1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Międzybłonniak a chemia
Autor Wiadomość
tola1983 


Dołączyła: 17 Lis 2013
Posty: 57
Skąd: Bytom
Pomogła: 9 razy

 #1  Wysłany: 2016-02-26, 00:24  Międzybłonniak a chemia


Witam Was wszystkich na forum ponownie.....Myślałam ,że los i życie odpuści mi trochę w temacie raka po śmierci mojego tatka lecz nie trwało to zbyt długo ....Od tygodnia mam babuszkę w szpitalu , dziś Pani docent potwierdziła nasze obawy : rak międzybłoniak opłucnej. Jutro babka ma zostać przewieziona do innego szpitala ( bo leży na oddziale wewnętrznym) i mają zapaść dalsze decyzje co do ewentualnego leczenia ....

Babcia ma 79 lat , serducho ledwo bijące , bardzo słabe ekg...schudła w ostatnim czasie tak mocno ,że chwieje się przy każdym podmuchu wiatru ...je jak ptaszek ...wiem ,że to to choróbsko i nie zmuszamy jej do niczego .....
Zastanawiam się jak ten rodzaj raka ma się do chemioterapii , czytałam że do leczenia kwalifikuje się osoby o wyłącznie " poprawnym " stanie zdrowia .....Czy ktoś w tym temacie może mi pomóc .... Jak to naprawdę wygląda ?

A druga sprawa ....czy gdyby lekarze zdecydowali się jednak na podjęcie prób leczenia czy zgadzać się na podawanie tej chemii? Czy to jej całkiem nie wyniszczy ? Czy mam prawo zadecydować o dokładaniu jej bólu?

biję się z myślami co robić żeby było dobrze .....znów wróciły wspomnienia wyjęte z najciemniejszej szuflady , wrócił ból i smutek ....

Wiecie , że nie boję się tematu śmierci bo musiałam się z nią pogodzić gdy odchodził mój najbliższy tato ....chciałabym tylko zapewnić jej godne warunki odejścia - by nie potrzebnie się nie truła , nie cierpiała .....Myślicie że powinna za wszelką cenę walczyć ? Moja rodzina nie potrafi sobie radzić z takimi decyzjami ....wciąż pytają mnie co dalej , co robimy a ja się boję że jak podejmę złą decyzję i jej zaszkodzę będę miała wyrzuty sumienia , boję się że po raz drugi sobie z tym mogę nie poradzić ....
_________________
Tatko odszedł 22.11.2013
Babcia odeszła 20.04.2016
 
 
Ania1905 


Dołączyła: 20 Sty 2016
Posty: 54
Pomogła: 2 razy

 #2  Wysłany: 2016-02-26, 14:59  


Witaj,

Mój tata walczy z tą chorobą od listopada 2015. Może nasz wątek coś Ci podpowie http://www.forum-onkologi...any-vt12861.htm

Z tego co nam mówiono, faktycznie chemioterapię stosuje się u osób z ogólnym dobrym stanem zdrowia. Mój tatko się załapał, bo wcześniej na nic tak naprawdę nie chorował. Tak do tygodnia po podaniu pierwszej chemii był bardzo osłabiony, ale w ogólnym stanie lepszym niż przed chemią. Teraz to nie ten sam człowiek, widać w nim siły i "życie". I przede wszystkim mówi, że dobrze się czuje. Nie ma takich bóli jak jeszcze w styczniu czy na początku lutego i przede wszystkim nie ma takich problemów z oddychaniem. Wyniki z krwi też całkiem dobre. Za tydzień kolejna chemia. Zobaczymy jak tym razem będzie się czuł. Wiem, że to ciężkie decyzje, ale akurat mój tata bardzo czekał na rozpoczęcie chemioterapii i naświetlań.
 
tola1983 


Dołączyła: 17 Lis 2013
Posty: 57
Skąd: Bytom
Pomogła: 9 razy

 #3  Wysłany: 2016-02-26, 15:47  


Dziękuje za odpowiedź ...myślałam całą noc , rozmawiałam dziś z lekarzem prowadzącym ją na oddziale wewnętrznym i prawdopodobnie nie zdecydujemy się na tą chemię :( to by ją wykończyło ....
W poniedziałek mam podejść po wypis i chyba pozostaje tylko zgłosić się do hospicjum domowego z prośbą o wsparcie ......
_________________
Tatko odszedł 22.11.2013
Babcia odeszła 20.04.2016
 
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #4  Wysłany: 2016-02-26, 18:06  


tola1983,

Nie znam się na tym raku, ale przeszłam cierpienie najbliższych w chorobie nowotworowej.

tola1983 napisał/a:
Babcia ma 79 lat , serducho ledwo bijące , bardzo słabe ekg...schudła w ostatnim czasie tak mocno ,że chwieje się przy każdym podmuchu wiatru ...je jak ptaszek


To wszystko może być przeciwwskazaniem do dalszego leczenia. Sama się zastanawiasz, czy Babcię męczyć dodatkowo chemią, tylko ten problem może zostać sam rozwiązany właśnie przez stan Babci.

Ja jestem zdania, tylko się tym nie sugeruj, to moje osobiste doświadczenie, że jeśli pacjent jest słaby, widać, że choroba postępuje, że brak jest jakiejkolwiek nadziei, lekarze sugerują, że chemia bardziej wymęczy a efekty mogą być żadne, że lepiej zadbać o jakość życia to skłaniałabym się ku temu. Lepiej wtedy zapewnić dobrą opiekę, komfort tych iluś tam dni/miesięcy niż narażać na kolejne cierpienia, wyniszczenie organizmu i dodatkowe objawy jak skutki chemii. Jak napisałam, nie kieruj się moim podejściem, bo do każdego przypadku trzeba podchodzić indywidualnie, jak jest jakaś szansa to trzeba z niej skorzystać.

Musicie porozmawiać z lekarzem i to On powinien Wam pokazać wszystkie plusy i minusy leczenia i wtedy podejmiecie decyzję.

Hospicjum jak najbardziej powinniście szybko załatwiać.

Pozdrawiam i przykro mi, że znowu się zmagasz z chorobą.
 
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #5  Wysłany: 2016-02-26, 18:24  


Najprawdopodobniej chemia nie zostanie juz podana ze wzgledu na zly stan zdrowia, ale mojim zdaniem o tym powinni zadecydowac specjalisci onkologi, oni wiedza kiedy to chemioterapia przyniesie skutki a kiedy szkody.

Musisz wiedziec ze bez chemi ta choroba postepuje bardzo szybko, i moze naprawde przyniesc cierpienie.

W pierwszej kolejnosci ustaw sie w kolejke do Hospicium.

Twoje nocne przemyslenia moga w przyszlosci spowodowac wiele pytan do samej siebie i wyrzuty sumienia, pozwol aby specjalisci Tobie doradzili, nie jest to decyzja ktora powinno sie podejmowac pod wplywem emocji i bez konsultacji z ludzmi ktorzy "zjedli na tym zeby".
 
tola1983 


Dołączyła: 17 Lis 2013
Posty: 57
Skąd: Bytom
Pomogła: 9 razy

 #6  Wysłany: 2016-04-11, 18:53  


Moi drodzy ...
Historię znacie ...rozpoznanie międzybłoniaka opłucnej z naciekami na żebra , przeponę ...
Walczymy .
Proszę powiedzcie mi jak wyglądały ostatnie dni u Waszych bliskich w tym rodzaju raka...
Babcia od kilku dni jest już wyłącznie na kroplówkach , przerzut w przełyku zrobił swoje i nie potrafi już nic poza łykiem wody zrobić , inne rzeczy zwraca natychmiast ....o jedzeniu nie ma mowy , babcia przestała wstawać nawet na siku ...walczymy z odleżynami , załatwianiem się do pampersów - lecz brak ruchu , spożywania pokarmów , ból - zrobił swoje i wydaje mi się że zbliża się to o czym każdy boi się myśleć ....

Chciałam zapytać czy ktoś z Was przeżył z bliskimi te stadium , czy to już to .... Ja się nie boję jej śmierci - myślę że dla niej śmierć przy tym bólu który teraz jej dokucza to wybawienie. Boję się tylko że przez to ,że jesteśmy tam cały czas moje dziecko znów będzie musiało to oglądać ...tego bym nie chciała . Dopiero wyciągnęłam go z traumy po utracie kochanego dziadka - chcę mu zaoszczędzić tego stresu i się go w tych ostatnich dniach " pozbyć "....

Myślicie że ten stan babci wskazuje że odchodzi? U mojego taty było inaczej , wiedziałam że to ostatnie dni - po tym jak stopniowo wyłączały mu się funkcje życiowe ( przestał jeść, załatwiać się , spał cały czas ) tu ciężko mi te objawy wychwycić :(
_________________
Tatko odszedł 22.11.2013
Babcia odeszła 20.04.2016
 
 
Spinqa84 


Dołączyła: 07 Mar 2016
Posty: 79
Skąd: Kraków
Pomogła: 7 razy

 #7  Wysłany: 2016-04-11, 21:34  


U mojego Taty stan pogorszył się gwałtownie, jeszcze przedostatniego dnia wstał sam do ubikacji. Jednak kilka dni wcześniej wyostrzyły mu się rysy... Dla mnie ostatecznym sygnałem był fakt, że nie jest w stanie przełknąć wody, którą podawałam mu strzykawką. Oprócz zaniku odruchu przełykania pojawiły się niedomknięte powieki (chory śpi, ale widać mu białka oczu), nie miał też w ogóle siły zmienić pozycji - gdy noga/ręka spadła mu z łóżka, trzeba było je układać z powrotem, bo sam nie był w stanie ich podnieść.
Wiem, że u niektórych sinieją ( w zasadzie fioletowieją) dłonie i stopy, a oddech jest bulgoczący i jak "ze studni".
Trudno wyrokować na odległość. Jestem pewna, że poznasz po objawach, że nadchodzi czas.
Mnie już po śmierci Taty bardzo pomógł ten artykuł i świadomość, że tak naprawdę wszyscy odchodzimy tak samo i zgodnie z tymi samymi "regułami", ale może Tobie przydadzą się opisane w nim symptomy:
http://www.deon.pl/inteli...iera-cialo.html
 
tola1983 


Dołączyła: 17 Lis 2013
Posty: 57
Skąd: Bytom
Pomogła: 9 razy

 #8  Wysłany: 2016-04-14, 00:35  


Dziękuje Spinqa84....
Właśnie tak czuję że to już bardzo blisko znowu....
Dziś od samego rana babcia jakaś inna :( jakby wyostrzyły jej się rysy twarzy jeszcze bardziej , na nosie pojawiło się takie zagłębienie - chyba go wcześniej aż tak nie było widać ...mimo że od kilkunastu dni była bardzo słaba - dziś twierdziła że nic ją nie boli ....
Nogi obie ma tak opuchnięte że szok ...masowałam je ale na nic to niestety...Patrzy gdzieś przed siebie - jak pytam co tam widzi to mówi, że tak sobie patrzy....

Od 4 dni dostaje kroplówki- czytam tu i sama już nie wiem czy to dobrze czy źle ....Jutro o 8 będzie nasza Pani doktor to zapytam czy to już agonia i czy na pewno trzeba ją nawadniać .....
Boję się ,że zostało już bardzo maleńko czasu .........
_________________
Tatko odszedł 22.11.2013
Babcia odeszła 20.04.2016
 
 
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #9  Wysłany: 2016-04-14, 07:59  


Niestety ale wszystko wskazuje ze niestety ale nie zostalo juz duzo czasu, ile nie wie nikt bo kazdy organizm walczy z choroba w inny sposob.

U nas na dobe przed odejsciem pojawily sie takie jakby ostrzejsze rysy twarzy, dolka na nosie nie zauwazylem, ale twarz zrobila sie bledsza i rzeczywiscie wyostrzyly sie rysy twarzy, w podobnym czasie tez zaczelo sie bulgotanie i bezdech.

U nas nie bylo zadnego nawadniania czy tez kroplowek, w momencie kiedy Tesc juz nie chcial/niemogl brac tabletek, gdy stan sie pogorszy na tyle ze nie mial sily wrocic z toalety, zastosowano morfine podskorna przeciwbolowo co z 50 plastra wprowadzilo go w stan "upojenia narkotycznego", dzieki czemu odchodzil w spokoju, nie bal sie smierci bo do konca zdaje sie nie wiedzial ze odchodzi...

Podczas sakramentu namaszczenia, jeszcze zanim podalismy morfine wydawal zyc juz w swojim swiecie, byc moze przerzuty do mozgu to spowodowaly.

Pielegniarka powiedziala ze nie przedluza sie cierpienia chorego w takim stanie...

Zycze wam duzo sily w te ciezkie dni.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #10  Wysłany: 2016-04-14, 16:09  


tola1983,

Babci stan jest poważny, porozmawiaj z lekarzem czy kroplówki są konieczne, nie zawsze są wskazane.

pozdrawiam
 
tola1983 


Dołączyła: 17 Lis 2013
Posty: 57
Skąd: Bytom
Pomogła: 9 razy

 #11  Wysłany: 2016-04-20, 12:16  


Jestem załamana tym co się dzieje :( nie wyobrażałam sobie w najgorszych koszmarach po śmierci mojego taty ,że ta babci będzie tak trudna....

Babcia od czterech dni umiera....miała dzień poprawy i kolejne są coraz gorsze. Odstawiliśmy kroplówki , organizm zaczął się odwadniać ...była senna wrócił ból...nie była wstanie podnieść ręki ani nawet lekko dupy do zmiany pampersa ...płakała non stop i jęczała ...od dwóch dni jest mega gorzej ....twarz babci to już nie ta twarz - zapadnięte oczodoły , oczy zamknięte jakby sklejone już nie otwierają się wcale , ręce i nogi sine, odleżyny tak wielkie że przy zmianie opatrunku człowiek sam płaczr ....i najgorsze jest to że krzyczy z bólu co 3 minuty ....to nie jest jęk to krzyk całym gardłem ...nie wiem skąd u niej siła by wydobywać z siebie przez 24 godziny taki krzyk ...ale jest to nie do zniesienia :( . Plastry z morfiną , tramal ... nie pomagają :( nic....słychać tylko jęki i krzyki :( Myslałam że te objawy mówią że już odchodzi .Była dziś lekarka z hospicjum i mówi że ciało faktycznie umiera , sinieje bo ustaje krążenie , ale serce....serce bije jeszcze mocno :( i te męczarnie potrwają jeszcze trochę .....

Jak żyć , jak na to patrzeć , jak patrzeć na ból ze świadomością że nie potrafi się przynieść ulgi ....czekać na śmierć jak na wybawienie :( ....a ta nie nadchodzi ....
_________________
Tatko odszedł 22.11.2013
Babcia odeszła 20.04.2016
 
 
Terlewa 


Dołączyła: 28 Cze 2011
Posty: 645
Skąd: Warszawa
Pomogła: 87 razy

 #12  Wysłany: 2016-04-20, 13:14  


Może wizyta księdza pomoże Babci odejść w spokoju ? wielu osobom pomaga.
Serdecznie pozdrawiam
_________________
Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
 
Marcin J 


Dołączył: 01 Gru 2015
Posty: 665
Skąd: Trojmiasto
Pomógł: 91 razy

 #13  Wysłany: 2016-04-20, 14:37  


!Jak to mozliwe ze bylo HD a Babcia tak cierpi z bolu!
Dlaczego pielegniarka nie zalorzyla wklocia podskornego i nie zlecila morfiny, dzwoncie do HD, niech opanuja bol ktory towarzyszy jej odchodzeniu, wiem bo przechodzilem przez to, ale u nas udalo sie opanowac bol, babcie boli cale cialo, skora wszystko, ja jak tescia podnosilem wyzej by ulrzyc mu w oddechu to tez mowil ala,ala, tuz po tym zostala podana morfina, i my kontynuowalismy jej podawanie do momentu odejscia.

Ksiadz i sakrament namaszczenia tez moga pomoc odejsc Babci.
_________________
NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #14  Wysłany: 2016-04-20, 16:05  


tola1983,

Nie rozumiem jak można patrzeć na takie cierpienie, to jest nieludzkie. Natychmiast robiłabym wszystko, żeby ulżyć babci. Była pielęgniarka z HD i co nie widziała cierpienia i krzyku babci? powinna powiadomić lekarza i trzeba zmienić, zwiększyć, nie wiem cokolwiek zrobić żeby babci ulżyć. Miałam w rodzinie kilka przypadków raka w różnych miejscach i też bóle były ogromne z jękami i krzykami włącznie ale mogło to trwać tylko chwilę zanim nie przywołałam lekarza i nie wdrożył lepszego sposobu opanowania bólu. Da się to zrobić i powinniście wszystko zrobić, żeby babci ulżyć.

Babcia odchodzi, wszystko na to wskazuje ale zróbcie coś żeby nie umierała w męczarniach.
Ach.
 
angelaa 


Dołączyła: 07 Gru 2015
Posty: 64
Pomogła: 1 raz

 #15  Wysłany: 2016-04-21, 07:43  


Witaj, przykro mi. U nas bylo to samo. Tata stal sie spokojny dopiero 5 godzin przed smiercia.. a tak od wtorku do piatku praktycznie nie spal tylko krzyczal.. powiedzieli, ze to mozg takie sygnaly mu wysyla, ale ze nie cierpi, bo mial maksymalne dawki lekow przeciwbolowych i uspokajajacych.. nie bardzo idzie w to woerzyc gdy tych jekow i krzykow sie slucha, i nic nie pomaga, ale moze trzeba w to wierzyc i tego sie trzymac, ze u Twojej babci jest to samo? :( nie wiem.. bardzo mi przykro
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group