1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
liczne przerzuty
Autor Wiadomość
etylka 


Dołączyła: 30 Lip 2012
Posty: 13

 #1  Wysłany: 2012-08-02, 12:32  liczne przerzuty


Witam

Niestety nie znam sie na tej całej terminologi medycznej, nie znam szczegółów dotyczących badań, aktualnych wyników. Wszystko dzieje sie tak szybko, że nawet nie nadążam.

Mój dziadek (74 lata) od lutego zaczął sie dziwnie czuć, więc poszedł na badania. Ogólnie okazało sie że praca nerek jest nieprawidłowa. Stwierdzono u niego niewydolność nerek ale jeszcze bez potrzeby dializowania. W kwietniu trafił do szpitala na badania i wtedy wyniki wskazały na markery nowotworowe CA19-9, było ich ponad 800U/ml.
Zrobiono usg trzustki, wątroby i innych w tych okolicach. Wszystko było w porządku, nic nie wskazywało na zmiany. Zrobiono kolonoskopie i endoskopie. Wszystko w porządku. Dziadek zacząl sie coraz bardziej źle czuć. Z pogodnego, wiecznie zapracowanego człowieka nagle zrobił sie leżocy i ciągle zmęczony. Wysyłano go od lekarza do lekarza, nefrolog, urolog, internista. Każdy mówił że nic sie nie dzieje a mimo to przepisywali leki, zastrzyki.
Nagle dziadek zaczął widzieć podwójnie, zawroty głowy i inne. Okulista stwierdził ze prawdopodobnie jakiś nerw został uszkodzony. Z każdym dniem było już coraz gorzej. Coraz słabszy, cały czas leał, spał. Na początku lipca przestał jeść bo ciągle wymiotował, nie pił, bardzo sie odwodnił. Kiedy zadzwoniliśmy po karetke przyjechali i powiedzieli że taki stan jest normalny przy niewydolności nerek.

Na szczęście dziadek dwa tygodnie temu trafił do szpitala. Codziennie badania. MArkery nowotworowe w ciągu tych dwóch tygodni wzrosły do około 7000U/ml. Dziadek cały czas na kroplówkach wzmacniających, zaczął jeść, rozmawiać, nawet wstawać. Ciągle szukali co jest, ale nie mogli znaleźdź. Wczoraj miał TK jamy brzusznej. Okazało sie że są bardzo rozległe przerzuty. Wiem że na pewno trzustka, wątroba, kości. Nie mogą znaleźdź ogniska. Dzisiaj lekarz nie dał nawet nadzieji na jakiegkolwiek leczenie bo za dużo narządów jest zaatakowanych. Dziek choć o niczym nie wie znów przestał jeść i ma nudności. Dzisiaj popołudniu ma byc konsultacja z onkologiem (dziadek leży na nefrologii).

Nie wiem dokladnie jaki jest stan, co jest zaatakowane i jak wygladaja wyniki. Nie miałam siły o to pytać. Chciałam tylko żeby ktoś poeiwedział co teraz będzie, jak to będzie wyglądało? wyjdzie ze szpitala? co mogą robić? ile zostało czasu? czy ogniska mogą nie znaleźdź nawet do końca?

Ja wiem że to starszy człowiek, że czasem tak bywa. Ale ja jeszcze nie jestem gotowa... tak bardzo sie obwiniam że wcześniej z pod ziemi nie wyciągnęłam kogoś kto mógłby pomóc ;((

na śmierć bliskich, nigdy nie ma odpowiedniego momentu..
 
kam 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Gru 2009
Posty: 349
Skąd: Warszawa
Pomogła: 35 razy

 #2  Wysłany: 2012-08-02, 13:51  


etylka napisał/a:
na śmierć bliskich, nigdy nie ma odpowiedniego momentu..

tak, to prawda
wszyscy przez to przechodzimy.

podajesz trochę za mało danych by ktoś kompetentny mógł ci pomóc. jedynie widać że choroba jest zaawansowana (rozsiew nowotworowy).

dużo siły i zdrowia
_________________
Mamusia 20.05.1957 - 21.06.2012 [*]
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #3  Wysłany: 2012-08-02, 13:59  


etylka napisał/a:
czy ogniska mogą nie znaleźdź nawet do końca?

Tak, jest to możliwe.

etylka napisał/a:
jak to będzie wyglądało? wyjdzie ze szpitala?

Prawdopodobnie dziadek zostanie wypisany, myślę że w tej sytuacji warto pomyśleć o hospicjum domowym / stacjonarnym.
_________________
 
etylka 


Dołączyła: 30 Lip 2012
Posty: 13

 #4  Wysłany: 2012-08-02, 17:09  


nie moge dodać wyników dziadka ze względu na to że jeszcze jest w szpitalu i wszystko ma przy sobie.
na czym polega pomoc hospicjum domowego?
w jaki sposób teraz będzie wyglądała choroba dziadka? dostanie leki przeciwbólowe? czy możliwym jest żeby w żaden sposób nie mogli spowolnić śmierci?
czy on może umrzeć w każdym momencie?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #5  Wysłany: 2012-08-02, 17:59  


etylka napisał/a:
na czym polega pomoc hospicjum domowego?

Pacjent pozostaje w domu, jednak będąc zapisanym do takiego hospicjum jest pod opieką tamtejszego lekarza i pielęgniarek. W praktyce wygląda to tak, iż lekarz przyjeżdża na wizyty 1-2 x w tygodniu (zależy od placówki), zaś pielęgniarka bywa częściej, plus oczywiście stany nagłe, kiedy macie możliwość wezwać pielęgniarkę czy lekarza gdy dzieje się coś niepokojącego. Jest to więc duże poczucie bezpieczeństwa zarówno dla pacjenta, jak i dla rodziny - wiecie, że nie jesteście sami, zawsze jest ktoś, kto Wam pomoże, przepisze leki, wykona pewne procedury bądź nauczy Was ich wykonywania.

Adresy hospicjów z różnych województw dostępne są na stronie naszej Fundacji: http://fundacja-onkologic...y/hospicja.html

etylka napisał/a:
dostanie leki przeciwbólowe?

Z pewnością powinien.

etylka napisał/a:
czy możliwym jest żeby w żaden sposób nie mogli spowolnić śmierci?

Nie wiem dokładnie co rozumiesz przez powyższe, jednak takim "spowalnianiem śmierci" (jeśli dobrze Cię rozumiem) jest leczenie paliatywne - nie prowadzące do trwałego wyleczenia pacjenta, a wydłużające mu życie. Tutaj jednak nie wiemy nawet z jakim dokładnie nowotworem mamy do czynienia, nie można więc wdrożyć odpowiedniego leczenia (o ile w ogóle pozwałaby na to stan pacjenta).
W tej sytuacji pozostaje leczenie objawowe - uśmierzanie bólu etc.

Nie wykonywano np. badania PET? RTG/TK klatki piersiowej? TK miednicy mniejszej?
_________________
 
etylka 


Dołączyła: 30 Lip 2012
Posty: 13

 #6  Wysłany: 2012-08-02, 18:08  


miał robione usg pęcherza bo również podejrzewali że to pęcherz. dziś powiedzieli że ni znaleźli ogniska a więc przypuszczam że pęcherz jest zaatakowany ale to nie źródło. może konsultacja z onkologiem będzie bardziej pomocna bo tak jak pisałam dziadek leży na nefrologi i to tam lekarka szukała przyczyny stanu zdrowia.

jeśli nie znajdzie sie ogniska to nie da sie wdrążyć leczenia paliatywnego tak?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #7  Wysłany: 2012-08-02, 19:24  


etylka napisał/a:
jeśli nie znajdzie sie ogniska to nie da sie wdrążyć leczenia paliatywnego tak?

Jeśli mamy na myśli chemioterapię, to niestety nie.
_________________
 
ewik 


Dołączyła: 08 Paź 2010
Posty: 159
Skąd: Warszawa
Pomogła: 20 razy

 #8  Wysłany: 2012-08-03, 07:09  


nie mamy wyników badań, ale jeśli pojawiła sie niewydolność nerek, to niestety podanie chemii - nawet gdyby udało się zidentyfikować źródło pierwotne rozsiewu - może nie być możliwe.

przykro mi bardzo...
_________________
pozdrawiam,
Ewik
 
etylka 


Dołączyła: 30 Lip 2012
Posty: 13

 #9  Wysłany: 2012-08-03, 17:02  


onkolog powiedział że nie podejmie sie leczenia nie znając ogniska nowotworu. aby poznać z jakim ma do czynienia można zrobić wycinek.to jedyne wyjście. lekarka powiedziała że zabieg jest krótki ale dziadek jest zbyt słaby żeby do niego przystąpić, że musieliby najpierw go wzmocnić. dziadek powiedział że zdecydowałby sie na ten zabieg, bo jakie ma inne wyjście.

a ja chciałam zapytać czy uważacie że powinien sie mu poddać? często słyszałam że takie otwarcie jeszcze bardziej pomaga sie rakowi rozejść. czy ten prosty zabieg mógłby doprowadzić dziadka do śmierci?

prawdopodobnie był już u niego chirurg, ale od dziadka trudno jest sie dowiedzieć co powiedział. tym bardziej że dziadek nie wie że jest tyle licznych przerzutów. wie tylko że jest rak a nie mogą zlokalizować ogniska. dzisiaj nawet powiedział że może akurat nie jest złośliwy.... tak bardzo rozczula mnie ta jego niewiedza i bezbronność...
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #10  Wysłany: 2012-08-03, 19:14  


etylka napisał/a:
można zrobić wycinek.to jedyne wyjście. lekarka powiedziała że zabieg jest krótki ale dziadek jest zbyt słaby żeby do niego przystąpić, że musieliby najpierw go wzmocnić.

A skąd dokładnie lekarka chciałaby pobrać ów wycinek?
_________________
 
etylka 


Dołączyła: 30 Lip 2012
Posty: 13

 #11  Wysłany: 2012-08-03, 19:31  


nie powiedzieli. kiedy chirurg przyszedł do dziadka to pytał czy nie ma gdzieś na ciele jakiegoś znamienia, to wskazał na taką narośl. ale nic więcej nie powiedział. jutro postaram sie dowiedzieć czegos od lekarza.
 
etylka 


Dołączyła: 30 Lip 2012
Posty: 13

 #12  Wysłany: 2012-08-21, 08:16  


długo sie nie odzywałam. Dziadek jest w domu pod opieką hospicjum domowego. Zrobiono mu wycinek, z miejsca przy kości miednicy, miał tam jakiegoś wyczuwalnego guza. Nie ma jeszcze wyniku, ale lekarz powiedział że zrobione było to tylko dla niego, żeby wiedział ze coś robią bo i tak lecyć sie już go nie da. Nie moge uwierzyć w jak szybkim czasie to diabelstwo sie rozwija. Kiedy dwa tyg temu wrócił ze szpitala jeszcze rozmawiał, sam wstawał do toalety. Dziś jest o 20kg chudszy, nie może sie sam już poruszać, jeść. Nic...
Ma przyklejony połowe plastra, bierze połowe tabletki morfiny 20mg. Od kiedy to zażywa nie ma z nim kontaktu. Nie wiem czy mimo wszystko dawka nie jest za silna. Leży tylko i patrzy w jeden punkt. Reaguje na swoje imie. Czasem cos odpowiada, ale czasem mówi od rzeczy.
Ale do rzeczy, dziś rano zwymiotował krwią. Powiadomiliśmy pielęgniarke dyżurną i powiedziała że jak jeszcze sie to powtórzy to zadzwonić po pogotowie. Słychać jakby coś mu sie cofało. Ciągle kaszle. Od czego mogą pojawiać sie takie wymioty? czy może to być spowodowane lekami? jedzeniem? (wczoraj zjadł troche rosołu i jednego placka z jabłkami).

Babcia dała sie przekonać na hospicjum stacjonarne. Ona też coraz gorzej sie czuje, myślę że z nerwów. Strasznie patrzy sie na to kiedy ktoś umiera.. niby w szybkim a jednak powolnym tempie.
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #13  Wysłany: 2012-08-21, 14:00  


etylka napisał/a:
ziś rano zwymiotował krwią. Powiadomiliśmy pielęgniarke dyżurną i powiedziała że jak jeszcze sie to powtórzy to zadzwonić po pogotowie. Słychać jakby coś mu sie cofało. Ciągle kaszle. Od czego mogą pojawiać sie takie wymioty? czy może to być spowodowane lekami? jedzeniem? (wczoraj zjadł troche rosołu i jednego placka z jabłkami).

Samym jedzeniem raczej nie, być może to kwestia jakiegoś wrzodu żołądka, który pękł, ewentualnie ran/żylaków w przełyku, jakiegoś podrażnienia. Krwi było dużo? Jakiego była koloru?
_________________
 
etylka 


Dołączyła: 30 Lip 2012
Posty: 13

 #14  Wysłany: 2012-08-21, 21:16  


krew była wręcz koloru czarnego. taka fusowata.
zdarzyło sie to raz jeszcze więc zadzwoniłam na pogotowie. zabrali dziadka i stwierdzili krwawienie z żołądka. teraz leży w szpitalu. ciągle ma otwarte oczy, charczy, czasem kaszle. nie rozmawia z nami chociaż do lekarza sie odezwał, kiedy zapytał czy go coś boli powiedział że nie. myślę jednak że to stan agonalny..

chciałam zapytać o inne rzeczy. czy jeśli dziadek jest pod opieką hospicjum domowego i na poniedziałek jest umówiona wizyta psychologa, to czy gdyby dziadek już nie przeżył to nadal z tej wizyty możemy skorzystać? chodzi mi o babcie, bo bardzo to wszystko przeżywa. zresztą my też..
druga sprawa to morfina. z opakowania wzięte zostały z 4 tabletki. jeśli sie już nie przyda to w jaki sposób ja zutylizować? nie chciałabym by pozostała w domu a wydaje mi sie że od tak nie można jej wyrzucić do śmieci.
trzecia sprawa to profilaktyka. rodzicie dziadka zmarli na raka. u niego choroba również może mieć uwarunkowania genetyczne. jak mam uchronić moją mame- a jego córkę od tej wstrętnej choroby? jakie badania należy wykonać? kiedy sie je powtarza?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #15  Wysłany: 2012-08-21, 21:43  


etylka napisał/a:
czy jeśli dziadek jest pod opieką hospicjum domowego i na poniedziałek jest umówiona wizyta psychologa, to czy gdyby dziadek już nie przeżył to nadal z tej wizyty możemy skorzystać? chodzi mi o babcie, bo bardzo to wszystko przeżywa. zresztą my też..

Myślę, że hospicjum nie powinno robić problemów z taką wizytą - w końcu zajmują się zarówno chorymi, jak i ich bliskimi, przynajmniej tak być powinno.

etylka napisał/a:
druga sprawa to morfina. z opakowania wzięte zostały z 4 tabletki. jeśli sie już nie przyda to w jaki sposób ja zutylizować? nie chciałabym by pozostała w domu a wydaje mi sie że od tak nie można jej wyrzucić do śmieci.

Możesz ją spróbować oddać np. do hospicjum, albo do utylizacji do apteki, która ma pojemnik do składowania leków przeznaczonych do utylizacji.

etylka napisał/a:
trzecia sprawa to profilaktyka. rodzicie dziadka zmarli na raka. u niego choroba również może mieć uwarunkowania genetyczne. jak mam uchronić moją mame- a jego córkę od tej wstrętnej choroby? jakie badania należy wykonać? kiedy sie je powtarza?

Kolonoskopia, profilaktycznie zalecana po 50 roku życia teoretycznie raz na 10 lat, natomiast u osób u których bliscy krewni chorowali na raka jelita grubego jest zalecana już od 40 roku życia.
_________________
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group