1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Ostatnie chwile??
Autor Wiadomość
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #1  Wysłany: 2015-12-15, 00:27  Ostatnie chwile??


Właściwie nie wiedziałam jak zatytuować ten watek... juz od jakiegoś czasu tu zaglądam (od czerwca) ale bałam sie założyć własny temat...
JakKołysanka zastanawiam się kazdego dnia czy spędzę z mamą jeszcze te świeta..
Źle dzieje się od roku... wtedy ostatni raz normalnie wychodziła jeszcze z domu... Na poczatku lutego zaczeła brać 3 chemię, wzieła 2 kursy, trzeciego już nie podano bo stawiła się na wlew z niedrożnością jelit i wylądowała na cito na chirurgii. Z oddziału chirurgicznego z wyłonioną ileostomią udało nam się mamę umieścić w oddziale paliatywnym (mama już od lutego była pod opieką poradni paliatywnej). Była połowa maja. Pierwszy kryzys przyszeł jakoś w czerwcu... po tygodniu mamcia "wróciła do żywych". Od tamtego czasu jej stan wybitnie sie poprawiał. Uczyla się żyć z woreczkiem, była chodzącą pacjentką hospicjum. Za jej bytności na oddziale zmarły bodajże 4 współlokatorki. W lipcu na 2 dni wróciła do domu na przepustkę ale powróciła potem do hospicjum. We wrześniu (12) Wróciła mamcia do domu... jest pod opieką poradni paliatywnej, pani doktór przyjeżdża w tej chwili co 2 tyg. W pździerniku zaczęły mamie okropnie puchnąć nogi (od palców do pół łydki). Są z reguły sino czerwone jakby tam był jeden wielki krwiak. Furosemid i spironol nie pomagają , Obrzeknie schodzi. Wyniki badań krwi wskazują uszkodzenie nerek i watroby. Dziś zawieźliśmy mamę na pilneUSG. Owszem problem z nerkami jakiś jest, sa jakby zmniejszone, ale reszta organów jest w porzadku.
Mama niknie w oczach... Miewa co jakiś czas zrywy... sprząta, układa ciuchy w szafkach,porzadkuje gazety... Potem przychodzi jakby kryzys... osłabienie i ogólna niemoc...
O rokowania to ja nawet już lekarzy nie pytam bo moja mama to jest moja mama...
Raka jajnika wykryto u niej we wrześniu 2010roku (operacja) Wtedy lekarze dawali jej 3 m-ce życia. Teraz jak trafiła do hospicjum w maju pani doktor mówiła o kilku tygodniach... Od października słysze że tojuż niedługo, coraz bliżej...
Mama od soboty znów zo zje , wypije to wymiotuje... Jak je to jak wróbelek. Ma smaczki czasem, ostatnio to są śledziki na raz Lisnera, ale zubnie 2 razy i ma dość. A i tak to wszystko prawie zwraca a reszta przelatuje przez stomię i mam wrazenie że z tego jedzienia to nic się nie wchłania. Mama z osobki warzacej przed chorobą ok.65 kg waży w tej chwili 45. Z czego kilka kilo stanowi woda nazbierana w organiźmie.
Mama , takmi sie wydaje, panicznie boi sie zalegnąć w łóżku... Nie ma siły, chodzi opierając się o ściany ale chodzi, bo ona twarda sztuka jest.
Pani doktór chce mamę wziąć na " przepłukanie nerek" na oddział. Ja myślę że ona chce mamę po prostu tam do siebie ściągnąć bo robi sie naprawdę źle i stąd moje czarne myśli dotyczace świąt. Mama czesto na nas wybucha.... Ja coś próbuję obracać w żart to mi mówi że się z niej śmieję... Ma żal do wszystkich że jest w domu sama... No ale wiedziała że ja pracuję a jej najwspanialsza sasiadka-przyjaciółka również jest jeszcze aktywna zawodowo. Potem jak przemyśli to dzwoni i przeprasza. Ja mam najgorzej bo ja w zaden sposób nie potrafię jej się "postawić" wiec chodzę i ryczę po kątach...

No nic na razie tyle tych moich przemyśleń...

[ Dodano: 2015-12-15, 00:58 ]
Tu link do skróconej historii mojej mamci
http://www.forum-onkologi...iczy-vt2494.htm
 
Wiosna 



Dołączyła: 19 Lip 2013
Posty: 150
Pomogła: 36 razy

 #2  Wysłany: 2015-12-15, 21:22  


nikka, :tull:
 
tęcza 


Dołączyła: 19 Mar 2013
Posty: 754
Pomogła: 169 razy

 #3  Wysłany: 2015-12-15, 21:39  


nikka :/pociesza:/
 
Albatros 


Dołączył: 26 Lis 2015
Posty: 64
Skąd: Warszawa
Pomógł: 1 raz

 #4  Wysłany: 2015-12-15, 21:51  


:tull:
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #5  Wysłany: 2015-12-16, 07:40  


A mnie jakoś nie chce się wierzyć że to czas ostatni... Moja mama to bardzo twarda sztuka... Wcale by mnie nie zdziwiło gdyby znów się kostusze wywinęła....
 
Małgosia81 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 791
Skąd: Świętokrzyskie
Pomogła: 97 razy

 #6  Wysłany: 2015-12-16, 09:23  


nikka, u nas było to samo. Mama chodziła do końca, o lasce ale położyć się nie dała i w końcu zasłabła w łazience i zawieźliśmy ją do szpitala gdzie żyła dwa dni i zmarła. Też była twarda od 2011 po wykryciu raka jelita z przerzutami do wątroby przeżyła 4 lata z różnymi przejściami (w kwietniu tego roku też się "wywinęła" z doła) . Nie chciałabym wyrokować ale lepiej umieścić mamę w szpitalu, HD lub coś, żeby nie było tak jak u mnie w piątek wieczorem o laseczce mnie żegnała a przywitała następnego dnia rano na podłodze w łazience półprzytomna. Też nie mogłam uwierzyć że to tak szybko.....
_________________
[*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #7  Wysłany: 2015-12-16, 16:37  


Dziś po południu mama pojechała do hospicjum stacjonarnego. "Na płukanie nerek" jak jej to p.doktór powiedziała. Nam powiedziała że chciałaby żeby mam została już do końca bo to niedługo...
Ja osobiście nie mialam nigdy w zyciu doczynieniaze śmiercią ani umieraniem. Ale lekarze już sie 2 razy pomylili... Więc może być i tak że jak jej te obrzeki zejdą, dożywią ją tam kroplówkami to stanie znów na nogi i zapragnie do domu...
Zresztą mama wcale nie chce tam być... planuje powrót do domu na święta...
 
BEATASO 


Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 197
Pomogła: 21 razy

 #8  Wysłany: 2015-12-16, 22:55  


Trzymaj się jakoś, jedyne co Ci mogę doradzić to przyjmuj każdy dzień jaki jest, najważniejsze , żeby mama nie cierpiała. Cokolwiek przyniesie los trzeba będzie to przyjąć, innego wyjścia nie ma. :tull:
 
tola1983 


Dołączyła: 17 Lis 2013
Posty: 57
Skąd: Bytom
Pomogła: 9 razy

 #9  Wysłany: 2015-12-17, 11:39  


nikka napisał/a:
Dziś po południu mama pojechała do hospicjum stacjonarnego. "Na płukanie nerek" jak jej to p.doktór powiedziała. Nam powiedziała że chciałaby żeby mam została już do końca bo to niedługo...
Ja osobiście nie mialam nigdy w zyciu doczynieniaze śmiercią ani umieraniem. Ale lekarze już sie 2 razy pomylili... Więc może być i tak że jak jej te obrzeki zejdą, dożywią ją tam kroplówkami to stanie znów na nogi i zapragnie do domu...
Zresztą mama wcale nie chce tam być... planuje powrót do domu na święta...

Dobrze ,że planuje ,gdyby straciła nadzieję przestała by walczyć i na pewno było by dużo gorzej .
Nasza lekarka ostatni raz widziała mojego tatę na dzień przed śmiercią . Przyszła do domu i mimo dobrej miny dla mojego taty nam powiedziała że to ostatnie chwile , że czas się pożegnać bo śmierć jest naprawdę blisko. Sama zauważyła zmiany w nim od poprzedniej wizyty 3 dni wcześniej ...nie pomyliła się niestety ...to naprawdę było ostatnie 24 godziny :(

[ Dodano: 2015-12-17, 11:43 ]
nikka napisał/a:
Ja osobiście nie mialam nigdy w zyciu doczynieniaze śmiercią ani umieraniem. Ale lekarze już sie 2 razy pomylili... Więc może być i tak że jak jej te obrzeki zejdą, dożywią ją tam kroplówkami to stanie znów na nogi i zapragnie do domu...
Cytat:


Jeśli Ci to w jakiś sposób pomoże możesz zajrzeć w mój wątek , też nigdy nie miałam styczności z umieraniem i śmiercią ,być może znajdziesz tu jakieś odpowiedzi
http://www.forum-onkologi...opic.php?t=9080
_________________
Tatko odszedł 22.11.2013
Babcia odeszła 20.04.2016
 
 
jussti 


Dołączyła: 16 Wrz 2015
Posty: 81
Skąd: Łódź

 #10  Wysłany: 2015-12-18, 13:30  


Nikka to dobrze, że mama się nie poddaje.
Oby i tym razem oszukała śmierć na jeszcze jak najdłuższy czas.
Trzymaj się dzielnie
_________________
Boję się
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #11  Wysłany: 2015-12-20, 20:42  


Obrzeki mimo wlewania w mamę kolejnych butelek nie ustępują... Dzis rano mama się przewróciła w łazience i strasznie poobijała...
Bardzo chce być samodzielna i niezależna. Wszystko chce robić sama. Nas rozstawia po kątach. Ja mam nakazane sprząttanie u niej w domy a Sąsiadka ma upiec ciasto na świeta bo mama sie wybiera do domu :roll: Teraz to chyba wolę by nie przyjeżdżała na święta do domu... Po prostu sie o nią boję...
 
jussti 


Dołączyła: 16 Wrz 2015
Posty: 81
Skąd: Łódź

 #12  Wysłany: 2015-12-21, 13:59  


Nikka a co w mamę wlewają?
_________________
Boję się
 
koralina 


Dołączyła: 19 Lis 2015
Posty: 13
Pomogła: 2 razy

 #13  Wysłany: 2015-12-21, 14:23  


Nikka, trzymam za Was kciuki!
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #14  Wysłany: 2016-01-05, 17:10  


jussti napisał/a:
Nikka a co w mamę wlewają?

Na pewno sól fizjologiczną i na pewno dodają wapń, dzięki temu drżenia ustąpiły (nie mogła doniesć łyżki do buzi).A czy coś jeszcze to nie wiem... Jest tak skłuta że głowa mała, kolejne żyły odmawiają przyjmowania kroplówek.
W niedzielę jeszcze chodziła, ale co chwilę odpływała w niebyt jakby usypiała np. jedząc... dziś już leży plackiem, nie wstaje. Salowe obsługują jej stomię i wciąż są z nią problemy i wciąż mama jest zalana odchodami... Już powoli nie mam siły tego prać pomijając że nie bardzo chce sie to spierać...
Wiem że powinnam przy mamie siedzieć plackiem ale nie jestem w stanie... Raz że praca, dwa dziecko którego nie można zostawić samopas, trzy ze mam jakąś blokadę , nie chcę tam jeździć... Boję sie czegoś panicznie... To taki irracjonalny strach, niczym nie uzasadniony...
Może to wszystko przezto że odkąd 21 lat temu mama mnie wyrzuciła z domu nie miałyśmy dobrego kontaktu. Staram się wykonywać swoje córczyne obowiazki przy mamie ale o uczucie jest mi strasznie trudno... Wpędza mnie to w jakieś poczucie winy ale nie moge się tego wyzbyć...
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #15  Wysłany: 2016-01-05, 17:39  


nikka napisał/a:
ale o uczucie jest mi strasznie trudno... Wpędza mnie to w jakieś poczucie winy

Droga Nikko oczywiście zrobisz co uważasz za słuszne ale może dla własnego sumienia warto być teraz częściej przy mamie. Wygląda z Twojego opisu, że choroba bardzo postępuje i chyba zbliża się do końca. Ludzie mają różne swoje historie ale w obliczu śmierci może łatwiej wybaczyć, żeby później łatwiej się żyło.

Rób to co serce i rozum Ci podpowiada i ile możesz zrobić dla mamy.
Trzymaj się dzielnie, pozdrawiam.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group