1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Chłoniak
Autor Wiadomość
Dawidx 


Dołączył: 11 Lut 2013
Posty: 33

 #1  Wysłany: 2013-02-11, 01:02  Chłoniak


Witam
Straciłem jakis czas temu babcię- zmarła na chłoniaka. Nie była leczona bo lekarze uznali ze nic się nie da zrobić. Po przetoczeniu krwi poczuła sie na krótko lepiej. Odeszla trzy miesiące po diagnozie. Miała chloniaka ktory spowodował nowotwor krwi, a to ze był to chłoniak zlosliwy dowiedzielismy sie dopiero jak odeszła, w karcie zgonu :(
Lekarze nic nie wyjasniali, zaluje ze wtedy nie wiedziałem o tym forum bo biłem sie z myslami
Czytam ze chloniaki, rowniez te zlosliwe, dobrze sie leczy. Czy na pewno nie mogli leczyc mojej babci?
Na logike wiem ze nie mozna bylo nic zrobic, babcia miala fatalne wyniki morfologi i byla bardzo slaba. Czy inni dotknieci chloniakiem takim jaki miala babcia maja dobre wyniki krwi? Jak moga byc leczeni, przeciez przy raku krwi wyniki zawsze musza byc zle? A jednak czytam ze maja szanse na leczenie. Babcia nie mogla byc leczona nawet hematologicznie bo ponoc ten typ chloniaka sie nie kwalifikowal, chemia odpadala na pewno ze wzg na fatalna morfologie (pani onkolog odmowila mowiac ze podanie chemi babcie by zabiło), nie miala biopsji skoro jej i tak nie leczyli. Byla osoba po 80, dlatego nie miala szansy na przeszczep? Czy dlatego ze miala juz zainfekowana cala krew i nawet mloda osoba w tej sytuacji nie miałaby szans na leczenie? Nic nie zostalo zaniedbane by ja ratowac? Mial ktos podobna sytuacje? Na koniec babcia bardzo spuchła na twarzy i doszło do udaru, myslalem ze nowotwor krwi sie nie przezuca.
Babcia przed udarem mowila od rzeczy, nie poznawala nas w nocy, a rano rozmawiala zupelnie normalnie, czy mogl to byc jakis przezut?
Miala byc pod opieka hospicjum domowego, ale nagle przyszedl udar (spowodowany chloniakiem) i po kilku dniach odeszla, we snie i bez bolu, tak mowili lekarze.
pozdrawiam

[ Dodano: 2013-02-11, 01:06 ]
Co mnie zdenerwowało- lekarz na pogotowiu rzucil tekst- ze ta choroba nie leczona konczy sie zgonem, zabrzmialo to tak jakbysmy nie chcieli leczyc babci, a przeciez lekarze odmowili leczenia, zaplacilibymy kazde pieniadze jakby byl mozliwy ratunek, czasem bije sie z myslami czy na pewno nic nie mozna bylo zrobic procz przetaczania krwi ktora wydluzyla babci zycie o te trzy miesiace....:( Tym bardziej ze czytam ze chłoniaki sie dobrze lecza i sa nowotworami ktore nie maja zlych rokowan.
 
vioom 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 1286
Pomógł: 1048 razy

 #2  Wysłany: 2013-02-11, 02:59  


Bardzo współczuję utraty babci. Pamiętaj jednak, że każdy nowotwór złośliwy to choroba potencjalnie śmiertelna. Sukces współczesnej onkologii w leczeniu nowotworów hematologicznych ma swoje podstawy w bardzo agresywnej, wielolekowej chemioterapii. Może to wydawać Ci się paradoksem ale trzeba być... "zdrowym" aby taką chemioterapię móc przejść z nadzieją na pełne wyleczenie lub długotrwałą stabilizację.
Twoja babcia, jako osoba w zaawansowanym wieku (a więc nie tak zdrowa i nie tak silna jak osoby młodsze - o czym sam piszesz), z chorobą nowotworową, która nie była w początkowej fazie praktycznie nie miała szans na wyleczenie. Często za przykład podaję sposób leczenia nowotworów germinalnych (np. nowotworów jądra). Za sprawą tego, że dotykają głównie silnych, młodych mężczyzn to leczenie może być agresywne (duże dawki cytostatyków, wielokrotne, rozległe operacje) ale przyczynia się do wyleczenia. Gdyby takie samo, wysokie stadium zaawansowania nowotworu jądra rozpoznano u 25 latka i 80 latka to naturalnym jest, że rokowanie drastycznie różniłoby się u obu panów nie za sprawą bezpośrednio wieku ale za sprawą możliwości jakie określony wiek daje w doborze sposobu leczenia (25 latek nic sobie nie zrobi z dwóch rzutów chemioterapii i 2-3 zabiegów resekcyjnych) u 80 latka za to dawki chemioterapii będą musiały być redukowane (drastycznie niższa skuteczność!) o do operacji nie zakwalifikuje go anestezjolog. Stąd ta różnica poniekąd dyktowana wiekiem.

Pozdrawiam
_________________
www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
 
Dawidx 


Dołączył: 11 Lut 2013
Posty: 33

 #3  Wysłany: 2013-02-11, 05:57  


Bardzo dziękuję za odpowiedz. Bo dręczyła mnie myśl czy aby na pewno nie było ratunku. Masz racje osoby w podeszlym wieku sa sila rzeczy slabsze, ale czytalem ze kobiety kolo 78 lat dostawaly chemie na raka piersi?
Inne pytanie- jak osoba mloda ma fatalną morfologię to może mimo to dostać agresywną chemię? Babci morfologia była tak fatalna że niemal musiałaby być w izolatce, bo każda infekcja była dla niej grozna. Czy do chemi nie trzeba mieć dobrej lub wystarczająco dobrej morfologii niezależnie od wieku? Dziwii mnie tez jak ten chłoniak mógl sie tak rozwinac, jakis czas przed jego wykryciem babcia miała badania krwi i były ok...
Ta choroba dotknęła babcie i tak w poznym wieku, miała prawie 84 lata, cale zycie palila bardzo duzo i miala zdrowe serce, nic jej nie dolegalo, nie brala zadnych lekow..i nagle ta choroba i bezsilnosc ze nie ma nawet leczenia.
Sądziłem ze u osob starszych nowotwory rozwijaja sie wolniej i ze to nie stanie sie tak szybko a cotygodniowa morfologia kontroluje czy wyniki i tak zle nie pogorszyly sie i wtedy znowu babcia dostanie krew...a tu nagle udar.
Co mnie cieszy, ze choroba nie zdolala jej wyniszczyc, po przetoczeniu krwi czula sie dobrze i duzo jadla, potem opadla z sil, nie chciala jesc, ciagle chciala polegiwac ale byla na chodzie, troche schudla, a powiekszone wezly chlonne pojawily sie dopiero pod koniec. Babcia dostawala tylko zelazo, na nic innego lekarze nie pozwolili, mowili ze sok noni i wiaminy moglyby jej tylko zaszkodzic.
Jak mozesz to prosze napisz jak to jest z podaniem chemii jak ktos ma fatalne wyniki morfologii i czy tak jest zawsze przy zaawansowanym chloniaku i nowotworze krwi? Co do operacji to o jakiej mowisz, o przeszczepie? To samo pytanie- jak pacjent ma fatalna morfologie to mozna zrobic przeszczep?
I dlaczego najpierw zakwalofikowali babcie do leczenia hematologicznego a potem stwierdzili ze to inny chloniak niz mysleli i takie leczenie nic nie da? Czy leczenie hematologiczne moze uratowac chorego albo chociaz przedluzyc mu zycie i byc podjete u osob strszych ale chyba moze skoro babcia miala byc tak leczona? Jaki typ chloniaka je uniemozliwia? Wiem tylko ze byl to chloniak zlosliwy, nie bylo biopsji by babci nie meczyc.
Lekarze za malo tlumacza...Babcia nic nie wiedziala o swojej chorobie, mysle ze tak bylo w jej przypadku najlepiej, dzieki temu ze nie byla na onkologii udalo sie przed nia ukryc prawde. Chciałem sie wygadac, dzieki i dzieki tez za odpowiedzi :)
Pozdrawiam

[ Dodano: 2013-02-11, 06:08 ]
A jak dostała udar to trafiła na neurologię- nie powinna wtedy trafić na onkologię? Widział ją w szpitalu onkolog ale jednak czy nie powinna być wtedy na onkologii, a nie lezec na odzdziale z osobami po normalnych udarach na neurologii? Dzien przed smiercia miala tez jakis krwotok, przyszedlem a pod jej lozkiem byla wielka torba z krwia, pielegniarka powiedziala ze krwi nie jest wcale dużo bo jest wymieszana z wymotami- co moglo sie stac? Na oddziale neurologii panowla epidemia grypy i wyrzucali mnie stamtad, powinni mi pozowlic siedziec przy babci, a nie mowic ze jej stan jest stabilny a tak mówili, mowili nawet ze bedzie miala logopede. :cry:

[ Dodano: 2013-02-11, 06:12 ]
CO do operacji to sorki,pisales o innym nowotworze, pomylilo mi sie.
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #4  Wysłany: 2013-02-11, 09:23  


Nie słyszałam o czymś takim jak chłoniak niezłośliwy. Chłoniaki to nowotwory złośliwe. Rodzai chłoniaków jest bardzo dużo, od przewlekłych do tych bardzo agresywnych.
Osoby powyżej 80 roku chorujące na nowotwory hematologiczne (chłoniaki, białaczki czy szpiczaka) maja leczenie paliatywne. Rzadko kiedy podaje im się chemię (są wyjątki, osoba taka musi być 'zdrowa', tzn. dobrej kondycji). W takich o podaniu chemii decydują lekarze na podstawie całego obrazu choroby, jak i wyników badań. Nie podaje się leczenia, które może zabić, nie dotyczy to morfologii krwi. Chemioterapia działa toksycznie i na nerki, na serce, płuca, itd.
Dawidx napisał/a:
Masz racje osoby w podeszlym wieku sa sila rzeczy slabsze, ale czytalem ze kobiety kolo 78 lat dostawaly chemie na raka piersi?

Tak się nie porównuje. Inaczej leczy się raka piersi, inaczej chłoniaków. Inna chemia.
Nawet nie porównuje się, że tak, że osobie chorującej na chłoniaka w wieku 78 lat podaje się chemię, a mojej babci nie (podaje przykład). Decyzję o leczeniu (tak jak pisałam wcześniej) podejmuje się na podstawie wieku, wydolności organów, kondycji pacjenta, zaawansowania choroby i w ogóle rodzaju choroby (oraz jego zróżnicowania).

Dawidx napisał/a:
Dziwii mnie tez jak ten chłoniak mógl sie tak rozwinac, jakis czas przed jego wykryciem babcia miała badania krwi i były ok...

Jeśli chłoniak był z rodzaju agresywnych, i został już zajęty szpik, to mógł się szybko rozwinąć i wtedy również morfologia był gwałtownie się pogarszała.

Przeszczep szpiku - wykonywany jest do ok. 55 roku życia - w przypadku przeszczepów allogenicznych (dawca i biorca to różne osoby) (powiedzmy, ta granica wieku jest ruchoma i zależy od ośrodka transplantacyjnego oraz przede wszystkim kondycji ogólnej pacjenta); autoprzeszczep szpik (biorca i dawca to ta sama osoba) jest bezpieczniejszy i jest nawet wykonywany u osób (czasami) w wieku 60-65 lat. I po prostu trzeba być 'zdrowym'. Aby móc wykonać przeszczep szpiku pacjent musi być w remisji całkowitej (tzn. przed przeszczep jest leczenie doprowadzające do remisji całkowitej, chemioterapia lub/i radioterapia).

Dawidx napisał/a:
nie mowic ze jej stan jest stabilny

Stan stabilny to jeszcze nie oznacza dobry. Stan stabilny jak sama nazwa wskazuje to stabilizacja (czyli na ten czas nie pogarsza się i się nie poprawia). Ale oczywiście może przyjść nagłe załamanie stanu pacjenta.
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
Caroline 



Dołączyła: 03 Lut 2010
Posty: 662
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Pomogła: 102 razy

 #5  Wysłany: 2013-02-11, 11:17  


Babcia nie dostała sterydów?
Mnie przy chłoniaku ziarniczym odratowano sterydami(choroba bardzo mocno zagalopowała się, kiedy to w jednym szpitalu do którego początkowo mnie kierowano nie podano mi chemii- brak możliwości sprowadzenia winblastyny, a czekaniem do następnego). Tak więc z III spadłam do IV (rozległe masy węzłowe). Morfologia na 25 parametrów to 24 były albo w górę albo w dół. Hemoglobina 6 :/
Dopiero po dexavenie w szpitalu i encortonie w domu się unormowało. Węzły zaczęły znikać a hemoglobina skoczyła do 13.2, tak że już jestem do dwóch podaniach ABVD.
Zapewne wiek oraz stan chorej odegrały tu znaczącą rolę :uuu:
pzdr
_________________
HISTORIA MAMY http://www.forum-onkologi...ejacy-vt599.htm
MOJA HISTORIA http://www.forum-onkologi...olog-vt6463.htm
 
 
Dawidx 


Dołączył: 11 Lut 2013
Posty: 33

 #6  Wysłany: 2013-02-12, 00:26  


Bardzo dziekuje za odpowiedz. To byłem w błedzie, myślałem ze chłoniaki przewlekłe. te z którymi mozna zyc iles lat i tylko obserwowac, są niezłosliwe.
Chodzi o to ze babcia nie była leczona nawet paliatywnie. Po prostu nie dostała nawet takiego leczenia, nic. Ta świadomosc ze nawet nie ma proby przedluzenia jej zycia byla dobijajaca. I nasluchalem sie ze starszym ludziom nie chca podawac chemii bo im szkoda na nich kasy :( dobrze ze prawda jest inna.
Wydaje mi sie ze przeszczep nie powinien byc uzalezniony od wieku, moze byc przeciez schorowany 65 latek i 75 latek w dobrej kondycji- temu 75 latkowi nie dadza juz szans na zycie nawet jak sie okaze ze jest silny? Wiek biologiczny i metrykalny moze sie przeciez roznic. Ale wierze ze lekarze kieruja sie dobrem ludzi i moze czasem robia odstepstwa jak zachoruje osoba 68 letnia i bedzie sie nadawac do przeszczepu to ja beda ratowac? 68 lat to nie jest przeciez jeszcze stary wiek.
Babcia miala chyba agresywnego chłoniaka bo z dnia na dzien straciła siły i nawet pani hematolog po zapoznaniu sie z jej wynikami nie mogła jej leczyć. Nie dostawała zadnych sterydów- lekarze o niczym takim nie wspomnieli.
Babcia dwa razy dostała krew- za pierwszym razem poczuła sie dobrze tylko szkoda ze na tak krótko....potem wrocilo oslabienie, brak apetytu, ciagle polegiwanie, ale nic jej nie bolalo. Co mnie dziwi babcia nie miala zadnych spuchnietych wezlow w chwili wyjrycia choroby, pojawily sie niedlugo przed udarem, strasznie spuchla jej twarz i robilem jej na to oklady z olejku kamforowego, co zalecil lekarz domowy :( Jak zaczely ja bolec te wezly to dostawala .....apap, paracetamol...dopiero mialo sie nia zajac domowe hospicjum. Bol sie dopiero zaczynal ale i tak nie rozumiem dlaczego zostawili nas bez specjalnych lekow przeciwbolowych..
czy to prawda ze pewnien rodzaj chloniakow atakuje ludzi w podeszlym wieku i nie da sie ich nawet leczyc hematologicznie? I ze babcia mogla zachorowac z powodu wieku, bo w starszym wieku czesto ludzie maja problemy z krwia?
Bardzo zaluje ze nie trafiłem na to forum jak babcia zachorowala, mialbym wiecej wiedzy... a tak caly czas sie denerwowalem ze nie jest leczona, ze nie ma nawet proby by chociaz chorobe na chwile powstrzymac... ze pozwalamy jej tak po prostu odejsc...

[ Dodano: 2013-02-12, 00:31 ]
Ciesze sie ze Wasze przypadki były całkiem inne i jesteście zdrowe. Te wszystkie nazwy leków nic mi nie mówią, ale jak sterydy zabiły to paskudztwo to bardzo sie cieszę, mozna z tym walczyc.
Babcia oprocz wieku, miala pewnie całkiem inną odmiane nie ma co porownywac, choroba chorobie nierowna. Przepraszam za ten malo optymistyczny watek tutaj- ale mysle ze chloniak babci był spowodowany wiekiem..

[ Dodano: 2013-02-12, 00:45 ]
Co do stanu zdrowia babci to pielegniarki mówiły ze ma serce jak młody czlowiek, nie brała tez zadnych leków na nic- az do tej diagnozy. Ale miała ponoc rozne nieodkryte choroby spowodowane wiekiem - jednak na zewnatrz nic nie bylo widac. Az do wykrycia choroby miala dobra kondycje. A paliła jak smok cale zycie, po kilka paczek dziennie plus kilka mocnych kaw dziennie...była bardzo energiczna i ta choroba to był kompletny szok :?ale?:
 
vioom 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 1286
Pomógł: 1048 razy

 #7  Wysłany: 2013-02-12, 03:09  


Dawidzie,

Jesteś rozgoryczony, to nic nadzwyczajnego w tak trudnej sytuacji w której się znalazłeś. Postaram się wytłumaczyć Ci temat do końca, tak, żeby nie było żadnych niedomówień, żebyś przestał myśleć o tym "co można było", tylko żebyś zajął się teraźniejszością i przyszłością a o babci myślał tylko w najlepszych wspomnieniach.
Cytat:
Chodzi o to ze babcia nie była leczona nawet paliatywnie. Po prostu nie dostała nawet takiego leczenia, nic. Ta świadomosc ze nawet nie ma proby przedluzenia jej zycia byla dobijajaca. I nasluchalem sie ze starszym ludziom nie chca podawac chemii bo im szkoda na nich kasy :( dobrze ze prawda jest inna.

Dokładnie, prawda jest inna. Każdy szpital otrzymuje za chemioterapię zapłatę z NFZ niezależnie od tego, czy pacjent ma 25 czy 55 lat. Jednak najistotniejszą kwestią są wskazania do leczenia. Nie bez powodu piszemy tutaj wielokrotnie o tym, że chemioterapia musi nieść ze sobą udowodniony zysk! Nie może powodować strat (czyli szybciej doprowadzić do śmierci niż choroba). Nieraz ocena takiego ryzyka jest bardzo trudna, nieraz niemożliwa ale lekarz na podstawie obiektywnych badań i własnego doświadczenia klinicznego podejmuje taką a nie inną decyzję. Musisz się z nią pogodzić. Z tego co piszesz to chemioterapia skróciłaby jeszcze Twojej babci życie.
Cytat:
Wydaje mi sie ze przeszczep nie powinien byc uzalezniony od wieku, moze byc przeciez schorowany 65 latek i 75 latek w dobrej kondycji- temu 75 latkowi nie dadza juz szans na zycie nawet jak sie okaze ze jest silny? Wiek biologiczny i metrykalny moze sie przeciez roznic. Ale wierze ze lekarze kieruja sie dobrem ludzi i moze czasem robia odstepstwa jak zachoruje osoba 68 letnia i bedzie sie nadawac do przeszczepu to ja beda ratowac? 68 lat to nie jest przeciez jeszcze stary wiek.

Masz rację, przede wszystkim znaczenie ma wiek biologiczny. Dlatego do przeszczepu nieraz zakwalifikuje się 60 latek a nieraz nie zakwalifikuje 40 latek. Jednak jak widzisz tutaj różnica nie jest znacząca. Nie można jednak tego odnosić do osoby ponad 80 letniej nawet bardzo "zdrowej"! Poza tym wielu osobom wydaje się, że przeszczep to nic takiego, myślą "zrobimy przeszczep i będzie ok". A to niestety nie prawda. Przeszczep szpiku kostnego (HSCT) lub komórek krwiotwórczych krwi obwodowej (PBSCT) to bardzo skomplikowana procedura. Tak naprawdę, żeby mogło dojść do przeszczepu autologicznego (łatwiejszy i lepiej tolerowany przez chorych) chory musi:
- spełniać surowe kryteria kwalifikacji
- przejść intensywną chemioterapię indukcyjną, która doprowadzi do remisji (bardzo ciężkie leczenie)
- przejść chemioterapię mieloablacyjną lub radioterapię mieloablacyjną (niszczącą cały szpik kostny - brak odporności)
- przejść infuzję pobranych wcześniej komórek, które odbudują szpik
- przejść przez okres odtwarzania szpiku
Jak widzisz przeszczep to jedna z najtrudniejszych i najdroższych procedur medycznych! Mam nadzieję, że teraz masz świadomość jak bardzo był on nierealny w przypadku Twojej babci.
Cytat:
Bol sie dopiero zaczynal ale i tak nie rozumiem dlaczego zostawili nas bez specjalnych lekow przeciwbolowych..

Pamiętaj, że w ogromnej większości przypadków to właśnie sami chorzy lub rodzina muszą poczynić kroki aby otrzymać poprawne leczenie przeciwbólowe. Nieraz onkolog zakłada, że chory jest pod opieką hospicjum, zapomni o to zapytać lub po prostu chory nie zgłasza mu takich dolegliwości, czasami wręcz ukrywa ból przed lekarzem. Przyczyn może być całe mnóstwo.
Cytat:
czy to prawda ze pewnien rodzaj chloniakow atakuje ludzi w podeszlym wieku i nie da sie ich nawet leczyc hematologicznie? I ze babcia mogla zachorowac z powodu wieku, bo w starszym wieku czesto ludzie maja problemy z krwia?

Bardzo prawdopodobne, że Twoja babcia zachorowała właśnie ze względu na wiek. Dlatego większość nowotworów dotyka osoby starsze ponieważ mechanizmy naprawy DNA komórki nie funkcjonują u osób starszych w takim zakresie jak u osób młodych. Dlatego ryzyko nowotworzenia u osób w wieku podeszłym wzrasta wielokrotnie.
Cytat:
Ale miała ponoc rozne nieodkryte choroby spowodowane wiekiem - jednak na zewnatrz nic nie bylo widac.

Gdy pokażę Ci 10 różnych osób i powiem, że 5 z nich jest poważnie chorych nie będziesz w stanie ich wskazać, uwierz :) Jeszcze raz powtórzę - nieważne jak bardzo 80 latek będzie o siebie dbał, zawsze będzie 80 latkiem, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tak działa człowiek, nie mamy na to wpływu.

Pozdrawiam
_________________
www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
 
greg1990 



Dołączył: 25 Wrz 2012
Posty: 203
Pomógł: 66 razy

 #8  Wysłany: 2013-02-12, 07:52  


Jak pierwszy raz dostawałem chemię, to byłem w pokoju z 85 letnim starszym gościem. Bardzo sprawny, pogodny człowiek. Po pierwszej chemii którą dostał(słabszej niż ta standardowa) ta była jego drugą. Pamiętam, że ja wyszedłem już z oddziału, a ten pan został odesłany do domu na tydzień, gdyż wyniki krwii były nie zadowalające.

Niestety tak już jest, że np. młody człowiek właściwie chemii nie odczuwa, a wyniki krwi od chemii do chemii się stabilizują.(widzę na sobie, że jedyne co mam z tej chemii to łysinkę, jestem po 4rech i brak innych objawów) Przy starszym organizmie podanie nawet najsłabszej chemii może zaszkodzić. Albo siądzie wątroba, albo pójdą nerki, albo krwinki, hemoglobina i białe tak spadną, że będzie trzeba krew przetaczać. Ryzyko przewyższa często korzyści.

Leczenie paliatywne, to także często leczenie objawowe doraźne. Twoja babcia przyjmowała leki przeciwbólowe, gdybyście dali znać lekarzowi że są za słabe to dostała by pewnie mocniejsze. Chociaż te mocniejsze także bardzo obciążają organizm - pewnie dlatego zdecydowano się na najbezpieczniejszy paracetamol.
 
Dawidx 


Dołączył: 11 Lut 2013
Posty: 33

 #9  Wysłany: 2013-02-13, 00:37  


Dziękuję Wam za odpowiedzi. Tego wszystkiego nie wytłumaczyli nam lekarze, jak babcia zachorowala to nawet nie mialem pojecia co moze miec wspolnego chloniak z nowotworem krwi, lekarze powinni szczegolowo wyjasniac co i jak
Lekarz oznajmij o diagnozie na korytarzu i na pytanie co jest zainfekowane machnal reka- ze wszystko i ze babcia za chwile umrze i chcial leciec jej to powiedziec! mama postraszyla go sądem jak to zrobi a on sie upieral chcial babcie dobic taka wiadomoscia...Na szczescie mamie udalo sie go powstrzymac i przekazal babci to o co prosila mama, ze ma anemie i musi na siebie uwazac i zdrowo jesc,,,
Patrzylem w wynikach ze nigdzie nie ma przezutow, mialem totalny metlik-bo wszystko kojzraylo mi sie ze zaatakowane sa wszystkie narzady a im chodzilo ze cala krew... i do konca mialem nadzieje ze sie jednak myla skoro nie ma nigdzie przezutow..tak wlasnie lwkarz wytlumaczyl czyli nijak!
Teraz sobie to poukladam, jak wiem jak bylo i ze naprawde nie bylo szans na leczenie babci. Widocznie nie miala takiej szansy jak ten 85 letni pan, pewnie u niego rokowania byly mimo wszystko....Cieszy mnie ze jak jest to mozliwe to probuja leczyc osoby w starszym wieku...Rozumiem ze najczesciej jest to niemozliwe...
Chyba wazne jest to ze po prostu bylismy z babcią, spedzalismy z nia czas, a to ze odeszla w szpitalu a nie w domu bylo niezalezne- po udarze musialo ja zabrac pogotowie, a potem nie chcieli jej wypisac...
U Babci bole sie dopiero zaczynaly...nie przyjmowala jescze lekow przeciwbolowych jak zaczely ja bolec wezly to mielismy tylko apap, tego dnia mial przyjsc lekarz z hospicjum...ale nagle udar, szpital ...
Greg, jest mi bardzo przykro ze zachorowales ale widze ze psychicznie sie nie dales i za chwile bedziesz zdrowy jak ryba. Przepraszam za chaityczne wpisy, wygadanie sie zawsze pomaga dobrze ze jest takie forum choc na pewno wymaga to sily by caly czas siedziec w temacie nowowtworow i wspierac innych..
 
Dawidx 


Dołączył: 11 Lut 2013
Posty: 33

 #10  Wysłany: 2013-02-19, 15:54  


Nie daje mi spokoju jak o tym czytam:

#72 Wysłany: 2012-07-04, 22:15



--------------------------------------------------------------------------------

Nie.
Każdy umrze - to jest 100% pewne.
Ale są sytuacje w rakach, w których lekarz mówi pacjentowi: to już koniec, nic nie da się zrobić i idzie się do domu i jakoś z tym musi pogodzić.

Finlandia napisał:
W chłoniakach tak nie ma, chyba że są jakieś choroby współistniejące wykluczające leczenie lub stan chorego jest już tak bardzo zły (nie mówię tu o stopniu zaawansowania choroby, tylko o ogólnym stanie pacjenta). Inaczej zawsze się jakoś chorego leczy. Oczywiście czasem pacjenci hematoonkologiczni umierają w czasie leczenia, mimo leczenia, z powodu leczenia - ale nie występują niemal sytuacje w których umierają bez możliwości leczenia (chyba że sami z jakiegoś powodu od niego odstępują lub nie da się go przeprowadzić z powodu innej choroby lub złego stanu).

Czyli 99 Procent ludzi na to chorych jest leczonych, a moja babcia była w tym 1 procencie nieleczonych, gdzie nie mogli kompletnie nic zrobic....jestem rozgoryczony, mimo ze wyjasniliscie mi wszystko logicznie za co dziekuje. Jednak nawet Greg napisal ze był w pokoju z 85 letnim panem..ktory mimo takiego wieku chemie dostał.....a moja babcia nie...Mam wrazenie ze tylko ona nie byla leczona, wiem ze to glupie myslenie i nie bylo w jej wypadku szans, ale dlaczego leczyli tego 85 latka? Nie moge sie pogodzic ze smiercia babci, a najbardziej z tym ze nic nie bylo robione, mimo ze wszedzie czytam ze najzlosliwsze chloniaki w ostatnim stadium zaawansowania tez sie da wyleczyc i nie sa takim wyrokiem jak inne nowtory zlosliwe :uuu:
 
Finlandia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Maj 2010
Posty: 1273
Pomogła: 311 razy

 #11  Wysłany: 2013-02-25, 11:49  


Dawidx napisał/a:
Czyli 99 Procent ludzi na to chorych jest leczonych

Czy ja tak napisałam? Skąd sobie wziąłeś te liczby? Napisałam wyraźnie, że jeśli stan pacjenta nie pozwala, to się go nie leczy. Nie z powodu kasy czy czegokolwiek, tylko żeby go nie zabić.
Dawidx napisał/a:
Jednak nawet Greg napisal ze był w pokoju z 85 letnim panem..ktory mimo takiego wieku chemie dostał

A informację, że ten pan dostał chemię tylko dwa razy i potem już nie, czyli że nie udało mu się podać nawet tej słabej chemii w takiej ilości jak zaplanowano, to już postanowiłeś w historii grega nie zauważyć?
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group