Znalezionych wyników: 2

Duda, stan może się szybko pogarszać, dlatego lepiej pomyśleć o hospicjum.
Ciężko mi było mamę przekonac do hospicjum. Sama była pielęgniarką, więc wiedzę ma większą niż inni na ten temat. Właściwie była przerażona. Prosiłam ją delikatnie przez dłuższy czas, powtarzając że hospicjum to nie koniec, że to jakiś etap w chorowaniu, że to nie na zawsze ( choć wiemy że niestety jest inaczej)a jest możliwość przyjazdu pielęgniarki czy lekarza na telefon, gdy coś się dzieje. Nie ukrywam, że rozmawiałam najpierw z pielęgniarką która miała do mamy przyjeżdżać, ona na pierwszej wizycie dokonała chyba cudu, bo mama zgodziła się od razu a teraz jest bardzo zadowolona. Np. pobiera mamie krew, gdy jest taka potrzeba i oddaje do laboratorium, Poza tym lekarz co 2 tyg przychodzi do niej i wypisuje leki, bada i podpowiada gdy coś się dzieje i to nie tylko w związku z nowotworem. Wiem, jak trudno jest na początku, gdy pada słowo hospicjum. Pamiętam łzy mamy.... ale warto, bo to też takie zabezpieczenie dla najbliższych. Miesiąc temu gdy mama dostała wysokiego ciśnienia, zadzwoniłam do pielęgniarki, to ona wezwała pogotowie i wszystkim się zajęła. Ja czuję się bezpieczniej mając świadomość, że mama jest pod taką opieką.

Piszesz też o lekarzu i tym co powiedział...Może nie chciał odbierać nadziei choremu...
Pozdrawiam. Magda.

Duda, wczoraj mieliście być z wynikami u lekarza. Czy już coś wiecie więcej?
Moja mama ma drp, u twego teścia jest nowotwór niedrobnokomórkowy, więc moja wiedza jest zbyt mała bym mogła coś mądrego i fachowego doradzić, ale domyślam się, że jest gorzej, bo piszesz o progresji, zresztą wynik z 13 czerwca o tym informuje.
Co powiedział lekarz? Czy zaproponował coś więcej niż obecna opieka paliatywna?
Pozdrawiam i dużo sił życzę. Magda