1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
wpust- wznowa
Autor Wiadomość
niutek 


Dołączyła: 01 Lut 2012
Posty: 71
Skąd: Mińsk Mazowiecki
Pomogła: 9 razy

 #16  Wysłany: 2012-06-27, 12:03  


madziulena napisał/a:
czy długo potrwa ból w miejscu stentu

mojej siostrze mówiono ,że będzie bolało tydzień. Bolało ponad 2 tygodnie!. pierwszy tydzień była ciągle na morfinie. Stent jest od lutego ale pobolewa do tej pory, uciska na tchawicę i czuć go.
 
madziulena 


Dołączyła: 20 Cze 2012
Posty: 93
Pomogła: 11 razy

 #17  Wysłany: 2012-06-27, 12:41  


niutek,
dziękuję za odpowiedź. Twoją siostrę w takim razie musiało bardzo boleć skoro musiała brać morfinę. każdy czlowiek jest inny, mój Tato bierzo tylko zwykłe środki przeciwbólowe na noc, żeby go ból nie budził. w ciągu dnia nie chce brać bo mówi,że nie boli tak bardzo ,ale krzywi się bardzo jak mu się odbije czy sobie czkniE. Mam nadzieję,że szybko mu przejdzie. Czy Twoja siostra je stałe pokarmy ?? Tato boi się spróbować bo lekarz mu powiedział,że od niepoprawnego jedzenia może się zapchać stent.
_________________
tak bardzo mi źle Tatusiu :(
 
niutek 


Dołączyła: 01 Lut 2012
Posty: 71
Skąd: Mińsk Mazowiecki
Pomogła: 9 razy

 #18  Wysłany: 2012-06-27, 15:13  


madziulena napisał/a:
Czy Twoja siostra je stałe pokarmy

absolutnie nie może
jakby coś zjadła to może zatkać przełyk i będzie tragedia. Je tylko zmiksowane posiłki, i popija czymś musującym, który świetnie odkleja pokarm od stentu.
 
madziulena 


Dołączyła: 20 Cze 2012
Posty: 93
Pomogła: 11 razy

 #19  Wysłany: 2012-06-27, 20:49  


to niesamowite, dlaczego więc mój Tata dostał zielone światło?? lekarz mu powiedział czego nie może jeść np drobiu ,mięs , szynki itd, ale pozwolił powoli jeść stałe pokarmy. Muszą w takim razie rodzice to wyjaśnić,

dziękuję Ci za odpowiedź
_________________
tak bardzo mi źle Tatusiu :(
 
niutek 


Dołączyła: 01 Lut 2012
Posty: 71
Skąd: Mińsk Mazowiecki
Pomogła: 9 razy

 #20  Wysłany: 2012-06-28, 13:46  


Na każdym wypisie ze szpitala ma napisane, że dieta płynna, przecierowa. Żadnych stałych pokarmów.
 
madziulena 


Dołączyła: 20 Cze 2012
Posty: 93
Pomogła: 11 razy

 #21  Wysłany: 2012-07-18, 23:26  


Witam ponownie,po długiej przerwie. Skoro kiedyś watek zaczęłam to chciałabym go również zakończyć.
12.07.2012 roku czyli 6 dni temu choroba zabrała mi Tatę :(
Tata miał jeszcze pobrane wycinki z otrzewnej w kierunku zlecenia chemioterapii, miał zostawiony dren ponieważ stwierdzono wodobrzusze. Tatuś był bardzo słaby, coraz mniej jadł i pił. Przez ostanie 3 dni nie wstawał już wcale . na 3 dni przed śmiercią trafiliśmy do hospicjum z nadzieją na wzmocnienia Taty ponieważ panowały okropne upały a Tatuś prawie nic nie pił. Myśleliśmy Tatę wzmocnić i zabrać do domu pozostając pod opieką hospicjum domowego. Wieczorem w środę dzień przed odejściem Tatuś nie miał już sił usiedzieć,żeby siostra mogła go ogolić. Nie miał sił utrzymać oczu otwartych, powieki mu ciążyły jakby dużo ważyły. Rano wyglądał jeszcze gorzej, już się nie obudził na śniadanie ani jak przyszłyśmy, oddychał bardzo głęboko a przerwy pomiędzy oddechami były długie. Byliśmy pewni,że Tato jest nie świadomy a okazało się,ze na każde pytanie odpowiadał skinieniem głowy. Przy ostatnim Namaszczeniu sam wyciągnął dłonie spod kołdry. Odszedł cichutko przy mojej mamie i bracie. Chudziutki, słabiutki, wyniszczony. Serce pękało od patrzenia na niego, ale staram się w ten sposób nie myśleć,żeby się nie zadręczać. Był dzielny do samego końca, wierzę z całych sił,że jest w lepszym świeci i będzie się nami opiekował z nieba...
_________________
tak bardzo mi źle Tatusiu :(
 
Masza 


Dołączyła: 14 Mar 2012
Posty: 111
Pomogła: 20 razy

 #22  Wysłany: 2012-07-18, 23:33  


madziulena, bardzo Ci współczuję :heart:
 
Anulinka12 



Dołączyła: 30 Maj 2012
Posty: 193
Pomogła: 21 razy

 #23  Wysłany: 2012-07-19, 00:10  


madziulena, jest w lepszym świecie, tego możesz być pewna. Mój ojczym odszedł w podobny sposób tylko w domu, byl pod opieką hospicjum domowego, ja przy odejściu nie byłam, była moja mama, trzymała go za rękę i łzy mu z oczu popłynęły...tak bardzo chciał żyć, nawet w zimie lekarzowi powiedział, oby do 'czereśni'...lekarz na to, panie Drago'oby do wiśni', to nie była złośliwość, teraz już dużo więcej rozumiem ze słów lekarza... wtedy nie zwracałam na to uwagi..

Wiesz, mam wrażenie że to była agonia...
Bardzo Ci współczuję, wiem co to znaczy stracić tatę, bo straciłam go po raz drugi :(
_________________
Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #24  Wysłany: 2012-07-19, 10:51  


Madziulena, bardzo Ci współczuję ::rose::
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
madziulena 


Dołączyła: 20 Cze 2012
Posty: 93
Pomogła: 11 razy

 #25  Wysłany: 2012-07-19, 22:51  


dziekuję za słowa współczucia.
Anulinka12 bardzo Ci współczuję. Wiesz ja sama nie wiem skąd we mnie,aż tyle wiary i pewności,że Tato jest w lepszym świecie. Jestem osobą wierzącą ,ale nigdy nie przypuszczałabym,że mam tyle siły,żeby przez to wszystko przejść. Te ostanie dni były trudne, na szczęście Tatuś bardzo nie cierpiał . Każdy dzień przygotowywał nas i oswajał z myślą,że Tata odejdzie Kilka godzin przed Jego odejściem modliłam się o to,żeby Bóg wziął już Go do siebie- wiem to godne potępienia,że nie błagałam o cud, o poprawę....
Pożegnaliśmy Go godnie a ja naprawdę dziwię się skąd u mnie tyle spokoju i zrozumienia dla tej sytuacji....może poniekąd stad,że nie do końca pojmuje,że Taty naprawdę nie ma.
Tak sobie myślę, że ja Tatę powoli traciłam od 11 miesięcy. powoli tracił poczucie humoru, uśmiech, wiarę w to,że będzie dobrze. Zmieniał się fizycznie i psychicznie i oddalał od nas. Nigdy nie był otwarty i nie wyrażał otwarcie swoich uczuć.
Walczyłam o niego pazurami,ale widocznie Bóg też go chciał u siebie a w takim starciu nie miałam szans.......
_________________
tak bardzo mi źle Tatusiu :(
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group