1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Mój tata na wojnie z rakiem
Autor Wiadomość
róża_z_kolcami 



Dołączyła: 05 Paź 2021
Posty: 30
Skąd: Wrocław

 #1  Wysłany: 2021-10-15, 12:47  Mój tata na wojnie z rakiem


Cześć,

przychodzę do Was z zupełnie nową dla mnie rzeczą: mój tata ma raka.

Poszukuję wskazówek i podpowiedzi, uspokojenia, a jeśli trzeba - otrzeźwienia. Poza tym pisanie daje mi ogromną ulgę. Obecnie czekamy na wyniki TK - mają być po weekendzie. Wiemy też już, że tata ma naciek gruczolakoraka na brodawce Vatera o stopniu złośliwości G1.

Ale pewnie już można wysunąć z tego jakieś pierwsze wnioski, lecz nam brakuje wiedzy.

Oto historia mojego taty. Trzymajcie kciuki, by była jak najdłuższa. By czytelnicy musieli robić przerwy na sen, by wykończyła tusz w każdej drukarce i by forum padło od nadmiaru treści.

Zdecydowany i zawsze aktywny, zapracowany nawet na emeryturze. Odważny, uparty, nie cierpi rzeczy niemożliwych do zrobienia. Ukrywający emocje, skupiony na rozwiązywaniu czyichś problemów. Oto mój tata - względnie zdrowy siedemdziesięciolatek z zamiłowaniem do piwa i tłustego żarcia. Zero nowotworów w rodzinie, jego rodzice niemal bez przeszkód przekroczyli dziewięćdziesiątkę.

Półtora roku temu (maj 2020) tatę obudził w nocy silny ból brzucha, tak silny, że nasz-bohater-tata zupełnie serio przyznał, że potrzebuje pomocy (a to się zdarza rzadko). Takie bóle zdarzały się wcześniej, ale nigdy tak mocne. Tym razem więc wylądował w szpitalu, a był to sezon covidowy, pierwsza fala. Szpital gotowy do walki z wirusem, tylko chorych brak, więc nieco znudzeni lekarze oprócz podstawowych badań (wyniki znakomite) wsadzili go także do TK (05.2020).

Trzustka jednorodna, nieposzerzona, przewód Wirsunga nieposzerzony.
Wątroba niepowiększona, nieco słuszczona, nieco niejednorodna w fazie tętniczej, w segm. 4A drobne zwapnienie i najpewniej torbiel śr. 5 mm.
Woreczek żółciowy cienkościenny, bez uwapnionych złogów. Przy pęcherzyku węzeł chłonny 12x10 mm z cechami zapalenia bez uchwytnej przyczyny.
Wewnątrzwątrobowe drogi żółciowe i PŻW niepowiększone, niewielkie zagęszczenie tkanki tłuszczowej wzdłuż zewnątrzwątrobowych dróg, odcinkowo przy głowie trzustki i dwunastnicy.

Po wizycie w szpitalu tata zrobił sobie jeszcze w lipcu 2020 gastroskopię (znakomicie) i kolonoskopię (idealnie).

Temat został zapomniany i nikt się nie przejął ostrym bólem brzucha taty bez wyraźnej przyczyny. Teraz siedzi mi to w głowie. Czy tam już coś złego w nim siedziało?

Od tej pory tata porzucił piwo i tłuste żarcie („choć raz na jakiś czas można”). Zaczął się zdrowiej odżywiać, dbać o siebie i robić tysiące kroków pod dyktando otrzymanego na urodziny smart watcha.

Pod koniec sierpnia tego roku okazało się, że tatę znowu boli brzuch, gorączkuje i koszmarnie się czuje. Lekarka POZ wysłała go na badania krwi, a tam armageddon. Pani w okienku, zaniepokojona, zaproponowała jeszcze próby wątrobowe. Miała rację, bo białka oczu taty były żółte, a próby wątrobowe wybitnie złe.

Tata trafił do szpitala, gdzie posiedział na plastikowym krzesełku przez 6 godzin, aż w końcu został zaproszony na oddział.

USG (08.2021) pokazało powiększoną wątrobę, niejednorodną, bez dostępnych zmian ogniskowych. Woreczek żółciowy nie miał cech ostrego zapalenia, za to łagodne wzmożenie unaczynienia ścian i żółć o różnym stopniu zaawansowania, ale bez złogów. Wewnątrzwątrobowe drogi żółciowe obu płatów były poszerzone i przedłużające się na przewód żółciowy wspólny (do 1,2 cm), który w odcinku centralnym został zatkany przez złóg.

USG nie pokazało za to trzustki. Była „niewidoczna w badaniu”.

Tata wyszedł ze szpitala po zabiegu ECPW (08.2021). Na pożegnanie dostał zdawkową informację na temat zawartości swojego układu trawiennego. A był tam „naciek zapalny” brodawki Vatera (na wypisie ze szpitala dopisek „npl?”), który sobie wzięto do głębszej analizy.

Po 2 tygodniach oczekiwania na wynik badań pierwszy raz padło to koszmarne słowo na r, które miało taty nigdy nie dotyczyć. :( Badanie wykazało naciek gruczolakoraka (G1) typu trzustkowo-żółciowego.

No i było tam jeszcze: CK (+), CK20 (-), CDX2 (-).

Dopiero dziś ogarnęłam, że istnieje coś takiego, jak karta DiLO. To mi uświadamia, jak kompletnie nieprzygotowani jesteśmy.

Jesteśmy też już wszyscy zmęczeni czekaniem na wyniki badań i konsylium onkologiczne - najpierw miało być 5 dni po TK, potem 7, a teraz obowiązuje wersja 10 dni.

Jak przyspieszać takie rzeczy? Jakie mamy prawa?

No i co to może być? Lekarze podobno powiedzieli tacie, że to coś wtórnego, ale czy mogą mieć taką pewność?

Jak czytam internety, to wszystko mi się zawęża do raka trzustki :(


[ Dodano: 2021-10-15, 20:07 ]
Dodam jeszcze kilka informacji, bo cały czas wertuję internet i przychodzą mi do głowy różne interpretacje sytuacji.

Po pierwsze - tata od wielu lat borykał się z kamicą żółciową, ale nigdy nie miał na to żadnych zabiegów.

Dlatego zastanawiam się teraz, czy ta żółtaczka, z którą trafił do szpitala w sierpniu, to objaw raka czy po prostu zwyczajny efekt długotrwałej kamicy?

Dodam, że półtora roku temu, kiedy trafił do szpitala (wtedy, gdy nic nie wykazano), też miał lekką żółtaczkę, która minęła samoistnie, kiedy ból przeszedł.

Nie rozumiem też do końca, na czym polega zabieg ECPW i czy np. podczas tego zabiegu lekarze mogli coś wstępnie zdiagnozować?

Dlatego chciałabym dorzucić tu opis zabiegu:

ECPW (08.2021)
Duoendoskop wprowadzono do dwunastnicy. Brodawka Vatera duża objęta naciekiem zapalnym? npl? Zakontrastowano selektywnie drogi żółciowe. PŻW jest poszerzony do 12 mm, wypełniony na całej długości cieniami licznych złogów wielkości do 13 mm złogów. Poszerzone miernie drogi śródwątrobowe. Zakontrastowano fragmentatycznie i przewód pęcherzykowy. Wykonano ssfinkterotomię żółciową. Złogi usunięto kosztem, zrewidowano balonem i wypłukano 0,9% NaCl. Pobrano wycinki do badania hist-pat z brodawki Vatera. PŻW zaprotezowano protezą Double Pigtail.
DGN: Kamica przewodowa i pęcherzykowa. Naciek zapalny ? npl brodawki Vatera.

Bardzo proszę o wszelkie informacje, jak to dalej będzie wyglądać.

I czy na przykład niektóre umiejscowienia nowotworu wykluczają się, a inne są bardziej prawdopodobne? Czy już na tym etapie można coś stwierdzić?

Cały czas myślę o tej trzustce i nastawiam się na nią (wolę na najgorsze i potem się ewentualnie ucieszyć, niż rozczarować).

Sytuację pogarsza fakt, że tata nie chce o tym w ogóle rozmawiać (co sprawia, że pojęcia nie mam, czy i co mówili mu lekarze).
 
róża_z_kolcami 



Dołączyła: 05 Paź 2021
Posty: 30
Skąd: Wrocław

 #2  Wysłany: 2021-10-20, 15:02  


Wrzucam wyniki TK i BARDZO PROSZĘ o jakąkolwiek odpowiedź, a najlepiej - o pomoc w interpretacji. Tata ma onkologa dopiero w poniedziałek, a konsylium onkologiczne - nie wiadomo. :uuu:

Wyniki TK z 7.10.2021

Klatka piersiowa
Pojedyncze zmiany włókniste w szczytach płuc oraz segmencie 3 płuca prawego.
Poza tym w miąższu płuc bez innych uchwytnych zmian ogniskowych.
Cechy limfadenopatii w zakresie śródpiersia nie uwidoczniono.
Struktury kostne klatki piersiowej bez zmian o typie meta NPL.

Jama brzuszna i miednica
Wątroba powiększona - w prawej MCL mierzy około 175mm w wymiarze AP i około 120mm w wym. CC. W jej segmencie 8 widoczne zwapnienie w miąższu o wielkości około 4mm, poza tym wątroba bez uchwytnych zmian ogniskowych.
Stan po protezowaniu dróg żółciowych - koniec bliższy drenu zlokalizowany w przewodzie żółciowym prawego płata wątroby, koniec dalszy w części poprzecznej dwunastnicy.
Drogi żółciowe wewnątrzwątrobowe "zaznaczone" z obecnością nielicznych pęcherzyków gazu w ich świetle, PŻW szerokości do 8mm.
Pęcherzyk żółciowy cienkościenny, bez obecności uwapnionych złogów.
W dolnej części wnęki nerki lewej hipodensyjna zmiana o wymiarach ok. 26x24x22mm, o nieznacznie podwyższonej densyjności (ok. 20 H.U.) i obecnością obwodowych zwapnień, nie ulegająca wzmocnieniu kontrastowemu - obraz może odpowiadać powikłanej torbieli. Wskazana okresowa kontrola w USG. W kielichach środkowych nerki prawej złóg o wielkości 2mm.
Dwie splenule o wielkościach 13mm i 8mm.
Uchyłki okrężnicy.
Gruczoł krokowy znacznie powiększony, mierzy 65x48x58mm (obj. 94ml), ulega niejednorodnemu wzmocnieniu kontrastowemu i zawiera zwapnienia. Pęcherzyki nasienne pogrubiałe do 26mm, o zatartych zarysach. Tkanka tłuszczowa mesorectum o podwyższonej densyjności, zatarta, z obecnością licznych zlewających się ze sobą miękkotkankowych struktur. Blaszki otrzewnej w mesorectum guzowato pogrubiałe. Obraz budzi niepokój onkologiczny i wymaga konsultacji urologicznej.
Liczne flebolity w miednicy mniejszej.
Poza zmianami w mesorectum cech uogólnionej limfadenopatii nie uwidoczniono.
Zmiany zwyrodnieniowe dolnego odcinka kręgosłupa lędźwiowego. Zmiany dyskopatyczne pogranicza L5/S1.
Plamiste, gładkokonturowane rozrzedzenia struktury kostnej w trzonie L3 o wielkości 7mm oraz w trzonie prawej kości biodrowej wielkości do 13mm. Wyspa kostna o wielkości 6mm w krętarzu większym prawej kości udowej.
Poza tym narządy jamy brzusznej i miednicy bez innych uchwytnych zmian.

--------------

Nie umiemy sami zinterpretować tego wyniku. W hist-pat wyszedł gruczolakorak brodawki Vatera, a teraz - zmiany w prostacie (?) i mesorectum.

Czy to możliwe, że to bardzo rozsiany rak, który krąży sobie od odbytnicy aż do dróg żółciowych?
Jak rozumieć info o blaszkach otrzewnej? Czy to znaczy, że rak jest w otrzewnej?

Help :-(
 
mVeltan 


Dołączył: 10 Lip 2020
Posty: 142
Skąd: Lublin
Pomógł: 16 razy

 #3  Wysłany: 2021-10-21, 18:27  


róża_z_kolcami napisał/a:
Czy to możliwe, że to bardzo rozsiany rak, który krąży sobie od odbytnicy aż do dróg żółciowych?

Witaj sytuacja jest poważna być może twój tato ma dwa zupełnie niezależne nowotwory czyli gruczolaka brodawki Vatera i raka prostaty jakimś pocieszeniem jest G1 czyli najniższy stopień złośliwości guza brodawki Vatera. Teraz należałoby wykonać dokładne badania prostaty(może wycinek) i porównać oba guzy ze względu na sytuacje i możliwość współistnienia 2 nowotworów leczenie powinien prowadzić duży, doświadczony ośrodek onkologiczny. We własnym zakresie powinniście zadbać o wątrobę (dieta) która jest kluczowa w dalszym etapie leczenia. Pozdrawiam
 
róża_z_kolcami 



Dołączyła: 05 Paź 2021
Posty: 30
Skąd: Wrocław

 #4  Wysłany: 2021-10-22, 13:52  


A może to być sytuacja, w której to jeden i ten sam rak? W sumie nie wiem, co jest lepsze... Zaawansowany rak prostaty czy dwa zupełnie różne nowotwory :(

Czy jest jeszcze jakaś szansa, że to, co jest w prostacie i mesorectum, nie okaże się nowotworem złośliwym i pozostaje tylko kwestia brodawki Vatera? Czy już widać, że to mało prawdopodobny scenariusz?

To, co mnie dziwi, to ten fragment TK: "Tkanka tłuszczowa mesorectum (...) z obecnością licznych, zlewających się ze sobą miękkotkankowych struktur" ---> jeśli to jest nowotworowe, to nie ma mowy, aby było pochodzenia gruczołowego i bardziej wskazywałoby na jakiegoś mięsaka prostaty czy innego raka wywodzącego się z tkanek miękkich. Ale czytałam, że rak prostaty to przede wszystkim rak pochodzenia gruczołowego. I właśnie przede wszystkim dlatego przeszło mi przez myśl, że to dwa różne nowotwory, tylko że ta myśl wydawała mi się zbyt pechowa, aby była prawdziwa :((((

Co do szpitali:
Mieszkamy we Wrocławiu, więc w najbliższym zasięgu mamy Dolnośląskie Centrum Onkologii, a na razie tata jest pod opieką Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy Borowskiej. Czy ktoś kojarzy te ośrodki i może podpowiedzieć, czy jest sens np. konsultacji w Narodowym Centrum Onkologii w Gliwicach zamiast tego?



Jak wczoraj odebraliśmy TK, tata przyjął wynik z ogromną ulgą, bo nie była to trzustka. Teraz jest pełen optymizmu, weselszy, "wraca do życia" (bo zaczął już rezygnować z planów, bo miał poczucie, że za moment umrze - teraz znowu o nich mówi). Ja też patrząc na wynik bardzo się ucieszyłam, bo nie znalazłam wprost wskazań o jakichś guzach, w trzustce nic nie wykryto. Dopiero w domu zaczęłam czytać dokładniej i znowu się niepokoić.

Bardzo chcę, by ten stan pozytywnego nastawienia u taty utrzymał się jak najdłużej :(

[ Dodano: 2021-10-22, 14:59 ]
mVeltan, mogę jeszcze spytać, czy jesteś lekarzem?
 
mVeltan 


Dołączył: 10 Lip 2020
Posty: 142
Skąd: Lublin
Pomógł: 16 razy

 #5  Wysłany: 2021-10-22, 14:18  


róża_z_kolcami napisał/a:
Czy jest jeszcze jakaś szansa, że to, co jest w prostacie i mesorectum, nie okaże się nowotworem złośliwym i pozostaje tylko kwestia brodawki Vatera? Czy już widać, że to mało prawdopodobny scenariusz?

Szansa jest zawsze ale obraz z TK jest bardzo podejrzany i wymaga pilnej diagnostyki, jeżeli chodzi o szpital to myślę że DCO byłoby dobrym wyborem. Właściwie wszystko okaże się po konsylium i dalszych badaniach teraz to tylko możemy gdybać. Pozdrawiam
 
róża_z_kolcami 



Dołączyła: 05 Paź 2021
Posty: 30
Skąd: Wrocław

 #6  Wysłany: 2021-10-25, 18:06  


Tata jest po wizycie u onkologa, a jutro będzie mieć konsylium. Faktycznie jest podejrzenie dwóch nowotworów. Z prostatą tata ma się udać do urologa.

Będę tu pisać przede wszystkim jednak o raku brodawki Vatera, skoro jestem w tym dziale. Onkolog chce wysłać tatę jeszcze na rezonans magnetyczny, żeby upewnić się, że w brodawce siedzi rak pierwotny, a nie przerzut. Powróciła więc przerażająca wizja raka trzustki.

Jak myślicie, jakie jest to zagrożenie, że to jednak nie będzie pierwotny rak brodawki Vatera?
- marker CA19-9 wynosi 5,09
- marker CEA = 0,7
- GGTP = 138 (poza normą, ale przed zaprotezowaniem było ponad 1000, więc ładnie zeszło)
- na TK na trzustce nic nie widać (i tak samo na TK rok temu)
- tata nigdy nie miał żadnych problemów z trzustką

No i czy rezonans magnetyczny faktycznie jest w stanie wykluczyć inne opcje? Bo jak czytam, to widzę, że większa skuteczność, ale że jednak EUS byłby lepszy (nie wiem, czemu mu tego nie zaproponowano).

Próbuję namówić tatę na Dolnośląskie Centrum Onkologiczne, ale on się upiera, że leczyć się będzie w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Uważa, że skoro tam zaczął, to tam należy kontynuować, tym bardziej, że protezowanie dróg żółciowych zrobiono tam.

To, czego najbardziej boję się w tym wszystkim, to niestety podejście taty, który stwierdził, że nic w tej brodawce Vatera nie ma, skoro TK "nie wykazało". Nie spieszy mu się do lekarzy, nie przejmuje się tym, że od podejrzenia raka minęły już 2 miesiące. Wydaje mi się, że po fazie całkowitego strachu wszedł w jakiś stan wyparcia.

Jak długo można czekać na rezonans magnetyczny na NFZ? Bo myślę o tym, czy by tego i wizyty u urologa nie zrobić prywatnie (oczywiście jeśli uda mi się przekonać tatę).

Na konsylium tata nie idzie, bo nikt mu nie powiedział, że mu wolno, a wieści po konsylium szpital przekaże mu do czwartku. Strasznie mnie wkurza to, jak wszystko to się rozwleka. :(
 
mVeltan 


Dołączył: 10 Lip 2020
Posty: 142
Skąd: Lublin
Pomógł: 16 razy

 #7  Wysłany: 2021-10-25, 18:31  


róża_z_kolcami napisał/a:
Jak długo można czekać na rezonans magnetyczny na NFZ? Bo myślę o tym, czy by tego i wizyty u urologa nie zrobić prywatnie (oczywiście jeśli uda mi się przekonać tatę).

Witaj co do czasu oczekiwania na badanie to w każdym miejscu jest inaczej, MR powinien wykazać ewentualne zmiany na trzustce, i jest konieczny gdyż decyduje o operacyjności nowotworu (przy rozsiewie duża, skomplikowana operacja jest bezsensowna). Rak brodawki jest tu priorytetem gdyż rokuje znacznie gorzej i wymaga szybkiego leczenia. Prawdopodobnie wszystko okaże się po konsylium. Pozdrawiam
 
missy 
MODERATOR



Dołączyła: 05 Paź 2014
Posty: 5198
Skąd: Trójmiasto
Pomogła: 1336 razy


 #8  Wysłany: 2021-11-02, 17:26  


róża_z_kolcami,
Faktycznie wyniki badań obrazowych plus hist-pat z brodawki Vatera wydają się wskazywać na dwa odrębne ogniska nowotworowe. KT mogło pokazać „normalną” trzustkę bo jeżeli ognisko raka w brodawce Vatera jest niewielkie to jedynym podejrzanym objawem może być poszerzenie przewodu żółciowego wspólnego.
Zdecydowanie niewysoki poziom Ca19-9 jest pozytywną informacją bo w połączeniu z opisem KT może oznaczać wczesne zaawansowanie raka i, co za tym idzie, szansę na radykalne leczenie operacyjne.

Natomiast prostata i będące w bliskim sąsiedztwie mesorectum wygląda bardzo podejrzanie - kiedy ostatni raz oznaczano PSA?
Rozumiem, że teraz tatą zajmie się urolog. Trzeba zrobić biopsję prostaty. Przed biopsją dobrze byłoby zrobić MRI miednicy mniejszej i ocenić dokładnie zasięg nieprawidlowości w tej okolicy.
Czy macie już terminy konkretnych badań?
 
róża_z_kolcami 



Dołączyła: 05 Paź 2021
Posty: 30
Skąd: Wrocław

 #9  Wysłany: 2021-11-08, 16:31  


missy, dziękuję Ci bardzo za odpowiedź.
Jestem już w miarę oswojona (jeśli można się z tym oswoić) z chorobą taty. W każdym razie myślę przytomniej. Plus mam wysokofunkcjonujący autyzm, więc "radzę sobie" czytając nałogowo wszystko, co znajdę o raku w internecie i książkach, układając z tej całej wiedzy tabelki, schematy, wykresy,... Dziwne to, ale mi pomaga.

Tacie oznaczano PSA przy okazji badań krwi tuż przed trafieniem do szpitala, czyli 26 sierpnia. Nic z tym jednak potem nie zrobiono i temat zniknął.

PSA wskaźnik (fPSA/PSA) - 18,4%
PSA - 4,510
PSA wolny - 0,83

Do tego wyniku dotarłam dopiero jakiś tydzień temu, bo on nic takiego nie kojarzył (wtedy skupiono się na beznadziejnych próbach wątrobowych). Zdziwił mnie ten wynik, ale w pozytywnym sensie, bo jest chyba dość niski jak na potencjalnego raka prostaty, który w dodatku nacieka. A, dodam jeszcze, że rok temu TK nie wykazało żadnych zmian w prostacie, oprócz jej powiększenia (dziś jest o kilka milimetrów większa).

Tata dziś ma rezonans magnetyczny. Nie wiemy jednak, czy będzie to też rezonans miednicy mniejszej, bo info o tym, że ma dziś badania, uzyskał od sekretarki w szpitalu. Wiemy też o tym, że jest wpisany na "jakiś zabieg związany z trzustką" (to o trzustce sekretarka powiedziała po długich namowach). Tata spanikował strasznie, jak to usłyszał, bo pomyślał, że może w takim razie jednak znaleźli coś w trzustce. Próbowałam go uspokoić mówiąc, że pewnie chodzi o operację wycięcia brodawki Vatera i przy okazji części trzustki. Ale sama nie wiem, czy tak może być. A może to jakieś badanie diagnozujące po prostu będzie? Czy EUS można nazwać "zabiegiem"?

Przy okazji takie pytanie: dlaczego szpitale zapisują pacjentów na TK, skoro zawsze istnieje ryzyko, że nie wszystko tam się zobaczy? Czemu nie od razu na MRI? Kwestia hajsów? Czy może to TK ma jakieś plusy, których nie ma MRI?

Co do urologa - tata mówi, że chce poczekać, aż szpital go umówi; my z mamą mówimy, że ma iść natychmiast, bo szpital zajmuje się nie tym rakiem. I tak to trwa od ostatniej wizyty u onkologa...

I to wszystko, co się działo w ciągu 2 ostatnich tygodni. Po konsylium nikt nie zadzwonił, tata jeździł na miejsce i też niczego się nie dowiedział. Jedyne co, to właśnie wycisnął od sekretarki info o dzisiejszym MRI i jakimś "zabiegu na trzustce". :(

Dziś mija 69 dni od czasu podejrzenia nowotworu. My dalej na etapie diagnostyki.
 
mVeltan 


Dołączył: 10 Lip 2020
Posty: 142
Skąd: Lublin
Pomógł: 16 razy

 #10  Wysłany: 2021-11-08, 18:49  


róża_z_kolcami napisał/a:
Tacie oznaczano PSA przy okazji badań krwi tuż przed trafieniem do szpitala, czyli 26 sierpnia. Nic z tym jednak potem nie zrobiono i temat zniknął.

Witaj badanie PSA jest niejednoznaczne cyt.
Czasem wynik PSA w zakresie 4-10 ng/ml określany jest jako szara strefa, która stwarza trudności interpretacyjne. Dla takich wartości marker PSA nie może być samodzielnym testem diagnostycznym, gdyż różnicowanie łagodnego przerostu gruczołu krokowego i raka prostaty jest niemożliwe.

Zleca się wtedy oznaczenie PSA wolnego. Wynik frakcji wolnej PSA wyrażane jest jako procentowy odsetek PSA całkowitego:

stosunek fPSA/PSA jest mniejszy niż 10 proc. - bardzo duże prawdopodobieństwo raka prostaty,
stosunek fPSA/PSA jest większy niż 25 proc. - prawdopodobieństwo raka prostaty jest bardzo małe.
Szybka konsultacja urologiczna jest konieczna ale priorytetem powinien być guz brodawki dobrze że macie dziś MRI, Jeżeli chodzi o "zabieg związany z trzustką" to faktycznie sekretarka mogła tak nazwać EUS który jest procedurą inwazyjną. Być może EUS jest konieczny do zakwalifikowania taty do zabiegu radykalnego. Pozdrawiam
 
róża_z_kolcami 



Dołączyła: 05 Paź 2021
Posty: 30
Skąd: Wrocław

 #11  Wysłany: 2021-11-11, 23:45  


Dziękuję Wam za odpowiedzi. Czekamy teraz na wynik rezonansu. Tata wciąż nic nie wie o wnioskach po konsylium - kazano mu czekać, bo "będą dzwonić" (przypominam, konsylium było 23 dni temu). To samo z rezonansem - na początku oznajmili mu, że wyniki będą za miesiąc, bo nie ma jakiejś zielonej pieczątki. :roll: Ale jednak podobno wcześniej, bo ta zielona pieczątka to w sumie niepotrzebna. Ile wcześniej? Tajemnica.

Mam dość tego tempa pracy szpitala :(

Okazało się, że tym tajemniczym zabiegiem jest MRCP, czyli dodatkowy rezonans dróg żółciowych. Nie bardzo rozumiemy, po co to jest - mam wrażenie, że ta pogłębiona diagnostyka trwa już straaaasznie długo. Czytałam tu kilkakrotnie o sytuacjach, w których jedno badanie (TK lub MRI) + wynik hist-pat wystarcza do operacji. A tutaj? TK, MRI, teraz MRCP. Bardzo się boję, że nawet jeśli tata miał szanse na całkowite wyleczenie, to teraz - po 2 miesiącach - już jej nie ma.

Boję się też, że jeśli okaże się, że jest to pierwotny rak brodawki Vatera, to będą chcieli usunąć go jakoś mało inwazyjnie. Czytałam takie badania: https://www.ncbi.nlm.nih....les/PMC4582543/ i wynika z nich, że najlepszą opcją, nawet bez przerzutów, jest jednak operacja radykalnego wycięcia brodawki i okolic (nie, że Whipple, ale jego minimalistyczna wersja). A może stosuje się jakieś zabiegi w wersji light na raka brodawki Vatera?

Tata czuje się świetnie, tryska energią, przytył ostatnio i dużo je, bo jest świadomy, że prędzej czy później czeka go radykalna dieta. Ale jego waga jest zupełnie w normie (zawsze była), więc nawet się cieszę z robienia tych "zapasów".

Co jest dla mnie bardzo ważne, to zmiana jego nastawiania do dzielenia się informacjami z innymi. On jest dość zamknięty na rozmowy, którym mogą towarzyszyć większe emocje, ale w końcu postanowił, że czas, aby reszta jego dzieci (jeszcze trójka oprócz mnie) się dowiedziała. Poprosił mnie, bym to ja przekazała im info jako pierwsza, ale potem sam z nimi rozmawiał. Teraz też po każdym newsie od szpitala chętnie się nim sam dzieli.

Mi natomiast jest nadal ciężko, czuję się tym wszystkim bardzo przytłoczona. Miałam zamieszkać z rodzicami na miesiąc, by ogarnąć swoje zdrowie psychiczne (pod koniec listopada wprowadzamy się z partnerem do nowego mieszkania), a tym czasem jest tak źle, jak nigdy jeszcze nie było. I podejrzewam, że to się nieprędko zmieni. :cry:
 
missy 
MODERATOR



Dołączyła: 05 Paź 2014
Posty: 5198
Skąd: Trójmiasto
Pomogła: 1336 razy


 #12  Wysłany: 2021-11-13, 20:21  


róża_z_kolcami,
Jakie wieści odnośnie badań? Czy dobrze się domyślam, że MRI dotyczyło prostaty i ogólnie miednicy małej?
Kiedy ma być MRCP? To jest potrzebne badanie w kontekście uszczegółowienia zmian w obrębie przewodów żółciowych, brodawki Vatera i być może głowy trzustki. Jeżeli lekarze planują operację to możliwie najdokładniejsze ustalenie stanu faktycznego przed otwarciem pacjenta jest niezwykle istotne, zwłaszcza w przypadku raka o tej lokalizacji.
 
róża_z_kolcami 



Dołączyła: 05 Paź 2021
Posty: 30
Skąd: Wrocław

 #13  Wysłany: 2021-11-15, 13:03  


Mam nowe wieści, bo dziś tata był u onkologa w szpitalu.

Nie wiadomo, kiedy będą wyniki rezonansu (była tylko jama brzuszna), nie wiadomo, kiedy będzie MRCP :( Szukają terminu i będą dawać znać.

Onkolog był bardzo miły (tata poprosił o zmianę, bo poprzedni mu się bardzo nie spodobał, był gburowaty, cała wizyta trwała 5 min i lekarz w ogóle nie chciał gadać, nie popatrzył na tatę ani razu podczas wizyty). Z tym nowym onkologiem jest już great, facet poświęcił mu dużo czasu i opowiedział też o swoich przypuszczeniach, rokowaniach.

No więc:
- to MRCP jest robione według onkologa na wszelki wypadek, aby się upewnić, ale uważa, że jest spora szansa, że rak na brodawce Vatera jest pierwotny. Jeśli tak będzie, to został wykryty bardzo szybko (na TK go nawet nie widać), więc są duże szanse na wyleczenie.
- tata został już zapisany do kolejki do operacji - na pewno będzie wycinana głowa trzustki, przewody żółciowe oprócz wątrobowych, no i brodawka Vatera. Oczywiście może okazać się na stole, że trzeba wycinać więcej.
- onkolog stwierdził, że to, co jest na prostacie, to wcale nie musi być złośliwe (!!! jestem zdziwiona, myślałam, że to pewniak, że już nacieka), ale oczywiście musi iść do tego urologa (właśnie słyszę z pokoju obok, że tata dzwoni i się umawia, W KOŃCU)

Trzymam kciuki za tatę, by na MRI nie zostało wykryte nic więcej. Tak sobie myślę, że to by było dość dziwne, że na trzustce w TK nic nie widać, a są już przerzuty... Ale może się mylę?

Czy wiecie może, czy Szpital Uniwersytecki na Borowskiej we Wrocławiu jest spoko na operację wycięcia tej głowy trzustki, przewodów i brodawki Vatera?
 
róża_z_kolcami 



Dołączyła: 05 Paź 2021
Posty: 30
Skąd: Wrocław

 #14  Wysłany: 2021-11-20, 14:07  


Mamy termin operacji. 13 grudnia. Operować będzie prof. Kielan - chyba lepiej być nie mogło (przynajmniej z tego, co zdążyłam wyczytać).
 
mVeltan 


Dołączył: 10 Lip 2020
Posty: 142
Skąd: Lublin
Pomógł: 16 razy

 #15  Wysłany: 2021-11-20, 22:04  


[quote="róża_z_kolcami"]Mamy termin operacji. 13 grudnia. Operować będzie prof. Kielan - chyba lepiej być nie mogło (przynajmniej z tego, co zdążyłam wyczytać)
Witaj bardzo dobra wiadomość oby operacja przebiegła bez kłopotów . Pozdrawiam
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group