1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Guz w wątrobie
Autor Wiadomość
everlasting 


Dołączyła: 22 Gru 2011
Posty: 11

 #1  Wysłany: 2011-12-22, 20:01  Guz w wątrobie


Moja babcia (ma 73 lata) trafiła tydzień temu do szpitala, do którego skierował ją lekarz ogólny z podejrzeniem żółtaczki. Szpital, który w tym czasie miał dyżur pozostawił ją na chirurgii ogólnej, gdzie stwierdzono u niej żółtaczkę i miała mieć robiony zabieg na złogi. I tu zaczęła się dziwna jak dla mnie historia... Na 2 dzień po zabiegu moja mama udała się do szpitala, aby dowiedzieć się o stan babci. Lekarze nie chcieli udzielić jej żadnej informacji. Powiedzieli, że musi o tym rozmawiać z ordynatorem, ponieważ to on przeprowadzał zabieg. Dziś udało nam się dotrzeć do ordynatora, który powiedział, że babcia ma guza nie na wątrobie tylko w wątrobie i że trudno mu było się przez to dostać do przewodów żółciowych, aby "zbić" babci żółtaczkę. Z samym guzem nic nie zrobił, nie pobrał żadnych wycinków, nie konsultował jej przypadku z innymi onkologiem, ponieważ w tym szpitalu nie ma takiego oddziału, nie był w stanie precyzyjnie określić jaką wielkość ma ten guz, tylko mówił, że jest duży, a na pytania:
czy jest to rak złośliwy? Odpowiedział, że na jego oko tak
Czy są przeżuty? Odpowiedział, że całkiem prawdopodobne
Jak zamierza ją dalej leczyć? Odpowiedział, że zależy, czy dożyje świąt...

Moje pytanie teraz brzmi, czy jest możliwe, aby lekarz na oko stwierdził, że nie ma sensu robić czegokolwiek oprócz podawania kroplówek?

Babcia nie jest w stanie nic jeść, często wymiotuje i jej wymioty wyglądają jak fusy, 20.12.2011 r miała transfuzję krwi - 2 jednostki. Wyniki badań żołądka, trzustki itd. ma bez zmian. Jedynie ma zainfekowane przewody żółciowe.


Czy nie ma dla niej naprawdę żadnego ratunku?

Chcemy babcię przenieść do innego szpitala, aby dokonano tam badań i porządnie ją zdiagnozowano, tylko nie wiem, w jaki sposób się to odbywa?

Czy ten chirurg może wypisać skierowanie do konkretnego szpitala onkologicznego i wtedy ten jest zobowiązany ją przyjąć?

Czy należy czekać, aż jej stan na tyle się poprawi, aż ją wypiszą i umówić się na wizytę do poradni onkologicznej?

Mam wrażenie, że ten lekarz wydał już na nią wyrok, a my chcemy walczyć!
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #2  Wysłany: 2011-12-22, 20:30  


everlasting napisał/a:
Wyniki badań żołądka, trzustki itd. ma bez zmian. Jedynie ma zainfekowane przewody żółciowe.

A o tych przewodach wiadomo na podstawie jakiego badania? Masz jakieś wyniki?

Nie mamy jakichkolwiek wyników badań, więc ciężko się wypowiedzieć. Nie wiemy, co widział lekarz i podczas jakiego zabiegu - czy to miało być protezowanie i była robiona endoskopia, czy to był pełny zabieg chirurgiczny i otwarty brzuch?

everlasting napisał/a:
nie konsultował jej przypadku z innymi onkologiem, ponieważ w tym szpitalu nie ma takiego oddziału

Zawsze można wezwać lekarza na konsultację z innego szpitala.
Aczkolwiek doradzałabym pójście z wynikami babci (pacjent ma prawo do uzyskania odpłatnie kserokopii wszystkich swoich wyników) na konsultację prosto na oddział onkologiczny bądź zapytanie lekarza na oddziale, na którym babcia znajduje się obecnie, dlaczego nie ma konsultacji onkologicznej - chyba, że o to pytaliście?

Było robione RTG / TK klatki piersiowej?

everlasting napisał/a:
Czy ten chirurg może wypisać skierowanie do konkretnego szpitala onkologicznego i wtedy ten jest zobowiązany ją przyjąć?

Mogą po prostu przenieść babcię na inny oddział, oczywiście po wcześniejszym uzgodnieniu.
_________________
 
everlasting 


Dołączyła: 22 Gru 2011
Posty: 11

 #3  Wysłany: 2011-12-22, 23:44  


Wyniki badań obejrzałam ukradkiem tuż przed obchodem dlatego nie jestem w stanie podać konkretów, a jedynie ogólniki, które zdążyłam wyczytać :/ Lekarz prowadzący informował o stanie babci nie mając ich fizycznie ze sobą.
O przewodach wiadomo na podstawie otwartego brzucha i USG. Powiedział też, że guza nie będą ruszać, bo jest zalany żółcią. Miała robione RTG i USG. TK jej nie zrobią ze względu na to, że po złamaniu uda (jakieś 5 lat temu) ma wstawioną śrubę.
W święta postaram się zdobyć te wyniki i wtedy może będzie sens mojego dalszego poproszenia o opinię, bo zdaję sobie sprawę, że tylko na tej podstawie jest chyba sens wyrażenia obiektywnej opinii... bo właściwie zastanawiam się czy jest to tylko moje wrażenie z rozżalenia, czy naprawdę ordynator nie widzi sensu dalszego działania. Boję się, że babcia trafiła na niezbyt dobry oddział, bo dziś mi powiedziała, że odkąd tam jest (czyli 14 grudnia) panu ordynatorowi zmarły 2 pacjentki i na dodatek podsłuchała, jak lekarz po obchodzie powiedział, że niepotrzebnie otwierali jej ten brzuch...

Jestem załamana :(

Mam jeszcze jedno pytanie. Babcia 4 lata temu miała wycinany woreczek żółciowy ze względu na znajdujące się w nim kamienie. Czy możliwe jest to, że ten jej niby "rak" już wtedy dawał o sobie znać w taki sposób?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #4  Wysłany: 2011-12-22, 23:46  


Wątpię, pewnie pęcherzyk był standardowo wysłany na histpat więc musieli sprawdzać czy wszystko jest okej.
_________________
 
everlasting 


Dołączyła: 22 Gru 2011
Posty: 11

 #5  Wysłany: 2011-12-23, 16:44  


Bardzo dziękuję za odpowiedzi :)
 
everlasting 


Dołączyła: 22 Gru 2011
Posty: 11

 #6  Wysłany: 2011-12-25, 18:47  


Kurcze dziś się dowiedziałam, że kamienie z woreczka wcale nie były wysyłane na dalsze badania :/ Babcia wpada już w śpiączkę. Powie 2 słowa i nagle zasypia.

Czy ktoś się orientuje ile mniej więcej czasu jej pozostało do śmierci? Nic nie je już od paru dni, odmawia przyjmowania płynów...
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #7  Wysłany: 2011-12-25, 19:00  


Kamienie nie są raczej wysyłane, ale pisałaś, że był usuwany cały pęcherzyk żółciowy - może on był przebadany.

Zresztą teraz nie ma to już znaczenia, babcia prawdopodobnie ma encefalopatię wątrobową, to wynik zatrucia żółcią. Jeśli tak, obawiam się, że nie potrwa to już długo...
Choć, jak pisałam, nie mamy żadnych wyników więc to czyste gdybanie i domysły.
_________________
 
everlasting 


Dołączyła: 22 Gru 2011
Posty: 11

 #8  Wysłany: 2011-12-27, 21:28  


Z tymi wynikami badań to jest jakaś komedia.
Czy lekarz może odmówić najbliższej rodzinie (córce pacjentki) wykonania kserokopii badań?

bo tak właśnie stało się u nas... nie dosłownie, ale lekarz powiedział mojej mamie, że w tej chili jej ich nie udostępni ponieważ będę mu potrzebne, do podjęcia decyzji dalszego leczenia. Jesteśmy w tej patowej sytuacji, że mieszkamy w Gliwicach, babcia leży w Częstochowie i mama dziś specjalnie czekała od 8 rano do 14 aby mogła je skserować, aż w końcu musiała wracać do domu :/ Moje wrażenie, że lekarz się niezbyt interesuje losem babci chyba rozsiało się po całej rodzinie, bo dziadek stwierdził, że moja mama tylko rozdrażni tego lekarza, że zasugeruje mu niekompetencje i w ogóle przestanie cokolwiek działać.
Mama też wspomniała lekarzowi prowadzącemu, że babcia ciągle wymiotuje, a on na to, że nieprawda. Powiedziała mu, że ją karmi to przecież widzi, a on jej na to, że musi się zapytać pielęgniarek, bo one nic takiego mu nie zgłaszały :/ Już nie nie wiem, co dalej robić. Marzę, żeby ją jak najszybciej wypisali z tego szpitala i poszła pod opiekę innego lekarza.

Co do wątroby powiedział tylko, że trzeba by usunąć ogromny kawał, ale żadnych konkretów :/ nawet nie mówi jakiej wielkości jest guz :/ Powiedział, że przyznaje się, że wycięcia chorego kawałka wątroby sam się boi... że może to zakończyć się śmiercią i teraz będzie ustalał dalsze leczenie na zbicie żółtaczki. Ogólnie był zdziwiony, że babcia przeżyła święta...

Objawy jakie u niej zauważyłam, to że przysypia sobie, mówi że jest bardzo słaba, czasami powie coś więcej, siada na łóżku jak ktoś do niej przychodzi (trzeba jej w tym pomagać), wymiotuje po posiłkach, najczęściej po mleku, po innych potrawach dopiero po paru godzinach (zaznaczę może, że parę dni po operacji nie chciała w ogóle jeść), skarży się, że nie może spać, ma boleści, ale uważa, ze raz słabsze raz mocniejsze, po operacja nic nie jadła, a teraz tak sobie podjada troszeczkę, dzisiaj poprosiła o truskawki, albo o śliwki. Ciało ma pożółkłe, jak to przy żółtaczce, policzki jedynie się jej tak troszkę zapadły, ale tak z wyglądu to niewiele się zmieniła. Ciśnienie i temperaturę pielęgniarki mówią, że ma w porządku. Mówią też, że to normalne reakcje pacjentów po otwarciu brzucha. Chyba już całe forum przeczytałam w ciągu tych kilku dni i nastawiłam się na najgorsze, a teraz już zgłupiałam...
To jej reakcja rzeczywiście jest taka jak u większości pacjentów? czy są to może już objawy wycieńczenia organizmu?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #9  Wysłany: 2011-12-28, 01:27  


everlasting napisał/a:
Czy lekarz może odmówić najbliższej rodzinie (córce pacjentki) wykonania kserokopii badań?

Jeśli pacjentka w dokumentacji nie upoważniła konkretnej osoby z rodziny do wglądu w dokumentację i do otrzymywania informacji o jej stanie zdrowia - tak, lekarz może odmówić.

everlasting napisał/a:
To jej reakcja rzeczywiście jest taka jak u większości pacjentów?

Tzn. co - zażółcenie skóry? Nie.
Bóle brzucha? To możliwe po operacji.
_________________
 
everlasting 


Dołączyła: 22 Gru 2011
Posty: 11

 #10  Wysłany: 2011-12-28, 18:38  


absenteeism dziękuję ci bardzo. Teraz naprawdę widzę jak ważne jest to, że ktoś potrafi się bezinteresownie zainteresować czyimiś troskami...

Pojawienie się samej żółtaczki niby rozumiem, ale dlatego opisałam ogólne samopoczucie babci, bo sądziłam, że są to objawy wycieńczenia organizmu, obraz zbliżającego się końca. Pielęgniarki tłumaczyły nam, że te wszystkie dolegliwości są normalne po operacji tylko, że u babci trwają po prostu dłużej :/

Dziś babcia dzwoniła, że jutro będzie mieć operację :shock:

Niestety nic poza tym nie wiemy :-( Lekarz z nią o tym rozmawiał, ale nie miała do tego głowy. Mama się pytała, czy może badania, ale babcia powiedziała, że wyraźnie jej powiedział, że operację :shock: Niby powinno to cieszyć, ale ja boje się tego jeszcze bardziej niż wszystkiego "innego" jak do tej pory... Oby wszystko było dobrze, oby, bo przecież ona taka bidula słabiutka jest...
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group