1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Guz śródpiersia - od czego zacząć..
Autor Wiadomość
junglist 



Dołączyła: 27 Mar 2011
Posty: 31
Skąd: łódzkie

 #31  Wysłany: 2011-04-25, 21:04  


Święta minęły nam spokojnie, ale....żeby nie było zbyt pięknie, to dziś od obiadu tata cały czas ma mdłości i wymioty :uuu: .
Mija ósmy dzień od zakończenia chemii i zastanawiam się, czy to może być jeszcze skutek uboczny chemii, po takim czasie?
Z leków przeciwwymiotnych tata cały czas bierze Atosse (1 x dziennie) i Metoclopramid (2 razy dziennie)a wymioty pojawiły się dziś po raz pierwszy od rozpoczęcia leczenia.

[ Dodano: 2011-04-25, 21:08 ]
kubanetka napisał/a:
Mój Tata ma 57, także powinien mieć jeszcze trochę lat przed sobą.

Ale niestety palenie przez 40 lat papierosów, swoje pewnie zrobiło.


Dokładnie, mój tata też palił od 17 roku życia. 5 lat temu rzucił, ale od jakiegoś roku znów wrócił do palenia. Teraz ze strachu przed chorobą nie pali. Dodatkowo tata wiele lat pracował jako spawacz, wdychał te różne pyły powstające podczas spawania, co na pewno tez przyczyniło się do powstania choroby...

[ Dodano: 2011-04-25, 21:47 ]
Rozmawiałam z tatą i chyba nie są to zwyczajne wymioty.
Tata opisuje to tak, jakby "coś" stało mu w przełyku i właśnie od tego ma nudności. Wydala taką "dziwną ślinę", jak on to określa.
Powyższe objawy pojawiły się dziś po tym, jak tata zjadł rosół (już od ilku dni miał na niego ochotę). Rosół jest raczej ciężkostrawny, czy może być powodem tego co się dzieje z tatą?

[ Dodano: 2011-04-26, 09:34 ]
Nie wiem co robic. Tata od wczoraj południa nic nie zjadł, bardzo mało pije, cały czas odkrztusza ślinę. Nie chce przyjmować tabletek, bo zwraca je. Gdzie dzwonić? Na pogotowie? Na opiekę lekarza hospiscyjnego domowego na razie oczekujemy - jesteśmy w kolejce... :uuu: Tata mówi, że chce iść do szpitala, że tam mu na pewno pomogą.
 
junglist 



Dołączyła: 27 Mar 2011
Posty: 31
Skąd: łódzkie

 #32  Wysłany: 2011-04-26, 23:26  


Tatus trafil dzisiaj na oddzial paliatywny w naszym miescie, w zwiazku z trwajacymi od wczoraj trudnosciami w przyjmowaniu pokarmow i lekow. Odczuwal rowniez wiekszy niz dotychczas bol w okolicy tylnej klatki pierusiowej. Podano mu kroplowki z lekami i po poludniu bylo juz troche lepiej.
Wydaje nam sie,ze przynajmniej czesciowo wyjasnilo sie, skad pojawily sie problemy z polykaniem oraz mdlosci. Otoz dzis wieczorem podczas kaszlu tata wykrztusil ...(teraz przepraszam za szczegolowosc opisu ;) ) spory kawalek miesa, ktore zjadl wczoraj na obiad.Wygladalo na kompletnie niestrawione :| , jakby sie gdzies zatrzymalo w przelyku i uwieralo, powodujac mdlosci. Po tym incydencie tatus poczul ulge i wprawdzie ze strachem,ale zaczal pic nutridrinka. Bylam u Niego do 21-wszej i juz w ogole nie mial mdlosci.

Zastanawiam sie, co sie dzieje w przewodze pokarmowym taty.Czy to kwestia naciekow nowotworowych, ktore moga utrudniac przesuwanie pokarmow, czy raczej guz naciska na przewod, przez co wieksze pokarmy moga sie zaklinowac? Wykonywana w marcu gastroskopia wskazywala na jakis 'ucisk z zewnatrz'...Jutro beda tacie robic badanie,chyba usg, moze sie czegos wiecej dowiemy.

PS Przepraszam za pisanie bez polskich znakow, chyba niezbyt estetycznie to wyglada, ale pisze dzis na pozyczonym, malym komputerze i dziwnie sie na nim operuje klawiatura :fucc:
 
voli 



Dołączył: 10 Sty 2011
Posty: 96
Skąd: Kraków
Pomógł: 15 razy

 #33  Wysłany: 2011-04-27, 01:09  


Witaj,

Mój tato miał podobny problem, on był taki skryty że nie chciał nikomu nic powiedzieć jak go boli itp. Mama okropnie sie martwiła, a on nie chciał tego. Ostatnio jadł bardzo drobne kawałeczki bułki czy też innych pokarmów. Ukradkiem dawał mięso psu, a mama mówiła, że skarżył się ze nie moze tabletek przelykac bo cos mu przeszkadza. Mysle ze zwiazane to jest wlasnie z rakiem i jego naciekaniem. Życzę sił i wytrwałości. Spędzaj z tatą jak najwięcej czasu. Masz okazję powiedzieć to czego nigdy nie udało się powiedziec.

Pozdrawiam,
Tomek
_________________
Per aspera ad astra... - 09.04.2011 [*]
 
 
ADANNA 


Dołączyła: 20 Mar 2011
Posty: 28
Pomogła: 2 razy

 #34  Wysłany: 2011-05-03, 21:57  


Witaj

Moja mama też chorowała na drobnokomórkowego raka płuc , miała także ogromnego guza śródpiersia . Przez zwężony przełyk nie mogła połykać dużych kawałków pokarmu , ksztusiła się .
Rozdrabniajcie tacie posiłki , najlepiej miksujcie , umożliwi mu to lepsze przełykanie i zaoszczędzi dodatkowego cierpienia .
Życzę Ci dużo siły , wiary i nadziei .

Pozdrawiam Cię i ściskam mocno :tull:
_________________
adanna
 
junglist 



Dołączyła: 27 Mar 2011
Posty: 31
Skąd: łódzkie

 #35  Wysłany: 2011-05-04, 10:21  


Adanna, voli - dzięki za słowa wsparcia.

Tata był dwa dni na oddz.paliatywnym na obserwacji. Teraz jest w domu, problemy z przełykaniem trochę się uspokoiły.
Plus pobytu w szpitalu był taki, że tata przekonał się, jak wspaniała jest opieka na oddziale paliatywnym w naszym mieście (w tym samym miejscu jest też hospicjum). Pielęgniarki i lekarze są naprawdę mili, cierpliwi, wyrozumiali. Zupełnie inaczej niż w łódzkim szpitalu.
Tata był zadowolony z opieki i już nie boi się tego oddziału.

W szpitalu przepisali tatusiowu Dexametaznon 2-2-0, także bierze go już tydzień. Twierdzi, że jakby lżej oddycha.
Wyczytałam, że Dexametazon poprawia również apetyt. Jak na razie tego nie zuwazyłam u taty:-( Mam nadziję, że może zacznie działać, bo z jedzeniem jest kiepsko. Tata w ogóle nie chce jeść warzyw gotowanych, mięsa (nawet rozdrobnionego). Mama stara się gotować jak najbardziej zdrowe i wartosciowe pokarmy a tata nie chce jeść i koniec. Jego ulubione jedzenie, to chleb, ziemniaki itp... wszystko co generalnie nie ma prawie żadnych wartości.
Jedynie pije Nutridrinki 1 szt dziennie. Nie wiem już co robić, bo mama jest trochę podłamana tym niejedzeniem, denerwuje się na tatę, że powinien jeść wartościowe rzeczy a on nie chce i kropka. Mama nie wie już co gotować.

P.S. Zbliża się druga seria chemii (11.05). Czy zbyt niska waga może być przeciwwskazaniem do wlewu?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #36  Wysłany: 2011-05-04, 10:30  


Zbyt niska waga może mieć odzwierciedlenie w wynikach morfologii, więc jeśli już to bardziej pod tym kątem może mieć znaczenie przy kwalifikacji. Oczywiście przy widocznym wyniszczeniu pacjenta również odstępuje się od chemii.
Przy znacznej utracie wagi na pewno na nowo wyliczą BSA i mogą dać inne (mniejsze) dawki cytostatyków.

Co do jedzenia - nie skupiajcie się na tym, by jedzenie miało dużo witamin czy innych wartościowych składników, niech tata je to na co ma ochotę. Jeśli są to chleb i ziemniaki - niech i tak będzie. Jeden wypity na dzień Nutridrink to i tak dobrze.
_________________
 
junglist 



Dołączyła: 27 Mar 2011
Posty: 31
Skąd: łódzkie

 #37  Wysłany: 2011-05-09, 00:21  


Dziś spędziłam z tatą więcej czasu, po trzydniowej nieobecności spowodowanej moim wyjazdem. Opiszę moje obserwacje co do jego stanu.

Tacie zaczynają (dopiero po ponad 2 tyg. od pierwszej CHTH :shock: ) wypadać włoski. Pocieszamy go, że to jest "pryszcz" wobec innych możliwych skutków ubocznych i oby tylko takie były sktuki kolejnych dawek.

Tata skarży się ostatnio na silne bóle w okolicacj lewej łopatki, które promienują wzdłuż lewej ręki. Mama dzwoniła w tej sprawie do pielęgniarki, bo bałyśmy się że to może coś od serca się dzieje. Przyjechała, zrobiła zastrzyk przeciwbólowy, dała kilka szt dodatkowych tabletek przeciwbólowych (do stosowania pod język) i zwiększyła dwkę Deksametazonu z 2-2-0 na 4-4-0. Zdziwiła mnie tak duża dawka tego leku, czy ktoś Was/Waszych bliskich zażywał taką ilość?
W sumie nadal nie wiemy czy te bóle mają coś wspólnego z sercem. Ja myślę sobie, że może to powodować naciekanie nowotworu na te okolice, choć sama nie wiem co byłoby gorsze dla taty :-(

[ Dodano: 2011-05-09, 00:32 ]
Poza tym tatuś czuje się różnie, jeden dzień jest lepszy, drugi gorszy. Zazwyczaj gorsze są poranki (słabość, ból ręki), później w ciągu dnia jest lepiej.
Bidulek stara się nie narzekać, szczególnie przy mamie, która strasznie panikuje. Jednak gdy jestem z nim sama, tłumaczy mi, że czuje taki jakiś niepokój, szczególnie przez ucisk w klatce piersiowej. Dokucza mu też częste odbijanie (w zasadzie samym powietrzem).

Najbardziej zmartwiło mnie, jak mi dziś tato powiedział, że ma wrażenie lekkiego puchnięcia stóp w okolicy kostek. Obejrzałam je dokładnie i szczerze mówiąc na moje oko na razie nie jest to zauważalne, ale pamiętam, że w postach innych osób przewijał się ten problem i nie wróżył dobrze :-( Muszę jeszcze raz poszukać o tym na formum.
 
kubanetka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 15 Lip 2010
Posty: 523
Pomogła: 97 razy

 #38  Wysłany: 2011-05-09, 08:34  


Mój Tata ma wiele podobnych dolegliwości do Twojego Taty w tej chwili, ale tez podczas trwania choroby męczyły go takie dolegliwości, jak:

- ból lewej ręki, szczególnie jak wstaje i zakaszle - nikt nam nigdy nie powiedział czy to jest od naciekania nowotworu, ale myślę, że on jest sprawcą. Tata bierze leki przecibólowe tylko. Cały czas go tam pobolewa, raz mniej raz więcej;

- Częste odbijanie również jest, ale szczególnie po jedzeniu - nie wiem czy powietrzem, bo moj Tata bardzo mało chce mówić;

- puchnięcie kostek też mieliśmy - pomogła tabletka moczopędna raz na dzień - puchnięcie może być spowodowane gorszą pracą nerek, która nie oczyszcza organizmu z moczu za dobrze. U nas w strakcie chemii, taki incydent miał miejsce, że najpierw puchły kostki, później lekko przechodziło a potem przeszło to w wielką opuchliznę całej nogi. Ale te tabletki plus zastrzyki z heparyny ( na incedenty zakrzepowe) całkowicie zlikwidowały tą opuchliznę.
 
junglist 



Dołączyła: 27 Mar 2011
Posty: 31
Skąd: łódzkie

 #39  Wysłany: 2011-05-09, 09:37  


kubanetka napisał/a:
puchnięcie może być spowodowane gorszą pracą nerek, która nie oczyszcza organizmu z moczu za dobrze. U nas w strakcie chemii, taki incydent miał miejsce, że najpierw puchły kostki, później lekko przechodziło a potem przeszło to w wielką opuchliznę całej nogi. Ale te tabletki plus zastrzyki z heparyny ( na incedenty zakrzepowe) całkowicie zlikwidowały tą opuchliznę.


Wiesz Kubanetko, nie pomyślałabym że opuchlizna nóg może mieć coś wspólnego z nerkami (jak ja jeszcze mało wiem o tym choróbsku:-(), byłam przekonana, że to jest związane z krążeniem. Musimy obserwować nogi i w razie czego alrmować pielęgniarkę.

U mojego taty objawy kliniczne pojawiły się między końcem stycznia a lutym br, także choruje znacznie krócej od Twojego taty. Chociaż może to źle powiedziane,że choruje krócej, bo nie jestem pewna, czy tata nie ukrywał dolegliwości, które pojawiały się u niego już wcześniej. Tata jest bardzo skryty i małomówny, nigdy nie dbał zanadto o siebie, domyślam się, że nawet gdy go coś bolało, tłumaczył sobie, że na pewno przejdzie i się nie skarżył.

P.S. Teraz, z perspektywy czasu przypominam sobie, jak w sierpniu ubiegłego roku tata podjął się położenia kostki wokół grobu swojej mamy (koniecznie chciał to zrobić sam).To była naprawdę ciężka praca, gdy go po niego przyjeżdżałam po całym dniu układania, to prawie się zataczał ze zmęczenia od noszenia ciężarów w upale.
Jeszcze w styczniu, gdy były spore śnieżyce, dojeżdzał do pracy parę dobrych km na rowerze (gdzie ledwie dało się jechać samochodem :roll: ) Cieżko bylo mi go przekonać, aby dał się podwozić samochodem.Jak zawsze, nie chciał mi sprawiać kłopotu :-(
Na pewno w tym czasie guz był już wielki...

[ Dodano: 2011-05-10, 00:04 ]
Dziś byl ciezki dzien.
Dopiero niedawno wyszedl od taty lekarz hospicyjny. Odwiedzil nas wieczorem,aby dowiezc brakujace leki, ale widzac stan taty zostal, zbadal go, opukal. Diagnoza - plyn w lewym plucu i brzuchu. Trzeba bedzie upuscic plynu, aby ulzyc tacie w oddychaniu.Rano mamy sie stawic z tata na oddziale paliatywnym w tym celu.Lekarz ocenil, ze na chemie nie ma co taty zabierac, bo i tak nie zostalaby podana, trzeba sie teraz skupic na pomocy doraznej.
Tak wiec, zamiast na chemioterapie w srode, jutro jedziemy na paliatyw.
Nie wiem jak zalatwic sprawe umowionej na srode chemii. Zadzwonic na oddzial odwolac termin i co, od razu prosic o zapisanie na nastepny? Przeciez nawet nie wiem kiedy tata bedzie w lepszym stanie...
Czy ten plyn w plucach i brzuchu jest oznaka, ze stan jest coraz gorszy i moze przekreslic zupelnie kolejna chemioterapie? Czy moze to byc stan przejsciowy i bedzie jeszcze lepiej? Boze....mam tyle pytan i bardzo sie boje :-(
 
junglist 



Dołączyła: 27 Mar 2011
Posty: 31
Skąd: łódzkie

 #40  Wysłany: 2011-05-10, 13:47  


Bardzo proszę o komentarz do aktualnychywyników mojego taty. Sprawa jest o tyle pilna, że na jutro mamy umówioną drugą serię chemii w Łodzi a tata wylądował w szpitalu w naszym mieście z podejrzeniem puchliny brzusznej i niewydolnością oddechową. Jutro z rana będzie wiadomo jak długo będą tatę hospitalizować z tego powodu.Niestety dziś muszę zadzwonić do Łodzi, żeby zapytać co dalej z drugą serią CHTH. Zanim zadzwonię, chciałabym choc mniej więcej zorientować się czy wyniki krwi nie dają przeciwskazań do wlewu. Jeśli by tak było, to będę próbowała przesunąć termin na np za kilka dni.
Jesli jednak te wyniki wypadają słabo, nie będę nalegać na ten wlew.
Domyślam się, że w Łodzi mogą mnie zbyć, więc chciałabym być przygotwana..
Proszę o pomoc.





Wyniki 10.05.2011.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 300 raz(y) 501,89 KB

Wyniki 10.05.2011A.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2069 raz(y) 244,4 KB

Wyniki 10.05.2011B.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 1866 raz(y) 260,59 KB

 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #41  Wysłany: 2011-05-10, 14:00  


Bardzo wysokie leukocyty, lekko obniżona hemoglobina.
Do Łodzi dzwoń teraz i powiedz im, że jest wysoka leukocytoza a pacjent przyjęty do szpitala z powodu podejrzenia niewydolności oddechowej i wodobrzusza. Dzwoń teraz, bo potem już nikt nie będzie odbierał telefonu a lekarze skończą pracę - łap ich póki możesz.
Ale wątpię, żeby zdecydowali się podać chemię.
_________________
 
junglist 



Dołączyła: 27 Mar 2011
Posty: 31
Skąd: łódzkie

 #42  Wysłany: 2011-05-10, 14:59  


absenteeism -> wielkie dzieki za szybką odpowiedź. Już dzwoniłam, o dziwo akurat zastałam naszą lekarkę. Jeszcze nie zdązyłam dokonczyć zdania, z jakiego powodu tatacie pogorszył się stan a już odpowiedź brzmiała: To proszę nie do nas dzwonić z takimi problemami (sic!). Ja rozumiem, że oni nie leczą/łagodzą duszności itp... ale chociaż by wysłuchali co dokladnie się dzieje z pacjentem.
No w każdym razie jakoś udało mi się wspomnieć jak sprawa wygląda. Oczywiście jutrzejsza chemia odpada. Lekarka zasugerowała, żeby najlepiej zadzwonił do niej lekarz prowadzący tatę na miejscu i jeśli uda mu się tatę "podleczyć" to ustali następny termin. Niestety naszej lekarki nie będzie na oddziale od jutra do 19 maja:-( także nawet gdyby tata czuł się lepiej, to nic nie zdziałamy przed 19-tym - czy dobrze rozumiem?
W ogóle zastanawia mnie jak to się organizacyjnie w Łodzi odbywa - czy przyjąć na CHTh może tylko lekarz prowadzący?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #43  Wysłany: 2011-05-10, 15:10  


W Łodzi to naprawdę bywa różnie...
Generalnie gdybyście ustalili chemię na dany termin, i nagle Waszej lekarki by nie było, a Tata zakwalifikowałby się na chemię, to jest szansa, że przejąłby Was ktoś inny. Natomiast jeśli nagle będziecie chcieli się "wbić" na oddział, bo Tata będzie podleczony, a lekarki prowadzącej nie będzie, to wątpię żeby ktoś chciał Was przejąć.

Na jakim oddziale w ogóle się leczycie w Łodzi?
_________________
 
junglist 



Dołączyła: 27 Mar 2011
Posty: 31
Skąd: łódzkie

 #44  Wysłany: 2011-05-10, 15:19  


My jesteśmy na Chemioterapii obok Rozrostowego.
Tak się właśnie domyślałam, że może być ciężko wbić się po tym, jak przepadnie ustalony termin.
Jeszcze biorę taką opcję pod uwagę (zakładając że tacie się polepszy w tym tygodniu), żeby na poniedziałek umówić się na wizytę pryw. u orydnatorki oddziału (tak jak za pierwszym razem), z nadzieją że ona znów nas skieruje na oddział "od ręki". Z drugiej strony podejrzewam, że może byc niezadowolona, że przychodzę znów do niej, skoro już wcześniej przekazała tatę pod opiekę danej lekarki...

[ Dodano: 2011-05-10, 15:21 ]
..ale z trzeciej strony parząc, jak ma być niezadowolona, że ktoś przychodzi do niej prywatnie, prawda? :)
 
voli 



Dołączył: 10 Sty 2011
Posty: 96
Skąd: Kraków
Pomógł: 15 razy

 #45  Wysłany: 2011-05-10, 15:32  


Nie masz nic do stracenia, tak jak napisałaś... ona raczej się ucieszy z prywatnej wizyty :roll: , a przynajmniej nie powinna mieć nic przeciwko.
_________________
Per aspera ad astra... - 09.04.2011 [*]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group