1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak prawego płuca - koniec leczenia?
Autor Wiadomość
vevo 


Dołączyła: 31 Mar 2013
Posty: 3

 #1  Wysłany: 2013-03-31, 16:49  Rak prawego płuca - koniec leczenia?


W marcu tego roku zdiagnozowano u mojej babci raka prawego płuca. Od świąt Bożego Narodzenia cały czas kasłała, lekarz rodzinny leczył ją od zapalenia tchawicy (bo kaszel był świszczący). Nic się nie poprawiało, babcia zaczęła spędzać całe dnie śpiąc w łóżku, gdy spała kaszel jej nie męczył. W końcu po konsultacji laryngologicznej trafiła na początku marca do szpitala. Wykonano RTG klatki piersiowej (po 3 miesiącach kaszlu), ponieważ wynik był podobno niepokojący wykonano jeszcze RTG boczne. Wraz z innymi wynikami badań została zawieziona do innego szpitala, gdzie lekarz stwierdził raka prawego płuca i oznajmił, że nie nadaje się do operacyjnego usunięcia. Moja mama nie poddała się i z tymi wynikami pojechała jeszcze prywatnie do onkologa, który na 5 kwietnia ustalił termin przyjęcia babci na oddział onkologiczny. W międzyczasie mama wymusiła na lekarzach w szpitalu, w którym babcia przebywała wykonanie tomografii płuc i badania USG, ponieważ zaprzestali dalszych badań stwierdzając, że to już koniec. Przedwczoraj mama zabrała babcię z tego szpitala i pojechała na jeszcze jedną konsultację onkologiczną, tym razem do Centrum Onkologii w Warszawie. Tam lekarz również stwierdził, że "nie ma dalszego leczenia".

Jestem tym zszokowana, nie wiem co mam myśleć. Nie było mnie przy tych wszystkich rozmowach, nie wiem dlaczego dwóch lekarzy na trzech stwierdziło "koniec leczenia", a jeden zaproponował przyjęcie do szpitala.

Babcia jest bardzo słaba, ma trudności z samodzielnym poruszaniem, nie ma siły na cokolwiek, całe dnie spędza w łóżku, posiedziała wczoraj i dziś z 30 minut przy obiedzie. Wczoraj zaczęło ją bardzo boleć lewe płuco (?!), od brania sterydów bardzo napuchła też na twarzy. Do piątku nie kasłała krwią. Czy już na prawdę nic nie można zrobić? Dlaczego nie można jej podać chemioterapii albo zoperować tego płuca? Czy ten guz jest za duży? Nie wykonano w ogóle bronchoskopii, nawet nie wiadomo co to za rodzaj raka. Czy babcia powinna zostać przyjęta do szpitala tam gdzie onkolog chce się tego podjąć, czy na prawdę odpuścić już i pozwolić jej spędzić ostatnie dni w domu z rodziną? Nie chcemy z mamą wsadzić jej do szpitala, jeżeli te opowieści o leczeniu są obiecywaniem gruszek na wierzbie.

Załączam wyniki badań:

RTG Klatki piersiowej PA 14.03.2013r.:
Przepona po stronie prawej asymetrycznie wyżej ustawiona, płytki zachyłek przeponowy. Obniżone położenie szczeliny międzypłatowej małej i bezpowietrzny miąższ w polu dolnym. Obraz RTg budzi podejrzenie obturacji oskrzela. Niezbędne zdj. boczne prawe. Niedodma? Lity naciek zapalny? Poza tym płuca bez zagęszczeń. Serce większe w całości. Aorta miażdżycowa.

RTG Boczne prawe 18.03.2013 r.:
Poszerzony biegun dolny wnęki prawej z litym zacienieniem o zatartych zarysach w płacie dolnym przywnękowo. Obraz RTG budzi podejrzenie tu ze zmianami niedodmowymi. Wsk. rozszerzona diagnostyka.

Opis badania tomograficznego i wypis ze szpitala na zdjęciach.









RTG klatki piersiowej 14.03.2013.JPG
RTG Klatki piersiowej PA 14.03.2013r.:
Pobierz Plik ściągnięto 857 raz(y) 57,86 KB

RTG boczne prawe 18.03.2013.JPG
RTG Boczne prawe 18.03.2013 r.
Pobierz Plik ściągnięto 2763 raz(y) 59,73 KB

IMG-0001-00001.jpg
TK Klatka piersiowa - zdjęcie
Pobierz Plik ściągnięto 1007 raz(y) 73,42 KB

opis tomografi.jpg
Opis badania TK
Pobierz Plik ściągnięto 3301 raz(y) 205,31 KB

wypis1.jpg
Wypis s. 1
Pobierz Plik ściągnięto 3383 raz(y) 489,91 KB

wypis2.jpg
Wypis s. 2
Pobierz Plik ściągnięto 2291 raz(y) 418,91 KB

wypis3.jpg
Wypis s. 3
Pobierz Plik ściągnięto 1967 raz(y) 295 KB

 
magdal 



Dołączyła: 05 Lut 2013
Posty: 500
Skąd: łódzkie
Pomogła: 105 razy

 #2  Wysłany: 2013-03-31, 17:14  


Mnie dziwi bardzo fakt, że mama musiała wymóc na szpitalu wykonanie komputera. Skoro zdjęcie wyszło źle, to po to robi się tk płuc. Ale może się za dobrze nie znam.
Macie termin na 5 kwietnia na onkologię. Myslę że tam zrobią dalszą diagnostykę, żeby przede wszystkim poznać jaki to typ nowotworu. Bez tego nikt ewentualnej chemii babci nie poda.
A co do tego że mówią, iż to koniec leczenia, to może mają na myśli, że w/g nich leczenia uzdrawiającego z choroby nie ma (np operacja) tylko leczenie tzw. paliatywne, poprawiające komfort życia chorego. Piszę na podstawie doświadczeń z moją mamą, która też po diagnozie nie jest leczona, bo na ten typ nowotworu leku nie ma, tylko ma chemię tzw. paliatywną, dzięki której czuje się lepiej i mam nadzieję która wydłuży jej życie.
Smutne jest to że babcię tak od razu "skreślono" w tym szpitalu, bo takie wrażenie odbieram po przeczytaniu twego wpisu.
Magda.
_________________
Tata NDRP, Mama DRP
 
vioom 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 1286
Pomógł: 1048 razy

 #3  Wysłany: 2013-03-31, 21:48  


Z tego co ja zrozumiałem to stan chorej jest tak zły (stopień sprawności 3? 4?). Poza tym z tego co widzę to chora wypisała się ze szpitala na własną prośbę przerywając tym samym proces diagnostyczny?

Bez uzyskania wyniku histopatologicznego nie ma mowy o chemioterapii a w tak ciężkim stanie prawdopodobnie nie ma mowy o chemioterapii ze względu na sam stan chorej.

Oczywiście zawsze macie prawo do szukania pomocy gdzieś indziej ale ja zastanowiłbym się czy najlepszej pomocy nie znajdziecie w hospicjum (na przykład domowym)?

Pozdrawiam
_________________
www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
 
malaperelka 


Dołączyła: 12 Maj 2012
Posty: 88
Pomogła: 5 razy

 #4  Wysłany: 2013-04-01, 00:29  


magdal napisał/a:
Smutne jest to że babcię tak od razu "skreślono" w tym szpitalu, bo takie wrażenie odbieram po przeczytaniu twego wpisu.
Magda.

Wypis ze szpitala mówi o tym, że to Babcia wypisała się na własną prośbę zaniechając dalsze leczenie i diagnostykę.
_________________
Pozdrawiam,
A.
 
vevo 


Dołączyła: 31 Mar 2013
Posty: 3

 #5  Wysłany: 2013-04-01, 01:58  


Cytat:
Wypis ze szpitala mówi o tym, że to Babcia wypisała się na własną prośbę zaniechając dalsze leczenie i diagnostykę.

Ten szpital nie miał możliwości dalszej diagnostyki i leczenia - nie mają sprzętu, ani personelu do tego - nie przeprowadzają bronchoskopii, nie mają żadnego tomografu (ten wymuszony przez mamę został wykonany w mieście odległym o 30km), nie mają sprzętu do naświetleń ani nawet jednego onkologa. Termin na bronchoskopię umówili w innym szpitalu na 22 kwietnia, podczas gdy Babcia już teraz większość czasu spędza pod tlenem, a jej stan się pogarsza z dnia na dzień, bierze na raz trzy różne leki przeciwbólowe (Tramal, Aulin, plastry Transtec) i wciąż odczuwa ból, nie jest w stanie się samodzielnie wysikać. Do tego 22 kwietnia, może być już za późno. Nie wiem czy już nie jest za późno... :cry:
 
vioom 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 1286
Pomógł: 1048 razy

 #6  Wysłany: 2013-04-01, 02:30  


Vevo,

Bardzo przykro mi to napisać ale z Twojego opisu wynika, że żadna diagnostyka w kierunku uzyskania rozpoznania histopatologicznego nie będzie nic warta ponieważ Twoja babcia po prostu nie będzie mogła być zakwalifikowana do leczenia ze względu na swój stan zdrowia. Najlepszym kierunkiem w którym możecie się obecnie udać jest hospicjum, gdzie specjaliści z zakresu medycyny paliatywnej zadbają o Twoją babcię.

Pozdrawiam
_________________
www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
 
vevo 


Dołączyła: 31 Mar 2013
Posty: 3

 #7  Wysłany: 2013-04-01, 14:39  


Vioom,

Dziękuję za szczere słowa. A czy ktoś może mi powiedzieć gdzie przebiega ta granica między możliwością zakwalifikowania na jakąś pomoc, a po prostu umieraniem? Czy to chodzi o to, że pacjent musi być w ogólnie dobrej kondycji (przynajmniej lepszej niż kondycja nowotworu...), tak żeby zastosować chemioterapię lub naświetlania ze szkodą akceptowalną dla leczonego? Bo we wpisach na forum spotkałam się z przypadkami osób, u których sam guz był większy wymiarowo niż u babci i zostały skierowane na dalsze leczenie/diagnostykę (i przynajmniej im trochę pomogło, czy też wydłużyło życie), ale jak rozumiem miały poza tym mniej wyniszczony organizm.
 
magdal 



Dołączyła: 05 Lut 2013
Posty: 500
Skąd: łódzkie
Pomogła: 105 razy

 #8  Wysłany: 2013-04-01, 15:43  


Wiesz co? chyba sama najlepiej odpowiedziałaś sobie na to pytanie.

Każdy pacjent przed każdą chemią ma robione badania, które ogląda onkolog jak i samego pacjenta. Potem kwalifikuje go lub nie do chemii. U Twej babci problemem jest na pewno brak rozpoznania histopatologicznego, bez tego żaden onkolog chemii nie poda nawet gdyby babcia była w lepszej kondycji. Pamiętam co mówili lekarze do mnie gdy zaniosłam mamy wynik. Niestety, okazało się że nie można było na podstawie przysłanego fragmentu jednoznacznie określić rodzaju tego raka, dlatego pani dr kazała powtórzyć bronchoskopię. Bez jednoznacznej diagnozy nie zgodziła się mamy przyjąć do poradni i podać chemii. A laboratorium wyjaśniało, że otrzymali za mały wycinek do zbadania. I mimo że dr podejrzewała drobnokomórkowca ( i faktycznie tak jest) na podstawie objawów, dużej agresywności i szybkiego pogorszania się stanu mamy, to chemii nie podała. Dopiero gdy był drugi wynik... i miała "na piśmie" typ nowotworu. Mama bierze chemię, ale jest pod opieką hospicjum i tam mamy od nich największą pomoc. I wsparcie.

A czy tam gdzie mieszkasz jest hospicjum?
Trzymaj się, dużo sił Ci życzę, bo przed tobą ciężki czas. Magda
_________________
Tata NDRP, Mama DRP
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #9  Wysłany: 2013-04-01, 23:39  


vevo napisał/a:
A czy ktoś może mi powiedzieć gdzie przebiega ta granica między możliwością zakwalifikowania na jakąś pomoc, a po prostu umieraniem?

Tam, gdzie "pomoc" mogłaby pacjentowi bardziej zaszkodzić niż faktycznie pomóc.
_________________
 
magdal 



Dołączyła: 05 Lut 2013
Posty: 500
Skąd: łódzkie
Pomogła: 105 razy

 #10  Wysłany: 2013-04-06, 22:36  


Vevo, co u Was? Przyjęto babcię na oddział?
_________________
Tata NDRP, Mama DRP
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group