1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Ostatnie chwile??
Autor Wiadomość
marysia5 


Dołączyła: 04 Kwi 2012
Posty: 975
Pomogła: 107 razy

 #16  Wysłany: 2016-01-05, 22:25  


Nikke- masz rację, że życie bywa różne i czasami trudno wykrzesać dobre uczucie, ale uwierz, w takich chwilach wszystko traci sens. Przeczytaj kilkakrotnie słowa Marzeny66 - tak pięknie to napisała: " choroba bardzo postępuje i chyba zbliża się do końca. Ludzie mają różne swoje historie ale w obliczu śmierci może łatwiej wybaczyć, żeby później łatwiej się żyło." Mimo złych chwil Mama na pewno bardzo Cię kocha i Ty również. Bądź dzielna. :tull:
_________________
marysia5
 
jolandar35 


Dołączyła: 02 Sie 2013
Posty: 28
Skąd: New York
Pomogła: 9 razy

 #17  Wysłany: 2016-01-06, 05:52  


Droga Nikko ,wspieram Cie mocno w tych chwilach ,bo przezylam podobna sytuacje.Mojej Mamusi juz nie ma ,lecz ja z czystym sumieniem moge sobie spojrzec w twarz .Nie zostawilam Jej w potrzebie ,bylam do konca ,tak jak Ona byla przy mnie gdy bylam mala ,to ona zaprowadzila mnie po raz pierwszy do szkoly ...,pozniej nasze drogi rozeszly sie ...lecz gdy uslyszalam ,ze jest chora zostawilam wszystko aby byc zNia .Byly to tylko dwa niecale miesiace ,lecz wytwalam :mowilam ,ze kocham ,trymalam za reke ,plakalam ,gdy tego nie widziala...powiedziala ,ze przeprasza ,lecz wcale tego nie musiala robic .Bylam tam ,gdzie powinnam byla byc .Balam sie tak jak I Ty ,lecz to jest normalne w takich sytuacjach ,ten starch bedzie Ci towarzyszyl ,lecz tylko Ty mozesz stawic mu czola... wytrzymaj ,badz z Mama ,ona naprawde Cie teraz potrzebuje chociaz moze Ci tego nie powie ,lecz Ty bedziesz mogla pozniej ,gdy wszystko juz dobiegnie konca ,spokojnie spac z poczuciem dobrze spelnionego obowiazku... Trzymaj sie ,bo przed Toba trudne chwile,lecz pozostalo ich juz tak malo.
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #18  Wysłany: 2016-01-09, 19:17  


ja to wszystko wiem, Jestem z nią w tej chorobie od 5,5 roku. Niemniej czuję się jak przybłeda...Ostatni raz rozmawiałam z mamą "normalnie" tydzień temu. Owszem była jakby odlatywała - zasypiała z talerzem, kubkie w ręce... We wtorek dostałam telefon od przyjaciółki mamy - Basi że jest źle, że mama jest prawie nieprzytomna, bez kontaktu... Pojechałam do mamy w środę (bo wolne) Była właściwie normalna choć długo nie bbyłam u niej bo przyjechała ciocia z wujkiem i delikatnie mówiac zrobiło się ciasno... czwartek, piątek zapieprzałam z robotą tak żeby szybko skończyć (na wszelki wypadek) i mieć wyliczenia dla księgowej gotowe. Dziś w pracy telefon od Basi że dzwoniła do niej ciocia że jeśli chcę mamę jeszcze zobaczyć żywą to powinnam zamknąć robotę i natychmiast przyjechać. Tak też uczyniłam, zzadzwoniłam po syna i prościutko mnie zawiózł do mamy.
Mama sprawiała wrażenie nieprzytomnej ale gdy ją dotknęłam ocknęła sie i mnie poznała. ucieszyła sie że przyszłam. Niemniej jej stan troche się pogorszył faktycznie. prawie cały czas podsypiała ale do ubikacji 2 razy z moją pomocą poszła. zjadła może 10 łyżek zupy i wypiła kompot. Na jutro zarzyczyła sobie domowy rosołek - no to sie gotuje. W dalczym ciągu wlewają w mamę kroplówki z wapniem i potasem na zmianę. Nie wiem czemu ma to służyć bo nijak nie poprawia stanu mojej mamy a obawiam się zapytać lekarza że pomyśli o mnie że chce dla niej źle...
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #19  Wysłany: 2016-01-10, 19:41  


Mamie znów się poprawiło :) Już dwie osoby nastraszyła...
Aczkolwiek jak dziś rano zobaczyłam że do mnie dzwoni (!po 10 dniach braku kontaktu!) mało na zawał nie zeszłam... Zażyczyła sobie kamizelkę bo jej zimno w plecy...
Zjadła cały słoiczek rosołu z makaronem zamiast kolacji :roll:
Na koniec mnie zszokowała... Pielęgniarka podpięła jej kroplówkę z potasem... chciałam wziąć ręcznik nie pozwoliła... patrze a kroplówka nie idzie w żyłę tylko w piżamę i w łóżko, szarpnełam się zadzwonić po pielegniarkę a mama na mnie z buzią że nie, bo znowu ją będą kłuć i że ona ma juz dosć tych kroplówek i absolunie mam nigdzie nie iść... Powiedziałąm jej że sama sobie szkodzi. Ja ponoć nie wiem jak to jest... wiem doskonale, kiedyś miesiąc przelezałam pod kroplówkami i wtedy wenflonów w Polsce nie znano i co rusz byłam kłuta w nowe miejsce ze stopami włącznie. Posłuchałam mamy oczywiście, nie poszłam do pielęgniarek choć to może oznaczać że jutro jej stan może się pogorszyć... Cały problem z mamą polega na tym że wszyscy muszą jjej słuchać a po drugie żyły jej się zatykają i nie przyjmują już płynów i wtedy trzeba się wbijać w nowe miejsce... Jedyne co zrobiłam to podłożyłam jej pod tą rękę nieszczęsną pampersa żeby potem w mokrym nie leżała...
Jednocześnie mama wciąż liczy na to że jej się poprawi... Na ten moment już nie bolą jej całe nogi tylko kolana No i żeby te kolana jej przeszły... Mama nie wie że umiera... A może przede mną tylko tak gada żebym w końcu z siebie wydusiła że umiera... a ja nie umiem i nikt nie umie jej tego powiedzieć...
 
Karina Święch 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 16 Lut 2015
Posty: 334
Skąd: Kraków
Pomogła: 83 razy

 #20  Wysłany: 2016-01-10, 20:31  


Fajnie, że mama jest kontaktowa i każda taka chwila jest na wagę złota. Choć od śmierci mojego taty minął prawie rok ja nadal nie wiem co on myślał w tych ostatnich dniach godzinach. Nie rozmawiał o chorobie a tym bardziej o śmierci i na pewno nie oczekiwał że my rozpoczniemy rozmowę na ten temat. Bo taka jest prawda że różne ludzie reagują na chorobę i zbliżającą się śmierć. Wydaje mi się że postawa twojej mama (mojego taty też,) jest jak najbardziej normalna tzn. Zdaje sobie sprawę że odchodzi ale nie zamierza o tym rozmawiać (ty też tego nie rob) tak jak by próbuje wyprzeć ten fakt. Mądra pani psycholog wytłumaczyła mi to w ten sposób że to może być na zasadzie"nie wywołuj wilka z lasu".Nie mów o śmierci bo ona tylko na to czeka. Ja też myślałam że tata coś nam powie, pożegna się ale teraz wiem że dobrze że nam tego Oszczedzi
_________________
Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #21  Wysłany: 2016-01-10, 22:44  


We wtorek i w sobotę ponoć wygladała jak śmierć... Ciocia wspominała tą woskową skórę... Najgorsze że to zobaczył wujek który żyje bez nerek i czeka na przeszczep... Nim to wstrząsneło podobno okropnie. dziś już mama wrecz była rumiana - temperatury nie stwierdziłam...
Ja nie potrafię zacząć jakijkolwiek rozmowy na temat śmierci. Nawet nie jest ustalone w co mama ma być ubrana jak to już nastąpi... Ona wierzy że z tego wyjdzie
 
Karina Święch 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 16 Lut 2015
Posty: 334
Skąd: Kraków
Pomogła: 83 razy

 #22  Wysłany: 2016-01-10, 23:10  


Nie tyle wierzy, co nie dopuszcza do siebie myśli że to jest blisko. Obserwuj mamę, bo na tym etapie choroby wszystko dzieje się bardzo szybko. I nie chodzi mi tu o tygodnie ,dni ale o godziny. Mama przebywa w hospicjum? (Chyba mi to umknęło) jeśli tak to co mówią lekarze
_________________
Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #23  Wysłany: 2016-01-11, 11:21  


Lekarze mówią tylko że niedługo. Ale moja mam już ich ze 2 razy wykiwała więc bojąsię prognozować,
Tak mama leży w Hospicjum od 16.12

[ Dodano: 2016-01-11, 21:44 ]
Kropówki mama ma odstawione, ma spożywać posiłki bogate w wapń i pić ile może Cisowiankę bo ponoć ma najwięcej wapnia... :roll: Mama jej tak mało że raczej uzupelnianie niedoborów z jedzenia odpada, kupiłam jej wapno musujące z polfy niech sobie pije. jakoś nie dowierzam w taką suplementację myślę że jest to raczej działanie psychologiczne. :roll:
 
ogarek nadziei 


Dołączyła: 13 Lis 2015
Posty: 17
Pomogła: 3 razy

 #24  Wysłany: 2016-01-12, 12:59  


Droga nikko przeszłam przez to co Ty. Na szczęście mogłam być przy Mamie cały czas, bo była pod opieką hospicjum domowego. Ciężko to przełknąć, to niedowierzanie i nadzieję ale musisz się z tym zmierzyć. Twojej Mamie nic nie pomoże :-( Nawadnianie pacjenta w fazie terminalnej to przedłużanie jego cierpienia. Zostaw wszystkie inne sprawy i dbaj o Mamę do końca.Czuwaj przy Niej. A rozmowa o śmierci to część żałoby, która zaczyna się nawet za życia. Nie mówię bądź silna, bo to mnie zawsze wkurzało jak do mnie mówili. Rób to co Ci serce i rozum podpowiada. |przytula|
_________________
Zbyt szybko zgasła Twoja gwiazda Mamo 18.12.2015r.
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #25  Wysłany: 2016-01-14, 12:00  


Tylko że ja nie moge całkiem wszystkiego rzucić... Mam pracę w której nikt mnie nie zastąpi niestety. Syna którego niestety trzeba pilnować bo jak się popuści to mu wszelkie hamulce puszczają... Na codzień w domu jestem jedyną dorosłą osobą , 2x w miesiącu zjeżdża do domu mój partner...
Nie mniej podjęłam decyzję że urwę z pracy 3 godziny dla mamy prawie codziennie. Akurat będzie to wypadało tak że brat już od niej wyjdzie a ja przyjdę...
 
ogarek nadziei 


Dołączyła: 13 Lis 2015
Posty: 17
Pomogła: 3 razy

 #26  Wysłany: 2016-01-14, 12:28  


Dobrze, że jeszcze masz brata. Ja sama opiekowałam się trzema domami,o pracy nie było mowy, nikt by tego nie zrozumiał, bo kto by chciał mieć pracownika, który musi nagle wyjść z pracy :( Ciężkie chwile przechodzisz. Dobrze, że masz pracę, brata. W takich chwilach nie ma słów ani pocieszenia ani dobrej porady co zrobić, co dalej... Człowiek, szczególnie kobieta, sama nie zdaje sobie sprawy ile potrafi udźwignąć psychicznie. Widać jesteś zorganizowaną kobietą a to Ci bardzo pomoże. Pomimo wszystko myślami jestem przy Tobie. :|
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #27  Wysłany: 2016-01-14, 13:27  


Źle napisałam, to brat mamy, jeden z trzech żyjących, jest jeszcze siostra i przyjaciółka najlepsza na świecie. Ja jestem jedynaczką niestety.
Jeśli chodzi o pracę to mam mały sklepik ale z trudną branżą i dorosłe dzieci nie dadzą rady go "za mnie" poprowadzić. Natomiast nie mam szefa który będziemi truł że się zwalniam bo muszę... Jedynie czekają mnie wypominki klientów którzy będą mieli pecha... Ale tak jest już od roku, bo źle zrobiło się w zeszłym roku pod koniec stycznia...
 
Karina Święch 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 16 Lut 2015
Posty: 334
Skąd: Kraków
Pomogła: 83 razy

 #28  Wysłany: 2016-01-14, 13:48  


Dopiero w tak ekstremalnych sytuacjach widać jak człowiek potrafi się zorganizować. Niestety po wszystkim kiedy adrenalina spadnie jest tzw.efekt balonika ,bo nawet nie zdajemy sobie sprawę w jak wielkim stresie żyjemy w czasie choroby najbliższych. Ja po śmierci taty zorientowałam się że schudłam 10 kilo w dwa miesiące, włosy ,paznokcie, skóra dramat i infekcja za infekcją. "Zadbaj o siebie"tak mówią wszyscy a ty odpowiadasz"moze później"
_________________
Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
 
nikka 


Dołączyła: 02 Wrz 2010
Posty: 109
Pomogła: 12 razy

 #29  Wysłany: 2016-01-14, 14:30  


Oj jakbym schudła to bym się wcale nie pogniewała :roll: Ale o czasie tylko dla siebie to pomarzyć tylko mogę... Z reguły pada stwierdzenie o Boże już północ... trzeba iść spać... Jak mama w szpitalu to przynajmniej odpada mi sprzatanie uniej, ale u mnie nikt mnie nie wyręczy no chyba że zrobię dziką awanturę... Taki już mój "murzyński" los...

[ Dodano: 2016-01-14, 21:16 ]
Chyba do mamy dociera co się dzieje... dziś pytała panią psycholog o możliwość sprowadzenia notariusza :( Nam nic o tym nie mówiła, oficjalnie nic nie wiemy... Nakazała zakuppodkoszulkow z długim rękawem i telefonu komórkowego
No i już nie wstaje z łóżka :(Pani doktór mówi że to juz niewiele czasu zostało... :(
Niemogę u mamy siedzieć bo muszęmieć pieczę nad moim mało zrównoważonym dzieckiem...
 
ogarek nadziei 


Dołączyła: 13 Lis 2015
Posty: 17
Pomogła: 3 razy

 #30  Wysłany: 2016-01-15, 12:13  


Karino widzę,że niedługo będzie rok jak Twój Tata odszedł. U mnie jest "na świeżo". Czuję jakbym stała w miejscu a świat się rusza obok mnie. Ze mną też tak się stało. Choć nie mam nadwagi, spodnie które nosiłam, po śmierci Mamy, poczułam jak mam puste nogawki,zrobiły się luźne. Stan wizualny bardzo się zmienił postarzałam się o 20 lat w ciągu kilku dni. Masz rację z tym dbaniem o siebie, nawet najzwyklejszym wszystko jest na później, wszystko nie ważne. Nawet do lekarza się wybrać...
Nikka współczuję Tobie,że jeszcze syn Ci dokłada. Co do notariusza to bardzo dobry pomysł. Choć wydaje się,że to ostatnia z rzeczy na teraz, to warto. Nasze prawo jest tak pokręcone, że później jest trudniej wszystko ogarnąć i uporządkować. Moja Mama sama od siebie stwierdziła,że czas na pisanie testamentu. Zdążyła przed odejściem w pełnej świadomości. Wiedziała, że nie wyzdrowieje :-( Jeśli lekarz mówi,że koniec już blisko, zapewne tak będzie. Oni w hospicjach to wiedzą. Nikt tylko nie powie ile dokładnie czasu.
Nika mam nadzieję, że chociaż Ty miałaś mamę wystarczająco długo a Twoje dzieci babcię. Może w końcu przejrzą na oczy i będą Twoim wsparciem |przytula|
_________________
Zbyt szybko zgasła Twoja gwiazda Mamo 18.12.2015r.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group