1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
kubanetka - komentarze
Autor Wiadomość
madziorek
[konto usunięte]



Posty: 0

 #1  Wysłany: 2010-07-15, 20:50  kubanetka - komentarze


>> Komentarze dotyczą tego wątku <<


Czy posiadacie już wynik wycinka??
Nie daj się zbyć u radiologa, wyproś najbliższy termin.
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #2  Wysłany: 2010-07-15, 21:24  


Jeszcze nie posiadamy, mial byc wczoraj, ale jeszcze nie dotarł, ale napewno do 20.07 musi byc . Poza tym, po tym co lekarze powiedzieli i biorąc pod uwagę fakt, że są przerzuty do mózgu, jakoś nie czekam specjalnie na ten wyniki....
 
kasiab 


Dołączyła: 07 Lip 2010
Posty: 9

 #3  Wysłany: 2010-07-15, 21:58  


Nie trać nadziei, może tydzień , może miesiąc, może dwa..... Czas pokaże. Teraz ciesz się czasem, który Wam, pozostał. Moja mama też umiera na raka płuc, tez ma przerzuty do mózgu , ale też do kręgosłupa. Czekamy na radioterapię paliatywną. Mama zdążyła wziąść dwie chemie paliatywne. Choroba ją zabiera. Cieszę się każdym dniem, każdą wizytą w szpitalu na oddziale paliatywnym. Ludzie tam są wspaniali, lekarze, sanitariusze, pielęgniarki. Nic nie poradzimy, że nasi bliscy odchodzą. Bądźmy z nimi i cieszmy się ,że mamy czas aby z nimi być. Na tym forum jest wielu wspaniałych ludzi, zaglądam tu każdego dnia i jeszcze nikt nie zostawił mnie bez pomocy czy odpowiedzi na dręczące mnie myśli czy pytania.
Trzymaj się kubanetko, serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinę , trzymajcie się razem w tych trudnych chwilach, bo to jest najważniejsze.
Kasia
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #4  Wysłany: 2010-07-16, 16:33  


Kochani,
pisalam już o moim tacie - choroba nie wybiera, przychodzi kiedy ma na to ochotę, nie pyta czy może wpaśc....
Do nas wpadła tuż przed moim planowanym weselem, Wesele było planowane już rok temu , duże na 120 osób, wg planu ma się odbyc na poczatku wrzesnia. Problem w tym, ze nie wiem czy go teraz nie odwołac. Jak tata był w szpitalu pytałam lekarki dyżurującej o tą sprawę, powiedziała, ze by przyspieszyła wesele bo tata może nie dożyc, z kolei inna powiedzała, ze nie wie jak się to będzie rozwijało.
Z weselem decyzja ostateczna musi zapaśc za 2 tygodnie, bo trzeba pieniadze wszedzie powpłacac - nie wiemy co w tej sytuacji robic - z jednej strony super by było żeby tata wytrzymał i był z nami, tylko sam Bóg wie kiedy będzi echiał Tatę zabrac....
Czy może był ktoś w takiej sytuacji??
pozdrawiam
 
Finlandia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Maj 2010
Posty: 1273
Pomogła: 311 razy

 #5  Wysłany: 2010-07-16, 16:55  


My jedziemy w sierpniu na wesele kuzyna mojego chłopaka. Ojciec panny młodej umarł niedawno na raka - nie odwołali wesela, zgodnie z jego wolą. Mój wujek planuje wesele na przyszły rok, chociaż moja babcia umiera na raka jelita grubego. I powiem szczerze - tak bym właśnie zrobiła, nie przesuwała ani nie odwoływała wesela. Zwłaszcza, że takie wyczekiwanie, posiadanie celu typu "muszę wytrzymać do wesela" może w jakiś tajemniczy sposób podtrzymać przy życiu. Jednak to są decyzje tak osobiste (nie mówiąc już o tym, jak trudne logistycznie), że trudno coś doradzać. Niektórzy nie wyobrażają sobie wesela w czasie żałoby - i to tez rozumiem.
_________________
 
 
lemonnka 



Dołączyła: 29 Lip 2009
Posty: 28

 #6  Wysłany: 2010-07-16, 19:59  


Kubanetka moja siostra ma zaplanowane wesele na 2 października, nasz tata chorował od zeszłego lata, niestety w maju tego roku, pojawiły sie kolejne przerzuty, tez nie wiedzielismy co robic z weselem jak tata został w hospicjum. Lekarz nam od razu powiedział ze nie doczeka wesela, tata na tyle byl sprawny umyslowo, pomimo licznych przerzutów w glowie, ze jesli przyspieszylibysmy termin to zaczał by sie zastanawiac dlaczego, w koncu on tez caly czas twierdzil ze wyjdzie z tego i innej opcji nie przyjmował. Niestety po trzech tygodniach zmarł i na kilka dni przed śmiercia, chyba juz dał za wygraną i powiedział do mojej siostry, ze mają sie dobrze bawić na weselu... strasznie to przykre, ale mysle, że dobrze postąpilismy nie przekładając wesela, bo to spowodowałoby domysły, że jest coraz gorzej i mogłoby tate jeszcze załamac, Wesele wiec bedzie, ale nie takie jak zwykle bywa, smutek straszny i pustka... decyzja taka to juz indywidualna sprawa, choć czasem trudno ja podjac


[komentarz dodany przez: kubanetka: 2010-07-26, 21:56 ]
Swoją drogą ten lekarz jest jedynym optymistą - my widząc jak tata słabnie boimy się że nie doczeka początku września kiedy mam zaplanowane wesele ( tak na nie czekał), jednak lekarz powiedział że tata ma duże szanse zeby doczekac tego dnia - duże nie oznacza 100%. Nie wiem co o tym myślec, cała rodzina i moja i narzeczonego mysli co zrobic z tym weselem.
 
Grażyna 



Dołączyła: 29 Lip 2010
Posty: 15
Skąd: Częstochowa

 #7  Wysłany: 2010-08-01, 09:16  


Kubanetko uważam,że na świetlanie głowy jest bardzo ważne i na pewno poprawi konfort życia. Mojego męża na pierwsze 5 naświetlań wieżliśmy na łóżku. potem była chemia, którą bardzo ciężko zniósł i wówczas miałam mieszane uczucia, czy mam prawo narażać go na takie cierpienie, ale dzisiaj wiem że warto było walczyć, bo po pierwszym cyklu 5 chemii nastąpiło 80% poprawy. Przez 7 miesięcy prawie normalne życie, a poten znowu progresja, ale wiem ,że trzeba walczyć do końca.


[komentarz dodany przez: kubanetka: 2010-08-02, 09:31]
Grażynko, dzieki za mobilizację do walki:)
(...)
Wasz historia pokazuje, że warto walczyć o każdy dzień.
(...)
[ Dodano: 2010-08-02, 09:31 ]
Grażynko piszesz, że na pierwsze 5 naświetlań wieżliście na łóżku - czy mąż miał jeszcze później jakieś naświetlania??
 
 
lopenka 



Dołączyła: 16 Lis 2009
Posty: 235
Skąd: Kłodzko
Pomogła: 17 razy

 #8  Wysłany: 2010-08-02, 09:00  


Mój Tatko jak miał przerzut do móżdzku to właśnie takie miał objawy jak Twój Tatko. Utrata równowagi, niedowład.kubanetka, przyjżyj się Tacie czy czasami nie ucieka mu oko. u mojego tak było, co nas bardzo niepokoiło. I niestety mieliśmy rację. :cry: przykre ale prawdziwe.
 
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #9  Wysłany: 2010-08-02, 09:34  


Lopenka , w czym mieliście rację??
 
Grażyna 



Dołączyła: 29 Lip 2010
Posty: 15
Skąd: Częstochowa

 #10  Wysłany: 2010-08-02, 10:54  


Kubanetko mój mąż miał 5 naświetlań na głowę , potem kiedy stanął na nogi, bo taki był warunek podania chemii dostał 5 chemii i po miesiącu zrobiono mu TK głowy i płuc. W głowie został tylko 1 guzek i do tego o połowę mniejszy, a w płucu 80% poprawy. Onkolog zlecił jeszcze 5 naświetlań na głowę i 10 na płuco. Rezultat 7 miesięcy normalnego życia. Na głowę wziął wszystko co możliwe już więcej nie może, ale nie ma takiej potrzeby, bo kiedy narzekał, że go bolą nogi i nie może chodzić to lekarz przypuszczał, że mogą być dalsze przerzuty i zlecił rezonans magnetyczny. Na szczęście głowa czysta, a chodzić nie może, bo jest słaby po chemii. To niszczy cały organizm.Trzymaj się dzielnie.
 
 
lopenka 



Dołączyła: 16 Lis 2009
Posty: 235
Skąd: Kłodzko
Pomogła: 17 razy

 #11  Wysłany: 2010-08-02, 11:46  


kubanetka, mieliśmy racj co do przerzutów. Wiedziałam, że Tatko ma przerzuty do mózgu. Lekarze to potwierdzili. Dokładnie to był przerzut do móżdzku. Guz z móżdzku został wycięty, a po 5 miesiącach Tatko miał już 5 przerzutów w mózgu.
 
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #12  Wysłany: 2010-08-02, 12:17  


Teraz rozumiem co miałaś na myśli;)
 
lopenka 



Dołączyła: 16 Lis 2009
Posty: 235
Skąd: Kłodzko
Pomogła: 17 razy

 #13  Wysłany: 2010-08-02, 12:47  


:!1!: |buziaki| super. jakby coś to pytaj w miarę możliwości pomogę :)


[komentarz dodany przez: kubanetka: 2010-08-05, 15:26]
Przykro mi że muszę to powiedzieć, ale praca z wieloma lekarzami jest trudna - nie przedstawiają dokładnie działania, nie wyjaśniają co i jak. W sumie w klinice radiologii spotkałam się z przyjemnym podejściem - tylko, że ten lekarz był radiologiem i powiedział, że nie pomoże mi w sprawie chemioterapii, bo nie jest specjalistą, ale stwierdził, że w tego typu nowotworach jest ona skuteczna dlatego powinnam się udać do lekarza z tatą - ale dopiero po dwóch tygodniach po zakończeniu radioterapii, co potwierdził inny lekarz.
 
 
banialuka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Lut 2009
Posty: 1294
Pomogła: 235 razy

 #14  Wysłany: 2010-08-11, 07:51  


kubanetka nie wiem czy w każdym szpitalu tak jest, ale wydaje mi sie ze tak, u nas jest tak że mamcia jedzie ok. 8 rano ma pobierana krew a potem siedzi na korytarzu i czeka do 10-11 na wyniki i wtedy zapada decyzja o podaniu chemii. Jesli wyniki sa dobre to chemia zostaje podana, a jesli złe to do domu.
_________________
Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
 
 
ja100 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 08 Cze 2010
Posty: 1343
Skąd: Dolny Śląsk
Pomogła: 162 razy

 #15  Wysłany: 2010-08-11, 07:55  


ja mam o 7.30 pobieraną krew, czekam na wynik (jak narazie było wszystko w porządku). około 8.30 chemia, a o 11 wracam do domu

pozdrawiam:)
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group