsi (u Tych - Rodziców Ojca- niedaleko Dąbrowy Tarnowskiej, w pięknym miejscu, gdzie Dunajec łączy się z Wisłą i Rodziców Mamy, spod Limanowej- gdzie jak okiem sięgnąć nic tylko góry i lasy).

Każda śmierć jest bolesna i przykra.
Miałam już do czynienia ze śmiercią...
Ta świadomość, że choć robisz wszystko, zawsze będzie to za mało, że nie powstrzymasz nieuniknionego.

Ale kiedy umiera najbliższa Ci osoba (a mam to szczęście, że zarówno moi Dziadkowie, jak i Ich Rodzeństwo są dla mnie wyjątkowo bliskimi osobami ) umiera jakaś część siebie samego.
Odchodzi nieodwracalnie choćby tak namacalne za Ich życia wspomnienie dzieciństwa, mądrość, ogrom wiedzy, ten równie piękny, co tajemniczy pomost między pokoleniami.
Cudowna historia całego rodu.
Część mojego życia...

Trudno się z tym pogodzić...
Trudno przejść nad tym do porządku dziennego.
I trudno pojąć, że kiedy Ich już nie będzie świat będzie kręcić się dalej- jak gdyby nigdy nic- jakby nie rozumiał, że właśnie stracił fantastycznych, pełnych ciepła i miłości, niezastąpionych ludzi...
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
praptak :) 



Dołączyła: 19 Lis 2010
Posty: 104
Skąd: Kraków
Pomogła: 15 razy

 #56  Wysłany: 2011-01-15, 11:05  


Dziś rano, o 6:30 zasnęła w Panu moja ukochana Babuleńka :cry: :cry: :cry:

Odeszła tak, jak żyła.
Cichutko i niezauważalnie.
Zmarła w szpitalu, a mnie przy Niej nie było :cry:

Była taka słabiutka...
Wierzę, że jest już w niebie...
bo choć nie miałaby siły dojść tam o własnych siłach, to była tak drobniutka i lekka, że podmuch skrzydeł Jej Anioła Stróża napewno uniósł Ją tam uniósł.

Moja Kochana Babunia, cudowna, ciepła, cierpliwa i niezastąpiona.
Najdroższa na świecie.
Moja...

Pomódlcie się za Nią proszę...
_________________
http://www.forum-onkologi...t976.htm#217751
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #57  Wysłany: 2011-01-15, 11:10  


Requiem aeternam dona ei, Domine
et lux perpetua luceat ei. Amen.

[*] ::rose::

Praptaczku, współczuję Ci najserdeczniej :tull:

:cry:
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
k2196 


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 211
Skąd: Lublin
Pomogła: 22 razy

 #58  Wysłany: 2011-01-15, 11:28  


Tak mi przykro... Obiecuję modlitwę, a Tobie i Dziadysławowi życzę dużo siły w tych trudnych chwilach...
 
ja100 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 08 Cze 2010
Posty: 1343
Skąd: Dolny Śląsk
Pomogła: 162 razy

 #59  Wysłany: 2011-01-15, 16:15  


Wyrazy Współczucia :-( :-( :-(
 
ela1 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 27 Lut 2010
Posty: 2479
Pomogła: 516 razy

 #60  Wysłany: 2011-01-19, 00:37  


Tak bardzo mi przykro, tym bardziej, że byłaś tak blisko z Babuleńką.
Dużo siły Tobie i Dzidakowiaczkowi.
Przyjmij Wyrazy Współczucia [*][*][*]
_________________
"Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group