1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak trzonu macicy zaawansowany
Autor Wiadomość
mikjola1 


Dołączyła: 20 Gru 2010
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #1  Wysłany: 2010-12-20, 17:26  Rak trzonu macicy zaawansowany


Witam.

Piszę w imieniu własnym i mojej teściowej, której sprawa się tyczy.
W dniu dzisiejszym odebrałam jej dokumenty ze szpitala w którym przeszła operację usunięcia guza macicy.
Dostała skierowanie do Centrum Onkologii w Bygdoszczy celem dalszego leczenia, jednak chciałabym aby ktoś mi wszystko wytłumaczył, tak po ludzku. Jakie ma rokowania, czego się mamy spodziewać.
Na skierowaniu w rozpoznaniu jest: CA Endometrii.

Mam dwa wyniki badania histopatologicznego:

1. Guz macicy,
Rozpoznanie:
Intra operatione: wycinek z guza trzonu-masy martwicze; wycinek z fragmentu tkanki jajnika - infiltratio carcinomatosa
Ostateczne rozpoznanie z bloczków parafinowych
Badanie pointrowe i z materiału dobranego
1-6. Carcinoma adeno-planoepitheliale endometrioides endometrii.
G.2. pT3aNX Naciek nowotworowy obejmuje ponad połowę grubości ściany trzonu, ścianę szyjki macicy sięgając aż do ujścia zewnętrznego.
Leiomyoma corporis uteri. Metastases carcinomatosae ad adnexorum lateris utriusque. Periadnexitis purulenta utriusque.

2. Fragment jelita, fragment ściany pęcherza, sieć z naciekiem.
Rozpoznanie:
Fragment jelita - Necrosis et infiltratum inflammatorium purulentum parietis intestini et telae adiposae regionalis.
Fragment ściany pęcherza i sieć z naciekiem - Infiltratio carcinomatosa - carcinoma planoepithelilale

To są wyniki histopatologiczne.

W karcie przebiegu operacji jest tak:
stwierdzono macicę wielkości głowy dorosłego człowieka, twardą, zmienioną martwiczo z naciekiem w dnie.
Przywarte do macicy prawe przydatki zmienione martwiczo.
Na pęcherzu w dnie naciek ok. 3 cm.
Nie stwierdzono płynu w jamie otrzewnej.
Wątroba makroskopowo nie zmieniona.
W sieci obecność jednego guza twardego o śr. ok 4 cm.

I dalej opis całej operacji. Jak będzie trzeba to mogę napisać.

Nie stwierdzono powiększenia węzłów chłonnych w przestrzeni pozaotrzewnowej.

Wiemy tyle, że konieczne jest dalsze leczenie onkologiczne, że mama będzie miała prawdopodobnie naświetlania.
Lekarz tłumacząc nam przebieg operacji powiedział, że prawy jajnik obrósł jakieś główne naczynie krwionośne doprowadzające krew do prawej kończyny i obrósł talerz biodrowy.
W związku z tym nie jest pewny jak tam wyglądają węzły chłonne, bo nie mógł tam dojść.
Powiedział, że zoperował mamę bardzo inwazyjnie, i że mamy być dobrej myśli.

Bardzo Was proszę pomóżcie nam to wszystko zrozumieć. Powiedzcie co będzie dalej.
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #2  Wysłany: 2010-12-20, 18:52  


Witaj...niestety na tym forum

to co udało mi się znaleść:

Najczęściej występujący w tej lokalizacji nowotwór, rak śluzówki trzonu macicy (carcinoma endometrii),
jest jednocześnie jednym z najczęściej rozpoznawanych nowotworów złośliwych u kobiet, a zachorowalność
na niego stale wzrasta.

Rak trzonu macicy jest zaliczany do najlepiej rokujących nowotworów układu rodnego – dla całej grupy
chorych przeżycie 5-letnie wynosi 65%.

G.2. pT3aNX Naciek nowotworowy obejmuje ponad połowę grubości ściany trzonu, ścianę szyjki macicy sięgając aż do ujścia zewnętrznego - wg klasyfikacji zaawansowania wg FIGo - IC - naciek zajmuje więcej niż 1/2 mięściówki.

Jednak z uwagi na naciekana pęcherzu moczowym wg. tej samej klasyfikacji jest to - IVA

Leczenie zależy od stopnia zaawansowania nowotworu - nie mogę oczywiście stwierdzić, stopnia zaawansowania, są napewno osoby, które udzielą Ci bardziej szczegółowych informacji.

pozdrawiam
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
mikjola1 


Dołączyła: 20 Gru 2010
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #3  Wysłany: 2010-12-20, 18:57  


Witaj Peti.
Bardzo Tobie dziękuję za odpowiedź. Jednak nie rozumiem podanej przez Ciebie kwalifikacji. Możesz mi to przetłumaczyć na bardziej zrozumiały język.
Szkoda, że akurat na takim wątku się poznajemy. W każdym razie bardzo dziękuję za pomoc.

pozdrawiam
Jola
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #4  Wysłany: 2010-12-20, 19:19  


Jola

Kwalifikacja zaawansowania nowotworu czyli określenie czy jest ograniczony tylko do trzonu macicy, jaka jest jego wielkość, i czy są przerzuty do organów odległych. W przypadku teściowej-mamy- naciek nowotworowy jest również na pęcherz w wielkości 3 cm więc mamy tutaj do czynienia z bardziej zaawansowanym nowotworem i od tego zależy dalsze leczenie.

FIGO - to Międzynarodowa Federacja Ginekologii i Położnictwa .
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
mikjola1 


Dołączyła: 20 Gru 2010
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #5  Wysłany: 2010-12-20, 19:35  


dzięki.
To wszystko brzmi tak strasznie. A szczególnie gdy jeszcze dwa miesiące temu była (a przynajmniej tak wyglądała) zdrową kobietą. Żyjemy w nerwach, staramy się jej mówić tylko tyle, ile naprawdę ,musi wiedzieć. Ona jest bardzo wrażliwą kobietą i wiem, że nawet mało pesymistyczne informacje ją przygnębią.
A co do nacieku na pęcherzu... W trakcie operacji stała przy niej jako pielęgniarka moja kuzynka. Po wszystkim powiedziała mi, że lekarze mieli spory problem, bo spodziewali się tylko tego dużego guza, a okazało się, że on sam naciekał też na aortę, ale udało się go odpreparować. Potem wyszedł problem z jajnikiem, który był ciężki do usunięcia i z tym guzkiem w sieci. A od doktora usłyszałam całą resztę na temat tego naczynia krwionośnego i na temat tego talerza biodrowego. Ale stwierdził, że wedłóg niego udalo mu się to wszystko ładnie usunąć. Nie był pewien tylko tych węzłów chłonnych o których już pisałam.
Bardzo liczę na pomoc tutaj, ponieważ mama stwierdziła, że wcześniej niż po świętach do żadnego lekarza nie pójdzie. A poza tym jest świeżo po zabiegu, otworzyła jej się trochę ta rana i cały czas się pokłada w łóżku.
Mama nie o wszystkim wie, tym bardziej, że początkowo lekarz operujący myślał, że jest to niezłośliwy guz macicy, i że tylko jajnik jest złośliwy. Ale dzisiejsze badania dały mu inny obraz sytuacji. Powiedział, że wynika z tego, że to jednak ten guz zaatakował całą resztę.

Proszę, może ktoś mógłby mi to wszystko jasno wytłumaczyć.

pozdrawiam
Jola
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #6  Wysłany: 2010-12-21, 00:57  


mikjola1 napisał/a:
I dalej opis całej operacji. Jak będzie trzeba to mogę napisać.

Jeśli można prosić całość opisu - byłabym bardzo wdzięczna.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
mikjola1 


Dołączyła: 20 Gru 2010
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #7  Wysłany: 2010-12-21, 10:38  


ok. więc tak:
Karta przebiegu operacji

"Cięciem między spojeniem łonowym z pominięciem pępka po lewej stronie sięgającym 5 cm ponad pepek otwarto warstwowo powłoki jamy brzusznej.
Stwierdzono macicę wielkości głowy dorosłego człowieka, twarda, zmienioną martwiczo z naciekiem w dnie. Przywarte do macicy prawe przydatki zmienione martwiczo. Na pęcherzu w dnie naciek ok. 3 cm. Nie stwierdzono płynu w jamie otrzewnej. Wątroba makroskopowo niezmieniona. W sieci obecność jednego guza twardego o śr. ok. 4 cm.
Przystąpiono do wycięcia macicy z przydatkami. Podklemowano, odcięto i podkłuto lewe przydatki, więzadła obłe i tętnice maciczne. Prawe przydatki oddzieliły się otwierając przestrzeń pozaotrzewnową. Po wycięciu macicy i lewych przydatków wypreparowano prawe przydatki. Nie stwierdzono powiększonych węzłów chłonnych w przestrzeni pozaotrzewnowej. Następnie wycięto sieć większą. Kontrola krwawienia i toaleta jamy brzusznej. Założono dwa dreny: do przestrzeni zaotrzewnowej po stronie prawej i do jamy Douglasa. Mocz pooperacyjny czysty. Warstwowe szycie powłok. Założono jałowy opatrunek".

Rozpoznanie pooperacyjne: C55

Oto cały opis operacji. Mam nadzieję, że w miarę wszystko jasne.
W karcie informacyjnej leczenia szpitalnego jest też RTG płuca-inne. "Zdjęcie na niepełnym wdechu. W polu dolnym lewym pasmowaty cień-płytka niedodmy. Poza tym narządy klatki piersiowej radiologicznie bez zmian.
Dodatkowo już dość długo mama walczyła z niskim poziomem HGB
W chwili przyjęcia do szpitala miała HGB=6,7g/dl. Dostała ogółem w ciągu załego pobytu w szpitalu 7 jednostek KKCZ. Ostatnia morfologia z 11 grudnia HGB=8,4L g/dl.

mam nadzieję, że napisałam wszystko, co może być ważne i pomocne dla Ciebie DSS. Proszę zapoznaj się z tym i przedstaw jak sprawa się ma.
bardzo mi zależy na tym aby mama wróciła do zdrowia, ale lekarz mówi do nas takim językiem, że nie bardzo wiemy na czym stoimy. Jak będzie wyglądało dalsze leczenie, jakie są rokowania, na co musimy się nastawić.
Czytałam, że kobiety z takim rozpoznaniem mają naświetlania. Jeśli tak to jak to moze wyglądać? Czy mama będzie leżała w szpitalu, czy trzeba ją dowozić do Bydgoszczy?

DSS bardzo Cię proszę o jak najwięcej informacji i szczerą ocenę sytuacji. :hell:

pozdrawiam
Jola
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #8  Wysłany: 2010-12-21, 22:53  


mikjola1 napisał/a:
Czy mama będzie leżała w szpitalu, czy trzeba ją dowozić do Bydgoszczy?


tak szybciutko tylko ten wątek pobytowy w CO Bydgoszcz - moja mama się tam leczy, jednak miała chemioterapię, inne pacjentki naświetlane leżały wszpitalu ale to zależy od cyklu tych naświetleń.

Poza tym obok CO b-szcz jest hotelik, ale myślę że ewentualnie dla rodziny.
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
mikjola1 


Dołączyła: 20 Gru 2010
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #9  Wysłany: 2010-12-21, 23:04  


Dzięki Peti. Dzięki za wsparcie, zainteresowanie i pomoc.
My też raczej wolelibyśmy aby mama była w szpitalu, ponieważ nie mieszkamy w B-szczy i z racji naszych obowiązków nie jesteśmy w stanie mamy dowozić. Ale kiedy rozmawiałam z nią i powiedziałam, że być może zajdzie taka konieczność, że trafi tam na oddział, to ona nie za bardzo chce o tym słyszeć. i tu jest problem.
Mało tego, to zauważyliśmy, że się podłamała. Ciagle siedzi zamyślona, jakby w innym świecie, twiedzi, ze ją okłamyjemy, że na pewno jest tragicznie. A my nie wiemy co mówić.
A tak poza tym. Ma ktoś może namiar na dobrego onkologa który tam pracuje, do którego możnaby pójść prywatnie na konsultację?
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #10  Wysłany: 2010-12-21, 23:28  


Mikjola

oj te nasz mamy załamujące się - jutro podam Ci namiary na lekarza onkologa i lekarza " chemika" z CO Bydgoszcz, bo poprostu nie chcę teraz budzić mamy ;)

Moja załamana była podobnie, ja wychodziłam z założenia że trzeba mówić prawdę, ale nie "obuchem między oczy". Jeżeli Twoja mama wie, że to nowtwór trzeba to potwierdzić i powiedzieć, i w związku z tym, że się przytafiło, najważniejsze że jest droga leczenia. Chyba, że mama nie chce się leczyć to wtedy trzeba bardziej" obuchem.." Ja pamiętam mojej mamie powiedziałam w takim wypadku, że jeżeli faktycznie chce nas już opuścić i zrobić ze mnie sierotę to proszę bardzo . Ostre ale zadziałało. Moja mama przeszła wiele chemii, od ostatniej chemii minęło 6 lat, mama jeździ na kontrole do CO B-szcz i odpukać jest dobrze.
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
mikjola1 


Dołączyła: 20 Gru 2010
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #11  Wysłany: 2010-12-22, 00:07  


Tak Peti, wszystko się zgadza.
Tuż po operacji lekarz, który mamę operował rozmawiał z nią. Tylko, że wtedy to on myślał, że guz macicy nie jest złośliwy, że tylko jajnik jest. A wczoraj jak odebrałam jej wyniki z oddziału to powiedział, że się mylił, że sytuacja się diametralnie odwróciła i że mamy się koniecznie skontaktować z onkologią w B-szczy. Wytłumaczył tylko, że wszystko to o czym nam wcześniej mówił tak naprawdę zaczęło się jednak od guza macicy.
I tyle wiemy w tym temacie. A tak jak już wcześniej pisałam mama nie chce słyszeć o żadnych lekarzach przed świętami. tylko siedzi i duma. Widać, że jest jej z tym wszystkim ciężko. Nam zresztą też. To moja tesciowa, ale kiedyś to ona nam bardzo pomagała przy dzieciach, dużo dla nas robiła i poświęciła. Teraz przyszedł czas się jej odwdzięczyć. Do tego ona jest osobą bardzo wrażliwą, więc boimy się, ze jak jej powiem to co usłyszałam od lekarza, to ona dopowie sobie całą resztę w złym świetle. Tak to już mamy z tą naszą mamą-pesymistką. Dlatego tak bardzo mi zależy na tym aby ktoś mnie w tym wszystkim dokładnie uświadomił. Żebym wiedziała jak z nią rozmawiać i na co przygotowywać. My też musimy umieć zachować się w tej nowej i trudnej dla całej rodzinki sytuacji.
A co do tych lekarzy to czy jest mozliwość udania się na konsultację, ale na razie bez mamy. Tak żeby wszystko móc zrozumieć i delikatnie jej wytłumaczyć?
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #12  Wysłany: 2010-12-22, 00:21  


mikjola1, nie będę niestety posłańcem dobrych wieści.

Możliwość wyleczenia nowotworu złośliwego zależy przede wszystkim m.in. od:
  1. stopnia zaawansowania choroby (tj. jakiej wielkości jest guz, na jakie struktury nacieka, jak głęboko, czy doszło do rozsiewu drogą krwionośną i/lub limfatyczną, etc.)
  2. typu histologicznego - to oceniane jest już mikroskopowo przez patomorfologa. Komórki nowotworu mogą wywozić się z różnych narządów/tkanki i wykazywać skłonność do większej lub mniejszej agresji - tj. być bardziej lub mniej inwazyjne.
Zatem nowotwór nowotworowi nie równy i rokowanie bywa bardzo różne.

Niezwykle ważny czynnik rokowniczy, a więc stopień zaawansowania choroby mierzony jest niemal zawsze w skali od I do IV.
I tak: nowotwory złośliwe w I stopniu zaawansowania bywają w większości wyleczalne. W II st. zaawansowania wciąż wielu chorych można wyleczyć. W III st. zaawansowania wyleczenie jest trudne. W IV st. zaawansowania niemal zawsze mamy do czynienia z chorobą, której wyleczyć się już nie da.

W przypadku Waszej mamy niewątpliwie jest to IV st. zaawansowania raka trzonu macicy.
Niestety kolejną nie sprzyjającą okolicznością jest rzadko spotykany typ histologiczny nowotworu tego narządu - rak gruczołowo-płaskonabłonkowy. Rokuje gorzej niż najczęściej występujący rak endometrioidalny.

Zabieg wykonano 'zgodnie ze sztuką' - a więc pomimo stwierdzonego już zapewne makroskopowo podczas zabiegu zaawansowania choroby dokonano maksymalnej cytoredukcji (a więc wycięcia masywnych zmian nowotworowych), co akurat w przypadku raka endometrium ma znaczenie odnośnie długości przeżycia.
W sytuacji jednakże gdy zajęte zostały narządy sąsiadujące - pęcherz moczowy (i - jak sądzę - jelito) samo wyłuskanie guza nie czyni zabiegu radykalnym i prawdopodobnie pozostały tam zmiany, które doprowadzą do wznowy miejscowej i/lub przerzutów.

Terapia uzupełniająca (np. radiochemioterapia) może zmniejszyć w/w ryzyko, jednak nie w sposób zdecydowanie zmieniający rokowanie.

W przypadku takim jak u Waszej mamy - tj. stwierdzenia IV st. zaawansowania raka trzonu macicy podczas zabiegu - nie ma obecnie standardu postępowania w kwestii leczenia uzupełniającego. Powinno być ono zindywidualizowane, głównie w oparciu o stan ogólny chorej.
I tu niestety kolejne 'schody' a więc niedokrwistość. Podejrzewam, że wynikała/wynika ona z utajonego krwawienia, związanego z zajęciem ściany jelita. To jest jedynie podejrzenie, jednak taka ewentualność jest, jak sądzę, wysoce prawdopodobna.
Przy takiej niedokrwistości może być problem z leczeniem uzupełniającym ze względu na fakt, że tak chemioterapia jak i radioterapia dodatkowo obciążają i upośledzają pracę szpiku - zatem mogą tu uczynić więcej szkody niż pożytku. Może naświetlanie jako leczenie samodzielne?
Osobiście optowałabym za odstąpieniem od jakiejkolwiek terapii uzupełniającej.. jednak właściwą decyzję zapewne podejmie onkolog, dokładnie zapoznając się ze stanem ogólnym pacjentki.

Bardzo mi przykro, że moja wypowiedź nie jest budująca - nie znaczy to jednak, że wszystko przesądzone. Kierunek -> lekarz onkolog, to jedyne, co jest w tej chwili pewne i oczywiste.
pozdrawiam ciepło.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
mikjola1 


Dołączyła: 20 Gru 2010
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #13  Wysłany: 2010-12-22, 00:34  


DSS bardzo Tobie dziękuję. Cały dzień czekałam na odpowiedż od Ciebie.
Tak jak się spodziewałam nie jest dobrze.
Pozostaje mi przekazać treść naszej korespondencji mężowi i pilna konsultacja onkologiczna.
Czy dobrze rozumiem, że mamy nie da się raczej z tego wyleczyć. Na co mam liczyć?

[ Dodano: 2010-12-22, 00:45 ]
DumSpiro-Spero napisał/a:
Osobiście optowałabym za odstąpieniem od jakiejkolwiek terapii uzupełniającej..


DSS, co masz w tym miejscu na mysli?

[ Dodano: 2010-12-22, 10:40 ]
Witam ponownie.
Słuchajcie mam znów problem. Zdobyłam namiary na kilku lekarzy z Bydgoszczy, międzyinnymi: dr. Ziółkowską, dr. Kopcia, dr. Tujakowskiego. Jak zadzwoniłam na ul. gdańską gdzie oni wszyscy przyjmują to pani z rejestracji zapytała mnie najpierw o problem. Powiedziałam, że to IV stopień raka trzonu macicy i chodzi mi o pilną konsultację, co mamy dalej robić. Pani powiedziała mi, że to się nie kwalifikuje do żadnego z tych lekarzy, że to są lekarze od radio i chemioterapii. W tym przypadku powinnam się kontaktować z samym panem profesorem, ale on będzie dopiero po 11.01. Co mam teraz zrobić?
 
Peti 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 14 Kwi 2010
Posty: 762
Skąd: Szczecin
Pomogła: 175 razy

 #14  Wysłany: 2010-12-22, 12:51  


Mikjola

jeszcz chwilkę cierpliwości, podam Ci namiary do onkologa-ginekologa, który w Bydgoszczy leczył moją mamę, mam do niego nr.telefonu i chyba maila, więc jak tylko dostanę to szybciutko podam.

Oj to niestety okres świąteczny i dlatego takie problemy z kontaktem z niektórymi lekarzami.

Jeśli chodzi o chemioterapię to przeżyliśmy w Bydgoszczy kilku lekarzy i zdecydowanie najbardziej profesjonalnie zajęła się mamą doktor Starzec - też podam namiary...

Tylko chwilunia, bo mama moja się "zakopała" w pociągu w Poznaniu
_________________
Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
 
 
mikjola1 


Dołączyła: 20 Gru 2010
Posty: 47
Pomogła: 2 razy

 #15  Wysłany: 2010-12-22, 12:58  


ok, poczekam. Ratuj mamusię, bo PKP ją wykończy :lol:

Zarejestrowałam już mamę do tego Pana Profesora Makarewicza ale na 11.01. Przed tą wizytą chciałabym pójść do kogoś sama, bez mamy, żeby tak szczerze z kimś pogadać.
To co napisała DSS dało nam obraz sytuacji, ale chcemy zasięgnąć konsultacji kilku onkologów. Może jednak coś się da jeszcze zrobić.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group